studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Włóż palce do środka - poprosiła. - Najlepiej wszystkie, ale nie za… głęboko? No wiesz, tylko trochę - żeby upewnić się, że Julian rozumie, co do niej mówi, sama wsadziła swoją rękę - w ramach demonstracji. Szybko cofnęła palce i strząsnęła z ręki nadmiar wilgoci. - Teraz ty - dodała i poczekała cierpliwie, aż Julian powtórzy ten gest. - No i teraz patrz. Jak masz mokre, to nabierasz… o tak. Lepiej na początku wziąć mniej, potem dołożyć więcej - wyjaśniła i szybko sobie o czymś przypomniała. - Możesz też użyć gadżetu, ale ja wolę to robić po prostu palcami. Możesz spróbować teraz tak, a jak będzie ci się kleiło do ręki i uznasz, że fujka, to sięgniemy po pomoc, dobra? - upewniła się, po czym położyła trochę wystudzonego ryżu na nori.
No przecież robili z Julianem sushi, a co?
- I teraz rozprowadzasz ten ryż, musisz go trochę dociskać - kontynuowała korepetycje. - Ryżu musi być mniej więcej… dotąd, więc dobierz sobie trochę - pokazała mu palcem. Poczekała cierpliwie, nad swoim pięknie dociśniętym ryżem, po czym wręczyła mu nóż. - Teraz trochę serka, tu, no i na to będziemy kładli dodatki - chwyciła drugi nóż i nabrała trochę smarowidła. - Na początek możesz spróbować z mniejszą rolką, co? Nałóż, nie wiem, dwie rzeczy. Albo trzy, jakie tylko chcesz - wskazała na przygotowane dodatki, już pokrojone i gotowe, żeby wpakować je w rolkę (i o których Tove myślała pewnie przez ostatni tydzień). Przemyciła tam nawet tofu, ale akceptowała, że Julian odmówi zjedzenia go. W międzyczasie, zerkając kątem oka na swojego pomocnika, sama zgarnęła do swojej rolki prawie wszystkie dodatki, bo i tak trzeba je przecież wykorzystać. - No i teraz zwijamy - powiedziała to takim tonem, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. - Sprawdź, czy nori leży równo z matą i robisz coś takiego - wyjaśniła i zwinęła rolkę. - To proste, musisz tylko docisnąć trochę matę, jak zakryje ci dodatki - dodała i może poczuła, że sobie trochę grabi, bo odłożyła swoją rolkę sushi i pocałowała go.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
W każdej, naprawdę każdej innej sytuacji natychmiast podłapałby to wkładanie palców i rzucił przynajmniej jednym żenującym żartem, którym nie powinni rzucać ludzie w jego wieku (szczególnie kiedy rozmawiają z dwudziestolatkami). Ale dzisiaj nie było każdej innej chwili, a była ta jedna, wyjątkowa, kiedy Julian… był maksymalnie skupiony na robieniu jedzenia. Nie zdarzyło mu się to nigdy wcześniej w życiu i istniała pewna szansa, że nie zdarzy się nigdy później, ale teraz do obrazu maksymalnej koncentracji brakowało mu tylko koniuszka języka wystającego z ust (i może jakichś wielkich okularów). Pewnie nawet pracy nie poświęcał tyle uwagi, co nabieraniu tego ryżu, który faktycznie się lepił i był dosyć fujka, ale nie zamierzał mówić o tym na głos, bo bardzo zależało mu na tym, żeby zaimponować Tove. Owszem, zaimponować.
Pewnym zaskoczeniem w jego życiu było to, że utrzymanie jakiejś relacji nieusankcjonowanej prawnie wymaga czegoś więcej niż wyglądania jak z okładki kalendarza z najbardziej hot prawnikami w twojej okolicy i umiejętności rozpinania cudzego biustonosza za pierwszym podejściem. Skoro Tove nie rzucała mu się już na szyję tylko dlatego, że jej dotknął i akurat mieli chwilę na wkładanie palców w miejsca inne niż miska ryżu, najwyraźniej musiał zacząć robić na niej wrażenie w inny sposób. I – na jego nieszczęście – postanowił, że dzisiaj będzie ją uwodził tym, jakim był świetnym uczniem.
No tylko, że mimo najszczerszych chęci, był uczniem absolutnie chujowym.
