chirurg urazowy/kardiochirurg — cairns hospital
36 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
chirurg urazowy, który świetnie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych... ale najwyraźniej nieco mniej w życiowych. Rozwodnik, który nie ma czasu na związki przecież.
#start

Boyd obudził się w dyżurce po dłuższej drzemce. Odruchowo sprawdził swój pager, upewniając się że nikt go nie wzywał i to nie to wyrwało go ze snu. Ale nie, na razie nie znalazł tam żadnej wiadomości. Zerknął więc na swój telefon, sprawdzając godzinę i od razu dostrzegając wiadomości od swojej żony, upewniające się, że wyjdzie dzisiaj o czasie. Zgodnie z zegarkiem już był spóźniony. Wstał, przeszedł się do szatni opłukać twarz i zebrać się do wyjścia, ale ledwo tam wszedł, a jego pager się rozdzwonił, wzywając go do pilnego przypadku na izbie przyjęć. Więc zostawił tylko swoje żonie wiadomość, że wciąż pracuje nad przypadkiem i.. i dał się porwać temu, co działało na niego chyba lepiej niż kawa. Izba przyjęć, szybka akcja, przejęcie pacjenta od ratowników i szybka ocena jego urazów. Następnie seria badań i branie na klatę tego co nieprzewidywalne. To akurat była norma na izbie przyjęć i chyba właśnie dlatego Boyd tak bardzo lubił tu pracować. Nigdy nie wiadomo co zaraz wpadnie przez te drzwi, nigdy nie wiadomo jakie są prawdziwe obrażenia każdego pacjenta.,. ani co wydarzy się za chwilę. Ta nieprzewidywalność, ta adrenalina.. wiadomo że chodzi o ludzi, którzy przydarzyło się coś złego ale to kochał. I to, że ledwo odesłał jednego pacjenta na serię badań, a pojawił się kolejny, tym razem niedoszły samobójca. Boyd zamierzał mu utrudnić jego dotychczasowe plany, pakując w niego tyle medycyny ile tylko mogło mu w tym momencie pomóc. Oceniał akurat wyniki badań wychodząc z sali zabiegowej, kiedy usłyszał znajomy głos przy dyżurce pielęgniarek. Zmarszczył brwi i podszedł bliżej.. od razu rozpoznając caitriona fairley . - Hej Cat, a co ty tu robisz? Coś się stało, miałaś jakiś wypadek? -zapytał bo w sumie nigdy nie wiadomo, to był szpital, ludzie przychodzili tu z różnych powodów. Dlatego stanął obok, przyglądając jej się ze zmartwieniem małym.
powitalny kokos
-
cami, nico, rowan, wolfie
psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
011.
{outfit}
Była jeszcze młodą panią psycholog, dopiero tak naprawdę zaczynała swoją karierę. Myślała, że jej pierwsze przypadki będą raczej spokojne, w końcu miała się jeszcze uczyć, zbierać doświadczenie pracując w prywatnej klinice, a jednocześnie czasem w ramach wolontariatu miała też rozmowy z pacjentami w szpitalu w Cairns. No i dobrze, potrzebowała doświadczenia i chciała je zdobyć w każdy możliwy sposób. Oczywiście, sama terapia nie była dla niej aż tak interesująca, bo jednak chciała żeby jej specjalizacją była grafologia i w tym bardziej wolała się rozwijać. Jednak hajs piechotą nie chodzi. Potrzebowała zarobić, a najłatwiejszą opcją było właśnie prowadzenie terapii. Udawało jej się zazwyczaj mieć dość spoko pacjentów, ale trafił się jeden cięższy przypadek. Cat myślała, że jest na niego gotowa, ale cóż.. nie była. Starała się mu pomóc oczywiście najlepiej jak umiała i widziała jakieś światełko w tunelu, ale najwidoczniej było to coś bardzo złudnego.
Któregoś pięknego wieczora, gdy siedziała w domu i oglądała głupoty w telewizji usłyszała dzwonek swojego telefonu, do którego podeszła dość niechętnie. Odebrała i na moment ją zamurowało, gdy usłyszała nowiny przekazane przez bliskich jej pacjenta. Nie wiedziała co miała ze sobą zrobić, co powiedzieć i jak sie zachować. Obiecała jedynie rodzinie, ze przyjdzie do szpitala. Okazało się, że jej pacjent niestety próbował popełnić samobójstwo. Niewiele jeszcze było wiadomo o stanie jego zdrowia. Była w totalnym amoku, nie wiedziała co robi, nawet nie miała pojęcia kiedy pojawiła się w szpitalu.
