adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Wbrew pozorom Julian wcale nie miał doświadczenia w posiadaniu sporo młodszej dziewczyny na boku, więc gdyby ktoś wydał jakiś podręcznik, jak należy w takiej sytuacji postępować, byłby całkiem wdzięczny. Za akcję na wernisażu chciałby być zły tylko na Tove, ale doskonale wiedział, że on też spieprzył, wplątując do tego wszystkiego Connie. Nie miał jednak pojęcia, co to oznaczało. Kiedy kłócił się w małżeństwie, nadal małżeństwem (niestety?) zostawali, to było dość oczywiste. Ale w tym przypadku? Czy skoro Tove olewała jego wiadomości od dobrego tygodnia (a jeśli dodamy do tego poprzedni, to wychodziło im już jakieś sto tysięcy lat rozłąki), to znaczyło, że już nigdy się nie zobaczą, cześć? A może planowała teraz jak wsypać go żonie? Miał też przez chwilę podejrzenie, że powiedziała wszystko Laine i zmówiły się, że będą udawać, że nic się nie stało, ale na szczęście szybko doszedł do wniosku, że to tylko miks wyrzutów sumienia i totalnego zagubienia w tej sytuacji. Czy będzie starym creepem, jeśli nadal będzie próbował złapać jakiś kontakt? Czy takie rzeczy zostawiało się po prostu wiszące w powietrzu i nic się z nimi nie robiło?
A poza tym, jak Tove się czuła? Dotarła do domu w jednym kawałku? Potrzebowała, żeby ktoś się nią zajął następnego dnia, kiedy miała kaca? Udało jej się zaliczyć to, co miała na studiach?
Myślała o nim czasem?
Bo Julian o niej myślał i po raz kolejny był tym faktem wyjątkowo zirytowany. Miał już jednak bogate doświadczenie w szukaniu wymówek, więc tym razem uznał, że chodzi o to, że sprawa jest niedomknięta. A on przecież zawodowo sprawy domykał, więc potrzebował jakiejś deklaracji wprost. Jeśli mieli się już więcej nigdy nie zobaczyć i nara, chciał to po prostu usłyszeć albo chociaż przeczytać – a skoro Tove nie odpisywała, została mu wyłącznie ta pierwsza opcja i zdecydował się być starym creepem, który po pracy wpada do akademika. Ale przynajmniej z darami.
- Cześć – powiedział po prostu, kiedy Tove mu otworzyła. Nie pchał się przez drzwi, bo to by była przesada, a zamiast tego wyciągnął w jej stronę pudełko lodów pistacjowych (ale jakichś fancy, okej). - Przyszedłem sprawdzić, czy żyjesz – poinformował ją, powstrzymując się od jakichkolwiek żartów o lodach. - I może wejść na chwilę i pogadać, jeśli mnie wpuścisz – dodał, akceptując w duchu, że jeśli go nie wpuści, uzna to za znak, że to definitywny koniec, zerwali.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Gdy kac zaczął jej już trochę przechodzić, a pozostał z nią tylko ten moralny kac, Tove postanowiła, że od poniedziałku pora się ogarnąć. Przestanie pić tyle alkoholu, a zamiast tego przerzuci się na zielone soki. Będzie zdrowiej. Wróci do regularnego przygotowywania się do zajęć, zamiast nadganiać wszystko na ostatnią chwilę. Będzie regularnie uprawiać sport (w tym celu kupiła sobie nowe ciuchy do uprawiania sportu), zacznie myśleć o jakiejś pracy na wakacje i będzie częściej wrzucała nowe filmy. Może nawet znajdzie sobie jakichś nowych przyjaciół w jej wieku. A przede wszystkim: koniec z sypianiem z żonatymi facetami.
Miała dwa główne powody: jeden nazywał się Connie, jak się ostatnio dowiedziała, a drugi Laine. Choć Julian nigdy przesadnie nie demonizował swojej żony w obecności Tove, i tak sporym szokiem było dla niej odkrycie, że… Laine była miła. Nie zrobiła nic złego i nie zasługiwała na to, żeby jakieś obce gówniary sypiały z jej mężem za plecami Laine. Nie mówiąc już o ich dziecku.
