właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
010.
Mieszkali z psem w domu Salmy już od trzech tygodni. Wierzba, która spadła na jego łódź została już usunięta, z kilkudniowym opóźnieniem, ale naprawy nie zostały jeszcze rozpoczęte. Red wciąż czekał na wycenę remontu i pieniądze z ubezpieczenia. Jego jedynym źródłem dochodu pozostawało The Woolshed, a w dalszym ciągu pobierał stamtąd dość niewielką pensję, zmuszony do pospłacania wszystkich długów i zobowiązań, które uzbierały się w czasie, gdy klubem zajmowała się na pół gwizdka jego siostra, mająca własne życie, które częściowo poświęcała dla biznesu zmarłego brata, który został przepisany Aldredowi. Powoli miejsce zaczynało wychodzić na prostą, ale jeszcze trochę brakowało by Reddington miał stamtąd wystarczające duże pieniądze by mógł zainwestować w odrestaurowanie Pearl by ponownie na niej zamieszkać. Szukał więc innych sposobów i rozwiązań, nie chcąc narzucać się kobiecie, która przygarnęła go pod swój dach nazbyt długo. Chociaż ona w dalszym ciągu zapewniała go, że są tu mile z Blue widziani i mogą zostać tak długo jak tylko potrzebują. Redowi ta wizja z jednej strony się podobała, bo mieszkało mu się z Sal bardzo dobrze, a i z jej strony nie słyszał ani nie odbierał na inne sposoby żadnej negatywności. Z drugiej jednak kłóciło się to z luźną naturą ich relacji, której to niezobowiązujący charakter w dalszym ciągu oboje deklarowali.
Ten dzień rozpoczęli we trójkę od przebieżki do Lorne Bay Gym, gdzie Sal poszła prowadzić poranny trening a Aldred i Blue wrócili do jej domu, gdzie suczka dostała śniadanie, a on poszedł pod prysznic. Wyszedł z łazienki po kilku minutach, owinięty ręcznikiem i miał zamiar iść się ubrać do sypialni, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Nikogo tu nie zapraszał, więc musiał to być ktoś do pani domu. Skoro jej na miejscu nie było to Red otworzył drzwi, mrużąc lekko oczy, kiedy słońce go oślepiło. Dopiero po dwóch czy trzech sekundach udało mu się dojrzeć stojącego w drzwiach mężczyznę. Nie rozpoznał go, przynajmniej nie na pierwszy rzut oka.
Cześć — przywitał się i zerknął w tył, gdzie jego pies już wyglądał zza niego, chcąc się przywitać z niespodziewanym gościem. — Blue, zostań — poprosił miło, ale stanowczo, a następnie odwrócił się z powrotem do faceta. — Salmy nie ma w domu — poinformował go uprzejmym tonem, bo co innego mu pozostało. Poprawił ręcznik wokół bioder, wolałby by się nie zsunął w tych okolicznościach. – Z tego, co wiem to prowadzi trening, ale pewnie skończy go za jakieś pół godziny. Albo odpisze — kto co wolał – dzwonić czy pisać. On osobiście preferował to pierwsze, wymiany smsów ne były jego mocną stroną.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Christopher (jak on nie lubił pełnej formy swojego imienia) nawalił. Ostatnio koncertowo zawiódł zaufanie Salmy goniąc za tematem kryminału tak, że sam zaczął się zachowywać jak nawiedzony stalker. Dotąd mu się takie formy researchu nie zdarzały, ale musiał przyznać, że ostatnio jego życie przybrało dość nieoczekiwany obrót. To pewnie tłumaczyło dlaczego posunął się aż tak daleko, choć bądźmy szczerzy, żadnym wytłumaczeniem to nie było. Jak i fakt, że nie umiał ponownie dać jej przestrzeni, a postanowił znowu zaskoczyć ją bez zapowiedzi. Ostatnio najwyraźniej w kwestii bycia przyjacielem kulał.
