Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Wzięcie odpowiedzialności za uczucia, którymi darzył Giselle, było tym, co Winslow próbował w tym momencie uczynić. Szczerość mogła zniszczyć między nimi bliskość — doskonale wiedział, że niezobowiązujące relacje były p r o s t e; nie potrzebowały prawdy, nie potrzebowały zaangażowania, nie potrzebowały nawet sympatii. To, co czuł wobec Giselle było zupełnie inne, a przez to przerażające. Przyznanie się do tego wymagało odwagi, ale również doskonałej świadomości własnych uczuć. Ich nazwanie sprawiło, że stały się dla niego jeszcze bardziej realne. Przyznając się do nich, wystawiał się na ocenę, odsłaniał s ł a b y punkt. Było to niemą zgodą, mówiącą — teraz wiesz o mnie wszystko i tylko od ciebie zależy, co z tą wiedzą zrobisz.
W odpowiedzi na zadane pytanie pokręcił przecząco głową. — Nie jestem, ale nie znam lepszego wyjścia — powiedział lekkim tonem, spod którego przebijała nuta posępności. Próbował przełknąć rozczarowanie. Próbował również powstrzymać rozgrywający się w nim zamęt przed ukazaniem się na twarzy lub w oczach, ale to nie było takie łatwe. Z pomocą przyszła mu Giselle, której dotyk działał na niego kojąco. Nie miał innego wyjścia, jak pogodzić się z zimnym prysznicem, studzącym jego zapał i zaakceptować, że jego wyobrażenia nie pokryły się z rzeczywistością. Prawdopodobnie za moment — dzień lub dwa — osiągnie zrozumienie, ale w tej chwili było na nie za wcześnie. Rozsądek całkowicie się wyłączył, pozostawiając zbyt dużo wolnego miejsca na smętne rozważania.
Przywołany temat Paddy’ego był ważniejszy — na nim powinien był się skupić. Z drugiej strony, trzymało się go nieodparte wrażenie, że ich ostrożność wobec chłopca podyktowana była tą samą obawą, która hamowała ich uczucia, a nie realnymi przesłankami. Bo przecież — od kiedy zaczęli żyć razem, tworzyć r o d z i n ę — Patrick wyraźnie się rozpromienił. Podobał mu się rodzinny chaos, w jaki wszyscy wpadli. Podobało mu się bycie starszym bratem oraz to, że Giselle była wobec nieco znacznie łagodniejsza niż Dion — szczególnie, kiedy próbował coś na nich wymóc. Może więc tak naprawdę zasłaniali się jego dobrem, aby chronić siebie? Aby mieć w y m ó w k ę.
Odprężył się. Spod półprzymkniętych powiek spoglądał na Giselle, której dłonie wędrowały po jego ciele, sprawiając mu przy tym przyjemność odwodzącą od mnożących się obaw i niepewności. Kiedy poczuł jej drobne palce na karku, uśmiechnął się przekornie i silnymi dłońmi przyciągnął ją bliżej siebie. Być może powinien docenić skromną odwagę, ale zamiast tego — spragniony różowych ust przyjaciółki (którą powinien przestać nazywać w ten sposób nawet w myślach — pogłębił pocałunek, rozsuwając językiem jej wargi. Szukał w nich przekonania, że nic się nie zmieniło, że pragnienia pozostawały w nich równie nienasycone, a może większe niż miało to miejsce za zamkniętymi drzwiami. Szukał również rozproszenia. A nic skuteczniej od niej nie zajmowało jego głowy.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
W głębi duszy wiedziała, że gdyby tylko sobie na to pozwolił - gdyby obdarzył ją swoimi uczuciami, uczyniłby z niej najszczęśliwszą kobietę pod słońcem. Choć wiedziała, że nie powinna, w przeszłości niejednokrotnie zapędzała się w te rejony myślami, zastanawiając się nie tylko nad tym, jak smakowały jego usta i jakie uczucie zostawiłby po sobie ten rodzaj dotyku, który zarezerwowany był dla kochanki. Mimowolnie zastanawiała się również nad tym, jak wyglądałoby ich życie, gdyby pozwolili sobie na więcej - gdyby ta relacja z przyjaźni przerodziła się w związek, jednak po dziś dzień nie sądziła, że było to realne.
A jednak udało mu się ją zaskoczyć.
Do tego stopnia, iż sama nie potrafiła powiedzieć mu, co do niego czuła.