Wydawało jej się, że decyzja została podjęta, ale nie miała w sobie wystarczająco odwagi, by poinformować o tym Juliana. Trochę też nie wiedziała, jak to się robi: jak się kończy związek, który nigdy nie był związkiem. I choć wiedziała, że to głupie, odrobinę się bała - była chyba przekonana, że Julian też chce z nią zerwać (bo gdyby było inaczej, jak wyjaśnić to, że się wściekał na wernisażu i postanowił podać Tove imię swojej córki w obecności Laine?) i zrobi to, gdyby tylko mu odpisała. Dlatego bezpieczniej było nie odpisywać.
Bezpieczniej byłoby też, jak się okazuje, nie otwierać drzwi, ale na to było już za późno. Miała mokre włosy, ślad po długopisie na policzku, dwie różne skarpetki i trochę zagubioną minę, gdy Julian tak po prostu przywitał się i wyciągnał w jej stronę zielone lody.
Których, rzecz jasna, nie wzięła.
Przez dość długą chwilę wpatrywała się w niego w milczeniu, tkwiąc bez ruchu w drzwiach. Gdy wreszcie się odezwała, udała zaskoczenie: - O, chcesz, żebym ci teraz coś odpowiedziała? Ale wiesz, że jesteś na korytarzu? Myślałam, że oczekujesz ode mnie, żebym w miejscach publicznych nie odzywała się do ciebie ani słowem i udawała, że cię nie znam - na wypadek gdyby Julian nie zorientował się do tej pory, że jest na niego zła, skrzyżowała ręce na piersiach.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Bardzo próbował nie westchnąć ciężko, kiedy Tove ani nie wzięła od niego lodów, ani nie odpowiedziała mu jak człowiek, czy może wejść. A przede wszystkim, kiedy zorientował się, że nie wiedział, czego właściwie się dzisiaj spodziewał. - To źle myślałaś, oczekuję tylko, żebyś nie zaczepiała pijana ludzi, z którymi nie powinnaś rozmawiać nawet na trzeźwo – odparł, powstrzymując się też od wykładu o tym, że do znajomych rodziców można po prostu powiedzieć „cześć” albo kiwnąć głową i zniknąć z ich zasięgu, zamiast wymachiwać do nich ręką tak, jakby widziało się ich częściej niż kilka razy na jakiejś większej imprezie. Albo co najmniej jakby widziało się ich nie tak dawno bez ubrań. - Ewentualnie żebyś raz na jakiś czas mnie posłuchała, kiedy mówię, że lepiej byłoby odejść na bok i porozmawiać – przed tym jednak się nie powstrzymał. Był przekonany, że gdyby Tove nie była tak uparta, całą sprawę omówiliby w kilka minut jeszcze na parkingu i nie byłoby całej tej afery z jej nagłą przyjaźnią z Laine. Ale był przekonany też o wielu innych rzeczach – na przykład, że za nią tęsknił i że była prześliczna nawet z tym długopisem na policzku.
- Okej, nieważne, nie przychodzę się z tobą kłócić, tylko przynieść ci dobre lody zanim się roztopią – powiedział, jeszcze raz wysuwając je w jej stronę, tak gdyby jednak ich nie zauważyła. - Przepraszam, że byłem chujem – oświadczył jeszcze uroczyście i oparł się niby trochę o framugę, ale jednak bardziej o ścianę, żeby łatwiej było mu nie dostać po ryju, gdyby Tove jednak trzasnęła drzwiami. - Poważnie, chcę tylko porozmawiać i nie byłoby mnie tu, gdybyś napisała mi po prostu, że mam się walić i więcej do ciebie nie odzywać – zauważył jeszcze uprzejmie, przekładając pudełko z jednej ręki do drugiej, bo było jednak zimne i mało przyjemnie się je trzymało.