właściciel wydawnictwa — the blue bird publishing
31 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Nie taki samotny wilk, ot co.
#numer

Wolfe właściwie nie był jakimś super wielkim fanem różnych sportów, które mógłby śledzić z uporem maniaka, trzymając kciuki i przeżywając każde,.. no kopnięcie w piłkę. Albo uderzenie w piłkę. Albo rzucenie piłką. No ale jednak miał jakieś tam swoje drużyny, które lubił od czasu do czasu oglądać, no i kiedy jakiś mecz odpalał, zwłaszcza taki ważny, to kibicował i dawał się wciągnąć w tą zabawę! Bo czemu miałby sobie żałować, w końcu każdy w życiu powinien korzystać z rozrywek. A nad takim sportem to jednak ludzie się często namęczą podobnie ,co ludzie tworzący filmy, czy jakieś skecze komediowe. A przynajmniej jeśli nie są polską reprezentacją, która nie może mieć bardziej wyjebane i po prostu oczekiwać na cud.
Ale tak, dzisiaj był akurat ważny mecz, powiedzmy że hokeja. A do tego była okazja do zobaczenia go na dużym ekranie, bo właśnie ta knajpa zorganizowała sportowy wieczór z transmisją i piwem w promocyjnej cenie dla fanów. I właśnie tam Wolfgang rozemocjonowany śledził kolejną walkę na ekranie. - No dalej dalej, dacie radę, no weź go bloku, jezuuu, goool! - no i uradowany podskoczył razem z połową baru, objął się z jakimś przypadkowym typem i poklepał po plecach, a potem rozemocjonowany zaczął przybijać piątki z różnymi kibicami wokół niego.. no i zupełnie przypadkiem, zamiast trafić dłonią w łapę innego pijacego, który się zatoczył.. uderzył otwartą dłonią w czoło morgan adler .... - O cholera, przepraszam! Nie wiem skąd się tutaj wzięłaś, ja naprawdę nie chciałem, nie zauważyłem cię! Nic ci nie jest? Ile widzisz palców? - no oczywiście od razu znalazł sie przy niej, oceniając jak bardzo ją uszkodził w tym momencie… kompletnie zażenowany oczywiście.
wolfgang
-
cami, rowan, nico, boyd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
030.

Morgan ogólnie była fanką sportów. Lubiła bardzo dużo sportów, ale też nie angażowała się w żaden na tyle, żeby mieć swoją ulubioną drużynę, za którą by umarła. Odkąd jednak pracowała na siłowni to zdążyła zyskać 3% popularności i nawet poznała dużo NPC. Poznała też grupkę fanów hokeja, którzy jakoś randomowo zaprosili ją do wspólnego oglądania meczu. Morgan jako tako znała zasady tego sportu, bo jak była młodsza to grywała dużo w NHL, no i podkochiwała się w Ryanie Keslerze. Zapewne nawet jakby teraz do niej podbił i coś powiedział to z wrażenia straciłaby przytomność. No i oczywiście Morgan jakimś cudem uznała, że w sumie pójście do baru na taki mecz to świetna okazja, żeby mieć nadzieję na pojawienie się Keslera. Oczywiście nie miała pojęcia co gwiazdor amerykańskiej ligi robiłby w Australii oglądając mecz australijskiej drużyny. Co prawda była to drużyna odnosząca największe sukcesy, bo było to jednak Newcastle North Stars. Morgan jednak nie wiedziała czy jest to jakiś istotny mecz czy po prostu mecz. Liczyło się to, że od nowych znajomych dostała swoją koszulkę i mogła się bawić kibicując drużynie w niebieskich koszulach. Chociaż tradycyjnie kibicowała, żeby po prostu wszyscy się dobrze bawili. A już na pewno jej znajomi. W barze było tak dużo ludzi, że Morgan była pewna, że całe miasteczko się tutaj zjechalo jakimś cudem.
