żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
028.

Morgan nie pamiętała kiedy była tak szczęśliwa. I wolna. To poczucie wolności było chyba przyjemniejsze od poczucia szczęścia. W końcu schodziły te popierdolone upały i człowiek mógł się cieszyć ze spędzania czasu na świeżym powietrzu.
- Teraz moja kolej. Zawracamy! - Powiedziała i jeszcze obejrzała się do tyłu, żeby ocenić jak daleko zajechały. Nie widziała żadnej farmy. Przed nimi roztaczał się przepiękny widok na doliny Queensland. Pewnie te tereny były bardzo podobne do tych w północnym West Elizabeth, przy Little Creek River. No tak czy siak, Cece i Morgan w końcu się odważyły i zapytały sąsiada czy moga pożyczyć jego ciągnik. Sąsiad z czystej ciekawości pytal do czego będa go używać, bo to jakiś dojebany model traktora John Deere, ale nie potrafiły go skłamać. Powiedziały więc prawdę - chciały się po prostu przejechać. Sąsiada bardzo rozbawiło to jakie te typiary sa młode i głupie, więc im ten traktor pożyczył. Przejechały spory kawałek i teraz Morgan domagała się swojej kolejki. Umówiły się, że Cece jedzie w jedną stronę, a Adler w drugą. - Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam tak podekscytowana. - Wymieniły się sprawnie miejscami i teraz to Morgan siedziała na miejscu kierowcy. Odpaliła silnik, pięknie wycofała i nawet nie wjechała w żadne drzewo i zaczęła jechać w stronę farmy Cece i sąsiada, który użyczył im traktor. Takie jeżdżenie było przyjemniejsze niż granie w symulator farmera. Starała się bardzo skupiać na drodze, ale co jakiś czas patrzyła na przyjaciółkę, żeby mieć potwierdzenie tego, że Callaway bawi się równie dobrze co ona. Morgan aż trochę żałowała, że nie miały słomy między zębami, albo braku zębów. W sumie mogłyby też mieć jakąś flaszkę, żeby w jebutny sposób udekorować wizję farmerek. Jechały polną drogą, więc niespecjalnie musiała trzymać się przepisów, ale i tak starała się nie zjeżdżać poza szlak. Jakby narobiły jakiś szkód to pewnie oberwałoby się sąsiadowi, bo jednak one oficjalnie traktora nie miały. Sąsiad raczej by się nie przyznał, że dał dziewczynom prowadzić taki pojazd, bo chyba na to trzeba mieć osobą kategorię w prawo jazdy, nie? Nie wiem, nie jestem pewna.
- Wiesz! – Zaczęła krzycząc, bo jednak niby ten traktor taki nowoczesny, ale hałasował niemiłosiernie. – Myślę, że powinnyśmy rozważyć jego drugą propozycję. – Sąsiad poza zaoferowaniem traktora, oferował im też możliwość przejechania się wozem przyczepionym do dwóch koni. Czuł w kościach, że dziewczynom spodobałby się coś takiego. Morgan i Cece początkowo odmówiły, ale jak teraz Morgan tak sobie o tym myślała to w sumie chętnie pokierowałaby taką bryczką. – To nie może być trudniejsze od prowadzenia traktora, co nie? – Spojrzała na Cece i szturchnęła ją lekko łokciem, żeby ją zachęcić do przemyślenia tej propozycji. Morgan była na to gotowa. Nie miała nigdy w życiu nic wspólnego z końmi, ale obecnie była gotowa ryzykować i szaleć.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
013.
{outfit}
Nie spodziewała się aż takiej frajdy w jeżdżeniu ciągnikiem! Było naprawdę zabawnie, chociaż jak miała wyjechać z farmy sąsiada to miała trochę problemu, bo nie umiała tym dobrze wycofać. Jak już sobie z tym poradziła to zaczeła ją rozpierać duma! Włączyła im nawet muzykę i nie skrzywiła się jak usłyszała, że leci tam Taylor Swift. Najwidoczniej sąsiad był fanem. Claudia nie była, ale znała kilka piosenek, szczególnie jeżeli leciały te stare więc mogła śpiewać You Belong With Me, co w sumie zrobiła. Cece jak się okazuje umiała śpiewać i grać na różnych instrumentach, bo skończyla akademie muzyczną, co jest dla mnie takim zaskoczeniem jakbym nie ja jej karte napisała.