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć - może to był ten moment, w którym postanowiła, że miarka się przebrała i może zacząć legalnie krzyczeć na czterdziestoletniego faceta na korytarzu akademika, przy odrobinie szczęścia może nawet by Juliana aresztowali - ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Zamknęła więc buzię z powrotem, patrząc na niego niemal oczekująco, zupełnie jakby spodziewała się, że dotrze do niego jego błąd i sam jej wyjaśni, że wcale nie miał na myśli tego, co powiedział, to tylko źle zabrzmiało. Kiedy jednak nic takiego się nie stało, zmarszczyła mocno czoło. - Ty mówisz poważnie? - spytała, ale nie czekała na jego odpowiedź. - Więc ty możesz przychodzić do mojego cholernego pokoju, kiedy tylko masz ochotę na seks i to jest w porządku, a ja nie mam prawa się do ciebie nawet odzywać? - co, w trakcie seksu też miała teraz zakaz wchodzenia w nim z jakąkolwiek interakcję? Nie wzięła nawet pod uwagę tego, że Julian mógłby mówić nie o sobie, tylko o Laine - trochę zbyt szybko się wściekła jak na taki wysiłek intelektualny, a trochę… przecież ona nigdy nie zamierzała dobrowolnie zaczepiać Laine: machać do niej, witać się z nią ani rozmawiać na żaden temat. - Jezu, zdecyduj się, czy pozwalasz mi się do siebie łaskawie odzywać, czy nie - fuknęła już na niego, bo czuła się już tylko coraz bardziej zagubiona: miała z nim nie gadać w ogóle, nie gadać tylko na trzeźwo, nie odzywać się w miejscach publicznych czy czekać grzecznie, udając, że go nie poznaje, tak długo, aż Julian zdecyduje, że pora przestać się wzajemnie ignorować i ON chce z nią porozmawiać na osobności? Z tego wszystkiego miała już ochotę powiedzieć mu, żeby się po prostu pierdolił, ale Julian ją wyręczył w obrażaniu samego siebie, nazywając się chujem. Trochę więc zmiękła i cofnęła się w drzwiach, żeby wpuścić go do środka.
- Nie chcę ich, nie mam co zrobić z pudełkiem lodów - rozumiała, że mógł się nie rozglądać po jej pokoju zbyt dokładnie, zajęty ustalaniem zasad dotyczących tego, w jakich okolicznościach mogą ze sobą rozmawiać, ale nie miała tu przecież żadnej zamrażarki. A gdyby spróbowała schować lody we wspólnej kuchni, nigdy by ich już nie zobaczyła.
Wciąż stała przy drzwiach, krzyżując ręce na piersi i patrząc na Juliana z mało przyjazną miną, gdy spytała: - Kiedy dokładnie? Kiedy dokładnie, twoim zdaniem, byłeś chujem - mogli się wymienić wrażeniami. Najwyżej zrobią potem drugą rundę, analizując, kiedy Tove zachowywała się jak idiotka.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Co? – spojrzał na Tove tak, jakby mówiła do niego w jakimś obcym języku i zaraz pokręcił głową. - Na litość boską, przecież mówię o Laine – powiedział trochę za głośno, tak gdyby jeszcze jej sąsiedzi nie postanowili zainteresować się sprzeczką na korytarzu, w której brał udział facet trochę za stary na mieszkanie w pokoju obok. Zorientował się jednak, że mógł odrobinę przegiąć, więc rozejrzał się kontrolnie wokół i zacisnął na moment wargi.
- Nie wiem, zjeść? Mówiłaś, że lubisz zie… Dobra, powiedz mi, gdzie mogę je wyrzucić – uciął po prostu, uznając, że to naprawdę kiepski moment we wchodzenie w to, jakie lody lubiła. Zrobiło mu się odrobinę przykro, że chciał być miły i dać jej coś, co, jak mu się wydawało, mogła docenić, ale naprawdę nie chciało mu się dodatkowo kłócić jeszcze o to. Pewnie faktycznie nie przemyślał sprawy, lodów raczej nie przynosi się bez zapowiedzi do kogoś, kto nie ma gdzie ich wsadzić, więc po prostu rozejrzał się po jej pokoju za koszem. Działo się trochę za dużo, a on nie był przyzwyczajony do odczuwania tylu emocji naraz, z czegoś musiał zrezygnować.
