Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Nathaniel miał już w planach, aby nigdy więcej do tego miejsca nie wrócić. Chciał, aby i Norwood nigdy nie postawiła ponownie stopy w tej starej chatce, a więc najchętniej spalił by tą ruderę i pogrzebał ten kłopot raz na zawsze. Jednak, gdy Divina zaczęła krzyczeć i prosić o potraktowanie tej sprawy z szacunkiem, Hawthrone zaklął pod nosem. Nie lubił ustępować i zmieniać planów, ale jeszcze bardziej nienawidził patrzeć na posępną i zawiedzioną twarz Diviny. Nie w smak było mu też wyczekiwanie za nią przed kościołem, gdy ta odgrywać będzie swój kolejny strajk. Dlatego mógł delikatnie zmienić swoje plany.
- Jej już nikt nie pomoże - mruknął, bo póki co celem Hawhtorne'a było oddalenie się z tego miejsca jak najdalej, a dopiero potem mógł bawić się w jakiegoś dobrego samarytanina. - Jest martwa i niekoniecznie ktokolwiek może ten stan zmienić - dodał, wynosząc Divinę na piętro, a potem ciągnąc za sobą na zewnątrz. Naprawdę miał już dość tej farsy. - Zaraz... Zaraz... - Powtarzał pod nosem, przemierzając kolejne metry, aż wreszcie zatrzymał się na krawędzi polany, tuż za pierwszą linią drzew. Odetchnął zmachany i zerknął na Divinę z urazem. - Możesz się wreszcie uspokoić i zamilknąć na moment? - Syknął, po czym zmęczony oparł się o pień. Jego zraniona noga pulsowała z bólu, a dodatkowe jej obciążanie tylko pogorszył stan w jakim się znajdowała. - Truposz w piwnicy jest dla ciebie bardziej istotny od własnego bezpieczeństwa? - Fuknął poirytowany i w ramach próby uspokojenia nerwów, sięgnął po paczkę papierosów, a potem po telefon. Zasiąg był tak słaby, że po pierwszej próbie wykonania połączenia znikł całkowicie. - Dobrze, dobrze ktoś się tym zajmie. Dopilnuje tego, ale teraz chcę stąd iść, rozumiesz? - Oznajmił dobitnie i ani na sekundę nie oderwał swojego wzroku od twarzy Diviny. Naprawdę liczył, że tym razem go wysłucha i nie będzie dłużej oponować, bo faktycznie jego cierpliwość była już kompletnie wyczerpana i tylko cudem nadal jakoś panował nad rozdrażnieniem, a nie chciał po raz kolejny musieć jej za sobą ciągnąć, bo prawdopodobnie ta próba nie wyszłaby mu już tak dobrze.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Czuła, że jeśli sama nie dopilnuje dobra tej martwej kobiety, to nikt tego nie zrobi. Chociaż kochała Nathaniela, wątpiła, aby ten sam z siebie pomyślał o czymś takim. Wierzyła jednak, że może go wesprzeć i nakierować na odpowiednie tory, a Bóg dostrzeże, że mimo wszystko jest w nim jakieś dobro. Ona je dostrzegała, stąd też ten upór - bo wiedziała, że coś jest w stanie nim osiągnąć.
- Kiedy ja wiem, że jest martwa, ale wciąż można jej pomóc na inne sposoby - jęknęła, chociaż miała przeczucie, że Nathaniel doskonale wie o co jej chodzi. Po prostu nie byłby sobą, gdyby nie pokazał, że on nie widzi sensu w jej zamiarach i nie czuje potrzeby jakkolwiek się w to wszystko angażować. Przy tym niesamowicie ją frustrował tym, że nawet nie mogła decydować co do tego, gdzie w danym momencie stała. Pewnie wolałaby, gdyby mu nie utrudniała przemieszczania się, ale ona sama wolałaby, żeby on z kolei po prostu ją postawił, a nie traktował, jak szmacianą laleczkę, którą można przestawiać.
