30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
Może publicznie nie, ale teraz oskarżał ją o wiele rzeczy – zupełnie niesłusznie, bo przecież sam nigdy nie zdobył się na odwagę. Nigdy nie dał jej żadnego sygnału, a teraz zachowywał się tak, jakby wszystko – całe zło tego świata, było jej winą. Nie było. Tak mówili na odwyku. Musieli mieć rację… Prawda? Poza tym on zawsze był najważniejszym mężczyzną w jej życiu. Naprawdę tego nie wiedział?
– Bo miałam depresję! – wybuchła, patrząc mu w oczy – Oczywiście, że nie byłam sobą. Nawet się nie czułam sobą. Nie masz pojęcia, jak cholernie było mi ciężko nawet wstać z łóżka, nie wspominając o zajmowaniu się dzieckiem. Potrafisz mnie tylko obwiniać, Andrew, a to nie jest fair – odparła, patrząc na niego z wyraźnym żalem. Oczywiście, była dorosła, ale przecież to nie wciągnięta raz czy dwa kreska czy łyknięte LSD było problemem. Problemem były leki przeciwbólowe. Problemem były źle przepisane antydepresanty, gdy zdiagnozowano depresję poporodową. Nie jej wyskoki na imprezach.
– Ty najwidoczniej też nie zauważyłeś, skoro nigdy nie wykonałeś żadnego kroku w moją stronę – stwierdziła, patrząc mu w oczy i uniosła dłoń. – Ma znaczenie. Oczywiście, że ma. Nie możesz mi wyjechać z tekstem, że ci na mnie zależało bardziej niż powinno i stwierdzić, że to nie ma znaczenia. Zresztą, gdyby ci zależało, nie zostawiłbyś mnie w Stanach, na odwyku, samej – stwierdziła, krzyżując dłonie na wysokości piersi i zaczęła wędrować po pokoju – Ale skoro nie ma znaczenia, domyślam się, że ci przeszło – dodała, kręcąc z niedowierzaniem głową. Po co jej to w ogóle mówił? Czuła się teraz zagubiona, a on jej jeszcze dowalał takimi informacjami.
– Żaden członek rodziny nie zastąpi matki – zmrużyła oczy. – Jak miałam to zrobić, skoro nie odbierałeś telefonów? Jak miałam to zrobić, skoro ani razu, odkąd mnie tam odwiozłeś, nawet się do mnie nie odezwałeś?! Nie rób ze mnie tej złej – odparła, patrząc mu w oczy… Chyba nawet już nie ze złością, tylko z czystym wkurwieniem. Wiedziała, że zjebała, ale chyba miała dość kajania się przed wszystkimi.
– A ty nigdy mnie nie chciałeś, do jasnej cholery! – złapała się w tym momencie za głowę, totalnie nie pojmując jego toku myślenia. Jeśli jej chciał, to czemu był z innymi? Bez sensu, kompletnie bez sensu. – Jakie zasady? – spojrzała na niego, bo nie była pewna, jak miało to wyglądać. W końcu za parę tygodni zaczynała zdjęcia do nowego filmu i chcąc nie chcąc musiała wyjechać.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Nigdy nie obwiniałem cię o depresję. Nigdy bym tego nie zrobił - podkreslił to stanowczo. To przecież nie jej wina, prawda? Jej winą była właśnie ta kreska, bo od tego się zaczęło. Gdyby nie to, może nie wiedziałaby nawet, że jet podatna na inne substancje. Zresztą, o czym tu w ogóle rozmawiać? Branie nie było dla niej problemem? I dziwiła się, że Andy ma z tym wszystkim problem?
- Myślisz, że mogłoby mi przejść? - spytał, niejako sugerując odpowiedź. No nie, nie przeszło mu. - Powiedziałem ci już, dlaczego wyjechałem. To, że taka wersja ci się nie podoba... Na to nie mam już wpływu. Jesteś dla mnie ważna. Zawsze będziesz i to nie tylko dlatego, że znam cię od lat, że jesteś albo byłaś moją podopieczną i nie wiem, jeśli naprawdę chcesz mnie zwolnić, to po prostu to zrób, że jesteś matką mojego dziecka i... Właśnie ze względu na to, zawsze ci pomogę, ale nie oczekuj, że tak po prostu zapomnę o tym, że brałaś. Nie teraz, kiedy mamy dziecko. Muszę być pewien, że to wszystko nigdy się nie powtórzy i Princess nie będzie miała matki, która znowu wylądowała na odwyku.
