Zastępca komendanta, strażak — Lorne Bay Fire Station
40 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowiec, który mieszkał cały życie w miasteczku, chociaż urodził się w Nowym Jorku. Wychowuje dwuletnią córkę o imieniu Hope. Po śmierci żony zakochał się w Alice, ale nie wie, że ta go oszukuje i chce się zemścić za coś na co nie miał wpływu.
Damien zastanawiał się co ciekawego mógłby dzisiaj porabiać. Jego ukochane dziecko zostało mu zabrane na rzecz ciotki, która koniecznie chciała się nią zaopiekować. Wróciła niedawno że Stanów i chciała nacieszyć się swoją siostrzenicą. Była to siostra zmarłej żony Willoughby'iego. Mieli ze sobą bardzo dobry kontakt, chociaż ciemnowłosy myślał, że się od niego odwrócą po śmierci żony. Wtedy chyba był w takim stanie, że same czarne scenariusze, ale nie ma co się dziwić – wtedy był to dał niego bardzo ciężki okres, ale na szczęście teraz po nim nie ma już ślady, a Damien na nowo żyje tak jak chce, nie jest to to samo, ale nie można o niego usłyszeć żadnego słowa narzekania, bo to nie w jego stylu. Po co sobie psuć tlen narzekaniem, jak można cała tą energię spożytkować zupełnie inaczej, prawda? Jest wiele różnych rzeczy, na które lepiej sobie stracić energię, pozytywne oczywiście. Oczywiście Damien nie jest jakimś nawiedzonym typem, który manifestuje jakieś rzeczy czy uprawia szamaństwo, niech nie zwiedzie nikogo jego koreańska twarz – jest typowym Amerykaninem z domieszką Australijczyka. Taki trochę miks można powiedzieć, ale za to jaki przystojny.
Miał trochę spraw papierkowych do załatwienia. Nazbierało mu się tego wszystkiego ostatnio, więc trzeba było to już załatwić. Nie chciał zwlekać, ponieważ takie sytuacje się mogą źle skończyć. Nie chciał, aby przyszedł do niego komornik z jakimś dziwnym zajęciem, bo czegoś nie zapłacił. Chciał to zrobić przez internet, ale oczywiście zepsuł mu się laptop, więc jeszcze dodatkowo będzie musiał poczynić taki zakup, ale dobrze się złożyło, bo chciał jeszcze sobie kupić nowy telefon i jakiś fajny soundbar, czyli zakupy dość spore i kosztowne, ale co tam.
Umówił się dzisiaj na spotkanie z Beaconem, dawno się nie widzieli, ale to poniekąd jego wina, ponieważ ma taki, a nie inny tryb pracy, jednak dzisiaj się uda! Obojgu pasuje dzisiejszy wieczór, więc trzeba było kuć żelazo póki gorące.
Damien właśnie siedział na swoim ganku i obserwował bawiące się psy, a kotka niczym królowa leżała obok niego, aż na horyzoncie pojawił się jego przyjaciel i jednocześnie sąsiad.
- Jesteś punktualny jak szwajcarski zegarek – zaśmiał się Damien rzucając lekkim sucherem.

