malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Uciekła. Minął rok odkąd jej świat postanowił rozpaść się na kawałki i chyba z okazji tej rocznicy postanowiła przepaść… również dosłownie. Wypadek był niemalże filmową kraksą, pełną takich kadrów jak karetka, straż pożarna i jej sen Morfeusza po morfinie. Nie rozumiała jedynie jednego – dlaczego musiała się obudzić. Po powrocie z Melbourne i po wystawie, gdzie była gwiazdą, wszystko było jej jedno. Niesamowite, że wracała tu tylko po to, by dowiedzieć się, że jego już nie ma.
Po roku się nie odezwał, więc to już koniec. Dawne rany zaogniły się i zaczęły gnić. Nie mogła pozwolić sobie na tęsknotę, na rozpacz, na łzy, więc wzięła motocykl i uciekała. Przed bólem i świadomością.
Która właśnie powracała do niej w szpitalnym łóżku. Boże, co za ofiara losu z niej. Nawet porządnie nie umie się zabić.
Już sama świadomość tego, że on doprowadził ją do stanu, w którym próbowała była jak zimny prysznic. Tak nie powinna wyglądać miłość, obserwuje ręce skute igłami, monitor, który odmierza jej równe oddechy. Więc naukowo potwierdzone – ma serce, Adam Polanski jednak go jej nie złamał. Wzdycha i krzywi się z bólu, ale po raz pierwszy od roku chce to przetrawić, przetrwać. Nawet jeśli nie czeka jej nic dobrego…
Wówczas słyszy pukanie do drzwi. Ktoś w ogóle wiedział, że jest w mieście? Nie pamięta kto jest jej ICE (dobrze wie, ale jego przecież już dawno nie ma obok niej), więc nie spodziewa się hucznych odwiedzin z balonikami i życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Ostatnio, zresztą, Julia preferuje krótkotrwałe znajomości, by nie rzecz jednorazowe. Wszystko lepsze od nieznośnego ciężaru w klatce piersiowej.
Dlaczego więc uśmiecha się na widok ratownika, który kilka dni przywiózł do tego szpitala? Może wreszcie czuje się wykończona ludźmi, którzy znikają rano. Chciałaby w końcu mieć rodzinę, ale taką prawdziwą, gdzie mąż nie znika po nocach z innymi, gdzie ona nie musi znajdować sobie towarzystwa. Pamięta, że Ethan coś do niej mówił, podczas gdy odpływała po lekach, że miał najpiękniejszy uśmiech na świecie. Że ją uratował, co za dobry początek.
- Hej, więc faktycznie jesteś ratownikiem, a nie próbowałeś mnie poderwać – zaczyna z tupetem, cała Julia, jeszcze z plastrami, w włosami splątanymi w warkocz, ale wciąż uwodzicielska jak cholera. O ile się jej fanem poobijanych idiotek, które zamiast hamulca świadomie naciskają gaz.
Musi to wyczytać z jego oczu, więc podnosi się do góry na poduszkach, patrząc prosto w twarz. Julia nigdy nie odwraca wzroku od ludzi, są zbyt intrygujący z całą swoją brzydotą, wadami, grymasami, chociaż Hale… nie należał do tych brzydkich, wręcz przeciwnie.

Ethan Hale
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Praca ratownika nie należała do najłatwiejszych, a jako że Ethan był człowiekiem, który przejmował się bardzo losem osób, które ratował nic dziwnego, że zainteresował się nią. Jej wypadek nie był poważny na tyle, żeby bardziej interweniować, ale na pewno najadła się strachu a Hale postanowił, że ją odwiedzi w szpitalu kiedy tylko będzie miał okazję. Poczuł się po prostu zobowiązany do zrobienia tego małego kroczku i poznanie jej.. miał na to cholerną ochotę, był ciekaw co takiego kierowało dziewczyną, że była nieuważna i spowodowała wypadek.
