właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
stylówka

Wyniki badania przyszły kilka dni temu - oczywiście pozytywne, czego obaj się spodziewali, ale mimo to Saul przez dwa pierwsze dni chodził jak struty i niewiele się odzywał. Teraz zdołał się jakoś przyzwyczaić do tej myśli - o tyle, że próbował już zachowywać się normalnie i traktować zakażenie jako zwykłą chorobę, jak przeziębienie. Starał się o tym nie myśleć, tylko po prostu brać grzecznie leki zgodnie z zaleceniami lekarzy, umówił się na kilka terminów na kolejne kontrole i zamierzał dawać z siebie naprawdę wszystko, żeby być jak najmniejszym zagrożeniem dla rodziny. Poczytał sporo na ten temat w internecie i dowiedział się, że można zbić ilość wirusów do takiego poziomu, żeby nie zarażać. Nie wiedział, czy u niego się to uda, skoro był zakażony od dość dawna, ale na szczęście jeszcze wirus nie namnożył się u niego do takiego poziomu, żeby Saul był zagrożony AIDS - chociaż lekarz powiedział mu, że zgłosił się na badanie praktycznie w ostatniej chwili.
Teraz siedział z Islą na podłodze i układali puzzle z obrazkiem jednorożca. Młoda zażądała tych własnie puzzli, kiedy byli dziś rano w sklepie i dziewczynka poprowadziła ojców do działu z zabawkami. Nie dało jej się wytłumaczyć, że to tysiąc kawałków, że to będzie trudno ułożyć: miał być jednorożec i koniec. Saul uznał, że na takie ustępstwa może jeszcze pójść, więc kupił układankę i teraz siedział wśród elementów, układając je razem z małą i pilnując, żeby przypadkiem żadnego kawałka nie zjadła.
- A ten? Gdzie ten położymy? - zapytał, biorąc kolejny element w palce - Może tutaj? - przyłożył kawałek do innego, przypadkowego. Isla wyraziła głośny protest, wydając z siebie krótki przeczący dźwięk i uderzając rączką w podłogę - Nie? To może tu? - przyłożył gdzie indziej, tym razem tam, gdzie faktycznie pasował. Mała przyjrzała się, jak jeden element idealnie łączy się z kilkoma innymi, zmarszczyła czółko, a po chwili uśmiechnęła się szeroko i zamachała rączkami. Jej oczom ukazała się góra głowy zwierzaka, co wyraźnie bardzo ją ucieszyło - na tyle, że chwyciła inny kawałek układanki i wpakowała sobie do ust. Saul wyjął go spomiędzy jej warg i położył na właściwym miejscu - Tego się nie je, to się układa, kochanie - powiedział spokojnym tonem, tak, jakby informował ją, że ten kwiatek jest żółty.
Rozejrzał się za swoim partnerem, który niedawno wstał oświadczając, że musi skorzystać z toalety.
- Leo? A przyniósłbyś nam jakiś soczek?

Leonardo Williams
ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.
stylówka

Wyniki badań Saula nie były zaskoczeniem ani dla niego, ani dla Monroe'a - choć oczywiście Saul dość mocno to przeżył. Leonardo od samego początku ich znajomości brał pod uwagę (a nawet uważał za pewnik, biorąc pod uwagę tryb życia, który Monroe prowadził) jego chorobę, więc dość szybko przeszedł do porządku dziennego z tymi wynikami. Wiedział jednak, że Saul potrzebował chwili na to, żeby to wszystko sobie jakoś poukładać; dał mu więc czas, wspierając go jednak na każdym kroku, jeśli tylko jubiler mu na to pozwalał. Dawał mu przestrzeń na to, żeby pobył sam, jeśli tego potrzebował. Jego wyniki na szczęście były w porządku.

Zajmował się małą, gdy Saul miał gorszy humor przez parę dni, ale nie był to dla niego problem; naprawdę kochał tego dzieciaka i chętnie spędzał czas z tą ślicznotką. Isla wydawała się też go polubić, Leo miał nawet wrażenie, że pokochać. I coraz częściej też rozważał całkowitą rezygnację z posługi kapłańskiej, ale póki co... no, póki co dał sobie czas do końca miesiąca, chcąc jeszcze porozmawiać z Saulem na ten temat. Nie chciał, żeby jego decyzja wpłynęła negatywnie na ich związek, więc uznał, że powinna to być ich wspólna decyzja. Ostatecznie tak właśnie powinno się postępować w związku, prawda?

