murarz, tynkarz, tapeciarz — c.w. construction
23 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
002.

- Midge, już wsiadam w samochód, dobra? - rzucił do telefonu i nie miał zamiaru przyjmować nie, jako odpowiedzi. Jeżeli próbowała przekonać go, że nie było potrzeby aby ruszał się z domu, że było już zdecydowanie za późno, no to... wcale nie miał zamiaru jej słuchać. Bo widział, że coś jest nie tak, prawda? Gdyby wszystko było w porządku nie mówiłaby w taki sposób, jej głos nie byłby dziwnie napięty i być może odpisałaby mu zamiast od razu wciskać słuchawkę. Po prostu coś się działo, a Les nie miał w zwyczaju siedzieć na dupie i nie robić nic, nie tak to działało. Gdyby tak było to zamknąłby oczy i kazałby mamie radzić sobie z rozpadającym się domem i utrzymaniem siostry, kiedy on gubiłby się w studenckim życiu, gdzie wykłady zapewne byłyby przyćmione ciężarem kaca. Tak samo jak nie miał zamiaru ignorować tego, że Midge nie była w najlepszym stanie - owszem może nie umiał jeszcze powiedzieć o co chodziło i w ogóle jak poważne to miało być, ale to nie było istotne. Można nazwać to instynktem, może paranoją, a może przez ten krótki czas od odnowienia ich relacji po prostu poznał ją lepiej niż ktokolwiek inny? Po prostu coś mówiło mu, że nie powinna być sama.

Dlatego zgasił silnik niedaleko jej domu, który znał całkiem dobrze. Przez całą drogę nawet nie przeszło mu przez myśl, że mogłoby to jakkolwiek negatywnie wpłynąć na jego pracę. W tym momencie, kolokwialnie mówiąc, srał na to. Będąc pod domem napisał jedynie, aby otworzyła okno - całe szczęście wiedział, który pokój należał do niej, więc na dziewięćdziesiąt procent nie miało się to skończyć wpadką wyjętą z komedii z Adamem Sandlerem w roli głównej, gdzie wejść miał nie do pokoju Midge, a sypialni jej rodziców. Wspiął się po filarze, później szybko, ale ostrożnie stawiał kroki na dachówce - w tym momencie doświadczenie wyniesione z pracy było na wagę złota - i chwilę później pukał już delikatnie w szybę, a gdy w oknie powitała go Midge, starał się zasłonić zmartwienie lekkim uśmiechem nim wślizgnął się do środka. - Czuję się trochę jakbym odwiedzał księżniczkę zamkniętą w wieży - rzucił chcąc chyba durnym żartem jakoś przełamać lody, ale niebieskie oczy uważnie jej się przyglądały. - Chcesz pogadać o tym co się stało? - dobra, nie był zbyt dobry w subtelnościach i potrzebował od niej chociaż tego - określenia czego potrzebowała bardziej, porozmawiania o tym co było powodem jej niepokoju czy zapomnienia o tym. A może w ogóle nie potrzebowała rozmowy? Może wystarczyło, że ktoś przy niej będzie? Może przytuli?

midge winslow
powitalny kokos
córka marnotrawna
nie ma i na razie nie będzie
studentka — na kierunku artystycznym
22 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
no more dreaming like a girl, so in love with the wrong world
007.
midge & les
you came
you called
[outfit]
Les, daj spokój. To nie …jest najlepszy pomysł; planowała dokończyć, ale chłopak rozłączył się, nie chcąc słuchać jej dalszych sprzeciwów. Nie było jej na rękę, żeby przyjeżdżał i widział ją w takim stanie — wyraźnie roztrzęsioną, z napuchniętymi oczami i potarganymi, ciemnymi lokami. Nie chodziło o aspekt wizualny, a fakt, jak bardzo nieswoja się teraz wydawała. Zapaliwszy światło, zaczęła krążyć po pokoju w lekkim zdenerwowaniu. Odłożyła na swoje miejsce kilka niedbale rozrzuconych rzeczy, tak jakby próbowała zadbać o porządek — w rzeczywistości jedynie szukając dla siebie zajęcia.
Ta noc nie należała do najłatwiejszych.
Zresztą, większość z nich taka nie była.
Midge nie pamiętała już, jak to jest spać spokojnie — kłaść się wieczorem, zasypiać bez najmniejszego problemu i budzić, nie odczuwając przy tym żadnego napięcia sugerującego, że zbliża się niebezpieczeństwo. Od wielu miesięcy miała z tym problem; bo pod zamkniętymi powiekami malowały się obrazy, których oglądać absolutnie nie chciała. Nie była jednak skora się tym dzielić, skrzętnie ukrywając wszelkie problemy, jakie rodziły się w jej głowie. Co było prostsze w momencie, gdy nikogo nie dopuszczała zbyt blisko siebie. Les natomiast zakradł się dość niepostrzeżenie, przez kilka tygodni ponownie stając się jej bliższy, niż ktokolwiek inny.
Nie była jednak gotowa, by w pełni się otworzyć.
Pukanie do okna wyrwało ją z zamyślenia. Podeszła do szyby, otworzyła ją i odsunęła się nieco, żeby zostawić Lesowi przestrzeń na swobodne wejście do środka. — Mówiłam, że nie musisz przyjeżdżać — mruknęła, odwracają się do niego plecami i pokonując trasę w kierunku łóżka, na którego brzegu przysiadła, opierając na krawędzi jedną nogę i kładąc głowę na kolanie — Nie, nie bardzo. Możesz mi opowiedzieć, jak ci minął dzień — stwierdziła, przyglądając się mu nieco uważniej, oczami, które chwilę wcześniej przemyła zimną wodą.
murarz, tynkarz, tapeciarz — c.w. construction
23 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Miała rację - nie chciał słuchać jakichkolwiek wymówek. Po prostu nie. Może nie miał dużo, może brakowało czasem na jakiś podstawowy remont i nigdy nie miał tego luksusu nie oglądania każdego, wydawanego banknotu, ale co miał to wsparcie ze strony rodziny, które z czasem stało się pewnego rodzaju normą, która stała się dla niego pewnego rodzaju podstawą, pieprzonym minimum, należącym się każdemu. A z jakiegoś powodu Midge zdecydowała się zadzwonić właśnie do niego. Dlatego decyzja była raczej prosta. Bo czasem osoba potrzebująca pomocy nie będzie chciała jej przyjąć i wtedy trzeba będzie się z nią wepchnąć na siłę, najlepiej przez okno, prawda?

