naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
019.
vodka was easier to swallow
than the fact that he wasn't coming back
{outfit}
Kiedyś potrafiła pracować pod presją czasu i błędów, które należało poprawiać po innych osobach, więc wydawać by się mogło, że te umiejętności zagwarantują jej chociaż minimum zdolności radzenia sobie z problemami, której obecnie Gage zdecydowanie nie posiadała. Gdy w jej życiu coś się komplikowało, ona wcale nie próbowała sobie z tym poradzić, zamiast tego pogrążając się we własnym żalu i złości oraz uciekając w zachowania, których zdecydowanie powinna unikać, jeśli chciała wyjść na prostą. A właśnie tak było - poczyniła pewien postęp, jeśli chodzi o ogarnięcie własnego życia, ponieważ po tym, jak straciła dom kupiony wspólnie z mężem, udało jej się znaleźć mieszkanie, w którym mogła pozwolić sobie na świeży start. Zaczęła też rozglądać się za lepszą pracą, nie tylko przeglądając oferty z miejsc, w których mogłaby ponownie rozwinąć skrzydła, ale również wysyłając odpowiedzi i mając szczerą nadzieję na to, że ktoś w końcu się do niej odezwie. Naprawdę tego chciała - naprawdę pragnęła uporządkować swoje życie i osiągnąć choć minimalny sukces, ale właśnie w chwili, w której zaczęła o to walczyć, ponownie oberwała w twarz.
I teraz nie wiedziała już, czy zdoła się po tym pozbierać.
Sięgnięcie po alkohol nie było ani rozwiązaniem, ani dobrym pomysłem w przypadku osoby, która starała się wygrać walkę z nałogiem. Wiedziała przecież, że nawet jeden łyk może doprowadzić ją do ruiny, ponieważ spowoduje efekt domino, przez który nie będzie już w stanie się zatrzymać, ale wówczas nie dbała o to. Nie przejmowała się konsekwencjami, bo utkwiwszy w przekonaniu, że została zdradzona przez najbliższą jej osobę, nie miała do kogo zwrócić się ze swoimi problemami. Pozostawała jej tylko butelka, a może raczej jej zawartość, którą barman regularnie przelewał dziś do jej kieliszka. Co ciekawe, po tak długiej przerwie, jaką miała od picia, dziś pokonało ją zaledwie kilka szklaneczek. To też popchnęło ją do zrobienia głupoty, którą było sięgnięcie po telefon i nagranie rozpaczliwej, połączonej z zaproszeniem wiadomości, jak jej się wydawało, Trippowi. Samo w sobie było to dostateczną kompromitacją, jednak gdyby wiedziała, że przekaz ten nie trafił do jego odbiorcy, a do kogoś innego, prawdopodobnie naprawdę zapadłaby się pod ziemię. Teraz jednak była zdolna wyłącznie do tego, żeby ostatkiem sił, przytrzymywać oczy otwarte (barman na pewno nie byłby zadowolony, gdyby zasnęła na blacie), co stało się łatwiejsze, kiedy wkleiła spojrzenie w zbliżającą się postać. Wydawała jej się znajoma, jednak biorąc pod uwagę to, jak dużo dzisiaj wypiła, nie była w stanie przypisać twarzy konkretnej osobie. A już na pewno nie tej, której numer nie tak dawno temu wybrała.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ten wieczór zdecydowanie miał wyglądać nieco inaczej. Zdążył już wrócić do pełni sił po swoim wypadku, więc - oczywiście - rzucił się w powrotem w wir pracy. Zostawał po godzinach, wieczory spędzał w towarzystwie policjantów oraz detektywów. Zdążył sobie nawet załatwić już papiery na nową brykę oraz powoli, od czasu do czasu, zostawiał swoją broń w biurze. Można powiedzieć, że jego zwyczajowe życie w tym małym miasteczku zaczynało wracać do normy. Może nie do końca do normy. Od jakiegoś czasu złapał znacznie lepszy kontakt z Ellą. Udało im się dojść do pewnego konsensusu. Stali się przyjaciółmi. Czymś, czego do tej pory sobie nie wyobrażał. Lance nigdy nie był dobry w tego typu relacje damsko-męskie. Nie wierzył, że to możliwe. Zwłaszcza jeśli jedna, bądź obie ze stron, są atrakcyjne. A jednak, prócz paru ukradkowych spojrzeń udało im się zachować chociaż względne pozory normalności. To nowe doświadczenie. Kiedyś takie lubił, tylko zdążył już o tym trochę zapomnieć.
Siedząc właśnie na jednym z komisariatów i omawiając jakąś mało palącą sprawę kolejnego handlarza narkotykami nie spodziewał się dostać już o tej porze żadnego telefonu. W końcu nie miał tutaj żadnych dobrych znajomych, a w sprawach naglących raczej nie dzwonili na jego służbowy telefon. Do tego miała dostęp tylko jego asystentka. Powiedzieć, że zdziwił się słysząc głos po drugiej stronie telefonu to nic nie powiedzieć. W pierwszej chwili w ogóle go nie rozpoznał. I nie tylko przez to, że kobieta nieco już zaciągała sylaby czy, że wypowiedzi nie miały za dużo sensu. Potrzebował dobrych kilku sekund żeby skojarzyć pewne fakty. Kilka dni temu podjechał na jeden z warsztatów, żeby wyciągnąć kilka papierów ze swojego skasowanego auta. Poznał tam pewną kobietę. Chyba nawet dał jej swoją wizytówkę na wypadek gdyby były jakieś problemy z fakturami za utylizację auta bądź znaleźli jeszcze jakieś dokumenty po odgięciu blach. Gdyby przystawili mu teraz broń do skroni i kazali wymyślić najbardziej irracjonalny scenariusz, nawet by na taki nie wpadł.
