Stragan z balonami - Strona 3

grupa 2

Jeszcze nim opuścili stragan ze strojami, obiecał Maxine, że nie będzie podglądał i faktycznie starał się w tym wytrwać, mimo, że był jedynie prostym mężczyzną. Nie mniej jednak udało im się przywdziać odpowiednie stroje i już po chwili byli na kolejnym stoisku. Zaskoczyło go to, jak Hammond złapała go i Maddie za ręce, ale ostatecznie on też skupiony był na zabawie. Inna sprawa, że słowa Max o pękaniu prosiły się wręcz o raczej gówniarski dowcip i gdyby nie fakt, że był w towarzystwie samych, młodszych od siebie kobiet, to pewnie nie zdążyłby się ugryźć w język na czas. Potem jeszcze Maddie również rzuciła słowami, które mógłby obrócić przeciwko niej, ale postanowił skupić się na zadaniu, a nie na swoim niekoniecznie dojrzałym poczuciu humoru. To też chciał wykonać o wiele lepiej, niż kiedy kazali mu malować statek. Przekartkował więc jakąś stronę z różnymi poradnikami i zatrzymał się na bardziej skomplikowanym wzorze, szykując dla siebie balony. Ostatecznie to co wydało mu się dość trudne, szybko zmieniło się w całkiem proste zadanie, jedynie powyginał odpowiednio długie balony, połączył je ogonkami i po krótkim czasie miał już gotowego kalmara, którego widok całkiem go rozbawił.
- Proszę bardzo, wielki kalmar - wyszczerzył się w stronę Maddie, bo to ona głównie podsumowywała ich dokonania przy tym stanowisku. - Jeśli dobrze liczę, zostało nam ostatnie zadanie? - powiedział do swoich towarzyszek, jak już podał balonową figurę wystawcy, a ten w zamian podbił ich karnecik. Spojrzał na nie wyczekująco, uśmiechając się przy tym w nieco szelmowski spokój. - Jak na razie jest całkiem przyjemnie, tym bardziej jako mężczyzna, ja narzekać na nic nie mogę - dodał sugestywnie, nawiązując oczywiście do tego ich przebierania się na środku drogi, chociaż bardziej chciał rozładować napięcie, jeśli jakieś się pojawiło, bo sam nie był zwolennikiem takich wyzwań. To znaczy ona sam kompletnie się nie krępował, ale kobietom było o wiele trudniej. Wolał wierzyć, że organizatorzy faktycznie liczyli na to, że grupy odejdą gdzieś dalej na bok w poszukiwaniu miejsca na przebranie się, tylko, że w ferworze walki wszystkim było na to szkoda czasu. - To co teraz? - zagadnął, a zaraz się zaśmiał pod nosem. - Lepiej stąd chodźmy, bo to miejsce za bardzo się prosi o głupie komentarze - podsumował, bo faktycznie wolał im tego oszczędzić, a raczej tymi słowami chciał może i je nieco rozbawić?

Maxine Hammond
Maddie Miller
Bunyip