księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
011.
loving you had consequences
{outfit}
Nie spodziewał się, że Dawn wyjdzie z taką propozycją i zabierze go ze sobą na badania, ponieważ od dłuższego czasu dawała mu do zrozumienia, że nie było mowy o tym, aby jakkolwiek zaangażowała go w temat tego dziecka. Chciała go przecież od niego odciąć, nie pozwalając mu nawet na to, żeby dowiedział się, czy jest jego. A jednak nagle przyszła do niego i zapytała, czy chce towarzyszyć jej podczas badań, na co, oczywiście, się zgodził. Choć wciąż miał wiele pytań w głowie i pewnie nie powinien angażować się w to, dopóki nie dowie się, czy to jego dziecko, nie mógł postąpić inaczej, ponieważ przeczuwał, że jeśli teraz odmówi, Milligan może już na zawsze się wycofać i tym samym on straci swoją szansę na dowiedzenie się czegoś. Poza tym domyślał się, że przyjście do niego wiele ją kosztowało, więc miała ku temu dobry powód, a skoro tak, to nie chciał jej wystawić. Oczywiście wiedział, że nic nie jest jej winny, szczególnie po tym, co mu zrobiła, ale widocznie nadal mu zależało i nie potrafił postąpić inaczej. Jeśli później przyjdzie mu tego pożałować, trudno.
Kiedy byli już w drodze powrotnej po badaniu, nie wiedział, co ma myśleć, ani jak się czuć, a to wszystko przez to, że dalej nie wiedział, czy to było jego dziecko. Albo inaczej, on nie wiedział, na jakie uczucia sobie pozwolić, bo jednak nic nie mógł poradzić na to, że gdy zobaczył tę małą fasolkę na usg, to odczuł pewną ekscytację i może nawet radość? Pohamował się z tym jednak, bo… No właśnie, może ekscytował się dzieckiem, które nie jest jego i z którym nie będzie miał nic wspólnego? Te wszystkie myśli zmotywowały go do tego, by wrócić z Dawn do rozmowy, którą przeprowadzili pewien czas temu. Wtedy nie przyniosła oczekiwanego skutku, ale może teraz coś się zmieni? Dobrą okazję znalazł, gdy zatrzymali się przy przydrożnym food trucku na jedzenie. Ze swoimi zamówieniami przysiedli na jakiejś drewnianej ławeczce, a brunet w końcu się zebrał, żeby coś powiedzieć. - Możemy porozmawiać o teście? - zerknął na nią kątem oka, gdy wyrzucił z siebie to pytanie. Jak widać, nie stawiał żądań, nie nalegał, ani jej nie atakował, podszedł do sprawy na spokojnie, mając nadzieję, że uda im się porozmawiać ze sobą jak dwójce dorosłych osób. Tym bardziej nie powinno być to takie niewykonalne, gdy jeszcze niedawno byli sobie tak bliscy.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
011.

loving you had consequences
{outfit}
Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła, bo przecież tak wiele rzeczy krzyczało, że nie powinna. Nie mogła angażować go w coś, co mogło nie mieć z nim nic wspólnego, ponieważ dziecko, które rozwijało się w jej brzuchu, mogło być dzieckiem jej męża. Już nawet pomijając fakt, że naprawdę chciała w to wierzyć (choć od wiadomości o zdradzie zapał odrobinę jej minął), wszystkie wyliczenia wskazywały właśnie na to, że Brando nie powinien nastawiać się na ojcostwo. Niezależnie jednak od tego, Dawn nadal potrzebowała jego wsparcia, o które teraz zdecydowała się go poprosić. Chciała, żeby poszedł tam z nią, ponieważ pomimo wszystkich tych złych rzeczy, które się między nimi rozegrały, on nadal działał na jej nerwy kojąco, dzięki czemu rzeczy, które normalnie ją przerażały, nie wydawały się już takie straszne. Nie mogła odnieść tego do kwestii rodzicielstwa, ale jego obecność na pewno ułatwiła jej udział w badaniu, które na szczęście nie skończyło się żadnymi nieprzyjemnymi informacjami. Jej dziecko rozwijało się w porządku, co, ku jej własnemu zaskoczeniu, odrobinę ją uspokoiło. Chyba pomimo tego, jak negatywnie nastawiona była do własnej ciąży, ostatecznie zaczęła martwić się o dziecko, które miała sprowadzić na świat. Może więc nie miała okazać się taką znów najgorszą matką?