Beacon C. Ballanger
rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
002.
damien & beacon
dwóch dojrzałych panów i radio z antenką
Od przypadkiem znalezionej pracy na farmie nie miał ż a d n y c h oczekiwań. Chciał jedynie rozpocząć życie po wypadku, który zabrał mu przeszłość. Ku jego ogromnemu zaskoczeniu, rozsmakował się w idyllicznym obrazie australijskiej w s i – wprawdzie nie przepadał za tym określeniem, ale wystarczyło odetchnąć pełną piersią, by zrozumieć, że pomimo przynależności do terenów miejskich, Carnelian Land było w s i ą. Ale przede wszystkim miejscem, w którym Beacon odnalazł poczucie przynależności. Pustka po utracie wspomnień była ogromna; świadomość, że nie pamiętał, lecz nie wiedział, co takiego zapomniał, spędzała mu sen z powiek i c h o l e r n i e drażniła. Dopiero tutaj, pracując przy uprawie warzyw, odżył.
Teraz był innym człowiekiem, choć wszyscy, których poznał jako Beacon Ballanger nie byli w stanie tego zauważyć.
Oczywiście to nie tak, że kogoś udawał! Jednakże – gdy część wspomnień zaczęła do niego wracać – świadomie postanowił odciąć się od tego, kim był. I – niech go piekło pochłonie – nie miał w związku z tym większych wyrzutów sumienia. Jedynie czasami, w gorsze dni, zastanawiał się, ile osób zranił, decydując się pozostać nieodnalezionym.
— Sugerujesz, że kiedyś byłem zegarmistrzem? — zaśmiał się, pewnym krokiem wchodząc na drewniany ganek, który przez minione dwa lata zdążył dobrze poznać; na tyle, że pamiętał, by nie stawać na pierwszej desce od lewej strony, bo przeraźliwie skrzypiała. — Szczerze wątpię, mam za duże dłonie do tak precyzyjnych zadań — dodał i bez pytania o zgodę zajął wolne miejsce obok przyjaciela, jednocześnie stawiając czteropak piwa na małym stoliku.
— Gdzie twój szkrab? — spytał, rozglądając się w poszukiwaniu dziewczynki. Zaraz po tym sięgnął po dwie butelki, z czego jedną podał Damienowi, a drugą odkręcił, by pociągnąć pierwszego – zachłannego – łyka. Zmęczony po całym dniu harówki zasługiwał na chwilę odpoczynku.
Zastępca komendanta, strażak — Lorne Bay Fire Station
40 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowiec, który mieszkał cały życie w miasteczku, chociaż urodził się w Nowym Jorku. Wychowuje dwuletnią córkę o imieniu Hope. Po śmierci żony zakochał się w Alice, ale nie wie, że ta go oszukuje i chce się zemścić za coś na co nie miał wpływu.
Damien był dzieciakiem, kiedy przyjechał do Lorne Bay. Zamieszkali w tej bardziej „miejskiej” części miasteczka, ponieważ jego rodzice tak chcieli, a on miał wtedy dziesięć lat, więc jego zdanie nie bardzo się liczyło, ale też nie miał nic przeciwko temu, bo niby czemu miał mieć. Przeprowadził się na farmę dopiero kiedy się ożenił, ponieważ jego żona prowadziła hodowle i musiał przyznać, że ta dzielnica miała coś w sobie. Spokojniejsze miejsce, nie ma takiego zgiełku i po prostu można odpocząć w samotności i spokoju, tego mu było trzeba po naprawdę ciężkich chwilach. Nie ma nic cudowniejszego niż zabranie czegoś do picia, niekoniecznie alkoholowego, bo tego Damien unikał, ponieważ nie chciał pić nawet najmniejszych ilośc, kiedy jest sam z córka, a dwa w każdej chwili może dostać wezwanie, na które będzie musiał odpowiedzieć, oczywiście jeśli będzie miał z kim zostawić mała, bo nie zostawi jej samej w domu, na taki głupi pomysł to nigdy by nie wpadł.
Zaśmiał się.
- Słyszałem, że do tego trzeba mieć talent, a nie małe ręce, więc kto wie, może jednak - powiedział Damien nadal szeroko się uśmiechając. Współczuł Beaconowi tego w jakim położeniu się znalazł, ale z drugiej strony można to wziąć jako początek czegoś zupełnie innego, nowego życia czy jak szanse, które dostaliśmy, jednak czy to na pewno jest dobre? Trudno powiedzieć, a tym bardziej oceniać kogoś przez to. - Ale chyba masz racje, to nie twoja bajka - dodał klepiąc go po ramieniu.
- Dziecko zostało mi ukradzione jej ciotkę, która wróciła ze Stanów i za wszelką cenę chciała mi ją zabrać, więc ma wychodne, a ja mam wolne - powiedział wzruszając ramionami, ale tak naprawdę to czasem dobrze było, kiedy ktoś przejmował opiekę nad jego dzieckiem, ponieważ musiał też trochę odpocząć, brzmi to źle. Czasem miał przez to wyrzuty sumienia, jednak widział, że dla obojga jest to zdrowe.
- Czego chcesz się napić? - zapytał oczywiście mając na myśli coś alkoholowego.
rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Tak myślisz? — spytał. Szerze zainteresowany (choć nie zamierzał porzucać pracy na farmie dla żadnego innego zajęcia) spojrzał na swoje dłonie, ponownie w ą t p i ą c w słuszność słów przyjaciela; nie, Beacon naprawdę miał zbyt mało precyzyjne palce, by pochylać się nad równie niewielkimi mechanizmami. Z drugiej strony, w przeszłości której nie chciał pamiętać, potrafił bardzo szybko rozłożyć i złożyć broń. Ścisnął pięć i po chwili rozprostował palce – jakby nie poznawał własnych dłoni. Czasami zdarzało mu się odlecieć, za co winę ponosił wypadek oraz jego konsekwencje.
Odchrząknął, wróciwszy do rzeczywistości.
Przyleciała w odwiedziny? Długo z wami zostanie? — dopytał. — Może wreszcie udałoby się nam wyrwać na jakiś mecz, zamiast słuchać radiowych relacji. To byłoby coś — dodał, wyciągając nogi przed siebie w szerokim rozkroku. Odkąd jego życie zaczęło się na nowo, miał niewiele okazji, by opuszczać miasteczko. Nie narzekał! Kochał życie na farmie i nie zmieniłby je na żadne inne – szczególnie teraz, gdy część wspomnień wróciła do niego, a on bezwzględnie przed nimi uciekał. Porównanie dawało mu pewność, że to życie wolał. Kto świadomie zrezygnowałby z takiej błogości?
Zostanę przy piwie — powiedział, wskazując na czteropak, który ze sobą przyniósł; w gości nie przychodził z pustymi rękoma!
Czy mój pies przypadkiem nie przyszedł wczoraj do was? Wrócił późno i nie obejrzał się na miskę — spytał, bez cienia złośliwości, a kierując się czystą ciekawością. Jego zwierzęta biegały wolno, co może nie było najlepszym pomysłem, ale nie miał serca ograniczać im przestrzeni. Dlatego czasami znajdowały sposób, by wyrwać się poza terem jego farmy.
Zastępca komendanta, strażak — Lorne Bay Fire Station
40 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowiec, który mieszkał cały życie w miasteczku, chociaż urodził się w Nowym Jorku. Wychowuje dwuletnią córkę o imieniu Hope. Po śmierci żony zakochał się w Alice, ale nie wie, że ta go oszukuje i chce się zemścić za coś na co nie miał wpływu.
Damien wzruszył ramionami.
- Kto wie, ale twoje obecne zajęcie też jest fajne. Dorobiłeś się - powiedział Damien, a na jego twarzy nadal widnieje uśmiech. Doskonale wiedział, że jeśli kocha się to co się robi to nie chce się rezygnować, chociaż jemu jeszcze jakiś czasu temu przeszła przez myśl rezygnacja ze stanowiska, w ogóle z pracy jako strażak. Była to niebezpieczna praca, która naprawdę wymagała wiele poświęcenia, a nie wiadomo co się może wydarzyć. Tak jak to miało miejsce jakiś czas temu, z rok, gdy miał wypadek podczas akcji i sam stał się ofiarą pożaru. Nie chciał osierocić córki, ale wiedział, że bardzo by mu tego brakowało, ponieważ to kocha, więc można powiedzieć, że ciemnowłosy czasem bywa w kropce i nie wie co zrobić, aby było lepiej, bo jest dobrze, nie może narzekać. Trochę to pokrętne, chyba można to nazwać logiką rodzica.
- Wiesz co, nawet nie wiem ile zostanie - odpowiedział szczerze i próbował sobie przypomnieć czy jego szwagierka mówiła mu na jak długo zostaje w Australii, nic takiego nie przychodziło mu do głowy, więc jest bardzo prawdopodobne, że kobieta mu tego nie powiedziała. - W sumie czemu nie, dawno nie byłem na żadnym, a nawet jeśli moja szwagierka wyjedzie to dziadkowie z radością zajmą się Hope - zaśmiał się. Dam nie wykorzystywał dziadków małej do tego, aby ciągle zajmowali się jego córką, chociaż musiał przyznać, że rodzice jego zmarłej żony bardzo mu pomagali z małą, za co będzie im dozgonnie wdzięczny, nie odwrócili się od niego.
- Dobra! To daj mi chwile ja przyniosę coś dla siebie - uśmiechnął się i zniknął w domu, ale po chwili się pojawił.
- Raczej nie, nie widziałem, żeby chodził - odparł zgodnie z prawdą Damien. Do późna chodził po swojej posesji i pies Beacona nie rzucił mu się w oczy.