Trochę musiała się pokręcić żeby znaleźć odpowiednie miejsce, ale dotarła do dyżurki pielęgniarek i próbowała wypytać o pacjenta. Te oczywiście nie chciały jej nic powiedzieć, bo nie była nikim z rodziny. Usłyszała nagle obok siebie męski głos i dopiero wtedy nagle oprzytomniała, albo przynajmniej trochę oprzytomniała. - Hej - odpowiedziała szybko i pokręciła następnie głową. - Nie, mi nic nie jest, wszystko w porządku - powiedziała i złapała go za rękę żeby go odciągnąć od tych pielęgniarek. - Mój pacjent został tu przywieziony po próbie samobójczej, ale te... kobiety nie chcą mi nic powiedzieć, bo nie jestem jego rodziną. Masz możliwość się czegoś dowiedzieć? Nazywa się Hayden Lyons. - HE HE. Musiałam, to się aż prosiło. Caitriona spoglądała na Boyda i było jak na dłoni widać jak bardzo się stresuje całą tą sytuacją. Ręce jej się trzęsły, chociaż nie do końca była tego świadoma.

boyd zimmerman
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x james x zoey x bruno x ella x eric x cece x judith, x benedict x owen
chirurg urazowy/kardiochirurg — cairns hospital
36 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
chirurg urazowy, który świetnie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych... ale najwyraźniej nieco mniej w życiowych. Rozwodnik, który nie ma czasu na związki przecież.
To nigdy nie jest łatwe. Dla ludzi, którzy podejmują rękawicę i chcą się zajmować czyimś zdrowiem i życiem, fizycznym czy psychicznym. Odpowiedzialność jest ogromna i nawet niewinny przypadek, głupi ból brzucha, może okazać się śmiertelnym przypadkiem. I często po prostu nie mogli bardziej pomóc, jeśli pacjent im na to nie pozwalał. Bo przecież to nie jest tak, że pacjenci zawsze mówią prawdę. O swoim stylu życia, o swoich używkach, czy nawet o tym co ich boli. Czasami wypierają to sami, czasami specjalnie próbują umniejszyć swoim symptomom, tak jakby mówienie sobie, że wcale aż tak nie boli, że to zgrubienie nie wygląda podejrzanie, próbowali zakląć rzeczywistość, że to faktycznie nie jest nic poważnego. I to samo było ze stanem psychicznym. Przecież jest się tylko smutnym, przecież w domu się dobrze siedzi, przecież wcale nie trzeba wychodzić na dwór, przecież najlepiej poradzi sobie człowiek sam. Przecież nikogo nie potrzebuje. Przecież za niczym i nikim nie tęskni. Przecież te problemy nie są aż tak istotne. I większość tych ludzi w końcu lądowała na izbie przyjęć… i czasami faktycznie okazywało się, że problem jest niewielki. A czasem było już niestety za późno na ratunek.
- Okej, nie wyglądasz do końca jakby wszystko było w porządku - zauważył, pozwalając się odciągnąć od stanowiska i marszcząc lekko brwi. - Tak, to zdecydowanie nie brzmi jak opis bycia w porządku - i dodał, jak już mu wyjaśniła o co chodzi. Odchrząknął, po czym podniósł nieco głos - niestety, takie są procedury. Mogą ujawniać takie informacje tylko rodzinie albo lekarzom prowadzącym, niestety, nasze ręce są związane - no i podsumował, tak żeby pielęgniarki usłyszały. A potem ściszył ton i lekko złapał ją pod ramię, żeby poprowadzić ją w stronę ekspresu do kawy.
- Widzisz, mam dzisiaj dyżur. I jeden z moich pacjentów też jest w ciężkiej sytuacji, targnął się na swoje życie. Na razie jego stan jest stabilny, ale czekamy jeszcze na niektóre wyniki badań - i przyznał, posyłając jej porozumiewawcze spojrzenie. - Która kawa? - i zapytał, bo stwierdził, że stawia. A potem lekko uparł się o bok automatu i spojrzał na @cat.
- To jakiś nowy pacjent twój, czy długo już go znasz? - zapytał cicho, przyglądając jej się z troską i uwagą.
powitalny kokos
-
cami, nico, rowan, wolfie
psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
Wiedziała, że praca psychologa będzie trudna, ale nie wiedziała, że aż tak będzie przejmować się tymi ludźmi. Uważała, że ma w sobie naprawdę dość niską empatię i obcy ludzie aż tak jej nie obchodzą, a tu proszę. Jednak było inaczej. Miała tylko nadzieję, że jej pacjent nie potrafi zarówno w kontakty społeczne jak i w poprawne wykonanie samobójstwa. Biedna Caitriona jeszcze nie wiedziała, że za dwa lata jej własny brat bardzo skutecznie odbierze sobie życie. To dopiero będzie dla niej szok.
- Fizycznie nic mi nie jest – no może poza zbyt wysokim pulsem i ciśnieniem, które pewnie teraz było jakieś szalone i już nadawało się do lekarza. Te ostatnie kilkadziesiąt minut było zdecydowanie najbardziej stresującymi w jej całej karierze. – Jestem jego psychologiem prowadzącym to też się powinno liczyć – prychnęła, bo była podirytowana na służbę zdrowia, że w ten sposób traktowała psychologów. Była pewna, że wie więcej na temat funkcjonowania ludzkiego mózgu i psychiki niż większość lekarzy na tym oddziale, ktrórzy nie byli psychiatrami czy neurologami. Poszła jednak za nim rzucając jednak na odchodne niezbyt miłe spojrzenie. Niech wie, że nie znajdzie przyjaciółki w Cat.