- Już? – Zapytała, bo oczywiście cała droga dość szybko jej zleciała i myślała, że jeszcze ma chwilę. No, ale nie kłociła się przecież i gdzieś zaparkowała, żeby tak nie zmieniały się na środku polnej drogi, bo może jakis inny traktor chciałby przejechać. Wymieniły się miejscami i gdy Cece usiadła to od razu próbowała się jakoś rozgościć, co było jednak ciężkie, bo miejsca w środku było dość mało. Fun fact, tak trzeba mieć na traktor osobne prawko więc na ulice nie mogłyby wyjechać, za to moja mama, by mogła, bo ma prawo jazdy na ciągnik. Po co jej to? Nikt nie wie.
- Myślisz!? – Krzyknęła, bo ona nie była do końca przekonana. – Nie mam pojęcia, nigdy nie jeździłam takim wozem, to chyba nie jest takie proste – jeździła konno, to umiała robić, ale prowadzić taką bryczkę? Nie miała pojęcia, czy się nie wypierdolą o jakiś kamień, konie złamią kark i później będą musiały iść z Armadilo do Tumbleweed na piechotę niosąc ze sobą siodła. Chociaż raczej też konie w bryczkach nie mają siodel. Nie ważne. – Wiesz co? Masz racje, co może być w tym trudnego. Ludzie to robili nawet jak nie mieli komputerów i GPSa, więc to nie może być nic strasznego. – No, bo przecież to nie tak, że jak się będzie źle jechac to da się zalać silnik czy coś. Co najwyżej koń się posra. Albo Cece, ale tego nikt nie chciał. Pomyślała, że w sumie powinna wykorzystać warkot silnika żeby opowiedzieć Morgan o swoim ostatniu spotkaniu z tym... Bjornem. Może Morgan nie dosłyszy, a Callaway zagłuszy tym swoje wyrzuty sumienia, że w ogóle dała się nabrać na rozmowę z tym człowiekiem. – Miałyśmy ostatnio na farmie niespodziewanego gościa, którego wolałam nie widzieć. – Zaczeła i gdyby Morgan teraz pomyślała o jakiejś jaszczurce, robalu, czymś obrzydliwym, to nie pomyliłaby się za bardzo, bo przeciez w głowie Callaway to każdy Zimmerman był obślizgłą żmiją.

morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Pokiwała energicznie głową i pomachała paluchami. Tak bardzo jej się spieszyło do tego, żeby zasiąść za kierownicą tego pięknego pojazdu.
- Już, już. Czas szybko leci jak człowiek dobrze się bawi. – Wyjaśniła jeszcze. Nie mogły jechać za daleko, bo jeszcze im zabraknie paliwa i będą musiały biegać z jakimiś baniakami czy coś. Albo jeszcze będą musiały sąsiadowi płacić za benzynę. Morgan zakładała, że ta przejażdżka była całkowicie darmowa. A sąsiad miał trochę vibe człowieka, który zrobiłby wiele rzeczy za darmo tylko po to, żeby odbyć rozmowę z ładnymi i młodymi dziewczynami. W sumie nawet za rozmowę z jedną wiele by zrobił. Teraz jak miał pakiet dwóch to pewnie tracił rozum.
- Nie mamy nic do stracenia, Cece! – Odkrzyknęła. – To nie nasz wóz i nie nasze konie! – Wzruszyła ramionami. Poza tym skoro tak dobrze szło im na traktorze, na który żadna z nich nie miała zezwolenia, to zapanowanie nad zwierzęciem i wozem musiało być łatwe. Poza tym to przecież nie tak, że by się jakoś zajebiście na tym rozpędziły, prawda? Raczej czilowa przejażdżka wokół terenów Carnelian Land, na których są farmy. Morgan czasami widziała jak ludzie sobie tak jeżdżą swoimi wozami i beczkowozami. Czemu miały być gorsze tylko dlatego, że nie miały takiego czegoś? –Dokładnie! Tak jest! – Ucieszyła się, że Cece zgodziła się tak łatwo. Nie musiała nawet zaczynać tematu, że w średniowieczu to młodsi od nich musieli prowadzić wozy z końmi, żeby pozbywać się ciał ludzi, którzy poumierali na różne, popierdolone schorzenia.