Beacon C. Ballanger
rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Westchnął. Siedział już od chwili, lecz dopiero teraz poczuł ciężar opadającego na krzesło ciała. Spojrzał na przyjaciela, ale zaraz odwrócił wzrok w kierunku zabudowań składających się na j e g o farmę. Wciąż czuł nieprzyjemne kłucie w żołądku, ilekroć określał to miejsce w ł a s n y m. W jego oczach nadal należało starego Andy’ego. Czuł wobec niego ogromną wdzięczność za całą otrzymaną pomoc, ale jednocześnie dławiła go złość na tego starego drania, który zostawił go ze wszystkim samego i po prostu u m a r ł. Jakby — do cholery — nie mógł przeżyć jeszcze kilku lat, aby Beacon miał czas lepiej przygotować się na ten moment! — Dorobił się Andrew, ja tylko trochę pomogłem to wszystko usprawnić — zaznaczył, nie chcąc przyjmować niezasłużonych pochwał. To nie był pokaz skromności, a szacunku wobec Doyle’a.
Damien był w odmiennej sytuacji — jego praca była codzienną walką z żywiołem. Beacon doskonale rozumiał uczucie niepewności, które go nie odstępowało. W przeszłości (której utrzymywał, że nie pamięta) miał równie niebezpieczny zawód, lecz niebezpieczeństwo stanowili ludzie nie żywioł, a nad nimi jeszcze trudniej zapanować. Byli równie nieobliczalni, a w dodatku ź l i.
Na taką odpowiedź liczyłem! — podkreślił. — Jutro zacznę przeglądać terminarz nadchodzących spotkań i wybiorę najciekawsze zestawienie — powiedział, biorąc to na siebie. Wieczorami miał więcej wolnego czasu i żadnego dziecka nad głową, które wymagałoby jego uwagi. Mógł więc zapolować na bilety i zaplanować wyjazd.
Cierpliwie poczekał na Damiena, choć planował podzielić się z nim przyniesionym czteropakiem, jeśli ten jednak wolał inny alkohol, całkowicie to rozumiał. Beacon był fanem chmielnego posmaku.
Mam nadzieję, że ten dureń nie porywa kur od Johnsonów. Nie byłby to pierwszy raz — westchnął, przypominając sobie, jak rozzłoszczeni sąsiedzi s u g e r o w a l i uśpienie takiej „bestii” .
Zastępca komendanta, strażak — Lorne Bay Fire Station
40 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowiec, który mieszkał cały życie w miasteczku, chociaż urodził się w Nowym Jorku. Wychowuje dwuletnią córkę o imieniu Hope. Po śmierci żony zakochał się w Alice, ale nie wie, że ta go oszukuje i chce się zemścić za coś na co nie miał wpływu.