Mimo wszystko zamilkła, jak o to prosił. Wiedziała kiedy nie przesadzać i teraz ewidentnie był ten moment. Z resztą nie była na tyle krnąbrna, by się tutaj za wszelką cenę z nim wykłócać. Dodatkowo najzwyczajniej w świecie bała się teraz o jego nogę.
- Nie uważam, by coś mi groziło i wolałabym, żebym inaczej mówił o zmarłych - wyjaśniła spokojnie, jakby nie zauważyła rozdrażnienia w tonie Nathaniela. Miała wrażenie, że ignorowanie u niego takich zachowań było możliwie najlepszą strategią, chociaż i ta nie zawsze wystarczała. Tym razem miało być jednak inaczej i kiedy zgodził się na jej prośby, zaraz zdobyła się na westchnięcie ulgi, jak i uniesienie kącików ust w swobodnym uśmiechu. - Dziękuję! Tylko proszę, pozwól mi wybrać osoby, które się tym zajmą i być przy tym, jak wydasz polecenia. Chciałabym mieć pewność, że wszystko odbędzie się tak, jak należy - ostrożnie dobierała słowa, bo wciąż nie czuła się dobrze, gdy go o coś prosiła, ale jednocześnie w tej kwestii nie chciała się powstrzymywać, bo myślała o dobrze niewinnej kobiety, która przedwcześnie opuściła ten świat.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Naturalnie Divina nie uważala, aby sytuacja w jakiej się znaleźli mogła być jakkolwiek podejrzana i zagrażać ich bezpieczeństwu. Przecież w jej życiu było tak wiele irracjonalności i zrządzeń fatalnego losu, że po prostu nauczyła się akceptować to, co dla innych było jawnym wynaturzeniem.
- Naprawdę? - Zatrzymał się na moment w swoim marszu przez gęstwiny, aby móc spojrzeć na Norwood. - Naprawdę nie uważasz, że jest to podejrzane? Jakiś nieznajomy człowiek zaprasza ciebie na durne ognisko, a okazuje się, że zamiast sabatu czarownic masz trupa w piwnicy? - Burknął zły, bo już sam pomysł skorzystania z tego rodzaju zaproszenia był dla Natahniela durny, a więc z góry traktował to całe ognisko jako coś dziwnego. - Myślę, że ktoś nas obserwuje i liczy na okazję, aby coś zaraz odjebać, albo obserwował ciebie, ale że przyszłaś ze mną to odpuścił. W każdym razie na pewno nie czułbym się na twoim miejscu bezpiecznie - zakończył i miał nadzieję, że tyle będzie z tej dyskusji, ale przecież miał do czynienia z byt dobrotliwą i empatyczną Diviną, które nie mogła tak po prostu odpuścić.
On chciał się wydostać z lasu i być już w wozie, a dla niej ewidentnie sprawa nieboszczki była o wiele ważniejsza. Jak zwykle doszukiwała się drugiego dna, tego nadprzyrodzonego, którego Hawthorne nie chciał akceptować, nawet jak sam czasem zastanawiał się jakim cudem te wszystkie dziwne rzeczy przytrafiają się właśnie Divinie.
- Słucham? - Znów nagle się zatrzymał, a na jego czole pojawiła się kolejna, mało przyjemna zmarszczka świadcząca o narastającej w nim irytacji. - Co to za warunki? - Burknął, bo był wściekły z dwóch powodów. Po pierwsze za to jak swoją prośbę Divina sformowała, a po drugie za to, że chciał po prostu spalić tę chatę i mieć to w dupie, a poczuł się jakby przyłapanym na czymś za co powinien czuć wstyd. Wstyd był emocją jakiej Nathaniel nienawidził najmocniej na świecie, więc od razu w ramach samoobrony rodziła się w nim agresja. - Sądzisz, że co? Zawlekę tutaj jakiegoś klechę, wsadzę ją do uścielonej atłasem trumny i może jeszcze zawlokę na cmentarz? - Prychnął. - Załatwię to po swojemu. Powinno ci wystarczyć to, że przestanie gnić w zatęchłej piwnicy - dodał i aby ukryć swoje emocje ruszył dalej, zaciągając się papierosem i chowając za tumanami dymu.

Divina Norwood
ODPOWIEDZ