- Poważnie? – spytał, patrząc na nią tak, jakby chciał jeszcze dopytać, czy powie pani, jeśli odpowie źle. Zgrzytnął zębami po raz kolejny – nikt mu nie mówił, że romanse na boku będą go kosztowały podwójnie u dentysty. - Nie wiem, pewnie przy stoliku, kiedy chciałem, żebyś ze mną wyszła? I… potem. Wiem, że... – ściszył głos – wiem, że nie powinienem mieszać w to Connie i widziałem jak na mnie patrzyłaś, ale Tove, do cholery… Co ja miałem sobie w tamtej sytuacji pomyśleć? Przecież nie powinniśmy znać się na tyle, żebyś tak do nas wymachiwała i żebyś potem rozmawiała z Laine. Naprawdę chciałem to tylko z tobą, nie wiem, przegadać? To, jak mamy w ogóle się tam zachowywać. A ty nie chciałaś się ze mną zobaczyć od ponad tygodnia, nie chciałaś ze mną chwilę pogadać na zewnątrz, byłaś pijana, a kiedy przyszedłem, rozmawiałaś z nią i… Spanikowałem, okej? Nie wiem… Nie wiedziałem, co chcesz zrobić, o czym rozmawiacie, ile wypiłaś i czy ona się czegoś domyśli. I uznałem, że jeśli przypomnę ci, że mamy córkę, to może… pójdziesz i niczego jej niechcący nie powiesz – za dość mądre uznał nieprzyznawanie się, że przez chwilę podejrzewał Tove nawet o celową chęć sprzedania Laine wiadomości o rozrywkach jej męża. Odetchnął ciężko i przetarł twarz dłonią, mając nagle wrażenie, że przepracował dzisiaj jakieś osiemdziesiąt godzin zanim do niej przyjechał. - Wiem, że to nie było dobre rozwiązanie – dodał, dopiero teraz orientując się, że stał jak kołek na samym środku jej pokoju. Przynajmniej nie poszedł odruchowo na łóżko.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
- Nie chciałam rozmawiać z Laine - powiedziała, chyba zirytowana tym wszystkim trochę bardziej niż powinna (a to był dopiero początek…). Wciąż nie rozumiała chyba, dlatego Julian robił z tego tak duży problem: wtedy, gdy spotkali się na wernisażu i teraz. Bo przecież - no, a przynajmniej z jej perspektywy wydawało jej się to zupełnie oczywiste - Tove nigdy nie chciała rozmawiać z jego żoną. Pomachała do nich (tylko!) i nie próbowała nawet podejść, by zagadać do państwa Ramseyów - najpierw podszedł do niej Julian, a potem zaczepiła ją Laine. I jasne, na trzeźwo pewnie nie zrobiłaby tego, co zrobiła, ale wciąż nie do końca potrafiła zrozumieć… o co ta cała afera.
- Uczyłam się - przypomniała Julianowi, marszcząc lekko czoło i powstrzymując się od dodania, że przecież go o tym uprzedzała. Nie zniknęła bez słowa (wtedy, dopiero teraz) i uparcie przekonywała samą siebie, że nie było w tym niczego dziwnego. Julian miał żonę i córkę, więc też nie mógłby się z nią widywać za każdym razem, gdy tylko Tove wyraziłaby taką ochotę, w takim razie dlaczego ona miałaby być na każde jego zawołanie? Zwłaszcza że… chyba trochę wystraszyła się tego wszystkiego: tego spotykania się w weekendy u jej matek i jedzenia razem tofu. I tego, że gdyby to zależało tylko od niej, bardzo chętnie spotkałaby się z Julianem i w sobotę, i w niedzielę, a to już wydawało jej się bardzo nie w porządku wobec Laine i, no właśnie, Connie. - To Laine mnie zaczepiła - dodała jeszcze. - Wiesz o tym, prawda? Zagadała do mnie, więc nie mogłam jej uciec i schować się pod stół, ale przecież… przecież nic bym jej nie powiedziała, umawialiśmy się na coś - w dodatku, tak na dobrą sprawę, to był przecież warunek postawiony przez Tove. Mogli ze sobą sypiać tylko jeśli to nie wpłynie negatywnie na jego małżeństwo i nie rozwali rodziny ich córce, to nie miałoby żadnego sensu, gdyby teraz sama postanowiła łamać tę zasadę i iść na plotki do Laine.