Miał akurat chwilę, a raczej miał przerwę podczas której planował ją odwiedzić, tak po prostu zamienić z nią parę słów, dowiedzieć się czy już jest lepiej i co najważniejsze, czy nie będzie próbowała tego powtórzyć. Zauważył w jej oczach coś co go zaniepokoiło, tak jakby cały świat Crane po prostu się zawalił. Nawet nie wiedział jak bardzo był blisko prawdy wysuwając taki wniosek.. Nie chciał jej obudzić, więc zapukał najpierw delikatnie do lekko uchylonych drzwi sali gdzie ta leżała, a zaraz potem pchnął je delikatnie opuszkami palców słysząc ciche skrzypienie. Zakodował sobie, że trzeba zająć się tymi drzwiami i to jak najszybciej bo dla chorych może być to dźwięk zdecydowanie raniący uszy. Delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach kiedy zobaczył, że ta nie śpi. Jego stalowe spojrzenie zatrzymało się najpierw na jej twarzy kiedy podszedł powolnym krokiem do łóżka przygryzając delikatnie dolną wargę. Na jej słowa uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.
- A może po prostu jestem w tym kiepski, pomyślałaś o tym? - uniósł delikatnie jedną brew do góry przyciągając w swoim kierunku krzesło, które obrócił oparciem w jej stronę a sam usiadł na nim okrakiem sięgając po jej kartę wisząca z przodu łóżka. Może nie był lekarzem, ale studia medyczne musiał mieć odbębnione i potrafił czytać z wyników, a Julia miała robione parę badań, chociażby na obecność alkoholu czy innych używek we krwi na jej szczęście nic takiego nie wykryli i sam Ethan mógł odetchnąć z ulgą.
- Jak się czujesz... Julio? - przed wypowiedzeniem jej imienia musiał zerknąć jeszcze na górę karty gdzie było napisane jej imię i nazwisko, on sam miał plakietkę z imieniem na klatce piersiowej na swoim roboczym ubraniu, więc ono także nie było dla nikogo tajemnicą, odłożył kartę na stolik obok jej łóżka i wbił w nią badawcze spojrzenie.
Mimo, że była po wypadku była cholernie piękna i musiał to przyznać, nie był w stanie tak po prostu oderwać od niej spojrzenia..

Julia Crane-Hale
ambitny krab
Zła Królowa
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Skłamałaby mówiąc, że po Adamie nie miała żadnego mężczyzny (ani kobiety), ale to chodziło o coś innego. O dopuszczenie do siebie możliwości, że ktoś może wejść do jej życia i się w nim rozgościć. Jak dotąd gości trzymała ledwo w przedpokoju, zachowując zdrowy dystans od emocjonalnej karuzeli, która już raz ją rozbujała tak bardzo, że wyła w czterech ścianach, prosząc o to, by wreszcie mogła zejść.
Ktoś mówił, że prawdziwa miłość nie boli, więc dlaczego jej całe ciało mówiło, że jest inaczej? Chora fizjologia objawiła się jej w najczystszej postaci i Crane czuła się pierwszy raz tak dosłownie przygwożdżona do fizyczności. Zwykle była w końcu uduchowioną artystką, której nie dotyczyły rzeczy materialne, a obecnie... Miała kartę pacjenta i przekonanie, że morfina cztery razy dziennie działa zbawiennie, nawet na ból duszy.
Może dlatego była skłonna dać mu szansę. Nie roiła sobie dalekosiężnych marzeń -ba, już raz miała takie pragnienie i źle się skończyło -ale mogła przeciąć tę znajomość w ciągu minuty jakimś podłym tekstem wyrwanym z kontekstu. Nie chciała jednak. Bardzo pragnęła spokoju i tego, by ktoś się nią zaopiekował.
– Nie wyglądasz na takiego, który by musiał się bardzo starać, żeby kogokolwiek podrywać, więc tak, zapewne jesteś w tym koszmarny. Brzydcy mężczyźni muszą być bardziej kreatywni – wyjaśnia lekko, zupełnie jakby nie zderzyła się niemal z ciężarówką.
Więcej szczęścia niż rozumu? Zdecydowanie! Przygląda się mu zachłannie, skanuje każdy element jego twarzy, bada rysy, zupełnie jakby przesuwała niesprawnymi palcami i stwierdza jednoznacznie, że jest przystojny. W męski sposób, nie chłopięco piękny jak jej modele. Nie jak... Ale nie kończy, już rozumie, że to imię winno być zagrzebane między szpargałami niepotrzebnych rupieci na strychu.
Teraz należy skupić się na innych oczach i pytaniu, które ją również frapuje. Dlatego dłużej pozostaje bez odpowiedzi.
- Myślałam, że przyślą psychologa – przyznaje po dłuższym milczeniu, nie zamierza ukrywać, że zrobiła głupotę i że to nie był wypadek. – A czuję się nieźle... Dzięki tobie. Byłeś bohaterem, pamiętam – uśmiecha się lekko i po prostu patrzy mu w oczy.
