30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
agentka wydziału narkotykowego z psem służbowym u boku, która potrafi skopać tyłek, bo musi być w czymś dobra, skoro w życiu miłosnym za cholerę jej nie wychodzi
4
..........Jedyna rzecz, która podnosiła ją dzisiejszego dnia na duchu i sprawiła, że była w stanie przetrwać ten dzień, to myśl, że wieczorem spotka się z Lachlanem i wreszcie będzie mogła się napić czegoś mocniejszego. Tak właśnie miała zamiar zacząć swój weekend — pijąc i spędzając czas z osobą, która jest dla niej, jak brat, aby zapomnieć o tym parszywym tygodniu i się odrobinę zrelaksować.
..........Nigdy nie żałowała tego, jaką ścieżkę kariery wybrała. Czasami jednak jest naprawdę ciężko i wieczory takie jak ten, który ma w planach, zdecydowanie sprawiają, że jeszcze nie zwariowała. Potrzebuje takich chwil — cichych, spokojnych i normalnych, które są przeciwieństwem szalonych patroli, których czasem na swoich zmianach doświadcza. Może gdyby pozostała zwykłą policjantką, byłoby o wiele prościej — wlepiałaby mandaty, łapała piratów drogowych czy pouczała rowerzystów. Wtedy jednak nie robiłaby tego, co zamierzała robić od samego początku. Wszakże nie po to dołączyła w szeregi policji, by zajmować się takimi bzdetami, od zawsze miała jeden cel. Cel, który poniekąd spełniła dołączając w szeregi wydziału narkotykowego, choć wie, że to i tak dopiero początek.
..........Wsiadając jednak do taksówki z butelką wina w dłoni, na moment o tym zapomina. Zapomina o wszystkim, co tyczy się jej pracy, myślami już będąc w mieszkaniu przyjaciela i pijąc schłodzone wino. Musi jednak przyznać, że brakuje jej jakiegoś naprawdę porządnego wypoczynku — gdzieś poza miasteczkiem, który trwałby dłużej, niż dwa dni. Z tego powodu coraz częściej zastanawia się nad jakimś urlopem, choć na ten moment nie ma pojęcia ani gdzie mogłaby pojechać, ani z kim, bo samej to co to w ogóle za zabawa?
..........Kiedy taksówka podjeżdża pod odpowiedni adres, podaje szybko kierowcy odpowiedni banknot, po czym wychodzi zgrabnie z pojazdu i rusza w kierunku domu Lachlana, w międzyczasie poprawiając włosy, które tuż przed wyjściem związała w wysoki kucyk. Zaraz potem dzwoni dzwonkiem do drzwi, a kiedy chwilę później w progu pojawia się Harwood, posyła mu szeroki uśmiech i składa na jego policzku szybkiego całusa.
..........Przyniosłam wino — mówi, wchodząc do wnętrza jego domu i od razu kieruje się do kuchni, gdzie chowa do lodówki wino. Była tu już tak wiele razy, a Lachlan jest dla niej na tyle bliskim człowiekiem, że czuje się tu praktycznie, jak u siebie w domu. — Pewnie nie mogę liczyć na masaż stóp, co? — rzuca z rozbawieniem, przechodząc do salonu, gdzie rzuca się z ulgą na kanapę. Naprawdę bolą ją stopy od tego ciągłego łażenia i wcale by nie oponowała, gdyby ktoś zaoferował jej masaż. Szkoda tylko, że nikt tego nie zrobi, a przynajmniej nie za darmo.

Lachlan Harwood
powitalny kokos
nonsens#5543
lorne bay — lorne bay
29 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
obiecujący architekt, który lubi się bawić życiem, ma psa Batmana i szczerze nienawidzi swojej siostry bliźniaczki, Babycino. Przy okazji jest ślepy na uczucia swojej przyjaciółki, którą zamknął we friendzonie lata temu.
seven

Od kilku dni nie opuszczał go zły humor i jeśli zapytać Lana, co było przyczyną takiego samopoczucia, bez chwili zastanowienia podałby odpowiedź – chodziło o ciążę. Ciążę, która skomplikowała wszystko, ciążę, która nie była chciana i wreszcie ciążę, która mogła odebrać mu Birdie, bo jej chore serce mogło tego nie wytrzymać. Harwood nie myślał o niczym innym, bo naprawdę przeraźliwie bał się tego, że mogłoby zabraknąć tak bliskiej mu osoby. Nic dziwnego, że zaniedbał pracę i że kilka ostatnich wizualizacji, które wyszły spod jego ręki nie były dopracowane do perfekcji. Dobrym rozwiązaniem byłby odpoczynek, ale Lan wolał nie zwiększać ilości swojego czasu wolnego, bo miał świadomość, że to dałoby mu więcej okazji do snucia czarnych scenariuszy.
Cieszył się, że wreszcie nadszedł moment, w którym przynajmniej na chwilę będzie mógł oderwać się od problemów, które zaczęły go przytłaczać. Towarzystwo Aisy było prawdziwym wybawieniem: z oczywistych powodów nie mógł odezwać się do bliźniaczki, nie chciał także dokładać problemów Birdie, więc wieczór w towarzystwie Langford brzmiał naprawdę dobrze.
Wróciwszy z pracy na szybko ogarnął mieszkanie, a potem zaległ na kanapie (dzisiejszego dnia jego narzeczonej nie było w domu). Podniósl się z niej dopiero, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Szybko ruszył w ich stronę i już po chwili dostrzegł Aisę. – Cześć! – powiedział, posyłając jej szeroki uśmiech. Przynajmniej na razie starał się maskować stan, w którym się znajdował. To rozwiązanie było bezpieczniejsze, bo dzięki temu on sam będzie mógł oderwać się od tworzenia przygnębiających scenariuszy. Wpuścił Aisę do środka, a potem zamknął za nią drzwi. Już po chwili obok podszedł do nich Batman, który na widok kobiety zaczął machać serdecznie ogonem i tylko czekał na pieszczoty.
Lan ruszyl za Aisą – odpowiadało mu to, że kobieta czuła się w jego domu jak u siebie. Znali się tak długo, że Harwood podejrzewał, że inne zachowanie byłoby dziwne. – To dobrze, bo ja nie mam niczego konkretnego. – rzucił. Prawdę powiedziawszy to było dziwne, bo jego przyszły szwagier był właścicielem winnicy, jednak tak się złożyło, że Lan i Marceline pozbyli się praktycznie wszystkich zapasów alkoholu. – Pizza czy burgery? – zaproponował, spoglądając w stronę Langford. Przez cały dzień nie miał okazji, by zjeść czegoś konkretnego, dlatego coraz bardziej odczuwał nieprzyjemny ucisk żołądka.
Usiadł na kanapie obok Aisy i pokręcił przecząco głową. – Dzisiaj sam potrzebuję masażu całego ciała, więc nic z tego. – mruknął, posyłając jej przepraszający uśmiech. Nawet nie mijał się z prawdą, bo przez pracę i nieustanne wracanie myślami do choroby przyjaciółki, czuł się wykończony pod względem psychicznym i chyba do całkowitej tragedii brakowało jedynie, by pokłócił się z Marceline, bo ostatnio to też nie było niczym nadzwyczajnym.
– Co słychać? – zapytał, licząc, że Aisa miała jakieś lepsze wieści.