Chciała chyba jeszcze coś dodać, na przykład o tym, że nie może zachowywać się tak, jakby miał prawo rozkazywać Tove i mówić jej, co powinni teraz zrobić, jakby z automatu musiała go słuchać tylko dlatego, że była młodsza. Ale dopiero teraz dotarło do niej, co Julian właściwie jej powiedział. Zamrugała powoli, podniosła ręce, jak gdyby chciała założyć sobie włosy za uszy, ale zaraz opuściła je. - Czyli… czyli bałeś się, że powiem Laine, więc powiedziałeś mi o swojej córce, żebym… żebym sobie poszła? - wpatrywała się w niego intensywnie i bardzo powoli pokręciła głową. - Nigdy bym tego nie zrobiła - dodała i pociągnęła nosem.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
- Wiem. Wiem, że się uczyłaś – pokiwał głową, przeczesując włosy dłonią i czując, że za chwilę się zapętli. Argumenty przemyślane, spisane i przećwiczone przychodziły mu (no dziwne) z dużą łatwością. Kłótnie, w których trzeba było jakoś odnosić się do własnych emocji i przeżyć, zazwyczaj albo olewał (w domu rodzinnym miał zwyczaj po prostu wychodzić z pomieszczenia), albo kończyły się wykrzykiwaniem sobie rzeczy sprzed dziesięciu lat, milczeniem i udawaniem na koniec, że wszystko jest spoko, tak jak bywało to z Laine. Nie kłócił się jednak nigdy o rzeczy tak złożone, jak zdradzanie żony, tęsknienie za dwudziestolatkami i wpadanie w panikę na jakichś wernisażach, nie miał bladego pojęcia, jak się w tym wszystkim odnaleźć.
- Nie wiem – przyznał, a ramiona trochę mu opadły, jakby zeszło z niego powietrze. - Po co cię zaczepiała? - Nie miał pojęcia, bo przecież nie omawiał tego potem z Laine. Rzuciła jeszcze coś o tym, że gdyby to od niej zależało, nie wpuszczałaby do galerii żadnych ludzi pod wpływem, ale na tym skończył się ten temat. Mieli przecież jeszcze cały wieczór udawania, że nie są pokłóceni, a potem powrót do domu, niegadanie przez cały następny dzień i kolejnego ranka zachowywanie się, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Jak za każdym razem, nie licząc tych kilku zrywów przez ostatnie miesiące, kiedy podejmowali marne próby rozmawiania o tym, co się między nimi działo. Może tylko mu się wydawało, ale Laine jakby też poddała się już jakiś czas temu. - Pewnie gdybym wiedział, zachowywałbym się inaczej – przyznał karnie, trochę szukając w tej rozmowie strategii. Nie wiedział, jak Tove reagowała na takie rzeczy. Nie czuł przy niej potrzeby bezmyślnego upierania się przy swoim, nie zakładał też, że absolutnie wszystko było jej winą, ale jednocześnie nie planował brać wszystkiego na siebie, w końcu to nie on był wtedy pijany i nie chciał jak człowiek pogadać na boku.
- Wiem, że byś nie zrobiła, ale spróbuj zrozumieć, że to nie była sytuacja, w której mogłem stać i się zastanawiać, o czym akurat rozmawiacie. Nie chciałaś wyjść i ze mną pogadać, nie odpisałaś mi na ostatnie wiadomości, a nagle widzę was w tej sytuacji – to jest moment na szybkie i pewnie głupie działanie, a nie myślenie, czy czegoś przypadkiem źle nie zinterpretowałem – rozłożył bezradnie ręce i westchnął ciężko. Uderzyło go nagle, że rozmawia z dziewczyną dużo młodszą od siebie. Może Tove faktycznie po prostu nie rozumiała, jak cholernie stresująca była ta cała sytuacja? - Dużo rzeczy poszło wtedy nie tak, okej? Po prostu... może dopilnujmy, żeby to się nie powtarzało - był dziwnie przekonany, że usłyszy zaraz, że spoko, nie będzie, bo koniec z seksem w akademiku, ale na wszelki wypadek nie wyprzedzał jej z odpowiedzią.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Spojrzała na Juliana trochę dziwnie, jakby z zaskoczeniem? Tak, jakby spodziewała się, że to w jakiś sposób podchwytliwe pytanie. Nie przyszło jej chyba do tej pory do głowy, że mógł tego nie wiedzieć - z góry założyła, że Laine powiedziała mężowi, o czym rozmawiała z tą pijaną dwudziestolatką i nie poświęcała już temu zbyt wiele czasu. Dopiero teraz musiała zganić samą siebie za tę myśl: była tylko córką koleżanek Laine. Dwudziestoletnią dziewczyną, z którą Julian sypiał na boku. Dla żadnego z nich nie była na tyle ważna, żeby potem mieli rozmawiać o Tove na osobności. - Powiedziała, że mam ładną sukienkę? A ja… ja chyba jej podziękowałam i spytałam, jak jej się podoba wystawa, a już wtedy ty przyszedłeś. Wydawało mi się, że muszę z nią chwilę porozmawiać, bo gdybym po prostu uciekła, to byłoby bardziej podejrzane, a ty nie chciałbyś, żeby było podejrzanie - wyjaśniła. Czuła się trochę absurdalnie, opowiadając Julianowi o rozmowie z jego żoną, ale równocześnie chciała mu chyba wyjaśnić, że wcale nie zrobiła niczego szczególnie okropnego (przynajmniej ze swojej perspektywy, ma się rozumieć). Nie poszła z nim, kiedy chciał ją do tego namówić, bo ani teraz, ani wtedy nie miała w sobie zgody na to, żeby wściekły Julian jej rozkazywał i nie zmieniła zdania od czasu, gdy wpadli na siebie na uczelnianym korytarzu: gdyby zamknęli się w jego aucie, żeby pogadać, trudniej byłoby wyjaśnić, czemu w ogóle to robią i ukrywają się przed innymi, by sobie poszeptać.
