opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Feraye nie czuła się za dobrze od samego rana, w zasadzie to nie pamięta, kiedy się dobrze czuła, ale z racji, że jest upartym gnojkiem to nie powiedziała o tym nikomu i poszła z szerokim uśmiechem do pracy. Naprawdę coraz częściej zastanawiała się nad tym, aby iść na zwolnienie lekarskie i zrobić sobie badania, bo z siostrą ich nie zrobiła. Nie tyle co stchórzyła, bo nie miała się czego bać. Nie było miejsca i po prostu musiała umówić się na wizytę, na która musiała poczekać kilka dni, bo takie było obłożenie, ale się nie dziwiła. W takich temperaturach jakie panowały w Australii to bardzo łatwo o to, aby się rozchorować, nawet jak ktoś tu mieszka całe życia jak ona.
Poszła do pracy bez śniadania, bo nie miała apetytu co u niej już jest poważnym sygnałem ostrzegawczym. Fera przecież kocha jest. Kręciło jej się w głowie i była ogólnie bardzo osłabiona, więc przyjęła w pracy izotonik, bo o jedzeniu nadal nie było mowy. Zrobiło jej się lepiej i poszła do pracy, miała jej trochę, ale ona na to nigdy nie narzekała. Pracowała, kiedy nagle zrobiło jej się ciemno przed oczami i po prostu zemdlała. Nie wiedziała co się z nią dzieje, totalnie ją odcięło.
Obudziła się w jakimś miejscu i nie widziała szybko gdzie, ponieważ nie mogła od razu ponieść swoich ciężkich oczu. Wzięła głęboki oddech i spróbowała. Jezu, jaka była słaba. Nie rozumiała co się z nią dzieje, druga próba otwarcia oczy powiodła się. Rozejrzała się po Sali.
Wzięła głęboki oddech, od razu wiedziała gdzie się znajduje.
- cholera wywieźli mnie do szpitala - powiedziała z ciężkim westchnieniem. Po chwili do jej pokoju hotelowego wszedł lekarz i zaczął wyjaśniać co się stało i dlaczego się tutaj znalazła. Zemdlała. Kurde. Będą się o nią martwić, ale podziękowała lekarzowi, ten kazał jej odpoczywać, więc na chwile zamknęła oczy, kiedy ktoś z impetem wszedł do szpitalnej Sali.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
c z t e r n a ś c i e

