Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
Wyczuwała, że coś nie gra u Marsa.
Może nie należał do osób najbardziej otwartych, może nie mówił o swoich problemach ale Mia miała wobec niego ogromną moc współodczuwania emocji. Mógł się uśmiechać, twierdzić, że wszystko jest w najlepszym porządku, jednak jej intuicja zazwyczaj nie zawodziła. Po kilku próbach udawało się jej uzyskać odpowiedź na nurtujące ją pytania i wyegzekwować od chłopaka to, co leżało mu na sercu. Tym razem nie zdawała sobie sprawy z tego, że nie będzie tak łatwo a na pewno nie z tego, że to ona połowicznie była przyczyną jego gorszych dni.
- Może chciałbyś porozmawiać? We dwoje łatwiej się rozwiązuje problemy. - próbowała. Chciała być dla niego największym wsparciem, chciała aby z każdym problemem zwracał się właśnie do niej. Sądziła, że przez cały czas trwania ich związku dawała mu to poczucie, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Gdy spudłował, złapała powracającą piłkę. Nie odbiła jej jednak od nawierzchni, wsuwając ją sobie pod ramię. Zawiesiwszy wzrok na chłopaku, przechyliła głowę delikatnie do boku.
- Moi rodzice chcą nam odstąpić swoje wakacje. - spokojnie komunikowała, obserwując reakcję chłopaka. Przecież każda zdrowa osoba ucieszyłaby się na darmowy wyjazd. - Dziesięć dni w Bari, opłacony już jest nocleg i przeloty. Wylot za tydzień. - podeszła bliżej chłopaka, uśmiechając się co raz szerzej z każdą przekazywaną mu informacją. Gdy stała już jedynie kilka centymetrów od chłopaka, ściszyła ton swojego głosu.
- Dawno nie byliśmy na wspólnych wakacjach, tym bardziej na darmowych. Więc może masz ochotę na wspólne plażowanie, wino i pyszną pizzę? - wyjazd do Europy uważała za dobry pomysł, mogliby wiele przegadać i od nowa się sobą nacieszyć. Nie wiedziała jednak, jaka będzie reakcja jej chłopaka.


mars chadwick
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
To prawda, że nikt na tym świecie nie potrafił odczytać po nim emocji niż Mia. Nawet gdy mówił, że wszystko jest okej, a wcale tak nie było, to ona i tak znała prawdę i wiedziała, że coś jest na rzeczy. Nie chciał więc kłamać i mówić, że jest dobrze, bo tak nie było. Wolał przyznać się do K I L K U rzeczy, które leżały mu na sercu, aby nie wysłuchiwać ciągłych zapytań o to samo. — Mam wyścig w przyszłym tygodniu i muszę dać z siebie wszystko. Jeśli Dwight znów ze mną wygra, to chyba mnie coś strzeli. Dodatkowo mam od zajebania pracy w warsztacie, przez co ogranicza mi się czas na przygotowanie do egzaminu na uczelni — dodatkowo zdradziłem Cię jeszcze z Indią, ale o tym już na szczęście nie wspomniał. Nie chciał, aby to wyszło na jaw, bo nie wiedział, czy jest z tego dumny i czy seks z Indią nie był błędem. Poza tym on jest jaki jest i czasami naprawdę nie analizuje swoich zachowań. W jednej chwili myślał, że zrobił jej straszne świństwo, a potem zmieniał zdanie i uważał, że było warto. Marsa bardzo ciężko jest zrozumieć.
Był bardzo zaskoczony propozycją odnośnie wspólnego wyjazdu. Nie do końca wiedział co ma odpowiedzieć. — Poważnie? — zapytał, całą swoją uwagę kierując w jej stronę. Mia jest dziewczyną którą kochał, ale nie potrafił tego okazać i ranił ją na każdym kroku. Może taki wyjazd uświadomi mu jak bardzo potrzebuje jej w swoim życiu? — Myślę, że to dobry pomysł. Może to pomoże nam oczyścić umysł i dodatkowo naprawić kilka kwestii, w których ostatnio razem daliśmy dupy — wzruszył ramionami, przytakując głową. Sam był zaskoczony swoją reakcją i tym, że bez żadnej analizy się po prostu na to zgodził. Może blondynka miała rację i taka wycieczka im pomoże naprawić ich związek, bo nie był on ostatnimi czasy w dobrej kondycji.
