piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#numer ale przed pobiciem

Nico jakoś nie wpadł na to, że Harper mogłaby chcieć zobaczyć jak mieszka. Bo właściwie to czemu by miała? Wystarczyło, że widziała jak mieszkała jego matka, no to przecież oczywiste, że on nie miał tam nic bardziej imponującego. To nie było jak w świecie Pottera, że kupujesz sobie namiot, a tam w środku okazuje się, że masz całą willę. Może i człowiek mógł sobie tam kombinować, tworzyć jakiś super design, cuda wianki, ale on też nie do końca należał do osób, które miały coś takiego w planach. Poza tym może i brzmi to dziwnie, ale Nico po prostu nie zapraszał do siebie ludzi. Nauczył się tego w dzieciństwie i tak mu zostało. Kumpli spotykał u nich, albo znajdował jakieś super ekstra miejsce, które musieli odwiedzić i unikał zapraszania ludzi do siebie, jednocześnie zyskując cool guy punkty, za zabieranie ich do nowych miejsc. No same plusy. Więc tak, nawet nie wpadł na to, że Harper może wyczuwać w tym coś więcej i dopisywać mu jakieś drugie dno do faktu, że jej nie zapraszał do siebie. No ale, skoro teraz chciała przyjść, to musiał przyjrzeć się tego do czego go zaprasza. Oczywiście chatki nie były ani trochę godne jakiegoś specjalnego uznania. A jego to już w ogóle. Wejście po schodach, może i mała weranda z przodu, ale za to w środku ot kuchnia przechodząca w salon, łazienka, a na górze sypialnia na antresoli, która po prostu była materacem. Tu jakaś szafa, tam jakaś komoda i tyle. Nie miał nawet jakiegoś dywanu, czy firan, jego dom był po prostu dość.. bez wyrazu. Ot, drewniane rzeczy, tanie meble w neutralnych kolorach, najczęściej odkupione od kogoś. No ale, posprzątał i podał jej adres, a kiedy przyjechała, czekał przed chatką. - Chata jak chata - podsumował zamiast cześć, całując ją na przywitanie przelotnie w usta i kierując się w stronę schodów. A jak weszła na górę, to mogła zobaczyć dwa fotele koło drzwi, ale Nico się tam nie zatrzymywał. Zamiast tego otworzył drzwi i wpuścił ją do środka, gdzie od razu mogła wyczuć aromat lasagne z piekarnika, w wersji ratatouille oraz focaccię już wyjętą z piekarnika i studzącą się na kratce.
- No to tu jest kuchnia, salon, łazienka, sypialnia tam i tyle - no wyjaśnił pokrótce, wyciągając z lodówki malinową lemoniadę, którą zrobił i nalewając jej do dwóch szklanek. A potem wzruszył ramionami, bo serio nie rozumiał o co taki big deal tutaj.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Ze strony Harper nie była to jakaś dziwaczna pułapka mająca na celu przyłapanie go na ściemie, jaką Nico puszczał wszystkim przez lata. Nie miała zamiaru wparować do niego i przetrzepać jego dom, każdy jego dom, a na końcu wydawać wyrok: chujowo czy jednak nie aż tak bardzo chujowo, jak myślała. Owszem, nie spodziewała się, że Nico mieszka w wielkiej willi. Znała okolice Tingaree i wiedziała, że ludzie żyją tam raczej w skromnych warunkach. Ale chciała po prostu poznać skrawek jego życia. Ona wpuściła go do swojego, a nawet zapraszała dalej – by poznał jej przyjaciół, bliskich. Nie doczekawszy się analogicznego zaproszenia z jego strony, po prostu postanowiła sama się poniekąd do niego wprosić.
Kiedy podjechała pod wskazany adres, przez chwilkę posiedziała jeszcze w swoim aucie, oglądając okolice. Była w zasadzie podobna do tej, w której mieszkała jego mama. Bliskość natury i drewniany dom. Nic, co jakoś specjalnie by ją zaskoczyła. Wysiadła z auta i uśmiechnęła się do Nico, który czekał już na nią przed wejściem do środka. Odwzajemniła szybkiego całusa, po czym rzuciła jeszcze ostatnie spojrzenie na otoczenie jego chatki.
– Ładnie tu. Dużo zieleni. Zupełnie inaczej niż na farmach – stwierdziła, bo jednak sama była przyzwyczajona do widoku pól… i jeszcze większej ilości pól. Grzecznie ruszyła za nim, po drodze omiatając wzrokiem wszystkie meble i detale, jakie rzucały jej się w oczy. – O. Mój. Boże. Spędziłeś cały ranek w kuchni, że zdążyłeś to wszystko zrobić? – spytała z entuzjazmem w głosie, spoglądając na niego radośnie. A potem jeszcze raz rozejrzała się po wnętrzu, które w zasadzie nie wymagało oprowadzania, bo z kuchni widziała niemalże każdy kąt chatki. – Przytulnie – skomentowała. – Dość surowo, ale… to drewno dodaje takiego ciepła – dodała, no bo jednak drewno ocieplało wnętrze, a tutaj było go całkiem sporo… Usadowiła się grzecznie przy małym stoliku, czekając aż dostanie swoją lemoniadę. – Zmieniałeś tutaj coś odkąd się tu wprowadziłeś? – spytała, wciąż rozglądając się po wnętrzu.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Zawsze wychodziły te różnice między nimi. Ona optymistka, on pesymista. Ona rzucała się z radością w nieznane, on już miał opracowane wszystkie najgorsze scenariusze w swojej głowie. I chociaż pozwalał sobie dobrze się bawić teraz, to przyszłość… przyszłość była niepewna. Nieco zamglona. I w jego ocenie, bardzo krótka dla tego związku. Nie sprawiało to jednak, że czasami nie chciał jej pokazać, że jednak coś fajnego potrafi jej zrobić i zaproponować, no i nie tylko w łóżku oczywiście. Sam był zaskoczony że w ogóle ma ochotę odświeżać stare przepisy i się starać. Niedawno był w miejscu, gdzie kupował mrożonki i prochy, i to był jego plan na życie. A teraz? Cóż, jako pesymista się nad tym nie zastanawiał.