Przez dłuższą chwilę debatował czy powinien o tym po prostu zapomnieć. Odłożyć telefon i skupić się na pracy, ale cholera, dziewczyna nie brzmiała za dobrze. Czy byłby sobie w stanie wybaczyć, gdyby coś jej się stało? Właściwie nic o niej nie wiedział, nie był jej nic winien. Jednak jakoś tak wychodziło, że jako obywatelka miasta za które odpowiadał, czuł się za nią odpowiedzialny. Mruknął tylko coś nad swoim losem, zanim pożegnał się z policjantem i wsiadł w taksówkę. W końcu nowa służbówka jeszcze nie przyszła. Bardzo irytujące.
Pojawiając się na miejscu miał jakieś mgliste pojęcie o tym, czego mógłby się spodziewać. Pomylił się tylko częściowo. Musiał się chwilę rozejrzeć zanim w końcu namierzył kobietę przy barze. Pokręcił tylko głową na barmana podchodząc bliżej. Nie zdążył się jeszcze przebrać, więc w swoim garniturze definitywnie wyglądał jak ktoś, kto pracuje dla rządu. Tutaj go na szczęście jeszcze nie znali, więc nie chowali się po kątach jak to przed prokuraturą.
- Chyba powinienem być zły, że nawet nie zapamiętałaś mojego imienia i zaczęłaś imprezę beze mnie. - oparł się o bar uśmiechając się do niej z przekąsem - Powinienem się jeszcze raz przedstawić? - takie luźne podejście uważał za najlepsze, przynajmniej w sytuacji, w której się znaleźli.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Wspiąć się na szczyt nie jest łatwo, natomiast doprowadzenie samego siebie do ruiny trwa przeważnie ułamki sekund. Gage doskonale zdawała sobie z tego sprawę, pamiętając, jak długo pracowała nad osiągnięciem sukcesu w firmie, w której pracowała, zanim wylądowała w lokalnym warsztacie. Posiadała solidnie wykształcenie, które kosztowało ją wiele wysiłków i pracy włożonych w jego zdobycie, jej rodziców kosztowało natomiast sporo pieniędzy, które musieli wyłożyć na czesne. Forsberg nie zmarnowała jednak swojej szansy - od samego początku zdawała się wiedzieć, czego chce od życia i podążała w tym kierunku, stopniowo odhaczając kolejne kroki na liście własnych marzeń. Wiedziała, że była we właściwym miejscu, choć może do roli żony i matki nie nadawała się zbyt mocno, skoro jej mąż z taką łatwością znalazł szczęście przy boku kogoś innego. Teraz była to jednak wyłącznie bolesna przeszłość, do której nie wracała już myślami - a przynajmniej nie robiła tego tak często jak wtedy, kiedy po raz pierwszy zaczęła wyrzucać sobie to, że zawiodła swoich bliskich. Zawiodła przede wszystkim swojego syna, który teraz dorastał pod okiem innej kobiety. Czy to przypadkiem nie oznaczało, że ona sama znacznie straciła na wartości?
Potrzebowała czegoś, co pomogłoby jej odzyskać wiarę w siebie, a kiedy już wydawało jej się, że właśnie to zyskała, ta wiara znów została całkowicie podkopana. Znalazła się na dnie, z którego sama nie potrafiła się pozbierać. Dzisiejsza wizyta w barze była bez wątpienia formą wołania o pomoc, jednak tego nie zamierzała kierować w stronę mężczyzny, którego przecież w ogóle nie znała. Spotkali się zaledwie kilka razy w związku z jej pracą, a kiedy Gage wypełniła swoje obowiązki, ich drogi miały się rozejść. Zatem nie, dzisiejszy telefon pod jego adresem nie był czymś, co sobie zaplanowała, ale była na tyle zamroczona przez alkohol, iż nie była świadoma tego, że doszło do pomyłki. Czekała przecież na kogoś innego.
- Mogę też zgadnąć, jestem w tym całkiem dobra - wymamrotała, choć jeśli ktoś by ją teraz przycisnął, prawdopodobnie zmuszona byłaby przyznać, iż rzeczywiście nie była w stanie przywołać pamięcią jego imienia. Zapamiętała jego, ponieważ kilkakrotnie pojawił się w warsztacie wystrojony tak, jak teraz, a to nie był częsty widok. Zapadło jej to w pamięć, jednak nie miała w zwyczaju przywiązywać zbyt dużej uwagi do każdego ze swoich klientów… Z jakiegoś powodu jednak jego numer znalazł się w jej telefonie, a tego Forsberg nie umiałaby już wyjaśnić. Czyżby górę brała nad nią słabość do facetów w garniturach? - Ale trochę może mi to zająć, więc będzie lepiej, jeśli zamówisz sobie drinka - sama zresztą zamierzała zrobić to samo, dlatego machnęła dłonią na barmana, jednak ten niechętnie obdarzył ją spojrzeniem. Przeniósł za to pytający wzrok na Howella, najwyraźniej szukając pomocy w pozbyciu się problemu. Może jednak przyjeżdżanie tu nie było rozsądnym posunięciem?

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To co sprawiło, że zadzwoniła właśnie do niego, a nie do tego całego Trippa, nadal pozostawało dla niego tajemnicą. Nie była jeszcze aż tak pijana by nie być w stanie do kogoś zadzwonić, aczkolwiek dlaczego wybrała akurat jego numer? Dlaczego w ogóle miała go zapisanego? Nie wierzył, że całkowitym przypadkiem właśnie wbiła go na ekranie swojego telefonu. Musiała zrobić to wcześniej. Tylko po co? Przecież był dla niej tylko klientem, a nawet tym by się do końca nie nazwał. Oficjalnie płaciła za wszystko prokuratura. Widzieli się chyba właściwie tylko raz, może dwa, a ten drugi raz gdzieś mu umknął. Zdawał sobie sprawę, że nie był jej pierwszym wyborem, ale dlaczego w ogóle był jakimkolwiek wyborem? To mogło pozostać jedynie w sferze domysłów, a Lance nie był facetem, który dawał wiele wiary w jakieś spekulacje. Liczyły się dowody. Zarówno w życiu służbowym, jak i prywatnym. To chyba najlepszy przykład tego jak to pierwsze wpływa z czasem na drugie. Notatka dla przyszłych dzieci - wybór kariery ma ogromne znaczenie.
Pomimo swojego imienia, daleko mu było do obrazu wszystkich rycerskich cnót. Wiele osób uważało go za dupka i miało ku temu powody. W pracy był absolutnie bezwzględny. Robił, co musiał by wsadzić tych złych za kratki, czasami uciekając się do nie do końca legalnych metod. Nie powiedziałby też, że zatrzymuje się za każdym razem, jak staruszka chce przejść przez ulicę czy jakiemuś dziecku spadnie gałka loda na chodnik. To drugie nawet czasami go bawi. Dlatego poniekąd sam siebie zaskoczył, kiedy mimo wszystko wsiadł w tę taksówkę by się tutaj pojawić. To teoretycznie nie była jego sprawa, zupełnie się nie znali, a jednak nie potrafił jej pozwolić na stoczenie się jeszcze bardziej. Nie była teraz w pełni władz umysłowych. To by go po prostu prześladowało. Może to wszystko było błędem, ale o tym będzie musiał przekonać się na własnej skórze. Tak było po prostu najlepiej.
- Oh... Masz nadprzyrodzone zdolności? - zaśmiał się cicho przy okazji odsuwając już od niej pustą szklankę, nie będzie jej więcej potrzebna - W porządku, masz trzy próby. Nawet Ci to trochę ułatwię. Zaczyna się na L. - uśmiechnął się całą tą sytuacją dość rozbawiony.
Nie zamierzał jej w żaden sposób wykorzystywać. Nie upadłby aż tak nisko. Nie umykało jego uwadze, że kobieta, której wstyd się przyznać, ale imienia też nie pamiętał, jest piękna. W swoim stanie zwracała na siebie wiele uwagi, jednak nie wszystkie spojrzenia były po prostu zainteresowane rozwojem wydarzeń. Wiele z nich mogło mieć bardzo nieprzyzwoite zamiary, więc może Lance będzie dziś mieć szansę stanąć na wysokości swojego imienia.
- Jeśli wychylę dwa drinki, kto odwiezie Cię do domu? - odwrócił się do barmana i tylko pokręcił głową.
Facet miał szczęście, że nie grozi mu jeszcze żadnymi zarzutami. W końcu każda osoba prowadząca bar lub pub ma obowiązek odciąć w odpowiednim momencie osobę od alkoholu widząc, że już jej starczy. Oczywiście nikt nikogo nie postawi przed sądem z tego powodu, chyba, że w Ameryce. Normalnie było to nie do udowodnienia, aczkolwiek mało który barman miał o tym pojęcie. Zazwyczaj gdy tylko wyciągał swój laminat wszystko, co mówił magicznie stawało się prawdą. Autorytet działa cuda.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Zważywszy na to, że wlała w siebie trochę za dużo alkoholu, nie sposób doszukiwać się w jej zachowaniu jakiejkolwiek logiki. W zasadzie sama nie pamiętała już, dlaczego numer bruneta znalazł się w jej telefonie - może po prostu był zbyt dochodowym klientem, a ona nie chciała dopuścić do sytuacji, w której zapodzieje gdzieś wizytówkę i nie będzie w stanie skontaktować się z nim, kiedy tego właśnie wymagała sytuacja? Cokolwiek za tym stało, Gage bez wątpienia nie zamierzała tego analizować, ponieważ jej myśli oscylowały wokół czegoś innego. Znów pogrążyła się w tym, co było dla niej bolesne, alkohol traktując jak formę lekarstwa. Szkoda tylko, że mimo tego, jak dużo go w siebie wlała, on wcale nie przyniósł jej ukojenia.
Teraz jej uwaga spoczywała na mężczyźnie, który znajdował się obok. Zmrużyła lekko oczy, na razie ignorując fakt, że postanowił pozbawić ją szklanki. Przechyliła głowę na bok, po czym zdecydowała się oprzeć ją na dłoni, łokieć zaś lokując na blacie baru. Niewykluczone, że jeśli na dostatecznie długi czas uda mu się utrzymać jej uwagę, w końcu trochę otrzeźwieje, tylko czy wówczas nadal trzymałaby się z daleka od alkoholu? - L jest tak popularną literą - stwierdziła z niezadowoleniem, bo choć zdecydował się na podpowiedź, ona i tak niewiele jej pomogła. Wszystko, co przychodziło jej do głowy, wydawało się zbyt banalne, jednak zanim rzuciła pierwszą odpowiedź, znów zmieniła pozycję, by móc lepiej mu się przyjrzeć. - Jeśli trafię, co będę z tego miała? - uniosła ku górze jedną brew. Jeśli postanowił zrobić z tego konkurs, musiał przygotować jakąś nagrodę, prawda? Może kolejny drink? Bo tak, teraz zwróciła uwagę na swoją szklankę, którą przyciągnęła bliżej, a później ponaglająco spojrzała na barmana. Ten z jakiegoś powodu wcale nie spieszył się, żeby napełnić jej szklankę, powoli ją to irytowało.
Ściągnęła usta w dziubek i przeniosła spojrzenie na bruneta, chyba nie do końca rozumiejąc, do czego pił. - Jeśli chcesz mnie odwieść, najpierw musielibyśmy wstąpić do sklepu - stwierdziła, spojrzeniem omiatając półkę z alkoholem, która rozpościerała się tuż za barem. Skoro nie mogła skorzystać z tutejszych zasobów, mogła jeszcze poradzić sobie na własną rękę - no, nie do końca na własną, skoro ewidentnie potrzebowała pomocy, żeby się stąd wydostać. Chyba nie była najlepszym kompanem do zabawy.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To dlaczego to akurat jego numer był w jej telefonie i to na tyle wysoko na liście kontaktów by pomyliła go z inną osobą ze swojej książki zamierzał już pozostawić gdzieś w sferze domysłów, do których nie zamierzał teraz sięgać. Skoro już przyjechał odebrać ją z pubu, bo tak, nie zamierzał się dołączać do jej małej imprezy. Nie tylko dlatego, że tak właściwie to nie był zaproszony, a co najwyżej na aftera. Po prostu ostatnie, czego oboje dzisiaj potrzebowali to skończyć w jakiejś dwuznacznej sytuacji, której będą rano żałować, a można było jej tak łatwo uniknąć. Wystarczyło stronić od alkoholu, co też właśnie czynił. Tak niewiele, a na pewno zrobi różnicę. Prawda była taka, że po prostu nie ufał sobie po alkoholu. Był całkiem pewien, że nie byłaby go w stanie przepić, zwłaszcza w swoim stanie, aczkolwiek nie chciał żeby zarzucała mu później wykorzystanie sytuacji. To byłoby chamskie i niegrzeczne, a jak wiemy, Lance nie jest już takim samym dupkiem jak dekadę temu. Chociaż nadal krótka spódniczka potrafi od czasu do czasu obrócić mu głowę. Był po prostu facetem, do tego wieloletnim singlem, to było silniejsze od niego. Każdy ma jakieś swoje wady. A kobieta opierająca się właśnie przed nim o blat zdecydowanie byłaby warta grzechu. Że akurat teraz postanowił żyć według jakiejś wyższej doktryny...
- Przekażę zażalenia obojgu rodzicom. Na szczęście brak oryginalności nie jest przestępstwem, ale mogę Ci powiedzieć, że nie jest to standardowe Lenny. - zaśmiał się cicho nie biorąc sobie tej uwagi w ogóle do serca.
Jego imię czasami bywało problematyczne. Kto nazywa swoje dziecko po jednym z rycerzy okrągłego stołu? W sumie po dziś dzień nie wiedział dlaczego jego mama się na to zgodziła. Pewnie ojciec działał szybko, kiedy ta jeszcze odpoczywała po porodzie. Na swoje szczęście był całkiem popularnym dzieciakiem, więc nikt nigdy się raczej z niego z tego powodu nie nabijał. Jedynie czasami jego przeciwnicy polityczni w Melbourne byli w stanie zrobić z tego jakiś mały slogan.
- Hmm... Co powiesz na śniadanie, jutro, ze mną? - spojrzał na nią pytająco wskakując w końcu na stołek obok niej bo nie zapowiadało się na to by zbyt szybko stąd wyszli.
Może był to dość niestandardowy sposób na podryw, ale przynajmniej był oryginalny. W sumie czy on ją tak naprawdę podrywał? Na razie najbardziej zależało mu na tym by bezpiecznie odwieźć ją do domu. Nie zamierzał nawet pytać, co mogło doprowadzić ją dzisiaj do takiego stanu. Nie byli na takim stopniu koleżeństwa. W ogóle się nie znali. Po prostu robił dobry uczynek dla lokalnej społeczności. Sam nie wiedział do końca dlaczego z tym wypalił. Czuł się z tym trochę brudny, jakby właśnie łamał zasady, które ustalił sobie przed przyjazdem. Na razie postanowił po prostu uważać się za uczynnego. Jutro będzie się martwił tym czy postępował słusznie.