- Czy ten Twój pacjent jest przytomny? – Zapytała, bo jeżeli tak to zdecydowanie musiała z nim porozmawiać. W końcu im szybciej zacznie działać z terapią tym lepiej, nie chciała żeby został z tym wszystkim sam. Musiała się dowiedzieć co wywołało w nim takie myśli, które postanowił zrealizować. – Zwykła czarna – odpowiedziała, ale nie patrzyła nawet na ekspres tylko na Boyda. – Dzięki – dodała, bo jednak uchylił jej trochę tajemnicy więc mogła przynajmniej być spokojna, że pacjent żyje.
- Jest u mnie od trzech miesięcy, mieliśy kilka spotkań. Myślałam, że jesteśmy na dobrej drodze, robił postępy... zadzwoniła do mnie dzisiaj jego była partnerka, bo podobno nagrał się jej na skrzynkę zanim... ugh... powinnam była to przewidzieć – prychnęła zła na samą siebie. Oczywiście nie była szpitalem, nie opiekowała się pacjentami przez całą dobę tylko przez 45 minut sesji, ale i tak miała do siebie pretensje. – A jak Twój dyżur? Poza wiadomym przypadkiem – zapytała i podeszła do jakiegoś krzesła żeby sobie usiąść i na moment schować twarz w dłoniach, bo zdecydowanie powinna się uspokoić.

boyd zimmerman
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x james x zoey x bruno x ella x eric x cece x judith, x benedict x owen
chirurg urazowy/kardiochirurg — cairns hospital
36 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
chirurg urazowy, który świetnie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych... ale najwyraźniej nieco mniej w życiowych. Rozwodnik, który nie ma czasu na związki przecież.
Niestety, wybrali sobie ciężkie zawody. Oboje ryzykowali, że będą sie mierzyć z czymś, co nieźle im zryje psychę. Bo przecież właśnie tym jest każda utrata pacjenta. Nie da się od tego w pełni odciąć, znieczulić, zamknąć na… no najnormalniejsze, ludzkie uczucia. Bo tak naprawdę nawet jako chirurg urazowy, który spędza ze swoimi pacjentami raczej mało czasu, kiedy zjawiają się na izbie przyjęć ze swoim urazem… no on wciąż może się przejąć ich losem. I tym co się z nimi stanie. Zwłaszcza jak to dziecko, czy… no ofiara jakieś zbrodni. Nie ma co się oszukiwać, przecież on też pracował nad ofiarami gwałtów, pobić, przemocy w rodzinie. Nad dziećmi ćpunów, dziećmi maltretowanymi i poważnie pobitymi. Nad samobójcami. Nad oparzeniami. No była to ciężka sprawa. Satysfakcjonująca, kiedy udało się uratować życie i zapanować nad objawami… ale wciąż ciężka.
- Z tym to już różnie bywa. Psychiatra ma więcej do powiedzenia. Teraz na pewno go zostawią na obserwacje pod okiem naszych specjalistów, ale myślę, że jeśli zostawisz swój numer, to osoba prowadząca będzie chciała z tobą pogadać. I może nawet współpracować - przyznał, ale no nie mógł dać żadnej gwarancji. caitriona fairley musiała liczyć na szczęście, że dostanie opiekę nad jej pacjentem ktoś, kto widzi korzyść we wspólnej pracy nad przypadkiem, a nie tylko patrzy z góry na innych lekarzy, bo przecież on wie i umie lepiej.
- Nie, na razie nie. Czekamy aż jego stan się ustabilizuje - przyznał, podejrzewając, że dzisiaj w ogóle z nim nie będzie kontaktu sensownego, ale nie chciał jej tego mówić. A potem zrobił jej kawę, tak jak prosiła.
- Hej, nie możemy przewidzieć wszystkiego. To nie twoja wina. Po prostu ci nie powiedział.. pacjenci czasami zatajają różne rzeczy. Albo kłamią - wyjaśnił, chociaż wiedział, że ona doskonale to rozumiała. A potem usiadł razem z nią. - Mój dyżur dość standardowy. Przywiążą ludzi, ja łatam ludzi, potem odwożą ich na piętro - odpowiedział, po czym napił się kilka łyków kawy i wyciągnął rękę, żeby położyć na jej ramieniu - Cat, możemy o tym porozmawiać jeśli chcesz - i dodał, oczywiście z troską. - Nie wyglądasz jakbyś powinna dzisiaj być sama…. - i dodał ciszej, delikatniej. Martwił się. Czuł, że chce jej jakoś pomóc.
powitalny kokos
-
cami, nico, rowan, wolfie
ODPOWIEDZ