Rozejrzał się po pomieszczeniu trudno powiedzieć czy w odruchu, czy z zainteresowania - w końcu było to jej miejsce, nie? Takie małe królestwo, miejsce, które teoretycznie powinno być azylem. No właśnie, teoretycznie. A słysząc to absurdalnie głupie zdanie wypadające z jej ust jedynie uśmiechnął się pod nosem, niebieskimi oczami wracając do niej. - Wiem, ale chciałem - i coś mu mówiło, że ona też chciała, żeby tu był. Gdyby było inaczej przecież nie otworzyłaby mu tego okna, prawda? A jednak stał tu, podchodząc bliżej łóżka, wcześniej zsuwając ze stóp adidasy, które zdecydowanie pamiętały lepsze czasy. Zajął miejsce naprzeciwko niej, chwilę jeszcze ją obserwując, jakby zastanawiał się czy powinien drążyć temat, ale ostatecznie delikatny uśmiech przyozdobił twarz, na której widać było ślady pracy w pełnym słońcu. - Ok, ale gdybyś jednak chciała teraz czy kiedykolwiek to... możesz - może ta wiadomość wsiąknie w jej głowę, a może wręcz przeciwnie, czuł po prostu, że musiał to z siebie wyrzucić. - A dzień minął mi całkiem produktywnie, wieczorem grzebałem jeszcze coś przy domu, ale w ciągu dnia sklejaliśmy z młodą karmnik na zajęcia techniczne. Dla jakich ptaków? Mnie nie pytaj - nic ciekawego, nic ekscytującego, ale chyba powoli nauczył się doceniać te monotonię.

midge winslow
powitalny kokos
córka marnotrawna
nie ma i na razie nie będzie
studentka — na kierunku artystycznym
22 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
no more dreaming like a girl, so in love with the wrong world
N i e potrzebowała pomocy — a przynajmniej tak uparcie twierdziła. W głębi serca wiedziała jednak, że brakuje jej w s p a r c i a, którego przez większość życia nie dostawała. Midge i Les mieli braki w całkiem innych aspektach: jego rodzinie brakowało pieniędzy, jej podejścia i umiejętności okazywania uczuć. Ona również tego nie potrafiła; dorastając, nie nauczyła się mówić kocham i nikomu dotychczas tego nie wyznała. Czuła narastającą panikę za każdym razem, gdy przyciągnęła czyjąś uwagę, a intencje danej osoby nie wydawały się być wyłącznie przyjacielskie. Romantyzm nie był jej najwyraźniej pisany.
Wyprostowała się i patrząc na chłopaka, uśmiechnęła delikatnie, pokazując tym samym, że d o c e n i a jego słowa. Bo doceniała, naprawdę. Tak samo jak przyjazd, który był czymś niespodziewanym — nikt wcześniej nie wykonał względem niej podobnego gestu. Nie wiedziała jednak, czy c z y m k o l w i e k ma ochotę się podzielić; tak długo trzymała problemy w sobie, że odzwyczaiła się od większych zwierzeń. Nigdy zresztą nie była ich fanką. — Hm, karmnik? To zadanie szkolne, czy jej pomysł? — zapytała. Jeśli dobrze pamiętała, siostra Lesa wyrastała już powoli z d z i e c i ę c e g o wieku, aczkolwiek i na takim etapie człowiek posiadał wiele kreatywnych pomysłów, które z uporem chciał realizować. Midge wiedziała to przede wszystkim po s o b i e. — Byłam niedawno u Diona. Kazał mi wziąć na ręce Winnie, co było absolutnie przerażające — zdradziła, delikatnie się wzdrygając. Nie miała problemu z dziećmi — zwłaszcza swoją bratanicą i bratankiem — ale obawiała się, że mogłaby zrobić maleństwu krzywdę.
Chcesz się czegoś napić? — zagaiła po chwili, rozglądając się po pokoju i sprawdzając opcje. — Mam wodę. Mogę ewentualnie zejść po sok albo herbatę, ale wolałabym nikogo nie obudzić — były na to raczej marne szanse, ale Midge wolała dmuchać na zimne. Nie chciała tłumaczyć się z tego, dlaczego w środku nocy włóczy się po domu. I w dodatku nastawia czajnik.
murarz, tynkarz, tapeciarz — c.w. construction
23 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Paradoksem życiowym miało być chyba to, że osoby twierdzące iż pomocy nie potrzebują, potrzebowały jej najbardziej. Owszem, mogła teraz nie chcieć pomocy, ale wcale nie oznaczało to, że jej nie potrzebowała. A wbrew pozorom była między tymi dwoma stwierdzeniami różnica była wręcz kolosalna. Dlatego - chociaż pewnie brzmiało to trochę niecodziennie - nie miał zamiaru słuchać tego, czego chciała bo miał wiele przesłanek podpowiadających mu, że potrzebowała czegoś innego. I chyba nie było w tym nic romantycznego, nic przepełnionego niepotrzebnym patosem czy rozdmuchaną egzaltacją, żadna miłość, o której pisali w tych książkach. To było życie. Po prostu. A przez nie ciężko było iść samemu, prawda?