Wydawało jej się jednak, że jest w stanie mu to pokazać. Te drobne gesty, drżenie jej ciała pod wpływem jego dotyku, spojrzenia, które posyłała mu za każdym razem, kiedy przemykał tuż za nią przy kuchennych szafkach, niby to przypadkiem ocierając się o jej pośladki. Miał nad nią przeogromną władzę, ale Giselle wcale nie chciała przed tym uciekać. Pragnęła poddać się temu nawet bardziej, a chociaż cholernie się tego bała, ilekroć miała go blisko, wątpliwości znikały. Przy nim nie była w stanie myśleć racjonalnie - liczył się wyłącznie on.
Uśmiechnęła się. Jej usta wykrzywiły się w jeszcze szerszym grymasie, kiedy przyciągnął ją bliżej siebie, a ona tak po prostu zaplotła dłonie za jego szyją. Do tej pory musieli być czujni. Musieli uważać, żeby w chwilach słabości ktoś im nie przeszkodził, jednak teraz mieli szansę odrzucić to w zapomnienie. Myśl o tym sprawiła, że Giselle zapomniała o wstrzemięźliwości. Poddała się temu pocałunkowi, delektując się nim przez pewną chwilę, jednak nie pozwoliła mu trwać w nieskończoność. Z jego ust przeniosła się bowiem na policzek, skąd rozpoczęła powolną wędrówkę w stronę jego ucha. Zanim się przy nim zatrzymała, delikatnie przygryzła zębami jego płatek. - Myślisz, że zostanie tam na dłużej? - wyszeptała, po czym odsunęła się nieznacznie, by móc przelotnie zerknąć mu w oczy i znów się uśmiechnąć. Ten element ich codzienności co prawda nie miał ulec zmianie, jednak w obliczu wszystkich innych zmian, jego bliskość wydawała się jeszcze bardziej pociągająca.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Nigdy by tego nie zrobił! Nigdy nie potraktowałby Giselle tak, jak zdarzało mu się traktować kobiety, z którymi łączyło go nie więcej niż kilka niezobowiązujących spotkań zwieńczonych głuchymi westchnieniami. Miało to różne przyczyny, ale najważniejszą było to, że Giselle była mu b l i s k a. Ich relacja — choć wyraźnie zmieniła się na przestrzeni ostatnich miesięcy — nie była pozbawiona uczuć. Była jego przyjaciółką, towarzyszyła mu w najlepszych i najgorszych chwilach w życiu, dlatego nie potrafiłby przyjąć wobec niej obojętnej postawy. Bo przede wszystkim kochał to, kim była, dopiero później nauczył się kochać jej ciało. I — cholera — nie żałował tego.
Pomimo całej roztropności i dojrzałości, których braku Dionowi nie sposób zarzucić, pozostawał mężczyzną nieskomplikowanym, co udowadniało trwające wiele lat niezrozumienie uczuć, którymi darzyła go Farber. Czyny były bardzo ważne (a gesty, którymi otaczała go Giselle były dodatkowo bardzo przyjemne), ale to słowa nadawały im właściwego kontekstu. Tak czy inaczej, nie ulegało wątpliwości, że niektóre rzeczy wymagały czasu, a wszelkie próby przyspieszania delikatnego procesu mogły przynieść więcej strat niż korzyści. Dlatego starał się zamaskować niezadowolenie. Dlatego przeciągnął dłońmi po plecach kobiety. Zatrzymał je dopiero dotarłszy do zaokrąglonych pośladków, które ścisnął w odwecie za przygryzienie skrawka ucha. — Myślę, że za dziesięć minut zbiegnie ze schodów, żeby zapytać, jak zapisać nazwisko któregoś z kolegów — mruknął. Z jego głosu dało się wyczytać delikatne nieukontentowanie z tego powodu, ale znał swojego syna i wiedział, że lada moment przypomni sobie o czymś szalenie istotnym i bezzwłocznie będzie szukał odpowiedzi u niego lub Giselle.
