pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Dlatego nigdy nie chciałem dziecka. Wiem, że to nie mój poziom odpowiedzialności- postanowił przemilczeć to, że Salma po raz kolejny bawi się w małą feministkę, bo ten typ tak miał i choć czasami był jej wdzięczny za te wszystkie zimne prysznice, które mu fundowała w zgodzie ze świadomością płci, to czasami (dziś) doprowadzało go to do szewskiej pasji. Głównie dlatego, że już był zirytowany jej byłym, a na dodatek okazywał się w jej oczach furiatem, który nie umie powstrzymać naturalnych odruchów. To już samo przez się sprawiało, że nie do końca był sobą.
Może dlatego myśli o dziecku wydały mu się abstrakcyjne, choć na pokładzie miał chwilowo dwudziestolatka, który przez większość czasu zachowywał się jak emo nastolatek i doprowadzał go tym do wściekłości. Haynes jednak cały czas żył w strachu, że kiedyś będzie jak w tych kiepskich komediach romantycznych i na progu jego domu stanie dziewczynka oznajmiając, że jest jego córką. Wtedy zostanie postawiony przed faktem dokonanym i będzie musiał zostać ojcem, a wcale tego nie chciał. Uważał wręcz, że w tej roli byłby absolutnie koszmarny i dlatego zawsze dbał o zabezpieczenie, ale przecież nie zawsze ono było stuprocentowo skuteczne.
Ta fobia rozrastała się w nim powoli, jak i świadomość, że większość kobiet jednak tego dziecka może chcieć, przez co był nieodpowiednim partnerem dla nich. Jeszcze nie zdążył zapytać Constance, co myśli o posiadaniu jakiegoś materiału genetycznego w przyszłości, bo mieli większe problemy. Tak, te związane z faktem, że odkąd opowiedziała mu o byłym czuł się niemalże tak jakby go charakteryzowała. To nie było miłe uczucie, właściwie miał wrażenie, że to było gorsze niż cała ta historia z jej przyjaciółką, a przecież ta napaść była wręcz paskudna. Z tego też powodu nie do końca umiał się odnaleźć, co sprzyjało popełnieniu przez niego kardynalnego błędu, ale o tym później.
- Salmo, dobrze wiesz, że to nie takie proste. Mogę się zarzekać, że jej nie zdradzę, ale potem pojawi się ktoś i może podwinąć mi się noga- przyznał uczciwie i zastanowił się nad jej pytaniem. Czy wiedziała? Trudno orzec, bo zwykle po prostu dzielił się nieistotnymi szczegółami, o reszcie mogła dowiedzieć się z brukowców, ale zarzekała się, że ich nie czytała. - Myślę, że wie tylko o rozwodzie, ale nie kojarzy całej tej otoczki ze zdradą. O Alasce i o tym, że ją też zdradzałem, nie ma pojęcia. Chyba jestem w kropce, bo jeśli jej powiem, ucieknie, a jeśli nie powiem, a potem ją skrzywdzę to będzie gorzej- właściwie można było powiedzieć z pełną świadomością, że mężczyzna się zakręcił i trafił w ślepy zaułek, gdzie żadne rozwiązanie nie było właściwe. Jak tak dalej pójdzie, to zacznie ciągnąć losy.
Zastanowił się jednak nad jej pytaniem.
- Czy płakałem kiedykolwiek? Jak Werter był chory i podejrzewali raka, jak żona mi powiedziała, że chce rozwodu. Zdarzało się- przyznał niemal spokojnie, bo też nie uważał tego za powód do wstydu, ale nie obnosił się tym za często, bo było to dość intymne. Niesamowite i przykre, że nie pomyślał wcześniej o tym, gdy tak śledził Salmę i gdy jego research okazał się być tak zajmujący. Nie spodziewał się jednak jej reakcji, bo chyba wolałaby, żeby zaczęła krzyczeć niż zachowywała się w ten sposób. Nagle poczuł wstyd- palący i mocno przejmujący, bo fakt, odczuwał smutek, ale tego uczucia praktycznie nie znał. Było ono tak dotkliwe, że gdy usłyszał o apce śledzącej, żachnął się.