Jakie miał za sobą zupełnie normalny poranek. Rano wstał, umył zęby i wziął szybki prysznic, a następnie wyskoczył na szybki spacer z psem. Następnie zjadł szybkie śniadanie i pojechał do pracy. Na posterunku od rana miał ręce pełne roboty. Dostał ostatnio kilka ambitnych spraw, które chyba trochę go przerosły. Wiedział, że sobie poradzi, ale pewne rzeczy nie szły tak, jakby tego chciał. Postępowania stały w miejscu, a to nigdy nie było dobre. Na pewne rzeczy nie miał jednak wpływu. Był dobrym śledczym, ale nie był czarodziejem ani magikiem. Nie potrafił wyciągnąć nowych dowodów z rękawa, a szkoda. To wiele by ułatwiło.
Koło pierwszej Jake wyskoczył po lunch, który zjadł razem z Colinem. Oboje mieli chwile, więc postanowili z niej skorzystać. Zjedli i chwilę poplotkowali, a następnie wrócili do swoich obowiązków. Jake usiadł za biurkiem, kiedy otrzymał telefon ze szpitala. Okazało się, że Feraye zemdlała w pracy. Jacob rzucił wszystko i od razu wsiadł w samochód i pojechał do Cairns. Trochę nagiął zasady i użył koguta, aby szybciej dostać się na miejsce. Bardzo się martwił. Widział, że od jakiegoś czasu Fera była jakaś nieswoja. Kazał jej iść do lekarza, ale ta ciągle się migała.
Gdy tylko dotarł na miejsce, gwałtownie wparował do szpitalnej sali.
— Jesteś! — zawołał i odetchnął z ulgą. Ciągle żyła i nie wyglądało na to, aby coś w tej kwestii miało się zmienić. Jake nie planował zostać wdowcem, na pewno nie w najbliższym czasie.
— Co się stało? — zapytał wyraźnie zmartwiony. — Dlaczego nie powiedziałaś mi, że źle się czujesz? — zapytał z lekkim wyrzutem. Był zły, że nie zapobiegł tej sytuacji. Wiedział, że omdlenia często nie wiązały się z niczym poważnym. Miał nadzieję, że w przypadku jego narzeczonej też tak właśnie było.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Fera od jakiegoś czasu źle się czuła, ale wiadomo jak to jest – czasem lepiej, czasem gorzej, więc większość po prostu zrzucała na „pogodę”, bo co innego może być powodem złego samopoczucia? No przecież nie coś, co się dzieje w jej organizmie, a tego co jest prawdziwym powodem jej złego samopoczucia nawet nie podejrzewała. Okres dostawała regularnie, ale wiadomo – kilka dni spóźnienia nie są, aż tak bardzo alarmujące. Wiele czynników może mieć na to wpływ, nawet panujące jeszcze do niedawna okropne upały. Feraye nie była zaniepokojona, aż tak bardzo, jednak chciała się przebadać, ale nie zdążyła i to właśnie leży w szpitalnej sali. Nie lubiła szpitali, bardzo mocno ją stresowały i dodatkowo ten zapach, który w tym momencie jeszcze bardziej jej przeszkadzał. Wiedziała, że szpital używa specjalnych środków dezynfekujących i czyszczących.
- A gdzie bym miała być, głupku - powiedziała Feraye patrząc na swojego ukochanego. Wiedziała, że się przestraszył, kiedy dostał telefon ze szpitala, bo lekarz jej o tym powiedział. Niepotrzebnie zrobili z tego taką aferę, sama by zadzwoniła do swojego narzeczonego i to wtedy nie wyglądałoby tak okropnie, jakby coś poważnego jej się stało, a przecież jest cała!
Wyciągnęła do niego ręce, bo chciała się przytulić.
- Od jakiegoś czasu kiepsko się czuje i myślałam, że to przez upały - odpowiedziała szczerze, kiedy wtuliła się w swojego ukochanego. Odetchnęła z ulga. - Rano też się kiepsko czuła, ale potem było dobrze i nagle odłączyło mi prąd, ale teraz już jest lepiej - i taka jest prawda. Dostawała właśnie kroplówkę z różnymi wzmacniaczami, ale w pozytywnym sensie! - Pewnie zrobią mi wszystkie badania i pójdę do domu - dodała jeszcze po czym głośno jej się ziewnęło.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
Jake był bardzo zaaferowany stanem swojej narzeczonej. Bardzo ją kochał, dlatego chuchał na nią i dmuchał. Troszczył się o nią nawet wtedy, jeżeli nic jej nie dolegało. Jake zgrywał twardziela i kozaka, ale to przy Ferze pokazywał swoje prawdziwe oblicze. W gruncie rzeczy był wrażliwym facetem, co więcej, miał w sobie coś z romantyka! Kiedy dowiedział się, że jego ukochana trafiła do szpitala, mocno się tym przejął. Jego zdaniem było to zupełnie normalne zachowanie. Takie informacje zawsze wzbudzały negatywne emocje. Jake młodo stracił oboje rodziców, dlatego Feraye była wszystkim, co miał. Cieszył się, że niebawem zostaną małżeństwem i oficjalnie staną się rodziną. Przez chorobę swojej mamy nie lubił szpitali. Omijał je szerokim łukiem, ale tym razem musiał się przemęczyć.
— Nie wiem — rzucił zgodnie z prawdą. Kiedy ją zobaczył, trochę się uspokoił. Była cała i zdrowa, więc mógł odetchnąć z ulgą. Wiedział jednak, że w pełni uspokoi się, kiedy w sali pojawi się lekarz z wynikami badań.
— Powinnaś była mi powiedzieć, nie można bagatelizować takich rzeczy. Twoje zdrowie to poważna sprawa — oznajmił nieco szorstko. Chciał dać jej do zrozumienia, że zachowała się w niewłaściwy sposób. Cóż, najwyraźniej Feraye odziedziczyła to po Lily. Jego szwagierka też była ignorantką w kwestii swojego zdrowia i trudno było zaciągnąć ją do lekarza.
— Pobrali Ci już krew do badań? — zapytał wyraźnie zatroskany. Ton jego głosu trochę złagodniał. Nie chciał jej denerwować. Przysiadł na brzegu szpitalnego łóżka i delikatnie ujął jej dłoń, okazując jej tym potrzebne wsparcie.