Możemy odesłać go do mojej matki — zaproponował, gdy ich spojrzenia złączyły się. — Powiedzmy na sześć miesięcy — kontynuując, udał zawahanie. — Maksymalnie rok, wtedy będzie mógł zajmować się biegającą dookoła Winnie, więc będzie nam się opłacało mieć go pod ręką — wyjaśnił sens swoich knowań, ale nawet przez moment nie mówił poważnie. Zaraz po tym odsunął włosy z kobiecych ramion i przejechał opuszkami po odsłoniętej szyi. — Może chociaż na weekend. Może na jedną noc? — Sugestia pojawiła się w jego głownie dość niespodziewanie. Z chęcią oderwałby się od domowych obowiązków, ale nie dlatego, że był nimi przytłoczony lub zmęczony, lecz aby móc bez żadnych przeszkód zatopić się w pościeli razem z Giselle i nie opuszczać łóżka przez c a ł y dzień.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Nie sposób było tak po prostu przyzwyczaić się do nowych, panujących między nimi zasad tym bardziej, że Giselle praktycznie ich nie znała. Przez cały ten czas, kiedy stawali się sobie coraz bliżsi, brunetka była wyjątkowo ostrożna, ponieważ nie chciała, żeby po raz kolejny złamał jej serce. Nie posądzała go o to, że mógłby zrobić to celowo, co jednak nie zmieniało faktu, że był do tego zdolny. Posiadał taką możliwość, ponieważ jako jedyny mężczyzna posiadał nad nią władzę, jaką dawały mu jej uczucia. Przez długie lata próbowała się z niego wyleczyć - dokładała wszelkich starań, aby wyrzucić go nie tylko z własnego umysłu, ale również i z serca, jednak to wydawało się niemożliwe. Mało tego, kiedy miała okazję posmakować tego, jak wyglądała wspólna codzienność, zyskała pewność, że teraz już naprawdę nie umiałaby z tego zrezygnować. Pragnęła, aby Dion już zawsze był obecny w jej życiu i chciała też, żeby kształt, jaki przybrała ich relacja, nigdy się nie zmienił. Tych myśli nie umiała jednak wypowiedzieć jeszcze na głos.
Na krótko przed tym, jak usłyszała jego słowa, przez jej plecy przemknął dreszcz sugerujący, że choć dobrze znała jego dotyk, nadal było jej go mało. Co więcej, Winslow działał na nią tak intensywnie, iż gdyby nie powstrzymywał jej fakt, że Paddy w każdej chwili mógł wypaść ze swojego pokoju, przyciągnęłaby go bliżej siebie i pozwoliłaby, aby zatopił się w jej bliskości właśnie w tym miejscu. Sama wizja tego, co mógł z nią zrobić, sprawiła, iż Giselle zacisnęła zęby na dolnej wardze. Najwyraźniej zmuszona była poskromić własny apetyt.
Uniosła jedną brew ku górze, a jej usta mimowolnie wykrzywiły się w uśmiechu. Wiedziała, że żartował, jednak wizja, którą roztoczył nad nią ostatecznie, wydawała się naprawdę przyjemna. Do tego stopnia, iż Farber poświęciła jej więcej myśli, niż można by przypuszczać. - Myślisz, że mogłaby zająć się też małą? - zapytała, zsuwając lekko dłonie po mięśniach jego torsu. Kątem oka zerknęła na Winnie, która może i była wyjątkowo grzecznym dzieckiem, ale nadal potrzebowała ich uwagi. Nic złego nie było natomiast w tym, że oni chcieli poświęcić jej odrobinę sobie. - Zamówilibyśmy kolację, wypili wino… - zasugerowała, omiatając jego twarz badawczym spojrzeniem. Biorąc pod uwagę to, jak wielki chaos panował w ich życiu ostatnio, mogli potrzebować chwili wytchnienia, aby sam na sam rozgryźć, co tak właściwie ich połączyło. Jeżeli to miało się udać, musieli zadbać także o siebie - to bowiem miało zagwarantować sukces całej ich rodzinie. Czy nie na tym im zależało?

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Nie sposób przyzwyczaić się do zasad, które nie zostały wyraźnie ustalone — oboje poruszali się po niepewnym gruncie, przedkładając komfort dzieci ponad coraz wyraźniej dające o sobie znać uczucia, przez co wszystkie wyklarowane zasady nosiły znamiona mimowolnej ostrożności.
Dion nie wiedział o tym, z jak poważnymi wątpliwościami borykała się Giselle. Niekiedy zauważał u niej momenty konsternacji — kiedy bez wyraźniej przyczyny nieruchomiała, a w jej oczach pokazywała się dziwna pustka, świadcząca o głębokim zamyśleniu. Wyglądała wówczas bardzo spokojnie, a jednocześnie niepokojąco. Być może popełniał błąd, nie pytając o przyczynę, ale zakładał, że znajdując się w tak niecodziennej sytuacji, Giselle bezustannie musiała się nad czymś zastanawiać — zgadywał, że przede wszystkim dotyczyło to Winnie, ale również zbliżającego się powrotu do pracy czy rzeczy bardziej błahych, jak choćby listy niezbędnych do zrobienia zakupów. Nie domyślił się, że ukrywała przed nim tak wiele. Z drugiej strony, ich przyjaźń dawno przestała wpisywać się w znaczeniowe ramy tego słowa.
