gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
To nie tak, że chciała odciągnąć Remigiusa od terapii. Jeśli czuł, że teg potrzebuje, to była gotowa go wspierać na każdym poziomie tego przedsięwzięcia. Sęk w tym, że zanim między nimi nie zaczęło się sypać, nic jej o tym nie wspominał. nic poza tym, że kiedyś korzystał z takiej pomocy i to ona przyczyniła się do tego, że stanął na nogi. Teraz z jego wypowiedzi wynikało, że nigdy na te nogi nie stanął, więc miała prawo doszukiwać się tutaj jakiegoś podstępu. Nie, żeby zamierzała go o coś podejrzewać, ale zwyczajnie nie czuła się najlepiej.
- Rozumiem... a przynajmniej próbuję zrozumieć - zaczęła spokojnie, bo przede wszystkim nie chciała, aby teraz sądził, że żałuje mu profesjonalnej pomocy. - Jeśli czujesz, że tego teraz ci trzeba, to powinieneś skorzystać z takiej pomocy - pokiwała głową spokojnie, co zdradzało, że nadal dość mocno absorbuje ją ten temat i skłania do licznych przemyśleń. Miło by było, gdyby na tym ciężkie kwestie się zakończyły, ale przecież to byłoby niemożliwe dla ich relacji. Nigdy nie mogło być zbyt długo kolorowo, a przez zbyt długo rozumie się nawet kilka dni z rzędu.
Sama perspektywa tego, że Remigius mógłby myśleć o wyjeździe już ją przerażała, a co dopiero bycie postawioną przed faktem dokonanym. Musiała więc odejść kawałek, ale nie zaskoczyło ją to, że Remy do niej dołączył. W zasadzie byłaby zawiedziona, gdyby zrobił inaczej.
- Kilka miesięcy? - zawołała niemalże płaczliwie. Nawet sobie nie wyobrażał jak te dwa słowa ją przeraziły. - Zamierzasz mnie tutaj zostawić na kilka miesięcy? W jakimś ośrodku? - aż cała zaczęła się trząść. To było dla niej jak cios w splot słoneczny. Nie potrafiła sobie tego wszystkiego poukładać w głowie. Jakby mówił jej o jakiś bajeczkach, bo przecież nie o prawdziwym życiu, z którym miała się zmierzyć. - Gówno prawda, Remigius. Jak miałabym nie zauważyć? - odskoczyła od niego, bo chociaż temat dotyczył tego, że miała sobie bez niego nie poradzić, to teraz czuła, że potrzebuje przestrzeni, a jego dotyk wręcz ją pali. - Znikniesz po prostu i zostawisz mnie tu samą! Ze wszystkim, dokładając mi jeszcze zmartwień o to, co u ciebie. I może będziesz wpadał? Może? No to wow, wspaniale... - odwróciła się od niego na pięcie, by znów przejść parę kroków. Chciała uciekać i zostać równocześnie. Dość ciężkie połączenie, ale naprawdę nie wiedziała, co mogłaby teraz ze sobą zrobić, by było dobrze.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Ich związek był skomplikowany i trudny już od samego początku, ale przecież właśnie z tego powodu udało im się odnaleźć w tej plątaninie problemów jakie nieśli na swoich barkach. Faktycznie, mogłoby się wydawać, że takie lekkoduch jak Soriente nie będzie umiał odnaleźć się w tego typu relacji, ale wbrew wszystkiemu, okazała się ona właśnie tym czego potrzebował. Dzięki poznaniu Lisbeth i pokochaniu jej dojrzał i udało mu się spojrzeć na życie z zupełnie innej, nieznanej mu, perspektywy. I chociaż mogłoby się wydawać, że czasem tęsknił za swoim beztroskim życiem, to tak naprawdę tylko pozornie pozbawione ono było odpowiedzialności, bo już od dzieciaka ciągnął za sobą brzemię bycie synem sławnego reżysera, od którego oczekiwano równie wielkiego talentu. Niby jeździł po świecie i bawił się w najlepsze, ale tak naprawdę nieustannie się rozwijał, poznawał nowych ludzi, stawiał sobie wręcz niemożliwe do osiągnięcia cele i wciąż czegoś od siebie wymagał. Więc tylko pozornie wyglądał na wiecznie radosnego i żyjącego chwilą człowieka. Tak naprawdę niezwykle wiele łączyło go z Lisą, której życie od zawsze pisane było od linijki, a ambicja przerastała jej siłę i możliwości. Tylko, że teraz ambicja Remigiusa gdzieś zniknęła, a on miał wrażenie, że zawodzi samego siebie tkwiąc w jakimś dziwnym, martwym punkcie. Musiał zrobić coś nowego, zaryzykować, spojrzeć na wszystko z nieco dalszej perspektywy i uporządkować bałagan jaki ciążył mu w głowie.