- Czym ja mam go dociskać, przecież on się nie dociska ręką – rzucił trochę żałośnie, bo jego ryż z jakiegoś powodu był jakiś zupełnie nie tak dociśnięty, szczególnie jeśli porównywał go z ryżem Tove. No poważnie, dociskać też nie potrafił? Do dzisiaj był przekonany, że po prostu nie wychodziło mu wrzucanie przypraw i pamiętanie o tym, żeby coś zdjąć z gazu lub wyjąć z piekarnika, ale swoim umiejętnościom z zakresu obsługi dłoni raczej ufał. Nałożył trochę za dużo serka i zaraz mocno zmarszczył brwi. - A skąd ja mam wiedzieć, co tu do siebie pasuje? – spytał, patrząc na składniki trochę podejrzliwie, a trochę jakby hamował się przed wpadnięciem w panikę. Nie mogli zacząć od nauki smarowania chleba masłem? Wreszcie zdecydował się chwycić za coś żółtego i coś różowego i docenił się w duchu za to, że pamiętał, które to nori. Z niesamowicie zdeterminowaną miną wziął się za zawijanie i był nawet prawie pewny, że coś mu z tego wyszło, kiedy na koniec jego nori (w myślach już jebane nori) postanowiło się jednak rozkleić i całość się rozwinęła. - Rozproszyłaś mnie – poinformował Tove, której zebrało się na całowanie akurat kiedy on tutaj chciał błysnąć, a potem z całego tego oburzenia pocałował ją raz jeszcze. - Chyba musisz mi jeszcze raz pokazać – stwierdził, odsuwając się trochę od blatu tak, żeby mogła stanąć przed nim, a on (prawie jak w „Uwierz w ducha”, tylko zamiast garnków, robili sobie dzisiejszy obiad) mógł pocałować ją w tył głowy i przytulić się trochę do jej pleców, zanim wyciągnął obie ręce w pełnej gotowości do nauki.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Może masz za suche palce - podpowiedziała uczynnie i z całkowitą powagą, zupełnie jakby nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo mu się dzisiaj podkładała. Zerknęła na jego stanowisko pracy i dodała: - Poważnie, włóż rękę do wody jeszcze raz, a potem spróbuj. Ryż jest lepki, więc nie wypadnie z rolki i tak, musisz go tylko trochę po tym glonie rozprowadzić - zmarszczyła lekko czoło, zupełnie jakby to była najbardziej kontrowersyjna rzecz, jaką dzisiaj powiedziała. Powstrzymała się od wymownego westchnięcia, a zamiast tego oparła na chwilę czoło o julianowe ramię - trochę jakby go chciała tą głową walnąć, ale nie o to jej chodziło. Chodziło o fizyczne okazanie wsparcia: w innej sytuacji by go pogłaskała po prostu, ale jej ręce były lepkie od ryżu, więc szybko zrezygnowała z tego pomysłu. - Wszystko tu do siebie pasuje - powiedziała miękko, gdy ponownie się wyprostowała. - Poza tym to tylko warzywa z ryżem, potem i tak je zanurzysz w sosie sojowym - wyjaśniła. Pewnie wybrała im do tego sushi same proste rzeczy, jak ogórek, batat czy inne awokado - szczytem szaleństwa mogło być mango, bo nie chciała za bardzo szaleć, gdyby okazało się, że Julian czegoś nie je. Czy spędzała ostatnio dużo czasu, myśląc o tej kolacji? Jak najbardziej, ale spędzała też sporo czasu, myśląc o ich weekendzie tak ogólnie. Czy Julian chrapał? O której dokładnie chodził spać? Spał w skarpetkach? Co oglądał wieczorami? - Albo ty źle zwinąłeś - dopowiedziała uprzejmie, a zaraz potem grzecznie podeszła do stanowiska Juliana - była za młoda na “Uwierz w ducha”, więc nie przyszło jej do głowy, że pada właśnie ofiarą tanich chwytów rodem z filmów. - To chodź, od początku - zarządziła, bardzo usiłując wziąć się w garść, choć trochę ją tym przytulaniem jednak rozproszył. - Zobacz, chwytasz matę i nakładasz nori na warzywa? I przytrzymaj chwilę, dociśnij tu, gdzie się łączy, bo musisz to skleić - dodała i gdy cała robota została odwalona, zabrała swoje ręce, zostawiając Juliana z tą swoją rolką. - I teraz tylko dowiń do końca - powiedziała z uśmiechem, bo Tove widocznie super się z tym wszystkim bawiła.