Cieszyło go to niezmiernie, bo chociaż Giselle nie zdecydowała się uspokoić niepewności ściskającej jego serce, okazywała mu czułość, której interpretacja zdawała mu się oczywista. Sugestywna w takim samym stopniu, jak przygryziona warga, na której sam chciałby zacisnąć zęby.
Widział, że ponownie nad czymś się zastanawia, a kiedy słowa wreszcie opuściły jej usta, Dion uniósł kącik ust w prowokacyjnym uśmiechu. — Tak sądzę. Od teraz są ze sobą w pakiecie — odpowiedział, urzeczony przyjemnością płynącą z jej ciepłych dłoni. Był gotów się założyć — o niemałe pieniądze! — że babcia z większą radością przyjęłaby Winnie, gdyż przez wzgląd na wiek, coraz trudniej było jej nadążać za Patrickiem. Zostawienie dziecka pod opieką — poniekąd — obcej osoby nie było łatwe, szczególnie gdy chodziło o pierwszy raz. Winslow doskonale to rozumiał, ale znalazłby kilka i n t e r e s u j ą c y c h sposób, by sprawić, że Giselle w ogóle nie myślałaby o córce; byłaby na to zbyt zajęta.
Nawet na chwilę nie pozwoliłbym ci się ubrać — zaznaczył, szepcząc przy jej uchu, skłonny spełnić tę obietnicę. Pozwoliłaby mu ona nacieszyć oczy i poczuć się tak, jakby naprawdę byli na początku wspólnej drogi, jakby kolejność wcale im się nie pomyliła, jakby dopiero poznawał kształt jej ciała, tworząc w pamięci jego dokładną mapę.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Wydawać by się mogło, że oboje liczyli sobie tyle lat, iż ich życia powinny przynajmniej częściowo być już poukładane, tymczasem strach o dobro ich przyjaźni nie pozwolił im na to, by ruszyć z miejsca. Giselle od samego początku wiedziała, iż przekroczenie granicy będzie równoznaczne z ryzykiem, którego nie chciała podejmować. Bała się, ponieważ obecność Diona w jej życiu wydawała się ważniejsza, niż własne uczucia, które przy okazji mogła zranić. Uważała, że była w stanie to przeboleć - że potrafiła zadowolić się jego przyjaźnią, choć mimo to czuła, że jej serce pękało na wiele drobnych kawałków za każdym razem, kiedy w jego życiu pojawiał się ktoś inny. Sama niejednokrotnie próbowała zapełnić tę pustkę relacjami, które przynajmniej w teorii miały przynieść jej szczęście, jednak tak nie stało się nigdy. Nikt nie był wystarczająco dobry, wystarczająco interesujący… Nikt inny nie był nim, dlatego do tej pory odmawiała sobie szczęścia. Teraz, kiedy znalazła je w jego ramionach, nie chciała z niego rezygnować i jednocześnie bała się, że kiedy pozwolą sobie na więcej, ono w końcu i tak zostanie im odebrane. Najwyraźniej te obawy miały towarzyszyć jej już zawsze.
Mimo to miło było w jego towarzystwie cofnąć się w czasie. No bo właśnie, kiedy miała go obok siebie, a jego spojrzenie krążyło po jej ciele, Farber czuła się jak za nastoletnich czasów. Każdy pocałunek smakował tak, jakby był tym pierwszym, dlatego pociągał za sobą nieopisaną falę ekscytacji. Pragnęła go - ilekroć ich spojrzenia krzyżowały się, a ona znajdowała w jego oczach pożądanie, nie umiała mu się oprzeć. I nie chciała musieć tego robić, nie chciała dłużej wzbraniać się przed tym, co do niego czuła.