- Lepszy zapach oborników, czy wilgoć bagna w okolicy? - zapytał nieco w sumie negatywnie, ale cóż, nie chciał fałszywych komplementów, co nie. A potem uśmiechnął się krzywo - a skąd, zwykłe mrożonki kupione pół godziny temu - podsumował, bo czuł się w chuj dziwnie, kiedy podkreślała jego zaangażowanie i starania się. I w sumie że to widziała. I że on faktycznie się postarał. - To taki stary, mega prosty rodzinny przepis.. moja babcia to robiła prawie co niedzielę - i dodał, lekko wzruszając ramionami. A potem założył ręce na piersi. - Harpy nie musisz się tak męczyć i szukać w głowie neutralnych synonimów. To chata, prymitywna, nijaka, ale jest dach nad głową i jest gdzie spać. Możesz wejść na antresolę jak chcesz - no i dodał jeszcze - obiecuję ci, że nie mam wszy ani pluskiew na chacie, nawet jeśli to miejsce wygląda trochę jak szopa na narzędzia ogrodowe - dodał podając jej lemoniadę, a potem zerkając kontrolnie do jedzenia.
- No tak, oczywiście że tak. Musiałem zmienić te przegniłe i spróchniałe deski na nowe. I uszczelnić dach, bo nie do końca mi pasował poranny prysznic z deszczu - i dodał, rozbawiony lekko. A potem zabrał się za wyjmowanie talerzy i sztućców, zapewne każdy z innej parafii miał.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Lepiej, żeby Nico nie dzielił się z Harper swoimi przemyśleniami odnośnie długości i trwałości ich związku… Harps sama nie chciała się nad tym zastanawiać – po prostu rzuciła się w ten wir, nie bacząc na te wszystkie różnice. Począwszy od stylu bycia, przez relacje z bliskimi, aż do zerkania w przyszłość, bo w tamtym kierunku Harper patrzyła ze spokojną głową. Nie czuła tego niepokoju, co Nico, nie dostrzegała wszędzie przeszkód, o które mogliby się potknąć i przywalić twarzą o ziemię. Żyła tu i teraz i świadomość tego, jak Nico do tego podchodzi, na pewno dałaby jej do myślenia, czy w ogóle warto było to wszystko zaczynać…
– Do obornika da się przywyknąć, więc tym bardziej do bagna. No i bagno to jednak, woda, woda to życie, ja nie wiem komu miałoby tu to przeszkadzać – rzuciła dość uszczypliwie, ale na znak, że żartuje, szturchnęła go lekko w ramię. A jego słowa o mrożonkach skwitowała teatralnym wywróceniem oczu. – Z tymi twoimi włoskimi przepisami niedługo przepoczwarzę się w makaron – rzuciła i aż złapała się za brzuch, który już domagał się pysznego jedzonka. – Dziękuję – dodała posyłając mu uśmiech. Tak po prostu, za to, że się dla niej postarał. A potem westchnęła tylko, słysząc jego kolejne słowa.
– Okej, jest to zwykła chatka, pewnie niczym nieróżniąca się od każdej innej w tej okolicy. Jest tu dość pusto i oprócz włoskich zapachów nie ma tu niczego, co mogłoby świadczyć o tym, że mieszkasz tutaj akurat ty – stwierdziła, zgodnie z prawdą zresztą. – To nie tak, że ta chatka jeszcze nie może stać się „twoja” – dodała. Nie podejrzewała co prawda, że Nico nagle zacznie wybierać zasłony albo pojedzie na pchli targ po vintage zastawę, ale no nie było też tak, że brzydziła się tu przebywać. – Jest okej, naprawdę – zapewniła go. – Nie przyszłam tu na inspekcję, tylko żeby poznać trochę twojego świata. Więc go oglądam takim, jakim jest – dodała, nie pchając się na razie na antresolę. Pewnie jeszcze będzie miała dzisiaj okazję, żeby ją obejrzeć…
– Pewnie nasze dachy robił ten sam majster – rzuciła z rozbawieniem, przypominając mu że i u niej przecież ten element domu wymagał naprawy. – Najważniejsze, że ty się tutaj dobrze czujesz. To w końcu twój dom – dodała zerkając na niego, bo nie uważała, żeby jej zdanie było tu jakieś istotne. On tam nie komentował jej wnętrz... no, może oprócz obśmiania jej miśków, co na bank kiedyś nastąpiło!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nooo Nico miał wiele przemyśleń. I wiele tajemnic, za które doskonale wiedział, że Harper go nie będzie akceptować już tak chętnie jak teraz. Rozbieranie się za kasę, ćpanie, nie mówiąc też o tych wszystkich przestępstwach, których dokonał w młodości, żeby trochę zarobić. Miał wiele trupów w szafie, które by ją nieźle przestraszyły, więc tak. Wiedział, że nie jest dla niej odpowiednim partnerem, że jej przyjaciółki miały rację i nigdy nie będzie dla niej dość dobry. I absolutnie nie było nic, dzięki czemu mógłby to zmienić. Jego charakter też nie pomagał.