Przez jakiś czas siedział na kanapie czytając książkę i co jakiś czas zerkając na Saula i małą układających puzzle. Wyglądali wprost rozkosznie. W końcu jednak faktycznie odłożył książkę i oznajmił, że musi pójść do toalety, oglądając się jeszcze przez ramię do ukochanego i jego (ich?) słodką córeczkę. Pokiwał głową z uśmiechem, poszedł do toalety, a wracając wstąpił do kuchni. Wyjął z lodówki sok bananowy, z szafki zgarnął dwie szklanki, a do butelki Isli wlał specjalny soczek dla dzieci, pełen witamin i innych cudeniek, które są przeznaczone dla dzieci w jej wieku i pomagają w prawidłowym rozwoju. Zgarnął wszystko w ramiona i zaniósł do salonu.

- Proszę, kochanie - wręczył dziewczynce butelkę, po czym nalał do szklanek soku bananowego i jedną z nich podał Saulowi. - I proszę, kochanie - wyszczerzył zęby w uśmiechu, pochylając się do niego i całując go czule. - Mogę do was dołączyć? - zagadnął wesoło, siadając po turecku pomiędzy małą a Monroe'em ze swoją szklanką soku. Dziewczynka zamachała rączkami i wydała z siebie jakieś niezrozumiałe dźwięki, które prawdopodobnie były oznaką aprobaty. - A ty, nie masz nic przeciwko? - popatrzył z uśmiechem na Saula, zakładając kosmyków włosów za jego ucho.

Saul Monroe

właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Cóż, prawda była taka, że Saul od kiedy dowiedział się, że może być zakażony, starał się zachowywać ostrożniej, niż wcześniej i wszelkie skaleczenia od razu zaklejał plastrami, a ewentualne zabrudzenia od swojej krwi natychmiast zmywał i dezynfekował. Jednak od kiedy dowiedział się, że faktycznie z całą pewnością ma w sobie tego wirusa, zaczynał czasami popadać w paranoję i nieraz do przesady uważał, żeby tylko się nie skaleczyć i żeby nikt nie miał kontaktu z jego krwią. Mimo to starał się zachowywać normalnie i nie dawać po sobie poznać, że się boi i że te wyniki zrobiły na nim tak duże wrażenie.
Przyjął sok od swojego partnera i z uśmiechem przytulił policzek do jego dłoni, gdy Leo postanowił odgarnąć mu kosmyk włosów za ucho.
- No, pewnie, bardzo się ucieszymy, jeśli nam z tym pomożesz. Młoda chyba skupiła się na razie głównie na układaniu jednorożca, więc możemy dorobić jej do tego całe tło.
Popatrzył na niego nieco niepewnie - zastanawiał się, czy teraz, kiedy już wiedzą, to Leo nie ma rzeczywiście czegoś przeciwko byciu z Saulem, skoro z pewnością był chory i de facto był dla niego zagrożeniem. Nie pytał jednak o to, bo podejrzewał, że mógłby takimi pytaniami wreszcie go zirytować: ostatecznie ileż można było odpowiadać, że wszystko w porządku.
Chciał być z nim. Już teraz wiedział, że gdyby mieli się rozstać, to byłoby to dla niego bardzo ciężkie, bo zdążył się mocno przywiązać do księdza, pokochał go i uważał za swojego partnera; za ojca swojej córki.

Leonardo Williams
ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.

Leo oczywiście widział, że Saul zaczął bardziej uważać na krew i wszelkie, nawet niewielkie skaleczenia, ale absolutnie mu się nie dziwił. Nie chciał zarazić ani jego, ani małej. Sam - gdyby był na jego miejscu - robiłby zapewne dokładnie to samo. Nie widział w tym obsesji, raczej nieco zbyt duże zwracanie uwagi na możliwość zarażenia domowników, ale nie sądził, żeby było w tym coś złego. Przypuszczał też, że z czasem Saul w jakiś tam sposób przywyknie do myśli, że jest chory i nie będzie aż tak bardzo.... obsesyjny, no. Potrzebował czasu, jak prawdopodobnie każdy świeżo po diagnozie, niezależnie od tego czego ta diagnoza by nie dotyczyła.

Nawet mu przez myśl nie przeszło, że mógłby go zostawić. Nie miało dla niego znaczenia to, że Monroe jest chory - bo cały czas miał to gdzieś z tyłu głowy i musiałby być bardzo naiwny i wierzyć w cuda, jeśli wierzyłby, że Saul nie ma HIV. Bądźmy szczerzy, prowadził tryb życia, który zakażeniu jak najbardziej sprzyjał. Nie zmieniało to jednak jego uczuć do mężczyzny i w żadnym razie nie sprawiało, że choćby przeszło mu przez głowę, żeby jednak dać sobie spokój ze związkiem z nim.

- Ja zawsze zaczynałem od tła, a konkretnie od budowania ramki - uśmiechnął się wesoło i zaczął wybierać puzzle, które miały typowe dla ramki zakończenia. Isla przyglądała mu się z ciekawością, trzymając w łapce jeden z puzelków, a jej oczka błyszczały radośnie. Ewidentnie układanie puzzli z ojcami przypadło jej do gustu.

- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał po chwili, patrząc na Saula z uśmiechem, a jedną z dłoni opierając o jego kolano. - Coś się stało?

Nie miał pojęcia o czym Monroe myślał, nie wiedział, że ten zastanawiał się czy Leo go przypadkiem nie zostawi teraz, gdy obaj mają potwierdzenie tego, że jubiler miał HIV, ale widział po nim, że był nieco niepewny i wyglądał na zamyślonego.

Saul Monroe

właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
W odpowiedzi na pytanie księdza wzruszył ramionami i pokręcił głową, natychmiast uciekając wzrokiem z powrotem do puzzli. Trochę się obawiał, że Leo będzie miał w końcu serdecznie dość jego wiecznej niepewności i pytań, czy na pewno wszystko w porządku, czy z nim będzie, czy go nie zostawi nagle, czy się nie zmęczy lub nie znudzi. Saul miał wrażenie, że sam mógł spowodować własnie to zmęczenie i porzucenie swoją niepewnością i lękami, więc starał się nad nimi panować przynajmniej w takim stopniu, żeby nie pytać ciągle o to samo. Nie zawsze mu się to dawało, ale naprawdę się starał.
- Po prostu mi się podobasz - wymamrotał w końcu z głupawym uśmiechem i spojrzał na córkę trzymającą puzzelek w łapce.
- Połóż to tutaj, zobacz, pasuje - wskazał małej miejsce, gdzie powinien być ten kawałek. Isla popatrzyła na niego zaciekawiona, powiodła wzrokiem za jego palcem i... wsadziła element do buzi. Saul natychmiast wyjął kartonik spomiędzy jej ząbkujących dziąseł i ułożył we właściwym miejscu, wcześniej ocierając o koszulkę.
- Nie zjadamy puzzli. Nie zjadamy nic, czego tatusiowie nie dadzą do jedzenia. Tak? - perorował, mając jednak wrażenie, że Islę to raczej bawi, niż cokolwiek do niej trafia - Wiesz, z jednej strony czekam, aż nauczysz się mówić, żeby móc się z tobą normalnie porozumiewać, ale z drugiej wiem, że jak już zaczniesz mówić, to zaczniesz nam też wygarniać, więc... ech, jestem nieco rozdarty... - zaśmiał się i spojrzał znów na Leo.
- Kto by pomyślał, że kiedyś będę takim przykładnym tatusiem i będę siedział ze swoim chłopakiem i naszą córką nad układanką...
Patrzył na niego z blaskiem miłości i szczęścia w oczach.

Leonardo Williams
ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.

Leo nie tyle miał dość tych pytań o to, czy na pewno go nie zostawi i czy mu się nie znudzi, co po prostu go one smuciły. Miał nadzieję, że Saul kiedyś zaufa mu na tyle, że uwierzy w to, że (jeszcze)ksiądz jest z nim z miłości, szczerej i prawdziwej i że nie w głowie mu jakiekolwiek zmiany tego stanu rzeczy, niezależnie od czegokolwiek co się stanie. Naprawdę był z nim szczęśliwy i uważał, że do siebie pasowali, a jego córeczkę pokochał od pierwszego wejrzenia. I owszem, jego instagram był pełen ich wspólnych zdjęć, bo prawda była taka, że Islę traktował tak, jakby była jego własnym dzieckiem, mając przy tym nadzieję, że Saul nie będzie miał do niego o to pretensji.

Uśmiechnął się wesoło, słysząc, że podoba się Saulowi. Pochylił się do niego, żeby cmoknąć go przelotnie w policzek, zanim odpowiedział, wracając do układania ramki:

- Ty mi również, ale myślę, że już się zorientowałeś - zaśmiał się, obserwując kątem oka poczynania Isli i to, jak Saul wyjmował z jej buzi kolejnego puzelka. Nie dziwiło go to, że pakowała sobie do buzi wszystko co popadnie, bo akurat wyrzynały jej się dwójki, więc... na pewno nie było to komfortowe uczucie i chciała jakoś sobie pomóc. Niemniej jednak było to o tyle problematyczne, że trzeba było mieć oczy dookoła głowy, zwłaszcza jeśli w grę wchodziły małe elementy, takie jak puzzle.

- Ale niedługo zacznie mówić, z tego co czytałem na temat dzieci - odpowiedział z uśmiechem, mimo że teoretycznie słowa Saula skierowane były do małej. Dziewczynka przyglądała im się uważnie, wodząc wzrokiem od jednego do drugiego mężczyzny, w zależnie od tego który z nich akurat mówił. - Myślę jednak, że zanim zacznie wchodzić z nami w dyskusje i pyskować to minie trochę czasu, więc... o to akurat możesz być spokojny - zaśmiał się, ściskając palcami kolano jubilera. Zamarł jednak, gdy usłyszał ostatnie słowa mężczyzny. Jego oczy rozbłysły szczęściem i mimowolnymi łzami, które zaczęły mu się w nich zbierać.