Zupełnie jakby jeszcze raz usiłowała powiedzieć cześć . Złe miejsce i czas, ale całkiem niezła dziewczyna i przystojny chłopak.

Ethan Hale
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Każdy w życiu popełnia błędy, a im bardziej cierpimy tym bardziej rzucamy się w wir zabaw i przygód, nic dziwnego że Julia właśnie w taki wir wpadła, sam Hale miał wiele za uszami a głównie to łamanie serc kobietom, które zapraszał do swojego łóżka na jedną noc. Nie był sentymentalnym człowiekiem, wręcz przeciwnie korzystał z życia dopóki mógł, bo tak było prościej i łatwiej, to nic że rodzina a raczej matka pytała się kiedy nareszcie się ustatkuje, znajdzie kobietę z którą spędzi resztę swojego życia i będzie miał dzieci.. nie miał nawet pojęcia, że siedząc na krześle przy łóżku Crane tak naprawdę patrzył na swoją przyszłą żonę.
Chciał ją poznać bo zaintrygowała go no i zastanawiał się czy to była próba samobójcza, czy po prostu straciła panowanie nad pojazdem, nie chciał pytać bezpośrednio nawet gdy to cholerne pytanie cisnęło się na jego usta. Z natury był ciekawskim człowiekiem, który mówił bez ogródek ale przy niej.. nie wiedział czemu, ale łapał się na tym, że ważył słowa i zastanawiał się czy mogłyby ją urazić.
Mimowolnie prychnął delikatnie na jej słowa, przekrzywiając delikatnie głowę na bok niczym zaciekawiony szczeniak, jego stalowe spojrzenie utkwione było w twarzy kobiety, tak jakby chciał przeszyć ją na wylot. Poznać jej wszystkie tajemnice..
- Czy mi się wydaje, czy nadal działa na Ciebie morfina? - zaśmiał się delikatnie, w końcu wśród lekarzy i ratowników krążył dowcip o zbawiennym działaniu morfiny, podobno po niej kobiety stają się łatwiejsze. Ethan nigdy tego nie sprawdzał i nie miał zamiaru, ale jakoś mu się to przypomniało po jej słowach i musiał zapytać. Nie uważał siebie za ideał, o matko daleko mu bylo do niego i zdecydowanie należał do tych facetów, którzy zostawiają ubrania na podłodze kiedy idą do łóżka, a skarpetki znikają w nocy w tajemniczych okolicznościach. Tak jakby jakieś pieprzone chochliki krążyły po jego domu i zabierały mu skarpetki, w końcu Zgredek wtedy mógłby być wolny.
- A potrzebujesz psychologa? - przygryzł delikatnie dolną wargę odważając się spojrzeć prosto w jej oczy, jego spojrzenie mówiło że to on może być jej psychologiem, jej ostoją, jej ratunkiem, jej pierdoloną kotwicą gdyby tego tylko chciała. Był gotów się poświecić, był gotów zrobić ten jeden krok do przodu za dużo, tak po prostu.. samotność stawała się nudna i łapał się na tym, że chętnie by wracał do kogoś po pracy i nie myślał tutaj o psie czy kocie. - Nie jestem bohaterem, daleko mi do niego. Nie noszę peleryny i na pewno nie latam, po prostu.. wykonuję swoją pracę. To nic nadzwyczajnego - mruknął tylko przez krótki moment czując się głupio, przeczesał palcami włosy i ponownie ułożył swoje ręce na poręczy krzesła. Nie lubił kiedy ktoś nazywał go bohaterem, bo kiedy nie był w stanie komuś pomóc to się nim nie czuł.
Czuł się źle.. po prostu do dupy.

Julia Crane-Hale
ambitny krab
Zła Królowa
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Gdyby była bardziej przytomna, to zapewne stwierdziłaby, że oszukuje. Nie można tak po prostu postanowić sobie, że zakocha się w kimś. To tak nie działa. Julia znała do bólu różnicę między zauroczeniem (tych w życiu miewała sporo, bo była istotą zachłannie pragnącą kontaktu z drugim człowiekiem) a… miłością. Tej nie doświadczyła sporo, ale to było zupełnie jak jazda szybkim i sportowym samochodem. Gdy już wsiądziesz za kierownicą nowszego modelu to starszy wyda ci się pop prostu marną podróbką.