- Oh... Do sklepu? Nie mów... Zapomniałaś kupić pasty do zębów? - uśmiechnął się do niej zadziornie nie dając się wmanewrować w te, złe, alkoholowe tematy.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Gage była… Chodzącym problemem. Nie mogłaby posądzić kogokolwiek o próbę wykorzystania, ponieważ najczęściej sama pakowała się w sytuacje, które wiele pozostawiały do życzenia. Odkąd jej proste, poukładane i rodzinne życie skończyło się fiaskiem, a Forsberg bardziej zaprzyjaźniła się z używkami, przestała mieć w zwyczaju podejmowanie sensownych decyzji. Pakowała się w sytuacje, których normalna osoba kolejnego dnia by żałowała, jednak ona w ten sposób chciała udowodnić sobie i wszystkim dookoła, że niczego nie miała do stracenia. Potrafiła więc kilka razy w tygodniu urżnąć się w czasie, kupić podejrzane proszki od faceta w bocznej uliczce, a dwa razy zdarzyło jej się też wylądować na intensywnej terapii po płukaniu żołądka. Spędzenie nocy z przypadkowym facetem było więc najmniejszym z jej zmartwień, tym bardziej, że w przypadku Lance’a chyba nie miałaby czego żałować, prawda? Pojawił się tutaj, chociaż nie łączyło ich nic, a zamiast olać sprawę starał się odwieść ją od dalszego picia i zachęcić do powrotu do domu. Ktoś mógłby stwierdzić, że całkiem w porządku z niego facet, jednak umysł Forsberg był za bardzo zamroczony alkoholem, by mogła przywiązać do tego uwagę. Nie ulega jednak wątpliwości, że z ich dwójki to on skończył w gorszym położeniu, bo nawet jeżeli miał teraz na co popatrzeć, jej uroda traciła na znaczeniu w obliczu tego, jaką kupką nieszczęścia była. I tak wyglądało to przez większość czasu.
- Na Luke’a też nie wyglądasz - stwierdziła, podpierając się łokciem o blat baru, przy okazji opierając też policzek na własnej dłoni. Omiotła go uważnym spojrzeniem, studiując przy tym rysy jego twarzy. Był przystojnym facetem, a jego strój sugerował, że w kwestiach zawodowych również mu się powodziło. Co więc robił tutaj, skoro miał pewnie tysiąc innych, ciekawszych rzeczy, którymi mógłby się zająć? Nie rozumiała tego, jednak była tak złakniona czyjegoś towarzystwa, iż zdecydowanie nie zamierzała na to narzekać. - Śniadanie? - powtórzyła po nim, nieco tą propozycją zaskoczona. - Z kolacją? - dopytała, unosząc ku górze jedną brew. Nie należała do dziewcząt pruderyjnych, zatem jej bezpośredniość nie powinna być niczym zaskakującym i dla osób, które dobrze ją znały, na pewno nie była. Co ciekawe, odpowiadał za to nie tylko alkohol - Gage po prostu taka już była. A przynajmniej taka stała się, odkąd zaczęła wychodzić z założenia, że niczego więcej nie może stracić.
Zaśmiała się cicho za sprawą jego komentarza, a później tylko pokręciła głową. Przechyliła ją na bok, z jakiegoś powodu tracąc zainteresowanie alkoholem, zamiast tego skupiając się na wyzwaniu, które przed nią postawił. Na moment zagryzła dolną wargę i przyjrzawszy mu się lepiej, postanowiła spróbować szczęścia z pierwszym strzałem. - Logan? - po wypowiedzeniu imienia, złożyła usta w dziubek, czekając na werdykt. Wiedziała, że to musiało być coś nietypowego, jednak jej umysł nie pracował teraz na najwyższych obrotach. Mimo to zamierzała podnieść rzuconą rękawicę.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może i nie miał żadnej powinności by tutaj przyjeżdżać, a tym bardziej jej pomagać, ale według jego wychowania tak po prostu należało. Dzięki temu, że to z matką miał lepszy kontakt, przynajmniej odkąd jego ojciec postanowił zacząć rozglądać się na boki i rozwalił swoje małżeństwo, podchodził do kobiet mniej transakcyjnie niż większość facetów w jego sytuacji. Był wręcz uczulony na zachowania wykorzystujące kobiety w takim czy lepszym stanie. Miał swój prywatny kodeks i jego zamierzał się trzymać. Siebie utrzymywał w znacząco wyższych standardach niż resztę męskiej populacji. Dlatego też przychodząc tutaj nie oczekiwał niczego w zamian. Jego misją na dzisiaj było doprowadzenie jej bezpiecznie do domu, a czy spotkają się jeszcze kiedykolwiek przy innej okazji to już wyjdzie w praniu.
Nie miał najmniejszego pojęcia o jej życiu, sytuacji, co spowodowało, że akurat dzisiaj wylądowała w tym barze i postanowiła wychylić o kilka szklanek za dużo. Może chciała zapomnieć, albo po prostu przestać na chwilę czuć. Nie zamierzał wchodzić z butami w jej życie. Nie będzie dociekać, dopytywać. Jeśli będzie chciała sama mu o tym powie. Przynajmniej tak długo jak nie była zagrożeniem dla samej siebie, bo dla innych w tym momencie definitywnie nie była. Pewnie mógłby na boku podpytać barmana czy jest tutaj stałą bywalczynią oraz czy wie o niej coś więcej, ale to nie jego miejsce. Byli dla siebie obcy i nawet nie byli na randce. Nie powinien być wścibski.
- Zdecydowanie nie mam na imię Luke. - pokręcił głową z rozbawionym uśmiechem.
Nie zamierzał się z niczym zdradzać. Powinien to już zaliczyć za pierwszą próbę, ale na razie dawał jej fory. Wątpił by była w stanie sama dojść do prawidłowej odpowiedzi. Cholernie by go zdziwiła. Dlatego też nagroda była tak wysoka. Proporcjonalna do postawionego przed nią zadania. Ojca poniosła nieco fantazja, a o ile ona również nie jest fanką fantastyki albo chociaż historii Wielkiej Brytanii, miała przed sobą naprawdę ciężki orzech do zgryzienia.
- Hmm... - zastanowił się chwilę wpatrując się w jej twarz - Jeśli rzeczywiście zgadniesz moje imię w trzech strzałach to będzie śniadanie, kolacja i wszystkie figle pomiędzy. - uśmiechnął się do niej filuternie.
Minęło trochę czasu odkąd był na jakiejkolwiek randce i w ogóle bardziej intymnie z kobietą, więc dlaczego miałby z nią nie flirtować? Jest bardzo atrakcyjną kobietą. Nawet jeśli ma swoje wewnętrzne demony, którym właśnie daje w taki, a nie inny sposób upust, Lance nie widział przeciwskazań żeby się z nie umawiać. Z resztą czuł się cholernie pewnie w tej grze. To nie tak, że nie chciał zabrać jej na randkę, czy do siebie, po prostu dawał jej dodatkową motywację. Przecież taka nigdy nie zaszkodzi.
- Nie, nie Logan. - pokręcił przecząco głową z coraz większym uśmiechem bo ta zabawa naprawdę zaczynała mu się podobać - Trochę ci to ułatwię. W moim imieniu jest L, N oraz A. To już jakaś wskazówka. - jednocześnie wystawił trzy palce wolnej dłoni i jeden już schował dając jej sygnał, że zostały jedynie dwie szanse.
Nie można powiedzieć by był przesadnie okrutny, w końcu próbował jej chociaż trochę pomóc, wyrównać szanse. Chyba trochę zależało mu na pretekście do tej kolacji.

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Nie była przyzwyczajona do mówienia o sobie, ponieważ nie uważała, że było o czym mówić. Wstydziła się tego, jak wyglądało jej życie - wstydziła się, że zawiodła jako żona, a później także jako matka, dlatego zachowywała większość tych rzeczy dla siebie. Z tego samego powodu zaszywała się w barach, nie tylko mając szansę odreagować, ale także stać się kimś innym. Kiedy zajmowała miejsce na barowym stołku, przestawała być kobietą z tak dużym bagażem doświadczeń, zamiast tego stawała się po prostu dobrą sztuką, która nieco przesadziła z alkoholem. A przynajmniej tak musiała wypadać w oczach tych mniej spostrzegawczych, ponieważ cała reszta na pewno dostrzegała to, jak pogubiona była, nawet jeżeli nie znali powodów. W takich miejscach nikt nie próbował dociekać.
Postawił przed nią solidne wyzwanie, którego trzeźwa prawdopodobnie by się nie podjęła. Wystarczyło jednak kilka szklaneczek alkoholu i względnie interesujące towarzystwo, aby dała się w to wciągnąć, może też częściowo licząc na wygraną? Ściągnęła ku sobie brwi i koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, w pamięci wyliczając imiona, które przychodziły jej jeszcze na myśl. Jak na złość, nie było tego wcale aż tak dużo.
- Śniadanie i kolacja - wyhamowała go nieco, choć jeśli miała być zupełnie szczera, pewnie nie odmówiłaby, gdyby bardziej się nią zainteresował. Czy znaczy to, że z marszu musiała grać aż tak otwartą? - Na resztę to ty powinieneś zapracować - zawyrokowała, obracając się na barowym stołku nieco bardziej, aby teraz skupić na nim uważniejsze spojrzenie. Uśmiech na jej twarzy sugerował, że zaczynała bawić się coraz lepiej. Lance nie tylko zdołał ją zaintrygować, ale też wywołać na jej twarzy szczery uśmiech, co było nie lada osiągnięciem. Odkąd posypało się jej małżeństwo, Gage skupiała się głównie na nieprzyjemnych aspektach swojego życia, zmieniając to dopiero za sprawą niedawnego związku. Koniec końców i on legł w gruzach, a ona znów dawała się pochłonąć temu, co złe.
Kącik jej ust ponownie powędrował ku górze. Gdyby wypiła trochę mniej, być może wpadłaby na to, że wystarczyło sięgnąć po telefon i wygrana byłaby po jej stronie, jednak obecnie o tym nie myślała. Wysilała natomiast wszystkie szare komórki, żeby złożyć jego podpowiedź w całość. Może byłoby łatwiej, gdyby podał jej wszystkie pięć liter? - Lane? - strzeliła w ciemno. Kto nie ryzykuje, nie pije szampana, prawda?

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Lance szczycił się swoimi zdolnościami obserwacji oraz czytania języka ciała. To bardzo potrzebne w skutecznym wykonywaniu jego pracy. Musi wiedzieć gdzie nacisnąć, a gdzie odpuścić by dostać zeznania, których potrzebuje. Czy to od samego sprawcy czy zaledwie świadka wydarzenia. Przesłuchania były teoretycznie zarezerwowane dla stróży prawa, aczkolwiek on też lubił się do nich przysiąść. Trochę ubrudzić sobie ręce. Według niego praca prokuratora nie polegała jedynie na stawianiu zarzutów. Żeby sprawić, że te przestępca zostanie skazany trzeba było dopilnować, że mamy wystarczająco dużo dowodów, zeznań, że procedura nie została naruszona, a na obronie nie pozostanie nawet sucha nitka. W każdą sprawę wkładał wszystkie swoje umiejętności, więc często bywał na posterunkach czy miejscach zbrodni. Nigdy nie odpuszczał i dlatego właśnie zrobił taką karierę.
Dlatego też poniekąd nie zamierzał wykorzystywać stanu kobiety. Nie tylko ze swoich pogódek, ale nie trudno było się domyślić, że zmaga się z własnymi demonami i na tę chwilę tę walkę po prostu przegrywa. Ostatnie, czego potrzebuje to jeszcze bardziej się pogrążyć. Nie wydawało mu się by był odpowiednią osobą by pomóc ze źródłem jej problemu, lecz mógł chociaż zaleczyć dzisiejsze objawy. Pomóc odstawić jej alkohol, bezpiecznie odwieźć do domu i upewnić się, że jutro rano wstanie we względnym zdrowiu. A to, że przy okazji trochę z nią poflirtuje, przecież nie było takie złe. Nie wydawało się by jej to przeszkadzało. Po prostu okazywał zainteresowanie, na razie całkiem niegroźnie. Może będzie jutro pamiętać, że nie był tylko pomocnym nieznajomym.
- Obietnica śniadania i kolacji nie wystarcza? - zaśmiał się cicho bo to całkiem zabawne, że hamowała teraz jego zapał, kiedy sama jeszcze chwilę temu targowała się o tę kolację - W porządku, podoba mi się. - zupełnie nieprzypadkowo położył swoją dłoń na jej, lekko pocierając kciukiem wierzch jej dłoni - Powinnaś się cenić. Masz jakieś sugestie, jak mogę sobie zapracować? - spojrzał na nią z zalotnym uśmiechem unosząc pytająco brew.
Może delikatnie teraz nadużywał jej stanu by wyciągnąć od niej zatajone informacje, ale podobno wszystko jest dozwolone na wojnie i w miłości. Chociaż nie miał zamiaru oddawać teraz nikomu swojego serca, nie znaczyło to, że nie mógł użyć tego jako przykrywki. Był nią zainteresowany. Z do końca nie znanego sobie powodu. Zamierzał zaprosić ją na randkę gdy już będzie w pełni władz umysłowych, co by nie było już żadnych wątpliwości.
- Eeee. - imitował dźwięk złej odpowiedzi z jakiegoś telewizyjnego show - Znów źle. Ostatnia podpowiedź. Moje pełne imię ma... - tutaj musiał się sekundę zastanowić - Osiem liter. Jednak wiele osób posługuje się skróconą wersją, która ma tych liter pięć. Pierwsze trzy już zgadłaś w tym imieniu i są w dobrej kolejności. - zgiął kolejny palec pozostawiając tylko jeden.
Patrzył na nią z mieszanką zaciekawienia oraz rozbawienia. Nawet podobała mu się ta zabawa. Dawno czegoś takiego nie robił. Nie dał jej też wszystkich odpowiedzi, jak chociażby to, że tak naprawdę brakowało jej tylko jednej literki żeby w końcu zwyciężyć. Chociaż... Skoro był zainteresowany spędzeniem z nią dnia czy nie powinien jej jeszcze bardziej tego ułatwić? Cholera...

Gage Forsberg
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Rzecz w tym, że Gage wcale nie potrzebowała pomocy, a przynajmniej zamierzała udawać, że jej nie potrzebuje. Znacznie bardziej zainteresowana była pakowaniem się w kolejne relacje, które sprowadzały na nią rozczarowanie. Wybierała ludzi, z którymi mogła się zabawić, przy czym ta zabawa bardzo często opierała się na pochłanianiu niebotycznych dawek alkoholu albo proszków, które także nie wpływały korzystnie na jej zdrowie. Na swój sposób na pewno można określić to mianem wołania o pomoc albo próbą zwrócenia na siebie uwagi, choć ona na pewno nie nazwałaby tak tych razów, kiedy po przedawkowaniu wylądowała w szpitalu i musiała znosić oceniające spojrzenie swojego byłego męża. Ten dupek zawsze zachowywał się tak, jakby wszystko wiedział lepiej, a ona nie potrzebowała blisko siebie takiej energii. Do tej pory nie sądziła też, że mogłaby potrzebować kogoś, kto chociaż w minimalnym stopniu okazałby jej troskę, a chociaż w przypadku Lance’a mogło być to za dużo powiedziane, sam fakt, że próbował przemówić jej do rozsądku był na swój sposób miły. Tego jednak Gage pewnie jednak nie dostrzegała.