— Nie musisz przekonywać mnie pizzą lub winem, bo największą ochotę mam na to, aby spędzić z Tobą trochę więcej czasu. Mam wrażenie, że ostatnio częściej się mijamy, aniżeli spędzamy czas wspólnie — zakomunikował, a potem wykorzystał sytuację, że Mia była stosunkowo blisko niego, więc się do niej przytulił. Bardzo tego potrzebował.

Mia Shelley
dyskoteka
banshee
Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
Próbowała być dla niego największym wsparciem i chociaż wielu kwestii związanych z ego życiem nie rozumiała, potrafiła się dopasować i znaleźć rozwiązanie w absolutnie każdej sferze jego życia. Nie pochwalała wyścigów; wiedziała jednak, jak bardzo jest to dla niego ważne, więc zazwyczaj trwała u jego boku.
- Nie wiem z czego masz egzamin, ale możemy uczyć się razem. Będziemy się wzajemnie pilnować, więc nie będzie czasu na totalne głupoty. - Mia bardzo ceniła sobie edukację i nauka była dla niej rzeczą świętą. Potrafiła więc się zmobilizować i nie rozpraszając się nawet własnym chłopakiem, przysiąść porządnie do nauki. Wiedziała też, że jeśli przypilnuje w tej kwestii Marsa, ten też odpowiednio się przyłoży.
- Możemy robić do po Twojej pracy, dwie godziny dziennie. Od razu z z warsztatu będziesz wpadał do mnie, brał prysznic i coś zjemy. Później nauka. - brzmiała jakby planowała ten proces od kilku dni, nie zaś wymyślała go naprędce.
- Do warsztatu możesz chodzić przez tydzień godzinę wcześniej: wtedy więcej zrobisz. Na przestrzeni tygodnia to siedem godzin a dziennie tego nie odczujesz. A ja już zrzucisz z siebie obowiązki z pracy, nauczymy się na egzamin to zejdzie z Ciebie także ciśnienie związane z wyścigiem i będziesz mógł się wyluzować i wtedy wygrasz. - to wszystko tak prosto brzmiało w jej ustach. Gdyby tylko wiedziała, że nie na każdy jego problem znalazłaby rozwiązanie, zapewne zmieniłaby swój entuzjastyczny ton.
- Czyli jesteśmy też umówieni na wakacje! - uniosła ramię w geście triumfu. Czuła, że przyda im się wspólny wypad, więc była szczęśliwa, że się zgodził. Wtedy będą mogli odetchnąć i wyjaśnić sobie wiele spraw.
Gdy przyciągnął ją do siebie, bez wahania wtuliła się w jego tors. Potrzebowała czułości z jego strony, tym bardziej, że ostatnimi czasy kiepsko jej się wiodło.
- Dostałam stypendium na kolejny wyjazd. Jednak stwierdziłam, że czas z nich zrezygnować. - uśmiechnęła się blado. Teraz będzie przynajmniej miała pretekst, dlaczego nie chce już uczęszczać na wyjazdy archeologiczne.
Bo przecież nie powie prawdy, że jej profesor prowadzący ostatnio się do niej dobierał.

mars chadwick
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
To prawda, że Mia momentami była po prostu dla niego za dobra. Zbyt wyrozumiała i po prostu opiekuńcza. On od dłuższego czasu na to nie zasługiwał i oboje chyba doskonale o tym wiedzieli. Nawet wyścigi, których tak bardzo nie lubiła stały się dla niej tematem, który była w stanie zaakceptować.