Może za bardzo przejmował się rolą ojca, ale tak było chyba lepiej, co? Był jednocześnie tatą i mamą, bo nie potrafił jakoś tego oddzielić. Tego nie dało się oddzielić.
- Jakiej matki? Takiej? - syknął. Matka-ćpunka po odwyku. Cholera, jasne! Może powinien od razu postarać się dla niej o jakąś beatyfikację? Prawdopodobnie byłaby to ostatnia rzecz, jaką zrobi jako jej agent, bo zaraz wyleci, ale może chociaż zdąży przygotować grunt dla swojego następcy. - I może teraz to ze mnie zrobisz tego złego? Śmiało. Wmawiaj mi, że jestem fatalnym ojcem, bo wróciłem z córką do ojczyzny, gdzie ma rodzinę - odparł. Czy ona tego nie widziała? Była aż tak zaślepiona? - Przecież i tak nie miałbym u ciebie szans. Nie jestem facetem, z którym fajnie wciąga się koks na imprezach. Sorry.
Przecież dobrze wiedział, że nie był tym, kogo szukała. Nawet gdyby kiedyś, nieopatrznie, powiedział jej o swoich uczuciach, to co by to zmieniło? Panda była sobą, była kobietą, która żyła inaczej, nie tak, jak on. Może za bardzo się różnili, żeby cokolwiek między nimi się zadziało na poważnie?
- Jesteś jej matką. Nie będę ograniczać waszych kontaktów, ale musisz uprzedzić mnie, że chcesz przyjść albo ją do siebie zabrać. Zresztą, gdzie mieszkasz? Masz odpowiednie warunki i zabezpieczenia?

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
– Ale zdajesz sobie sprawę, że to właśnie depresja i proszki na nią doprowadziły nas do tego miejsca, Andrew? Zdajesz sobie sprawę, że mając pretensje o odwyk, masz też pretensje o depresje? – spytała natarczywie, patrząc mu w oczy. Narkotyki nie miały tu nic do rzeczy, to środki przeciwbólowe i antydepresanty ją tam zaprowadziły. Okazjonalna kreska nikomu jeszcze przecież nie zaszkodziła, ale mniejsza o to.
– No najwyraźniej ci przeszło, skoro w ten sposób się zachowujesz – odparła, żywo gestykulując i nerwowo przechadzając się po pokoju. Wywróciła oczyma, słysząc kolejne słowa. Może i nie miał wpływu na to, że taka wersja jej się nie podobała, ale jeśli chciał wrócić do Australii, mógł przecież przenieść też ją, nie? Odetchnęła głęboko i spojrzała mu w oczy. – Kurwa, weź nie udawaj, że jestem dla ciebie ważna, jeśli by ci zależało, to byś się mną chociaż minimalnie zainteresował – stwierdziła, mrużąc oczy. – Chociaż byś do mnie zadzwonił – dodała z żalem, bo nie dzwonił i oboje to wiedzieli. Odetchnęła głęboko. – Nie potrzebuję twojej pomocy. Potrzebowałam cię pieprzone trzy miesiące temu. Dwa miesiące temu. Cholera, nawet dwa tygodnie temu. Ale wychodząc zdałam sobie sprawę, że jestem zdana na siebie – stwierdziła, patrząc mu w oczy twardo. Nie była to do końca prawda, miała przecież Gwen, rodzeństwo i w ogóle. Mimo to, potrzebowała właśnie jego. – Ona ma na imię Charlotte, a o odwyk nie musisz się martwić – syknęła, patrząc mu w oczy i westchnęła mimowolnie, a gdy usłyszała kolejne słowa, z trudem powstrzymała się przed ponownym spoliczkowaniem Andrzeja.
