ux writer — spotify
28 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
ux writerka w spotify, która planuje wydać powieść erotyczną pod fikcyjnym nazwiskiem
Solange zupełnie nie nadawała się do rozmów z ważniakami. Oczywiście czasami w pracy musiała spróbować udawać poważnego i dorosłego człowieka, ale zdarzało się to na tyle rzadko, że wcale jej ten nawyk w krew nie wchodził. Mogła za to świadczyć specjale usługi dla niego — jako dla najfajniejszego brata, jakiego miała — by po takich poważnych i pełnych ważniaków spotkaniach, zabierać go na miłe spotkania, podczas których na pewno wygadywałaby tyle głupot, ile tylko by jej do głowy przyszło. Całkowicie za darmo, bo nie musiałaby się specjalnie mocno wysilać do tego tak naprawdę.
— Jestem oburzona. Po co ludziom gabinety, jak potem się okazuje, że jest jakieś prawo — zauważyła i wydęła lekko wargi, zaplątując ręce na piersi — jakby co najmniej to ona w tej chwili straciła szansę na robienie zupełnie absurdalnych głupot. Po co w ogóle w takim razie szefować firmą, skoro nie można się rządzić dokładnie tak, jak sobie to człowiek wymarzy? Skoro zawsze będą jakieś ograniczenia? Tyle pytań, zero sensu! Ps. tak, zdecydowanie będzie miała maszynę do waty cukrowej….
— Ciężko być chyba taką logiczną i mądrą osobą — westchnęła. Nie znała tego problemu, nie nosiła na barkach takiego ciężaru też. Była głupiutka, chwilami infantylna i zupełnie nieprzewidywalna, ale nie przeszkadzało jej to w żadnym razie. Ludziom w jej otoczeniu może prędzej, ale większość jednak na pewno zdążyła przywyknąć do tego, że czasami należało myśleć za Solange, bo ona nie przejmowała się tak przyziemnymi sprawami jak jakieś zasady. Miała własne: dobrze się bawić.
— Nie jakoś dużo, będzie tylko kilka osób — przyznała. Nie wiedziała jeszcze ile dokładnie, bo nie zrobiła listy, ale pewnie dość mocno przefiltruje potencjalnych gości. Kilka osób z pracy, jej brat, Darcy. Może ktoś jeszcze się pojawi. Może jakaś miła pani, która wybije jej z głowy myśli o tym, że w sumie to jej przyjaciel był fajny w sposób, którego wcześniej nie dostrzegała? Nic więc dziwnego, że odpowiedź Winfreda ją bardzo ucieszyła. W końcu kto pogardziłby darmowym winem?
— Oczywiście, że tak. A kogo chcesz zabrać? — zapytała zaintrygowana. Jakiegoś kolegę, a może w ogóle dziewczynę? Może jednak psa? Dla każdego znalazłaby miejsce, tylko po prostu była zaintrygowana, bo nie sądziła, że jej zapracowany brat-ważniak miał czas na dodatkowe spotkania. W końcu nie bez powodu ona wpadała do pracy. Chociaż trochę chodziło o to wino i, jak się okazało, darmowe jedzenie, które jej już na talerz zdążyli nałożyć, za co podziękowała szerokim uśmiechem. — Darcy będzie, on jest dorosły na przykład. I może ktoś z mojej pracy też. Na pewno nie będzie ludzi młodszych ode mnie — dała mu słowo. Zwykle była najmłodsza w towarzystwie, więc stanowiło to w tej chwili całkiem rozsądną odpowiedź. Oby satysfakcjonującą dla niego.

właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Jeśli nie musiała tego robić zbyt często, to nie było, co się na to przestawiać tak zupełnie. Szczególnie że przecież Solange to jednak miała w sobie tyle tej dziecięcej radości, że najsmutniej na świecie byłoby, gdyby ją straciła na rzecz bycia ważniaczką z korpo w dziwnej garsonce, w której pewnie wyglądałaby, jakby ukradła ją z szafy matki. On może nie obracał się już w aż tak ważnym towarzystwie i jego branża zdawała się być nieco luźniejsza niż świat finansów i spółek giełdowych, ale ogólnie nie najgorzej się sprawdzał w takich rzeczach, także mógł ewentualnie być w tej kwestii rodzinnym reprezentantem. Życie jednak — jak nie od dziś wiadomo — idealne nie było i musiał handlować z tym, że niestety nie mógł robić absolutnie wszystkiego, co mu się zamarzyło, mimo iż był u siebie. Ci właściciele to jednak trudne życie mają. Dodając do tego fakt, że dość mocno opłacało się być przy tym mądrym i logicznym to już w ogóle.
Jeśli jakkolwiek było to dla niej istotne, Winnie nie narzekał nigdy na to, jaka była. No dobra, pewnie czasami się kłócili i wypominał jej pewne popełnione pod wpływem spontanicznego natchnienia głupoty, których mogła stosunkowo łatwo uniknąć, ale to chyba było całkiem normalne w przypadku rodzeństwa. Szczególnie że był od niej sporo starszy i od czasu, gdy pojawiła się w ich domu, to czuł jakąś powinność, aby jednak ją chronić. Niestety było to trudne, biorąc pod uwagę, że była małym uparciuchem i miała tyle energii, że czasami podejrzewał, że jak była mała to wpadła do kociołka z cukrem i był na wiecznym cukrowym haju.
