27 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Ma męża, ale kocha swojego przyjaciela. Chciałaby mieć swoje dziecko, ale na razie opiekuje się tymi nieswoimi. Chciałaby żyć pełnią życia, ale choruje na serce.
https://icdn.ensonhaber.com/resimler/di ... g_8652.jpg

Martin miał nocny dyżur. Miał wziąć wolne, ale nie mógł tego zrobić z dnia na dzień. Osaczona samotnością, postanowiła napisać do Lachlana. Liczyła się z tym, że mógłby nie mieć dla niej czasu. Ale mimo wszystko postanowiła zaryzykować. Nie mogła zaoferować mu nie wiadomo jakich atrakcji. Ale miała całą szafkę przysmaków, bo Martin zrobił zakupy dla całego wojska. Miała też wykupiony abonament na netflixie, a przede wszystkim miała nowe pudełko eurobiznesu i choć grali w niego miliony razy, nowy był znacznie lepszy. Mimo, że był taki sam. I pewnie jak zwykle znów przegra. Zawsze z nim przegrywała.
Posprzątała salon, na więcej nie miała już siły i ochoty. Szczególnie, że Lachlna zgodził się ją odwiedzić. Wzięła gorący prysznic. Ubrała na siebie świeży dres, a potem związała mokre włosy w koka. Nie chciała przygotowywać się do tego spotkania. Tym razem chęć wyglądania dobrze, przy Lachlanie nie była tak ważna jak wygoda. Większość kobiet w ciąży, gdy się o niej dowiadywała, nagle nadzwyczajnie na siebie uważała. Birdie nie była inna. Starała się o siebie dbać na co dzień, a teraz robiła chyba to nazbyt przesadnie. Chciała tego dziecka. I ta chęć pozwalała jej walczyć.
Usłyszała dzwonek do drzwi i zeszła na dół by otworzyć drzwi przyjacielowi. Bez słowa wtuliła się w jego latkę piersiową, nie wpuszczając go do środka. Dopiero po chwili odsunęła się by zrobić mu przejście. - Martin wykupił chyba cały dział z przekąskami... ktoś musi pomóc mi to zjeść. - rzuciła gdy ściągał buty. A potem poszła przodem do salonu gdzie czekała cała masa przysmaków, włączony netflix i pudełko z eurobiznesem. - Możesz wybrać co chcemy oglądać, to będzie nagroda pocieszenia po tym jak skopie ci tyłek. - rzuciła cicho, bez grama pewności siebie. Pewnie przegra jak zawsze, ale kiedy grali w te wszystkie planszówki, nigdy nie chodziło o wygraną czy przegraną. A o dobrą zabawę. Dziś chciała się dobrze bawić, mimo, że w jej głowie był jeden wielki bałagan. Mogła posprzątać salon czy łazienkę. Ale to co działo się w jej głowie, nie było do poukładania.

Lachlan Harwood
ambitny krab
nemesis
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
twelve

Tuż po powrocie z pracy zdecydował się kontynuować tworzenie wizualizacji w domu. Zaległ na kanapie w salonie i gdyby nie dźwięk powiadomienia dobiegający z jego telefonu, nie oderwałby się od pracy do poźnej nocy. Zerknął na wyświetlacz i widząc tam wiadomość od Birdie, z prędkością światła odblkował smartfon, by przeczytać wiadomość od przyjaciółki. Nie wiedząc czemu w pierwszej chwili pomyślał, że mogło wydarzyć się coś niedobrego, ale całe szczęście Heaney wyskoczyła z propozycją luźnego spędzenia wieczoru. Nie mógł jej odmówić, dlatego szybko zakończył render, a potem ogarnął się, by wyprowadzić Baxtera na spacer. Uwielbiał swojego zwierzaka, a z uwagi na to, że w ostatnich dniach poświęcał mu nieznacznie mniej czasu niż powinien postanowił zrekompensować to spacerem.