I Crane, kobieta, która niegdyś mocno opierała się na emocjach wiedziała, że to nie jest dobry pomysł. Planowanie utonięcia w jego lazurowych oczach, ukradkowe uśmiechy jak u nastolatków. Nie mogło to zadziałać, bo nie było okupione wielkimi wydarzeniami? Nie było tym przysłowiowym gromem z jasnego nieba, który na nią spadł, gdy miała zaledwie osiemnaście lat? A może właśnie ta dobra, właściwa miłość przychodziła po cichu, zupełnie jak przyjaciel. Nie krzywdziła, nie trzaskała drzwiami bez końca, nie zapewniała utraty oddechu, dreszczy.
Boże, jak ona tęskniła za normalnością. Za pójściem z kimś na kawę. Tak, to było oszustwo, ale nie czuła ani grama wyrzutów sumienia, skoro była rozbitkiem ze statku i wybiera pierwszą lepszą szalupę ratunkową, zatapiając się w stalowym spojrzeniu. Może dla innej kobiety (bądź mężczyzny) Ethan byłby tym, który przynosi zgubę, ale Julia, och, Julia Crane prowadzała się z diabłem za rękę aż do bram piekieł, więc mogła czuć się absolutnie swobodnie.
Nawet jeśli była przeklętą samobójczynią, czy gdyby umarła to nie pochowaliby jej w święconej ziemi? Ta myśl wydawała się jej na tyle absurdalna, że rzeczywiście przyjęła za pewnik działanie pewnego specyfiku od zielonych wróżek.
- A to nie jest tak, że po morfinie ludzie mówią głupoty, ale przynajmniej prawdziwe? – pyta z uśmiechem na pełnych wargach, nie musiała wiele robić, by uwodzić mężczyzn, ale nigdy nie robiła tego w anturażu pikających maszyn w rytmie jej serca, ale to nie było ani romantyczne… ani seksowne, a właściwie na tych dwóch poziomach Julia umiała lawirować z bezczelnym spojrzeniem artystki na przystojnego chłopaka.
Któremu w międzyczasie musiała oznajmić, że nie jest zbyt rozumnym stworzeniem, skoro ściga się z ciężarówką. W starciu grawitacja – Julia musiała ogłosić bolesne zwycięstwo tej pierwszej, ale skoro mieli wynosić ją na tarczy z Ethanem to mogła na to przystać.
- Myślę, że potrzebuję spokoju i wszystko się ułoży – ale czuła w jego spojrzeniu, że on to jej oferuje.
Pytanie co ona mogła zaoferować jemu. Siebie? Popieprzoną psychikę po gwałcie, aborcji i poronieniu? Nie chciała o tym teraz rozmawiać, może nigdy, więc wolała skupić się na nim.
Ratownik. Zdecydowanie nie typ Julii, ale jej typy nie mogły dać jej tego, czego w tym momencie potrzebowała, więc postanowiła skakać na główkę.
- To kiedy mnie zaprosisz na tę randkę?


Ethan Hale
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Może i oszukiwał, sam szczęścia w miłości nie miał. Owszem, miał partnerki, które uważał, że kochał jednak ta miłość dość szybko się kończyła niż by przypuszczał. Nigdy jednak nie osądzał, czy to było z jego winy czy tej drugiej strony, po prostu rozstawał się w zgodzie, jako że Ethan należał do najbardziej ugodowych ludzi. Do czasu.. aż nie spotkał kogoś kto nacisnął mu na odcisk, a w swoim życiu już takich parę osób spotkał. Śledził uważnie jej każdy, nawet najmniejszy ruch jakby się obawiał, że mimo dobrego samopoczucia i żartów, mogło coś się stać. Dbał o swoich pacjentów, o osoby, którym ratował życie ale w przypadku Julii jakaś nieokreślona siła ciągnęła go do niej. Sam nie potrafił tego określić, więc nawet podświadomie, nie zwracając uwagi na to co robi znalazł się w tej sali, żeby zamienić z nią parę słów.
