strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#numer

Remi naprawdę lubił z kimś mieszkać. Tak prawdę mówiąc, to on w ogóle lubił ludzi, no i był absolutnie stworzony do mieszkaniu w takim filmowym miasteczku, w którym każdy się z każdym zna, przychodzi do każdego na grilla i plotkuje razem przy płocie. Tak, lubił też kiedy ktoś mógł się zająć jego zwierzakami, kiedy akurat był na służbie i nie było go w domu. Znaczy się no, na swojej zmianie, która jak wiadomo, potrafiła być bardzo długa, nawet dwudniowa. Niby było blisko ,więc czasem mógł do nich skoczyć, ale wiadomo że jego koty i pies potrzebowały dużo miłości z czyjejś ręki, a nie wyłącznie z pełnej miski. Bo jedzenie ważna sprawa, ale głaski i drapanie po brzuchu były jednak o wiele, wiele ważniejsze. Mieszkanie z Tedką było całkiem niezłe, można śmiało powiedzieć, że jego zwierzęta ją zaakceptowały jako nowego towarzysza życia, koty nie sikały jej na łóżko, a pies nie zjadał jej butów, no więc czego chcieć więcej w życiu, co nie? A no właśnie, dokładnie tak. Podstawa domowej, zdrowej relacji. Jednak w kwestii mieszkania z kimś, no zawsze było jakieś ale, jakieś pole do poprawy i doprecyzowania, razem lub osobno. I właśnie przed nim stał Remi ,w kuchni.
- Teeeeddyyy? - zawołał ją, a kiedy przyszła, założył ręce na piersi - ja naprawdę wiem, że mieszkanie z kimś, to wyrzeczenia i wyzwania - zaczął na początek, oczywiście posyłając jej ładny uśmiech, bo przecież wcale jej nie ochrzania, to normalna, przyjacielska rozmowa co nie - ale na boga, wyjaśnij mi co za logika tobą kieruje, kiedy pakujesz zmywarkę? - no zapytał, kręcąc powoli głową - talerze nigdy nie idą na górę, a ta jenga na dole, to prędzej sama z tej zmywarki wyjdzie, niż a rozkminię co tu najpierw ruszyć, żeby wszystkiego nie potłuc… - no dodał, bo poważną jengę mu tutaj zostawiła, nie wiedział jak i od której strony się za nią zabrać kompletnie.
towarzyska meduza
-
ratowniczka medyczna — lorne bay fire station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młodsza siostra Josha, z którym była wychowywana przez babcię uznawaną za miejscową wiedźmę. Ratowniczka medyczna z powołania, fanka wszystkiego co azjatyckie i przyszywana mama kilku kotów przygarniętych przez jej współlokatora
Teddy w zasadzie nigdy nie mieszkała sama. Jako dziecko mieszkała z bratem i babcią, tak samo zresztą jak w wieku nastoletnim i na studiach, na które dojeżdżała z Lorne Bay do Cairns. Z rodzinnego domu wyprowadziła się dopiero na czas przeprowadzki do stolicy… w której wciąż nie miała swojego własnego, intymnego kąta. Mieszkania dzieliła najpierw ze współlokatorami (pewnie to któryś z nich pokazał jej jak ekonomicznie ładować naczynia do zmywarki, tak by zaoszczędzić na tabletkach czyszczących), a następnie ze swoim facetem, później narzeczonym. Jak widać powrót do Lorne Bay niewiele zmienił w tej materii, bo dość szybko zgadała się z Remim, że ma on u siebie wolny pokój. Teddy szybko zaaklimatyzowała się w nowym miejscu, na co na pewno wpływ miał fakt, że wychowywała się w Sapphire River. Poza tym hej, kto nie chciałby mieszkać z całą masą zwierząt? Czuła się tu dobrze, czuła się chciana i akceptowana. Przez Remiego również, choć jak widać mieli rozbieżne poglądy co do niektórych typowo mieszkaniowych kwestii.