Po powrocie do domu, zdjął szelki Baxtera, upewnił się, że zwierzak miał wszystko to, czego potrzebował, a potem ruszył w stronę domu Birdie. Do jej drzwi zapukał już po kilku minutach. Widząc przyjaciółkę, posłał jej szeroki uśmiech i ochoczo przystał na jej propozycję. – Brzmi jak wyzwanie. – rzucił wesoło, zamykając ją w uścisku. Chwilę później zdjął buty i ruszył za kobietą w głąb domu.
– Chyba żartujesz, Birdie. – mruknął, widząc na stole eurobiznes. – Przypomnij mi, ile razy ze mną wygrałaś w ciągu ostatnich… Kilku lat? – parsknął śmiechem, sadowiąc się wygodnie na kanapie. Oczywiście w jego przypadku także nie chodziło o wygraną, a o dobrą zabawę, ale mimo wszystko miło było nie bankrutować.
Spojrzał na Birdie i posłał jej szeroki uśmiech. Było mu trudno nie nawiązywać do tematu ciąży i zagrożenia jej życia, ale postanowił uszanować jej wolę – skoro ona nie zaczynała, Lachlan nie chciał się jej narzucać. – Mam ochotę na coś totalnie głupiego. Byle nie komedia romantyczna. – zapowiedział, sięgając po pilot od telewizora. Był u niej tyle razy, że czuł się tutaj jak u siebie, więc się nie krępował.

Birdie Heaney
sumienny żółwik
-
27 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Ma męża, ale kocha swojego przyjaciela. Chciałaby mieć swoje dziecko, ale na razie opiekuje się tymi nieswoimi. Chciałaby żyć pełnią życia, ale choruje na serce.
Każde przytulenie z Lachlanem... sprawiało, że przyjemne ciepło rozpływało się po jej ciele. Ale nie tym razem. Postanowiła odłożyć na bok swoje uczucia, postanowiła teraz dbać jedynie o siebie. Wiedziała, ze na dłuższą metę nie wypali. Jedno spojrzenie przyjaciela, jeden jego uśmiech sprawią, że jej serce na nowo się rozpłynie.
- Ale... - zaczęła i pokręciła głową. - To całkiem nowe opakowanie. Jeszcze w folii, czuje ze to przyniesie mi szczęście. - naprawdę chciała w to wierzyć. Ale wiedziała, że nie jest w grze tak samo oszczędna jak w życiu. Nie musieli z Martinem zaciskać pasa, ale potrafiła dysponować gotówką. W grze, była bardzo rozrzutna, wierząc, że w ten sposób w kolejnych fazach gry będzie zdzierać z przeciwnika majątek. Ostatecznie niewiele z tego wychodziło i gdy ustała na rozbudowanych polach Lachlana traciła wszystko.
Otworzyła opakowanie z grą i rzuciła folię gdzieś na bok, a potem wyciągnęła z niej wszystkie pliczki z kartami i pieniędzmi, bo wszystko było ładnie zapakowane. -Urodzę dziecko. Martin też tego chce. - powiedziała w końcu, ale nie spojrzała na Lachlana. Wiedziała, że myślał o tym nieco inaczej. Ona też była pełna obaw i konsekwencji swoich wyborów. Ale skoro Martin chciał ją w tym wspierać, ona chciała spróbować. Nie wybaczyłby sobie aborcji. Musiała spróbować, jeśli miała szanse zostać matką, chciała ją wykorzystać. - Możemy obejrzeć jakiś dokument. I tak się na nim nie skupimy. - była pewna, że bardziej zajmą się grą i rozmową, a telewizor będzie grał w tle. Z resztą chciała szybko zmienić temat.

Lachlan Harwood
ambitny krab
nemesis
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
– Yhym. – powiedział z malującym się na twarzy rozbawieniem. Raczej nie wierzył w to, że Birdie mogłaby z nim wygrać, ale nie zamierzał jej tego mówić w sposób dosadny. – Szczerze wątpię, ale jeśli wygrasz, to zabiorę cię do najlepszej restauracji w Cairns. – dodał wesoło, bo był praktycznie bardziej niż pewien swojej wygranej.