Starannie słuchał tego, co dziewczyna ma do powiedzenia. Nie przerywał jej nawet na chwilę. Dopiero pod koniec jej dość obszernego monologu postanowił wtrącić w to swoje pięć minut. — Czy Ty zawsze musisz mieć wszystko idealnie zaplanowane? — prychnął pod nosem, ale oczywiście w bardzo pozytywny sposób! W międzyczasie podniósł sobie piłeczkę leżącą na ziemi i tym razem udało mu się trafić do kosza. Od razu odwrócił wzrok i znów całą swoją uwagę skupił na dziewczynie. — Gdzie spontaniczność — zapytał, ściskając brwi w jedną kreskę. Oczywiście spontaniczność u nich była, lecz zazwyczaj ujawniała się tylko w sypialni. Od jakiegoś czasu Mars zauważył, że Mia lubi mieć wszystko zaplanowane. Oczywiście nie jest to zła cecha, bo na pewno w zyciu radzi sobie lepiej od bruneta, natomiast czasem mogłaby podejmować głupie decyzje, aby Chadwick miał się do czego przyczepić. — Ale w naszym związku to Ty byłaś zawsze tą, która ma racje. Zgadzam się więc — podsumował na koniec, przytakując przy tym głową. Nie zamierzał negocjować. On naprawdę ją kocha i chciałby umieć to pokazać, ale jego charakter i to jakim jest człowiekiem nie może mu pozwolić, aby w pełni się otworzył. Chciał się dla niej zmienić, ale wciąż nie znalazł rozwiązania na to, jak swój charakterek schować do kieszeni.
— Czyli jesteśmy umówieni na wakacje! — powtórzył po niej, praktycznie słowo w słowo. Uśmiechnął się szczerze patrząc na jej niezwykle pozytywną reakcję. Może faktycznie taki wyjazd był dobrym pomysłem? spędzą czas razem i będą mogli znów poczuć się jak w chwilach, w których się poznawali.
— Zrezygnować? Przecież tak bardzo je lubiłaś, co się zmieniło? — zapytał dość zaskoczony całym obrotem spraw. Tego naprawdę się nie spodziewał, bo przecież te wyjazdy w pewnym momencie bardzo wiele dla Mii znaczyły. Bał się, że to on może być tego wszystkiego powodem, więc oczekiwał od niej jak najszybszego wyjaśnienia.

Mia Shelley
dyskoteka
banshee
Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
#11

Jak się ma ponad dwa metry, a dokładnie dwa metry i jeden centymetr, to spokojnie można było nagrać tiktoka z serii "mam dwa metry, to oczywiste, że" i pewnie powiedziałby coś na temat tego, że w liceum na każdym kroku pytali go, czy gra w koszykówkę. Nie grał. To znaczy, nie w szkolnej drużynie. Za to lubił sobie porzucać od czasu czasu. Tak też było do dzisiejszego dnia. Nie był w tym specjalnie dobry, w sam raz na jakieś mocno amatorskie gierki, jak się udało złapać paru kumpli. Jeśli nikt nie chciał, to szukał choć jednego naiwnego, by pójść z nim na kręgle.
Tym razem miał tylko jednego chętnego a i tak zdecydował się wziąć swojego kuzyna na boisko. Cieszył się, że Mike przeprowadził się do Lorne Bay i że teraz mogą się trzymać. Chciał, by blondyn czuł się jak u siebie, w końcu przyjechał tutaj sam, w sumie z zaskoczenia. Przynajmniej Gilbert o tym nie wiedział. Z jednej strony rozumiał taką decyzje, bo było to świetne miejsce do życia, w końcu kupił tutaj dom i nie zamierzał się stąd wyprowadzać. Z drugiej strony, nie bardzo wiedział, skąd taka decyzja. To nie tak, że człowiek pomyśli wieczorem "a chuj, przeprowadzę się do na drugi koniec Australii" i następnego dnia to robi. Tu coś musiało się zadziać. Jakoś do tej pory nie było okazji na taką rozmowę. Choć to dziwne, żeby nie powiedzieć, podejrzane, że taki dobry detektyw nie był w stanie ogarnąć prawdziwej przyczyny.
