Hoduje alpaki — zmagając się z kryzysem wieku średniego
41 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Były policjant, obecnie hodowca lam. Wcale nie ma kryzysu wieku średniego, wcale...
#2

Tate i nie posiadanie w życiu żadnej kobiety? Na pewno wychodziło mu to na zdrowie, zwłaszcza to psychiczne, ale kurcze, bez bab życie było naprawdę nudne. Gdyby nie one, to Tate siedziałby na farmie, w siłowni, albo spał w domu. Może jeszcze od czasu do czasu odwiedzałby miejscowy pub. Rudds chyba był jego ulubionym. Jednak nie miałby do kogo otworzyć japy, nikt by mu nie podnosił ciśnienia. Ani on nie miałby komu tego robić. Bo jak kuba bogu, tak bóg kubie.
Może to źle o nim świadczyło, ale jak odwiedzał swoje dawne miejsce pracy, czyli komisariat (ale jako gość, a nie jako petent, co też mu się niestety zdarzało) to dbał o to, aby jego była żona była na miejscu. Lubił ją irytować, tak słodko się denerwowała. Jednak wiedział, żeby nie mówić o tym na głos nikomu, bo wzięto by go za czubka. A już na pewno wiedział, aby nie mówić o tym na głos na RANDCE. Bo tak, Tate chadzał na randki. Czasem bardziej udane, czasem mniej. Czasem jego związki trwały dłużej, czasem mniej. Sukces był taki, że od ponad pięciu lat nie stanął na ślubnym kobiercu, ani nawet się nie oświadczył. Choć nigdy nie należał do osób, które potrzebują dwóch lat od czasu poznania do oświadczyn, a potem następnych dwóch, aby zorganizować ślub. W gruncie rzeczy, to nawet nie potrzebował kolejnych dwóch lat, aby się rozwieść, ale o tym też nie zamierzał mówić. Nie Renley, nie na tak wczesnym etapie życia. Już nie raz został nazwany Rossem Gellerem i choć nigdy nie oglądał przyjaciół, przynajmniej nie z uwagi nie wszystkie odcinki, to doskonale wiedział, do czego piją. Renley wydawała się być spoko babką, ich relacja na razie była... raczkująca. Jednak chyba rokowała. Jak Tate nasłuchał się swojego pracownika, który pomagał mu przy alpakach, że ten będzie brał udział w wyścigu taczek, że zabiera ze sobą swoją dziewczynę i Trembley też powinien wpaść, to mężczyzna stwierdził, że cóż, może to nie jest taki głupi pomysł. Myślał, że może weźmie swoją córkę, ale ta postanowiła jednak nie przyjeżdżać do starego ojca na święta. Cóż, trochę szkoda, ale przeżyje. Dlatego, pomyślał właśnie o Renley. To mogła być dobra okazja na randkę. Fuj, to słowo było okropne, ale taka prawda. Mogli pooglądać jak inni się wygłupiają, zjeść coś dobrego... Właściwie, to Tate mógłby zaproponować że przyprowadzi swoje alpaki, ale znając swoje zwierzęta na wylot, to był pewien, że zrobiłyby mu straszny przypał. Te stwory były gorsze niż dzieci! No i wtedy byłby w pracy, więc może dobrze, że jednak się nie zdecydował?
Zaproponowałby, że pojedzie po kobietę, ale mieszkał dosłownie o rzut krowim łajnem od miejsca festynu. Dlatego zaproponował jej, aby zaparkowała u niego. Czekał na nią przed bramą, gotowy zabrać ją w odpowiednie miejsce. Przywitał ją przytulaskiem.-Byłaś kiedyś na czymś takim?-zapytał, bo w sumie, on wcale często nie korzystał z takich atrakcji, jakie miasteczko zapewniało. Nie był na żadnym jarmarku świątecznym, ani innej paradzie św. Patryka. Choć zielone piwo by wypił. -Mój pracownik, Fro, strasznie był dumny z tego, że weźmie udział w wyścigu taczek. W sumie, to nie zapytałem go, czy to będą puste taczki czy coś. Choć nie zdziwiłbym się, gdyby ich kobiety miały w nich siedzieć, bo wtedy zależy Ci na tym, aby jednak taczka się nie przewróciła-zaśmiał się, może nieco zbyt głośno.