I tyle byłoby z wieczoru, podczas którego mieli spędzić miło czas. Nie spodziewał się, że przyjaciółka wróci do tematu ciąży tak szybko. Prawdę powiedziawszy, w tym momencie wydawało mu się, że wolałby go unikać, ale niestety słowa spadły na niego i nie można było już tego cofnąć. Lachlan popatrzył na Birdie, otworzył usta, lecz chwilę później je zamknął, bo do głowy nie przyszło mu nic sensownego. Przyglądał się przyjaciółce, a w jego mózgu zaczęła tworzyć się wizja tego, że któregoś dnia mogłoby jej zabraknąć. Potrząsnął delikatnie głową, chcąc wyrzucić z niej tę okropną myśl i skupił się na włączeniu Netflixa. – To wasza decyzja. – mruknął, odwracając wzrok. Nie wiedział, czy był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu tylko z obawy o Birdie czy również dlatego, że w ostatnich dniach wydawało mu się, że Martin niekoniecznie poświęca swojej żonie tyle czasu, ile powinien. – Możemy obejrzeć Taśmy Teda Bundy'ego. – zaproponował, ale myślami był naprawdę daleko. Odszukał pozycję na liście, ale zanim nacisnął play, podniósł się z kanapy. – Pójdę zapalić. – powiedział, kiwając głową w stronę wyjścia przed dom. Z oczywistych powodów nie mógł palić przy Birdie; po pierwsze była chora, a po drugie była przecież w ciąży i dym papierosowy mógłby zaszkodzić również dziecku.
Prawdopodobnie nie było to mądre, by zostawił Birdie samą tuż po tym, gdy powiedziała mu, że zdecydowała się urodzić to dziecko, ale Lachlan potrzebował przemyśleć wszystko w samotności. Wyszedł na zewnątrz, wyciągnął swoje papierosy i odpalił jednego z nich. Zaciągnął się dymem, a wypuszczając go cały czas myślał o Birdie; nie mógł tak po prostu jej stracić, bo...
Ponownie pokręcił głową i choć zdążył zaciągnąć się tylko raz, rzucił papierosa na ziemię, a potem wrócił do przyjaciółki. Usiadł na kanapie i zanim zaczął rozkładać grę czy włączył film na Netflixie, złapał ją za rękę i spojrzał jej w oczy. – Tylko nie graj superbohatera, hm? I słuchaj się lekarzy. Będziesz mi musiała powiedzieć co i jak, żebym niczego nie spieprzył i był lepszym wujkiem niż byłem przyjacielem. – powiedział, gładząc wierzch jej dłoni.

Birdie Heaney
sumienny żółwik
-
27 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Ma męża, ale kocha swojego przyjaciela. Chciałaby mieć swoje dziecko, ale na razie opiekuje się tymi nieswoimi. Chciałaby żyć pełnią życia, ale choruje na serce.
- Już zgłodniałam... co oni tam mają najdroższego? - powiedziała z rozbawieniem, ale cały ten dobry humor zniknął. Wszystko za sprawą wyjawienie mu prawdy. To nie tak, że chciała zniszczyć ten wieczór. Ona chciała dziś dobrze się bawić. Zając sobie i Lachlanowi wieczór. W przyjemny sposób. Ale niestety nie wyszło. Nie było sensu ukrywać przed nim swojej decyzji. Decyzji, która podjęła razem z mężem. Bo to było również jego dziecko. Z resztą, gdyby nie spróbowała, nigdy by sobie tego nie wybaczyła. A co jeśli była w stanie donosić ciąże i urodzić dziecko? Chciał spróbować. Chciała coś powiedzieć. Na temat jego wyboru i na temat jego palenia. Ale ostatecznie jedynie otworzyła usta, a potem je zamknęła odprowadzając przyjaciela wzrokiem. A potem cicho westchnęła. Przeczytała opis programu, który wybrał, ale to wcale nie zajęło jej myśli na dłużej. Dlaczego tak zareagował? Wiele myśli kręciło się w jej głowie. A podczas jego krótkiej nieobecności miała czasu tym wszystkim rozmyślać. A raczej rozpoczynała każdą myśl, ale żadnej nie dokończyła.