- Nie, nigdy! Niczego ci nie instalowałem!- to był tylko jeden dzień i na dodatek taki, w którym czuł się samotny jak nigdy, bo nie potrafił dogonić swoich myśli. Poza tym to był tylko moment- zauważył ją z nim i postanowił się wycofać zostając w samochodzie jedynie na wszelki wypadek, bo gdyby zobaczył JĄ zapłakaną, to zabiłby tego jej byłego bez żadnych skrupułów. Może dlatego poczuł się tak dotknięty jej reakcją, choć była ona w pełni zrozumiała.
- Martwiłem się o ciebie po prostu- wyjąkał. - Nie ufam mu, jeśli zrobiłby ci tam krzywdę… Wolałem wiedzieć- wyjaśnił, ale zdawał sobie sprawę, że na nic teraz jego przeprosiny czy też słowa wytłumaczenia. - Werter, chodź- złapał go za obrożę, bo czuł, że nie jest tu mile widziany, a może też znał Salmę na tyle długo, by wiedzieć, że musi pewne kwestie przegryźć i najlepiej dać jej przestrzeń.
O ile jeszcze kiedykolwiek będzie chciała go znać.
zdolny delfin
enchante #8234
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Biorąc pod uwagę, że chwilę temu oznajmił jej, że ją przypadkiem śledził, dla niej też nie był w tym momencie sobą. Niby wiedziała, że przyjaźni się z człowiekiem działającym często impulsywnie i pod wpływem emocji (albo uczuć, to też się zdarzało), przez co robił sporo głupot, chociażby tych dotyczących jego długotrwałych relacji z kobietami. Wolała jednak trzymać się wersji, że dotyczy to tylko związków romantycznych. Nie, żeby życzyła komukolwiek złamanego przez Chrisa serca, ale no wydawało jej się, że jej to nie dotyczy. Najwyraźniej jednak nie do końca, skoro w tym momencie na pewno czuła się tym mocno zraniona i czuła się najzwyczajniej w świecie zdradzona. I potraktowana dość przedmiotowo, jakby była jakąś disneyowską księżniczką, którą trzeba było pilnować, żeby w odpowiednim momencie ją uratować. A jak wiadomo, to akurat było coś, czego bardzo nie chciała i mocno walczyła z tym, aby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy ją tak traktować. Tym bardziej przykre okazało się, że wyszło to od niego.
Nikt nie mówił, że to proste — stwierdziła, unosząc lekko brwi. — I nigdy nie ma pewności, można się tylko starać — zabrzmiało to być może filozoficznie, ale przecież tak było. Trudno było cokolwiek w życiu traktować jako pewnik na zawsze. Uczucia się zmieniał i czasami blakły, motywacje przestawały być wystarczająco mobilizujące albo czasami po prostu ludzie odwalali głupoty, których nikt się po nich nie spodziewał i nie zawsze można było je tak łatwo wybaczyć.
Pokiwała lekko głową, gdy wymienił te sytuacje, przez moment próbując sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek płakał przy niej w taki sposób, ale chyba jej zbyt długo nie było. Więc pewnie płakał przy niej tylko ze śmiechu, bo była taka zabawna.
Nie musisz ufać jemu, mógłbyś ufać mnie — zauważyła, wzruszając ramionami. — Szczególnie, że wiesz dobrze, że nie boję się płakać przez coś, co robię, tylko przez coś,czego nie zrobiłam — była osobą, która działała i bardziej było jej żal straconych szans i momentów, w których stchórzyła niż tych, gdy podjęła się czegoś i została zraniona albo po prostu mocno się zawiodła lub poniosła porażkę. — I nie tak łatwo mnie skrzywdzić. Tobie się udało, więc myślę że lepiej, jeśli się teraz pożegnamy i odezwę się do Ciebie za jakiś czas — stwierdziła, marszcząc lekko drzwi. A potem pożegnali się jakoś bardzo sucho i mało wylewnie, a Salma postanowiła rzucić już na dziś papierki, aby zrobić sobie trening i pozbyć się chociaż trochę nadmiaru emocji.

koniec, Chris Haynes </3
ODPOWIEDZ