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Teraz już odrobinę drgnęła mu brew, kiedy Tove wspominała o suchych palcach, ale zahamował swoje myśli, zanim zdążyły się rozszaleć za bardzo. Miał być grzeczny, skupiony i dostać szóstkę z zawijania wodorostów z ryżem, prawda? Posłuchał jej więc, zamiast narzekać dalej na ryż (chociaż był przekonany, że to bardziej wina ryżu niż kucharza) i spróbował go wyklepać, tylko trochę się przy tym krzywiąc. Wyszło jak wyszło, mógł więc przejść do kolejnych kroków i ruszyć ze swoim wyrafinowanym podrywem – przynajmniej do chwili, w której nie zorientował się, że skupienie w tej pozycji było o wiele, wiele trudniejsze. Mógłby się tego spodziewać, już jakiś czas temu zauważył, że podoba mu się to, jak pachną włosy Tove. Nie pytał jej o szampon czy inne głupoty, uznał po prostu, że to jej zapach i teraz, jeszcze kiedy postanowił ją w te włosy pocałować, trochę za bardzo skupił się na tym szczególe. Całe szczęście postanowiła robić rzeczy za niego, więc Julian tylko parsknął śmiechem i dowinął do końca, tak jak mu kazała. - Widzisz? Mówiłem, że jesteś wybitną nauczycielką – powiedział tuż przy jej uchu, które szturchnął jeszcze nosem, kiedy okazało się, że rolka tym razem była cała i nic się nie rozpadało. - Ale pewnie pomaga to, że masz wybitnego ucznia – dodał zaraz i zupełnie nie trzeba było widzieć jego uśmiechu, żeby domyślić się, jak wyglądał. Chwilowo ignorował to, że nawet zawinięta, jego rolka wyglądało dużo mniej estetycznie od rolki Tove. Zamiast się tym przejmować, pocałował ją jeszcze w skórę pod uchem i chciał położyć swoje dłonie na jej dłoniach, ale kiedy tylko dotknął jej skóry, przypomniał sobie, że oboje się lepili. - Zapomniałem – przyznał i znów parsknął śmiechem. - Okej, robimy coś jeszcze, czy tym się najemy, szefowo? – wyszczerzył się głupio. - Bo nie ukrywam, że trochę umieram z głodu i cały czas miałem bardzo dużą ochotę na podjadanie, ale jeszcze nie wiem, jak bardzo dostałbym po łapach – wyjaśnił, przy okazji sprawdzając jej stosunek do podżerania rzeczy w trakcie, w czym był zdecydowanie lepszy niż w ich przygotowywaniu. - I nie chciałem ci przeszkadzać, bardzo seksownie nabierałaś ten ryż – okej, trochę robił sobie jaja, ale trochę jednak – jezu – wszystko, co ta dziewczyna robiła, podobało mu się w nieprzyzwoitym stopniu.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Pokiwała głową z całkowitą powagą, jakby nie pozostało jej już nic innego jak tylko zaakceptować, że była wybitną nauczycielką i tyle, co zrobisz jak nic nie zrobisz. - Masz rację, niepotrzebnie się wtrąciłam, przecież doskonale radziłeś sobie sam - zauważyła, zupełnie jakby sam nie poprosił jej o pomoc, a Tove przylazła tylko dlatego, że chciała się poprzytulać. Skorzystała z okazji i przekręciła głowę tak, by pocałować Juliana w brodę czy inną żuchwę - tam, gdzie była teraz w stanie sięgnąć, nie łamiąc sobie przy tym karku. Widocznie samo całowanie się było w ich obecnej sytuacji lepszą opcją niż obmacywanie się, bo nie zdołała się powstrzymać i powiedziała: - Fujka - ale uśmiechnęła się przy tym szeroko. I, tak by Julian na pewno wiedział, że problemem jest to, że Tove dosypała czegoś do ryżu i teraz oboje się od niego lepią, a nie samo dotykanie jej, postanowiła się zrewanżować i ona też dotknęła julianowych dłoni, na wypadek gdyby zbyt mało się kleił. - Oczywiście, że robimy dalej. To ty powiedziałeś, że chcesz sam skręcić rolkę - przypomniała mu ich rozmowę w akademiku, nawet jeśli teraz pomysł wydawał jej się odrobinę głupi. - Jeszcze raz? - zaproponowała, gotowa wrócić na swoje miejsce i zacząć od początku. - Jesteś głodny? O nie! - zdziwiła się, przejęta tym wyznaniem pewnie zdecydowanie bardziej niż powinna - jak gdyby Julian był, dajmy na to, noworodkiem w simsach i ktoś jej groził, że zaraz zabiorą jej dziecko, jeśli nie zostanie nakarmione. - Mogłeś powiedzieć wcześniej. I jasne, że możesz coś z tego zjeść, przecież to i tak ma być zjedzone - zauważyła i podsunęła mu jakiegoś batata czy innego ogórka - z szacunku nie oferowała mu przynajmniej tofu. - Mhm, to mój znak rozpoznawczy - przytaknęła jeszcze, dała mu ostatniego buziaka i podeszła do zlewu, by umyć ręce, zanim wróciła do tych rolek. Wyciągnęła po kolejnym arkuszu nori dla siebie i dla Juliana. - Tym razem możesz spróbować dociskać ten ryż łyżką, chcesz? Może będzie ci łatwiej, no i nie będziesz miał mokrych rąk - a przynajmniej nie od tego.