Oczywiście, swoje podejrzenia miał. Nie był jednak w stu procentach pewien, z resztą nie miał zamiaru grzebać w życiu prywatnym swoich bliskich. Nie robił tego Connorowi, ani reszcie rodzeństwa. Mike'owi też nie powinien, kuzyn to prawie jak rodzeństwo.
Boisko miał blisko, więc nawet nie myślał o tym, by wsiadać w samochód. Chwycił piłkę pod pachę, butelkę wody i poszedł na boisko. Miał nadzieję, że jego kuzyn nie zgubi się po drodze. Nie był już nowy w Lorne Bay, plus bywał tu często w młodości, powinien trafić. Dlatego też usiadł na ławeczce, czekając na kumpla. I chyba by osiwiał, a przynajmniej uznał, że Harrison go wystawił, gdyby nie to, że gdy podniósł z ławeczki, to blondyn akurat pojawił się w zasięgu wzroku. -No, no, a co to za spóźnienia. To tak po europejsku?-zapytał, wyciągając rękę do kuzyna. No, musiał mu trochę podocinać. Wiedział w końcu, że obieżyświat z niego, nie to co stary Zeimer.

Mike Harrison
specj. ds. komunikacji i analityk — lorne bay police station
30 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Hobbystycznie informatyk, jednak zawodowo zajmuje się podsłuchami i analityką w wywiadzie. Marzy by pracować w terenie i od dwóch lat próbuje zaaklimatyzować się w rodzinnym miasteczku, które porzucił dla kariery i związku na prawie pięć, długich lat.
003.
Got a secret,
can you keep it?
{outfit}
Zmiana, którą spędził w towarzystwie małżonki nadinspektora nie wniosła zbyt wiele do jego codziennej pracy. Dalej pracował przy komputerze i przyglądał się detektywom, wykonującym swą pracę w terenie, zastanawiając się czy popełnił gdzieś błąd, który tłumaczyłby fakt, że nie został przydzielony do Regalado na cały czas nieobecności jej partnera; być może góra sprawdzała wszystkie opcje, chcąc sprawdzić policjantów patrolujących ulice i wykonujących robotę na miejscu?
Zobowiązał się jednak pomóc kobiecie przy śledztwie związanym ze strzelaniną w magazynach i podczas swej kolejnej zmiany, sprawdził wyciągnięte od właściciela terenu nazwiska osób, które wynajmowały od niego przestrzeń. Zajęło mu to dwa robocze dni, jednak zdołał wytypować osoby, posiadające notowania w kartotece policyjnej. Poza emerytowanymi kobietami, wyłapał kilku osobników mających na swym koncie kradzieże, pobicia czy posiadanie nielegalnych prochów. Wszystkie dokumenty wydrukował i zabezpieczył w teczce, którą wcisnął do swego plecaka. Gdy wrócił do swego mieszkania, wiedział, że musi przekazać te informacje Cameron, nie wzbudzając podejrzeń jej męża, dlatego wymyślił historie o rewelacyjnej quesadilli babci, której przepisem miał się podzielić z Regalado. Rozgrywany mecz w kosza także był wymysłem jego wyobraźni, jednak na wszelki wypadek, poza plecakiem, zabrał ze sobą także piłkę do kosza i gdy zaczęło się ściemniać, zjawił się na boisku. Przez wgląd na kiepską pogodę, nie było nikogo, kto mógłby zainteresować się rzuconym koło ławki plecakiem i przed jej przybyciem, miał chwile by poćwiczyć wsady. Niegdyś grywał codziennie, jednak wraz z wiekiem brakowało mu chęci i czasu na taką formę rozrywki. Miejsca takie jak te, przejmowali młodzi.