– Hm? – spytała wchodząc do kuchni w spodniach dresowych i sportowej koszulce, upinając sobie przy tym włosy w wysokiego niedbałego koka. Trochę zdziwił ją widok Remka stojącego przy zmywarce z założonymi na klacie rękami, ale cierpliwie czekała na to, co chciał jej powiedzieć. – Czy ja wiem? Ja mieszkając z tobą całkiem dobrze się bawię – złapała leżące na blacie jabłko i podeszła do zmywarki, marszcząc brwi kiedy spytał o jej logikę. – Nie czaję. Co jest nie tak? – spytała zaglądając do zmywarki, niemalże do niej wchodząc. – Tak jest gdzieś napisane? Że talerze nie mogą iść do góry? – spytała prostując się, po chwili odsuwając się nieco od Remka, kiedy uświadomiła sobie pewną rzecz. – Sorry. Nie brałam jeszcze prysznica po treningu – wyjaśniła, nie dodając już że była na boksie, żeby nie odebrał tego jako groźby, czy coś. – Remi, trochę wyobraźni – rzuciła, odkładając nadgryzione jabłko gdzieś na blat. – Najpierw zdejmujesz ten kubek, o tak. A potem już wszystko leci, pyk i pyk, po kolei – wyjaśniła wzruszając ramionami. No ale żeby nie być gołosłowną wyjęła rzeczywiście parę kubków, żeby mu pokazać. – Widzisz? Dzięki temu zrobiliśmy jeden cykl mycia mniej – dodała. No naprawdę nie rozumiała, co w tym systemie było nie tak.
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
No jest to jakieś doświadzenie, co nie, często bardzo ważne nan różnych etapach rozwoju człowieka. Bo jak inaczej tak w stu procentach nauczyć się odpowiedzialności, troski o samego siebie, jak zrozumieć to kim się jest, znaleźć to, kim chce się zostać. Jak załapać, jak być ze sobą w ciszy i w hałasie, ze swoimy myślami, ze swoją obecnością. Samotnością trzeba się umieć cieszyć, bo inaczej,.., no inaczej człowiek staje się całkiem zależy od innych, a to jednak jest dość toskyczne. Człowiek gubi to kim jest sam sobie, a staje się dopełnieniem kogoś, częścią czegoś, a potem o wiele trudniej porzucić to coś, które może człowiekowi już tak nie służyć dobrze. Więc tak. Czasem warto podejmować decyzje o sobie, z myślą o sobie i postawić na siebie. Co w wielu krajach nie jest opcją dla młodych osób, które tego najbardziej potrzebują, no rachunki są wysokie, mieszkania drogie, a wypłaty cóż. Można sobie narzekać i narzekać.
Tu jednak Remi zapewni jej sporo wolności, swobodności i jednak będzie sporo dni, kiedy całą chatę będzie miała dla siebie. Więc no obdarzył ją zaufaniem, że wtedy nie puści mu chaty z dumem, nie zaniedba jego psów, no i oczywiście - nie okradnie go i nie zostawi pustej chaty.
- Ciesze się, że dostarczam takich rozrywek, nie zapomnę wystawić kapelusza na napiwki od publiczności, skoro jest taka zadowlona - rzucił może i kąśliwie, ale totalnie nie na serio, bo on nawet używając sarkazmu był bardziej zabawny, niż groźny i onieśmielający. - Bo to miejsce na kubki, miski, jakieś pudełka, małe garnki.. ale nie na talerze, to nie ma sensu, muszą być na dole - no podsumował, bo dla niego to miało sens, no i skoro miało dla niego, to dla niej też powinno, no logiczne co nie.
- Zajmuje się wypompowywaniem piwnic i czasem usuwamy zwierzęce truchło razem z weterynarzami, więc jakoś wytrzymam twój smrodek - zapewnił ją, a potem pokręcił głową.
