wije wianki — i rzuca je do falującej wody
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
pechowa florystka, próbująca udowodnić całemu światu, że podejmowane przez nią decyzje wcale nie są tymi z kategorii fatalnych
007.
Wczoraj kwitło moje serce.
Dziś jaśmin.
Realizacje ślubne potrafiły pochłonąć ją w dwustu procentach. Wtedy zarywała nocki, nie jadła, a jakiekolwiek uwagi od ojca traktowała jedynie jako niepotrzebne komunikaty. Swoją pracę podnosiła do rangi misji; wiedziała, że jej zaangażowanie i oddanie zaowocuje w przyszłości pięknym dniem wyjątkowej pary. Nie chciała zawieźć nikogo, dlatego nie tylko w jej pracowni znajdowały się najlepiej wyselekcjonowane egzemplarze, ale także starannie dobrane kompozycje. Przynajmniej tak mogła przysłużyć się do szczęścia innych osób, bo ona sama często cierpiała na bardziej angażujących realizacjach.
Jak teraz, gdy cieknący z jej nosa katar i ostra chrypa, przypominały jej, że warto jest jednak zwolnić i zadbać o siebie. Dopóki jednak lekarstwa na przeziębienie dawały radę, mogła wykonywać swoją pracę bez mrugnięcia okiem. Co innego odczuwała później przez pół nocy, bo jej ciało szybko dawało znać o zaniedbaniach i niedoleczonych infekcjach. Była tylko jedna osoba, która potrafiła chociaż odrobinę wstrząsnąć Ellą i wytłumaczyć jej, że jeszcze nikt we wszechświecie nie otrzymał medalu za urabianie się po łokcie. I właśnie gdy blondynka stawiała na blat kolejny kandelabr, w progu jej pracowni pojawiła się dobrze znana jej postać. Na widok Leene, Ella jakby się ożywiła; jej skupione spojrzenie rozbłysło ciepłym światłem, jakby ujrzała swojego wybawcę. Wprawdzie brunetka nie wiedziała wcześniej o stanie zdrowia florystki, jednak może jakimś cudem posiadała w swojej torebce jakiś specyfik na przeziębienie, magiczną maść czy po prostu ciepłą zupę.
Blondynka odsunęła ze swojego pola widzenia pozłacaną ozdobę, aby mieć lepszy widok na swojego gościa. - Jakieś zamówienie czy po prostu herbata? - samej Elli także przydałaby się przerwa, więc po cichu liczyła na drugą odpowiedź. Zresztą dziewczyny dawno się nie widziały, więc warto było nadrobić czas na tym niezapowiedzianym spotkaniu, za które Laidman była ogromnie wdzięczna. Zapewne gdyby nie wizyta Marleene, nie pomyślałaby nawet o tym, aby napić się wody. Czy to jeszcze była pasja i oddanie, czy jednak już pracoholizm?

Marleene C. Rossenberger
sumienny żółwik
Hania
brak multikont
nauczyciel wychowania przedszkolnego — LORNE BAY COMMUNITY KINDERGARTEN
28 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda nauczycielka wychowania przedszkolnego, która trochę w życiu przeszła, ale w jej życiu pojawił sie Alec, który na nowo sprowadził słońce w jej życie.

Marleene wstała dzisiaj bardzo wcześnie, nie mogła w nocy spać, ale na szczęście nie potrzebowała wielkiej dawki snu, aby być wesołą i pełną życia nauczycielką wychowania przedszkolnego. Pewnie wieczorem bardzo szybko padnie po całym dniu zabaw i nauki z maluchami, które uwielbiała i na szczęście oni również uwielbiali ją. bardzo tęskniła za swoją pracą, kiedy przebywała w szpitalu i dochodziła do siebie. Dzieci codziennie rysowały dla niej laurki, które uwielbiała i wszystkie były starannie zachowane w jej domu w wielkim segregatorze, ponieważ było ich sporo. Nie mogła ich wyrzucić, bo były one ogromnym wsparciem dla ciemnowłosej podczas rekonwalescencji po pożarze. Wiele osób ją wspierało, za co była wdzięczna, ale jednocześnie ona musiała i chciała oczywiście, być wsparciem dla swojej starszej siostry, która znalazła się w okropnie ciężkiej sytuacji – musiała zorganizować pogrzeb rodziców, na którym nie było Marleene, ponieważ ta walczyła o życie.

