DJ-ka, modelka — Shadow
30 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
I took all my things that make sounds the rest I can do without
#3

Duszno, głośno i ciemno, jak niemal w każdym klubie, w którym kiedykolwiek była. Tym razem jednak odczuwała tę atmosferę inaczej. Przez kilka dobrych tygodni po śmierci męża nie pojawiała się w takich miejscach. Wzięła urlop, a w końcu złożyła wypowiedzenie, po czym zebrała wszystkie swoje rzeczy, zostawiła je u rodziców i z minimum bagażu pojawiła się w Lorne Bay, nawet nie zastanawiając się nad tym, czy powinna budować swoje życie od nowa. Nie wyobrażała sobie jednak, by szukać innego rodzaju pracy. Nie miała pomysłów na to, co miałaby robić. I choć atmosfera sali tanecznej z początku nieco ją uderzyła i spłoszyła, to z każdą kolejną przegraną nocą było coraz lepiej. Nora chciała zacząć powoli, więc póki co brała dwie, maksymalnie trzy zmiany w tygodniu, i to w dniach, kiedy było zdecydowanie mniej ludzi. Zresztą, to stali dj-e mieli pierwszeństwo w zmianach weekendowych. Jednak była dobra i wiedziała o tym, to tylko kwestia czasu, kiedy sama stanie za konsolą w piątek. Czy to chciała robić do końca życia? Musiała się poważnie zastanowić, ale... nie dzisiaj. Na dziś koniec.
Powiedziała do mikrofonu kilka słów pożegnania, na które nikt nie zwrócił większej uwagi, o ile w ogóle ktokolwiek zrozumiał, co mówiła. Ostatnim sprawnym przejściem przełączyła konsolę na przygotowany wcześniej godzinny set, który będzie grać do zamknięcia klubu, utrzymując ostatnie podrygujące na parkiecie jednostki przy życiu. Zapewne dużo sprawniej robiły to narkotyki, więc było im chyba wszystko jedno, jaka muzyka leciała w tle. Zmiana Nory właśnie się skończyła, była trzecia w nocy, czy właściwie w środę nad ranem, a ona musiała tylko doczekać do zamknięcia, by odłączyć i zabezpieczyć klubowy sprzęt. Zazwyczaj był to dla niej czas na drinka. Shadow był na tyle szemraną miejscówką, że nikt nie miał problemu z tym, że na sam koniec wleje w siebie nieco paliwa, by dotrzymać do powrotu do łóżka, skierowała więc swoje kroki do baru, wskoczyła na jeden z wolnych stołków i poczekała chwilę, aż barman zwróci na nią swoją uwagę.
- Mojito - krzyknęła, by usłyszał ją mimo muzyki. No cóż, nie czuła potrzeby, by być oryginalną w kwestii wyboru drinka. - Macie jeszcze te szklanki pisanki? - dobrze wiedziała, że już dawno po świętach, ale z jakiegoś niezrozumiałego powodu kolorowe szkło sprawiało jej przyjemność. W jej aktualnej sytuacji każdy taki drobiazg był na wagę złota, nie zamierzała więc go sobie odmawiać. Barman spojrzał na nią jak na lekko niespełna rozumu, ale bez protestu przygotował napój w pisance, którą po kilku chwilach postawił przed nią na barze. Nora zapłaciła i sięgnęła po plastikową słomkę, która jeszcze kiedyś zamorduje jakieś małe żółwiątko, tymczasem jednak wylądowała w jej drinku i pozwoliła jej powolnie go sączyć. Odwróciła się w stronę parkietu i wbiła wzrok w bujających się tam ludzi. W większości wyglądali, jakby mentalnie byli w zupełnie innym miejscu i tylko ich ciała poruszały się mniej więcej w rytm muzyki... albo po prostu się ruszały, i czasem nawet ciężko było to nazwać tańcem, bo wyglądało bardziej jak drgawki i tiki. Kiedyś też się tak bawiła, a teraz? Czyżby jakiś kryzys trzydziestolatka?
powitalny kokos
Patka
projektant i muzyk — swoja głowa
29 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
005.
Farris nie był fanem takich miejsc. Wiedział jaką opinię miało Shadow. Wiedział o tym zanim jego stopa w ogóle stanęła na australijskiej ziemi. Kiedy zdecydował się na podróż do Australii w celu odnalezienia swojego bliźniaka, jego mama przygotowała go do tej podróży. Podrzuciła mu kilka adresów oraz podała nazwy miejsc, gdzie mógł swoje poszukiwania rozpocząć. Tak samo jak podała mu nazwiska osób, do których mógłby się zgłosić. Niekoniecznie po pomoc, ale chociażby po informacje. Odnalezienie Cassiusa nadal było jego priorytetem. Zakładał jednak, że znalezienie swojego bliźniaka będzie nieco prostsze. Zakładał, że już będzie w drodze powrotnej do domu, z bratem u boku. Niestety jego pobyt tutaj wydłużył się na tyle, że Farris musiał podjąć się nawet pracy. Początkowo traktował tą pracę jako gówno obowiązek, który musi odbębnić w celu zarobienia jakiś pieniędzy. Co prawda rachunków nie płacił, bo mieszkał na plebani, ale nie chciał całkowicie wykorzystywać Olgierda, który sponsorował mu ten nocleg. Chciał się trochę dorzucać. Wierzył, że nawet na plebani trzeba płacić za jedzenie i rachunki, a van Horn nigdy tego nie wymagał ani od niego, ani od Natalie.
Teraz jednak siedział w Shadow i nie pamiętał kiedy ostatni raz czuł się tak niekomfortowo. Towarzystwo pijanych, ale głównie naćpanych ludzi nie było jego wymarzonym towarzystwem. Siedział w rogu baru i sączył swoje piwo starając się grać bardziej pijanego niż był. Nie chciał być podejrzanym typem, który nie tańczył razem z innymi, ani nie cieszył się z bycia w klubie. Jak ktoś chciał siedzieć i się upijać w barze to powinien iść do pubu, a nie do klubu. Farris miał jednak swój cel, a tym celem było wypatrzenie obecności konkretnych osób. Mama przekazała mu informacje, że jest szansa, że tutaj spotka ich najprędzej. Siedział przy barze trzy godziny i nie zauważył ani jednej twarzy, którą rozpoznałby bazując na zdjęciach przekazanych przez matkę. Wyszedł przed klub, żeby zapalić papierosa. Ogólnie to starał się nie palić, ale zaczynał się tym wszystkim stresować coraz bardziej. Stojąc i paląc przyglądał się twarzom ludzi stojącym przed klubem i w nich też szukał czegoś znajomego. Niestety poszukiwania były bezowocne. Wrócił do środka uznając, że da sobie jeszcze parę chwil i będzie wracał do domu. Rano miał robotę.
Usiadł na swoim miejscu z przyjemnością zauważając, że nie zostało jeszcze przez nikogo zajęte. Ludzie raczej szykowali się już do wyjścia niż do kontynuowania imprezy. Zamówił u barmana kolejne piwo obiecując sobie, że to będzie jego ostatnie. Zauważył kobietę siedzącą obok i obrzucił ją spojrzeniem. Od razu rozpoznał w niej DJ-kę.
- To był dobry set. – Kiwnął głową w stronę stanowiska, które opuściła. – Są zbyt zaćpani, żeby ogarnąć co tracili. – Tym razem wskazał na tłum, który nadal udawał, że tańczył.
ODPOWIEDZ