Aisa Langford
sumienny żółwik
-
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
agentka wydziału narkotykowego z psem służbowym u boku, która potrafi skopać tyłek, bo musi być w czymś dobra, skoro w życiu miłosnym za cholerę jej nie wychodzi
..........No cóż, wychodzi na to, że z ich dwójki to ona może nazywać się szczęściarą, bo oprócz zmęczenia po pracy, nie może się zbytnio na nic innego poskarżyć. Wszakże w życiu miłosnym nadal wieje od niej nudą, a i na szalone imprezy, które różnie się mogą skończyć, już dawno przestała chodzić. Teraz zdecydowanie bardziej woli spokojne posiadówki przy winie w towarzystwie przyjaciół, czyli dokładnie tak, jak dzisiaj. I to właśnie im zazwyczaj daje mówić najwięcej, bo nie dość, że zwykle mają więcej do powiedzenia, niż ona, to na dodatek na pewno wolą ponarzekać na swoje życie, niż słuchać o policyjnych przygodach Aisy. Założy się, że większość ma już po dziurki w nosie opowieści z miejsca samobójstwa, morderstwa, czy też przedawkowania narkotyków, bo często są to bardzo przykre widoki. Rzecz jasna jej już niemal nic nie rusza, ale rozumie, że nie wszyscy są tak znieczuleni, więc stara się ograniczać swoje historie z pracy do tych lekkich i śmiesznych anegdotek.
..........Na moment jednak jej uwagę zajmuje Batman, który z radością do niej podbiega, domagając się pieszczot. Ze śmiechem zaczyna drapać go za uszami, dając mu jednocześnie kilka całusów, które jednak jakby nie do końca go zadowalały, jakby czekał na coś jeszcze, a raczej kogoś. Tym razem jednak nie przyprowadziła ze sobą jego kolegi, bo ten został razem z jej sąsiadką i jej psem — Batman będzie musiał więc wybaczyć Majorowi tę małą zdradę.
..........Czyli wychodzi jedna butelka na dwoje? No cóż, może jakoś przeżyję — wzdycha, niby to z bolączką, ale na jej ustach błądzi pełen rozbawienia uśmiech. Nie ma bowiem ochoty się dzisiaj spić, bo jutro też jest dzień, a także obowiązki, więc nie może pozwolić sobie jutrzejszego dnia na ogromnego kaca. Jedna butelka na ich dwoje będzie wystarczająca, aby się rozluźnić, ale nie na tyle, aby się upić.
..........Zdecydowanie burger! — odpowiada bez chwili zawahania, bo już od jakiegoś czasu chodzi za nią właśnie taki soczysty, pachnący burger. Pizzę zaś niedawno jadła, a że zamawiała ją z nowego miejsca i nie była zbyt dobra, na moment przeszła jej na nią ochota, skądkolwiek by nie zamawiali.
..........Czyli nie ma innego wyjścia, w najbliższym czasie musimy wybrać się razem do spa i wykupić sobie jakieś masaże i inne zabiegi — stwierdza po chwili namysłu, a ta wizja naprawdę jej się podoba, bo już dawno nie była w miejscu, w którym mogłaby odpocząć i naprawdę się zrelaksować. Uśmiecha się lekko nawet na tę myśl, ale pytanie przyjaciela sprowadza ją na ziemię. — Pracowicie i męcząco. Plus kolejna randka, którą można wrzucić do wora tych nieudanych, czyli w zasadzie po staremu. — Wzrusza ramionami, przyzwyczajona już do takiego życia. Jeszcze chwila i zaakceptuje swoją przyszłość jako stara panna z watahą psów, ewentualnie bandą kotów.
..........Ale ty też nie wyglądasz najlepiej, coś się stało? — pyta, bacznie go obserwując spod przymrużonych powiek. Zna go już tak dobrze, że czasem wie, gdy coś przed nią, albo w ogóle przed światem, ukrywa.

Lachlan Harwood
powitalny kokos
nonsens#5543
ODPOWIEDZ