Ale ostatecznie jak widać, sam zaryzykował, też rzucił się w ten wir. I to nie po to, żeby szybko ją zaliczyć i olać, nawet jeśli tego się można było po nim spodziewać.
- No nie wiem czy się z tego cieszyć czy nie, żółty to nie do końca twój kolor chyba - i odpowiedział, oczywiście w ramach wciąż tego zgrywania się między nimi. A potem wzruszył ramionami - daj spokój, nic specjalnego - i dodał, czując się mega dziwnie na takim świeczniku. Bardzo mu było niekomfortowo, kiedy chodziło o jego prywatne życie i sprawy, których przecież całe życie sie wstydził. I które ukrywam.
- A skąd, tamte są bardziej zapleśniałe i rozpadające się - mruknął - sama widziałaś jakie rudery mogą z nich być, u… nieważne - no zorientował się, że zaczął mówić o swojej matce, więc wiadomo, trzeba było to jakoś ukrócić. - Poza tym nie ma tu miejsca na zagracanie, no i tak naprawdę nie potrzebuję żadnych bibelotów, dodatkowych półek, czy obrazów na ściany. Nuda - i dodał, bo naprawdę nie widział powodu na wydawanie hajsu na takie rzeczy. Jemu to ni robiło ni ziębiło. A w sumie to chyba po prostu nie był przyzwyczajony, że dom staje się… no domem. House is not a home. Co nie, Bo nigdy nie miał w domu takiego poczucia, że tam przynależy, jest chciany i potrzebny. Więc oh well, sad story, ale po prostu nawet nie wiedział jak wić swoje gniazdko.
- Mój świat nie jest aż taki ciekawy. Poza tym już go znasz wystarczająco, nie musisz bardziej - i dodał, bo wiedziała o jego życiu i rodzinie o wiele więcej niż ktokolwiek. No, może poza Patrizią. Ale Nico wciąż nie powiedział siostrze, że kogoś ma, nie wiem czy Harps w ogóle wie, że to jego siska była na pogrzebie.. no tyle niewiadomych.
- Najlepszy w mieście, ale tylko robol - przypomniał jej, a potem zabrał się za wyjmowanie obiadu z piekarnika. Sprawdził jeszcze czy wszystko się pięknie upiekło, a potem zgrabnie zaczął nakładać na talerze.
- Nie umiem patrzeć na domu tak jak ty. Dla mnie to po prostu miejsce gdzie się śpi. I je. Nie mam jak ty, że jest cała filozofia, integracja i bliska przyjaźń z współspaczami… - No i dodał, bo naprawdę nie chciał żeby myślała, że się domaga komplementów.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Może tak, może nie. W tym momencie Nico nawet nie dawał szansy Harper, by mogła się zmierzyć z tymi wszystkimi informacjami. Wciąż miał ją za pannę, która miała swoją checklistę i jeśli coś jej się nie zgadzało pomiędzy tą listą, a facetem, to oczywiście zamiast wyrzucić listę wyrzucała do kosza znajomość z typem. Było to dość krzywdzące, bo fakt, Harper była nieświadoma tych wszystkich grzeszków, ale jednocześnie nie miała jak zweryfikować swojej reakcji na nie. I czy faktycznie skreśliłyby całkiem Nicolo w jej oczach.
– Nie musi być specjalne. Powinno być po prostu twoje – wzruszyła ramionami. Oczywiście gdyby ją o to poprosił, to zaraz wleciałaby tu z zasłonami, firankami, świeczkami zapachowymi dla dodania klimatu. Może nawet przemyciłaby jakieś ich wspólne selfie wydrukowane i oprawione w ramkę. Kochała zdjęcia i robienie z nich albumów, ale jeszcze bardziej lubiła mieć swoich bliskich na widoku.
Nie skomentowała jego słów o zapleśniałych ruderach, podejrzewając do czego właśnie pił. Nie zamierzała sama zaczynać tego tematu, jeżeli Nico nie da jej wcześniej znaku, że jest gotów o tym pogadać. – Okej, okej. Zrozumiałam, żadnych bibelotów – uniosła nawet dłonie ku górze w poddańczym geście. Harper przywiązywała ogromną uwagę do tego, żeby jej dom, jej pokój stawały się „jej”, nawet jeśli mieszkanie na farmie wiązało się z tym, że kiedyś pewnie się stamtąd wyprowadzi. Ale mimo tej tymczasowości nie zamierzała rezygnować z nadawania tym pomieszczeniom jej charakteru, oczywiście uzgadniając wystrój części wspólnych z pozostałymi dziewczynami.
