królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
/ po grze

Karen nie do końca płaciła czynsz.
Tak naprawdę to wcale go nie płaciła. Być może zdążyła powiedzieć niektórym, że chatka, w której mieszkała, była jej własnością, ale trochę nieściemniała, bo przecież nie dostałaby nakazu eksmisji od siebie samej. No halo. Ale chyba nie było aż tak źle, skoro kobieta niejako i tak spadła na cztery łapy.
Ciężko dywagować nad tym, czy jej status społeczny się poprawił czy też uległ pogorszeniu, nie ulegało jednak wątpliwości to, że wciąż miała dach nad głową, a to było chyba najważniejsze. Szkoda tylko, że pozostałe media niekoniecznie działały tak, jak działać powinny.
Nie znała się na elektryce. Jak przystało na klasyczną babę, umiała tylko włączyć urządzenie do sieci i w razie czego wybrać numer do odpowiednich służb. Potrafiła również wyłączyć wszystko, by nie ciągnąć prądu od siebie, ale by podłączyć się do sąsiada... No tu jednak pojawił się mały problem. Niby rozmawiała z mężem. Niby chłop powiedział jej, co do czego doczepić, ale gdyby to jej samej przyszło to wszystko ogarniać... Poległa. Właśi dlatego podeszła do przyczepy swojej sąsiadki.
- Cześć, nie wiesz, gdzie doczepić ten kabel? - spytała od razu, gdy tylko sąsiadka pojawiła się drzwiach przyczepy. No musiała wszystko wiedzieć, skoro tu mieszkała! - Skąd bierzecie prąd? Ile odpalacie sąsiadom?
Spytała , bo wyszła z założenia, że jednak ktoś za to wszystko płacił i potem robili zrzutkę na pokrycie rachunku. No i ona chętnie, ale... No jakby nie dziś. Czy sąsiadka da jej prąd na kredyt?

Patrizia Tribbiani
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Bez przesady, niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie opóźniał się z płaceniem czynszu! O miesiąc, dwa, ewentualnie siedem. Pati sama przechodziła w swoim życiu przez eksmisję z domku ze swojej rodzinnej dzielnicy, Tingaree. Co prawda udało jej się przekonać jej ówczesnego faceta, że to idealny moment, aby nareszcie ze sobą zamieszkali, ale z czasem okazało się, że lepiej byłoby dla panny Tribbiani, gdyby jednak wylądowała pod płotem. Kilka kłótni i kilkanaście siniaków na ciele później Pati zdecydowała się na wynajem przyczepy kempingowej. To był idealny sposób na zaoszczędzenie pieniędzy na takich fanaberiach jak ciepła woda i stały dostęp do prądu. A czy Carnelian Land było lepsze niż Sapphire River… no cóż, jeden rabin powie tak, drugi rabin powie inaczej. Rabinowie nie mieliby jednak żadnych wątpliwości, że najlepszy prąd to ten kradziony.
Akurat wychodziła z przyczepy aby rozwiesić pranie na prowizorycznej suszarce, kiedy usłyszała za sobą głos, którego wcześniej nie znała. Odwróciła się natychmiast (wiedziała, że wobec obcych nie można być zbyt ufnym, bo to ryzyko, że dostaniesz kosę w plecy), odłożyła na krzesło miskę z praniem i obejrzała sobie kobiecinę od góry do dołu. Zdecydowanie była w nową personą na tym rejonie, dlatego w obronnym geście Pati skrzyżowała ręce na cyckach. Oczywiście dumnie wypięła pierś do przodu, żeby pokazać, że nie jest jakąś tam dziewczyneczką, z którą się tu zadziera.
– A kto pyta? – uniosła zaczepnie brew. No halo, nie zdradzi jakiejś anonimowej obcej babcie swoich trików. Poza tym no cholera wie, kim była. – Jeśli jesteś z psiarni, to możesz powiedzieć swoim drogim kolegom, że ode mnie niczego się nie dowiecie! – rzuciła i machnęła lekceważąco ręką, po czym wróciła do przerwanej jej czynności. Była cholernie nieufną istotą!