Może powinien zaczekać na sygnał od niej, że ma ochotę z nim rozmawiać. Może powinien sam się zapowiedzieć za pomocą krótkiego smsa, a może zwyczajnie powinien wziąć pod uwagę fakt, że kobieta jest singielką i może z tego korzystać. Te wszystkie opcje miały pojawić się dopiero w jego głowie, gdy drzwi otworzyły się na oścież (prawie), a jego oczom ukazał się widok, którego zupełnie się nie spodziewał.
Przeżywał w swoim życiu orgie, najbardziej dekadenckie imprezy stulecia, przy których te z Playboya to zabawa dla małych chłopców, ale tego się nie spodziewał. Wszystkiego, ale nie jej przyjaciela w ręczniku i na dodatek z psem, co oczywiście Chrisa jak właściciela labradora musiało ruszyć.
Praktycznie już pochylał się, by się z nim przywitać i przy okazji przymknąć oczy, by nie skanować mężczyzny zbyt dokładnie, ale nagle zapaliła mu się maleńka żaróweczka nad głową. To tak wygląda przyjaźń według Salmy. Najpierw rzuca się na niego, że ją śledzi, a sama pozwala paradować facetowi w swoim beżowym ręczniku z monogramem.
Nie powinien go dostrzec, ale niepotrzebnie się pochylał nad psiakiem. Wyprostował się więc i spojrzał na Reda raz jeszcze. Nie mieli przyjemności bliżej się poznać.
- Chris- wyciągnął rękę. - Dobrze, może lepiej mi jej nie podawaj, bo ręcznik spadnie- wskazał na jego dłoń i kiwnął głową. Teraz zdecydowanie głupio mu było zostawić kwiaty, które rwał (jasne) własnoręcznie dla swojej ukochanej i zagniewanej na niego przyjaciółki. - Właściwie to nie wiem czy Salma chce mnie widzieć, więc jeśli zadzwonię bądź napiszę… Spławi mnie- i wyminął go wchodząc do jej mieszkania jak do siebie do domu. - Chyba i tak powinniśmy się lepiej poznać, skoro widziałem cię praktycznie nago- zauważył rozbawiony, ale jego próba poznania nieszczęsnego faceta była też formą zadośćuczynienia dla niej.
W końcu zrobił coś niewybaczalnego (według Salmy) i teraz zamierzał kajać się wszelkimi możliwymi sposobami, by nie skreślała go z listy przyjaciół. Poznanie faceta, który był dla niej ważny, było chyba niezłym sposobem.
Teoretycznie.

aldred reddington
zdolny delfin
enchante #8234
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Red nie usłyszał od Salmy tej historii. Gdyby było inaczej, przywitałby Chrisa zdecydowanie innymi słowami niż to właśnie uczynił. Nie wiedział jednak nic o mężczyźnie, któremu otworzył właśnie drzwi. Poza tym, że musiał być znajomym panny Hemmings, bo z pewnością nie był Aldreda. Jego twarz była znajoma, widywał go w miasteczku, ale nie miał pojęcia kim był. Nie spodziewał się, że będzie mu dane się przekonać po tym, co przekazał Chrisowi i biorąc pod uwagę to, w jakim stanie sam się znajdował. Okazało się jednak, że gość miał inne plany. I zaczął od przywitania się z Blue. Bez pozwolenia. Skrzywił się na ten widok nieznacznie, ale nic nie powiedział. Na razie.
Poczuł jego taksujący wzrok na sobie. Wiedział jak się prezentuje. Z ręcznikiem wokół bioder, jego tors, ramiona i łydki pozostawały całkowicie odsłonięte. Pokryte starymi oparzeniami i bliznami, nabytymi przez lata pracy jako strażak i z licznych mniejszych oraz większych wypadków, w tym tego, który pozostawił go na kilka miesięcy w śpiączce.
Też mi się tak zdaje — przyznał, trzymając ręce przy sobie. Imię ‘Chris’ już mu coś podpowiadało, Sal kilka razy wspominała o swoim przyjacielu, więc Reddington miał już blade pojęcie z kim ma do czynienia. — Aldred, miło poznać — przedstawił się i tym razem to on przyjrzał się mężczyźnie dokładniej. Skoro już wiedział z kim rozmawia, spoglądał na niego w innym świetle. Tak samo jak na bukiet kwiatów w jego dłoni. Odchrząknął, nie bardzo wiedząc co dalej. Tym bardziej, gdy Chris po obwieszczeniu, że kobieta nie chce się z nim widzieć, wpakował się do jej domu. Red odwrócił się powoli i zamknął za nim drzwi.