Spojrzał na Beacona.

- Gdyby nie chciał to nie zostawiłby ci tej farmy, włożyłeś w to sporo czasu i serce, dlatego ci się to należy i jest twoje - powiedział Damien patrząc na swojego przyjaciela. Takie wątpliwości to najgorsza z możliwych trucizn, ale Damien coś na ten temat wiedział, kiedy został sam z hodowlą nie miał bladego pojęcia jak ma sobie z nią poradzić, bo prowadziła ją zawsze jego żona. On trochę pomagał w tym, ale przy takim zajęciu jakie ma nie zawsze mógł być na bieżąco, jednak nie wymigiwał się od pracy, zwłaszcza jak jego żona była w ciąży lub chorowała. Jezu, ile on się wtedy najadł stresu przez to wszystko. Cala nie miała siły myśleć o interesach, to spadło na niego. Bał się, że zaprzepaści ciężką prace swojej żony. Człowiek głupieje, kiedy nagle zabraknie osoby, która była pewnikiem w jego życiu, kogoś stałego.

Damien kochał swoją prace, ale kilka razy dość poważnie ucierpiał. Ze skutkami jednego z wypadków nadal się mierzy – bezsenność. Podobno podczas wypadku coś uszkodziło się w jego mózgu i przez to ma zaburzoną gospodarkę snu, jednak po roku czasu człowiek się przyzwyczaja do wielu rzeczy, nawet do bezsenności.

- Super, ale daj mi znać tak dość szybko, bo wtedy sobie wszystko rozplanuje tak, żeby miał wtedy wolne i niczym się nie musiał martwić - powiedział z uśmiechem Willoughby. Czasem dobrze jest zajmować się grafikiem, bo pewne rzeczy można zamienić, wrzucić czy wyrzucić. Oczywiście nie zrobi jakiegoś świństwa chłopakom, bo taki to nie jest. Wynagrodzi im to.

Zaśmiał się.

- Ostatnio słyszałem jak się skarżyła, że giną jej kury, ale jak na razie wina została zrzucona na dzikie zwierzęta, ktoś nawet rzucił pomysł z wężem, więc pies jest bezpieczny - powiedział Damien rozbawiony, kiedy przypomniało sobie tą rozmowę w sklepie. Musiał odejść, bo ledwo powstrzymywał się od śmiechu, bo na węży wymiękł.

rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Nieprzekonany, lekko wzruszył ramionami. Obaj — Beacon oraz nieżyjący już Andrew — byli zwyczajnie samotni zanim ich drogi się skrzyżowały. Pozbawiony wspomnień mężczyzna oraz staruszek nieposiadający rodziny stanowili cudaczne połączenie! Nawet teraz Beacon nie miał pewności co do rodzaju łączącej ich relacji. Andrew nie był jego przyjacielem — często nieprzyjemny sknera odstraszał od siebie wszystkich ludzi, ale dla Ballangera zrobił wyjątek, jak się domyślał, z litości, która obudziła się w starszym mężczyźnie na widok kogoś w sytuacji gorszej od jego własnej. Był bardziej jak o j c i e c, choć to stwierdzenie wydawało się nad wyraz patetyczne, dlatego wzbudzało w Beaconie śmiech i zażenowanie. Tak czy inaczej, cholernie mu staruszka brakowało. — Chyba jestem na to za trzeźwy — mruknął w nic niewnoszącej odpowiedzi, ponownie odwracając wzrok od Damiena. Nie, wcale nie czuł, by farma mu się należała. Ale zamierzał zrobić wszystko, by rozwinąć ją najlepiej jak potrafił.
Napiszę, jak tylko wybiorę — zapewnił, wlewając w siebie kilka pokaźnych łyków zimnego piwa. Każdy zasługiwał na dzień wolnego, żaden ze strażaków, z którymi Damien pracował, nie powinien mieć mu tego za złe. Ponadto, osoby pracujące w służbach miały pod tym względem zdecydowanie łatwiej — zwyczajowo pełnili dłuższe dyżury, ale po nich mieli więcej wolnych od zawodowych obowiązków dni. Praca na farmie nigdy się nie kończyła, ale Beacon to lubił. Mając zajęte ręce, zdecydowanie mniej czasu poświęcał na rozważania, z których nie wynikało nic dobrego.
Założę się, że w końcu przyjdzie, żeby prawić mi morały — westchnął, przekręcając oczyma. — Nie mam ochoty się z nią użerać, ani wysłuchiwać pomysłów, typu: powinien pan przywiązać go łańcuchem do budy, albo uśpić! — wymamrotał, nieskutecznie udając głos irytującej kobiety.
Zastępca komendanta, strażak — Lorne Bay Fire Station
40 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowiec, który mieszkał cały życie w miasteczku, chociaż urodził się w Nowym Jorku. Wychowuje dwuletnią córkę o imieniu Hope. Po śmierci żony zakochał się w Alice, ale nie wie, że ta go oszukuje i chce się zemścić za coś na co nie miał wpływu.

Sytuacja była trudna, nie ma co się nad tym zastanawiać. Człowieka dopadają dość poważne myśli – czy da radę, jak ma to wszystko ogarnąć, czy w ogóle zasługuje na coś takiego. Jest to typowe i raczej nie da się tego pozbyć. Są o tym wiedział, mimo tego, że jego sytuacja jest diametralnie różna od sytuacji Beacona, jednak odczucia są podobne. Człowieka bardzo się stara, aby w swojej głowie być godnym tego co się ostało, aby cała farma prosperowała tak jak powinna, a nawet lepiej i nie zawsze tak się da, bo wpływ ma na to wiele czynników, ale z reguły obwiniamy siebie i to, że nie jesteśmy godni tego co otrzymaliśmy. Wiele osób tego nie rozumie i uważa to za przewrażliwienie.

- Dobrze, nie będę cię więcej męczyć - powiedział Damien z lekkim uśmiechem patrząc na Beacona. Nie chciał go męczyć, bo widać, że rozmowa na ten temat jest dla mężczyzny dość niekomfortowa, a strażak nie chciał, żeby jego sąsiad, który jest jednocześnie jego przyjacielem czuł się w jego towarzystwie niekomfortowo. Jeśli będzie kiedyś chciał o tym porozmawiać to Damien chętnie to zrobi.

- Super, w końcu trochę zmienię otoczenie - powiedział z ciężkim westchnieniem. Ciężko mu było czasem wyjechać z Lorne Bay ze względu na wiele obowiązków i pewne ograniczenia. Wiele czasu spędzał z córką oraz Alice, więc czasem przyda mu się po prostu towarzystwo innego dorosłego człowieka, a w zasadzie mężczyzny. On też czasem potrzebował czasu dla siebie, a bardzo często o tym zapominał. Swoje potrzeby zawsze zostawiał na koniec.

- Niestety pewnie przyjdzie - westchnął Damien. - Szkoda tylko, że nie widzi jak jej kury chodzą po całej okolicy i paskudzą na podwórkach. Raz nawet zwróciłem jej uwagę, że ma wziąć te kury, bo zgłoszę na policje. Siedziały mi na samochodzie - na samą myśl się skrzywił. Na szczęście nic się nie stało, ale gdyby tak było to by tego tak nie zostawił.

ODPOWIEDZ
cron