27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Znawczyni kwiatów, pełna pomysłów i przyszła mama
08


Mieszkam tutaj już od dwóch lat, a od kiedy tutaj zamieszkałam to coraz mniej przychodziłam na miejscowe imprezy. Kiedyś kiedy byłam tylko na dwa miesiące, musiałam odwiedzić każde stanowiska oraz zbadać każdą z atrakcji, jakie posiada nasze miasto. Chociaż co rok był to coś zupełnie innego, nie jak u mnie. Zawsze jak wracałam, czekało mnie w sumie nic ciekawego, starego i wiało nudą. Zazwyczaj na takie wypady, zabierałam brata jeśli chciał i kuzynostwo. Jednak o wiele lepiej bawić się z osobą, którą znamy niż nie. Cosmo był zajęty, Holly też, Merlin ogółem mi zaginął w akcji, został tylko Dean. Festyn to coś pięknego, prawda? Zwłaszcza że jeszcze może zabrać bliźniaki i spędzimy przyjemnie wszyscy czas. Napisałam do niego parę sms, o atrakcjach jakie pozwiedzamy i żeby zabrał z sobą te swoje urocze maluchy. Sama przygotowałam na drogę jedynie jakieś picie, ponieważ jedzenie w ostatnim czasie jest dla mnie jak druga ręka, musi po prostu być. A skorzystam z miejscowych straganów i kupię jakieś słodycze, jedzenie i zabawki dla dzieci. Napisałam jeszcze w razie czego kartkę i powiesiłam ją na lodówkę. Wychodząc związałam włosy w kucyk, gotowa na miejscowe atrakcje i spędzenia czasu z kochanym kuzynem. Mieliśmy spotkać się przed wejściem do tej całej dziczy, sam widok ludzi był dla mnie w sumie szokiem. Zazwyczaj nie było aż tak wielkiego tłumu. Było o wiele mniej ludzi, może jakoś w tym atrakcje są za mocno oblegane? Zmarszczyłam czoło, widząc jak grupy ludzi ubranych w za duże stroje piratów, lata od jednego do drugiego stragana. Cóż, wygląda to dość dziwnie i chaotycznie. Oparłam się o słupek i tylko czekałam, nie mam zamiaru zacząć czegoś bez niego, w końcu obiecałam wspólne zwiedzanie i zabawę.

Dean Washington
niesamowity odkrywca
Martyna
Fotograf — BEAST DAYLIGHT PHOTO STUDIO
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Manipulant i hazardzista
Stara się nie wtrącać w życie innych
Bo z łatwością potrafi je spieprzyć
004
Festyn był mu zupełnie obojętny.
Nigdy nie pałał wielką miłością do imprez miejskich, zwłaszcza, gdy pracował jeszcze w drogówce, a jego zadaniem było pilnowanie, aby banda pijanych nastolatków nie zorganizowała sobie bójki na parkingu. Czasów drogówki nie wspominał dobrze, dlatego, gdy tylko awansował, mógł odetchnąć z ulgą. Zdarzało się, że bywał na festynie, jako gość, a nie stróż prawa. Na ogół przychodził wtedy z Polly, albo ze swoją byłą żoną. Nostalgicznie wspominał te festyny, które miał okazję spędzić z Nelly, często w towarzystwie Polly. Czy żałował tego rozwodu? Właściwie, coraz częściej dochodził do wniosku, że owszem, żałował. Jakby nie patrzeć, kochał swoją żonę, na swój chory sposób, ale wciąż ją kochał. Wiedział jednak, że najwyższa pora ruszyć dalej, dać krok albo dwa do przodu i nie oglądać się za siebie.
Dzień tegorocznego festynu nie różnił się zbyt wiele od innych, nie licząc tego, że pod opieką miał dwójkę swoich pociech. Upominał bliźnięta po drodze, kilkakrotnie, informując ich o tym, że mają się trzymać jego oraz cioci Polly, bo mogą się zgubić. Narcis jakoś to przyjął, lecz Rose wpadała w panikę za każdym razem, gdy wspominała, że zły pan tylko czeka, żeby zabrać ją od mamy i taty... Cóż, żeby to faktycznie było takie proste, jak jej się wydawało, to życie byłoby inne. Fakt faktem, dzieci rocznie ginęło naprawdę wiele, ale z drugiej strony, wiele z nich się odnajdywało. Trzeba było mieć naprawdę pecha, by stracić dziecko na zawsze, albo organizować pogrzeb jego poszatkowanemu ciałku, cóż.
Szybko odnalazł Polly w tym całym towarzystwie ludzi poprzebieranych za piratów. Tylko ona w tym tłumie miała normalne ubrania, on zresztą też. Dzieciaki natomiast postanowiły zostać piratami, więc cóż, nie bronił im, bo czemu miałby to robić? Dzieciństwo miało się jedno, niech korzystają.
— Dodać tylko kolorowe flagi i będzie jak parada równości. To co dzisiaj zwiedzamy? Stragany konkursowe, czy te z jedzeniem? — Zapytał, szturchając delikatnie Polly, bo przecież... Teraz już wiedział, że w stanie była błogosławionym, więc nie mógł jej przywalić z bara tak mocno, jak miał w swoim głupim zwyczaju.