Okej, to jak Ci się bardziej sprecyzuje to kilka to daj znać — chyba tak było najsensowniej. Nawet jej przywiezie te kilkanaście butelek, takim będzie dobrym bratem. — Jak będziesz czegoś jeszcze potrzebowała to dawaj znać, zrobię dla Ciebie miejsce w moim grafiku — obiecał jej zupełnie szczerze, bo było to coś, na co zawsze mogła liczyć. Niby nie był fanatykiem szybkich i wściekłych, ale wiadomo przecież, że rodzina była najważniejsza.
Kogoś, kogo nie znasz — była to bardzo mało mówiąca jej odpowiedź, ale musiała się nią zadowolić i mogła być pewna, że mówił w tym momencie prawdę. — Ale zobaczymy, dam Ci znać — dodał jeszcze, uznając (pewnie naiwnie), że tym samym zamykają na razie ten temat. Zajął się nawet jedzeniem przez chwilę, bo pewnie wrócili już do jego gabinetu, aby mogli w spokoju zjeść to, co im podano. — Dobrze, dobrze. Nie, żebym narzekał na młodszych ludzi, po prostu głupio, jakbym czuł się jak opiekun na licealnej potańcówce — zażartował lekko, ale było to możliwe, w końcu dzieliła ich dekada, to jednak sporo.
Co mamy jeszcze na Twojej liście rzeczy do zrobienia i omówienia? — zagadnął, zerkając na nią. Omówili na razie jego psa, którego nie będzie, zgarnęli jedzenie i oznaczyli temat wina jako wymagający kontynuacji po ustaleniu szczegółów.

solange rosenberg
ux writer — spotify
28 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
ux writerka w spotify, która planuje wydać powieść erotyczną pod fikcyjnym nazwiskiem
Cierpliwości na szczęście miał do niej wystarczająco sporo — co było istotne dość, bo przecież Solange lubiła ją testować. Często niespecjalnie i zupełnie przypadkiem. W końcu wynikało to bardziej z jej roztrzepania, niż potrzeby denerwowania brata. Złośliwości były niewielką ceną, jaką mogła zapłacić za to, że miała brata, który nie oceniał jej nagłych pomysłów, zrywów i głupot, które w jednej chwili decydowała się na poważnie realizować w swoim życiu. Zupełnie niespodziewanie, jak wiadomo, bo u Solange niewiele rzeczy wynikało z jakiegokolwiek planu. Po prostu pojawiały się w jej głowie nagle, dając sygnał, że należy wcielić je w życie. Najlepiej od razu.
— Czy powinnam mieć coś poza jedzeniem i alkoholem? — zapytała go poważnie. Brała pod uwagę, że musi zamówić jakieś przekąski — co było rozsądne bardzo, jak na nią. Nie chciała bawić się w przygotowywanie ich samodzielnie z wygody co prawda (przecież nie dlatego, że wiedziała, jak bardzo byłby to na straty spisany pomysł), ale najważniejsze było to, że gwarantowała im zjadliwe jedzenie. Nie była jednak pewna, czy jej coś ważnego jeszcze przypadkiem nie umknęło przypadkiem z głowy. — Czy powinnam zrobić jakieś zabawy? Atrakcje? Karaoke? Miejsce do tańczenia? — wymieniała kolejne rzeczy, które wpadły jej do głowy. Nie miała wprawdzie pojęcia, ile osób dokładnie planuje zaprosić, więc nie do końca mogła jeszcze układać plan zabawy pod nich, ale była ciekawa opinii Winfreda. Może już miał okazję robić więcej, niż jedną parapetówkę w życiu i poznał jakieś panujące podczas nich zasady?
— Jesteś pewien? Znam dużo osób — zauważyła dumnie. Kobiet szczególnie, ale na szczęście nic podobnego z jej ust nie padło. I chociaż pokiwała głową, to i tak czuła się rozczarowana, że nie powie nic więcej. — A jak będę chciała zrobić winietki z imionami? Musisz mi je zdradzić — uparła się poważnie. Nie brała oczywiście tego pod uwagę, ale była ciekawska, więc chciała wiedzieć. A na jego kolejne słowa, to już nie pozostało jej nic innego jak popukać się w głowę z oburzoną miną. Chociaż nie przypomniała mu wcale, że do liceum było jej już daleko, bo nie chciała sobie samej wieku wypominać.
— Mam poważny problem i muszę wiedzieć, czy jeśli się nim podzielę, to czy mnie zaakceptujesz — zaczęła poważnie, nabierając trochę jedzenia na widelec. Zrobiła wprawdzie dramatyczną pauzę, która byłaby bardziej spektakularną, gdyby w międzyczasie nie zagryzła jej pieczonym ziemniakiem, ale i tak zachowała skupioną w pełni minę, podczas której przyglądała mu się tak, jakby badała, czy naprawdę może mu ufać. — Gdyby okazało się, że jednak nie jestem homo, to myślisz, że mógłbyś mnie taka zaakceptować, jako siostrę, czy to przekracza granice twojej tolerancji? Bo zrozumiem, jeśli tak będzie — zapewniła go poważnie i pokiwała głową. Miała nadzieję, że nie będzie jej oceniać i jakoś to przełknie, bo przecież nie chciała zostać wykluczona z tej rodziny jedynie dlatego, że — czego jeszcze nie była stuprocentowo pewna — jej serce nagle biło mocniej do innej płci. Straszne, ona jeszcze nie bardzo wiedziała, czy to akceptuje.
ODPOWIEDZ