Po skończonej pracy pojechała na zakupy. Miała dość potężną listę, bo tak się jakoś złożyło, że dawno nie była za zakupach. W końcu trzeba było coś jeść, co nie? A ona wbrew pozorom kochała jeść i jadła dość sporo. Dużo się ruszała, więc nie musiała się martwić o swoje problemy z wagą.

Kiedy wracała do domu przejeżdżała obok kwiaciarni Elli. Dawno się nie widziały, więc ciemnowłosa postanowiła wstąpić i zobaczyć jak się miewa blondynka. Chciała spędzić z nią trochę czasu i porozmawiać, poplotkować o tym co się dzieje czy jak się mają pewne sytuacje, czyli typowe babskie popołudnie.

- Bardzo chętnie napije się herbaty - powiedziała z uśmiechem, ale po chwili jej mina zbladła i przyjrzała się uważnie swojej przyjaciółce. - A tobie to chyba przydałoby się łóżko, co? Nie chce być nie mila, ale nie wyglądasz najlepiej - było słychać troskę w jej głosie. Wiedziała, że Ella ma dużo na głowie, ponieważ prężnie rozwijała swój biznes i przy tym trzeba się sporo napracować, ale chyba o swoje zdrowie trzeba zadbać, prawda?

wije wianki — i rzuca je do falującej wody
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
pechowa florystka, próbująca udowodnić całemu światu, że podejmowane przez nią decyzje wcale nie są tymi z kategorii fatalnych
Ella podziwiała przyjaciółkę; praca, którą wykonywała, była nie do przejścia dla blondynki. Może i przepadała za dziećmi, jednak na samo wyobrażenie sobie tego, że musi być odpowiedzialna za tuzin brzdąców, przechodził ją dreszcz. To była po prostu misja i z nią należało się urodzić. Dlatego Ella znacznie bardziej wolała kwiaty. Może i potrzebowały podobnej ilości uwagi, jednak przy zbytnim ukróceniu łodygi czy utracie kilku liści nie działo się tak wiele jak przy zgubieniu na spacerze dziecka. Tak, stanowczo Ella nie nadawała się do pracy przedszkolanki.
Westchnęła na uwagę przyjaciółki. Potrzebowała łóżka bardziej niż czegokolwiek innego, jednak zamówienie potrzebowało jej, albo raczej jej dłoni do pracy. Oddałaby wiele za aspirynę i ciepły koc, jednak zadowolenie klientów było dla niej bardziej satysfakcjonujące niż brak zapalenia płuc. Cóż, miała dziewczyna dość specyficzne priorytety.
Odłożyła kwiaty na blat i wytarła wilgotne dłonie w materiał spodni. Przed zniknięciem na zapleczu rzuciła ostatni raz na stworzoną kompozycję stwierdzając, że należy nanieść pewne poprawki. To jednak musiało poczekać, gdyż herbata z przyjaciółką była jednak dużo ważniejsza. - Jaśminowa? - dopytała, po czym zniknęła za ścianą zaplecza w celu przygotowania gorących napoi. Będąc tam miała też chwilę na otarcie nosa czy złapanie kilku spokojnych oddechów. Wizyta brunetki okazała się być zbawiennym przerywnikiem w jej pracowitym maratonie, za co była jej ogromnie wdzięczna. - Zostały mi do zrobienia jeszcze dwie kompozycje na stoły i bukiet panny młodej. Tuż po tym udam się wprost do łóżka. - nie była to pocieszająca wizja, jednak perspektywa końca bardzo ją pocieszała.
Pojawiła się u boku przyjaciółki po kilku minutach, najpierw niosąc dwie rozgrzane filiżanki, a następnie donosząc do tego zestawu ciasto, które kupiła dziś rano w pobliskiej cukierni. Ruchem głowy wskazała na puste krzesło dla interesantów, zachęcając gościa do znacznie wygodniejszego spędzenia z nią czasu. Sama wskoczyła na blat tuż obok kandelabru, wymachując w powietrzu beztrosko nogami.
- A Ty jak się czujesz? - nie było to najlepsze pytanie, jednak dobrze było zacząć czymś rozmowę. Sama nie przepadała za tym zestawem pytań jednak pozwalało ono obrać odpowiedni tor konwersacji. Bo zanim sama zacznie recenzować farsę swoich ostatnich dni, chciała w spokoju wysłuchać słów przyjaciółki.

Marleene C. Rossenberger
sumienny żółwik
Hania
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron