właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Chociaż nigdy nie uważał jej za jakkolwiek samoniewystarczalną, to wiedział, że chętnie zamieniłby to jedno spotkanie z obiadem na kilkanaście kolejnych, a podarowanie prysznica, na oddanie połowy łazienki. Chętnie wróciłby do momentu, gdy nie musiał szukać wymówki, która usprawiedliwiłaby jego niespodziewane pojawienie się, bo przyjście do niej byłoby zwyczajnie na miejscu. Miło byłoby znowu móc interesować się nią na tyle, że do pierożków i przystawek, dołożyłby lekko niezadowoloną minę, związaną z tym, że trochę za bardzo skupiała się tego dnia na pracy — mniej na samej sobie.
Ale mógł to wszystko po kolei wyrzucić w swojej głowie, każde kolejne i pojedyncze słowo, wiedząc, że nie miało to mocy sprawczej. Podobnie jak nie mogło mieć miejsca w układzie, który sam zaproponował, a któremu Franky nakreśliła warunki.
— Chcesz mi powiedzieć, czemu obrałaś sobie za cel złamać mi serce? — zapytał odrobinę dramatycznie. I gdyby nie chwycił się za nie w przesadzonym geście, można by się zastanawiać, czy nie mówił trochę poważniej — bo było to dość uniwersalne pytanie, którego w prawdziwych okolicznościach by i tak nie zadał. Zajął przecież wygodne miejsce tchórza. W kwestiach relacji przynajmniej, bo przecież nie zamierzał wycofywać się z zabawy, w którą się wpakował. Miał przecież fartuch i postanowienie, że udowodni kobiecie, jak bardzo się myliła, spisując go od razu na straty!
— Dobrze, ale nie kłam jak coś. Zniosę prawdę, jeśli podasz mi ją delikatnie — zapewnił ją, by wiedziała, że nie musiała się martwić, że przy szczerej krytyce, rozpłacze się jak dzieciak na przykład. I tak nie sądził, by kiedykolwiek jeszcze zdecydował się podjąć próbę — jedna w życiu wydawała się w pełni wystarczająca. Następnym razem mógł przyjść z jedzeniem i ewentualnym wsparciem dla niej, ale słownym. Bez propozycji wpychania rąk w jej pracę.
— Nie wiem takie, niby twarde, ale nie jest to wcale twarde i mam wrażenie, że tego nie dotykam jednocześnie, a jednak dotykam i w ogóle jakieś… dziwne — wyjaśnił. Nie brzmiało to spójnie, nie było to logiczne, ale najlepiej oddawało wszystko, co mu teraz w głowie siedziało. Wiedział jedynie, że miał brudne ręce i zero pojęcia, co powinien robić dalej, by cokolwiek z tego wyszło. Kusiło go nawet wepchnąć palucha i zepsuć wszystko całkowicie, ale nie zrobił tego, bo przecież chciał podjąć poważną próbę.
— Nazwałem to zabawą, nic nie mówiłem o tym, że jest prosta — oburzy się, chociaż nie dałby sobie ręki uciąć za to. Nie pamiętał dokładnie doboru swoich słów, które doprowadziły ich do tego momentu. A potem zrobił jej miejsce, skoro poprosiła, pozwalając, by wcisnęła się tuż obok. Co na pewno nie ułatwiało mu zadania, bo zamiast skupiać się nad tym, by delikatnie spróbować nadać kształt, mógł myśleć jedynie o tym, że miło było znowu mieć ją tak blisko — w zupełnie inny sposób, niż to sobie oferowali od niedawna. — Kubek — zadecydował. Było mu to wprawdzie prawie obojętne, ale jeśli miał podjąć jakąś decyzję, był gotowy spróbować zrobić kubek. A że był dorosły i odpowiedzialny, to postanowił skupić się na glinie, a nie na zapachu i obecności Franky, który czuł lepiej, niż podczas kolacji, gdy siedziała nieco dalej od niego.
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Było bardzo dużo momentów podczas ich spotkań, w których łapała się na nieodpowiednich myślach, które w ogóle nie powinny się w jej głowie pojawiać i tak samo dużo chwil, w których nie do końca wiedziała, jak zareagować i jak się zachować. Wydawało się, że teraz będzie miała do czynienia z tym drugim, ale z jakiegoś powodu wspominanie o złamanym sercu wcale nie sprawiło, że zrobiło jej się jakoś gorzej czy smutniej. W oczach nie zebrały się wcale łzy, w ustach nie pojawiła się znajoma gorycz, a w klatce piersiowej nie zaczęło jej kłuć i dusić, utrudniając wzięcie pełnego oddechu. Dziwne.
Właściwiem to nie wiem, może jestem bardziej mściwa niż zawsze myślałam — odpowiedziała niesamowicie lekko, wzruszając przy tym ramionami. Była sama dość mocno zaskoczona swoją reakcją, ale nie zamierzała na nią narzekać. Nie miała też zamiaru przesadnie skupiać się na tych słowach i próbować odnosić ich do siebie, bo wtedy mogłoby jednak przestać być tak miło i spokojnie. A ona dzisiaj bardzo nie chciała tego psuć. Jeszcze przynajmniej przez moment.
Dobrze, postaram się być delikatna, ale szczera — zapewniła go i w sumie naprawdę taki miała zamiar. Oczywiście tak długo, jak rozmawiali o tym, jak będzie sobie radził z robieniem dzbanka czy innej miski z gliny. Były kwestie, w których nie była z nim ani trochę szczera, zachowując bardzo dużo dla siebie i nie sądziła, aby miała w najbliższym czasie to zmienić. W czym oczywiście mogła się mylić, bo aktualnie wychodziło na to, że plany związane z nim i z ich relacją nie wychodziły jej wcale. Bo przecież tego wszystkiego nie miała w planach i na pewno się nie spodziwała.
Dotykasz i nie dotykasz, hm — trochę się z niego śmiała pod nosem, nie próbowała tego nawet do końca ukrywać, bo w sumie nie było sensu. Nie wyśmiewała go przecież, po prostu było to wszystko dość zabawne, co mówił i niewiele z tego rozumiała, tak naprawdę. — To wszystko bardzo ciekawe — dodała jeszcze niby z poważną już miną, a potem westchnęła i usiadła obok, aby jednak mu trochę pomóc.
Nie tłumacz się już, bo Cię tu z tym zostawię — zagroziła, chociaż w jej głosie pobrzmiewało raczej rozbawienie niż jakaś faktyczna groźba. Nie byłoby to też nic aż takiego strasznego. W końcu to nie tak, że ta glina zaraz zastygnie, a on utknie tu na długo, nie mogąc się ruszyć, czy coś. — Jak na razie idzie Ci bardzo gównianie — dodała, przyglądając się temu, co udało mu się stworzyć. — Czy to delikatne przekazanie prawdy? — miała pewne wątpliwości, więc może powinien dać jej jakiś feedback. Zazwyczaj pracowała sama, więc nie była najlepsza w przekazywaniu informacji i współpracy czy zarządzaniu zespołem.
Okej, kubek — pokiwała głową. — Dobrze, w takim razie musisz zacząć od uformowania kształtu, o tak… — zaczęła mu tłumaczyć to wszystko, kładąc swoje dłonie na jego, starając się go nakierować odpowiednio, aby zaczęło coś z tego wychodzić. Franky znała szczegóły, ja nie bardzo i nigdy nie widziałam Uwierz w ducha, więc nie będę się rozpisywać. — Spokojnie i delikatnie, jak włożysz w to za dużo siły, to od razu wszystko się psuje — tak było, nie zmyślam. Jak włoży się penisa w byłą to też się psuje, to wkładanie to jednak zdradliwa sprawa.

booker alderson
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Dopiero jej odpowiedź uświadomiła Bookerowi, że chyba nie najlepiej dobrał słowa. Było jednak na tyle późno, że mógł jedynie wewnątrz odetchnąć, czując ulgę, że swoim nieopatrznym komentarzem nie zepsuł wcale atmosfery. Uśmiechnął się może i odrobinę nerwowo, szukając w głowie dość gorączkowo komentarza, który ukryłby zdenerwowanie, które go w jednej chwili ogarnęło — zupełnie bez sensu, bo najwidoczniej Franky zdołała nabrać lekkiego dystansu. Co nie do końca potrafił zinterpretować, określając, czy mogło to działać na korzyść ich, czy może wręcz przeciwnie.