Skoro widzisz mnie praktycznie nago to chyba znasz mnie już dość dobrze — powiedział. Logika mężczyzny nie za bardzo go przekonywała, tym bardziej, że nie miał pojęcia jak mialoby to pomóc w problemie, jaki istniał między nim a Salmą. — Co takiego zrobiłeś, że Sal chciałaby Cię spławić jakbyś zadzwonił? — zapytał w związku ze swoimi wątpliwościami. Haynes nie wyglądał jakby miał się gdzieś wyberać, więc mógł przynajmniej zaspokoić swoją ciekawość zanim uprzejmie powie mu, że powinien się zbierać, skoro nie zastał właścicielki, a jedynie tymczasowego lokatora.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
przepraszam za zwłokę </3

Cóż, bywały momenty, w których sam Chris nie poznawał się w lustrze. Zawdzięczał to swojej byłej i jej piromanii, więc tym bardziej nie miałby pretensji, gdy dla tego mężczyzny stanowił zagadkę. Podejrzewał, zresztą, że nie jego w targecie jego czytelników, bo zazwyczaj książki Haynesa były wybierane przez kobiety. Często zastanawiał się nad fenomenem kryminałów wśród płci przeciwnej, ale biorąc pod uwagę fakt, że Salma chętnie by go obecnie zamordowała, wydawało się to bardziej zrozumiałe.
Jak i lekka nieufność ze strony mężczyzny, którego zastawał jedynie w ręczniku. W innym wypadku pewnie Chris już urządziłby awanturę stulecia, ale dostał wyjątkowo po uszach za wtrącanie się w życie przyjaciółki, więc postanowił podejść do tego na chłodno.
I niekoniecznie też miał prawo do oceny jego poparzeń, choć to zabawne (w tragiczny sposób, ale jednak), że obaj mieli do czynienia z niszczącą siłą ognia. U pisarza przerodziło się to w pewien rodzaj fobii, ale nie dzielił się z tym praktycznie z nikim.
Poza Salmą i ta świadomość sprawiała, że wręcz musiał ułożyć relacje między nimi, a skoro droga do polepszenia tych relacji wiodła przez tego człowieka… Niech mu będzie.
- Używasz pełnej formy swojego imienia?- zapytał z zaintrygowaniem, bo było ono dość niecodzienne. Nie mógł do końca wyjść ze swojego zawodu i zazwyczaj na takie literackie zagadki zwracał niesamowicie uwagę, a poza tym właśnie, wpakował się mu do mieszkania, więc musiał podtrzymać jakoś rozmowę.
Poza tym musiał być ze sobą szczery i stwierdzić, że sam był ciekawy nie tylko tego człowieka (jak znał Salmę, nie inwestowała w znajomości z byle kim), ale okoliczności, które sprawiły, że znalazł się akurat tutaj.
Było to niesamowicie intrygujące i dlatego trochę łamał zasady dobrego wychowania. Poza tym swojego czasu (gdy się przyjaźnili, a nie kłócili) był tu stałym gościem.
- Myślę, że moje byłe i jednorazowe kochanki nie mogłyby się zgodzić z twoją tezą- zauważył rozbawiony. Salma nigdy mu się nago nie zaprezentowała, a rościł sobie prawo do nazwania jej swoją przyjaciółką, więc coś w tym było.
Jak i w fakcie, że prędko wziął się za poszukiwanie wazonu (i wiedział, gdzie jest!), by mimo wszystko ochronić kwiaty przed zwiędnięciem. Przy tej pogodzie to był całkiem możliwy scenariusz. Nie wykluczał też tego, że zarobi tymi kwiatami w głowę, bo przecież nabroił.
Usiadł na kanapie i westchnął.