Renley A. Shepherd
weterynarz — w lorne bay wildlife sanctuary
32 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od agresywnego partnera, by objąć stanowisko weterynarza w sanktuarium w Tingaree i stara się zacząć układać życie w rodzinnym mieście.
005.
Renley & Tate
dear diary, so i met this boy...
outfit
Polubiła Tate’a. Za jego największą zaletę — na ten moment — uważała to, że nie był podobny do jej byłego partnera. Zdecydowanie różnił się od Lincolna, zarówno pod względem wyglądu jak i usposobienia. Obie te kwestie były dla niej bardzo ważne; nie zdołałaby spotykać się (choćby chwilowo) z kimś, kto przypominałby jej tamtego mężczyznę. Co więcej, już samo to, że zdecydowała się na r a n d k ę było dla niej czymś przełomowym. Wciąż bowiem nosiła wewnątrz siebie rany, które pozostawił po sobie Lincoln. Bo chociaż ślady po uderzeniu zniknęły, wspomnienia wydawały się nie dość odległe. Tak czy inaczej, potrzebowała przełomu. Potrzebowała dać sobie szansę na to, by ponownie czerpać radość z męskiego towarzystwa, zamiast w każdym dostrzegać zagrożenie.
Długo zastanawiała się, co powinna ubrać. Ostatecznie — biorąc pod uwagę nietypowe atrakcje — postawiła na codzienny strój i nierzucające się w oczy dodatki; Renley lubiła wygodę i rzadko nosiła sukienki, mimo że matka powtarzała jej uparcie, że powinna częściej podkreślać kobiecość strojem. Może następnym razem?
Zgodnie z ustaleniami, pojechała na miejsce własnym samochodem, który zaparkowała na terenie należącym do mężczyzny. Wysiadłszy z auta, uśmiechnęła się do niego i odwzajemniła przyjacielski uścisk, którym ją powitał; miał tak szerokie, rozbudowane ramiona, że prawdopodobnie zdołałby schować w nich ją całą. — Nie — odpowiedziała, bo nawet w dzieciństwie nieczęsto bywała w Carnelian Land. — Ale kiedy byłam dzieckiem, rodzice często zabierali mnie i moje rodzeństwo na festyny historyczne. Mój tata kocha historię, ma b z i k a na jej punkcie. Możesz mi nie wierzyć, ale w piwnicy ma nie jedną, a trzy zbroje. I szafę wypchaną replikami różnych szat. Kiedyś cholernie się tego wstydziłam, teraz uważam, że to wariactwo do niego pasuje — wyjaśniła, zdradzając mu kilka szczegółów ze swojego dzieciństwa. Miała naprawdę zwariowanych rodziców — ojca, który uczestniczył we wszystkich historycznych rekonstrukcjach oraz matkę, która była tak roztrzepana, że potrafiła posmarować naleśniki farbą, a na płótnie użyć dżemu. Renley do nich nie pasowała, była zbyt normalna i nie odziedziczyła po nich artystycznych zdolności. Widać nie zawsze jabłko spada blisko jabłoni.
To sensowne, nie chciałabym, żeby ktoś wyrzucił mnie z taczki na ziemię — zaśmiała się, zerkając na Tate’a. — Ale w pierwszej kolejności nie chciałabym, żeby ktoś wsadził mnie do takiej taczki i potraktował jak worek ziemniaków — zauważyła, nieco nabijając się z tej konkurencji. — Mimo to życzę twojemu pracownikowi wygranej!
Hoduje alpaki — zmagając się z kryzysem wieku średniego
41 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Były policjant, obecnie hodowca lam. Wcale nie ma kryzysu wieku średniego, wcale...
Tate był dziwny, nie da się ukryć. To znaczy, nie dziwny, w aspekcie, że strach się go bać, czy że jest jakimś popaprańcem (choć trochę był), on po prostu był... specyficzny. Nie każdy był w stanie go polubić, a nawet jeśli lubił, to niekoniecznie był w stanie spędzać z nim dużo czasu. To nie tak, że życie go doświadczyło, więc to jak się zachowywał było jego zachowaniem obronnym. Pewnie, sporo przeszedł w życiu, ale kto w wieku 41 lat tak nie miał? Wszystko miał na własną prośbę, czy życzenie, bo nikt nie kazał mu podejmować tylu życiowych decyzji bez chwili zastanowienia? A potem musiał pić piwo, które sobie nawarzył.
