spiker — lorne bay radio
30 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
At the curtain's call It's the last of all when the lights fade out all the sinners crawl.
-Nie patrz tak na mnie zaraz wrócę - mruknął mężczyzna w stronę swojego wiernego towarzysza, który z wyrzutem obserwował zbierającego się do wyjścia właściciela. Dopiero co wrócili ze spaceru, gdzie Buddy oczywiście, że wyrywał się nieustannie do każdego napotkanego zwierzęcia, próbując wyszaleć się po wielu godzinach spędzonych samotnie w domu. Zapewne liczył też na jakieś rzucanie piłką, ewentualnie wspólne zalęgnięcie na kanapie przed jakąś grą... Stanley też nie miałby nic przeciwko leniwemu wieczorowi po intensywnym dniu w radiu, ale na tymże spacerze spotkali sąsiadkę, której już jakiś czas temu obiecał zerknąć na elektrykę, bo rzekomo coś szwankowała. Nie był jakimś ekspertem, ale może uda mu się chociaż podpowiedzieć co to za problem. -Masz - rzucił psu dwa smaczki, które miały go zająć, a po chwili dorzucił mu zabawkową kość, która utknęła pomiędzy szafką, a ścianą. Powinien mieć zajęcie. Sam Ryan chwycił dla siebie jakiś pitny jogurt, nieco zaskoczony, że to ma w lodówce, by nieco zaspokoić głód. Wyciągnął z szafy swój zestaw małego majsterkowicza, upewnił się co do zajęcia psa i wybrał się na krótką wizytę.
-Cześć raz jeszcze, musiałem zająć Buddy'ego - wyjaśnił, dlaczego zeszło mu tak długo, a nie jak obiecywał początkowo pięć minut. Przeciągnęły się do jakiś dwudziestu, ale... Najważniejsze, że przyszedł i nie szukał wymówki. -To opowiedz mi na spokojnie w czym uważasz, że jest problem, ale przypomnę raz jeszcze... Może być tak, że nic nie poradzę, niech cię to nie zmyli - mruknął, wskazując na swoje wyposażenie, które mogło dawać pozory pewnej profesjonalności. Nie, nie miał jej za wiele. Lubił majsterkować od zawsze, to coś, co łączyło go z ojcem i pozwalało na spędzenie wspólnie oraz produktywnie wielu godzin ich dwójce, ale... Nie robił tego od dawna. Nie tylko z ojcem, ale ogólnie. Nie naprawił nawet swoich bezpieczników, bo po prostu nie, jakby cokolwiek związanego ze staruszkiem, który z dnia na dzień zniknął, miało w jakiś sposób być bolesne. Trudno określić samemu Ryanowi czemu tego unikał, na pewno nie robił tego intencjonalnie. Tak więc... To, że tu dziś był, gotowy nieco poszperać w układzie elektrycznym domu sąsiadki, świadczyło, że miał słabość do tej niewinnej dziewczyny. Może dlatego, że przypominała mu jego siostrę? Rose też bywała nieporadna i przekonująca, kiedy miała problem...
doktorantka na wydziale nanotechnologii — laborantka w csiro
25 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Skupiła się na doktoracie, ale praca okazała się dla niej równie ważna. Problem ma jedynie z rozbudowaniem życia prywatnego.
002.
sienna & stanley
nie mogłem na konsoli grać do późna
Przez dwadzieścia pięć lat — bo tyle właśnie miała — nie odczuwała potrzeby wyprowadzenia się z rodzinnego domu. Wprawdzie ojciec wielokrotnie doprowadzał ją do szału, do czego przyczyniała się również macocha, z którą Sienna miała drażliwą relację, ale w tym konkretnym przypadku zyski okazywały się mniejsze od kosztów, dlatego zaciskała zęby, trzymając się kurczowo pokoju pomalowanego różową farbą, w którym ostatni remont został przeprowadzony, zanim poszła do szkoły średniej.
