koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Po twarzy Ell przemknęło szczere zmartwienie. — Coś dolega twojej babci? — spytała, wbijając w sąsiada naglące spojrzenie. Kobiecina miała na swoim koncie wiele przeżytych lat, ale to nie musiało oznaczać, że życie się dla niej kończyło! Starość bardzo przerażała Ell. Nie widziała niczego szlachetnego w zmarszczkach, trudnościach z chodzeniem czy problemach z zapamiętywaniem faktów. Nie podobała jej się również wizja zażywania garści tabletek każdego dnia — chyba że miało się po nich c i e k a w e doznania. Tak czy inaczej, miała nadzieję, że chodziło tylko o kontrolę i babcia Milo miała się nieźle — jak na swój wiek.
Przyznajmy to otwarcie — gdyby Ell nie pojawiła się w jego domu, prawdopodobnie wciąż leżałby w łóżku, nie mając siły zaparzyć dla siebie herbaty. Nie wspominając o przygotowaniu jakiegokolwiek posiłku! Mężczyźni zawsze twierdzą, że najlepiej radzą sobie sami, przynajmniej do momentu, gdy nie dopada ich choroba.
Zerknęła na Milo. Zamiast potraktować ją poważnie, wydawał się wielce rozbawiony wizją wspólnego mieszkania, co odrobinę ją oburzyło. — Oczywiście! — odpowiedziała niemal natychmiast, by wzbudzić w nim zaskoczenie. — Chyba nie myślałeś, że będziemy wychowywać nasze piękne dzieci w osobnych domach? W twoim jest więcej pokojów i działający piekarnik, więc nada się lepiej od mojego — wyjaśniła swobodnie, jakby opowiadała o czymś tak oczywistym, jak to, że po niedzieli następuje poniedziałek. Poniedziałek, tak?
Nie podejrzewała jednak, że na tym się nie skończy, a Milo wyjdzie z konkretną propozycją. Jeszcze pół roku temu bezsprzecznie odrzuciłaby taki pomysł, ale teraz… Teraz m y ś l a ł a. Myślała tak ciężko, że gdyby po pokoju latały muchy, z pewnością połknęłaby niejedną. Całe szczęście, że Milo stał odwrócony do niej tyłem i przeglądał zawartość szafki — w innym wypadku zapłonęłaby wstydem. — Ha! — krzyknęła, odzyskawszy rezon. — Więc jednak podobał ci się mój występ. Przyznaj, że mogłabym podbijać świat z moim warzywnym zespołem — rzuciła, wracając do typowego dla siebie bajdurzenia i teatralnie poprawiła włosy; w końcu była gwiazdą!
Przemyślawszy propozycje filmów, powiedziała: — Włączmy Harry’ego. Wiesz, nigdy nie oglądałam Gwiezdnych Wojen. To ten film z Gandalfem i karłami o zarośniętych stopach?. — Spojrzała na chłopaka wyraźnie skonsternowana, bo nie przykładała się do poznawania popkultury, a owłosione stopy nie przekonywały jej do seansu. Po chwili, nie dbając o zarazki, oparła się o Milo, a nawet wsunęła rękę pod koc i objęła nią chłopaka.
Mój domek nie nadaje się do wynajęcia — oznajmiła. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła ani po co wracała do tematu. Te słowa s a m e wymknęły się spomiędzy jej ust.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Tak, ma problemy z nadciśnieniem i cukrzycą — odparł, sądząc, że tutejsza społeczność wiedziała o chorobach jego babki, która była tutaj znaną osobistością, przez wgląd na stoisko makramy, które prowadziła jeszcze te dziesięć lat temu. Był to powód dla którego rodzice chłopaka, zdecydowali się na przeprowadzkę; życie w środku lasu nie sprzyjało takim chorobom, zwłaszcza gdy mieszkało się w pojedynkę, nie korzystało z telefonu, a dojazd pogotowia w te strony był mocno utrudniony. Obecnie, wizyta w szpitalu, tyczyła się wyłącznie badan kontrolnych.