— Nie jestem pewien, czy na pewno chcę to testować na sobie — przyznał ostatecznie, uśmiechając się do niej nieznacznie. Nie kłamał wcale, bo przecież łatwo się domyślić, że na rękę była mu zgoda i nietestowanie tego, jak wiele żalu się jeszcze w niej kryło. Może i byłoby to zdrowsze i może gdzieś by ich pchnęło, ale najpierw musiałby odważyć się zmierzyć z myślą, że chciałby. A skoro był od tego całkiem daleki, to zadowalał się faktem, że jakoś ten jego głupi komentarz się rozszedł, nie psując miłej atmosfery spotkania, które nawet nie powinno mieć miejsca.
— Dziękuję, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy — zapewnił ją odrobinę patetycznie, ale z uśmiechem, który odbierał tym słowom przesadnej powagi. Nie wiedział na tym etapie nawet, że takie słowa mogły się okazać całkiem podnoszące na duchu, skoro wystarczył pierwszy kontakt z gliną, by zrozumiał, że niewiele to miało z zabawą faktycznie wspólnego i że jakoś łatwiejsze się wydawało, gdy to Franky się nią bawiła. Nie znaczyło to jednak wcale, że zamierzał się jakoś przesadnie szybko poddać.
— Nie zrozumiesz biednego laika — westchnął ciężko, bardzo teatralnie. Na szczęście jednak nie zostawiła go z tym samym, a sama jej obecność tuż obok była bardzo miła. Wprawdzie wcale nie zachęcała Bookera do tego, by skupiać się konkretnie na glinie, ale nie marudził. Nie zamierzał w końcu też się od razu poddawać, wierząc, że jeszcze odnajdzie w sobie głęboko skrywany talent do robienia ceramiki. Tak zachwycający, że będzie musiała cofnąć wszystkie żarciki, których nawet nie wypowiedziała!
— Szczere — przyznał. Miała taka być, więc nawet nie czuł się urażony. Tym bardziej że były to słowa, które najlepiej oddawały aktualny stan Bookera. Miał też wrażenie, że był już cały brudny, ale tym na pewno nie planował się w tej chwili przejmować. Chciał za to podjąć prawdziwą próbę, gdy już go naprowadzi i podpowie, od czego powinien faktycznie zacząć, bo samo wsadzenie rąk w glinę okazało się niewystarczające. Skandaliczny fakt…
Nagle cała ta zabawa była jeszcze milsza, gdy była tak blisko. Nie sądził, by nagle udało mu się nieco lepiej poradzić z zadaniem — był w końcu beznadziejny, gdy jej bliskość go nie rozpraszała. Aktualnie istniała całkiem spora szansa, że to na pewno się nie uda. Nie poddawał się tak łatwo jednak! — Okej, chyba zmierzamy w dobrym kierunku — zauważył chwilę później, bardzo z siebie dumny. Wprawdzie bryła nadal pozostawała bryłą, zupełnie do kubka niepodobną, ale jakąś mniejszą i ze stopniowo zwiększającym się otworem w środku. Co dawało nadzieję na to, że może jednak już niedługo będzie mógł chwalić się nowym talentem.
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Odrobinę mu nie wyszło, to prawda. Wywołało to nieprzyjemne uczucie, które jednak dość szybko udało jej się odgonić. Nawet nie zdusić, po prostu odgonić. Co samo w sobie też było w jakimś stopniu przerażające. Bo jednak ta złość o przeszłość była jedną z rzeczy, które sprowadzały ją na ziemię w momentach, gdy zaczynała myśleć o tym, jakby to było, gdyby spróbowali odbudować tę relację. A to, niestety, nie było coś, co w ogóle powinna brać pod uwagę, bo nie kleiło się… Z tym wszystkim. Z tym, jak siebie traktowali, co mówili do siebie i jak się zachowywali. A już na pewno nie z tym, co deklarowali.
Na razie nie zanosi się, abyś musiał — wzruszyła lekko ramionami, posyłając mu przy okazji uśmiech. Bardzo delikatny, może nawet trochę niemrawy, bo jej głowa przez dłuższą chwilę była ponownie przepełniona myślami, ale bardzo starała się nie skupiać na nich. I na pewno nie miała zamiaru się nimi z nim dzielić, bo była upartym osłem. Jak nie koza, to osioł. Ciężkie to życie.
Parsknęła krótko śmiechem, nie komentując jego patetycznego wyznania, za to pokręciła lekko głową. To była raczej wystarczająco wymowna reakcja, aby mógł wiedzieć, że odrobinę ją rozbawił, ale nie brała go w tym momencie za bardzo na poważnie. Albo wcale.
