30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
You saved me life….Not forever, not for good. Probably just temporarily. But you saved my life, and now I’m yours. The me that’s me right now is yours. Always.
Powroty z wakacji są trudne. Czasami nawet bardzo trudne. W tym przypadku… No ten przypadek był specyficzny.
Z jednej strony tego potrzebowała. Tych parę dni w towarzystwie Judaha, a także wszystkich tych ludzi, których poznali na miejscu i z którymi doskonale się bawili – były jej potrzebne. Morze wypitej tequili, kilogramy guacamole czy całe stery nachosów. Głośna muzyka, imprezowanie do samego sama, ocean, piękne plaże i świetne towarzystwo. To wszystko naprawdę dobrze zrobiło jej na głowę, zresetowała się. Nie musiała myśleć o problemach, nie musiała się zastanawiać, co chodzi po głowie jej własnemu mężowi i dlaczego akurat tego dnia jest taki nieszczęśliwy. Nie musiała myśleć o pracy i pierwszy raz od bardzo dawna naprawdę o niej nie myślała. Zrobiła sobie urlop od wszystkich trosk i problemów.
I było jej z tym zajebiście dobrze.
Jednocześnie zdała sobie sprawę z tego, że potrzebuje Jacoba chyba bardziej niż on potrzebował jej, bo prawdę powiedziawszy… poczuła się okropnie dotknięta tym, że nie zanotował, gdy mówiła, że wyjeżdża a jednocześnie ani trochę mu jej nie brakowało. Nie miała listy nieodebranych wiadomości, ani nikt nie napastował jej wiadomościami – czy to tymi wynikającymi z troski, zainteresowania czy ludzkiego wkurwienia. Obojętność była chyba najgorsza.
I spodziewała się chyba kontynuacji tego stanu. Nie przypuszczała, że jej własny mąż, a brat jej towarzysza podróży, postanowi ich odebrać z lotniska. Pchając swoją dość pokaźną walizkę jednocześnie próbowała z torby wyjąć telefon, żeby móc zadzwonić po jakąś taksówkę. Chociaż może wystarczyłoby wziąć tą lotniskową? Podniosła wzrok, żeby omieść spojrzeniem najbliższą okolicę, żeby ją znaleźć i wtedy go zobaczyła.
- Jacob – rzuciła na dzień dobry, gdy do nich dołączył. Widziała jego minę – znała go wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie jest w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Chociaż z drugiej strony chyba powinna już przywyknąć? Nie była w stanie sobie przypomnieć kiedy ostatni raz widziała Hirscha zadowolonego z jakiegokolwiek powodu – Nie wiedziałam, że przyjedziesz. – dodała i chciała zmniejszyć dystans między nimi, zacisnąć palce na jego koszulce, wspiąć się na palce i go po prostu pocałować. Ale jednocześnie cos w jego postawie sprawiało, że wolała zachować dystans póki on nie zdecyduje inaczej.
Chyba obawiała się wybuchu.



Jacob Hirsch
Judah Hirsch
ambitny krab
nie#5225