No, ale w gruncie rzeczy nie był zły. Chyba, że ktoś miał bardzo delikatny uszy i każde przekleństwo go bolało. Bo Tate przeklinał jak marynarz, nie bójmy się tego powiedzieć. Choć też miał jakieś odruchy samozachowawcze, bo wiedział że na randce to tak nie do końca wypada rzucać kurwami na lewo i prawo. I nie, to nie podchodziło pod udawanie kogoś innego. To było gryzienie się w język i wielce chwalebna praca nad samym sobą! To ostatnie w dzisiejszych czasach było przecież takie popularne, prawda?
-Zbroje w naszym klimacie, to chyba niezbyt odpowiedni ubiór-zaśmiał się. Właściwie, to on o historii nie wiedział nic, nie był na żadnym średniowiecznym pikniku, ba, nawet nie słyszał, że takie istniały. Bo pewnie jak jeszcze mieszkał ze swoją żoną nr 1 i córką, to by go wyciągnęły na coś takiego - czego się nie robi dla dziecka, prawda? No, ale może dobrze, że Tate nie powiedział tego na głos, bo choć on nie ukrywał ślubów, rozwodów i dziecka, to nie był pewien czy Renley o wszystkim już wie. -Nikt nam nie przyniesie tyle wstydu, co nasi rodzice. Uwierz mi na słowo-zaśmiał się, choć tym rodzicem, który przynosił wstyd z reguły był on sam. Dlaczego? Bo było to trochę zabawne! Patrząc jak dla odmiany to córka czuje ciary żenady! Choć oczywiście, wszystko w odpowiedniej dawce.
-Jak ja bym był taką dziewczyną, to sam bym wskoczył do niej i rzucił "wieź mnie, mój woźnico-roześmiał się głośno, no ale nie bójmy się powiedzieć, z jakąkolwiek dziewczną miał wspólne tylko większość chromosomów. Bo ani charakter, ani tym bardziej wygląd zewnętrzny wcale nie były nawet podobne. -Niby ja mu płacę, ale wierz mi, że to ja znacznie bardziej czuje się jego pracownikiem. Wie więcej ode mnie, lepszy jest w tym wszystkim-dodał, bo on nie miał ani wiedzy zoologicznej, ani rolniczej ani na pewno nie stolarskiej, czy wszelakiej innej.-Jak będziesz mieć ochotę, to pójdziemy na nogę z indyka. Coś mi mówi, że takie frykasy już jadłaś na tych wszelkich historycznych zabawach-zauważył. Było to danie iście historyczne, ale też pasowało do takich swojskich klimatów, którymi odznaczał się Carnelian Land.

Renley A. Shepherd
weterynarz — w lorne bay wildlife sanctuary
32 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od agresywnego partnera, by objąć stanowisko weterynarza w sanktuarium w Tingaree i stara się zacząć układać życie w rodzinnym mieście.
Renley charakteryzowała się rozsądkiem — stojąc przed wyborem (nawet jeśli dotyczył płatków śniadaniowych) kierowała się chłodną kalkulacją. Oceniała jakość składu produktu, jego cenę oraz smak, aby obiektywnie i świadomie wybrać najlepsze. Bardzo rzadko kierowała się uczuciami, bo uważała, że są one złym doradcą. A kiedy ich posłuchała, kiedy otworzyła się na uczucie i zaryzykowała oddanie komuś serca, zawiodła się. Zawiodła się i to bardzo. Długo racjonalizowała zachowanie (byłego) partnera, szukając dla niego usprawiedliwień. Zły dzień, problemy w pracy, słona zupa — cokolwiek, byle tylko uargumentować agresywne zachowanie. Bardzo prawdopodobne, że gdyby nie interwencja przyjaciółki, Renley wciąż byłaby uwikłana w toksyczną relację, z której sama nie potrafiła zrezygnować. Wmówiła sobie bowiem, że z miłości nie można rezygnować przez byle głupstwo.