Dzieci? — powtórzył i zakrztusił się teatralnie, nie kryjąc zdziwienia, które malowało się na jego twarzy. Do tej pory ciężko przychodziła jej rozmowa o tym co działo się między nimi, a mimo to, chętnie wybiegała w przyszłość, dywagując o wspólnym domu i dzieciach. Nie do końca rozumiał jak powinien to interpretować ale jak się spodziewał, dziewczyna zwyczajnie się z nim zgrywała. — Coś mnie ominęło? Na przykład moment w którym się na nie decydujemy? Chyba, że zamierzasz robić je po przyjacielsku i wychowywać wspólnie, bo tak robią p r z y j a c i e l e — odparł prześmiewczo i odkaszlnął. Posiadanie dzieci to temat nad którym póki co nie rozprawiał wcale; nawet gdy był w wieloletnim związku, nie rozmawiał zbyt wiele o powiększeniu rodziny. Ba, nawet nad ślubem nie rozmyślał! Teraz zdał sobie jednak sprawę, że nie miał już tych dwudziestu sześciu, siedmiu lat, a trzydzieści jeden na karku.
Wybacz, nie wróżę ci świetlanej przyszłości ale wystarczy, że widownią będę ja. Największy fan twojego dziwactwa — zaśmiał się i sięgnął po pilota, by znaleźć platformę streamingowa, która pozwoliłaby im na obejrzenie ekranizacji, kultowych książek J.K. Rownlings. Ależ to była abstrakcja za czasów dzieciństwa! Książka o szkole magii w społeczności aborygenów? — W takim razie będziesz musiała to zrobić. To nie do pomyślenia, że mylisz ze sobą t a k i e produkcje — przewrócił oczami i zaplanował już w głowie kolejne seanse. Jeśli mieliby zacząć chronologicznie wszystko od początku, musieliby wygospodarować sobie jakiś urlop. Najlepiej półroczny.
Gdy poczuł jej chłodną dłoń, uśmiechnął się pod nosem.
Nie boisz się, że dach spadnie ci na głowę? — zapytał, odrobinę zaniepokojony stanem starego domu, w którym mieszkała wraz z przyjaciółką i jej bratem.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Och — mruknęła, zauważalnie poruszona. Prawdopodobnie słyszała o problemach dotyczących zdrowia starszej kobiety, jednakże cechowała się mało wydajną, płatającą przeróżne figle, pamięcią, przez co zdarzało się, że myliła lub przekręcała fakty — w jej oczach życie przypominało opowieść rodem z fantastycznych powieści, w których wszystko mogło się zdarzyć. Niezmiennie jednak martwiło ją starzejące się społeczeństwo mieszkańców rezerwatu. Niemal każdego roku żegnali przynajmniej jednego członka starszyzny, na zawsze oddając ziemi jego aborygeńskiego ducha. Sytuacji nie poprawiało coraz mniejsze zainteresowanie przejmowaniem ich pozycji. Wprawdzie członkowie starszyzny wciąż cieszyli się ogromnym szacunkiem, ale również narażali się na śmieszność i niezrozumienie postępowego pokolenia. Nawet wśród rodzeństwa Ell zauważała wyraźną niechęć do kultywowania tradycji przodków. Bała się, że niedługo nikt nie będzie pamiętał o mieszkańcach lasów.
Milo, czy ty chciałbyś wychowywać dzieci w duchu tradycyjnych wierzeń? — spytała, marszcząc przy tym brwi, jednocześnie posługując się tonem wskazującym na głębokie zamyślenie całkowicie do niej niepasujące. A wszystko przez to, że przejęła się niepewnym zdrowiem jego babci, co uruchomiło niekontrolowany potok skojarzeń! — Myślisz, że to nasz obowiązek? Powinniśmy zadbać o przyszłość plemienia? — dopytywała, jakby nie dotarły do niej słowa wypowiedziane przez mężczyznę, który ponownie wracał do łączącej ich p r z y j a ź n i, wbijając w nią niewidzialne szpileczki.
