Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


calliope carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Galahad Harrington
sex on the beach
-
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


calliope carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Czas mijał, a Callie nie była wcale bliżej wypowiedzenia tych dwóch słów, których Galahad jej nie żałował. Stała za nimi jakaś deklaracja której jeszcze nie potrafiła złożyć - i cisza z jej strony wcale nie oznaczała że uczucia pozostały nieodwzajemnione. Jedynie tyle, że nie była jeszcze w stanie złożyć mężczyźnie pewnej obietnicy, bo nie chciałaby jej wkrótce złamać, a przy tym jeszcze bardziej jego serca. Wciąż powstrzymywały ją niewiedza i niepewność odnośnie kwestii zdrowotnych. Nie potrafiła zdecydować, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby czas oczekiwania na olśnienie Carter umijali sobie wspólnym mieszkaniem i tymi wybitnymi śniadaniami po seksie, którymi zawsze chwalił się Gal.
Dlatego na wyznanie nie odpowiedziała - notując jednocześnie, że straszny się z niego zrobił romantyk. Przeszli od unikania odpowiedzialności z jego strony, do całkowitego oddania i deklaracji miłości. Duża to zmiana, ale na plus, zatem uśmiechnęła się do niego. Uśmiech zaś po chwili zniknął w pocałunku, podczas którego objęła go za szyję, by po chwili zacząć paznokciami kreślić bliżej nieokreślone kształty na męskich plecach. — Najpierw na pizzę, a potem na ciebie. Jeszcze raz, albo kilka…naś…dziesiąt razy — odparła zaczepnie, niezdecydowana również i w tej kwestii. Jednak choć ochota była, sił nie było - ograniczenia anatomiczne wymuszały przerwę. — To bardzo szlachetne z twojej strony — roześmiała się krótko, by pocałować go raz jeszcze. — Ale wykluczone. Myślisz, że będę na ciebie czekać w celibacie, jak cię zamkną na 25 lat? Wykluczone — stety czy niestety, Galahad już wiedział o jej wiecznie nieugaszonym pragnieniu i apetycie, którego nie dało się zaspokoić. Co prawda taka nagrzana zawsze była konkretnie na niego, ale z Harringtonem w więzieniu wciąż nie chciałaby być do starości zakonnicą. — A gdybym ja trafiła do więzienia? Odwiedzałbyś mnie? I czekał? — wyszeptała, przenosząc usta powolnymi, leniwymi pocałunkami po jego żuchwie, ku pokrytej malinkami szyi. Trap alert, do not answer!!!!!!!! Nie no, bez paniki. Żartowała tylko, to działało w dwie strony. On też nie zasługiwał na życie z pajęczyną i kurzem w bokserkach. — A słyszałeś o gay for the stay? — zaczepiała dalej, paznokciami spokojnie drapiąc plecy mężczyzny, choć zdarzyło jej się zsunąć rączkami do tego niebezpiecznie seksownego tyłka, którego klepania i ściskania nigdy za dużo. — Byłbyś zły, gdybym znalazła sobie koleżankę… Lub kilka koleżanek… Do ćwiczeń kardio pod twoją nieobecność?
Teoretyzowała, zupełnie niepoważnie, choć może przypadkiem dotknęli kwestii granicy pomiędzy fantazją o dwóch pięknych kobietach, a zazdrością, zaborczością i monogamią. — A, właśnie. Formalności. Zapomniałabym — przewróciła oczami i wysunęła się nieco z męskich objęć, by złapać z szafki nocnej krzyżówki i długopis. Na jednej z pustych, okładkowych stron, zgodnie z ich wcześniejszą rozmową, napisała:
Będziesz ze mną chodzić?
Tak, TAK, tak, ale też na niebiesko
.
Kartkę wyrwała i podała Galahadowi wraz z długopisem, coby mógł oficjalnie odpowiedzieć na jej propozycję. Posłała mu jednak teatralnie srogie spojrzenie. — Ale nadal jestem zła, Gal. Może mi przejdzie, jak zjem tę pizzę — uśmiechnęła się szeroko, bo ktoś musiał zwlec się z łóżka i zdobyć prowiant… I na pewno nie będzie to ona sama!