Karen Emerson
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
Z praniem może być teraz odrobinę trudniej, niż w Sapphire River. Nie to, żeby Karen należała do tych, którzy piorą swoje gacie w rzece, ale Carnelian Land kojarzyło jej się z pustynią, na której brakowało wody. Na szczęście z ulgą odkryła, że nawet tutaj mieszkańcy potrafią sobie jakoś radzić i już teraz wiedziała, że kiedyś pożyczy sobie tę suszarkę, gdy postanowi zadbać o czystość swojej garderoby. Bo to wspólna suszarka, prawda? Tam, skąd pochodziła Karen, wszystkie tego typu rzeczy były wspólne, więc dlaczego tutaj miałoby być inaczej?
- Ja pytam - odparła natychmiast. No halo, co to w ogóle za pytanie? Czyżby panienka miała jakieś problemy ze wzrokiem i nie widziała Karen stojącej tuż obok? - Z psiarni? Z jakiej psiarni? Oszalałaś? HWDP! - zawołała, chociaż tak na dobrą sprawę nie miała nawet pojęcia, co to znaczy. Ale nie, zdecydowanie nie była z psiarni. Jak w ogóle można pomyśleć o czymś takim w jej przypadku? Wystarczyło tylko na nią spojrzeć i człowiek od razu mógł być pewien, że ktoś taki nie miał nic wspólnego z policją. Nawet gliniarze nie mieli tak małego budżetu, by wyglądać jak Karen.
- Kiedy mieszkałam w Perth, był taki wieeelki słup, do którego każdy się podpinał. Nawet panowie z elektrowni przymykali na nas oko. Powiedzieli kiedyś, że jak kogoś pieprznie prąd, to oni tu nie przyjadą.
W głowie Emerson najbardziej utkwiła chyba ta końcówka zdania - nie przyjadą tu, więc nie będą niczego kontrolować. A skoro tak, to kto zabroni im tego procederu? Przecież gdyby na miejscu pojawiła się policja, wszystkie kampery z okolicy zdążyłyby odjechać. Halo, frajerów szukajcie w innym miejscu. Tu na pewno ich nie ma.
- To jak z tym prądem? Potrzebuję lodówki, wino zaraz mi się zagotuje w tej przyczepie.

Patrizia Tribbiani
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
No cóż… suszarka mogła być wspólna za drobną opłatą. Patrizia nie była w ciemię bita, miała łeb do interesów! Dobrze wiedziała, że w życiu nie było nic za darmo… no, może oprócz darmowych drinków stawianych jej przez typów w barze. Ale nawet tam musiała dobrać odpowiednią walutę – swój perlisty uśmiech!
– „Ja”, czyli kto, hmm? – spytała żując gumę i obczajając babeczkę od góry do dołu. Lekko się skrzywiła widząc jej buty, no ale cóż, nie każdy miał dobry gust. Spojrzała na nią nieco łaskawszym okiem dopiero wtedy, kiedy nieznajoma krzyknęła… no, że z policją to nie ma co się przyjaźnić! Nawet jeśli nie wiedziała co to znaczy (i popełniła przy tym błąd ortograficzny hihi), to chwyciła tym za serce Pati. Wiadomo, nic tak nie łączy jak wspólny wróg! Wysłuchała więc jej historii o prądzie, czując że brunetka chyba ją kupiła.