Polly Monroe
sumienny żółwik
blueberry
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Znawczyni kwiatów, pełna pomysłów i przyszła mama
Uśmiechnęłam sie kiedy zobaczyłam całą trójkę razem. Naprawdę podziwiam mojego kuzyna, daje radę ogarnąć dwójkę dzieci, jednocześnie. Kiedy ja obawiałam się czy dam radę chociażby z jednym? Także to takie wcale nie jest łatwe, zwłaszcza jak ma się bliźniaki. Sama nawet nie mogę nadal uwierzyć, że za parę miesięcy pojawi się na świcie mała kopia mnie oraz Cosma. Łatwiej mi wyobrazić sobie zwierzaczka, niż dziecko. Zwłaszcza że za bardzo kocham pracę i bez niej po prostu szaleję. A za nie długo, przejdę na chwilowy urlop, który jeszcze bardziej mnie irytował. Dlaczego ciąża sprawia tyle wyrzeczeń? To że jestem mniejsza, chudsza nie oznacza, siedzenia w domu i nie pracowania przy kwiatach lub samej kasie.
- Nie jestem z szkła, Dean. Mogłeś mocniej mnie szturchnąć, tak jak zawsze - Zwróciłam na to uwagę z niezadowoleniem. Więc tak teraz będzie? Mam być piórkiem niczym moja przyjaciółka Molly, ponieważ jestem w ciąży? Przecież to totalnie nie przejdzie, no nie u mnie. Kucnęłam przy maluchach, pocałowałam w główkę i dałam po lizaku. Chociaż na chwilę się nim zajmą? Albo totalnie go zignorują, kiedy zobaczą coś fajnego?
- Tak jak zawsze, zaczynamy od zdobycia dla mnie zabawki z konkurencji. Tym razem wyjątkowo do Ciebie dołączę, aby każdy dostał nagrodę. Nie chcemy chyba kłótni o zabawkę, prawda? - Upewniłam się, szukając wzrokiem jakieś pierwszej atrakcji. Raczej teraz nie przyda mi się Przytulanka do noszenia go po całym festynie. Pewnie jego miejsce zajmie Narcis lub Rose. Także takie coś totalnie na razie odpada. Chyba jeszcze mogę nosić, parę kilogramów szczęścia, prawda? - Jak tam? Luna teraz pracuje, że jesteś tutaj z nimi sam? - Zmarszczyłam czoło, pamiętam o jakieś ich umowie, ale większość wyleciało mi po prostu z głowy. Także nie wszystko muszę zapamiętać. Przygarnęłam do siebie dziewczynkę. potarłam jej nosek i podrzuciłam delikatnie, aby przestała się tak wszystkiego tutaj bać.
- Rzucanie piłeczką czy zatapianie statków? - Spytałam się całej trójki, czekając na odpowiedź pierwszej atrakcji, gdzię której dostaniemy, kupony na wymianę nagrody.

Dean Washington
niesamowity odkrywca
Martyna
Fotograf — BEAST DAYLIGHT PHOTO STUDIO
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Manipulant i hazardzista
Stara się nie wtrącać w życie innych
Bo z łatwością potrafi je spieprzyć
Ogarniał dwójkę dzieci, choć wcale nie było to łatwe zadanie. Nieraz starał się trzymać nerwy na wodzy, gdy jego dzieci słysząc setny raz słowo nie, robiły swoje. Starał się nie wściekać i nie irytować, a gdy nachodziła go taka ochota, po prostu wychodził z mieszkania, chociażby na balkon, żeby zapalić papierosa i zaczerpnąć świeżego powietrza. Opierał się wtedy o barierkę, patrząc przez okno w stronę ogrodu i starając się nabrać powietrza w płuca, odliczyć do dziesięciu i wrócić do dzieci. Bywało, że na nie nakrzyczał, bo czasem nie było innej możliwości, ale nie był na siebie o to zły. Luna za mocno je rozpieszczała, kochała je mocno i nie pozwalała, by włos spadł im z głowy. Miała zupełnie inne metody wychowawcze niż Dean, o co czasem się spierali. Nie sądził jednak, że traktował bliźnięta źle. Trzeba było wyznaczać im granice i może był tym mniej lubianym rodzicem, ale maluchy się go słuchały, więc jego metody nie były najgorsze.
— Dobra, zrobię to jeszcze raz — Powiedział, po czym szturchnął ponownie Polly, tym razem zrobił to mocniej, bez traktowania ją jak piórko. Nie wiedział, czemu był delikatniejszy, być może intuicja mu podpowiadała, że coś się działo, nawet jeśli Polly wprost nie powiedziała mu o ciąży. Miała takie prawo, a on nie zamierzał się o to wkurzać, bo przecież był tylko i wyłącznie jej kuzynem, miała prawo do poinformowania go, kiedy chciała.
— Jasne, musimy ugrać teraz trzy zabawki. Rose i Narcis chyba by się pozabijali, gdyby tylko jedno z nich dostało pluszowego misia—. No, a Polly razem z nimi, to ona zawsze dostawała pluszaki, więc teraz nie mogłoby inaczej. Nieważne, że nie miała piętnastu lat, to był najmniejszy problem.
— Ja... Tak, pracuje. Ma dzisiaj na rano — Przyznał, biorą drugie dziecko na ręce, bo gdy tylko Polly wzięła Rose, usłyszał lamentującego syna tato, na ręce!, odmówić nie mógł, dlatego go wziął. Nie należał do najlżejszych, ale dla Deana to nie był żaden problem, przecież był dorosłym, dobrze zbudowanym facetem. Źle by o nim świadczyło, gdyby nie podniósł dwuletniego dziecka na ręce.
— Zatapianie statków proponuję. Wiesz, to powinno być łatwiejsze. Spróbujemy — Przytaknął z delikatnym uśmiechem na ustach i poszli w stronę straganów ze statkami. Wiele zależało od farta, jak na chwilę obecną, gdy tylko Dean rozpoczął zabawę, udało mu się zatopić trzy statki. Do wygranej trzeba było zatopić wszystkie, co nie należało do najprostszego zadania.