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Zdawała sobie sprawę z tego, że cała sytuacja bardzo zdenerwowała Jacoba, naprawdę się temu nie dziwiła. Sama by się bardzo denerwowała, gdyby dostała taki telefon, chociaż u niego to jest trochę inaczej. Fera cały czas się martwi, kiedy Jacob idzie do pracy, bo boi się, że coś się wydarzy podczas jego służby. Niby Lorne Bay to małe miasteczko, ale licho nigdy nie śpi, a ona nie chce odbierać tego najgorszego telefonu. Pewnie to bardzo mocne czarno widzenie i ona w zasadzie nikomu o tym nie powiedziała, więc nie powinna w taki sposób traktować swojego ukochanego, ale jest trochę zła, że tak to wszystko zostało rozdmuchane. Kochała go i bardzo doceniała to w jaki sposób ją traktuje. Jest dla niego najważniejsza, tak samo jak on dla niej.
- Już jest lepiej - powiedziała i taka była prawda. Zdawała sobie sprawę z tego, że zawaliła sprawę. Bagatelizowała swój stan zdrowia dość długo i oto są tego skutki – wylądowała w szpitalu. - Wiem, źle zrobiłam, ale naprawdę myślałam, że to ta pogoda, a nie coś poważnego - westchnęła Feraye. Powinna bardziej o siebie dbać, zwłaszcza po tym jak poważnie zachorowała jej mama. Nie chciała nikomu dostarczać zmartwień, ale to niestety zrobiła. Jedno wiedziała na pewno – po wyjściu ze szpitala idzie na zwolnienie lekarskie, a by odpocząć od wszystkiego w domu. Była zmęczona i potrzebowała tego jak wody.
- Tak, zrobili to od razu po przyjeździe, ale lekarz powiedział, że wyniki badań będą za jakiś czas, więc trochę będzie trzeba poczekać - odpowiedziała zgodnie z tym co powiedział jej lekarz, który był u niej jakiś czas temu. Miała tylko nadzieje, że to nic poważnego i jeszcze dzisiaj zostanie wypuszczona do domu.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.
Jacob był pewny, że gdyby role się odwróciły, to jego narzeczona też bardzo by się o niego martwiła. Kochali się, więc to naturalne, że wzajemnie się o siebie troszczyli. W dodatku nie byli zwykłą parą, spędzili razem pół życia. Znali się na wylot i byli do siebie mocno przywiązani. Jake nawet nie chciał myśleć o tym, jak czułby się, gdyby Ferze stało się coś poważnego. Nie chciał jej stracić, w młodym wieku stracił już wystarczająco dużo bliskich osób. Miał nadzieję, że wykorzystał limit nieszczęść na kolejne czterdzieści lat. Sam na co dzień wykonywał niebezpieczną pracę. Teoretycznie Lorne Bay było spokojnym miejscem, ale w policji nigdy nic nie było pewne na sto procent. Ten zawód zawsze wiązał się z dużym ryzykiem, wystarczył jeden psychopata z bronią w ręku. Jake jednak nie skupiał się na czarnych scenariuszach. Gdyby tak było, dostałby do głowy.
Jake westchnął i pokiwał głową. Nie podobało mu się, że tak zlekceważyła swój stan, ale nie chciał niepotrzebnie jej męczyć. Miał jednak nadzieję, że w przyszłości taka sytuacja się nie powtórzy.
— Rozumiem, nie będę się na ciebie złościć. Nie chcę Cię zasmucać, bo nie o to chodzi, po prostu obiecaj mi, że w przyszłości będziesz poważniej podchodzić do swojego zdrowa. Jeżeli źle się poczujesz, to po prostu mi powiedz, dobra? — uśmiechnął się pokrzepiająco i spojrzał na nią zatroskaniem. Ton jego głosu stał się łagodniejszy. Wiedział, że spokojna rozmowa przyniesie więcej pożytku, niż krzyki i niepotrzebne pretensje.
— Jadłaś coś? Mogę pójść na stołówce, mają tam naprawdę świetne jedzenie. Przy szpitalu jest kilka punktów gastronomicznych, więc jeżeli masz ochotę na coś konkretnego, to daj znać — oznajmił i ucałował jej dłoń. Czy Jake był aniołem? Być może!