Spojrzała na niego kiedy wrócił szybko, jakby zjadł papierosa, a nie o spalił. Nie skomentowała tego jednak. Była gotowa niczego nie komentować, tylko zacząć grę. Ale Lachlan był chyba innego zdania. Spojrzała na jego i swoją dłoń, a potem delikatnie ją uścisnęła. To był zwykły kontakt fizyczny, dwójki przyjaciół. A ona czuła jak po jej ciele rozpływa się ciepło. Delikatnie wsunęła paluszki między te jego i... popatrzyła się na niego z uniesioną brwią. Bo chyba w tym wszystkim czegoś nie zrozumiała. - Co to za pomysł Lachlan? Jesteś najlepszym co mnie spotkało. Niczego nie spieprzyłeś. - no może poza tym, że nie zauważył nigdy jej uczuć. Gdyby choć raz je dostrzegł... Wolną dłonią sięgnęła do jego twarzy i delikatnie pogłaskała go po kującym policzku. Dopiero gdy to zrobiła dostrzegła, że nieco się zapędziła. Dlatego cofnęła dłoń i zabrała mu tą drugą. - Grajmy, chce skopać ci tyłek. - rzuciła z wymuszonym uśmiechem, czując, że jej policzki zaczynają nieco płonąć. Cholera. Złapała za pierwsze banknoty i zaczęła zrywać z opakowania folię.

Lachlan Harwood
ambitny krab
nemesis
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
– Najpierw musisz ze mną wygrać. – powiedział całkowicie poważnie i posłał jej szeroki uśmiech. Nie zamierzał poddać się bez walki i Birdie powinna mieć tę świadomość – to, że oferował jej kolację w restauracji w żaden sposób nie sprawiało, że miał zamiar się podłożyć. To powinna być uczciwa walka i jeśli przegra, to wywiąże się z zakładu (ale raczej nie podejrzewał, bo przecież zawsze wygrywał).
Chciał umieć wyjaśnić to, co działo się w jego głowie, ale niekoniecznie potrafi. Przez jego umysł przemknęła cała masa sprzecznych myśli i Harwood chyba bał się wypowiadać je na głos, bo to tylko potwierdziłoby, że był beznadziejnym przyjacielem. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że przez ułamek sekundy był zazdrosny?
Wrócił tak szybko z prostego powodu – wolał nie rozmyślać o tym wszystkim zbyt długo, bo jeszcze doszedłby do jakichś dziwnych wniosków. Lachlan miał na swojej głowie zbyt dużo i chyba po prostu zdążył się pogubić co potwierdzało, że potrzebował przerwy. Jeszcze bardziej niż zawsze chciał wyjechać z Lorne Bay, by spojrzeć na wszystko z boku i mieć czas na ułożenie wszystkiego w głowie.
– Spieprzyłem. Powinienem cię wspierać, a zachowywałem się jak jebany egoista. – wyjaśnił, wzdychając ciężko. – Teraz, na wizycie u lekarza... Ostatnio cały czas się tak zachowuję i wreszcie to do mnie dotarło. – mruknął, uciekając wzrokiem, bo nie był z tego dumny. – Obiecuję się poprawić, tylko musisz mi regularnie pisać, czy wszystko jest w porządku, żeby znów mi nie odbiło. – dodał, delikatnie zaciskając rękę na dłoni przyjaciółki.
Patrzył na Birdie, a w jego oczach pojawił się błysk. Bynajmniej nie miał jej za złe tego, że dotknęła jego policzka – nie widział w tym nic niestosownego. Gdy cofnęła rękę i zaproponowała grę szybko przystał na propozycję i zerknął na planszę. – Jaki pionek? – zapytał, spoglądając na Birdie. Martwił się o nią, ale tak jak powiedział, zamierzał ją wspierać. I na pewno będzie dobrze i jej nie straci, bo...