- Naszą córką...? - zapytał nieco niepewnie, czując że ma ściśnięte gardło. Nie wyglądał w żadnym razie jakby miał coś przeciwko, raczej po prostu jakby był wzruszony i nie do końca spodziewał się teraz to usłyszeć.

Saul Monroe

właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Sielanka, doprawdy. Rzeczywiście, Saul coraz mniej się bał, że Leo go zostawi - ten strach wciąż był w nim żywy, ale coraz bardziej ufał mężczyźnie i coraz wyraźniej widział, jak bardzo ten różni się od Klausa pod wieloma względami. Nadal jednak miał w pamięci, że chłopakowi też zaufał w pewnym momencie, też miał od niego wsparcie, widział jego zaufanie do siebie w momentach, gdy był o wsparcie proszony i tez wierzył, że w takim razie tamten związek mógł przetrwać. Skończył się zresztą tak niespodziewanie i w takim momencie, że to zupełnie Saula rozbiło - i dlatego teraz miał lęk, że kolejny związek może się skończyć równie niespodziewanie i absurdalnie. Mimo to starał się o tym jak najmniej myśleć i rzeczywiście coraz rzadziej go takie lęki nawiedzały. Był z Leo szczęśliwy.
- Myślisz, że mogę być spokojny? - zapytał z uśmiechem, patrząc na Islę - Wiesz, ona już teraz zaczyna ze mną dyskutować, na przykład kiedy nie chce jeść tego, co jej daję, bo ma ochotę na coś innego. Albo te puzzle: przecież mamy je, bo ona je chciała, spodobał jej się jednorożec. Wyraźnie to pokazywała. Do pyskowania nie trzeba umieć mówić - roześmiał się i popatrzył na twarz swojego partnera.
Jemu również gardło się nieco ścisnęło, gdy zobaczył wzruszenie na jego twarzy - nie spodziewał się aż takiej reakcji na swoje słowa, ale zrobiło mu się gorąco, gdy dostrzegł, jak bardzo one wstrząsnęły księdzem.
- No... naszą... - wymamrotał niepewnie. Możliwe, że nikt inny nie znalazłby wyrzutu u Williamsa, ale Saul nie zawsze wiedział, czy dobrze interpretuje cudze zachowania i czasem przyjmował je jako złą monetę lub świadomie wolał wybrać na początek takie rozwiązanie, żeby się nie rozczarować. Tu raczej zachodziła druga sytuacja - Myślałem, że to jasne, ale może ci to nie odpowiada...?
Proszę, powiedz, że to nie o to chodzi i że się cieszysz...

Leonardo Williams
ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.

Leonardo całkowicie rozumiał to, że po rozstaniu z partnerem Saul był załamany; zaangażował się w ten związek, kochał chłopaka i to naturalne, że przeżywał fakt, że ich związek się rozpadł. Ponadto czuł się niesprawiedliwie potraktowany i zapewne miał wrażenie, że jego uczucia zostały zdeptane przez młodego Niemca. Mimo to ksiądz miał nadzieję, że z czasem Saulowi się polepszy, że uda mu się wyleczyć złamane serce i że będą razem naprawdę szczęśliwi, bez żadnych lęków i pytań o to, czy ich uczucia względem siebie są szczere i nie są jedynie ułudą.

Zaśmiał się, słysząc o tym, że Isla nie potrzebowała umiejętności mówienia, żeby pyskować. To była prawda: dziewczynka potrafiła samym gaworzeniem i spojrzeniami zmusić zarówno Saula jak i Leo do robienia rzeczy, na które może niekoniecznie mieli ochotę, ale które Isla koniecznie chciała mieć albo robić. Cóż, obaj mieli do niej słabość, a ich księżniczka to perfidnie wykorzystywała.

Rozmowa o ich córeczce najwidoczniej dla obu mężczyzn była ważna, bo obaj teraz byli przejęci i dość trudno było im dobrać jakieś sensowne słowa.

- Odpowiada - odpowiedział po chwili z uśmiechem, choć nieco niepewnym, przysuwając się do niego i opierając podbródek na jego ramieniu. Jedną rękę owinął wokół jego pleców, a drugą dłoń położył płasko na klatce piersiowej jubilera, zaciągając się przy okazji jego zapachem. - Po prostu... cholernie mnie cieszy to, że to powiedziałeś. - uśmiechnął się szerzej. - Chcę być jej ojcem, traktuję ją jak własne dziecko, no i... miałem nadzieję, że kiedyś to od ciebie usłyszę. Że też jestem jej tatą. - musnął nosem jego szyję.

Saul Monroe

ODPOWIEDZ