- Jeśli ci opowiem tę historię, pewnie uznasz mnie za człowieka niegodnego jej przyjaźni i będziesz chciał dać mi w mordę- uprzedził. - Nie wiem czy męskie walki samców to coś, co ją zadowoli, więc może udajmy, że najpierw chcemy się poznać i polubić?- zaproponował, ale jeśli przyjaciel Salmy uzna, że chce usłyszeć tę pasjonującą historię o byciu kretynem przez Chrisa to chętnie mu ją opowie, nawet ze szczegółami.

aldred reddington
zdolny delfin
enchante #8234
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Ano, nie zdarzyło mu się czytać żadnej z książek Haynesa, kryminały nie były jego pierwszym wyborem lektury. Ale nawet gdyby było inaczej, z wyłączeniem może trzech sławnych autorów, nie miał pojęcia jak wyglądają osoby, które piszą to, co czytał.
Czasem — przyznał luźno. Nie miał pojęcia do czego Chrisowi ta wiedza, ale nie była żadnym sekretem. — Ale większość ludzi mówi na mnie Red — dodał by w pełni zaspokoić ciekawość mężczyzny. Była to część zarówno jego imienia, jak i nazwiska, więc wszystko się zgadzało, z której strony by na to nie patrzeć. Wciąż stał w pobliżu drzwi, które zamknął przed chwilą i nie za bardzo wiedział jaki był cel Chrisa. Miał zamiar dać mu trochę czasu by sam przedstawił swoje intencje, zanim zacznie zadawać pytania i uprzejmie prosić by stąd wyszedł. Może i bywał tu stałym gościem, ale to nie dawało mu przywileju przychodzenia kiedy chciał i krzątania się po domu pod nieobecność Sal. Aldred również był tu gościem i nie planował zastępować kobiety pod jej nieobecność. Fakt, że miał na sobie jedynie ręcznik nieco go ograniczał. Nie dlatego, że się wstydził swojego ciała ani nic takiego, po prostu jego swoboda ruchów nie była taka jak zwykle, bo nie miał zamiaru pokazywać się Haynesowi w całej okazałości. Ani zostawiać go tutaj samego, żeby iść się przebrać na górze. Nie miał żadnych powodów by mu ufać.
One może nie — przytaknął, bo nie była to teza, która odnosiła się do każdej możliwej sytuacji. Półnagość to nie Amol, żeby być na wszystko. Nie twierdził też, że trzeba było się przed sobą rozbierać by móc nazywać drugą osobę bliską. — Ale myślę,że jest sporo rzeczy, które możesz o mnie powiedzieć na podstawie tego, co widzisz i mieć rację — podzielił się z nim swoim przemyśleniem. — W niektórych możesz się grubo pomylić, ale tak samo jest jak czynimy założenia na podstawie innych aspektów niż fizycznych — dodał jeszcze. Można było przecież źle odczytać mowę ciała, doszukać się w czyichś słowach znaczenia, którego tam wcale nie było i popełnić wiele innych tego typu pomyłek. Nie dało się tego uniknąć w relacjach. Kluczem była otwartość na skorygowanie swoich założeń po otrzymaniu nowych informacji.
Domyślił się dlaczego Chris poszedł na poszukiwania i mu nie przeszkadzał, jedynie przesunął się tak by go cały czas widzieć. Uniósł brew po tym jak zasiadł na kanapie i zaczął mówić. Sam Aldred zajął miejsce na fotelu niedaleko, pilnując by nie odsłonić przed nieproszonym gościem nic poza monogramem na ręczniku.
