rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Usłyszawszy krótkie — okej — zastygł w oczekiwaniu. Nagle wszystkie poczynione do tego momentu domysły przestały mieć znaczenie. Potrzebował ogromnego skupienia, by panować nad dłonią, w której trzymał paczkę z zielonym, mrożonym groszkiem, aby przypadkiem nie docisnąć okładu zbyt mocno i nie wyrządzić kobiecie jeszcze większej krzywdy.
O tym był przekonany — musiała znać go wcześniej, musiała być częścią jego dawnego życia. Pamiętając, że przywitała go imieniem, którym posługiwał się do teraz, wnioskował, że nie znała jego prawdziwej tożsamości. F l o y d nie istniał również dla niej; świadomość tego pozwoliła mu odetchnąć. Bo możliwość odkopania historii, którą chciał pogrzebać na zawsze, napawała go realnym przerażeniem.
Ze świstem zassał powietrze do płuc. Początkowo nie znalazł w sobie odwagi, by spojrzeć w oczy kobiecie. Zjawiła się znikąd — zjawiskowo piękna i z nieznanych mu powodów zainteresowana jego towarzystwem — teraz opowiadała o uczuciach dla niego abstrakcyjnych. Wtedy sobie przypomniał. Nie, nie łączącą ich przeszłość, która dla niej wydawała się cholernie ważna, ale przypomniał sobie, dlaczego jej twarz od początku wydała mu się znajoma.
Śniłaś mi się — powiedział głosem ściśniętym z zakłopotania. — Kiedy byłem w szpitalu, śniłaś mi się często. Im więcej czasu mijało, tym rzadziej widziałem twoją twarz, aż w końcu przestałem zastanawiać się nad tym, kim jesteś — wyjaśnił, przywołując na twarz opanowanie, którego wewnątrz wcale nie odczuwał. Nie mógł potwierdzić dawnych uczuć, a mimo to chciał powiedzieć coś — cokolwiek — wskazującego na to, że Bronte nie popadła w obłęd. Wypadek nie był jego winą, podobnie utrata wspomnień, a mimo to czuł się odpowiedzialny za uczucia brunetki, których nie chciał zranić. I tylko jedno pytanie nie dawało mu spokoju — czy odpowiedziała mu tymi samymi słowami? Poznanie odpowiedzi kusiło go ogromne, ale powstrzymał się przed zadaniem pytania; wymuszenie w y z n a n i a byłoby wobec niej brutalnym zagraniem, niesprawiedliwym.
Pochwycił jej zagubione spojrzenie, a mięsień na jego policzku drgnął.
Masz rację, nie znam cię — zgodził się. Powiedział to opanowanym tonem, ale pod warstwą spokoju kryło się rozchwianie. — Ale chciałbym cię poznać — dodał. Nie potrafił tego określić, ale ciągnęło go ku niej. Poza tym, do cholery, od kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, nie mógł przestać myśleć o jej ustach! To wariactwo, ale był tylko słabym mężczyzną. Mężczyzną, który chciałby jej zasmakować. I choć z pewnością nie tego oczekiwała, obecnie nie mógł zagwarantować jej niczego więcej.
chwilowo bezrobotna — brak
31 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
przyjechała do miasta by dowiedzieć się, dlaczego ukochany mężczyzna ją zostawił i odkryła, że ten w ogóle jej nie pamięta
Rozpromieniła się — na sekundę, bądź dwie — gdy przyznał, że mu się ś n i ł a. Chociaż nie było to nic wielkiego, wywołało myśl mówiącą, że być może, nie zapomniał o niej całkowicie i gdzieś w podświadomości trzymał — obecnie zamkniętą na klucz — szufladę, oznaczoną imieniem Bronte. W ciągu tej sekundy lub dwóch pochyliła się nawet nieznacznie w stronę mężczyzny, a przez jej twarz przeszedł delikatny uśmiech, sugerujący, że poczuła się o d r o b i n ę pewniej. Nawet jeśli zaraz dodał, że to wszystko zostało zapomniane. Minęły w końcu cholerne dwa lata; a to sporo, biorąc pod uwagę, że chodziło jedynie o sen, a nie realne wspomnienia. Najistotniejsze wydawało się jednak, że został po niej chociaż ten niewielki ślad, w odmętach bekonowej pamięci.