- I ten kubek się tutaj nie umyje, bo jak ma do niego dojść woda, co? I tak sobie to leci, a co jak całe poleci? Ja wiem że moje naczynia nie są super wyszikane, a często nawet do kompletu, ale to nie znaczu, że mamy je trzaskać i że nie są dla mnie ważne - no cierpliwie wytłumaczył, tak jak dziecku które dopiero się uczy, co nie. A jednak on swoje graty lubił, okej. I w ogóle swój dom. - Tylko jeśli będziesz używać tych niedomytych, bo mnie to średnio kusi - przyznał, krzywiąc się lekko, a potem wyjął z szafki sól do zmywarki i nabłyszczacz, i zabrał się za uzupełnianie.
- Co tam trenowałaś? - zapytał robiąc to, bo ile można na kobietę narzekać, czas sie wziąć do roboty, co nie.
towarzyska meduza
-
ratowniczka medyczna — lorne bay fire station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młodsza siostra Josha, z którym była wychowywana przez babcię uznawaną za miejscową wiedźmę. Ratowniczka medyczna z powołania, fanka wszystkiego co azjatyckie i przyszywana mama kilku kotów przygarniętych przez jej współlokatora
Teddy odkładała moment oswajania się z samą sobą jak tylko się dało. Zawsze otaczała się ludźmi, ba, nawet wybrała zawód związany z udzielaniem ludziom pomocy. Dzielenie z kimś mieszkania z wielu względów było po prostu dla niej wygodne – niejednokrotnie zapominała o kupnie środków czystości czy papieru toaletowego… i wtedy z pomocą nadchodził ktoś, kto o tym wszystkim pomyślał. Prawdopodobnie została w taki sposób rozpuszczona przez starszego brata, dla którego już chyba nigdy nie przestanie być małą siostrzyczką, no i przez babcię, która ich wychowywała i zawsze o wszystkim pamiętała. Więc tak, Teddy zdecydowała nie radziła sobie z widmem samotności, nawet tej w pozytywnym znaczeniu, kiedy możesz po prostu poprzebywać sam ze sobą i chodzić po domu w dziurawych skarpetkach i nikt na ciebie krzywo nie spojrzy.
– Przyjmujesz napiwki w postaci gum kulek? – spytała unosząc lekko brew, bo oczywiście że nie odebrała jego słów jako przytyku. – Chybaaaa, że umieścisz kubki i miski niżej, to wtedy na górze na spokojnie zmieścisz dwa talerze – rzuciła, bo dla niej z kolei sensu nie miały jakieś nigdzie nie zapisane zasady układania naczyń w zmywarce. I miała zamiar się tego trzymać dopóki Remi nie pokaże jej na piśmie instrukcji albo jakiegoś regulaminu wkładania naczyń.
– Okej, ale jeśli choć raz się skrzywisz, wiedz że będzie mi bardzo źle ze świadomością, że śmierdzę gorzej niż zwierzęce truchło – zaznaczyła, bo skoro Remi był taki odważny, musiał liczyć się ze wszelkimi konsekwencjami… A potem słuchała go uważnie, z głową przekręconą na bok, jakby Remi właśnie tłumaczył jej meandry wydobywania paliwa jądrowego. – No dobra, ten kubek akurat nie miał swojej szansy na spotkanie z wodą. Ale ten i ten już tak, ni popatrz tylko – wyjęła kolejny kubas, który miał tylko jeden mały zaciek i który Teddy szybko przetarła skrawkiem koszulki. – Okej – rzuciła wzruszając ramionami, bo picie z niedomytego kubka nie było dla niej żadnym wyzwaniem. Ona w pracy też widziała wiele nieprzyjemnych obrazków i mało co było w stanie ją ruszyć, a już na pewno nie kubek z odrobiną śladu po wczorajszej kawie…
– Boks – odparła na jego pytanie. – I już coraz rzadziej obrywam w nos lecącym w moja stronę workiem. Jeśli to nie jest progres, to ja już nie wiem co nim może być – stwierdziła siadając sobie na kuchennym stołku. - A ty coś trenujesz? - spytała, z automatu spuszczając wzrok na jego ramiona.