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- A byłem wtedy poczytalny? – upewnił się, chociaż był w stanie uwierzyć, że mógł postawić sobie tak ambitny cel. Z drugiej strony, do tej pory był w stanie zaakceptować rolkę zrobioną z pomocą Tove za tę samodzielną, ale skoro podnosiła mu poprzeczkę, nie widział innego sposobu niż utoczyć te wodorosty z ryżem jeszcze raz, żeby pokazać jej, jaki był dzielny i zdolny. Może dostanie w nagrodę jakąś naklejkę dzielnego kucharza? - Zawsze się tak przejmujesz, kiedy ktoś mówi ci, że jest głodny? – zainteresował się z rozbawieniem, bo nawet on sam nie traktował swojego głodu aż tak poważnie. Skoro jednak dostał pozwolenie na podjadanie, zgarnął tego ogórka. - Miałem kiedyś opiekunkę, która zachowywała się jakbym zabił jej rodzinę za każdym razem, kiedy podjadałem coś z kuchni. Miałem jakieś osiem lat, ale od tamtej pory wolę się upewnić – powiedział, nadal bardzo tym wszystkim ubawiony i zapchał się jeszcze jakimś batatem. - Tak? A coś jeszcze nabierasz seksownie? – dopytał z dużym zainteresowaniem i ręką z powrotem w ogórkach. - Skoro inni ludzie są w stanie to zrobić bez łyżki, to ja też to zrobię bez łyżki – odparł zaraz, niemal oburzony, że proponowała mu pójście na łatwiznę, kiedy on tutaj chciał błyszczeć. Wyciągnął złączone ręce przed siebie, a potem nad swoją głowę, jakby rozgrzewał się przed jakimś biegiem, a potem przejął od niej nori i z bardzo poważną miną wsadził rękę w ryż. - Teraz mi nie podpowiadaj – poprosił, zupełnie jakby nakładanie ryżu faktycznie było jakąś niesamowitą filozofią. Zerkał co prawda kontrolnie na rolkę Tove, ale spróbował pamiętać nawet o sprawdzeniu, czy ma te ręce odpowiednio zmoczone i czy ten ryż docisnął mu się tak, jak powinien. Nadal nie był pewny, ale jeśli coś szło mu dobrze, to zgrywanie głupa i udawanie, że doskonale wie, co robi (przydawało się w pracy), więc zdecydował się na tę strategię i po prostu przeszedł do serka. - Ktoś cię tego wszystkiego uczył? – spytał nagle, z dużą powagą dobierając dodatki. - To znaczy robienia jedzenia i w ogóle gotowania – wyjaśnił na wszelki wypadek, udając, że chce ułożyć tego ogórka równo. - Dobra, teraz możesz skontrolować – odsunął się trochę, żeby mogła się przyjrzeć, zanim on zabierze się za zawijanie.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Nie wyglądałeś, jakbyś nie był - pomogła mu na tyle, na ile była w stanie. Nie dodała, że sama wolałaby chyba, żeby Julian faktycznie był wtedy poczytalny, skoro w trakcie tej samej rozmowy powiedział jej też, na przykład, że dotyka jej w ramach hobby, a nie tylko dlatego, że chciałby się z nią przespać. Ale, no właśnie, nie byli wtedy w trakcie seksu, nie pili alkoholu, dlatego Tove potraktowała jego deklarację bardzo na serio. - Chyba tylko czasami - odparła, marszcząc trochę czoło, bo musiała się nad tym przez chwilę zastanowić. - Ale to trochę bez sensu, to znaczy: po co masz być głodny, jak możesz nie być? - zadała mu pytanie z gatunku tych filozoficznych i wzruszyła przy tym ramionami.
Zerknęła na swoją rolkę, bardzo starając się nie zrobić żadnej miny i spytała: - Co to znaczy, że miałeś kiedyś opiekunkę? Było ich, nie wiem, dużo? - to pewnie okropna klisza, ale wiedziała już, że Julian jest raczej zamożny, tak samo jak jego rodzina prawników - łatwo było dopisać sobie do tego historyjkę mówiącą o tym, że był wychowywany przez nianie jak te wszystkie smutne dzieci w książkach. I nic nie mogła poradzić na to, że Julian sam ją sprowokował przywołaniem swojego wieku. Dlatego jeszcze chwilę walczyła ze sobą, aż wreszcie westchnęła i spojrzała na niego. - Słuchaj, powiesz mi jeszcze raz, ile ty masz lat? - poprosiła, patrząc na niego tak, jakby bardzo starała się mieć minę winowajczyni i nie śmiać się z tego. - Bo ja wiem, że mi to mówiłeś, pamiętam, że rozmawialiśmy o tym w barze, bo ty spanikowałeś, że nie wiem, kim jest jakaś piosenkarka sprzed pięćdziesięciu lat. Wszystko pamiętam, ale byłam wtedy trochę wstawiona i… i nie mam pojęcia, czy to było trzydzieści, czy pięćdziesiąt pięć - nie wytrzymała i uśmiechnęła się. Mniej więcej mogła to oszacować, zwłaszcza że, jak na złość, wiek jego córki zapamiętała, ale chciała mieć konkret. - Spróbujesz tofu? Bo nie wiem, czy mogę je dawać do środka - wskazała brodą w odpowiednim kierunku.
Wzruszyła lekko ramionami. - Mąkę? - bardziej spytała niż oznajmiła, ale krył się za tym podstęp, bo spojrzała na Juliana z nagłym ożywieniem. - Jeśli zrobię nam bajgle na śniadanie, zjesz go? Muszę tylko dzisiaj zagnieść ciasto, ale to nie zajmie dużo czasu - doprecyzowała jeszcze, na wypadek gdyby pomyślał, że Tove, jak normalny człowiek, zamierzała kupić pieczywo i po prostu położyć na nie dodatki.