Dostrzegła natomiast to, że jego dłoń wylądowała na jej własnej, dlatego jej spojrzenie powędrowało w tamtą stronę. Uśmiechnęła się kącikiem ust, jednak była to największa reakcja, na jaką mógł obecnie liczyć. Nie zamierzała robić nic więcej, być może chcąc pozostawić po sobie pewien niedosyt? - Jedna rzecz na raz. Tym zajmiemy się, jeśli w ogóle dojdzie do kolacji - stwierdziła, co jak na nieco podpitą osobę, miało sporo sensu. Resztki jej uwagi i tak pochłonięte były przez zagadkę, którą przed nią postawił. W ostatnim czasie sprawiała wrażenie osoby, która stroniła od wszelkich wyzwań i zwyczajnie się ich nie podejmowała, a jednak tę zagadkę miała ochotę rozwikłać. I nie chodziło już chyba wyłącznie o nagrodę, którą mogłaby wówczas otrzymać (coś podpowiadało jej, że w tej kwestii skłonny był dać jej fory nawet wtedy, kiedy Forsberg minie się z prawdą. Ostatecznie przecież nie chodziło o zgadywankę, ale o dobrą zabawę w swoim towarzystwie, której ich dwójce chyba nie można odmówić. - Pięć liter - powtórzyła po nim, dość intensywnie się nad tym zastanawiając, jednak z jakiegoś powodu pominęła całą resztę podpowiedzi. Może odpowiadał za to fakt, że trochę jednak sobie wypiła? - Lando! - stwierdziła, celując w niego palcem wskazującym, a uśmiech, który wymalował się na jej twarzy, sugerował, iż pewna była swojego sukcesu. Biorąc pod uwagę sam zapał, zdecydowanie zasłużyła na nagrodę pocieszenia.

Prokurator — Crown prosecutor's office
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ten mały gest z położeniem swojej dłoni na jej nie miał zwiastować niczego wielkiego. Ot, była to pewna próba zmniejszenia między nimi dystansu. Przełamania tej pierwszej, fizycznej bariery. Chciał zobaczyć, jak zareaguje. Czy prędko zabierze swoją dłoń, wzdrygnie się, a może odpowie w swoim stylu, którego jeszcze nie znał? Samo to, że jego kciuk nadal mógł spokojnie, mozolnie pocierać wierzch jej dłoni dawał mu do zrozumienia, że tego typu dotyk jest mile widziany. Przynajmniej na razie. Delikatny uśmiech tylko potwierdzał jego przypuszczenia. Miał szansę na poznanie jej bliżej. Dała mu to przyzwolenie. Pewnych zachowań nie da się po prostu oszukać. Mogła być nieco pod wpływem alkoholu, zachowywać się inaczej, aczkolwiek gdyby nie chciała zrobić z nim tego kroku, to objawiłoby się w jakiś sposób w jej mimice. Na razie nie widział przeciwwskazań, aczkolwiek nie traktował tego też jako zielonego światła na pójście dalej. To zupełnie mu wystarczało, przynajmniej na razie.
- A, tak... Masz rację. Po kolei. - zaśmiał się cicho nie spuszczając z niej oczu.
Gdzieś w tym wszystkim zdążył już zapomnieć, że to przecież on tak naprawdę był nagrodą w tej grze, a raczej możliwość spełnienia z nim czasu, na który musiała sobie jakoś zapracować. To, że bardzo jej kibicował zdecydował zachować dla siebie. Przecież nie może wyjść na takiego łatwego faceta, który proponuje swoje śniadanie każdej napotkanej dziewczynie. On również musiał się szanować, co by i on pozostawił po sobie trochę niedosytu.
Prawda była taka, że dla obu strony tej gry znajdowały się pewne nagrody do wygrania. Może jego życie nie było w żaden sposób niepoukładanym koszmarem, wręcz przeciwnie. Jednakże brakowało jednej rzeczy. Bliskości oraz intymności z drugą osobą. Brakowało mu już tych podchodów, poznawania się nawzajem oraz tak, gdzieś tam na pewno też seksu. Nie pozostawiał sobie za dużo miejsca na interakcje z innymi ludźmi. Odkąd się tutaj przeprowadził było tylko jedno - praca. Spędzał oczywiście jeszcze czas ze swoim ojcem, ale chciałby również pozwolić sobie na romans. By znów poczuć ten przyjemny płomień pożądania. Czuł, że z Gage miał na to szansę, nawet jeśli zupełnie przez przypadek.
- Lando? - spojrzał na nią zdziwiony po czym po prostu parsknął śmiechem - Czy ja Ci naprawdę wyglądam na Lando? - zapytał gdy już uspokoił tę salwę śmiechu.
Lando z jakiegoś powodu kojarzył mu się z dużym, ciemnoskórym mężczyzną z gęstym wąsem. On był tego zupełnym przeciwieństwem.
- Chciałbym powiedzieć, że było blisko, ale niezbyt. - zrobił smutną i rozczarowaną minę - Lancelot. Większość osób mówi mi jednak Lance. - uśmiechnął się do niej i korzystając z tego, że już miał swoją dłoń na jej po prostu lekko ją ścisnął w geście przedstawienia się sobie nawzajem - I jak teraz z tym śniadaniem? Naprawdę na ciebie liczyłem. - westchnął teatralnie unosząc na nią naprawdę smutny wzrok.

Gage Forsberg
ODPOWIEDZ