– My tu nie mamy takich bajerów jak ty w Perth – odparła wciąż z lekką nieufnością, no bo co ta za „miastowa” z Perth, jeszcze zacznie zadzierać nosa, phi! Następnie rozejrzała się, w obawie że są właśnie podsłuchiwane, po czym podeszła bliżej Karen i lekką się nad nią nachyliła. – Tutaj, to wiesz… Podpinasz się do kogoś, kogo nienawidzisz i wiesz, że jest wypłacalny. Tylko nie podpinaj się do Berty, mieszka o tam – wskazała paluchem na przyczepę naprzeciwko domu na kółkach Pati. – Jest moja – zaznaczyła. Sama nie miała żadnego generatora, więc nie było ryzyka, że Karen okaże się być niewdzięczna i podepnie się do niej. No ale wiadomo, wina żal, więc Pati nie miała serca odmówić pomocy potrzebującej.
– Spróbuj u Rufusa. Mieszka o tam – znowu wskazała paluchem na inną przyczepę, po czym ponownie już obczaiła dokładnie Karen, próbując ocenić, czy jest warta uwagi. – Ja mam zmrożone wino. Mogę się podzielić – rzuciła. W końcu skąd miała wiedzieć, czy brunetka nie jest niebezpieczna, skoro niczego o niej nie wiedziała!
Karen Emerson
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
- A nie widać? - no halo, co ona się tak czepia? Po co ją tak przesłuchuje? Może sama była z policji? Ani myślała jej się przedstawiać i zdradzać swoje imię. Niech młodsza z pań przedstawi się pierwsza.
Kto by się przejmował ortografią? Kto by się przejmował prawdziwym znaczeniem tego, co powiedziała? "Póki co nienawidzę ciebie, więc gadaj mi szybko, skąd masz ten prąd!" - mogłaby pomyśleć, jednak najwyraźniej znalazły coś, co je łączyło, chociaż z początku chyba niewiele na to wskazywało. Kto wie, może to początek pięknej przyjaźni?
- Skąd ja mam wiedzieć, kto jest wypłacalny? - westchnęła głośno. Znikąd ratunku! Wtedy właśnie wpadła na genialny plan.- Oznaczacie sobie jakoś te przyczepy? W sensie... Biały ślad farby, to można od niego podkradać, a czerwonego unikać, bo to kapuś i degenerat?
To drugie jeszcze jakoś by przeżyła, ale kapusia? W życiu! Ha tfu! Najchętniej od razu podpięłaby się do tej Berty, ale... No nie będzie taka. Skoro nowa znajoma mówiła, że Bert jest jej, to Karen nie będzie pchała się pomiędzy panie ze swoim kablem. Tak nie wypadało. Emerson zbyt długo obracała się w takim, a nie innym środowisku, by nie znać pewnych zasad współżycia. Jedna osoba nie mogła być kierownikiem dla wszystkich. Gdy ktoś poprosił kogoś o pieniążki, to nie wypadało, by nagle obsiadł go tłum potrzebujących. Wtedy źródełko wyschnie. Znacznie lepiej jest mieć kilku darczyńców. Wtedy wszyscy są zadowoleni: darczyńców jest więcej, żaden z nich nie czuje się wykorzystywany, a obdarowani mają pieniążki dla siebie.
- Och, Rufus - szepnęła nieco kokieteryjnie. Ale nie, nie wypadało interesować się obcymi mężczyznami, gdy ten jedyny czeka na kawałek narządu. - O, chętnie.
Wina i pacierza nigdy nie odmawiała. Za chwilę zapewne weźmie się za podłączenie swojej przyczepy do nielegalnego źródła prądu, ale wcześniej nieco się z integruje.
- Mam na imię Karen - uznała, że na tym etapie może się już przedstawić.

Patrizia Tribbiani
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
– Pierwszy raz cię widzę na oczy, skąd ja mam wiedzieć kim jesteś? – nie odpuszczała. Pewnie gdyby ktoś spojrzał na nie z boku, to wyglądały teraz jak dwie nastroszone kurki walczące o najlepsze miejsce w kurniku. No a Pati… Pati znał tu każdy. Nie mówię, że każdy od tej dobrej strony, ale nazwisko Tribbiani z całą pewnością nie było tu nikomu obojętne. Albo się uśmiechniesz pod nosem, albo spluniesz za ramię.
– Tutaj każdy wie o sobie wszystko. Od razu widać, że nie miejscowa… – prychnęła pod nosem, patrząc teraz na Karen od stóp do głów wzrokiem typu judging you. No halo, co to miało być takie przychodzenie jak do siebie i jeszcze rzucanie pretensjami na lewo i prawo? Niedorzeczność. Santo cielo! Oszalałaś? A ty chciałabyś mieć na czole wypisaną szkarłatną literę? Oczywiście, że nikt tu nie funkcjonuje oficjalnie jako biedak i nie-biedak – skarciła ją, no bo hej, sama by się ostro wkurwiła gdyby ktoś oznaczył jej przyczepę na czerwono. Okej, kradła prąd, ale to nie czyniło jej z automatu złym człowiekiem, okeeej. A pozostawienie Berty jedynie dla Pati było dobrym wyborem. Od razu można było wyczuć girls power. Oby tylko zaraz się nie okazało, że to bitch power!
– No Rufus, Rufus. Taki łysy, z brzuszkiem – no i chyba właśnie rozdeptała marzenia Karen i wielkim romansie, o którym nikt nigdy się nie dowie. A już na pewno nie mąż, który przecież czekał na swoją damę, która była właśnie na misji ratunkowej.
– Patrizia – rzuciła, w międzyczasie znikając w swojej przyczepie po rzeczone wino i dwa plastikowe kubki. Wielorazowego użytku, warto dodać. Nie miała kieliszków, bo bez przesady, to nie restauracja! – Jesteś nowa w mieście, hmm? Skąd jesteś? I po co przyjechałaś? – spytała rozlewając im chłodne winko, po czym usiadła sobie na schodkach swojej przyczepy, dłonią wskazując Karen na jedno z krzesełek rybackich, które służyły jej aktualnie za fotele ogrodowe.
Karen Emerson
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
- Ja ciebie też widzę pierwszy raz.
Karen również nie zamierzała odpuszczać. I rzeczywiście, gdyby nie to, że najwyraźniej łączyło je podobne podejście do życia, to mogłyby się na siebie rzucić! Byc może Emerson była niepozorna, ale miała w sobie siłę oraz krzepę. Radziła sobie ze słoikami, potrafiła unieść kratę wódki, umiała również otwierać zębami kapslowane butelki z piwem - tak właściwie to jednym, tym samym, wciąż sprawnym, choć nieco już nadkruszonym przez metal z kapsli oraz, a jakże, ząb czasu. Niech Pati się tak nie sadzi, bo Karen strzeli ją z cyca i zaraz zostanie z niej mokra plama!
- Sama jesteś ciele!
Chyba nie do końca znała język, w którym mówiła do niej młoda kobieta. Bo i po co miałaby się ich uczyć? Były w Australii, mówimy tu po angielsku! Skąd Karen miała wiedzieć takie rzeczy? Zdecydowanie była nietutejsza i chyba właśnie dobitnie dała temu wyraz. Tyle dobrego, że wino najwyraźniej łączyło wszystkich ludzi. Aż dziwne, że ktoś wpadł kiedyś na to, by wypić sfermentowany sok z owoców. Nie miała pojęcia, dlaczego ktoś się na do odważył, ale zdecydowanie powinni dać mu za to jakieś pośmiertne odznaczenie.
- A to nie. Łysi nie są w moim typie. Brzuchaci też nie - i aż zamyśliła się na samo wspomnienie o swoim małżonku. Zawsze był szczupły, ale teraz... Przez chorobę znacznie schudł, na szczęście włosy na głowie wciąż jeszcze trzymały się skóry, więc ona trzymała się jego. Zresztą, miłość, co poradzić. To ona ja tu przywiodła i sprawiała, że Emerson jeszcze nie wyjechała.
- Jestem z Perth. Przyjechałam odwiedzić rodzinę, z którą dawno sie nie widziałam.