Fakt, że poczuła się nieco lepiej, sprawił, iź nie widziała przeciwwskazań ku temu, aby zatrzymać się w drodze powrotnej na drobną kolację. Zamówili jedzenie, a chociaż ich relacja nie wyglądała już tak, jak w przeszłości, mimo wszystko miło było znów mieć możliwość spędzić z nim trochę czasu poza pracą. Jeszcze milej byłoby, gdyby Brando nie zaczął niewygodnego dla niej tematu, ale Dawn chyba powinna była liczyć się z tym, że w końcu będą musieli go poruszyć. Nie mogła w nieskończoność udawać, że to nie było ważne. - A możemy nie? - odbiła piłeczkę, jednak wbrew temu, co mogło się wydawać, wcale nie zamierzała go zbywać. - Mogę cię o coś zapytać? - odezwała się na krótko po tym, jak głośniej wypuściła powietrze z ust. - Nie twierdzę, że powinieneś się na to nastawiać, ale gdyby rzeczywiście okazało się, że jest twoje… Co tak właściwie zamierzasz zrobić? - zapytała, przenosząc spojrzenie na jego twarz. Nie mieli przecież zbyt dużego pola do popisu, a chociaż nic nie był jej winien, mógł chyba zdradzić, na co powinna się przygotować. Bała się, że jeśli tak się stanie, znów będą musieli zacząć ze sobą walczyć.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Gdyby nie skopała ich relacji, mogłaby bezproblemowo otrzymywać jego wsparcie. Saaranen przecież zawsze był gotowy być obok niej, na co ona finalnie mu nie pozwoliła. Mało tego, kompletnie zniszczyła ich relację, której ani ostatnia, ani dzisiejsza sytuacja wcale nie miały naprawić. Rozmawiali ze sobą, Brando nawet okazywał jej troskę, ale to nie zmienia faktu, że miał do niej także ogrom żalu i już jej nie ufał. Dlatego cokolwiek się teraz między nimi działo, wiele nie zmieniało w ich sytuacji. Pokazywało tylko, że Saaranen nie potrafił zostawić jej w potrzebie, szczególnie, że mogła nosić w sobie jego dziecko, jednak jeśli okaże się, że nie jest jego, pewnie zdecyduje się zupełnie od niej odciąć. Będzie musiał zrobić to dla swojego dobra, ponieważ Milligan jest dla niego obecnie najgorszym, co mogło go spotkać. Raz za razem raniła go i przypominała mu o tym, jak bardzo był bezwartościowy. Teraz już nawet nie musiała nic mówić - wystarczyło to, co powiedziała wcześniej i o czym przypominał mu sam jej widok. Dlatego dla niego przebywanie z nią było trudne, ale jednocześnie też, kiedy nie rzucała mu się do gardła, przypominało o tym, co kiedyś go uszczęśliwiało. Przez to obecnie czuł się rozdarty, ale pamiętał o tym, że najlepszym dla niego będzie odcięcie się od niej w miarę możliwości, bo jej nie zależało na jego dobru. On mógł troszczyć się o nią, ale ona nie okazywała mu tego samego - nawet teraz, ściągnęła go na te badania dla siebie, doskonale wiedząc, że to mogło namieszać mu w głowie i nie być dla niego dobre. Jak zawsze myślała wyłącznie o sobie.
Na jej pierwsze pytanie odpowiedział wymownym spojrzeniem. Nie mogła w nieskończoność migać się od tej rozmowy i samych badań - te tak czy inaczej będzie musiała zrobić, ale naprawdę zależało mu na tym, żeby załatwili to polubownie. Z szacunku do tego, co kiedyś ich łączyło i co dla niego znaczyło wiele. - Pewnie - odparł i skinął głową, a później już tylko czekał na jej pytanie, które rzeczywiście było ważne. - Jeśli okaże się moje, nie możesz mnie od niego odsunąć, Dawn. Wiem, że nie mogę dać mu tyle, co twój mąż, ale nie odwrócę się od swojego dziecka, więc jeśli jest moje, musisz pozwolić mi być jego tatą - wyjaśnił, by wiedziała, co mogło ją czekać. Brando w takiej sytuacji nie zamierzał usunąć się w cień i pozwolić na to, aby ktoś wkroczył na jego miejsce. Może nie tego chciała Dawn i może faktycznie nie mógł dać temu dziecku wiele, ale na pewno postara się o to, żeby miało możliwie jak najlepsze życie. Na pewno lepsze od tego, które sam wiódł.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Prawdopodobnie nie pomylił się co do niej, a Dawn rzeczywiście była nikim więcej, jak zwyczajną egoistką, jednak właśnie tego nauczyło ją życie. Od najmłodszych lat wszyscy dookoła udowadniali jej, że jeśli sama o siebie nie zadba, nikt inny nie będzie miał ochoty się o nią zatroszczyć. Już wtedy miała przy sobie wyłącznie babcię, której może i na niej zależało, ale jako starsza kobieta nie była w stanie zapewnić jej wszystkiego, czego dziecko potrzebowało. Nie radziła sobie też najlepiej z wychowaniem, czego żywym przykładem była jej córka narkomanka, która wolała uganiać się za kolejną działką, zamiast odpowiednio zadbać o swoje dziecko. Pod tym względem Dawn chyba nieszczególnie różniła się od własnej matki, skoro na wieść o ciąży za priorytet zaczęła stawiać siebie. Rzecz w tym, iż ona od samego początku wiedziała, że ani trochę nie nadaje się na matkę i prawdopodobnie nie będzie w stanie zapewnić temu dziecku miłości, na które zasługiwało. Z ich dwójki to Brando lepiej sprawdziłby się w roli rodzica - ku temu nie miała najmniejszych wątpliwości, a mimo to nie brała pod uwagę tego by dopuścić go bliżej. Nie mogła, jeżeli nie chciała sprawić, że jej dotychczasowe życie całkowicie się rozpadnie. Najpierw musiała załatwić kilka naglących spraw.