Bronte wiedziała, że robienie sobie nadziei nie jest dobrą ścieżką, ale miała również świadomość, że n i c nie poszło tak, jak sobie zaplanowała. Nie chciała mówić o uczuciach. Wolała dać się poznać i dopiero wtedy, ewentualnie, przyznać, z jakimi intencjami przyjechała do miasteczka; nie narzucając przy tym żadnej p r e s j i. Chciała go sprawdzić, przetestować, przekonać się, z kim ma do czynienia i czy w takiej wersji również darzy go uczuciem. Chciała … wiele. I do realizacji wybrała prawdopodobnie najgorszy, możliwy sposób, zważywszy na okoliczności.
Być może była kompletną idiotką. W dodatku naiwną i kierującą się zwodniczymi impulsami. I obrażającą samą siebie w myślach — tego popołudnia — więcej razy, niż potrafiła zliczyć. Nie przemyślała następnego gestu nawet przez ułamek sekundy. Po prostu przesunęła się nieco na zajmowanym przez siebie fotelu, by znaleźć się b l i ż e j, ułożyć dłoń na karku mężczyzny — pochylającego się, z tym nieszczęsnym groszkiem, nad jej obolałą kostką — a następnie go pocałować. Krótko, delikatnie, a przede wszystkim o s t r o ż n i e. Odsuwając się zaraz, by móc ocenić jego reakcję. Dla niej werdykt, na ten moment, był jasny: nie czuła, jakby był kimś obcym, tylko nadal j e j Beaconem. I chciał ją poznać — a to musiało na ten moment wystarczyć.
rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Przeczytał kiedyś — w jednej z książek, których tytuły wymknęły się jego pamięci — że jeśli chce się pozostać szczęśliwym, nie należy rozgrzebywać przeszłości. Wówczas te słowa poprawiły mu humor, ale dopiero teraz zaczynał je doceniać. Dopiero teraz naprawdę je zrozumiał, ponieważ odzyskawszy szczątki dawnego życia (bez zaproszenia pojawiające się w jego głowie) mógł przekonać się, że gmeranie w tym, co zdążyło się dokonać, nie niesie za sobą niczego dobrego, przynosi najwyżej bolesny zawód. Uwierzył autorowi, a nawet zaczął podzielać jego opinię, aż nagle — niespodziewanie, za to z rozmachem — na jego drodze pojawiła się Bronte, odsłaniając część przeszłości, która mogła — choć wcale nie musiała — być d o b r a.
Z drugiej strony, jakakolwiek nie była przeszłość, którą ze sobą dzielili, nic nie dawało im gwarancji, że p r z y s z ł o ś ć okaże się równie błoga. A przynajmniej ta bardziej odległa, gdyż w tym momencie, odgadnąwszy zamiary brunetki, miał pewność, że następne chwile wypełnią się przyjemnością.
Nie pomylił się. Bronte przysunęła się odrobinę niezgrabnie, gdyż unieruchomiona noga — oraz nieszczęsna paczka mrożonego groszku — utrudniały zbliżenie, lecz jego zdaniem nadało to pocałunkowi uroku. Pocałunkowi, który skończył się przedwcześnie. Pocałunkowi, który pozostawił po sobie uczucie niedosytu kłócącego się z rozsądkiem nakazującym mężczyźnie z w o l n i ć.
Mięsień na jego policzku drgnął z niezadowolenia, gdy Bronte powoli zsuwała palce z jego karku, ostatecznie pozostawiając po sobie jedynie nieprzyjemny, p u s t y chłód. — Zamierzałem zrobić kolację — wspomniał, odnajdując kobiece spojrzenie, co nie było trudne, gdyż wpatrywała się w niego oczyma połyskującymi niepewnością. Zastanawiał się, czy szukała w nim odpowiedzi, co byłoby dość zabawne, bo przecież nie miał dla niej żadnych. Wiedział natomiast, że powinien się odsunąć. Zaognianie niecodziennej sytuacji zaledwie minutę po tym, jak zdradziła mu prawdę, byłoby szczytem głupoty. Dodatkowo — co mogłoby przysporzyć mu kolejnych kłopotów — pokazałby się z możliwie najgorszej strony. Tylko że tak bardzo chciał w i ę c e j! — Ale straciłem apetyt na jedzenie — powiedział, natychmiast przeklinając własne słabości.