- Oh… – Już się zestresowała, że Bruno przylazł jak jej nie było i Cece go zastała i odbyli jakąś nieprzyjemną pogawędkę. Przełknęła ślinę i na sekundkę udawała, że ma problem ze sprzęgłem, ale nie mogła dłużej udawać. – Kogo takiego widziałaś? – Zapytała udając, że wcale nie spodziewa się najgorszego. – Rozmawialiście czy tylko się czaił, ale nie podszedł bliżej? – Dopytała paląc głupa, bo co inngo mogła zrobić?
W międzyczasie odwróciła już wzrok na drogę, zacisnęła dłonie mocniej na kierownicy i z całych sił skupiała się na tym, żeby nie wyjechać poza teren drogi. Trochę jednak przyspieszyła w razie, gdyby musiały szybko dojechać do celu, bo Cece zacznie ją atakować za widywanie się z Brunem. Chociaż... gdyby miała problem z tym, że Morgan się z nim widuje, to zapewne załatwiłaby tą rozmowę wczesniej. Nie czekałaby z nią do takiego momentu, gdzie właściwie nie mogły ze sobą swobodnie pogadać, bo traktor był za głośny.
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
- Fascynujące, mówisz jak mój były. Aczkolwiek w jego przypadku 20 sekund to rzeczywiście było 20 sekund – aż się skrzywiła na samo wspomnienie. Obrzydliwe. Niektórzy faceci byli obleśni, w sumie to nawet nie niektórzy tylko większość. Cece uważała, że jej świnia jest inteligentniejsza i bardziej higieniczna niż 90% facetów, z którymi się spotykała. Powiedzmy, że te 10% to był w pewnej mierze Bjorn, bo przynajmniej on jest czysty.
- Racja! Najwyżej będzie na niego – no, bo co im zrobią? Nikt im niczego nie udowodni. A skoro sąsiad im sam zaproponowął to później pretensje może mieć tylko do siebie i do nikogo innego. Szkoda tylko konia jeżeli rzeczywiście miałby wziąć i umrzeć, ale Callaway wierzyła, że nie będa takie okropne w tym całym powożeniu. Sądziła, że nawet dałyby radę przejechać kawał drogi na rozwalonym wozie, gdy jedna z nich siedziałaby na pace i co chwile spadała. Takie rzeczy się przeciez zdarzały non stop. Byłaby to też dobra praktyka na wypadek gdyby Cece jednak zrealizowala sowje plany i rzeczywiście ściągnęła na farme konie, które były na emeryturze i trzeba by było coś z nimi robić. Może nie koniecznie, by je zaciągała do powozu, ale już powoli pojeździć na grzbiecie to czemu nie.
Trochę się stresowała z przyznaniem się Morgan co się odwaliło ostatnio, bo jednak Cece była pierwsza do tego, żeby głosić moralizatorskie przemówienia każdemu kto chociaż podał rękę Zimmermanom, a tu proszę. Coś tak obrzydliwego się stało, że ona, NAWET ona, dotknęła Zimmermana i z nim rozmawiała. Nie chciała być hipokrytką więc musiała o tym z Adler porozmawiać. – Bjorn przyszedł – odpowiedziała szybko i pewnie nie do końca wyraźnie – z kwiatami – dodała jeszcze krzywiąc się, bo tak właśnie na nią obecnie Zimmerman działał, że się krzywiła na samą myśl. – Oczywiście nie przyjęłam tych kwiatów – można tak powiedzieć skoro nimi go po prostu zaczęła okładać. – Zaprosił mnie na spacer żebyśmy mogli zacząć naszą znajomość od nowa. Chociaż po czymś takim to powinna być wycieczka do Paryża. – Z tej też Cece nie byłaby zadowolona, bo Paryż kojarzył jej się z syfem, brudem, bezodomnymi na ulicach i z setkami głupiutkich influencerów próbujących zrobić sobie pod wieżą Eiffla zdjęcie identyczne jak te, które ma już tysiące innych osób. – Ma szczęście, że nie poszczułąm go Elżbietą – dodała i szybko spojrzała w bok, żeby jednak nie widzieć reakcji Morgan. Cece trochę się obawiała, że przyjaciółka będzie nią zawiedziona.