On gryzł się w język, by tonować swoje usposobienie, ona natomiast starała się w y l u z o w a ć. Oczywiście chciała pokazać się z dobrej strony. Zamierzała nie być skrupulatną idealistką, a zamiast tego przyjaźnie nastawioną do życia kobietą, która szukała… Wrażeń? Dobrej zabawy? Zapomnienia? Jakkolwiek nazwać to, czego jej brakowało, liczyła, że znajdzie to u Tate’a.
Są też cholernie ciężkie i niewygodne. Wbijają się w skórę. Raz nawet skaleczyłam się naramiennikiem i do tej pory mam po tym bliznę — wspomniała, bo choć było to ekscentryczne hobby, czasami z rodzeństwem bawili się rzeczami należącymi do ojca, za co później zgarniali niemałą reprymendę. — Więc czym zadręczali cię twoi rodzice? — spytała, zerkając na niego odważnie, z wyzwaniem. Byłaby naprawdę zaskoczona, gdyby okazało się, że miał rodziców bardziej zwariowanych niż ona. Bo przecież nie pomyślała o tym, że mówił o własnych doświadczeniach w roli ojca.
Przygryzła wargę, tonując śmiech. — Jeśli byłbyś woźnicą, taczka mogłaby okazać się za mała. I bardzo, bardzo niewygodna do takich zabaw — zauważyła, bo chociaż doceniała kreatywność i szukanie nowych urozmaiceń „dorosłych zabaw”, chyba nie chciałaby poobijać się o metalowe ściany brudnej taczki. Dopiero gdy to powiedziała, zorientowała się, że Tate wcale nie powiedział „weź” tylko „wieź”, co sprawiło, że zaczerwieniła się z zażenowania własnymi słowami.
Wtedy najpopularniejszy był gulasz z dziczyzny i różne buliony. Pamiętam też pasztety, ale nie wyglądały zachęcająco. Za to na indyka chętnie się skuszę — wspomniała, jednak jeszcze w tym momencie nie czuła się głodna.
Renley nie spodziewała się, że festyn przyciągnie tyle osób, ale z przyjemnością przechadzała się między stoiskami, szczęśliwa, że postawiła na wygodne obuwie. —Hej, spójrz — rzuciła nagle, odruchowo chwytając mężczyznę za ramię, by wskazać mu miejsce, w którym można było porzucać podkowami. — Grasz?
Hoduje alpaki — zmagając się z kryzysem wieku średniego
41 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Były policjant, obecnie hodowca lam. Wcale nie ma kryzysu wieku średniego, wcale...
No to już wiemy, co tą dwójkę skłoniło ku sobie- w końcu byli swoimi przeciwieństwami. Nie to, że Tate nie wiedział co to jest zdrowy rozsądek, bo jednak każdy musiał czasem ku niemu skłonić. Nie da się jednak go nazwać nad wyraz rozsądnym człowiekiem, bo on po prostu był w gorącej wodzie kąpany. A im trudniejszą i bardziej życiową decyzję musiał podjąć tym mniej się zastanawiał. Na pewno decyzja o oświadczynach swojej drugiej żonie nie była tak mocno przemyślana jak czasem jadłospis na następny tydzień. To była specyfika tego człowieka, nie bójmy się tego powiedzieć. Nie był zły, nie był okropnie głupi, ale był na pewno spontaniczny. Tak, to było dobre określenie. Mówiło wiele, ale nie wdawało się w żadne konkretne szczegóły, które mogłyby spowodować, że Renley czy każda inna kobieta będzie uciekać gdzie pieprz rośnie. Każdy miał swoje wady, ale nie każda wada powinna człowieka przekreślać okej? Tate nie wierzył ideały, krystaliczność i tak dalej. Sądził, że człowieka trzeba zaakceptować i nie chcieć go zmienić. On nie chciał być zmieniany przez nikogo.