Na duchy moich przodków, co ja zrobiłam?! — jęknęła nagle, drżącym, ściszonym głosem. Twarz dziewczyny pobielała, a w kącikach oczu zebrały się irracjonalne łzy. Co, jeśli d z i e c k o, które nosiła, miało szansę zostać nowym duchowym przywódcą?! Popełniła błąd? Tak dawno nie wracała do t a m t y c h wydarzeń, że przyzwyczaiła się do udawania, że one w ogóle nie miały miejsca. Wymazała ten fragment przeszłości i teraz — nie wiedzieć, dlaczego — wrócił do niej z przytłaczającą siłą. To głupie! Uświadomiwszy to sobie, zaczęła głębiej oddychać, żeby odzyskać spokój. Liczyła, że Milo nie zauważył chwilowej zmiany w jej zachowaniu i przytuliła się do niego mocniej, jakby zupełnie nic niepokojącego się nie wydarzyło. Zaraz też podjęła kolejny temat, by odwrócić uwagę sąsiada od tych bzdurnych rozważań.
Mam to potraktować jako zaproszenie na seans? Zgodzę się pod warunkiem, że zaopatrzymy naszą salę kinową w dużą ilość wina, pizzy i innych przekąsek. A jeśli będzie ciężko, albo zacznę gubić się w wątkach, przyda się też zioło. Jeden mały skręcić. Na głowę, oczywiście. Wtedy na pewno wszystko załapię, każdy szczegół. I zapamiętam imiona i nazwy miast… — mówiła, byle tylko zatuszować wypowiedź sprzed chwili, byle tylko zmienić temat. Nie zorientowała się jednak, że mówiąc, zapadała się coraz głębiej, niemal chowając się pod ramieniem Milo oraz jego kocem.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
On również miał podobne obawy. Najstarsze pokolenia opuszczały ten świat, pozostawiając plemienne ziemie kolejnym pokoleniom. Najważniejsze obowiązki klanowe spadały więc na jego rodziców, a wkrótce spadną i na niego, na co nie był chyba w pełni gotowy. Wciąż dbał o rodzinne wartości, zjawiał się na spotkaniach przy ognisku i dbał o to by pamięć o przodkach pozostawała nietknięta ale prawdą było, że obecne pokolenie, chętniej opuszczało lasy Tingaree i stawiało na samorozwój, nie chcąc do końca życia sprzedawać ręcznie robionych plecionek czy prowadzić warsztatu kaletniczego, nie przynoszącego zysku. Nie każdy to akceptował i po zachowaniu własnego ojca, potrafił stwierdzić, że tutejsze społeczeństwo nie dopuszczało do siebie możliwości wprowadzania zmian ale nie było to przecież coś, co mogli zatrzymać. Były one potrzebne ale ważne było to, by dbać o swoje dziedzictwo i ie pozwolić na to by pamięć o nim przeminęła.
Na pewno tego oczekuje od nas rodzina. Jeśli sam nie trzymałbym się naszych tradycji, jestem pewien, że zadbali by o to dziadkowie dziecka — odparł po chwili zastanowienia, nie wiedząc czemu w ogóle na ten temat dyskutowali. Nie byli parą, nie planowali potomstwa. Tutejsi mieszkańcy na pewno starali się zadbać o to by wspomniana wyżej pamięć o wartościach i przodkach, przekazywana była dzieciom - najlepiej tym, które zrodzone były w kręgu tutejszej społeczności. Wiele osób jednak wychodziło poza te ramy, decydując się na związki z ludźmi z poza rezerwatów i raczej nikogo już to nie szokowało.
Zrobiłaś co? — ściągnął brwi, przyglądając jej się z konsternacją. W pierwszej chwili pomyślał, że może chodziło o przygotowywany bulion i nie przyszłoby mu na myśl, że mówiła o temacie wspólnego potomstwa. Był daleki od poznania prawdy.