- Gotowania? Nie - uśmiechnęła się pod nosem. - Chyba że internet się liczy? Jak mieszkałam z tatą, to głównie ja nam gotowałam, no i okazało się, że całkiem to lubię - wyjaśniła, nie zdając sobie chyba sprawy z tego, że zaczyna się zwierzać komuś, kto miał opiekunki. Następnie, zgodnie z prośbą, zerknęła na jego rolkę. - Bardzo pięknie - zapewniła z całą powagą. - Teraz musisz to zwinąć, patrz jeszcze raz - poprosiła i pokazała mu na swojej rolce, o jaki dokładnie gest jej chodzi.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Mhm – przytaknął z ustami pełnymi ogórka. - Chyba bardzo dużo, byłem koszmarnym dzieckiem i szybko się zmieniały – wyjaśnił, uśmiechając się dokładnie jak ktoś, kto niczego w byciu koszmarnym dzieckiem nie żałował. Głównie dlatego, że mógł wtedy nieco legalniej uprzykrzać życie swojemu ojcu i bratu. Zupełnie nie wyczuł jednak, że w tym stwierdzeniu mogło być coś nietypowego. Nie chodziło nawet o to, że milion opiekunek było w jego świecie jakąś oczywistością, bo sami korzystali przy Connie z jednej, kiedy była bardzo mała, a on i Laine pracowali. Jako oczywistość traktował jednak pewien model funkcjonowania swojego ojca, który chętnie opowiadał o tym, jak ważne są dla niego rodzinne wartości, a potem potrafił starszego syna najwyżej ochrzanić i poza tym niekoniecznie się nim interesował. Kolejne pytanie Tove zatrzymało go jednak tylko na chwilę i zaraz spojrzał na nią zupełnie beztrosko. - Sześćdziesiąt cztery – odparł takim tonem, jakby to była oczywistość, nabrał na palec trochę ryżu i wpakował go sobie do ust. - Podobno nieźle się trzymam – wyjaśnił po chwili i nachylił się, żeby pocałować Tove w czubek nosa, jakby miało to jakkolwiek złagodzić ich sytuację wiekową. - Trzydzieści sześć, ale bardzo doceniam, że byłaś gotowa na to, że mam o dwadzieścia więcej i nie wyglądałaś, jakbyś się tym przejmowała – przyznał z rozbawieniem. Z dwojga złego w tej sytuacji jego prawdziwy wiek wydawał się jednak dużo mniej problematyczny. - Tofu? – spojrzał na nią bardzo podejrzliwie i trochę skrzywiony, ale jednak po chwili wahania wpakował sobie kawałek do gęby i przez chwilę po przeżuwał. - Jest… akceptowalne, ale chyba byłoby lepsze w towarzystwie warzyw. Wielu warzyw – zawyrokował, co i tak było w jego przypadku niesamowitym postępem.
- Nie wiem, czy mąka jest, wiesz... – zmarszczył się. - Może bita śmietana? – zaproponował po chwili jakieś bardziej hot jedzenie i zaraz musiał bardzo wysoko unieść brwi. - Robisz bajgle na śniadanie? – powtórzył po niej. - Tak… od zera, z rzeczy, które tutaj mamy, możesz zrobić prawdziwe bajgle? – zamrugał jeszcze kilka razy, zszokowany chyba koncepcją samodzielnego robienia takich rzeczy. - Pewnie, że zjem – było też duże ryzyko, że jak tak dalej pójdzie, w trakcie jedzenia zacznie wyznawać jej miłość, ale chwilowo jeszcze się powstrzymywał.
- Ile miałaś wtedy lat? – spytał, próbując sobie poskładać jakoś życiorys Tove z tych mało mówiących kawałków, które miał. Nawet on, przy swoim kompletnym braku umiejętności, nie zostawiłby gotowania w rękach Constance, bo nie była to jej rola (chociaż już teraz robiła żarcie tysiąc razy lepiej od niego), więc nie wiedział jeszcze, czy sprawa była dziwna, czy miało to miejsce dwa lata temu.