Zaśmiała się cicho za sprawą jego słów. Perspektywa oddania dzieci pod opiekę kogoś innego rzeczywiście w pewnym stopniu ją stresowała, choć musiała przyznać, że Dion coraz skuteczniej ją do tego przekonywał. Cichy pomruk, który wyrwał się z jej ust za sprawą jego komentarza, sugerował, iż sama również puściła już wodzę fantazji. Przy nim naprawdę nie umiała się pohamować. - Szkoda byłoby nie wykorzystać tego, że i tak jesteśmy już przyzwyczajeni do bezsennych nocy - stwierdziła, leniwym ruchem przesuwając dłonie niżej, aż w końcu zatrzymała je tuż przy skraju materiału jego spodni. Odsunęła twarz nieznacznie, by móc raz jeszcze spojrzeć mu w oczy, a kiedy ich spojrzenia w końcu się spotkały, znów poczuła to przyjemne ciepło rozlewające się po całym jej ciele. Działał na nią tak, jakby była od niego uzależniona. - Może zawieziesz ich teraz? - zasugerowała, jednak nie mówiła poważnie, czego zresztą szczerze żałowała. Jak widać, posiadanie dzieci miało też pewne minusy - czasami należało utrzymać ręce przy sobie, co w pewnych sytuacjach, jak na przykład dzisiaj, wydawało się cholernie trudne.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Darzył rodziców ogromnym zaufaniem, gdyż wielokrotnie wykazali się względem niego — oraz problemów, które przyciągał będąc młodszym człowiekiem — niezastąpioną wyrozumiałością. Oczywiście nie byli i d e a l n i, odznaczali się szeregiem wad trudnych do przeoczenia, jednakże Dion zauważył, że wraz z wiekiem, nabierali większego dystansu. Niegdyś nie ukrywali niezadowolenia w związku ze ścieżką kariery obraną przez Diona — widzieli w nim przyszłego właściciela firmy, nad którą pieczę obecnie sprawował jego ojciec i pogodzenie się z tym, że postanowił związać życie zawodowe z medycyną, zajęło im bardzo dużo czasu. Prawdę mówiąc, nadal zdarzały się sporadyczne rozmowy, podczas których wypominali mu odrzucenie rodzinnego dziedzictwa, ale Winslow nauczył się puszczać te uwagi mimo uszu. Natomiast nie umknęło jego uwadze, że dziadek — z godną podziwu wytrwałością — obdarowywał wnuka zabawkowymi betoniarkami, jakby miał nadzieję, że Paddy zainteresuje się budownictwem. Bez względu na wszelkie nieporozumienia, potrafili zajmować się dziećmi. Dion nie bał się powierzyć im opieki nad nimi, jednak rozumiał, że Giselle mogła mieć co do tego obiekcje. Wprawdzie znała ich całkiem dobrze, ale od dnia narodzin Winnie była bardzo skupiona na córce, dlatego z łatwością domyślił się, że pierwsza noc bez niej przy boku będzie zwyczajnie trudna. Nawet jeśli p o w ó d rozłąki wydawał się niezwykle kuszący.
Ostrożność, choć w ich przypadku wskazana, stała się problematyczna. Ciągłe hamowanie pragnień oraz pilnowanie utrzymywania pozorów przyzwoitości, mieszało im w głowach, ale — co miało pewien urok — podsycało niecierpliwość i wzmagało apetyt, któremu poddawali się za zamkniętymi drzwiami, gdzie nikt nie mógł ich zobaczyć ani poddać ocenie. I choć wydawało mu się, że będzie za tym tęsknił, równocześnie był przekonany, że z m i a n a przyniesie im wiele dobrego. Całej czwórce.
Opuścił spojrzenie na dłoń Giselle, z sykiem wciągając powietrze przez lekko zaciśnięte zęby. Oczyma wyobraźni widział, jak drobnymi palcami rozpina jego rozporek, kiedy on zatapia się w jej ustach, powoli popychając ją w stronę sypialni — lub kuchennych mebli, bo od łóżka dzieliło ich zbyt wiele kroków. — Spakujesz Winn… — urwał, kończąc snucie nierealnych planów, gdyż zgodnie z jego przewidywaniami, Paddy postanowił przypomnieć o swojej obecności, krzycząc donośnie ze swojego pokoju.
Dion wziął głęboki oddech. Nie odrywając oczu od delikatnie zaczerwienionej twarzy Giselle, przesunął dłonią po jej policzku, od którego biło przyjemne ciepło. — Dokończymy to wieczorem — zaznaczył, tonem nieprzyjmującym sprzeciwu, zastanawiając się, czy naprawdę wytrzyma do momentu, kiedy dzieci będą spać w swoich łóżkach, dając im to, czego potrzebowali najbardziej — czas i przestrzeń do przekucia słów w czyny. Zanim jednak poszedł do syna, pochylił się nad ustami p r z y j a c i ó ł k i, dając jej przedsmak tego, co zamierzał zrobić z nią pod osłoną nocy.

Koniec <33
ODPOWIEDZ