– Nooo… właściwie, to wiem o twoim świecie całkiem niewiele – rzuciła niewinnie. O siostrze kiedyś wspominał i Harpy połączyła kropki, że to właśnie ona musiała być z nim wtedy na pogrzebie. I prawdę mówiąc nie wiedziała, czemu Nico tak mało o niej mówił.
– To nie jest dopisywanie filozofii do dzielenia z kimś domu. Dzielimy razem przestrzeń, lubimy się i chcę, żeby powrót do domu był dla mnie przyjemnością – odparła czekając na swój talerz, aż przebierając nóżkami od tych zapaszków. – Dla ciebie to tylko miejsce, w którym śpisz, a dla mnie miejsce, w którym odpoczywam, przeżywam i radości, i smutki… Wbrew pozorom mam w sobie coś z domatorki. Po prostu sprawia mi przyjemność leżenie z książką na tarasie, wieczorem, z odpalonymi światełkami z Action – dodała. Lubiła obracać się w ładnych, klimatycznych miejscach. Lubiła je podziwiać i snuć plany na temat tego, co jeszcze mogłaby u siebie poprawić. I poczuła pewien rodzaj smutku, kiedy Nico opowiadał jej o swoim podejściu. Że dom to tylko cztery ściany u mury, a nie miejsce pełne miłości i zrozumienia.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Jest to prawda. Nico nie miał zaufania do innych osób, nie potrafił na nich polegać, nie potrafił prosić o pomoc. Nie potrafił założyć, że dla kogoś będzie dość dobry, dość ważny, no że będzie kenough. I nie było żadnego logicznego powodu, przez który miałby budować taki dystans między sobą a Harper i budować aż taki mur. Nie w ich relacji oczywiście, nawet jeśli wziąć pod uwagę te wszystkie lata kłótni i sporów między nimi. Nie. Żeby to zrozumieć, trzeba spojrzeć na jego rodzinę, bo to właśnie tam powstały te wszystkie wnioski. Tam nie było ciepła, nie było bezpieczeństwa, nie było troski, nie było zaufania. Więc Nico po prostu tego nie umiał. Nigdy go nigdy tego nie nauczył. A to jak powoli wpuszczał Harper do swojego życia, nawet jeśli po części to ona wsadzała stopę między drzwi… no mógł ją odciąć, nie. Ale tego nie robił. Smutny i przykry ale taki był po prostu jego postęp. A Harper miała stuprocentowe prawo tego nie rozumieć i być z tego powodu niezadowolona.
- Czego właściwie oczekiwałaś po moim domu, co? Włoskich fresków na ścianach i sufitach, winnicy wokół domu, pieca kamiennego na pizzę w ogrodzie? A może domu jak z filmu o sycylijskiej mafii? - no zapytał, już nieco bardziej rozbawiony… i… rozluźniony. Wbrew pozorom było to dla niego bardzo stresujące, zaprosić ją tu i czekać na jej reakcję.
- No nie znajdziesz tutaj pluszowego zoo - i dodał, oczywiście wbijając jej małą szpileczkę w sprawie jej pokoju, chociaż zrobił to z rozbawionym uśmiechem. Który potem nieco przygasł.
- Mam cię zabierać na popijawy w shadow, żebyś go poznała lepiej? Czy do jednej z moich prac? Chociaż no, w dwóch już byłaś - no przypomniał jej, bo jednak była w piekarni i zawracała mu głowę, a jako budowlańca sama częściowo go zatrudniła… a potem musiała pomóc na budowie, przy której on pracował. Więc ten skrawek jego świata też widziała, że robota jest ciężka i nie jest glamorous.
- Jak to nie, jesteście tak zaangażowane w swoje życia, że jedna drugiej robi rekonesans, aktywnie angażujecie się w swoje relacje z innymi osobami. To nie jest zwykłe dzielenie przestrzeni - zauważył z rozbawieniem, oczywiście. - Prawie widzę jak jedna z was przychodzi z randki, a reszta po wysłuchaniu opowieści przedstawia punktację po niej. I że poniżej 20 punktów facet zostaje skreślony - i dodał, oczywiście się nabijając w tym momencie. - Nic tylko wziąć popcorn, zaprosić tych typów na jakąś rundę pytań w stylu va banque albo innego teleturnieju i eliminować - dodał, oczywiście idąc dalej z tą wizją. I no, nie uderzał w bycie zazdrosnym akurat teraz, bardziej chciał jej pokazać, jak szalenie dziwne dla niego jest to, że one są AŻ tak blisko.
- Jak bohaterka powieści Jane Austen? - rzucił, nakładając jej jedzenie, a potem sobie. A potem przyniósł je do stoliczka, po czym usiadł na jednym z trzech krzeseł które miał, oczywiście każde z innej parafii. I oczywiście nigdy nie czytał Jane Austen, więc uderzał w stereotypy romansów książkowych.- Okej, dojść o mojej ruderze. Nie martw się, nie spadnie ci tu nic na głowę. Co tam poza tym? - i zapytał, bo jednak ile można być na świeczniku.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Nie chodziło o to, że Harper była niezadowolona z tego, jaki Nico był. Na tym etapie nie była w stanie zrozumieć pewnych jego schematów, jako że sama była wychowywana w zupełnie innym środowisku. Ale nie miała szklanej kuli, nie potrafiła też czytać Nico w myślach. Miała pewne poszlaki, ale nie odważyłaby się odtwarzać na ich postawie całego jego życia, mimo że Nico tak ochoczo przecież czynił założenia na temat jej życia, jej gustu, jej oczekiwań. Więc po prostu była obok i czekała, aż Nico będzie w stanie zaufać jej na tyle, by uznać że może podzielić się z nią tym, przed czym jednocześnie starał się ją chronić.