Spróbował skupić się na tym zwijaniu jeszcze raz, obserwując uważnie swoją nauczycielkę, a potem wyprostował się, wziął głęboki wdech i z pełną powagą przystąpił do próby numer dwa. Tym razem spieszył się trochę mniej i nikt nie próbował całować się z nim w trakcie, więc docisnął tak, jak poprzednio i… - Ha! – zawołał, bardzo z siebie dumny, kiedy rolka się nie rozpadła od razu i odwrócił się zaraz w stronę Tove. - No nie wiem, chyba zasługuję na jakąś nagrodę – wyszczerzył się i pochylił, żeby ją pocałować trochę głębiej i dłużej niż jeszcze niedawno, próbując jednocześnie pamiętać, żeby nie dotykać jej lepiącymi się dłońmi. - A ty to już na pewno – dodał, kiedy już się odsunął, w ogóle nie łudząc się, że tak wybitnym uczniem mógłby być, gdyby nie miał tak wybitnej nauczycielki.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Nie wiem, jak to działa - zastrzegła na początek, dodając do swojej rolki jeszcze trochę wasabi. - Ale… to były takie opiekunki, które przychodzą wieczorem, gdy rodzice chcą wyjść na wernisaż i wyrwać się na kilka godzin? Czy, nie wiem, takie, które odbierały cię ze szkoły i się tobą zajmowały? - o bycie koszmarnym dzieckiem nie dopytywała wcale, trochę jakby bez trudu mogła sobie taką wersję wyobrazić.
Pokiwała głową, starając się wyglądać, jakby całkowicie wierzyła w to, że dała się wywieźć z miasta sześćdziesięciolatkowi, a po chwili uśmiechnęła się. - Nie powiedziałabym - skwitowała na wieść, że podobno Julian nie wyglądał na swój wiek. Patrząc na to z tej perspektywy, jego trzydzieści kilka rzeczywiście nie brzmiało aż tak tragicznie, a Tove… chyba zaczynała się przyzwyczajać? Jej chłopak był ponad dychę starszy, a w dodatku żonaty - nie była to jej wymarzona sytuacja, ale no już trudno, zdarza się i tak. - Kiedy masz urodziny? - dopytała jeszcze, gotowa chyba zakończyć temat wieku (jego, ale też swój - strategicznie nie przypominała mu, ile sama ma lat, nawet gdyby Julian również zdążył o tym drobiazgu zapomnieć).
- Jeśli nie chcesz, nie musisz - zapewniła go jeszcze, bohatersko powstrzymując się od wszystkich żartów o tym, co sama Tove pakuje sobie do ust bez narzekania. Powstrzymała się również od uniesienia brwi na wieść, że jej jedzenie było akceptowalne, a zamiast tego powiedziała: - Warzywa, tak, no i pamiętaj, że będziesz je jeszcze maczał w sosie sojowym. Albo w majonezie - dodała i oczy mogły jej trochę zabłysnąć. Przynajmniej na chwilę, bo już za moment musiała spojrzeć na Juliana z pewnym powątpiewaniem. - Może od razu ubiję ci masło? - zaproponowała uprzejmie, skoro chciał bitą śmietanę.
- Mhm - przytaknęła z taką miną, jakby pytał ją o płatki z mlekiem. - Albo, częściej, na drugie śniadanie, bo ja późno wstaję, a bajgle jeszcze trzeba upiec - widocznie przygotowywanie ich dzień wcześniej uważała za jakąś amatorszczyznę.
Sięgnęła po kawałek ogórka trochę z nudów, bo czekała ze zwinięciem swojej rolki, aż Julian upora się z dociskaniem ryżu. Zaraz okazało się jednak, że musiała zmarszczyć mocno czoło. - Nie patrz tak na mnie - powiedziała, wciąż przeżuwając. - Nie byłam, nie wiem, sześciolatką. I to nie tak, że ktoś mnie zmuszał, to po prostu… musieliśmy coś jeść, prawda? - to pytanie zestresowało ją chyba bardziej niż powinno, ale nie chciała, żeby Julian sobie pomyślał nie wiadomo co - na przykład, że kiedy on miał opiekunki w dzieciństwie, Tove dorastała, robiąc za niańkę swojego ojca. No żarty. Nerwowo potarła jeszcze dłonią ten nos, w który przed chwilą ją pocałował.
Na szczęście rolki wciąż same się nie zawijały, dzięki czemu mogli zmienić temat na wygodniejszy, a Tove już po chwili roześmiała się i kiedy Julian ją pocałował, spróbowała objąć go rękami za szyję tak, żeby wciąż nie dotykać go dłońmi. - To bardzo ładna rolka - skłamała gładko i pocałowała go raz jeszcze, wciąż się nie odsuwając. - Ja? Racja, co dostanę? - widocznie weekend w miejscu, za które płacił Julian, to za mało.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Takie, które prawie u nas mieszkały – wyjaśnił natychmiast i dopiero wtedy poczuł pewną niestosowność. - Mój ojciec dużo pracował, a matka… powiedzmy, że chorowała, więc ktoś musiał nad ogarniać – spróbował wyjaśnić i trochę się zmarszczył na sam koniec. Nie rozmawiał o swojej rodzinie od… pewnie powiedziałby, że od zawsze, ale na temat ojca i brata narzekał wielokrotnie. Może nie rozmawiał raczej o matce i nie był jeszcze pewny, co z tym powinien zrobić, więc chwilowo po prostu postanowił udawać, że mówił o samych normalnych rzeczach, bez samobójstw w tle.