Rozluźnił uścisk. Paczka mrożonego groszku spadła na podłogę, wydając mokry, nieprzyjemny odgłos, który zagłuszyć zdołał szum buzującej w Beaconie krwi. Tym razem on pochylił się nad fotelem, aby ująć w dłonie twarz kobiety i skierować ją ku sobie, jakby nie chciał dać jej możliwości odmowy, mimo że miała do niej prawo. Spojrzał na jej lekko rozchylone usta, następnie ułamek sekundy poświęcił oczom, by ponownie skupić się na wargach, które objął pocałunkiem. Cholera, zawsze był zbyt zachłanny! Nie spieszył się, mając na uwadze, że mogło to nie być coś, czego Bronte oczekiwała. Jednakże zachęcony wykonanym przez nią k r o k i e m, rozchylił językiem jej wargi, pogłębiając pieszczotę i wreszcie zrozumiał, czego smak poczuł zaledwie chwilę wcześniej — kawa.
chwilowo bezrobotna — brak
31 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
przyjechała do miasta by dowiedzieć się, dlaczego ukochany mężczyzna ją zostawił i odkryła, że ten w ogóle jej nie pamięta
Cholernie bała się odrzucenia. Tego, że nie jest już dla niego a t r a k c y j n a, że przestraszyły go wypowiedziane słowa lub … być może z kimś się widywał? Co prawda dotychczasowe zachowanie mężczyzny nie wskazywało na podobną ewentualność, aczkolwiek wszystko było przecież możliwe. Nie wiedziała, jak dokładnie wygląda życie Beacona w Lorne Bay.
Nie nastało jednak nic, co mogłoby wzbudzić w niej niepewność.
Szczytem głupoty nie było jego, a jej zachowanie — zupełnie lekkomyślne i stawiające kłębiące się w niej uczucia na szali. Aczkolwiek po dwóch latach znalazła się blisko mężczyzny, którego k o c h a ł a, pożądała i za którym tęskniła. Czy można ją było więc winić za okazanie słabości? W dodatku takiej słabości, której efekt był niezwykle z a d o w a l a j ą c y.
Wyłączyła myślenie.
Skupiła się wyłącznie na jego oczach, szukając w nich odpowiedzi na pytanie: czy również jej pragnął? Odpowiedzi, którą dostała chwilę później, w zainicjowanym przez mężczyznę pocałunku; z każdą chwilą przybierającym na intensywności. Nie oponowała. Chłonęła jego bliskość, poniekąd bojąc się, że Beacon prędzej czy później postawi na rozsądek, o którym ona całkowicie zapomniała. Również chciała w i ę c e j. Próbując przesunąć się jeszcze bliżej, odruchowo położyła obolałą nogę na podłodze i syknęła z bólu, na moment się od niego odsuwając. Zastygła, z jedną dłonią umieszczoną na ramieniu mężczyzny, gdzie nieco mocniej zacisnęła palce, a drugą z powrotem na karku. — Nie miałam okazji obejrzeć reszty domu — stwierdziła po chwili, pozwalając sobie na lekko zaczepny ton. — Zabierzesz mnie stąd? — poprosiła. Chciała zapomnieć o doznanej kontuzji, aczkolwiek samodzielnie nie posiadała zbyt wielu możliwości do zmiany pozycji. Nie sądziła nawet, by była w stanie przejść na stojącą tuż obok kanapę.