Chcesz palić zioło? Nie wiem czy przy takich tytułach jest to rozsądna myśl — pokręcił głową niepewnie, nie chcąc by po marihuanie zaczęła mieć dziwne schizy. I bez tego bywała przecież dziwna! — Zaśniesz mi w połowie seansu i potem będziemy go oglądać pięć razy by dotrwać do końca. Zgodzę się na pizze i wino, gdy wyzdrowieje rzecz jasna — dodał i objął ją szczelniej ramieniem, czując jak dziewczyna rozlewa się na kanapie.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Większość wypowiedzi, które wpływały z ust Ell, nie było kontrolowanych przez jej m ó z g; trochę jakby w dzieciństwie (bardzo wczesnym) uszkodziła część odpowiedzialną za weryfikowanie pojawiających się w głowie bzdur przed ich głośnym wymówieniem. Dlatego nie warto — o czym Milo zapewne już się przekonał — brać tego, co mówiła na poważnie. Czasami po prostu zapominała, że niektóre myśli warto zachować wyłącznie dla siebie. Przy sąsiedzie zapominała się częściej niż zwykle, bo jego towarzystwo sprawiało, że otwierała się tak, jak robiła to w obecności najbliższych osób. Bo chociaż przestraszyła się jego uczuć, był dla niej kimś bardzo ważnym i nie było sensu się temu przeciwstawiać.
Mówisz o moich rodzicach? Niedługo naprawdę zostaną dziadkami, Colin o to zadbał — wtrąciła. I choć nie dodała — o dziwo — żadnego zgryźliwego komentarza, wyraz jej twarzy sugerował, że nie była z tego powodu wielce szczęśliwa. Wciąż bowiem miała wątpliwości odnośnie wybranki serca starszego brata. Colin był bardzo zakochany, zaślepiony, dlatego Ell zamierzała być czujna zamiast niego. A wszystko przez to, że Arielle już raz zostawiła u k o c h a n e g o przed ołtarzem i kto wie, co przyjdzie jej do głowy, kiedy w ich związku pojawią się problemy. Jeśli podobnie potraktuje Colina, Ell srogo się na niej zemści! Choćby klątwą, przez którą wypadną kobiecie wszystkie włosy! Boleśniejszej zemsty nie mogła przygotować, bo — bądź co bądź — Arielle będzie mamą jej bratanicy. Zasługiwała więc na odrobinę łagodniejszy wyrok.
Nic takiego, nieważne. Po prostu coś mi się przypomniało. Ale to głupie. Poza tym to było dawno i… Nieważne — powiedziała, przypomniawszy sobie, że akurat tego sekretu nie mogła mu zdradzić. Nie bez powodu nie powiedziała o tym nikomu poza Suzie. Uważała, że im mniej osób wiedziało, tym łatwiej będzie udawać, że sytuacja nigdy nie miała miejsca. Dlatego uśmiechnęła się ciepło do Milo, ścierając z twarzy resztki konsternacji, za którą winiła idiotyczny tok myślenia. Jak w ogóle doszło do tego, że zaczęli rozmawiać o dzieciach? To na pewno Milo rozpoczął ten temat, na sto procent!
Przekręciła oczami. — Byłabym wtedy bardzo wesolutka. Nawet jeśli filmy okazałyby się nudne — wyjaśniła, lekko wzruszając ramionami, co przypominało raczej wierzgnięcie, gdyż wtulona w sąsiada, miała ograniczoną swobodę ruchu. W żadnym razie jej to nie przeszkadzało! Przeciwnie, podobało jej się uczucie ciepła bijące od jego ciała, nawet jeśli spowodowane było gorączką.
Dobrze, trzymam cię za słowo. Kiedy już zjesz mój f a n t a s t y c z n y rosół, od razu wydobrzejesz. Nic nie leczy tak samo dobrze. Uwierz mi — rzuciła i dla lepszego efektu pokiwała twierdząco głową.
ODPOWIEDZ