- W sierpniu, siedemnastego. I wiesz, że teraz ty musisz mi powiedzieć, kiedy masz swoje? – powiedział takim tonem, jakby mieli to już wcześniej ustalone, a nie jakby nie do końca to przemyślał i Tove mogła mu teraz spokojnie uciec z odpowiedzią, chociażby po to, żeby nie przynosił jej już żadnych lodów. O jej wiek nie dopytywał, bo pamiętał to aż za dobrze, ale… chyba też powoli zaczynał się z tym oswajać? Pewnie nie miał wyboru, skoro bywał tak często w akademiku, może niedługo zacznie kumplować się tylko z ludźmi w jej wieku?
- A potrafisz ubijać masło? – zainteresował się natychmiast, bo zakładał już, że umiała wszystko, to czemu nie to. - Okej, jest coś, czego nie umiesz zrobić? – spytał z bardzo szczerym zaciekawieniem, skoro Tove została jego autorytetką w kwestii jedzenia i robiła nawet rzeczy, które wydawały mu się niewykonalne w domowych warunkach (to znaczy bajgle).
- Nie patrzę – powiedział natychmiast, bo sam chyba nie zorientował się, że patrzył na nią jakkolwiek. Szybko zauważył jednak jej dyskomfort i uznał, że jego hipoteza o dziwnej sytuacji mogła jednak być prawdziwa. - Nie mówię, ze ktoś cię zmuszał – powiedział natychmiast, nie chcąc jej spłoszyć. - Tylko że podziwiam, że to ogarniałaś, kiedy byłaś… zakładam, że trochę młodsza – zdecydował się dodać z nadzieją, że to jej nie przestraszy. Może miał na to wszystko inną perspektywę, bo sam był ojcem nastolatki i właśnie dowiadywał się czegoś potencjalnie niepokojącego o młodości swojej dziewczyny, ale uruchomiło mu to jakąś lampkę alarmową i chęć dowiedzenia się trochę więcej.
Chwilowo jednak inne rzeczy zeszły na dalszy plan, skoro postanowili wrócić do całowania się i Julian odrobinę (bardzo) się rozproszył. - Wiem, może powinniśmy ją gdzieś powiesić? – zasugerował, nawet nie patrząc na tę swoją rolkę. Objął za to Tove w talii, również próbując nie dotykać jej dłońmi. - Mam kilka pomysłów, które mogą ci się spodobać – mruknął prosto w jej wargi i uśmiechnął się łobuzersko. - Ale do tego mogę potrzebować czystych rąk i trochę mniej ubrań – pocałował ją jeszcze raz, ewentualnie pięć kolejnych, aż wreszcie zebrał się na ten heroiczny czyn, jakim było odsunięcie się od niej chociaż trochę. - No i musisz zdecydować, czy chcesz nagrodę przed czy po jedzeniu.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Potrząsnęła pospiesznie głową. - Nie mam żadnej opinii na temat opiekunek mieszkających z dziećmi, którymi się zajmują - zapewniła, bo naprawdę nic sobie w tym momencie nie pomyślała - ani o Julianie, ani o jego rodzicach. Nigdy nie myślała o tym, że kiedyś sama mogłaby mieć dzieci i w jakiś sposób je wychowywać, więc nie zdążyła także przemyśleć swoich potencjalnych metod wychowawczych - tego, czy będzie korzystała z pomocy niani albo puszczała dzieciom bajki. Jeśli już… pomyślała chyba, że miło byłoby mieć kogoś, kto poświęca ci całą uwagę i jest po twojej stronie, gdy twoi rodzice się rozwodzą i przerzucają cię jak jakiś stary fotel po ciotce, którego żadne z nich tak naprawdę nie chce zatrzymać. Nawet gdyby ta osoba robiła to za pieniądze.
Bardzo żałowała teraz, że ma ręce upaprane ryżem czy innym mango, bo chętnie od razu by sobie zapisała datę julianowych urodzin. Pozostało jej tylko powtórzyć za nim, żeby spróbować nie zapomnieć: - Siedemnastego sierpnia, dobra - i chyba nie wyczuła tu żadnego podstępu (ani żadnych kolejnych lodów), bo odpowiedziała mu tak, jakby naprawdę uwierzyła, że zasada, o której powiedział Julian, istnieje naprawdę. - Dwudziestego października. Hej, chcesz wiedzieć, w którym roku się urodziłam? - spytała, nagle ożywiona i uśmiechnęła się trochę demonicznie. Przywykła do tego, że starsi ludzie mają z tym problem, ale ciężko powiedzieć, dlaczego właśnie teraz postanowiła poznęcać się nad Julianem.
- Nigdy tego nie robiłam - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Ale sam ruch jest mi znany, więc pewnie bym sobie poradziła - dodała jeszcze, bo przecież od początku to nie o masło jej chodziło, tylko o głupi żart. - To skomplikowane - przyznała. - Bo, no wiesz, skoro wrzucam przepisy do internetu, to… nie mogę cały czas wrzucać tej samej owsianki, co nie? Tylko muszę wymyślać nowe rzeczy do jedzenia, więc siłą rzeczy potrafię zrobić więcej potraw - zmarszczyła trochę czoło. - Ale jasne, że są takie, których nie potrafię zrobić. Na przykład beza - nie dodała, że nigdy nie próbowała jej upiec.