feraye beardsley
opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Młoda weterynarz to typ człowieka, który nie chce nikomu zrzucać swoich problemów na głowę, ale sama chętnie w tych problemach pomoże i to dlatego wyszła taka sytuacja, a nie inna. Wiedziała, że jej bliscy, a zwłaszcza Jacob będą się bardzo o nią martwic i tak też się stało, ale z drugiej strony miała teraz wyrzuty sumienia, ponieważ doskonale wiedziała, że ona zareagowałaby w taki sam sposób jak jej ukochany.
- Dobrze, nie zrobię już czegoś takiego - zapewniła solennie i tak na pewno będzie. Nie chciała powtórki z rozrywki, nie chciała po raz kolejny znaleźć się w szpitalu z takiej przyczyny. - Jak mnie wypuszczą ze szpitala to idę na zwolnienie lekarskie na długo, żeby odpocząć. Mam już chyba trochę dość, wiesz? - chociaż był to pytanie, naprawdę tak było. Feraye mimo młodego wieku cały czas pracowała i uczyła się na pełnych obrotach, aby wszystko szło po jej myśli. Teraz, kiedy skończyła studia i ma stabilną prace zapomniała zwolnić. Młody organizm tez potrzebuje odpoczynku i regeneracji, a ona o tym zapomniała.
- W sumie zjadłabym coś lekkiego, może coś gotowanego albo sałatka? - zastanawiał się na głos patrząc na Jacoba. Nie miała za bardzo apatytu, ale nie pamiętała, kiedy jadła ostatni posiłek. Chyba to było śniadanie.
Spojrzała na zegarek, który miała na nadgarstku – tak jak podejrzewała, było to kilka godzin temu, więc wypadałoby coś przekąsić.
Po chwili do sali wszedł lekarz, który się nią zajmował.
- Mamy już wyniki badań. Okazuje się, że pani złe samopoczucie oraz omdlenie jest wynikiem ciąży. Z wyników można wywnioskować, że to początek. Zrobimy wszystkie badania i wieczorem puścimy panią do domu, teraz proszę odpoczywać - powiedział lekarz z uśmiechem i wyszedł.
Fera spojrzała na swojego narzeczonego z uśmiechem. Chciała krzyknąć.
- Będziemy rodzicami! - zawołała Feraye po czym mocno przytuliła swojego czarnowłosego anioła.

Jacob Fitzgerald
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.

Jake pokiwał głową. Chciał wierzyć, że tak będzie. Na razie zamierzał odpuścić temat. Dodatkowy stres nie był im potrzebny. — I bardzo dobrze! Powinnaś odpocząć i porządnie zadbać o swoje zdrowie — przyklasnął na jej słowa. Jake znał swoją narzeczoną i uważał, że Feraye była jedną z najbardziej pracowitych osób, jakie kiedykolwiek poznał. Przez wiele lat działała na najwyższych obrotach, łącząc studia z pracą zawodową. Domyślał się, że było to niełatwe zadanie, dlatego wspierał ją tak, jak tylko mógł. Raz wychodziło mu to lepiej, raz gorzej, ale zawsze miał dobre chęci.

Brzmi smacznie i zdrowo, za chwilę coś Ci przyniosę. Nawet jeżeli nie masz apetytu, powinnaś coś zjeść — oznajmił stanowczo. Nie zamierzał wpychać jej jedzenia siłą, ale uważał, że będzie lepiej, jeżeli zje coś lekkiego. Martwiło go, że Feraye zapominała o jedzeniu. Sam Jake przykładał dużą uwagę do swojej diety. Czasem jadł pączki. Miał do nich ogromną słabość, zwłaszcza do tych ociekających lukrem. Na ogół jednak jego dieta była zbilansowana. Uprawiał dużo sportu, więc skądś musiał czerpać energię niezbędną do życia.

Kiedy do sali wszedł lekarz, Jake przywitałl go uśmiechem. Koajrzył go z widzenia, był to jakiś znajomy jego starszego brata. Biorąc pod uwagę, że Sawyer był wicedyrektorem nie było to nic dziwnego, ale Jake był pewien, że kojarzył gościa z jakiegoś spotkania towarzyskiego. Słowa mężczyzny wbiły go w krzesło. Miał zostać ojcem! Tak, o j c e m! Nie mógł w to uwierzyć. Szeroko otworzył buzię ze zdziwienia. Kopara mu opadła. Gdy mężczyzna wyszedł, emocje puściły. — O matko, to wspaniała wiadomość! — odparł z euforią. — Będzie mały Jake! — dodał zachwycony i mocno przytulił swoją przyszłą żonę i matkę ich dziecka.


opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.
Fera wiedziała, że pracując tak długo na pewnych obrotach robi największą głupotę, jednak taka wada ludzi ambitnych – nie potrafi odpoczywać, a powinna. Jest młodą osobą, która ma całe życie przed sobą i powinna się zatroszczyć o swoje zdrowie, ponieważ to się na niej odbije. Wiedziała o tym doskonale.
- Tak zrobię, będę w domu odpoczywać i gotować ci super obiady - uśmiechnęła się do swojego narzeczonego. Fera bardzo lubiła gotować i często to robiła, ale zawsze wymieniali się z Jacobem domowymi obowiązkami i wiedziała, że ma w tej materii wiele szczęście, ponieważ w większości przypadków, słyszała to od swoich koleżanek z różnych środowisko, że to one zajmują się obowiązkami domowymi, mimo że pracują na pełny etat tak samo jak ich życiowi partnerzy, a ci nawet nie wykonują domowych obowiązków, ponieważ pracują! Krew ją zalewa w takich sytuacjach, bo ludzie zapominają, że mieszka się razem i każdy ma po równo praw i prac domowych.
- Wiem, dlatego chce coś lekkiego, żeby mnie nie męczyło, kiedy zjem - uśmiechnęła się do Jacoba. Wiedziała, że zawaliła sprawę, ale to wszystko wina złego samopoczucia i braku apetyty, bo tak zawsze pamiętała o tym, żeby spożywać regularnie posiłki i żadnego nie pomijać, bo to nie wyjdzie jej na zdrowie.
Dała się przytulić. Bardzo się z tego cieszyła. Spadł jej wielki kamień z serca, że jej złe samopoczucie jest spowodowane czymś tak cudownym jak ciąża!
- Już od razu mały Jake! A może będzie mała Feraye, co? - zapytała patrząc na niego z szerokim uśmiechem. Naprawdę jej ulżyło.
- Teraz możesz mi iść po to jedzenie - zarządziła Beardsley rozkładając się wygodnie na szpitalnym łóżku, w zasadzie o wygodnie to nie można było za bardzo mówi – po prostu poprawiła swoja pozycję na bardziej komfortową.
Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.

To brzmi jak bardzo dobry plan — odparł i wyszczerzył zęby. Jake uwielbiał kuchnię swojej narzeczonej. Feraye była wyborną kucharką. Jake nie był jednak typem faceta, który w domu nie robi absolutnie nic. Nie migał się od obowiązków domowych. Razem z Ferą zawsze dzielili się rzeczami, które były do zrobienia. Jake przeważnie ogarniał zakupy i sprzątanie, chociaż zdarzało się też tak, że to on gotował. Nie był to dla niego żaden problem. Na całe szczęście potrafił gotować. Co więcej, wychodziło mu to naprawdę nieźle! Nie był mistrzem, ale często słyszał, że jego dania były smaczne. Sam też tak uważał.

Jake ucałował ją w głowę. Cieszył się, że niebawem zostanie ojcem. No i spadł mu ogromny kamień z serca, ponieważ złe samopoczucie Feraye było wynikiem ciąży, a nie żadnej poważnej choroby. — To też jest możliwie. Płeć nie ma znaczenia, byle dziecko było zdrowe — oznajmił z uśmiechem. Wiedział, że to było najważniejsze. Płeć była kwestią drugorzędną, chociaż nie ukrywał, chciałby mieć syna. — A może to bliźniaki, co? Albo trojaczki? To dopiero by było! — Jake zażartował, aby rozładować atmosferę. Gdyby okazało się, że spodziewają się bliźniaków, byłoby jeszcze lepiej. Wiedział, że niebawem jego wątpliwości się rozwieją, ponieważ do Feraye miał przyjść ginekolog. — Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, wracam za kilka minut — oznajmił i ruszył do szpitalnej stołówki.

Po chwili wrócił do sali. Przyniósł dla niej sałatkę z kurczakiem i świeży sok. Sam kupił sobie swój ulubiony soczek z automatu. Był wielkim dzieckiem, więc nie mógł odmówić sobie tej przyjemności. — Proszę, tu masz sałatkę i sok — oznajmił z uśmiechem i rozsiadł się na fotelu obok szpitalnego łóżka. Humor wyraźnie mu dopisywał.

opiekunka koali — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda weterynarz, która opiekuje się koalami. Niedawno została narzeczoną Jacoba i dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Jej życiu cudownie się układa.

Zaśmiała się lekko.