Całkiem niedawno, bo zaledwie przed miesiącem, zdecydowała się wynająć coś w ł a s n e g o. Bardzo bała się samodzielności — nie miała pojęcia, czy poradzi sobie ze wszystkim bez nadopiekuńczego ojca, który zazwyczaj dbał o każdy szczegół, nie pozwalając, by jego córeczce stała się krzywda. Nie miał pojęcia, że największą wyrządził jej sam — próbując wyręczać ją w różnych obowiązkach oraz dbając, by zawsze wracała do domu o przyzwoitej porze, nie nauczył jej samodzielności, przez co Sienna mogła wydawać się o d r o b i n ę nierozgarnięta i — co nie umknęło Stanley’owi — nieporadna.
Zaprosiła sąsiada do środka. W największym pokoju, który pełnił przeróżne funkcje, bo w niewielkiej sypialni nie mieściło się więcej niż łóżko, panował uporządkowany chaos. Największy bałagan robiły notatki, podręczniki, porozrzucane tu i tam zeszyty, kolorowe długopisy i kilka kalkulatorów (na wypadek, gdyby musiała nabrać pewności co do otrzymanego wyniku). Sprzątanie było ostatnim na co miała czas oraz ochotę.
Dobrze, że nie zabrałeś go ze sobą, jeszcze zjadłby moje książki — wspomniała mimochodem. — Lubię go! Jest cudowny i chętnie się nim zajmę, jeśli kiedyś wyjedziesz na weekend lub wakacje, ale musisz mnie ostrzegać, żebym zdążyła uprzątnąć… to — machnęła ręką, jakby chciała ukazać przestrzeń pełną nieładu i usprawiedliwić pierwsze wypowiedziane zdanie.
Grałeś kiedyś w The Sims 4? — spytała, mrużąc oczy, jakby odpowiedź na to pytanie mogła zaważyć nad losami całego wszechświata. — W każdym razie, to wygląda tak, jak w grze, kiedy duch postanawiał opętać jakieś urządzenie. Kiedy włączam czajnik elektryczny, wyłączę się światło w pokoju. A kiedy podłączam cokolwiek do tamtej listwy, wyskakują korki i w całym domu nie ma prądu — poskarżyła się bezradnie.
powitalny kokos
Karo
są, wypiszę
spiker — lorne bay radio
30 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
At the curtain's call It's the last of all when the lights fade out all the sinners crawl.
-Wiem, że nie do końca wygląda przyjaźnie - odparł nieco urażony, ale cóż, zdawał sobie sprawę z tego jaki wyraz twarzy przez większość czasu miał jego buldożek. -ale nie je książek, czasem tylko rośliny. Niemniej, możesz spać spokojnie, nie będę ci go podrzucał - powiedział już spokojniej, zdobywając się na uśmiech. Nie wpadłoby nawet mężczyźnie to do głowy, by prosić Barrerę o to, żeby zajmowała się jego psem. Podjął się tej odpowiedzialności, wiec nie planował żadnych wycieczek. Zresztą miał też auto, mógł go zabrać ze sobą, w większość miejsc, przynajmniej w teorii. Na razie nie wybierał się nigdzie. Dobrze było mu tutaj, z tym unormowanym rytmem.