Bić się z Tobą na pewno nie będę, ale nie będę też udawać, że Cię lubię, jeśli nie będę miał ku temu podstaw — odpowiedział mu zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie wątpił w to, że Salmie bójki by się nie spodobały, ale nie był to główny powód, który by go przed czymś takim powstrzymał. Ani nawet to, że był w ręczniku. Salma potrafiła sobie radzić z różnymi sytuacjami w swoim życiu, a on mógł ją co najwyżej wspierać, a nie podejmować decyzje za nią. — Więc mów, jeśli chcesz i zobaczymy co będzie później.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- To dość intrygujące- zauważył i musiał zauważyć pewne zmieszanie mężczyzny, bo wreszcie uśmiechnął się lekko. - Piszę kryminały. Zazwyczaj znajomi nie chcą, bym wykorzystywał ich imiona, ale twoje zdrobnienie brzmi jak coś, co mógłbym wykorzystać dla swojego mordercy, bo jest ten kolor czerwony- wyjaśnił i można było uważać to za jeden z absolutnie unikatowych komplementów w wykonaniu Chrisa Haynesa, bo rzadko zwracał aż taką uwagę na personalia jakiejś osoby.
Pytanie tylko czy chciał mu sprawić przyjemność czy to wszystko było jedynie badaniem gruntu, jeśli chodzi o swoją najlepszą przyjaciółkę. Wiedział jednak doskonale, że i druga strona go ocenia i że obaj podchodzą do siebie dość ostrożnie. Jeszcze nie był pewien, co ma o tym wszystkim myśleć, więc i tak powstrzymywał swój wrodzony ekstrawertyzm i pewnego rodzaju artystyczną swadę. I tak zapewne dla Reda był zbyt namolny pakując się bez zaproszenia do mieszkania.
- Na razie widzę, że miałeś styczność z ogniem. To trochę tak jak ja- przyznał spokojnie nie robiąc wielkiego halo z jego blizn, a jednocześnie nie udając, że ich nie dostrzegł. Musiałby być ślepcem, by tak było, ale nie uważał tego za wielkie zamieszanie. W końcu ludzie mają różne historie, on sam swoją powoli już traktował jako coś naturalnego, choć unikał rozmowy o tym, że spotykał się z narzeczoną swojego dawcy.
Brzmiało to dość absurdalne i sprawiało, że ludzie myśleli, że akurat ten fragment swojej biografii to jego pisarski wymysł, by podkręcić legendę wobec własnej osoby. To jednak wiedziała o nim Salma i szczerze wątpił, by dzieliła się tym ze swoim… Tak właściwie Chris nie wiedział, kim obecnie jest dla niej ten mężczyzna, skoro pozwala mu siadać w samym ręczniku na swoim fotelu.
- Nie ukradnę jej bibelotów, jeśli pójdziesz założyć spodnie- zapewnił go i lekko się skrzywił, bo mimo wszystko bał się, że w pewnym momencie ten ręcznik nie wytrzyma ogólnego napięcia i będzie zmuszony oglądać coś, co niekoniecznie chciał widzieć.
Może i mógłby wtedy lepiej zrozumieć przyjaciółkę, ale te widoki zostałyby z nim do końca życia. Jak i to poczucie winy, które posiadał względem kobiety, więc westchnął.
- Śledziłem ją. Przez przypadek- zastrzegł - ale naruszyłem mocno jej prywatność i zabolało ją to niesamowicie. Nie, żebym się dziwił, bo nie powinienem, ale chyba bycie pisarzem weszło mi za mocno w krew i postanowiłem zrobić mały research. Może i przeszłoby to bez echa, ale wygadałem się jej i bum, teraz mnie nienawidzi- to była cała historia i jak na pisarza nie koloryzował zbytnio ani nie ugładzał jej dla słuchacza. Pominął jedynie fragment o jej byłym, którego wówczas z nią widział, ale wolał nie wnikać w te skomplikowane relacje uczuciowe. Jeszcze by się okazało, że przez przypadek wygadałby się z czymś, czego Red miał nie usłyszeć.
Wolał więc zdecydowanie pozostawić to między nim, a Salmą.
Teraz jednak czekał na reakcję osoby w ręczniku, która dzieliła z nim ten sam los. To znaczy obaj czekali na gospodynię tego miejsca i pewnie w obu przypadkach było równie niezręcznie, ale przecież Chris był pisarzem i przeżył sporo promocji książek, więc zdawał sobie sprawę, że bywało gorzej.
Przynajmniej taką miał nadzieję, bo może Red nagle przestanie być pacyfistą i po prostu da mu w mordę.

aldred reddington
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