Po raz pierwszy poczuła chyba, jak wielkie świństwo mu zrobiła. Spoglądając teraz na niego ogarnęły ją wyrzuty sumienia, jednak wiedziała też, że obecnie niewiele jest już w stanie z nimi zrobić. Mleko się wylało, ona wyrządziła mu krzywdę, a on prawdopodobnie nigdy nie będzie w stanie jej tego wybaczyć, co teraz nie mogło mieć już dla niej znaczenia. Chyba rzeczywiście powinna w końcu pomyśleć o kimś innym - o ile na to nie było jeszcze za późno.
Wciągnęła głębiej powietrze, bijąc się z myślami. Zasługiwał na to, żeby zachowała się względem niego w porządku, choć sama nie była przekonana, czy aby na pewno może sobie na to pozwolić. - Jeśli tak by się stało… - zaczęła, dłubiąc widelcem w swojej porcji jedzenia. - Obiecasz mi, że to zostanie między nami? Przynajmniej na pewien czas - musiała uporać się z pewnymi sprawami, dlatego potrzebowała takiej gwarancji, zanim rzeczywiście zdecydowałaby się wywrócić swoje życie do góry nogami. To nie była drobnostka, z którą można uporać się ot tak, dlatego potrzebowała od niego przynajmniej takiej gwarancji.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Może dobrze, że tak o siebie dbała i nie chciała poświęcać się dla innych, ale czy robienie tego kosztem osób, które nigdy nie chciały dla ciebie źle, jest w porządku? Brando nigdy nie próbował jej skrzywdzić. Ba, dbał o nią i gdyby mu na to pozwoliła, pewnie by robił to dalej, ale ona wybrała inną drogę, taką, na której musiała go podeptać, żeby dostać się do swojego celu. Coś takiego trudno usprawiedliwić, tym bardziej, że Dawn tak naprawdę nie miała mocnych argumentów, którymi by mogła poprzeć swoje działania. Ale to już nieistotne, bo co się stało, to się nie odstanie. Oni zaś musieli stawić czoła temu, co stanie się teraz, co z pewnością nie będzie proste, Saaranen zdawał sobie z tego sprawę, ale nie mógł się poddać. Nawet jeśli był już tym wszystkim zmęczony, to sprawa była zbyt ważna, aby mógł sobie ją tak po prostu odpuścić i o niej zapomnieć, dlatego brnął w to dalej, z nadzieją, że Milligan otrząśnie się i choć trochę wyjdzie mu naprzeciw. I chyba wreszcie doczekał się tego momentu, co spotkało się z jego sporym zaskoczeniem, bo prawdę powiedziawszy nie spodziewał się tego. Nie teraz. Nie mógł jednak powiedzieć, że był niemile zaskoczony. I choć ryzykował, postanowił to szczęście wykorzystać jeszcze bardziej, dlatego postanowił lekko przycisnąć Dawn i spróbować ugrać na tym wszystkim coś więcej. I to chyba też mu się udało? - Na pewien czas - podkreślił i pokiwał głową na znak tego, że zgadzał się na jej prośbę. On też musiał wyjść jej naprzeciw, zamiast oczekiwać, że wszystko zostanie załatwione tak, jak on tego chciał. Ale oczywiście musiał podkreślić to, że choć mógł milczeć, nie zostanie tak na zawsze. Jeśli okaże się ojcem, da jej czas na to, aby pozałatwiała wszystkie sprawy tak, jak chciała to zrobić, ale finalnie musiała umieścić go w akcie urodzenia i pozwolić mu być tatą dla tego dziecka. Jemu taki układ odpowiadał, bo by oznaczał, że uda im się załatwić sprawę polubownie, bez niepotrzebnej walki, która tylko jeszcze bardziej by nadszarpnęła ich relację, a jeśli mieli razem wychowywać to dziecko, powinni raczej postarać się o to, aby ich kontakty były jak najlepsze.
Zważywszy na to, jak ostatnimi czasy wyglądały ich kontakty, nie spędzili ze sobą dużo czasu. To znaczy, nie próbowali przeciągać tego spotkania, dlatego kiedy zjedli, wrócili do samochodu i pojechali do domu.
KONIEC
ODPOWIEDZ