– Tak, myślałam że tu wejdę i przeniosę się na lawendowe pola w Toskanii, wokół na bosaka będą biegały dzieci gaworzące po włosku, a nad stołem w jadalni będzie wisiał portret twojego wuja, Marco, który zginął bohaterstwo walce o obronę pizzy przed dodaniem na nią ananasa – odparła z całkiem poważną miną, przytakując swojemu każdemu kolejnemu słowu. Uznała, że w takim tonie może łatwiej będzie im rozmawiać, zwłaszcza że wyczuwała ten stres po stronie Nico. Jakby właśnie przyłapała go na czymś niegodziwym, a on próbował z tego wybrnąć z klasą.
– Nie, ale nie miałabym nic przeciwko, gdybyś chciał żebym poznała część twojego środowiska. Ludzi, z którymi trzymasz. Twoich bliskich… – rzuciła pijąc głównie do jego siostry, uznając że przecież nie miała powodu, żeby nie chcieć poznać dziewczyny, z którą spotyka się jej brat. W końcu życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim wszystko to, co działo się poza nią.
– Tak, jesteśmy ze sobą blisko. Angażujemy się w swoje problemy, od tego są przyjaciele – odparł wzruszając ramionami, bo nie rozumiała problemu. – Widzisz? Znowu robisz założenia na mój temat i na ich temat. Zupełnie tak, jakbyś spędzał z nami wieczory, a nie unikał absolutnie każdej z nich. To nie jest fair, Nico. Nie chcesz uczestniczyć w tej części mojego życia, okej, ale przynajmniej go nie oceniaj – dodała, o dziwo spokojnym głosem, bo nie chodziło jej teraz o robienie afery. Była z laskami blisko, gadały na różne tematy, to fakt, ale nigdy nie segregowały nikogo w taki sposób, w jaki wypowiadał się Nico. Już abstrahując od tego, że według Nico jedynym temat, na jaki mogły gadać, byli faceci, a nie ich plany, marzenia czy światopogląd.
– Jak bohaterka powieści Jane Austen – powtórzył za nim, nieświadoma że z jego strony był to czysty strzał. A kiedy dostała jedzenie, zasmakowała pierwszy kęs i zamruczała z zadowolenia. A kiedy spytał, co u niej, parsknęła śmiechem. – Pamiętasz, jak byliśmy w Sanktuarium, w szopie… – zaczęła rzucając mu zaczepne spojrzenie. - Zgubiłam wtedy majtki – dodała. – Ale znalazły się. Przyczepione do tablicy ogłoszeń w pokoju socjalnym – dodała z rozbawieniem.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
I tu właśnie jest pies pogrzebany. Pies zwany Nico, który ewidentnie tylko raz w roku przemawiał ludzkim głosem i to nie tak jak inne psy, w wigilię, a właśnie w sylwestra. Może to jakaś magia zmieniającej się daty, prądy nowego roku czy coś. A może po prostu to właśnie wtedy pieski się wszystkie odzywają, a nie w wigilię, gdzie ta legenda chyba powstała tylko po to, żeby dzieciaki czymś zająć i podrzucić prezenty pod choinkę w totalnie niezauważony sposób, tak żeby myślały, że to naprawdę Mikołaj/Jezusek/Gwiazdka je tam zostawia. Nie żeby i o tym cokolwiek Nico wiedział, co nie. Sad songs playing in the background.
- O jezu, ale mam nadzieję, że te dzieci to nie moje, co? Bo chyba musiałbym dobrać jeszcze z pięć dodatkowych prac na boku… - mruknął, oczywiście idąc za ciosem nabijania się - a lawenda to taka bardziej francuska, zmień to na drzewa pomarańczowe - i dodał, bo to przecież bardzo włoska sprawa. Albo na winorośle, bo i wino włoskie przecież jest bardzo znane i uwielbiane. - A w jadalni powinien jednak zawisnąć Vito Corleone, bo moja rodzina wywodzi się z Sycylii - i dodał, no i proszę, przypadkiem ale jednak się czegoś więcej dowiedziała o jego świecie. - I jeśli z czymś walczymy, to z dodawaniem ketchupu na pizzę.. fe. I z ludźmi, którzy robią tak kiepską pizzę, że w ogóle trzeba do niej dodać ten ketchup… - i dodał, zniesmaczony. Jak już robić, to sos pomidorowy oczywiście, a nie jakąś mieszankę cukru, ledwo co pomidorów, soli i innych zbędnych dodatków.
- Przecież ich znasz, ze szkoły - odpowiedział - a ludzi z którymi pijam pewnie nie do końca chciałabyś poznać, bo jak widziałaś ich w shadow, to nie mogłaś sie szybciej ewakuować - podsumował. W sumie czasem i dwa w jednym, z Zetą na czele. Oczywiście były też inne osoby, jak skomplikowana relacja z Luną, o której ostatnio częściej myślał.. ale dalej był zbyt dumny żeby się do niej odezwać. A potem prychnął lekko - i nie mam bliskich - i dodał, nieco zbyt szybko, kompletnie jakoś nie wyłapując, że miała na myśli jego siostrę. Odruchowo pomyślał o matce i ojcu, a cóż, to nie były dla niego przyjemne tematy.