Ani trochę nie skłamała. Tak właśnie było. W Lorne Bay miała syna oraz córkę, przyjechała ze wschodu kraju... W szczegóły nie musiała się chyba wdawać. Nie na tym etapie ich kruchej, ale chyba dobrze rokującej znajomości.

Patrizia Tribbiani
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Pati jedynie prychnęła w odpowiedzi, posyłając jej swoje typowe judging spojrzenie. Nieznajoma wkurzyła ją niesamowicie, ale chyba była w stanie dostrzec zalążek podobieństwa między nimi. I chyba tylko dlatego nie wszczęła jeszcze rabanu na całe pole kempingowe. Potraktowała Karen z litością, na jaką kobieta z pewnością nie zasłużyła!
–Hę? – zmarszczyła brwi, nie będąc pewna co ten babsztyl właśnie do niej powiedział. Co prawda znała angielski, ale ten język wciąż miał przed nią parę tajemnic. Zwłaszcza, że ona tu wzywała dopiero co Boga, a Karen dokładnie w ten sposób się do niej zwróciła. Czyżby myślała, że Patrizia to jakieś chodzące bóstwo? Cóż, lepiej może, żeby Karen tego nie prostowała, bo różnie mogłoby się do skończyć. Pati też potrafiła się bić!
– Gorsi są tylko łysi i brzuchaci, którzy nie smarują czubka głowy kremem z filtrem. I potem jego łeb wygląda jak przypieczona parówa – skwitowała. No chyba, że facet miał przy tym gruby portfel, więc EWENTUALNIE mogłaby rozważyć umówienie się z takim. Przynajmniej dobrze by pojadła i napiła się lepszego wina niż to z kartonu, z najniższej półki za 2 centy.
– No i czemu nie zatrzymałaś się u tej rodziny, tylko na tym wygwizdowie? – spytała z zaciekawieniem, rozlewając im do plastikowych kubków wielokrotnego użytku po tej przysłowiowej lampeczce wina. No przecież nie rozleje od razu całego, bo jeszcze nie wiadomo, czy jej nowa znajoma była tego warta. – No chyba, że mieszkają w Tingaree, to rozumiem. Spędziłam tam całe dzieciństwo i o madre di Dio, nigdy więcej – wzniosła oczy ku niebu. – Nawet mogłabym zamieszkać w domku po mojej matce, ale nie chciałabym mieszkać w chatce, w której umarła na śmierć – dodała podając nowej kumpeli jej kubeczek.
Karen Emerson
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
Prędzej to Karen pomyślałaby, że to ona jest bóstwem, niż miałby być nim ktokolwiek inny. Nie to, żeby miała o sobie tak duże mniemanie... Okej, miała. Wszystko za sprawą męża, dla którego była niemalże prawdziwą boginią, cudowną kobietą, w dodatku skłonną do poświęceń. Jak inaczej nazwać jej misję? Tyle dobrego, że szczegóły znała tylko ona, bo nigdy człowiek nie wie, kiedy odezwie się jakiś głos krytyki.
- A bo to człowiek wie, z czego robi te parówki?
Niejako zgodziła się ze swoją nową znajomą. Warto czasem poświęcić chwilę i skupić się na stanie realnym, ale jakoś tak wyszło, że jej małżonek wciąż miał trochę włosów na czubku głowy. Karen chyba nie porzuciłaby go nawet wtedy, gdyby całkowicie wyłysiał. Ech, to musi być prawdziwa miłość. Na pewno nią była, skoro kobieta porwała się na tak daleką podróż, by go ratować.
- To długa historia - powiedziała całkowicie szczerze. Bo owszem, historia jej rodziny była długa i skomplikowana, przez co Karen nie była do końca pewna, czy powinna w ogóle zaczynać ten temat. - Nie wiem, co to takiego. To Tinacośtam - przyznała. - Powiedzmy, że moja rodzina jest dość... specyficzna, a mi naprawdę się tu podoba. Mieszkam w czymś takim na co dzień.