Milczała dłuższą chwilę i, wciąż bez słowa, usiadła na jakimś fotelu, wbijając wzrok we własne kolana. Było jej chyba przede wszystkim… nie było jej nawet przykro przez to, co usłyszała. Czuła się smutna, tym ciężkim do złapania smutkiem, który zalewa cię falą, nawet gdy wydaje się, że nie masz powodu, by się smucić. A więc Julian po prostu postanowił ją zranić, tak na wszelki wypadek? Zobaczył coś, co mu się nie spodobało i w pierwszym odruchu postanowił wymierzyć Tove kopniaka? Wzięła głęboki oddech. - Okej - przytaknęła powoli. - Przepraszam, jeśli… jeśli nie powinnam zbliżać się do Laine - dodała jeszcze, zakładając, że tego od niej w tym momencie oczekiwał.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Pokiwał tylko głową, nie za bardzo wiedząc, co jeszcze mógł jej powiedzieć. Nadal uważał, że gdyby wyszli na chwilę na parking i ustalili podstawy, mogliby uniknąć tego wszystkiego, ale poznał już Tove na tyle, żeby wiedzieć, że z ciągnięcia tego na pewno nie wyjdzie nic dobrego. Była uparta, a on nie podejmował zbyt dobrych decyzji pod presją emocjonalną, więc kontynuowanie kłótni mieli jak w banku. Nie mogła zajmować się robieniem w chuja urzędu skarbowego? W tym odnalazłby się dużo, dużo lepiej.
- Przepraszam, że przesadziłem z… pewnie ze wszystkim – odpowiedział na jej przeprosiny, uciekając wzrokiem od tego obrazka pełnego smutku, jakim była teraz Tove na fotelu. To nie był przyjemny widok – Julianowi już po chwili skręcało się coś w żołądku. Jednocześnie nie miał pojęcia, co z tym widokiem zrobić. Nie był na tyle głupi, żeby proponować jej teraz seks albo całkowicie zmieniać temat. Kilkanaście lat małżeństwa może i nie nauczyło go za dużo, ale dorastająca córka już tak – wiedział na przykład, że na emocje drugiej osoby trzeba było jakoś reagować, zamiast je ignorować i że zbyt szybkie skakanie w rozwiązywanie problemu generowało raczej krzyk i trzaskanie drzwiami, bo nikt jej w tym domu nie rozumie. Nie był pewny za to, jak te nauki mógł zastosować w tej sytuacji, ale intencje naprawdę miał jak najlepsze. Zdecydował wreszcie, że została mu chyba tylko jedna opcja – dalsza szczerość. Nawet jeśli dotychczasowa póki co tylko go wkopywała jeszcze głębiej.