- Mówię na podstawie tego co ty sama mi powiedziałaś, Harps. A z tego opisu jasno wynika, że siadacie w loży oceniając, kto jest odpowiedni dla waszej paczki, a kto nie. I jak macie odmienne zdanie, to aktywnie próbujecie tą osobę do nagięcia do waszej woli albo do odrzucenia jej - i przypomniał jej, bo cała akcja z Zetą to było jakieś takie testowanie i ocenianie, a potem zbiorcze odrzucenie, nie. Więc nie, nie chciał być na jego miejscu, bo doskonale wiedział, że też by dostał łatkę niegodnego. A kiedy Harps była z laskami tak blisko to cóż, raczej wiedział jaką decyzję by podjęła.
- Ale jasne, nie oceniam. Więc powiedz mi coś, co zmieni moje zdanie. I ocenę - i dodał, bo doskonale przecież wiedział, że właśnie ją totalnie ocenił, co nie. Czy raczej je. Ale no, opierał się na tym co mu mówiła. A opowiedziała mu o clarie-gate, więc.. piłeczka po jej stronie.
Więc zmiana tematu była niezła. Uniósł brwi, kiedy wspomniała o szopie, przeżuwając w spokoju swój kawałek lasagne. I pokiwał głową, bo oczywiście że pamiętał, trudno było to zapomnieć! A potem zaśmiał się cicho - no taka z ciebie niedobra pracownica, gubić takie rzeczy…. i to w pracy! - rzucił, oczywiście zgrywając się i udając rozczarowany ton - Harper Callaway bezmajtkowa, kto by pomyślał - i dodał, po czym zmrużył lekko oczy - dzisiaj też na sobie nie masz? Chętnie sprawdzę - i dodał, zaczepnie przechodząc na włoski. Po czym zaśmiał się cicho - to były bardzo ładne majtki, więc na pewno świetnie się tam prezentowały. Odzyskałaś je, czy udajesz że to nie twoje? - i zagadnął, ciekaw czy się odważyła do nich przyznać, czy może w środku nocy się tam wkradła, żeby je odzyskać. A może właśnie zamierzała zaplanować taką misję z Nico….? Kto wie!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
– Ja też mam taką nadzieję. Nie czuję się gotowa na zostanie macochą – uniosła zaczepnie brew. – Ochh, psujesz moje fantazje. Ale dobra, niech będzie. Widzę drzewa cytrusowe, wielki portret Corleone… a to, czekaj, co to… ach, to tylko aperol, który sam wciska się do mojej dłoni – westchnęła rozmarzona, myśląc teraz, że chciałaby zrealizować te wizje. No, może nie o gromadce dzieciaków, no bo nie myślała jeszcze o takich sprawach aż tak realnie. Ale chciałaby wyruszyć z Nico do Włoch, żeby poznać tamtejszy klimat, żeby stołować się z jego krewniakami przy ogromnym stole… no bo hej, wiedziała już, że tutaj nie ma zbyt dużej rodziny. Ale może na Sycylii miał dwunastu kuzynów, z których każdy miał już swoją rodzinę? Okej, chyba znowu zbyt mocno fantazje wjechały do jej wyobraźni… – Niektóre pizze tylko ketchup jest w stanie odratować – zauważyła, mając na myśli oczywiście obrzydliwe mrożonki ze sklepu, które kupowało się na czarną godzinę.
– I wciąż trzymasz ze wszystkimi kumplami ze szkoły? Nawet z tym wielkim, barczystym…? – spytała trochę niepewnie, bo akurat jego zapamiętała sobie jako największego chama z ekipy. – Okej, tych z Shadow faktycznie nie muszę poznawać. Nie brzmisz, jakbyś był z nimi jakoś wybitnie związany – stwierdziła, marszcząc z troską brwi kiedy wspomniał o tym, że nie ma bliskich. Na razie jednak nie chciała ciągnąc tego tematu, czując że to ciężki temat i obecna, luźna atmosfera trochę temu nie służyła.
– No to pewnie zdziwi cię fakt, że ta akcja z Zetą to był mój autorski pomysł – skomentowała jego słowa, czekając na wyrok. – I tak, dużo rozmawiamy. Ale nie siadamy w kręgu jak na jakimś zlocie czarownic, nie wrzucamy czyich włosów do dymiącego kociołka. To są tylko twoje wyobrażenia, Nico – podsumowała, bo nie wiedziała jakie jeszcze sytuacje mógł mieć na myśli. A przyznając się do tego, że to ona w zasadzie rzuciła pomysł, że pójdzie na randkę tylko po to, by przekonać Zetę do Claire, obawiała się że zostanie oceniona jako głupia i niedojrzała. Ale zamierzała wziąć to na klatę. – Nie będę cię zmuszała ani przekonywała do zmiany zdania. To nie fair, że oceniasz je na podstawie jednej sytuacji, której ja jestem winna i tyle – wzruszyła ramionami, mówiąc to dość stanowczym głosem. Nikt jej nie zlecał tego typu misji. Harps była przekonana, że pomoże przyjaciółce, nawet jeśli z perspektywy czasu wiedziała, że był to poroniony pomysł.