Nie musiała doceniać. I nie musiała mówić, wydawało mu się, że już wielkim krokiem na przód był sam fakt, że jeszcze go stąd nie wyrzuciła, tak? A mogłaby. Mogłaby się w tej chwili zamknąć i nawet nie przepuścić go przez okno, do którego udało mu się dotrzeć. - Do szkoły, ale chyba i tak potem mają zabrać je do domu? Nie wiem w sumie spoko całkiem to wyszło. Teraz wchodzi w taki wiek, że coraz mniej jej się chce ze mną gadać - nie miał oto pretensji, bo każdy wiek rządził się swoimi prawami i wiedział, że nastoletnia już siostra, która wciąż była w jego oczach dzieckiem mogła nie chcieć gadać ze starszym bratem. Przecież na makijażu się nie znał, a najlepszym rozwiązaniem byłoby jakby chłopców nie przyprowadzała do trzydziestego roku życia. - Ooo, ale ile Winnie ma? - bo w sumie nie był aż tak na bieżąco, ale podejrzewał, że musiała być to jakaś maks kilkunasto miesięczna kruszyna. - Nie, nie schodź. Woda wystarczy - w końcu do wybrednych nie należał.

midge winslow
powitalny kokos
córka marnotrawna
nie ma i na razie nie będzie
studentka — na kierunku artystycznym
22 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
no more dreaming like a girl, so in love with the wrong world
Nie miała w planach go wyrzucać — i nie chodziło o to, że byłoby jej po prostu nieswojo, a bardziej o fakt, że w towarzystwie Lesa na moment zapomniała o rzeczach, które dosłownie kilka sekund wcześniej sprawiały jej trudności. Był niewątpliwie osobą, przy której Midge czuła się komfortowo … co zdarzyło się dość niespodziewanie, skoro naprawdę niewielu ludzi zasłużyło sobie na podobne uznanie. Nie dlatego, że dziewczyna bywała krytyczna, czy małostkowa. Jej główny problem stanowiło otworzenie się, nawet jeśli dzielenie sekretów mogłoby przynieść u j o j e n i e. Nie byłaby wówczas zdana tylko na siebie.
Winslow nie chciała się jednak narzucać, czy wciągać innych w swój świat wierząc, że stanowiłaby zbyt duże obciążenie. Wystarczyło, że we własnym domu czuła się obco; że w towarzystwie własnej rodziny nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że jest n i e w i d z i a l n a. Może po prostu za bardzo przyzwyczaiła się do życia w cieniu?
Jesteś dobrym starszym bratem — stwierdziła, posyłając mu szeroki uśmiech. Doskonale wiedziała, że Les był o p i e k u ń c z y, a dla swojej rodziny potrafił zrobić naprawdę sporo. Mocno to w nim doceniała, nawet jeśli sama nie zdołała zrozumieć obowiązków płynących z racji dzielenia tych samych genów. — Winnie ma rok — odpowiedziała, przypominając sobie, jak jeszcze do niedawna sama była zdziwiona zarówno tym faktem, jak i tempem, w jakim upływał jej czas. — W porządku — powiedziała, podając mu butelkę. Szklanki również nie posiadała, ale liczyła, że Lesowi to nie przeszkadza. Po chwili ponownie zajęła miejsce tuż obok niego. — Chcesz zostać? To znaczy, jest późno …a ona sama czułaby się bezpieczniej; ale tego nie dodała. Tę informację mógł natomiast wyczytać z jej twarzy.
ODPOWIEDZ