Ciężko porównać warunki na obu campingach, by wskazać który z nich był lepszy. W Perth mieszkała przez całe swoje dorosłe życie, miała tam wielu przyjaciół w swoim wieku, nie tylko takich od kieliszka, a tu... Tu widywała głównie młodzież. Na szczęście Karen nie należała do grona osób mających problemy z nawiązywaniem znajomości, dlatego można chyba zaryzykować stwierdzenie, że nowa znajoma wydawała jej się całkiem fajna. Poza tym - umówmy się, ktoś, kto częstuje sąsiadkę winem, nie może być złym człowiekiem. Sięgnęła więc po swój kubek i zaraz powąchała zawartość, by ocenić bukiet. Widziała coś takiego w telewizji i zawsze chciała tak zrobić!
- Tak, ja to rozumiem. Ja też bym tak nie mogła. Człowiek sięgałby po wino i cały czas czułby na sobie osądzające spojrzenie zmarłej mamusi - natychmiast się z nią zgodziła. Co z tego, że jej własna matka nadal żyła. Emerson bywała empatyczna i umiała wczuć się w sytuację Pati. - A na co umarła?
Oczywiście pomijając to, że na śmierć.

Patrizia Tribbiani
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Patrizia w sumie marzyła o takiej miłości, jaką Karen doświadczyła ze strony swojego starego. Choć tu należałoby dodać gwiazdkę polegającą na tym, że jej osobisty stary musiał dawać jej wsparcie nie tylko duchowe, ale i również (albo przede wszystkim) finansowe. Czy sama poddałaby się takiej misji, na jakiej obecnie przebywała Karen? Wątpliwe, bo najpierw musiałaby wypchnąć z siebie potomka, a to wymagałoby od niej poświęcenia jej figury. Ale z drugiej strony… dziecko mogłoby być studnią pieniędzy, jeśli ojciec trafiłby się całkiem bogaty.
– Mamy czas. Mów – zachęciła (czy wręcz nakazała) unosząc lekko w górę swój kubeczek wielorazowego użytku z winem. – Tingaree? Wow, naprawdę jesteś nietutejsza – stwierdziła z rozbawieniem. Ba, wielu turystów przybywających do Queensland obierało sobie Tingaree jako jeden z celów turystycznych podróży. Mieszkańcy pewnie regularnie prowadzili jakieś potyczki z miastem, żeby ograniczyć tam wstęp wygłodniałym turystom. – Mieszkasz na co dzień w przyczepie? – zdziwiła się, bo dla niej osobiście było to jak zesłanie na Sybir. – Dobra dobra, nie mamy całego dnia, opowiadaj mi o tej specyficznej rodzinie – popędziła ją gestem dłoni. Nie zamierzała przecież wykorzystywać tej wiedzy dla własnych korzyści. No bo co by jej dało, że ktoś tam jest rodziną z kimś tam? Jeszcze jak mieszkała z matką w Tingaree jako nastolatka to może faktycznie jarały ją takie hot ploteczki, ale teraz sama udawała, że tutaj nie mieszka, więc tym bardziej nie miała zamiaru wkręcać się w jakieś sąsiedzkie plotkowanie.
– Mmm nie o to chodzi, moja babunia na pewno i tak już patrzy na mnie z nieba i żegna się nogą jak mnie obserwuje – aż zerknęła ku górze i nawet szybko się przeżegnała. – Ale ten smród… No dajże spokój, kto by chciał w tym mieszkać. Oprócz kupców – dodała szybko. Ale kto wie, może kupiec rozbierze ten lichy domek i sprzeda zabite dechy do jakiegoś tartaku. Ludzie to mieli łeb do interesów. – Zapiła się na śmierć – odparła i jak gdyby nigdy nic upiła łyczek wina.
Karen Emerson
ODPOWIEDZ