Cameron G. Regalado
detektyw ds. kryminalnych — lorne bay police station
36 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszła za mężczyznę, z którym zdradzała byłego męża. Szuka sprawców wypadku, który wysłał jej policyjnego partnera do szpitala.
004.
cameron & raul
got a secret. can you keep it?
{outfit}
Nachyliwszy się nad mężem, który zamknięty w biurze, przeglądał nadesłane z poprzedniego tygodnia raporty, złożyła na jego policzku pocałunek przepełniony czułością — wiedziała, że w taki sposób najskuteczniej zgasi jego czujność. Mimochodem wspomniała, że wychodzi pobiegać, o czym świadczyło sportowe ubranie i szeroka bluza w kolorze porannego nieba, którą wciągnęła przez głowę, aby zasłonić krótki top.
Odczytując p o u f n ą wiadomość tekstową, uśmiechnęła się pod nosem. Była pod ważeniem wymyślonej opowieści, której prawdzie znaczenie rozpoznała niemal natychmiast. Równie szybko pojęła decyzję o spotkaniu, którego miejsce nie miało dla niej żadnego znaczenia — liczyło się tylko odebranie informacji, które miały przybliżyć ją do rozwikłania sprawy postrzelonego partnera. Zmieniło się to, gdy zdyszana biegiem dotarła na boisko. Przypomniała sobie licealne czasy oraz wszystkie spotkania odbywane tutaj z grupą przyjaciół, wśród których najważniejsze miejsce zajmował oczywiście były mąż. Na ławce nieopodal prawdopodobnie wciąż widniały wyryte w drewnie inicjały zamknięte w koślawym sercu.
Nieźle Muñoz! — zawołała, obserwując, z jaką sprawnością wyskoczył ku górze, by gładko umieścić piłkę w obręczy. — Wszyscy analitycy tak potrafią, czy jesteś wyjątkiem? — zapytała, zbliżając się do niego. Wykorzystując moment jego zawahania, zabrała mu piłkę. Nie grała dużo — nie po to, żeby ćwiczyć, przychodziła tutaj jako nastolatka. Teraz również miała zupełnie inny cel, a mimo to odbiła piłkę kilka razy od podłoża i wycelowała w tarczę, lecz zamiast wlecieć do kosza, piłka odbiła się od obręczy i grawitacja ściągnęła ją na boisko.
Wzrost ułatwia ci grę — wtrąciła, ukrywając rozczarowanie chybionym rzutem.
specj. ds. komunikacji i analityk — lorne bay police station
30 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Hobbystycznie informatyk, jednak zawodowo zajmuje się podsłuchami i analityką w wywiadzie. Marzy by pracować w terenie i od dwóch lat próbuje zaaklimatyzować się w rodzinnym miasteczku, które porzucił dla kariery i związku na prawie pięć, długich lat.
Działanie za plecami nadinspektora odrobinę go martwiły i starał się zachować należyta ostrożność by nie ściągnąć kłopotów na siebie i Cameron, która zainicjowała śledztwo na własną rękę. Wyciągnięcie danych ludzi, którzy wynajmowali przestrzenie magazynowe nie było tak trudne, jak zaaranżowanie spotkania z kobietą, wiedząc, że jej małżonek, mógłby zacząć zadawać niewygodne pytania. W końcu przekazanie jej przepisu po godzinach pracy wydawało się być absurdalną wymówką i Regalado mógł wyciągnąć zupełnie inne wnioski z ich wieczornego spotkania.
Kątem oka dostrzegł dobiegającą do boiska kobietę, ubraną w sportowe odzienie, które najpewniej miało gwarantować jej przykrywkę; jej sylwetka była jednak najlepszym dowodem na to, że kobieta pozostawała w formie. Oddał ostatni t r a f n y rzut i ukłonił się, gdy usłyszał pochwałę z jej ust.
Lubię myśleć, że jestem wyjątkiem — rzucił z rozbawieniem i westchnął ciężko — W końcu każdy myśli, że jesteśmy przyklejeni do monitorów w pracy jak i w domu — dodał, nie zgadzając się ze stereotypowym ocenianiem osób. Umiejętność posługiwania się komputerem była jedną z jego zalet ale prawdziwą pasją był właśnie sport oraz motoryzacja.