- Tove? – zagadnął miękko, kucając obok jej fotela, trochę żeby musiała na niego spojrzeć. Chętnie odgarnąłby jej włosy z twarzy, ale obawiał się, że mógł stracić za próbę rękę. - Nie chciałem cię zranić. Nie chciałem nikogo zranić, spanikowałem – powiedział tym samym tonem i westchnął ciężko. - Nie mam pojęcia, co mam z tym wszystkim zrobić, to jest… Nie wiem. Wiem, że nie chcę przestawać się z tobą spotykać. I wiem, że mam żonę i córkę, które nie mogą się o niczym dowiedzieć – wzruszył ramionami z dość beznadziejną miną. Fakty były takie, że był w dupie. - Tęskniłem za tobą.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Nie uciekała wzrokiem, a zamiast tego, gdy tylko Julian przy niej kucnął i usłyszała swoje imię, spojrzała prosto na niego. Chyba zamierzała udawać, że wcale nie robi to na niej wrażenia i nie jest jej smutno. Nie robić z tego żadnej wielkiej sprawy, zupełnie jak gdyby nie wystarczyło teraz na nią tylko spojrzeć, by domyślić się prawdy.
- Często tak robisz? - spytała tylko, gdy okazało się, że Julian - przynajmniej według tego, co sam teraz mówił - wcale nie planował robić Tove krzywdy dla samego sportu. Chyba dopiero teraz zaczynała sobie uświadamiać coś ważnego: że oni tak naprawdę się nie znali. Oczywiście, mogła wiedzieć, jakie lubił frytki, jakie kupował skarpetki (dla własnego spokoju ducha zakładała, że wybierał je Julian, a nie Laine) i jakie pozycje podczas penetracji lubił najbardziej (dawno nie pisałam o penetracji, uznałam, że pora podbić statystyki), ale… właściwie to co z tego? Mógł być okropnym człowiekiem, a ona o tym nie wiedziała. Działało to też w drugą stronę: Tove czuła się wręcz trochę oburzona tą jego obawą, że gdy tylko Laine znajdzie się w jej zasięgu wzroku, od razu pobiegłaby do niej i wypaplała prawdę o romansie z Julianem. Nie robiła takich rzeczy i nie umiała wyobrazić sobie nawet, ile musiałaby wypić, żeby to zrobić. Ale Julian wciąż miał prawo o tym nie wiedzieć, skoro była głównie dziewczyną od seksu i tofu. - Albo poczekaj, inaczej. Zamierzasz robić tak częściej? - poprawiła się, bo drugi wariant pytania wydawał jej się chyba ważniejszy. Ma się przygotować na powtórkę z rozrywki? Jeśli tak, może pora przemyśleć, w czym mogłaby trzymać te wszystkie lody, które Julian przynosiłby jej na przeprosiny.
- Ja też za tobą tęskniłam - przyznała, ale powiedziała to takim tonem, jakby chciała zaznajomić Juliana z jakimś problemem. W pewnym sensie tak było: on miał żonę, a oni tylko spotykali się na seks, to, że zaczynało jej brakować Juliana, gdy przez kilka dni się nie widzieli, traktowała niemal jak złamanie jakichś zasad. Nie obiecała mu, co prawda, że się w nim nie zakocha, ale wydawało jej się to niemal oczywiste. Nie to, że to sie nie wydarzy, ale że to nie powinno nastąpić. A jeśli przypadkiem się zdarzy, Tove będzie skończoną idiotką. Dlatego teraz westchnęła, podciągając nogi do klatki piersiowej. - Twoja żona jest miła. I bardzo ładna.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Uniósł brwi, spodziewając się chyba każdego pytania oprócz tego. - Nie? Chyba nie. Mam nadzieję – odpowiedział z bardzo wyraźnym wahaniem. Nie był pewny, czego mógł się przy tej odpowiedzi złapać. Krzywdzenie innych ludzi nie sprawiało mu żadnej satysfakcji i nie robił tego dla rozrywki, ale z drugiej strony… Cóż. Nie był ani uczciwym mężem, ani dobrym ojcem, a teraz okazywało się, że medalu kochanka roku też raczej nie dostanie. Może jednak był bardzo chujowym człowiekiem i po prostu nie chciał się do tego przed sobą do końca przyznać? - Na pewno nie świadomie – odpowiedział na jej kolejne pytanie, wyraźnie skonsternowany. - Może pocieszę cię tym, że nie wpadam za często w panikę – dodał jeszcze ze szczerą nadzieją, że to jej teraz wystarczyło, bo chyba niczego więcej nie potrafił teraz obiecać. Czuł się w tej sytuacji paskudnie zagubiony i nie radził sobie z tym jakoś wybitnie. Mało czasu w życiu poświęcał na jakieś głębsze autorefleksje: szedł raczej ścieżką wytyczoną mu przez innych i po prostu jakoś próbował się na niej umościć, mniej lub bardziej komfortowo. Ogrom rzeczy, o których musiał myśleć przez ostatnie tygodnie, a tym bardziej przez ostatnie dni, był wyjątkowo przytłaczający i najchętniej po prostu położyłby się spać, nawet na tym niewygodnym materacu obok.