Birdie Heaney
sumienny żółwik
-
27 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Ma męża, ale kocha swojego przyjaciela. Chciałaby mieć swoje dziecko, ale na razie opiekuje się tymi nieswoimi. Chciałaby żyć pełnią życia, ale choruje na serce.
Wygranie z Lachlanem nie było proste. Znów miała jakąś taktykę, ale ostatecznie będzie kupować wszystko na co tylko stanie w obawie, że zrobi to Lachlan. W wyniku czego na początku być może będzie na wygranej pozycji, ale ostatecznie pewnie znów będzie przegrywać i sprzedawać za pół darmo swoje własności do banku. A bardzo chciałaby iść do dobrej i drogiej restauracji w której jadano kilka malutkich dań.
Nie bardzo wiedziała jak ma rozumieć jego wyjście... ale po tym pomyślała o wszystkich konsekwencjach które mogły nadejść... i ona też nie chciała go stracić. Nie chciała umrzeć. Mówiła o tym dość otwarcie. Chciała żyć. Chciała dziecka, ale chciała żyć by móc je wychować, przytulać. By przy nim być i nauczyć go życia w tym okropnym świecie.
- Jesteś niepoważny. - szepnęła cichutko, delikatnie kręcąc głową, bo zupełnie nie wiedziała o co może mu chodzić. Troszczył się o nią jak nikt inny. I w czasie kiedy jej mąż nic nie wiedział o dziecko, troszczył się o nią i był przy niej, Nic by mu nie zarzuciła. I nie rozumiała, czemu sam sobie to robi. - Wszystko jest w porządku. - rzuciła z lekkim uśmiechem i zerknęła w dół na swój jeszcze dość płaski brzuszek, ale dałaby sobie rękę uciąć, że coś zaczynało się na nim zarysowywać. A może po prostu tego bardzo chciała i sobie wmawiała. Wolną dłonią pogładziła delikatnie brzuch. A potem był już czas na grę.
- Chce... być baletnicą. - po tych słowach chwyciła za metalową baletnicę i obróciła ją sobie w palcach. - Wiem, że bardzo ją chciałeś... ale za późno. - rzuciła zsuwając się z tyłkiem na podłogę, bo z niej będzie im wygodniej. Położyła na starcie swojego pionka, oparła skroń o jego ramię, czekając aż się decyduje. - Rozdasz też pieniążki? - spytała wskazując na karton. Ona zawsze zapominała ile których się rozdawało, więc wolała to zostawić jemu. - Wiesz... chyba kupię taki z bankomatem. Będzie nam wygodniej. - przecież w gry grała głównie z nim. Martin o połowie gier nawet nie miał pojęcia.

Lachlan Harwood
ambitny krab
nemesis
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
Robił sobie to z prostego powodu – dotarło do niego, że zachowywał się egoistycznie. Mimo tego, że próbował się opiekować Birdie, w jego głowie tworzyła się cała masa scenariuszy, które nigdy nie powinny mieć miejsca, jeśli faktycznie był dobrym przyjacielem. Dotarło to do niego, gdy był na papierosie i właśnie dlatego postanowił zmienić swoje podejście – powinien być dla Birdie i wspierać ją w decyzji, którą podjęła (szczególnie, że kobieta bardzo chciała mieć dziecko, bo to, że on nie lubił i nie był gotowy na potomka było bez znaczenia). – Niech będzie. – powiedział cicho, bo nie chciał się przepychać. O wiele prostsze było skończenie dyskusji, która sprawiała, że Harwood nie czuł się najlepiej. Idąc do Birdie nie spodziewał się, że wieczór skończy się w ten sposób i wcale niewykluczone, że informację o tym, że przyjaciółka zdecydowała się urodzić znów będzie musiał odreagować (odreagowywanie pierwszej wieści o ciąży poszło mu wybitnie dobrze). Zagryzł wargę, gdy Heaney dotknęła brzucha, a potem skupił się już na leżącej obok nich planszy.