-Jeśli koszula i krawat są kuresko niewygodne, to co dopiero taka metalowa zbroja-powiedział z pełnym zrozumieniem i cóż, dopiero po chwili odchrząknął, uświadamiając sobie, że to by było na tyle z gryzienia się w język i nieprzeklinania. No cóż, szybko przyszło, szybko poszło. Przynajmniej nie musiał więcej udawać kogoś, kim nie był. -Biedna, masz bliznę do dziś? Ja bym się cieszył, że nie poparzyło mnie słonecznie nosząc taką zbroję, bo to przecież byłoby jak wypalanie jakiś znaków na skórze.-zauważył. No, nie pomyślał o tym, że pod taką zbroją pewnie się miało jakieś odzienie, bo nawet bez wielkich upałów metal na gołe ciało nie mógł być wygodny, ani tak naprawdę to nie mogło tak działać. -Moi rodzice? Właściwie, to niczym. W młodości dużo trenowałem w szkolnej drużynie pływackiej i sporo czasu spędzałem ze znajomymi, rzadko kiedy byłem w domu-zaśmiał się. Tak, w tamtej rodzinie, to jednak trzeba było się dostosować do niego i zawieźć na trening i odebrać, czy pojechać z nim na jakieś zawody międzyszkolne. Tak, mówił o robieniu wstydu swojej córce. Nie miał problemu z tym, aby się do tego przyznać, nie wstydził się Vicky. Tylko jako, że nie mieszkała z nim w jednym mieście, to nie zawsze ten temat wypływał na powierzchnię.
-Chyba nie rozumiem, Renley...-spojrzał uważnie na kobietę, uśmiechając sie dwuznacznie. Przecież on mówił o czymś zupełnie innym! Poza tym, miał być ładunkiem taczki, a nie woźnicą. -Do jakich zabaw? Chyba rozmawiamy o dwóch zupełnie różnych rzeczach... Jednak mówisz nad wyraz ciekawie, kontynuuj-zachęcił kobietę, bo cóż, seks na taczce wydawał się być dość specyficzną fantazją i nawet taki rolnik jak on nie myślał o takich sprawach. Jednak zdecydowanie był otwarty na nowe doznania!
-Nie ma sprawy. Daj znać, to pójdziemy zjeść-powiedział, już darując sobie suchara, że postawi jej nogę. Choć prawda była taka, że cisnęło mu się to na usta.
-Nigdy nie próbowałem, ale dlaczego nie. Którą maskotkę dla Ciebie wygrać, co?-uniósł zabawowo brwi do góry bo cóż, był skłonny do stanąć do takiego wyzwania. Byle tylko Renley nie wybrała sobie największej zabawki, bo nie było wiadomo ile podków uda się mu się zarzucić na odpowiednie miejsca. -Chyba... chyba że chcesz grać przeciwko mnie?-zapytał, bo przecież tak też mogło być!

Renley A. Shepherd
weterynarz — w lorne bay wildlife sanctuary
32 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Uciekła od agresywnego partnera, by objąć stanowisko weterynarza w sanktuarium w Tingaree i stara się zacząć układać życie w rodzinnym mieście.
W niektórych aspektach rzeczywiście byli swoimi przeciwieństwami, co — zdaniem samej Renley — wcale nie było niczym złym. Rozsądek był widoczny w podejmowanych przez nią decyzjach, ale nie zawsze miała czas, aby pochylić się nad daną kwestią i rozważyć wszystkie „za” oraz „przeciw”. W sytuacjach, które wymagały natychmiastowego działania — a z takimi spotykała się każdego dnia w pracy ze zwierzętami będącymi istotami całkowicie nieprzewidywalnymi — nie rozkładała rąk i nie prosiła o czas do namysłu, po prostu działała. Ponadto, czego nie widać po niej na pierwszy rzut oka, Renley była wybuchowa. Potrafiła milczeć naprawdę długo, lecz kiedy czara goryczy się w niej przelewała, do głosu dochodziła waleczna część jej natury, oczywiście w parze z typowym dla kobiet wyolbrzymianiem. Wystarczyło jedynie nacisnąć jej na odciska, a z przyjaznej kobiety zmieniała się w prawdziwego upierdliwca.