– Nie jesteś fatalnym ojcem. Jesteś fatalnym przyjacielem i współrodzicem – stwierdziła, wzruszając ramionami. Wywróciła teatralnie oczyma i pokręciła głową. – Jesteś kurwa niesamowity! – wyrzuciła dłonie w powietrze, bynajmniej nie mając na myśli żadnego komplementu. – A myślisz, że dlaczego z nikim mi nie wyszło? Dlaczego ciągle kończyłam związki po miesiącu? To, że imprezowałam to jedno, ale nie wmawiaj sobie, że nie miałeś szans. Po prostu nie chciałeś zagadać, bo się bałeś – oświadczyła, mrużąc oczy. Miała dość jego insynuacji, uczuć i wszystkiego innego. Najchętniej by mu w tym momencie spuściła wpierdol, serio.
– Mam zabezpieczenia, chociaż to przecież dziecko, jeszcze nawet nie chodzi – wywróciła oczyma i westchnęła mimowolnie. – Mieszkam w willi, możesz wszystko osobiście sprawdzić, jeśli masz taką potrzebę – oświadczyła spokojnie, bo wszystkim zajęli się jej asystenci, bogu dzięki. Gdyby miała sama to wszystko ogarniać, to by pewnie dostała pierdolca.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Żadna z tych wciągniętych przez ciebie kresek nie miała na to wpływu. Żadna - prychnął. Od tego się zaczęło i zdecydowanie nie uważał, że jedna kreseczka pozostawała bez konsekwencji. Boże, co z nią było nie tak? Naprawdę próbowała całkowicie się wybielić? Naprawdę uważała, że była niewinna niczym dziewica?
- Ja też byłem zdany na siebie. I ja rozumiem to, w jakim byłaś stanie, ale miałem na głowie dziecko. Nasze dziecko. Nadal uważam, że wizyta w ośrodku odwykowym to nie jest coś odpowiedniego dla maleńkiego dziecka i nie uważam, żeby wyjazd do Australii świadczył o tym, że jestem złym współrodzicem. Zresztą, co ty możesz o tym wiedzieć.
No właśnie, nic nie wiedziała. Nie miała pojęcia, jak troszczył się o Princess(!), a to, że tu ją wywiózł, nie miało na celu rozdzielanie matki i córki. Szkoda tylko, że kobieta nie chciała tego zauważyć. Najwyraźniej niewiele się tu zmieniło. Nadal uważała, że jest bez winy, a wszyscy ludzie robią wszystko, żeby tylko miała w życiu pod górkę. Podjął taką, a nie inną decyzję i uważał, że nie mógł wybrać lepiej. Teraz nie ma już chyba i tak po co to roztrząsać.
- Ty też nie zagadałaś - bezradnie rozłożył ręce. Wygląda na to, że ani jedno, ani drugie nie zrobiło tego pierwszego, prawdziwego kroku, więc teraz szukanie winnych wcale nie przyniesie efektu. Pewnie, niech mu wpierdoli, tylko co to przyniesie? - Ale niedługo zacznie chodzić - bo była bardzo zdolna! Za chwilę zacznie też mówić, czytać i rozumieć fizykę kwantową! - Sprawdzę - dodał jeszcze. - To nie tak, że robię ci na złość, okej? Mała jest dla mnie najważniejsza. Może trochę fiksuję, ale wolę przesadzać w tę stronę, niż w drugą.
Nie chciał przez to powiedzieć, że ona nie robiła do tej pory nic, po prostu liczył na to, że zrozumie jego postępowanie i w końcu trochę z niego zejdzie.

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
– Naprawdę chcesz o tym teraz dyskutować, Andrew? – spytała, patrząc mu w oczy z lekką irytacją. Naprawdę nie miała w tym momencie nastroju na tego typu gierki i irytował ją swoim podejściem. Kreski nie miały na to wpływu, poza tym w Hollywood każdy kiedyś chociaż jedną wciągnął, więc niech Andrzejek się nie przypierdala. Inna sprawa, że wcale nie próbowała się wybielić, ale uzależnienie było całkiem słusznym usprawiedliwieniem.