– Formalnie tam nie pracuję, tylko jestem na wolontariacie – zauważyła z rozbawieniem, zadowolona z tego, że poprzednie tematy nie zniweczyły do reszty dobrej atmosfery pomiędzy nimi. – Harper Callaway zapominalska – odparła unosząc zaczepnie brew, kiedy usłyszała jego kolejne słowa. – A tego ci nie zdradzę – stwierdziła, a na jego włoską wstawkę odpowiedziała robiąc coś na kształt katapulty z widelca, na którym znajdował się sos pomidorowy. – Mów co powiedziałeś albo za chwilę zostaniesz Nico Tribbianim pomidorowym – rzuciła z rozbawieniem. A potem westchnęła. – I jedno, i drugie. Odzyskałam, ale bez przyznawania się do nich. Koleżanka wzięła to na klatę – przyznała zakrywając połowę twarz wolną dłonią. No nie miała na tyle jej, żeby podejść do tablicy i ściągnąć je bez żadnej trwogi, okej!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
- I w razie gdybyś chciała zostać złą macochą, to miałabyś tyle dzieciaków do wykończenia - pokiwał głową ze zrozumieniem, bo cóż, no sam nigdy nie planował żadnej rodziny, ani nic i nie wiedział jakie podejście ma Harper do dzieci, ale… no wizja była ładna. Oczywiście dlatego że była wizją. To znaczy wizja dziecka i … nieważne, okej.
- E tam od razu psuje. Ulepszam. I to nie tylko takie fantazje mogę ci polepszyć… albo po prostu zrealizować - i dodał, z uśmieszkiem łobuzerskim. A potem westchnął - niestety tego nie mam, mam tylko piwo i może jakąś wódkę… - zmarszczył lekko brwi. Zawsze może jej zrobić lemoniadę z prądem, czy coś. - Ale coś do ochłody zawsze się znajdzie… - i dodał, pijąc duży łyk lemoniady, żeby złapać kostkę lodu do ust. A potem uniósł się i pocałował Harper razem z nią, zgrabnie bawiąc się nią z jej językiem swoim językiem. - Znam jeszcze kilka sztuczek - i dodał cicho, skradając jej jeszcze całusa, po czym całując ją pod uchem, po którym zaraz ją połaskotał zimnym językiem. Cóż, nie było go stać na wyprawę do Europy, nie miał żadnych bliskich relacji ze swoją rodziną stamtąd, bo jego matka każdego wyalienowała, ale miał inne umiejętności, które mógł jej pokazać tu i teraz. Dlatego wrócił na swoje siedzenie z niewinnym uśmieszkiem.
- Booze wyprowadził się ze swoją żoną kilka lat temu, od tej pory nie mamy kontaktu - odpowiedział po chwili zastanowienia się. - Ale jak ktoś został w Lorne to czasem się łapiemy na picie albo coś - i dodał, nie dodając na głos, że na prochy. Właściwie to właśnie teraz się zorientował, że odkąd się umawiają, nic nie brał. Ciekawa sprawa, jakoś o tym jakby… zapomniał.
- Bo nie mam jak ty, nie muszę każdej relacji przeżywać z każdym facetem, którego mijam - podsumował krótko. A potem słuchał jej i ofc, miał minę jakby ją właśnie oceniał. - A mnie jak kazałaś im testować? - i zapytał od razu, ciekaw czy też trafił na jakiś taki projekt. W ogóle nie wiedział jak wiele im powiedziała o ich relacji, ale już teraz mu się to nie podobało. Czuł się przez to taki.. odsłonięty.
- Wyglądałabyś cholernie dobrze w takim wdzianku czarownicy, nic na to nie pomogę. No wiesz, ciemny makijaż, sukienka z gorsetem, potargane pończochy, czarna spódnica, którą łatwo unieść w górę… - i rzucił, znów uderzając w dwuznaczności. No bo w sumie to było coś, co zawsze mógł jej zaoferować, seks. W tym był dobry i niewiele w tym się dało zjebać, jeśli specjalnie sie zjebać nie próbowało. Może i jej przyjaciółki go nie będą akceptować, będa się o to kłócić co tydzień, ale przynajmniej w łóżku nie miał sobie równych. Yup, that’s sad.
- Spoko, po prostu daj znać, jak znowu pójdziesz na randkę z jakimś typem, który nie wie, że to nie jest randka - i dodał, chociaż w sumie nie wiedział nawet czy może jej tego zabraniać. Bo nigdy nie rozmawiali o tym, czy są na wyłączność, nie.
- Oj pracujesz, pracujesz. I to w niewyobrażalnie ciężkich warunkach - podsumował, a potem zaśmiał się cicho. [b- Dobra, sam sprawdzę [/b]- i zapewnił ją, przesuwając sobie nogi tak do przodu, żeby swoimi łydkami oprzeć się o jej łydki.
- Jestem włochem, w moich żyłach płynie sos pomidorowy. I po prostu przyznaj się, że chcesz mnie rozebrać i zaciągnąć pod prysznic, bo spodobało ci się co ostatni raz ci tam pokazałem - i dorzucił, a zaraz potem zjadł sobie trochę z cwanym uśmieszkiem. - To było w końcu bardzo przyjemne spotkanie… nawet jeśli było trochę ciasno - i dodał, bo pewnie kiedyś u niej się wcisnęli na szybki prysznic. A to jak wiadomo, trzeba się potem spieszyć, żeby nie zostać pod zimną wodą, co nie. A potem zaśmiał się wesoło.