Gdy odebrała mu piłkę, ułożył dłonie na biodrach i skorzystał z okazji by złapać oddech. Przyglądał się jej i obserwował jak wykonuje rzut, który zakończył się fiaskiem. Jęknął, gdy poniosła porażkę i pokręcił głową.
Tak i nie — odparł i zrobił kilka kroków w jej stronę. Podniósł z ziemi piłkę i rzucił ją w stronę kobiety — Ustaw się do rzutu, tutaj na linii — wskazał miejsce i stanął za nią, obserwując dłonie układane do rzutu. Wtrącił się jednak, by poprawić rozkład i zgięty nadgarstek — Teraz należy unieść ręce do góry w tym samym czasie, w którym prostujesz biodra i dynamicznie, ale s t a b i l n i e wypchnąć piłkę w kierunku kosza. O tak — odbił się wraz z nią i patrzył jak piłka leci w stronę tarczy. Ta znalazła się nad siatką, lecz w nią nie wpadła.

Cameron G. Regalado
detektyw ds. kryminalnych — lorne bay police station
36 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszła za mężczyznę, z którym zdradzała byłego męża. Szuka sprawców wypadku, który wysłał jej policyjnego partnera do szpitala.
Marcus Regalado rzeczywiście mógłby zinterpretować wiadomość o podzieleniu się „przepisem” z niekorzyścią dla ich obojga — ostatecznie Cameron nie była wzorem wierności, czego jej obecny mąż był świadomy, a wieczorne spotkanie na boisku do koszykówki brzmiało co najmniej niewłaściwie. Problem polegał na tym, że Marcus niespecjalnie interesował się tym, co robiła jego żona. Cameron nie czuła się niekochana, ale czasami odbierała zaufanie męża jako apatyczne zobojętnienie, jakby nic nie było w stanie wywołać w nim z a z d r o ś c i. Oczywiście tego dnia nie to było jej celem! Nie zamierzała posłużyć się Raulem (choć byłby seksowym wyborem), by ożywić swoje małżeństwo. I bez tego wiele dla niej ryzykował, narażając swoją karierę na szwank. Bowiem to, co robili za plecami podwładnych, było głupie, idiotyczne, ale pomimo tego Cameron nie zamierzała odpuszczać.
Dbanie o kondycje było częścią jej pracy, lecz — co było dla niej równie ważne — pozwalało zachować upragnioną figurę. Może to kwestia próżności, ale bała się p r z y t y ć! Lubiła swoje szczupłe ciało.
Wszystko na to wskazuje — zauważyła cicho, zwracając się bardziej do samej siebie niż do chłopaka, który poszedł podnieść piłkę. Było w nim coś wyjątkowego, niestety Cameron nie potrafiła rozszyfrować, co takiego w nim dostrzegała.
Przejęła piłkę i ustawiła się przy wskazanej linii. Gdy Raul stanął za jej plecami, naprawdę poczuła się jak nastolatka; nauka gry była często wykorzystywanym pretekstem, by kogoś p o d e r w a ć. Przechyliła głowę, by zerknąć na niego przez ramię, ale nic nie powiedziała. Pozwoliła, by poprawił jej chwyt i dopiero wtedy przeniosła oczy na cel, jakim była wysoko zawieszona obręcz. Niezaprzeczalnie miała problem z koncentracją, dlatego w ostatnim momencie przekrzywiła nadgarstek, przez co piłka nie trafiła do kosza. — Szkoda — stwierdziła, nonszalancko wzruszając ramionami. — Myślałam, że przyniesiesz mi szczęście — dodała, po czym uśmiechnęła się, wskazując na żartobliwy charakter wypowiedzi.
specj. ds. komunikacji i analityk — lorne bay police station
30 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Hobbystycznie informatyk, jednak zawodowo zajmuje się podsłuchami i analityką w wywiadzie. Marzy by pracować w terenie i od dwóch lat próbuje zaaklimatyzować się w rodzinnym miasteczku, które porzucił dla kariery i związku na prawie pięć, długich lat.