Galahad Harrington
sex on the beach
-
Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zupełnie mu nie przeszkadzało, że nie usłyszał tych dwóch słów z powrotem. No dobra, może trochę miał nadzieję, że w końcu będzie mogła się na to zdobyć, ale rozumiał dlaczego mogła mieć nadal pewne obawy. Nawet po tym, co właśnie sobie nawzajem zrobili, nadal mieli jeszcze przynajmniej kilkanaście nierozwiązanych kwestii. Na razie starczało mu to, co mu przed chwilą sprawiła. Nie chodziło tylko o same tortury, bo te rzeczywiście torturami były, ale przede wszystkim wszystkie ślady, które mu po sobie zostawiła. Uwielbiał jej taką zaborczą stronę, której nie widywał często. To częściowo na pewno jego wina, po prostu nie dawał jej powodów do zazdrości, a jak już dawał to najwyraźniej porządne. W każdym razie lubił nosić na sobie ślady ich zbliżeń. Niech wszyscy wiedzą, że faktycznie jest już polizany i zaklepany. Jemu to również pokazywało, że jej zależy. Nie zamierza się dzielić i chce go tylko dla siebie. Dla niego to prawie to samo, co powiedzenie kocham cię, a może to nawet lepiej świadczyło o jej uczuciach. W końcu to akcje są ważniejsze niż słowa, prawda?
- Mmm... Podoba mi się ten plan. - odpowiedział bardzo zadowolony w jej usta kontynuując ich namiętne pocałunki - Po pierwsze. Auć. - oczywiście odnosił się do tego, że nie zamierzała na niego czekać gdyby wylądował w więzieniu za jakże szlachetne pogódki nakarmienia swojej ukochanej - Po drugie. Nie dostałbym 25 ani dożywocia gdybym gościa nie postrzelił, a nie zamierzałem bo to by zepsuło pizze. Najwyżej dostałoby mi się za rozbój z bronią w ręku, jako pierwszy raz może dostałbym zawiasy... - mógłby tak z nią dalej polemizować, ale bardzo skutecznie rozpraszała go tymi mozolnymi pocałunkami, które przenosiły się pomiędzy jego szczęką a szyją. Miała szczęście, że wiedziała jak go zmiękczyć.
- Odwiedzał? Tak. Czekał? Niekoniecznie. Oczywiście, że sfingowałbym nasze małżeństwo po to żebyśmy mogli mieć te przejmne wizyty na osobności, kiedy można się dotykać. Może nawet wystawiłbym opinię, że nie nadajesz się do zakładu i musisz trafić do mojej prywatnej kliniki, którą prowadzę w domu. - wyszczerzył się wesoło bo zawsze miał odpowiedź na takie zaczepki. Mogła próbować dalej.
- Koleżanki..? Może, ale wiesz, że bardzo zaborczy ze mnie kochanek. - wzruszył lekko ramieniem robiąc trochę niepewną minę, sam nie wiedział jakby do końca zareagował, może z kobietami jakoś by się pogodził.
Tymczasem jego dłoń powoli przesunęła się po jej boku, plecach by w końcu wylądować na tym krągłym tyłeczku, który tak uwielbiał i odpowiednio mocno ścisnąć przyciągając ją nieco bliżej siebie. Naprawdę cholernie kochał tę kobietę.
Uniósł nieco pytająco brew kiedy wspomniała coś o formalnościach. Przyglądał się, gdy wyciągała swoje krzyżówki i już myślał, że znów zapyta go o jakieś hasło, którego nie miała czasu wypisać przez jego wzwód, aczkolwiek bardzo pozytywnie się zaskoczył kiedy wyciągnęła w jego stronę karteczkę z bardzo uroczą wiadomością. Wziął od niej długopis i nie tylko zaznaczył TAK, ale dopisał również - Tak, kurwa, tak. Jeszcze uśmiechnięta buzia z serduszkiem i mógł zwrócić wiadomość do nadawcy z szerokim, promiennym uśmiechem.
- Obiecuję wszystko odpokutować. - uśmiechnął się puszczając jej oczko i nachylając się by dać jej jeszcze jednego całusa.
Który oczywiście zamienił się w jeszcze jednego i jeszcze, aż wyszło z tego kolejny makeout session zanim w końcu zsunął się z łóżka by znaleźć swoją komórkę. Zamówił strawę dla swojej ukochanej i nawet przywiózł na swoim stylowym wózeczku, kiedy przyszło już co do czego. W między czasie umilał jej nieco oczekiwanie tym razem przybierając rolę oprawcy i samemu torturując ją seksualnie. W końcu puściła już jego rączki.

koniec

z/t x2

calliope carter
ODPOWIEDZ