- No to niezła koleżanka - podsumował, dalej się śmiejąc - mogłaś je tam zostawić, jako odwieczny symbol twojej sławy - i dodał, kiwając głową i śmiejąc się dalej. - Ale jak zaczęłaś, to już się obawiałem, że okazało się, że macie tam jakąś kamerę, która nas uchwyciła - i dodał, bo dla niego to nie jakaś duża sprawa była. Były majtki, nie ma majtek, no bywa. Za niedługo pokaże taką samą sztuczkę Harper gdzieś w swojej chatce.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
– Szybko przechodzimy od bycia złą macochą do tematu moich fantazji – uniosła lekko brew. Nie była przyzwyczajona do tego, że w ogóle jakiś facet chciał o tym słuchać. Jej ostatni (i w zasadzie pierwszy…) były nigdy w życiu nie spytał jej, co właściwie lubi. A ona o tym nigdy głośno nie mówiła, no bo skoro nie pytał… Przy Nico orientowała się, jak wiele przegapiła w swoim dotychczasowym życiu. Na propozycję piwa i wódki machnęła tylko ręką. Co prawda mogłaby tu zostać na noc, ale jakoś nie miała ochoty ani na jedno, ani na drugie. Za to z uśmiechem obserwowała, co też Nico wyczyniał z kostką lodu. I wcale nie była zdziwiona, bo ona tam już dobrze wiedziała, jakie sprawne ma usta! Odwzajemniła jego pocałunek, przymykając na chwili oczy, a na koniec delikatnie przygryzając jego wargę. A potem wydała z siebie cichy pomruk, czując chłodne muśnięcie za uchem. I trochę nie skumała o kim on teraz mówił, bo hej, trochę ją jednak rozproszył!
– Ożenił się?! – spytała z niedowierzaniem. No kto by pomyślał, że ten wielki umięśniony cham kiedyś się ustatkuje. A może po prostu za jego postawą kryła się ogromna niepewność siebie. Może nawet wrażliwość, którą dostrzegła ta jedyna, nigdy nie wiesz! – Często się łapiecie… na to picie? – spytała zerkając na niego. Wiedziała, że dużo pracował, więc pewnie nie upijał się codziennie. Ale o takie rzeczy zawsze warto spytać, bo „czasem” dla każdego może oznaczać coś innego. A o prochach oczywiście nie pomyślała w żadnym momencie, nie miała podstaw jak dotąd, żeby podejrzewać go o branie.
– Co? W ogóle nie kazałam nikomu cię testować – odparła oburzona i zmarszczyła czoło. – Powiedziałam tylko o tym, że się całowaliśmy i że byliśmy na randce. Mogę rozmawiać o tym ze swoimi przyjaciółkami, czy wpiszesz to na listę tematów tabu, którą potem mi wręczysz? – uniosła zadziornie brew, oczywiście dając mu znać swoją postawą, że taką listę mógłby sobie… no nie wiem, dogrzać w piecu, czy coś!
– Wow, ktoś mu właśnie zdradził swój kink. Lubisz przebieranki? – spytała lekko przygryzając obie wargi. Skoro ona mogła mówić o swoich fantazjach, to on też! Nawet jeśli miałaby na to zareagować totalnym burakiem na twarzy. I no, Harper nie odbierała tego tak jak on. Że to jedyne, co mógł jej zaoferować. Bo Nico nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że oferował jej więcej, niż dobre ruchanie.
Wywróciła oczami słysząc jego kolejne słowa. – Mówiłam ci, że… ugh, nieważne – westchnęła, tym razem odpuszczając. Ona tam się nie poczuwała do tego, że mogłaby na te randki chodzić, ale nie wiedziała przecież, jakie Nico ma do tego podejście. A kiedy poczuła jego łydki tuż przy swoich, zerknęła na niego, podejrzewając co tu się święci. And she liked it.
– Serio jestem aż taka przewidywalna? – spytała lekko mrużąc oczy. – A może tym razem to ja chciałabym ci coś pokazać pod tym prysznicem? – rzuciła unosząc zaczepnie brew. A potem zmarszczyła brwi, oczywiście wkurzona że dodał coś po włosku, a ona nie była w stanie tego zrozumieć.
– Taak, jak flagę zdobywcy trzepoczącą na wietrze – parsknęła śmiechem. – No ale wszystko się zgadza, wspięłam się na pewien szczyt – dodała lekko się rumieniąc na wspomnienie tamtych chwil. Totalnie zamierzała wracać do tych wspomnień i odtwarzać je w głowie milion razy. Za to mina jej zrzedła, kiedy Nico wypowiedział kolejne słowa. I patrzyła na niego przez chwilę z rozdziawioną buzią. – O, shit – wydusiła. – Jezu, a co jeśli faktycznie mają tam kamery? Przecież całe Sanktuarium jest okamerowane, dlaczego szopa miałaby nie być?! – spytała spanikowana tym, że być może przypadkiem nagrali swoją sekstaśmę, która trafi do internetu.
ODPOWIEDZ