Normalność była pojęciem względnym i przy Ethanie, wprawdzie mogłaby jej zaznać, ale do jakiego stopnia? Może pojawiłoby się coś (albo ktoś), kto tę normalność i rutynę mógłby tak po prostu zniszczyć. On sam tęsknił za tym, żeby zaprosić jakąś piękną kobietę na kawę czy do kina, złapać ją za rękę niby przypadkowo i patrzeć na jej reakcje. Tak.. Ethan był cholernym romantykiem, ale także potrafił twardo stąpać po ziemi i wiedział, że takie scenariusze nie są już spotykane we współczesnym świecie. Rzadko spotkać wrażliwą kobietę, która zarumieni się w obecności mężczyzny.
- Spotkałem wielu ludzi po morfinie, ale żaden z nich nie był taki uroczy jak Ty - rzucił, uśmiechając się delikatnie kącikiem ust i patrząc na jej reakcję. Może mistrzem podrywu nie był, ale w tym przypadku to on był na wygranej pozycji, w końcu gdyby jej serce przyspieszyło to od razu obwieściłaby o tym maszyna, której pikanie może i było głośne, ale ledwo co zwracał na to uwagę. Przekrzywił delikatnie głowę na bok, kiwnął nią lekko zdając sobie sprawę, że ta naprawdę potrzebowała tego spokoju.
Najlepiej bez niego. Nie powinien jej nagabywać i nie powinien przeszkadzać jej w odpoczynku, więc był już w połowie wstawania z krzesła gdy zamarł na jej pytanie. Rzucił ku niej szybkie spojrzenie stalowych oczu, kącik ust powędrował jeszcze wyżej. Czyli jednak chciała zaryzykować spotkanie z nim? Tak po prostu spróbować.. oboje jeszcze nie wiedzieli do czego tak naprawdę to wszystko doprowadzi.
Ponownie usiadł na krześle przesuwając swoje spojrzenie po jej sylwetce, w subtelny jak na mężczyznę sposób.
- Gdybym mógł to porwałbym Cię nawet teraz, ale wywalili by mnie za to, ale.. jak wyjdziesz ze szpitala to będę na Ciebie czekał - puścił jej oczko śmiejąc się delikatnie swoim idealnym uzębieniem.

Julia Crane-Hale
ambitny krab
Zła Królowa
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Urocza, dobre sobie. Była szalenie interesująca jeszcze miesiąc temu na wakacjach w Nicei, ale tam bawiła się życiem, a nie próbowała je skończyć. Może dlatego świat śmiał się jej w twarz, bo przecież była taka niezdecydowana. Jeszcze do niedawna na przekór Adamowi próbowała pokazać, że jest niezniszczalna i byle rozstanie (po dwunastu latach) nie zmiecie jej z powierzchni ziemi, a obecnie… Cóż, gratulacje, leżała w szpitalu, oczekując na wizytę psychiatry.
Dobrze wiedziała jakie pytanie zada, a ona sama nie wiedziała jak na nie odpowiedzieć. Tak, chciała ze sobą skończyć i miała konkretny powód tej decyzji, ale nie chciała się leczyć. Na pewno nie w sposób, jaki zaproponują jej na terapii.
Miała za dużo do ukrycia.
Trzymała się więc kurczowo przeświadczenia, że ten przystojny ratownik jej pomoże. Tak bardzo pragnęła poczuć się dla kogoś chcianą i kochaną, że to zwyciężyło wszystkie jej obawy i problemy z nieufnością.
Śmieje się więc cicho, gryząc się w język. Rzecz niespotykana, ale w przyszłości często będzie powtarzać ten nawyk. Nie chce go do siebie zrazić, a prawda o niej zapewne sprawiłaby, że nawet święty by odszedł w siną dal.
Pragnęła zatrzymać Hale’a, przynajmniej on mógł poznać zupełnie inną Julię. Może to był dobry start? Zupełnie nowy początek, bez naleciałości z przeszłości, bez dawnych znajomych. Mogła wykreować siebie jak tylko chciała.
Dlatego zaprosiła go na randkę i wcale nie zdziwiła się, gdy się zgodził.
- Obiecuję, że ci nie ucieknę – parska, wskazując na kroplówkę i na maszynerię, do której została podłączona.
Choćby chciała to będzie tu przez najbliższe dwa tygodnie więźniem.
– Pewnie już musisz wracać – dodaje, nie wygania go, ale zna reguły. Był tu w pracy, a ona faktycznie była zmęczona. Zanim jednak odejdzie czy nawet ruszy się z miejsca, delikatnie łapie jego dłoń w geście porozumienia.
Uratował ją.

Ethan Hale
ODPOWIEDZ