-Czy ten czajnik jest podłączony do tamtej listwy? - zapytał z uniesioną brwią oraz nadzieją wypisaną w jego tęczówkach. Jeżeli odpowiedź brzmiała będzie przecząco, to Ryan obawiał się, że na niewiele się tu zda. I wcale nie musiał grać w The Sims 4, żeby wiedzieć, że to pewnie problem z przestarzałą instalacją, a nie pojedynczymi elementami. Oczywiście, jeśli to nie listwa, do której mógł być podłączony czajnik, a jakaś nieszczelność albo cokolwiek innego przestarzałego w niej, mogło powodować większe spięcia, bądź ogólną niewydolność ze względu na nią. Taka nadzieja zawsze istniała, w głębi duszy Stanley więc ją miał, że to właśnie tylko ten przedmiot, bo nie byłoby to tak problematyczne z wymianą, jak zajęcie się całą instalacją w wynajmowanej chatce... To byłoby... Całkiem sporo dla Sienny do ogarnięcia. A właściwie dla właściciela tego przybytku, ale raczej nie należał on do najbardziej zainteresowanych gospodarzy, skoro kobieta nie zgłosiła tego problemu do niego, tylko wolała po prosić o pomoc sąsiada. Ewentualnie nie był zbyt przyjemny. Co ostatecznie prowadziło do wniosku, że zwyczajnie Sienna niekoniecznie musiała chcieć się z nim kontaktować bez większej potrzeby, tak więc oby taka nie zaistniała.
doktorantka na wydziale nanotechnologii — laborantka w csiro
25 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Skupiła się na doktoracie, ale praca okazała się dla niej równie ważna. Problem ma jedynie z rozbudowaniem życia prywatnego.
Nie zamierzała go urazić! W pierwszej kolejności pomyślała o notatkach i podręcznikach, bo — jak przystało na pełnoetatowego k u j o n a — większość życia spędzała na nauce. Ponadto wśród rozrzuconych na podłodze papierów (nigdzie nie uczyło się tak dobrze, jak na miękkim dywanie) znajdowało się równanie, którego udowodnienie miało dać Siennie przepustkę do CSIRO. W związku z wynajęciem domu i rozpoczęciem d o r o s ł e g o życia musiała zacząć zarabiać prawdziwe, poważne pieniądze. Na ten moment próbowała dostać się na staż, a jak wiadomo, stażystom nikt nie oferował dużego wynagrodzenia, ale liczyła (nawet bardzo), że po jego ukończeniu znajdzie w korporacji stałe zatrudnienie. Między innymi z tego powodu tak zależało jej na tym, by pies sąsiada — tudzież jakiekolwiek inne stworzenie — nie zjadło jej notatek. W nich kryła się droga do przyszłości.
Ale wiesz, że mógłbyś, prawda? Gdybyś potrzebował lub znalazł się w sytuacji bez wyjścia, to zawsze możesz poprosić mnie o pomoc. Od tego ma się sąsiadów, prawda? — odezwała się, próbując nadać tym słowom przyjaznego, otwartego tonu. Nie żeby mówiła to wszystko tylko po to, by Stanley czuł się w obowiązku odwdzięczyć podobną deklaracją. Bądź co bądź, Sienna wolała błagać jego o pomoc niżeli zwrócić się z problem do ojca lub starszego brata. Obaj przybiegliby bez zastanowienia, ale dziewczyna nie chciała dawać im satysfakcji. Nie chciała, by myśleli, że sobie nie radzi.
Do listwy? — powtórzyła powoli, jakby nagle doznała olśnienia. — Oczywiście! Że też wcześniej o tym nie pomyślałam. Przedłużacz przeciągnięty jest z drugiego pokoju, bo gniazdo w kuchni nie działało, o czym właściciel zapomniał mi powiedzieć, dlatego przeciągnęła kable z sypialni. To musi być wina ładowarki do telefonu — wyjaśniła, połowicznie zwracając się do sąsiada, połowicznie do samej siebie. Ukończyła skomplikowane studia, rozpoczynała cholernie wymagający doktorat, a dała się pokonać prostej pułapce splątanych kabli. Głupia!
Więc chyba fatygowałam cię bez potrzeby, przepraszam[/]b] — rzuciła z wyraźnym zakłopotaniem, mimowolnie unikając wzroku mężczyzny. — Ale, może się czegoś napijesz? — zaproponowała, żeby złagodzić niepotrzebne zamieszanie.
powitalny kokos
Karo
są, wypiszę
ODPOWIEDZ