Nie była dzieckiem żyjącym z zasłoniętymi oczami — wiedziała, że ludzie używają przekleństw. Sama korzystała z nich okazjonalnie, ale dzięki temu miały zdecydowani lepszy wydźwięk. Gdyby rzucała nimi na prawo i lewo, straciłyby swoją siłę, kiedy naprawdę zależałoby jej na podkreśleniu w k u r w i e n i a. — Pod taką zbroję zakłada się specjalny, obcisły kombinezon, trochę przypominający pidżamę, więc wcale nie tak łatwo nabawić się odparzeń — wyjaśniła. — Każdy element zakłada się osobno i spina pasami. Założenie tego trwa dłużej niż ubranie fikuśnej sukienki — dodała. Ani jedno, ani drugie nie było wygodne. Sukienki przynajmniej dodawały kobietom seksapilu, a zbroje… Nawet na mężczyznach nie wyglądały atrakcyjnie.
Skoro tak wyglądało twoje dzieciństwo, raczej powinieneś uwierzyć na słowo mnie, nie ja tobie – wytknęła mu, nie wiedząc, co kryło się za jego poprzednią uwagą. Z drugiej strony, może miał inne powody, przez które wolał przebywać poza domem? Renley nie czuła, by był to odpowiedni moment do zadawania tak intymnych pytań. W końcu mieli dobrze bawić się w swoim towarzystwie, a nie rozważać trudny dzieciństwa (choć miała wrażenie, że akurat w tej konkurencji by z nim wygrała).
Poczuła na sobie jego uważny wzrok, natychmiast rozumiejąc, że o d r o b i n ę się zagalopowała. Wciąż nie znała dobrze poczucia humoru mężczyzny, przez co mogła wyjść na zdesperowaną, a tego nie chciała. Chociaż, prawdę mówiąc, odczuwała niedobór męskiego pierwiastka w swoim życiu, a szczególnie w swoim łóżku (nie koniecznie w taczce).
O dwóch różnych? — powtórzyła po nim wyraźnie zmieszana i gdyby nie to, że miała na sobie lekki makijaż, z pewnością Tate ujrzałby rumieniec zakłopotania na jej policzkach. Odchrząknęła. — Jak mówiłam, byłoby to dość… niewygodne. Szczególnie przy twoich rozmiarach — dodała, obejmując go uważnym spojrzeniem i próbując stawić czoła głupkowatej fantazji. Trembley był potężnym mężczyzną i choć Rene potrafiła wyobrazić sobie seks z nim w różnych miejscach, taczka do nich nie należała.
Dobrze — zgodziła się, ale na ten moment nie czuła głodu, ani apetytu na dziczyznę — jej myśli krążyły wokół zupełnie innych przyjemności. Oczywiście chodziło o zabawę w rzucaniu podkową!
Zamierzasz coś dla mnie wygrać? — dopytała. Dokładnie przejrzała dostępne na stoisku nagrody, aż w końcu ujrzała tę, która krzyczała, by zabrać ją do domu. — Tamtą koalę w różowym krawacie — wskazała na maskotkę o średniej wielkości, która najbardziej wpadła jej w oko.
Przeciwko tobie się nie odważę! — dodała z zadziornym uśmiechem. Patrząc na niego, zdecydowanie wolała mieć go w swojej drużynie!
Hoduje alpaki — zmagając się z kryzysem wieku średniego
41 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Były policjant, obecnie hodowca lam. Wcale nie ma kryzysu wieku średniego, wcale...
Najważniejsze, aby nie popadać w skrajności, niezależnie od aspektu. Bo nie można być zbyt podobnym do siebie, zbyt różnym, zbyt rozsądnym zbyt wybuchowym... Choć nie, niech każdy będzie sobie taki, jaki jest, jak mu dobrze! Tate należał do osób, które miały często mocne zdanie o tym, co i kto go otaczało, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że tak samo wiele osób może mieć negatywne zdanie o nim. Trudno, najważniejsze było to, że chwilami lubił siebie i swoje życie. Nie zawsze, oczywiście. I co z tego, że Renley czasem wyciągała yellow legal pad by wypisać za i przeciw, kiedy Trembley uważał, że można zmienić całe swoje życie na podstawie przeczucia, czy fusów z herbaty. Nie świadczyło to ani dobrze, ani źle o żadnym z nich.