Uświadomiła sobie, że spięła trochę mięśnie, więc spróbowała je rozluźnić. - A teraz, przepraszam, jaka jestem? - dopytała, skoro, jego zdaniem, młodsza już była. Dużo prościej było czepiać się słówek niż próbować mu teraz wyjaśnić, jak wyglądało jej gotowanie dla rodziców. A jeszcze prościej było się z nim całować, więc bardzo chętnie się tym zajęła i powstrzymała przed komentowaniem tego, że rękoma i bez ubrań to trochę nuda. - Ty byłeś głodny, prawda?

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Bardzo chcę udawać, że nie wiem, od jakiej cyfry się zaczyna – odparł, trochę rozbawiony, a trochę jednak na moment samym sobą podłamany, skoro przypomniał sobie, że sypia z kimś, kto urodził się w obecnym wieku. Przy okazji on też powtórzył sobie jej datę urodzenia, tyle że w głowie, zupełnie jakby planował, że ich relacja utrzyma się nie tylko do sierpnia, ale też do października.
- Myślę, że dostałabyś jakiś medal – przyznał jej uprzejmym tonem, chociaż dzisiaj to on po raz kolejny nie poszedł w stronę żadnych skojarzeń i głupich żartów, zamiast tego rzeczywiście zachwycając się umiejętnościami Tove. I to chyba było niepokojące – kiedy oprócz seksu, interesowały go też jej pasje i życie. Z drugiej strony, wypytywał ją przecież o wszystko już na ich pierwszej (albo drugiej, zależy jak liczyć) randce, nie wiedział jeszcze tylko, czy poprawiało to sytuację, czy wręcz przeciwnie. - Czyli mówisz, że jest więcej niż jedna owsianka? – spytał z miną, z której trudno było wyczytać, czy naprawdę nie wiedział, czy teraz jednak trochę się z siebie nabijał. - To dobrze, bezy są za słodkie – stwierdził bardzo nonszalancko, jakby jego opinia miała tu jakiekolwiek znaczenie.
- To bardzo kłopotliwe pytanie w naszej sytuacji – zauważył z rozbawieniem, zauważając jej chwilowe spięcie, ale decydując się jednak tego nie komentować. Był zaciekawiony wszystkimi kawałkami historii Tove, ale nie sądził, żeby to był na to dobry moment, więc dał jej spokój i przeszedł do tych dużo przyjemniejszych części wspólnego gotowania. To znaczy do okładania jedzenia na po seksie. - Myślę, że jeszcze przeżyję – mruknął i naparł na nią trochę, żeby cofnęła się o te pół kroku i żeby mogli jednak umyć ręce z całego tego ryżu. Ewentualnie żeby zaraz potem mógł zacisnąć dłonie na jej udach i przetransportować ich na kanapę w salonie.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

W docenianie Tove za jej niesamowite umiejętności uczenia go gotowania zaangażował się na tyle, że nagród mogła być więcej niż jedna i mogło zejść im na tym trochę dłużej niż planowali. Nie, żeby Julian żałował (i miał nadzieję, że ona też nie żałowała) – kiedy okazało się, że nie musiał uciekać po godzinie w pokoju w akademiku, odkrył, że najchętniej nie odsuwałby się od niej dalej niż na kilka centymetrów. Miał idiotyczną ochotę nie tylko uprawiać seks, całować się i gapić na Tove bez ubrań, ale też po prostu być gdzieś obok, dotykać jej po plecach, głaskać po karku czy bezsensowne smyrać palcami jej nogi. I była to chęć na tyle duża, że jednocześnie go trochę przerażała, ale też ciekawiła. Przede wszystkim dlatego, że nie przypominał sobie czegoś podobnego w żadnej z poprzednich relacji. W końcu zdecydowali się jednak ruszyć się z podłogi przy kanapie, która okazała się w pewnym momencie wygodniejszym miejscem, może nawet coś na siebie wrzucić (Julian raczej tylko dół, skoro mógł trochę poświecić klatą) i zjeść. Na tarasie, z widokiem na wodę i niespecjalnie zatłoczoną plażę, gdzie przenieśli się z sushi. - Gwarantujesz, że od tego nie umrzemy? – spytał, bardziej z obawy, czy nie mógł jakiejś rolki skręcić niechcący tak, żeby stała się trująca. - I… no wiesz, jak się bawisz? – spytał nagle, zanim w ogóle się nad tym zastanowił. - Niekoniecznie pytam o sam seks, chociaż jeśli masz jakieś… ekhm, uwagi, chętnie je przyjmę. Pytam o… w ogóle – dokończył dość niezręcznie, skoro już zaczął, czując się trochę tak, jakby właśnie pytał ją, czy pójdzie z nim na szkolną imprezę albo zostanie jego dziewczyną.
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