Polly Monroe
sumienny żółwik
blueberry
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Znawczyni kwiatów, pełna pomysłów i przyszła mama
Wychowanie dwójki dzieci to naprawdę wielki wyczyn, zwłaszcza że jedno jeszcze da się w stanie ogarnąć. Ale z dwójką jest o wiele więcej roboty, niż możne to się nam naprawdę wydawać. Mam nadzieję, że jednak urodzę jedno dziecko, nie wiem czy byłabym gotowa na bliźniaki i dwie różne osobowości, tak jak tych dzieciaków obok mnie. Może Dean też popełnia jakieś błędy życiowe, ale każdy je popełnia. A fakt, że teraz jednak się stara być dobrym tatą, dodaje to jakiś plusik w tym wszystkim. Zmarszczyłam czoło, potarłam miejsce uderzenia. W sumie tego sama chciała, prawda? Nie będę teraz na nic narzekać, w takim razie.
- Nie muszę mieć pluszowej zabawki, jeśli uda nam się zdobyć tylko dwie, będę szczęśliwa, że chociaż oni je mają - Wzruszyłam ramionami. Tak robią dorośli, rezygnują z czegoś na rzecz drugiej osoby. A oboje teraz naprawdę nie chcemy żadnej kłótni, wojny i płaczu. Wystarcza sam fakt, że wokół nas i tak pełno dzieciaków, które naprawdę liczą na zabawkę i wydają pewnie ostatnie pieniądze swoich rodziców. Rose i Narcis mają ten dodatek, że mają ciotkę, która też chce zdobyć coś dla nich. Dlatego będą walczyć cały czas, aby coś jednak mieć po tym całym festynie na piątkę.
- Czasem się tak zastanawiam, wiesz? Czy wy jeszcze będziecie tak na poważnie razem, czy tylko z powodu bliźniaków. Jesteście do siebie niedopasowani, wiem że dobro ich jest ważne, ale nie komfort życia - Mogą w sumie poczekać do czasu, aż dzieciaki będą pełnoletni. Ale jak będą dorastać, nie zauważą jednak, że nie ma tej miłości między nimi? Lepiej żyć w całej rodzinie niż w rozbitej, pełno jest o tym dokumentów. Ale jak mają męczyć się, nie wiedząc jeszcze co robi druga strona, to jednak nie tak działa. Wiadomo dla swoich dzieci zrobią wszystko, nawet jeśli pewnie dla tej dwójki oznacza, spanie w oddzielnych pokojach.
Zatopienie wcale nie było, aż tak bardzo łatwe. Zwłaszcza kiedy, ciągle były jakieś przeszkody pomiędzy zdobywaniem odpowiedniego punktu. Stawało się to po czasie irytujące, a nie chciałam tego po sobie też jednak pokazać, więc zachowywałam zimną twarz do sytuacji, w jakiej teraz byłam. Skakałam wzorkiem, pomiędzy moją tablicą, a Dean. - Wygrałeś, może teraz rzucanie piłeczką? - Zaproponowałam. Podniosłam jedno z bliźniaków, aby mógł wybrać dla siebie zabawkę, którą wygrał mój kuzyn. Może następną ja wygram? Jeśli nie to cóż, przekupię tego kolesia i dostane jakoś daną zabawkę. Nikt nie mówił, że trzeba grać czysto. - Planujecie ślub? Czy będziecie żyć bez niego, jej rodzina nic do Ciebie nie ma? - Spytałam ciekawa. Znałam jedynie Molly, ale ona nie za często chciała gadać na temat swojej młodszej siostry, więc mogę teraz pomęczyć pytaniami swojego kochanego kuzyna, przecież wszystko jest dozwolone.

Dean Washington
niesamowity odkrywca
Martyna
ODPOWIEDZ