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
No w sumie to akurat się zgadzało. Ludzie, którzy pomagali innym, byli takimi mądrymi życiowymi radodawcami i gąbkami na inne problemy, sami najczęściej mieli ich najwięcej w swojej zagrodzie. Bo o wiele łatwiej układać życie innym niż sobie, jak wiadomo. I o wiele szybciej rozwiązać czyjeś problemy… czy raczej wygłosić jakąś radę, polecajkę lub zgłosić sprzeciw wobec czegoś, niż zająć się faktycznie tym swoim bałaganem, co nie. A to jednak trzeba tutaj od czasu do czasu robić, zwłaszcza że w tym domu mieszkają kotki i psy, więc nie wolno za bardzo go zapuszczać. A to oznaczało czyste naczynia.
- Gumy kulki? Za kogo ty mnie masz, traciły smak po pięciu sekundach. Tylko gumy turbo i to z tych lepszych kolekcji - prychnął, bo co ona mu tutaj wrzucała. I ja nie wiem czy australia ma takie samo core dzieci lat dziewięćdziesiątych, ale no, Remi jako starszy tutaj i mądrzejszy przecież wiedział co mówi.
- Ale to nie jest szafka, żeby wszystko tutaj zmieścić. To zmywarka i ma na celu umycie wszystkiego co tutaj jest, a jak właściwie ta woda ma się tam wszędzie dostać, jak połowa tych rzeczy jest zastawiona? - no pokręcił głową z dezaprobatą. - Nie wiem czy lubisz jeść na naczyniach z resztkami jedzenia zamoczonymi w odrobinie detergentów, ale nawet anty Gordon Ramsay ci powie, że to bardzo fu opcja - zapewnił ją z miną takiego znawcy, jakby on sam prowadził knajpę z pięcioma gwiazdkami miczelina. Chociaż mnie tam wciąż bawi połączenie firmy oponowej z najlepszymi restauracjami, co nie.
- Łał, nawet nie wiem jak na to odpowiedzieć -przyznał po chwili - ale wiem za to już co ode mnie dostaniesz na święta - i dodał, bo przecież trzeba w życiu szukać plusów i pozytywów, nie? No to szukał!
- Świetnie, cieszę się że to zrobiłaś swoją brudną koszulką…to będzie twój kubek - podsumował, kiwając powoli głową z uśmiechem pełnym politowania i rezygnacji. - Nie, to było podchwytliwe pytanie, jak wszystkie będą niedomyte to nie będę miał czego używać - no i pokręcił głową zaraz potem, bo co za baba. A potem zabrał się za szukanie w lodówce czegoś, z czego można zrobić jakiś obiad.
- Boks? No to nieźle… a czemu akurat na biednym worku się wyżywasz? - zapytał, ciekaw czy sobie jakieś frustracje wyładowuje tylko, czy lubi to ćwiczyć, czy może planuje jakąś karierę w mma czy coś.
- A czego ja nie trenuje - przyznał szczerze - jako strażak musimy trzymać naszą siłę i wytrzymałość na najwyższym poziomie - dodał - ale dla przyjemności to bym sobie pograł w badmintona - przyznał, wyciągając z lodówki resztki chińszczyzny, które zamierzał podsmażyć na patelni.
towarzyska meduza
-
ratowniczka medyczna — lorne bay fire station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młodsza siostra Josha, z którym była wychowywana przez babcię uznawaną za miejscową wiedźmę. Ratowniczka medyczna z powołania, fanka wszystkiego co azjatyckie i przyszywana mama kilku kotów przygarniętych przez jej współlokatora
Ano właśnie, Teddy zawsze chętnie dzieliła się radami i dobrym słowem. Remi pewnie również nie raz słyszał od niej, że powinien zrobić to czy tamto, choć sądząc po jej sposobie ładowania zmywarki, były to rady które równie dobrze można było potłuc o kant tyłka. Łatwiej było skupić się na życiu innych, niż na swoim. Jeszcze by się człowiek dopatrzył u siebie demonów machających mu spod łóżka albo wychylających się z szafy…
– Ok boomer – wzruszyła ramionami, choć przecież gumy kulki i gumy turbo miały swoje korzenie w tym samym okresie w dziejach ludzkości.