- Nie będziesz sama, Lisku - podkreślił po raz kolejny. - I nie zostawiam ciebie w ośrodku, bo i tak sama byś się do niego wybrała. Nie zrobi wielkiej różnicy to, czy będę na ciebie czekał w Lorne Bay, czy gdzieś w Ameryce Środkowej. Masz się skupić na sobie, posłuchaj mnie... Ja ciebie nie zostawiam, rozumiesz? - Nie wiedział jak powinien wyjaśnić jej to co czuł. Chciał, aby nie skupiała się na nim i jego nieobecności, a na tym by znów stanąć na nogi i cieszyć się tym, że żyje, że istnieje sama dla siebie, a nie zadowala wiecznie innych. - Bo i tak wiele się zmieni. Nie będziemy mogli spędzać tyle czasu razem, gdy tam będziesz, a Octavian mówił, że niekiedy taka izolacja od świata zewnętrznego i odseparowanie się od wszystkiego najlepiej sprzyja terapii - Jako, że specjalistą nie był to sięgał po słowa innych, bo sam wcale tak pewny własnego wyjazdu nie był, ale Otto, gdy o tym usłyszał chyba chciał Remigiusa zapewnić o tym, że nie jest to zły pomysł. Zapewne i Otto i Jona widzieli, że to uzależnienie Lisy od obecności Remy'ego zaczyna być obsesyjne i postanowili zainterweniować. - Nie mów tak... To niesprawiedliwe. Będę robił co w mojej mocy, abyś czuła się dobrze. Będę przylatywał, dzwonił i informował ciebie o tym co robię, przecież wiesz... - Wyznał, a po chwili ciszy po prostu usiadł na trawniku i odetchnął głębiej. Naprawdę chciał wyjechać, by znów móc tworzyć. Czuł wewnętrzną potrzebę zrealizowania projektu, z którym tak długo czekał, ale jednocześnie obawiał się, że jak tak dalej pójdzie to zamiast czerpać radość ze spełniania marzenia, będzie tylko zamartwiał się o Lisę i wyrzucał sobie to jak egoistycznie postąpił. - Damy radę, Lisku - zaczął znów. - Zaufaj mi - dodał, bo jednak nie chciał skupiać się na swoich obawach, ani też nie chciał wyrzucać nic Lisie, bo jednak rozumiał jej podejście. Miał pełną świadomość tego przez co przeszła i też dlatego z wyrozumiałością słuchał jej obaw.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Bała się.
Miała wrażenie, że dopiero co odzyskała swoje dawne życie, by ponownie je stracić. Na swój sposób było to po prostu przerażające. Kolejna wizja rozstania. Poza tym nie kupowała tego całego gadania o skupianiu się na sobie. Nie chciała się na sobie skupiać, chciała ratować ich relacje, a nie własną relację ze sobą. W końcu nawet za sobą nie przepadała, zanim w jej życiu nie pojawił się Remigius. Jak z niego z niknął, ponownie nie mogła znieść swojej osoby. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Miała wrażenie, że jak na tak światłych mężczyzn, całej trójce brakuje jakiegoś rozsądnego poglądu na sytuację.
- Właśnie, że by zrobiło wielką różnicę. Trochę inaczej jest dać się gdzieś zamknąć, z perspektywą, że w razie co, będzie ciebie miał kto uratować, a tak? Tak będę zdana tylko na siebie - teraz jeszcze gorzej czuła się z myślą o takim ośrodku i tym bardziej nie chciała się do niego wybierać. Po prostu czuła, że nie da rady tego sama ogarnąć, nie z poczuciem, że Remigius w tym czasie jest na drugiej półkuli, czy bóg jeden wie gdzie. -Przestań z tym skupianiem się na sobie... to jest w ogóle jakieś samolubne, ciągle tak to powtarzać - pokiwała głową z wyraźną dezaprobatą. Niestety, ale nie była w stanie optymistycznie spojrzeć na takie założenie i co więcej - uznać, że też w taki sposób powinna do tematu podejść.
Powoli zaczynała żałować, że ten temat w ogóle wyszedł. O ileż byłoby lepiej, gdyby teraz mogli sobie po prostu świętować fakt, że opuściła szpital i znów jest w domu. Niestety Remigius postanowić inaczej i póki co jeszcze na niego nie patrzyła, aby jakoś to sobie wszystko poukładać w głowie.
- Znasz Octaviana kilka chwil, ale już widzę, że wszystko co mówi jest prawdą objawioną. Gdyby lekarz powiedział ci, że obcięcie mi palca jest dobre, też byś na to nastawał, bo powiedział to ktoś, kto sie zna? - zapytała sceptycznie, bo zaczynała ją irytować nieoczekiwanie istotna rola psychologa w jej życiu. Jeszcze ze strony Jonathana to rozumiała, ale Remy mógł sobie darować. - On najwyraźniej mnie nie zna i dziwi mnie, ze ty, który jednak coś o mnie wiesz, zakładasz, że odosobnienie mi pomoże - wręcz parsknęła, bo przecież kiedyś, gdy żyła w separacji, tłumaczono jej, że to niezdrowe. No, a teraz? Teraz jednak okazuje się, że to było spoko.
- Chwilę temu mówiłeś, że raczej nie będziesz przylatywał... nie wiem, Remy... to dla mnie zbyt wiele. Nie zdążyłam się oswić z wizją tej terapii, a już dowalają mi kolejne fakty. Po prostu to dla mnie zbyt wiele - powtórzyła i chociaż kochała ten widok, skierowała sie w stronę domu, bo nagle poczuła przemożne zmęczenie. - Może ty dasz radę, ja nigdy nie byłam tak silna, jak ty - rzucila jeszcze, nim zniknęła w środku budynku.

remigius soriente
ODPOWIEDZ