- No to jesteśmy umówieni - powiedziała z szerokim uśmiechem patrząc na swojego ukochanego.
Wiedziała, że w sprawach domowych zawsze dzielą się wszystkim po równo i to nie jest niczym dziwnym, ponieważ oboje mieszkali w tym samym domu. Fera nie rozumiała tego, że w niektórych domach kobieta robiła wszystko, a partner pomaga. Nie chciała takiego życia, chciała być takim samym partnerem jak Jacob i to się udawało. Nie robili sobie dziwnych akcji. Wiadomo, że są tylko ludźmi, którzy czasem są zmęczeni i po prostu się nic nie chce, bywają takie dni i to również jest w porządku. Przecież nic się nie stanie, jeśli coś poleży kilka godzin dłużej, prawda? Świat się od tego nie skończy, a druga rzecz – mieszkają w domu, a nie w jakimś muzeum, w którym musi być sterylnie czysto.

- Jezu, Jake - zaśmiała się Beardsley tak mocno, że aż poleciały jej łzy. - Czy ty sobie wyobrażasz mieć od razu trójkę dzieci? Ja bym chyba zwariowała - zaśmiała się, ale nawet w takiej sytuacji bardzo by się cieszyła, a jednocześnie cholernie by się bała, bo posiadanie jednego dziecka to wielka odpowiedzialność, ale trzech to już w ogóle! - Najważniejsze, żeby wszystko było dobrze - powiedziała czule i pogładziła się po jeszcze płaskim brzuchu.

Na jego słowa uśmiechnęła się tylko i zamknęła na chwile oczy. Była lekko zmęczona, ale cholernie szczęśliwa, wielki kamień spadł z jej serca, ponieważ z tyłu głowy cały czas myślała, że to coś poważnego, w złym sensie oczywiście.

- Dziękuje - mówiąc to podniosła się trochę, aby mogła spokojnie zjeść. Nie była zbytnio głodna, ale wiedziała, że musi coś zjeść, bo może to się kiepsko skończyć i na pewno nie przysłuży się maluchowi.

Detektyw — Lorne Bay Police Station
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Miejscowy stróż prawa, który namiętnie wlepia mandaty i pożera pączki. Prywatnie jest zakochany w Feraye, chociaż bywa palantem i czasem ją wkurza.

Jake był szczęśliwy, ale w tej chwili targały nim skrajne emocje. Miał w głowie milion myśli. Bał się, ale wierzył w to, że będzie dobrym ojcem. Od zawsze marzył o tym, aby pewnego dnia założyć swoją własną rodzinę. Miało stać się to trochę szybciej, niż przypuszczał, ale cieszył się, że Feraye była w ciąży. Jacob planował zdać się na los. Niebawem mieli wziąć ślub. Podczas ceremonii ciąża Fery nie powinna być jeszcze widoczna, ale Fitzgerald nie zamierzał przejmować się plotkami. Niedawno podczas rozmowy ze swoim przyjacielem podkreślał przecież, że nieślubne dziecko to nic złego, dalej tak uważał. W XXI wieku niektóre rzeczy wyglądały inaczej, był to trochę znak naszych czasów.

Jej słowa sprawiły, że Jake roześmiał się głośno. Kiedy wyobraził sobie opiekę nad trójką noworodków, zrobiło mu się słabe. Wiedział, że było to wykonalne, bo ludzie jakoś dawali sobie radę, ale podejrzewał, że było to trudne zadanie. — Daj spokój, na razie zostańmy przy jednym — uśmiechnął się i nieco niepewnie ułożył dłoń na jej płaskim jeszcze brzuchu. Trochę trudno było mu uwierzyć w to, że gdzieś tam naprawdę skrywa się ich dziecko. Nie przegapił lekcji biologii. Wiedział, jak przebiega ciąża, ale i tak wydawało mu się to surrealistyczne. — Wszystko będzie dobrze, jestem tego pewien — oznajmił z pewnośćią w głosie. Jake był dobrej myśli, choć liczył się z tym, że może stać się wszystko.

Dobra, idę po to jedzenie, bo nigdy nie ruszę tyłka — zarządził i klasnął w ręce. Niechętnie zwlekł się ze szpitalnego łóżka i wyszedł z pokoju. Ruszył w kierunku stołówki. Tam kupił sałatkę i świeży sok, który był pełen witamin. Z takim zestawem wrócił do Fery. Jego narzeczona przeszła przez wszystkie niezbędne badania, a pod koniec dnia razem wrócili do domu.

/ zt.
ODPOWIEDZ