Nie dała mu jednak zbyt dużo przestrzeni na myślenie; ponownie przyciągając mężczyznę do siebie, by kolejnym, znacznie bardziej namiętnym niż wcześniej pocałunkiem udowodnić, że wie, czego pragnie. Rozkoszowała się chwilą, nie mając pewności, czy taka sytuacja się powtórzy — bo nie oczekiwała przecież absolutnie niczego. Nie zamierzała jednak walczyć z pokusą, zdając sobie sprawę, że i tak p r z e g r a ł a. Gdy wspomnienia ich ostatnich, wspólnych chwil powoli zaczynały się rozmywać, nie sądziła, że dostanie szanse na budowanie nowych. Jeśli więc była to jedyna okazja, by ponownie poczuć jego bliskość, Bronte pozostawała skłonna z a r y z y k o w a ć.
rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

chwilowo bezrobotna — brak
31 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
przyjechała do miasta by dowiedzieć się, dlaczego ukochany mężczyzna ją zostawił i odkryła, że ten w ogóle jej nie pamięta
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

chwilowo bezrobotna — brak
31 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
przyjechała do miasta by dowiedzieć się, dlaczego ukochany mężczyzna ją zostawił i odkryła, że ten w ogóle jej nie pamięta
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

rolnik — doyle's farm
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Przejął farmę po starym przyjacielu, gdzie zajmuje się uprawą ziemi. Z ogromną ochotą poznaje kobietę, która twierdzi, że kiedyś ją kochał.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

chwilowo bezrobotna — brak
31 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
przyjechała do miasta by dowiedzieć się, dlaczego ukochany mężczyzna ją zostawił i odkryła, że ten w ogóle jej nie pamięta
Ekscytacja mieszała się z niepewnością. Niecierpliwość z chęcią ponownego zbadania każdego elementu jego ciała. Pragnienie już dawno zagłuszyło rozsądek, lecz najistotniejsza w tym zestawieniu wydawała się t ę s k n o t a, którą Bronte tak usilnie próbowała zaspokoić. Być może nie był tym samym mężczyzną, w którym się zakochała, ale niesamowicie skutecznie oszukiwał jej zmysły sprawiając, że kobieta absolutnie nie potrafiła się mu oprzeć. Chłonęła doznania, które jej prezentował i angażowała się w zbliżenie zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie.
Wiedziała, że być może tego pożałuje, ale dopóki istniała iskierka nadziei, dopóki chciał jej bliskości, towarzystwa, dotyku, dopóki ją do siebie dopuszczał, Bronte zamierzała w a l c z y ć; mając na uwadze, że już raz otworzył przed nią serce. Być może była w stanie zawładnąć nim ponownie.
Wątpliwości nie wróciły, gdy po intensywnym wieczorze leżała, opierając głowę o klatkę piersiową Beacona i kreśląc paznokciami niezdefiniowane kształty na jego ramieniu.
Zostanę — odpowiedziała na zadane pytanie, po czym uniosła głowę, by ponownie sięgnąć jego ust, składając na nich leniwy pocałunek. Skoro chciał jej obecności, nie zamierzała odbierać im możliwości wspólnego spędzenia nocy i poranka. Była zmęczona, nabuzowana emocjami i jedynym, czego aktualnie pragnęła, było zaśnięcie w jego ramionach.
Wątpliwości Bronte nie wróciły również rano.
Gdy obudziły ich promienie słońca, wkradające się do pokoju spomiędzy zasuniętych zasłon. Gdy ściągał z jej spuchniętych od pocałunków ust kolejne, by zaraz ponownie posiąść jej ciało. Ani gdy wzięli wspólny prysznic, bo jej kostka — całkiem wygodnie — utrudniała trzymanie stabilnej postawy. Czy nawet gdy zasiedli do śniadania, przy którym żadne z nich nie odważyło się poruszyć cięższych tematów; nie chcąc zaburzyć b ł o g o ś c i chwili.
Wątpliwości pojawiły się, dopiero gdy w końcu odwiózł ją do domu i nie oznaczały, że ż a ł o w a ł a — bo nawet gdyby miała taką możliwość, nie cofnęłaby absolutnie niczego — a zwyczajnie nie była pewna, co przyniesie im kolejny dzień.
koniec :cute:
ODPOWIEDZ