W trakcie meczu był właśnie jakiś kulminacyjny moment, więc Morgan zaproponowała, że to ona pójdzie złożyć kolejne zamówienie. Nie chciała nikogo wyrywać z transu. Do baru szła licząc na palcach ile powinna zamówić piw, a ile drinków i kto pił bezalkoholowe. W ogóle nie skupiała się na tym co się dzieje na ekranie telewizora, a już na pewno nie skupiała się na tym gdzie idzie. Po chwili jednak usłyszała jakieś ryki radości co wyrwało ją z rozmyślań w najmniej odpowiednim momencie. Następne co pamiętała to głośny plask, ból na czole i to że zatoczyła się trochę do tyłu. Gdyby nie była już lekko pijana, to pewnie udałoby jej się zachować pewną pozycję. Niestety wylądowała na tyłku. – Co do… – Mruknęła oburzona, bo nie spodziewała się ataku. Miała na sobie koszulkę ulubionej drużyny wszystkich, bo jedna w barze przeważały te barwy. – Przyszłam na mecz jak wszyscy. – Założyła, że chodzi mu o to, żę skąd się wzięła w barze, a nie w tym miejscu w tej konkretnej chwili. Podniosła się powoli z tej podłogi i zakładam odważnie, że Wolfe pomógł jej wstać. – Spoko, nic się nie dzieje. Żyję. – Pomacała jeszcze sobie czoło, bo chciała wybadać czy nabił jej guza. Spojrzała na jego dłonie. – Dziesięć. Chyba, że masz jakieś cholernie dobre protezy. – Zapomniała co miała komu zamówić i w jakich ilościach. Ogólnie to już miała ochotę iść do domu. Ten plaskun był pewnie sygnałem, że impreza się skończyła.
właściciel wydawnictwa — the blue bird publishing
31 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Nie taki samotny wilk, ot co.
Wolfie nie był zdania, że sport i bary sportowe były tylko dla mężczyzn. Właściwie to wręcz przeciwnie, wiedział że niejedna kobieta nie tylko potrafi grać lepiej niż faceci, ale jeszcze do tego ma o wiele zdrowsze podejście do samego sportu. Bo czy ktoś słyszał o żeńskich ustawkach kibolskich? Oczywiście że to musieli zapoczątkować faceci. Nawet na koncertach jedyne co można kobietom zarzucić, to że trochę po sobie śmiecą, nikt nie wyrywa przecież ławek na Justinie Bieberze, czy Harrym Stylesie…. no ale jak widać, wszędzie dla kobiet istniało pewne zagrożenie, co jak widać, zaprezentował w tym momencie Wolfie na biednym czole morgan adler
- No tak, to wiem, ale no… pod moją ręką.. no nie chciałem, okej? Masz bardzo ładne czoło, nie chciałbym go uderzyć, celowo ani niecelowo tym bardziej - zapewnił ją, bo nie był przecież agresorem i było mu bardzo przykro, że wylądowała na tyłku. Zwłaszcza, że to był bar, a wiadomo jakie są podłogi w barach. Dlatego pomógł jej wstać, oczywiście, żeby nie ryzykować, że jeszcze chwila i przyklei się do niej na stałe. Ale może przyczepi się do nie jakiś pierścionek czy kolczyk przez kogoś zgubiony, zastawi go w lombardzie i kupi sobie nowe gacie, więc będą same plusy! - No tak, tutaj mam dziesięć - pokiwał głową i zaśmiał się cicho. - Jesteś mądra, to znaczy że mózg jest chyba cały. A tyłek, nie złamałaś sobie kości ogonowej ani niczego? - no dopytał, a potem wziął i podsunął jej krzesło pod barem, żeby mogła bezpiecznie usiąść i odpocząć. - Mogę ci za to zaoferować jakieś przeprosinowe frytki albo drinka? I może poproszę barmana o lód na twoje czoło… - no zdecydował i od razu na migi pokazał, że potrzebują chłodnego okładu. A potem usiadł obok dziewczyny. - Jestem Wolfie i przysięgam, na co dzień nie podnoszę ręki na kobiety - zapewnił ją i się przedstawił, bo przecież kulturka, co nie.
wolfgang
-
cami, rowan, nico, boyd
ODPOWIEDZ