Chwilowo musiał się jednak od tego powstrzymać i pozwolił sobie na mały, ale bardzo zadowolony uśmiech, kiedy usłyszał odpowiedź Tove. Kucanie nie było zbyt wygodne dla jego starych kości, więc zdecydował się po prostu usiąść na podłodze i ciężko westchnąć. - Pewnie tak – wzruszył ramionami, trochę tak, jakby sam dawno nie widział Laine i trudno było mu to ocenić. - Znam ją z trochę… innej strony, ale pewnie tak może być – wcale nie chciał jakoś specjalnie na nią narzekać. Zdawał sobie sprawę z tego, że Laine była – podobnie jak on – produktem swojego wychowania i ten perfekcjonizm i uważność na to, co inni mogą pomyśleć, wyniosła z domu. Może bywała zbyt surowa i wymagająca dla Connie, ale ktoś musiał być przeciwwagą dla ojca, który w domu bardziej bywał niż był i nie uważał szkoły za istotny temat. Od początku do siebie nie pasowali (no może tylko w momencie, w którym oboje zrobili w chuja jego brata) i najlepsze, co udało im się wypracować, to cisza. - Chcesz o tym teraz rozmawiać? O Laine? – dopytał, marszcząc czoło, trochę jednak zdziwiony. - Bo ja chyba wolałbym dowiedzieć się, czy planujesz może przerwać nieodzywanie się do mnie na dłuższą metę – jasne, teraz rozmawiali, ale ciągle nie miał pojęcia, czy widzą się po raz ostatni, czy może jednak nauczy się wreszcie robić sushi.

tove rosenthal
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
studentka — JCU
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
I'm young and I'm foolish, I've made bad decisions, I block out the news, turn my back on religion. Don't have no degree, I'm somewhat naive, I've made it this far on my own
Wpatrywała się w Juliana poważnie, jak gdyby sądziła, że takie rzeczy można obiecać komuś całkowicie szczerze i na poważnie - że wystarczy po prostu powiedzieć na głos, że tak nie zrobisz, a to da im obojgu gwarancję, że to się naprawdę nie wydarzy. Może nawet była odrobinę rozczarowana tym, że nie usłyszała bardziej zdecydowanej odpowiedzi, dlatego słysząc o tym, że Julian nie wpadał zbyt często w panikę, po prostu pokręciła powoli głową na znak, że wcale jej to nie pociesza. To było chyba jeszcze gorsze - bo co, na co dzień miał być miły, ale odpierdalałoby mu za każdym razem, gdy zaczynał panikować? No dajcie spokój. A żeby już chyba zamknąć temat tego wernisażu, dodała jeszcze jedną rzecz, która wydawała jej się istotna. - To miłe, że przyniosłeś mi lody. I jeszcze milsze jest to, że zapamiętałeś, jakie lubię. Ale… nie chcę, żebyś mi przynosił prezenty na przeprosiny - powiedziała tak łagodnie, jak tylko potrafiła, chociaż nie wyszło jej do końca: większy problem miała chyba z prezentami zamiast przeprosin albo zwykłego przegadania tego, co się wydarzyło. Może gdyby przyniósł jej klucze do własnego mieszkania, nie miałaby takiego problemu, ale lody? Jeszcze się trochę szanowała.
- Trochę tak, bo to się wiąże - wyjaśniła mu, gdy spytał o Laine. Wzięła głęboki oddech i powtórzyła: - Laine wygląda na miłą. I zachowywała się… w porządku. Nie zasłużyła chyba, żeby… żeby sypiać z jej mężem za jej plecami - widocznie według Tove sypianie z mężami niemiłych ludzi było zupełnie w porządku. Albo po prostu zupełnie się już w tym wszystkim pogubiła.

Julian Ramsey
sumienny żółwik
nick autora
carson, leander
ODPOWIEDZ