morgan adler
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan nie była pewna czy dobrze usłyszała Cece. Dlatego też początkowo spojrzała na przyjaciółkę marszcząc brwi. Zaraz jednak wybuchła śmiechem, bo no cóż… Cece nie była w błędzie. W sensie, Morgan nie wiedziała jak długo wytrzymywał jej były. Wiedziała tylko, że mężczyźni byli po prostu obrzydliwi i słabi i zależało im tylko i wyłącznie na sobie. – Jest powód, dla którego jest byłym. – Aż żałowała, że nie miała przy sobie żadnej butelki z piwem, albo kieliszka wina, bo teraz wzniosłaby lekki toast. Szkoda, ze nie wzięły ze sobą alkoholu. Nie byłoby to zbyt rozważne, ale były młode i miały czas, żeby robić głupie błędy.
- Słuchaj… lubię go, jest naprawdę miłym sąsiadem, ale jednak no… nie pójdę za niego do więzienia. A już na pewno nie będę dla niego spłacać żadnych mandatów. – Przecież nie po to odłożyła te 10 czy 15 tysięcy na czarną godzinę, żeby spłacać nimi mandaty, za które nie była odpowiedzialna. A przynajmniej nie tak w stu procentach. W końcu to była wina sąsiada. Nie ma co imponować ładnym dziewczynom pozwalając im na łamanie prawa. Trzeba mieć trochę rozumu i godności człowieka.
- Bjorn?! – Powtórzyła chcąc się upewnić, że dobrze słyszała. Jej głos wskazywał na to, że poczuła ulgę, co było okropną reakcją. Zaraz się jednak poprawiła. – TEN BJORN? – Krzyknęła i tym razem nie kryła swojego oburzenia. Była szczerze oburzona, nie udawała. Dobrze wiedziała kim jest Bjorn Zimmerman i co zrobił jej przyjaciółce. Tak się nie robiło. Tak się nie powinno robić żadnej kobiecie, a już na pewno nie Cece. Była młodą i niewinna dziewczyną, a Zimmerman ją potraktował tak obrzydliwie. – Mój boże… z kwiatami… – Pokręciła głową z obrzydzeniem. – Czego chciał? – Zapytała chociaż kwiaty trochę jej sugerowały, że Bjorn mógł przyjść przeprosić. Morgan jednak wiedziała jacy są mężczyźni i domyślała się, że prędzej to po prostu chciał sobie poruchać. Typowe. Myślał, że kwiatki załatwią wszystko po tylu latach.
- Co mu odjebało, że w ogóle po tylu latach ogarnął, że chce zacząć znajomość od nowa? Żadna inna go nie chce, więc liczy, że jesteś tą samą laską, którą byłaś kiedyś? – No bo w jej oczach to Cece nie była naiwną typką, która poleci na gadaninę Zimmermana. Tym bardziej, że to właśnie Cece ostatnio mówiła jak zjebani są Zimmermanowie. – Ale poszłaś z nim na spacer? Chcesz z nim zacząć znajomość od nowa? – Dopytywała, ale w pewnym momencie zaryła o jakiś kamień i musiała sobie przypomnieć, że prowadzi traktor i powinna skupiać się na drodze. Zrobiła jednak coś innego. Zjechała trochę na pobocze, zgasiła silnik i spojrzała na przyjaciółkę. – Mogłaś go wrzucić do koryta Elki. Byłoby jednego Zimmermana mniej. – Rzygać mi się chce jak piszę coś takiego. Moi piękni ZImmermanowie [*]
ODPOWIEDZ