– Kiedy pytałam o tej wolny pokój, mogłeś ostrzec że jesteś porządkowym ultrasem – stwierdziła, trochę się z niego nabijając oczywiście. Przyznanie się do błędu? No kto to słyszał. – To moja ukryta pasja – odparła z rozbawieniem. Nie chciała się tu przecież kłócić, lubiła Remiego i zależało jej na dobrych relacjach z nim. Ale też co jej szkodziło trochę się z nim podroczyć!
– Czy to będzie… nowy żel pod prysznic? – zrobiła minę jakby naprawdę pochylała się nad największą zagadka wszechświata. I nie to, że właśnie chyba nabijali się z tego, że czuć było od niej cały wachlarz zapaszków. Lubiła śmiać się z samej siebie.
– Ekstra, teraz nie muszę już rozpakowywać kubka z napisem „Kubek Teddy” – serio miała taki kubek. Dostała go od babci, żeby nie było żadnych wątpliwości, który kubek jest jej.
– Bo wyżywanie się na ludziach jest karalne – wzruszyła ramionami. – A tak serio, to dobry sposób na rozładowanie emocji. Próbowałam biegania, pływania, ale dopiero jak w coś uderzę, to dopiero wtedy czuje ten wyrzut adrenaliny – wyjaśniła. Nie miała w sobie grama potrzeby bicia się z innymi, dlatego worek wydawał się jej jedynym słusznym przeciwnikiem.
– Widać – odparła przytakując z uwaga jego słowom. – Masz bardzo ładne mięśnie – dodała, a potem zmarszczyła czoło, no bo nie wiedziała dlaczego to powiedziała. – Badminton? Kojarzy mi się to z grami, w jakie pykało się w dzieciństwie – stwierdziła patrząc na niego z zainteresowaniem, oczekując że pociągnie temat.
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Rest in peace and grace piękna Teddy, dedykuję ci tego posta, w ramach szanownego pożegnania i tego szalenie długiego okresu wspólnych mieszkań, co nie. No nieważne.
- Ej no, nie biegam z białą rękawiczką, po prostu apeluję o trochę, odrobine rozsądku, okej - zmarszczył lekko brwi. - Minimalnie - i dodał, patrząc na nią bardzo wymownie, bo o co go tutaj posądzała - to po prostu małe zasady… harmonijnego życia. Nic tak nie psuje życiowej harmonii, jak brudne naczynia, nawet po myciu - dodał, bo jednak no, miał psa i dwa koty, porządne czyszczenie niektórych rzeczy było bardzo ważne! Jak taki kotek zje kawałek jedzenia, który się przykleił i namoczył tabletką do zmywary, to wiadomo że to raczej zdrowe nie będzie. Dla człowieka też nie, swoją drogą (priorytety).
- Ha ha ha. Może byś lepiej zaoferowała jakąś pizzę na kolację, co? - no jak taka rozgadana, to mogła też poszaleć i zamówić pizzę, nie. Zwłaszcza, że mieli jeszcze sporo do obgadania. W kwestii sportów, w kwestii mięśni, no i takich innych rzeczy, które współlokatorzy jednak muszą do czasu do czasu przegadać. Jak te zasady harmonijnego życia, co nie? A no właśnie. Dlatego podebatowali sobie właśnie nad tymi harmoniami, zamówili pizzę, wypili sobie piwko i jeszcze wyprowadzili jego psa na ogródek, żeby pobiegał za patykiem, bo jak wiadomo, nie ma lepszej zabawy dla psa, niż aport!
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