– Czy ty się w ogóle słyszysz? Nie byłeś zdany na siebie i nie rozumiesz, w jakim byłam stanie. Nie masz bladego pojęcia, bo ani razu jak byłam na odwyku nie zapytałeś, jak się czuję. I naprawdę sądzisz, że ojciec, który trzyma dziecko z daleka od matki, który nawet się nie interesuje, co się z matką dzieje, to dobry ojciec? – uniosła jedną brew, bo jej zdaniem jednak tak nie było. – Nic, dlatego, że nawet nie raczyłeś mnie poinformować o swoim wyjeździe. Dowiedziałam się od Gwen. Myślisz, że to fair? Uważasz, że naprawdę zachowywałeś się w porządku wobec mnie? – uniosła brwi i westchnęła, bo jeśli nie miał sobie nic do zarzucenia, to był w olbrzymim błędzie – ona mogła go z niego wyprowadzić. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
– Mogłam tylko odbierać połączenia i miałam jeden telefon w tygodniu, a nie zostawiłeś mi swojego australijskiego numeru – stwierdziła, patrząc mu w oczy. Tak, nadal zamierzała się upierać, że to on w tym temacie zjebał, bo tak było.
– W porządku, zapraszam – wzruszyła ramionami i odetchnęła głęboko. – Nie liczyłam, że przyjmiesz mnie z otwartymi ramionami, ale… Wiesz, mówiłeś, że coś kiedyś do mnie czułeś. Może przestań się w tym temacie oszukiwać, bo gdybyś cokolwiek czuł, to zdecydowanie byś się tak nie zachowywał – stwierdziła cicho, wstając i podchodząc do łóżeczka, w którym dziewczynka smacznie spała. Nie chciała być dla niej złą matką i chociaż się do tego nie nadawała zupełnie, to chciała się postarać. Dla Charlie.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Nie. Nie chcę.
Wtedy musiałby się przypierdalać, a to nie był odpowiedni moment. Serio. Cała ta rozmowa nie układała się tak, jak powinna, ale co poradzić, skoro po jednej i drugiej stronie było chyba zbyt wiele skrywanych żali? Z jednej strony dobrze byłoby, gdyby faktycznie to wszystko przegadali i chyba tylko dlatego jeszcze to się ciągnęło. To wciąż za mało, owszem, tylko że na więcej nie miał siły. Nie pierwszego dnia po jej przyjeździe do Lorne.
- A co twoim zdaniem robi dobry ojciec? Przyjeżdża do ośrodka odwykowego z maleństwem na rękach? Mieszka w miejscu, w którym źle się czuje, bo każdy przedmiot przypomina mu o tym, gdzie jest matka małej? - zaczął, ale w końcu odpuścił gadanie i westchnął. - Oboje popełnialiśmy błędy. Oboje. Ty też. Teraz musimy jakoś to wszystko poskładać, bo w tym wszystkim nie chodzi już o nas. Chodzi o małą. Każda moja decyzja wynikała tylko i wyłącznie z troski o nią i wbrew temu, co może ci się wydawać, nigdy nie chciałem ci zaszkodzić.
Pewnie i tak tego nie zrozumie. Pewnie dalej będzie na niego wkurzona, ale Andrew naprawdę nie chciał się już z nią sprzeczać. Nie chciał też licytować się na opowieści o tym, które z nich miało w życiu gorzej. Teraz chodziło już tylko o tę małą istotkę.
- Nie oszukuję ani siebie, ani ciebie - wzruszył ramionami, bo nie zamierzał przekonywać jej, że wcale sobie tego nie uroił. Ani trochę nie musiała mu wierzyć. - Lubi, kiedy się jej śpiewa. Ja nie umiem, więc najczęściej mruczę, całkiem dzielnie to znosi - zaczął opowiadać. - Jeśli chcesz ją ponosić...
Nie powinna się obudzić, a nawet jeśli, to Andy zacznie ratować sytuację.