Do głowy przyszło mu coś bardzo głupiego i można było to dostrzec po uśmiechu, który zagościł na jego twarzy. Nie zdecydował się jednak wypowiedzieć tych słów, więc po prostu wzruszył ramionami. – Cóż, w takim razie innym razem wezmę sobie baletnicę. Dzisiaj stawiam na… – wyciągnął szyję, by popatrzeć na pozostałe pionki. – Auto. – mruknął, biorąc do ręki metalową figurkę. – Nie. – powiedział wesoło, kładać pionek obok baletnicy Birdie. Popatrzył na przyjaciółkę, a chwilę później rozdawał już banknoty. – Jestem prawie pewien, że któregoś dnia zbankrutujesz przez te wszystkie gry. – zauważył, wyciągając rękę z plikiem pieniędzy. – Jeśli będziesz chciała napaść na bank, to mnie do tego nie namówisz, bo Dom z Papieru nie był w moich klimatach. Obraziłem się na nich, jak zabili Berlina i pewnie skończyłbym tak samo, bo jestem tak samo przystojny. – rzucił, kończąc rozdawanie banknotów. Odłożył resztę z nich na kupkę banku, a potem podał kostki Birdie.

Birdie Heaney
sumienny żółwik
-
27 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Ma męża, ale kocha swojego przyjaciela. Chciałaby mieć swoje dziecko, ale na razie opiekuje się tymi nieswoimi. Chciałaby żyć pełnią życia, ale choruje na serce.
Kiedy wybrał auto popatrzyła na niego, a potem delikatnie pokręciła głową. - To było takie przewidywalne. - zaśmiała się cicho, a potem schowała resztę pionków do małego woreczka. Zmrużyła na chwilę oczy kiedy jej odmówił. Ale zaraz zaczął rozdawać pieniążki, a ona w tym czasie odwinęła karty i ułożyła je kolorami. Te które mogą kupować. A na planszy ułożyła te z zadaniami i nagrodami. Wywróciła oczami, kiedy wytknął jej, że wydaje na gry za dużo. Cóż, mogła być to prawda. Ale uwielbiała gry planszowe. Miała ich całą masę i swojego czasu grywała w nie znacznie częściej z większą liczbą znajomych. Teraz został jej tylko Lachlna, ale to jej nie przeszkadzało. Wciąż wydawała masę pieniędzy na gry, a najbardziej cieszyły ją te kieszonkowe wersje, które mogła zabierać wszędzie.
Uniosła delikatnie brew do góry, a potem pokręciła delikatnie głową. - Berlin? Jak możesz się do niego porównywać. - westchnęła i oparła na oparcie kanapy bawiąc się przez chwilę kostkami do gry, które jej oddał. - Berlin jest znacznie przystojniejszy. - rzuciła chociaż niekoniecznie tak uważała, nawet zmarszczyła nosek w ten specyficzny sposób, który sugerował, że niekoniecznie mówiła prawdę. Potem podniosłą się do pozycji siedzącej i rzuciła kostkami, by po chwili przesunąć się o kilka pól. Musiała bardzo ze sobą walczyć, by nie kupić danego miasta. Gryzła się z myślami wbijając ząbki w swoją dolną wargę. - Twoja kolej. - rzuciła w końcu, tym razem trzymając się tego co sobie z góry założyła. Planowała nie kupować wszystkiego co popadnie. Ten jeden raz, nie chciała zaprzepaścić całej gotówki w pierwszej rundzie gry. Podała mu kostki z dumą. Teraz miała kilka sekund by bezkarnie mu się przyglądać i robiła to. Robiła to z resztą bardzo często. Dopiero kiedy ją przyłapywał, odwracała wzrok.

Lachlan Harwood
ambitny krab
nemesis
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
- To było takie przewidywalne. - powtórzył, wystawiając język, a chwile później posłał Birdie szeroki uśmiech. Prawdę powiedziawszy miała racje, bo nie widział dla siebie żadnego, innego pionka i fakt, ze Birdie doskonale wiedziała, co wybierze świadczył o tym, jak dobrze go znała. To, ze wydawała za dużo na gry wytknął jej przede wszystkim w żartach - nie sadził, ze to coś złego, bo sam na tym korzystał. Poza tym, bardzo często również Lachlan kupował gry dla ich dwójki. Po prostu lubił spędzać czas z Birdie w taki sposób i nie wyobrażał sobie nawet momentu, w którym nagle przestaną grać.