-Piżamka i metal rozgrzany w australijskim słońcu to dopiero przepis na odparzenia. No, ale podziwiam tych, którzy to robią. To nie jest hobby takie jak piłka nożna, która polega na odpaleniu telewizji w odpowiednim czasie i siorbanie piwska-przyznał. I pewnie znalazłyby się osoby, które takie przebieranki uznałyby za żałosne. Dorośli ludzie też się takimi docinkami przejmują. A przynajmniej słyszą je. Z resztą, posiadanie zbroi i jeżdżenie na pikniki czy konwenty wymagało samozaparcia i poświęcenia czasu i pieniędzy - czegoś, czego nie każdy w sobie ma. -Bywałaś jego białogłową w dzieciństwie?-zapytał, bo przecież każdy rycerz powinien mieć swoją księżniczkę, a dzieci łatwo namówić na przebieranki i udział w rodzinnych aktywnościach. Nie, w tym pytaniu nie było wcale ironii czy docinania, to było pytanie z czystej ciekawości!
-To tak naprawdę zależy od tego, od której strony patrzysz. Moi rodzice mi nie robili siary, ale ja nie mogę tego o sobie powiedzieć w odniesieniu do mojej córki-wyjaśnił, że to on był tą stroną, która darła łacha ze swojego wychodowanego na własnej piersi, potomstwa. Czy uważał, że nie powinien się obnosić z tym, że ma dziecko? Nie, dlaczego. Nie zrobił go w gimnazjum, nie miał powodu, aby się wstydzić. Miał 41 lat dlaczego byłam pewna, że ma 44, to nie wiem, ale dobrze że sprawdziłam i raczej oczywistym było, że nie jest prawiczkiem, który nigdy nie był z kobietą. Miał swoje za sobą. Bliżej mu bylo do Rossa z Friendsów, choć na szczęście jego była pierwsza żona nie wolała kobiet, choć chodziła z koleżanką na siłownię, czy tam inne sportowe wygibasy.
-Wiesz, tak naprawdę to zależy jak dużą masz taczkę, ale ja mówiłam o wyścigach taczek z balastem w postaci osoby-wytłumaczył Renley, jakby zupełnie pomijając erotyczne nawiązania, o których brunetka przed chwilą wspominała. Z jednej strony, należał do osób, które lubiły się nabijać z innych i żartować, ale chyba przed chwilą zrzucił taką bombę, z tym że ma córkę, że chyba nie powinien był przeciągać struny w tym momencie. Choć jeśli spotkają się jeszcze raz, czy więcej razy, Rene może nie raz usłyszeć o byciu braną na taczce. Gdzie? Ehee.... Choć słowa piosenki chyba brzmiały jakoś inaczej.
-A co, wątpisz w moje możliwości?-zapytał. A co, sobie będzie wygrywać pluszaka czy piłkę? Gdyby jeszcze można było wygrany kupony wymienić na coś bardziej sensownego, jak na przykład piękną, delikatnie przypaloną na grubych brzegach, pickę z pieca opalanego niewiercami... A nie, to nie ten rodzaj pikniku. To były zawody farmerów, więc można by rozważyć użycie jakiś biomateriałów, ale nie do jedzenia! A dobra pizza, pełna wybranych składników (w jego przypadku ostrych papryczek i jakiegoś dobrego mięsiwa) nie była zła, a nawet mogła być lekiem na całe zło! No, ale wygrane trzeba było odebrać na stoisku, więc jak najbardziej będzie grać o coś dla swojej towarzyszki. I żeby nie było, że robi to tylko dlatego, że nagrody go nie interesują, to każdą inną nagrodą przynajmniej by się podzielił. Bo Trembley może miał wymiary szafy trzydrzwiowej, ale pod jednymi z drzwiczek było całkiem dobre, puchate serce. -Challenge accepted-powiedział, odbierając pięć podków i szukając odpowiedniej pozycji, by oddać pierwszy rzut. -Dlaczego? To nie przeciąganie liny, tutaj mogłabyś mieć szanse. Skąd wiesz, może mam zeza rozbieżnego, tylko tego nie widać?-uniósł brew do góry i jakby na potwierdzenie swoich słów, rzucił jakby od niechcenia. Cóż, może obawy były słuszne, bo trafił na słupek, czyli dokładnie tam, gdzie podkowa miała się znaleźć.


Renley A. Shepherd
ODPOWIEDZ