Jak to nie, jestem bardzo wyrozumiała dla laików. I jestem bardzo cierpliwą nauczycielką, możesz kiedyś zapisać się na warsztaty, to się przekonasz — jej ton głosu był bardzo poważny, ale tak naprawdę nie mówiła serio. To znaczy, była wyrozumiałą i cierpliwą nauczycielką, ale nie zapraszała go na poważnie na zajęcia. I na szczęście nie podejrzewała, że potraktuje to poważnie i postanowi się zapisać. Raczej uważała to za jednorazową, przypadkową akcję, nic innego. Może chciał sobie urozmaicić proces dobierania się do jej majtek, czy coś takiego. Na pewno, przecież po co inaczej przywoził jej jedzenie? Na pewno nie z troski, no szanujmy się.
Mhmmm, zmierzamy — uniosła lekko brwi, rzucając mu przelotne, rozbawione spojrzenie, jednak nie dodała nic więcej. Skupiła się na tym, aby poprowadzić jego dłonie w odpowiedni sposób i starała się z całych sił nie myśleć za bardzo o niczym innym, co w tym momencie się działo. A trochę jednak tego było zarówno tutaj, jak i w jej głowie. Ale chyba przede wszystkim w jej głowie.
Teraz Cię z tym zostawię, okej? — niby było to pytanie, ale jednak miała zamiar tak czy inaczej zabrać swoje ręce z jego dłoni i zostawić dalsze formowanie naczynia jemu. — Musisz być delikatny, pamiętaj o tym — przypomniała mu, powoli zabierając ręce i minimalnie się od niego odsuwając. Dobrze, że nigdy nie widziała tego dziwnego filmu z Demi Moore i tym gościem, co tańcował z gówniarą wbrew jej rodzicom, bo by było jej jeszcze dziwniej i bardziej nieswojo. — To będzie bardzo ciekawy kubek — przyznała, przekrzywiając lekko głowę i przyglądając się temu, jak jego dzieło się rozwija.

booker alderson
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Jego na ziemię nie sprowadzał nawet rozsądek. Nie do końca umiałby powiedzieć, czemu po prostu nie podjął próby, by wyjaśnić jej, że nadal ją kocha, badając tym samym jej reakcję. Bywał głupi — nieco za często, ale zwykle, w rzeczach, które bywały dla niego wybitnie ważne, potrafił wziąć się jednak w garść. od kiedy jednak nie popisał się, wybierając zdradę z byłą, zamiast pomysł romantcyznych oświadczeń, coraz częściej robił niesamowite głupoty. Szczególnie gdy w grę wchodziła sama Francesca.
Lekko drgnęły mu usta w reakcji na jej słowa, a on sam odczuł nawet ulgę z powodu tego, że faktycznie jakoś dobrnęli znowu do luźniejszego tonu — tym bardziej że istniał potencjał na trochę zepsutą atmosferę. Uniósł lekko brew na jej kolejne słowa i przekręcił nieznacznie głowę.
— I mam się tak uczyć z innymi ludźmi? — zapytał, marszcząc nos, jakby go ta wizja co najmniej obrzydzała. Prawie tak było, bo przecież to oczywiste, że wybrałby bycie z nią sam na sam — zawsze. Chociaż nie wiedział, że może już niedługo będzie musiał jednak znowu rozglądać się za większą ilością wymówek, które pozwolą mu na spędzenie z nią czasu.
Nie miał pojęcia, czy to, co robił w tej chwili miało sens. Możliwe, że gorszy był chyba jedynie w układaniu puzzli. Nie było to jednak w żaden sposób istotne, bo sama jej obecność była tak miła, że bawił się wspaniale. W końcu było to tak bliskie relacji, którą kiedyś mieli, że aż go coś zakuło.
— Dobrze, postaram się — dał jej słowo. Czy dotrzymał słowa? Może, nie ma co zdradzać. Na pewno jednak pobawił się (!) jeszcze trochę z tą gliną i spędził z Franky czas, utwierdzając się w przekonaniu, że jest w niej tak zajebany, jak prawdopodobnie nie był jeszcze nigdy. Bo była niby obok, ale całkowicie poza zasięgiem Bookera, co łamało serduszko.

koniec ;(
ODPOWIEDZ