Popatrzył na nią i zmarszczył czoło. - chyba sobie żartujesz. - powiedział oburzony. Próbował zachować powagę, jednak nie wyszło mu to zbyt dobrze, bo zaraz na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Czy, tak całkowicie szczerze, uważał się za przystojniejszego od Berlina? Tak, tak właśnie było. - popatrz mi w oczy u powiedz to jeszcze raz, Heaney. - poprosił, nawet nachylając się nad przyjaciółka, by ułatwić jej to zadanie.
Wziął kostki i chwile później przesuwał pionek po planszy. Popatrzył na pole, a potem zdecydował sie je kupić. Odłożył odpowiednia sumę pieniędzy do banku i wziął sobie kartę z nazwa pola. - rozmawiałem wczoraj z matka. Babycino wyjechała na stałe z Lorne. - poinformował mimochodem, tak jakby zupełnie go to nie obchodziło. W sumie po części tak właśnie było i miał gdzieś bliźniaczkę. Przecież i tak od 5 lat z nią nawet nie rozmawiał. Trudno było nawet orzec, co myślał o tej całej sytuacji. Rodzice, w szczególności ich mama, zdawała się to przezywać, ale sam Lachlan…. Cóż, nie skłamałby gdyby powiedział, ze o wiele bardziej zabolały go wyjazd Birdie.
sumienny żółwik
-
27 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Ma męża, ale kocha swojego przyjaciela. Chciałaby mieć swoje dziecko, ale na razie opiekuje się tymi nieswoimi. Chciałaby żyć pełnią życia, ale choruje na serce.
To było ich takie małe uzależnienie. I kiedy myślała o wszystkich rzeczach które robili razem, nagle dochodziło do tego, że mieli więcej wspólnych atrakcji ze sobą, niż ona z Martinem. Mieli swoje miejsce, które lubili odwiedzać. Listę piosenek, którą słuchali gdy gdzieś razem jechali. Ulubione gry planszowe i seriale do których wracali co jakiś czas by oglądać je na nowo. Łączyło ich tak wiele. Czasem miała ważenie, że znała lepiej Lachlana niż samą siebie. A już na pewno znała go lepiej niż własnego męża. Ale przecież Lana znała już tyle lat i bardzo długo byli nierozłączni.
Spojrzała na niego, kiedy zrzucił na jej barki... tak trudne zadanie. Naprawdę miała to zrobić? Czy była w stanie skłamać patrząc mu w oczy? Owszem, była w stanie. Ale wiedziała, że wtedy Lachlan wyłapie bez najmniejszego problemu jej kłamstwo, więc... chyba powiedzenie prawdy i obrócenie tego w żart będzie łatwiejsze. Tyle lat udawała, że go nie kocha, że się nim nie interesuje, że już... chyba wchodziło jej to w krew, choć serce bolało ją za każdym razem gdy był blisko. - Dobra, dobra... jednak jesteś nieco przystojniejszy. - rzuciła z wymuszonym rozbawieniem, a potem machnęła rękę, by pogonić go do gry,
Wzięła kostki i... nim je rzuciła spojrzała na Lachlana. - Przykro mi Lan. - powiedziała cicho, a potem odłożyła kostki. - Wiem, że zaraz powiesz, że wcale cię to nie rusza i masz gdzieś, gdzie jest Baby i czemu wyjechała. Ale... - tu przerwała i uśmiechnęła się słabo, a potem już nie dokończyła. Wzięła kostki i kulnęła nimi, a potem ustała na kupionym przez Lana polu. - Na wszystkie pola. Ja jak zwykle musiałam stanąć na Twoje. Ile? - rzuciła z niesmakiem, a potem pacnęła przyjaciela paluszkiem w nosek. To tylko gra, ale chciała wygrać, jak zawsze!
ambitny krab
nemesis
ODPOWIEDZ