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
– Wspaniale – odetchnęła mimowolnie, bo jednak naprawdę nie chciała słuchać jego przypierdalania się o kreski, które… No nie były do końca powodem jej uzależnienia od leków. W ogóle nie chciało jej się w tym momencie słuchać wyrzutów, bo w czym to niby miałoby jej pomóc? Wiedziała, że zjebała, wiedziała, że nie była święta i chyba miłoby było, gdyby Andrew nie kopał leżącego i najzwyczajniej w świecie ją wspierał, zamiast robić z niej czarny charakter, tym bardziej, że sam nie był święty.
– Na pewno nie odcina dziecka od matki. Sprawdza, co się dzieje, wiesz co? Już nawet chuj z tym ojcem. Przyjacielem też jesteś beznadziejnym. Poza tym szczerze? Jasne, mogłeś się z tym źle czuć ale jednak nadal powinieneś do mnie chociaż zadzwonić i wszystko powiedzieć, a nie unosić się pierdoloną dumą! – oświadczyła, oddychając głęboko i spoglądając mu w oczy. – Ale ja się nie wybielam, Andrew – zauważyła, bo w ogóle nie o to jej chodziło. – Po prostu robisz z siebie świętego, umęczonego ojca, który wspaniałomyślnie zajął się dzieckiem, bo matka wylądowała na odwyku. Tak, jakby ten odwyk to był mój wybór, jakby to była moja wina, że leki mnie uzależniły, jakby to była moja wina, że dostałam pierdolonej depresji. Uwierz mi, że czucie się jak gówno każdego dnia to nie jest coś, na co bym świadomie się pisała – odetchnęła głęboko i spojrzała na niego, kręcąc głową. – Nie, ta jedna konkretna decyzja nie była podjęta ze względu na małą. Była podjęta z wygody – odetchnęła, masując sobie skronie i spojrzała mu w oczy.
– Nie, skoro zasnęła, to niech śpi – powiedziała nieco łagodniej, delikatnie musnąwszy palcem policzek dziewczynki. – Wpadnij do mnie jutro, jeśli chcesz sprawdzić te zabezpieczenia – dodała jeszcze, bo nie miała siły się z nim sprzeczać.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Nie miała pojęcia, co czuł, a zachowywała się tak, jakby przeczytała co najmniej sto poradników. Halo, ciekawostka, książkowa wiedza na nic się nie przyda, jeśli Pandzie zabraknie prawdziwego, realnego spojrzenia na świat, a w tym konkretnym przykładzie najprawdopodobniej oboje powinni wszystkiemu się przyjrzeć. Żadne z nich nie było bez winy. Może i robił z siebie umęczonego ojca, ale prawda był taka, że był zmęczony.
- Boże. Przecież nawet gdybym do ciebie dzwonił albo cię odwiedzał, to i tak wszystko byłoby na mojej głowie. To ja kąpałem małą, to ja ją przewijam, to ja karmię ją butelką, chociaż za każdym razem, kiedy sprawdzam, czy mleko nie jest za gorące, parzę się w przedramię i ty chcesz mówić, że jestem złym ojcem?
Nie, nie oczekiwał, że Panda go zrozumie. Naprawdę nie chciał się usprawiedliwiać. Chciał po prostu, żeby wiedziała, że bycie samotnym ojcem wcale nie było takie łatwe, jak mogłoby jej się wydawać. Jemu też było ciężko. Wygoda była ważna. Nie zamierzał już się z nią sprzeczać. Nie tym razem i nie przy małej. Co by to dało? Prawdopodobnie nic.
- Zazwyczaj przesypia spokojnie wszystkie noce, staram się, żeby nie spała zbyt długo w dzień - wyjaśnił. Póki co mała mogła jednak jeszcze spać. Niech porządnie odpocznie i nabierze sił, bo zdaje się, że jutro czekał ją dzień pełen wrażeń i nowych doznań. - Przyjdziemy. Na pewno przyjdziemy.
O to mogła być spokojna. Będzie na pewno. Zabierze małą i wpadnie z wizytą. A póki co pożegnali się, bo emocjami ich pierwszego spotkania po tak długim czasie, można byłoby obdzielić kilka osób.

/ zt
ambitny krab
pan Finnigan
ODPOWIEDZ