Brunet całe życie był lojalny jak pies - względem rodziny, przyjaciół i dziewczyn, które przyprowadzał do domu. Angażował się w relacje, które miały realne szanse na poważniejszy związek i nie w głowie mu były zdrady, czy szukanie zainteresowania u innych kobiet. Po rozstaniu z Elaine przestał jednak wychodzić przed szereg i uginać się pod wolą ludzi, którzy nie traktowali go poważnie. W końcu oddał jej wszystko co posiadał i planowali znaleźć wspólny kąt w którym mogliby tworzyć nowe wspomnienia, a ona postawiła na karierę i szefa, który miał jej do zaoferowania coś więcej niż stabilność, lojalność i m i ł o ś ć. Wraz z decyzja o powrocie do Lorne Bay, zamknął za sobą ten rozdział i przeszedł wewnętrzną przemianę, która była skutkiem wyrządzonych mu krzywd. Więcej się nie zakochał.
Mimo własnych doświadczeń i przekonań, nie był osobą, która jakkolwiek komentowała poczynania innych. Jeśli ktoś decydował się na romans i rujnował życie swoje oraz bliskich - proszę bardzo. Świat był popierdolony i gdy w końcu się ocknął, pojął, że żył w mydlanej bańce przez zbyt długi czas. Teraz, wolał skupić się na pracy i nie szukał kobiety z którą mógłby budować kolejny związek, bo zwyczajnie nie był na to gotów. Przelotny seks w zupełności zaspokajał jego obecne potrzeby.
I tu się mylisz — uśmiechnął się, ciesząc się, że i on mógł udowodnić jej swoje racje. Miał wiele zainteresowań i gdy miał taka sposobność, starał realizować się w każdej dziedzinie ale sama doskonale wiedziała, że praca w wywiadzie pochłaniała człowieka bez reszty. Wielu detektywów nie miało czasu na związki, zakładanie rodziny czy nawet porządny posiłek w ciągu dnia.
Oferując swoja pomoc w rzucie do kosza, nie próbował się do niej zbliżyć. Traktował to jak zabawę i możliwość udowodnienia jej, że był w czymś naprawdę dobry ale skłamałby mówić, że bliskość kobiety nie sprawiała mu satysfakcji. Zapach jej perfum przyjemnie łaskotał jego nozdrza, a jej filigranowe ciało idealnie chowało się w jego szerokich barkach; była atrakcyjną kobietą i nie wstydził się tego przyznać.
Zdarza się najlepszym. Myślisz, że Michaelowi Jordanaowi, LeBronowi czy Durantowi, nigdy nie zdarzyło się chybić? — machnął ręką, odsuwając się od niej i pobiegł za piłką, którą przechwycił, by móc oddać ostatni wsad spod kosza. No, może trochę się popisywał. Wrócił jednak do niej, przyklejając ramieniem piłkę do swego boku. — Nie chce marnować twojego czasu, dlatego pozwól ze mną — skinął głowa i gdy oboje znaleźli się obok starych ławek, odłożył piłkę i sięgnął do plecaka. — To są dokumenty o które prosiłaś. Wyciągnąłem z systemu osoby, które mogłyby pasować do profilu strzelca — wyciągnął teczkę i wręczył ją dziewczynie, rozglądając się dookoła. — Obiecaj jednak, że nie zaczniesz działać na własną rękę bez wsparcia. Gdyby coś się stało, miałbym cie na sumieniu — dodał, układając dłonie na biodrach.

Cameron G. Regalado
detektyw ds. kryminalnych — lorne bay police station
36 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszła za mężczyznę, z którym zdradzała byłego męża. Szuka sprawców wypadku, który wysłał jej policyjnego partnera do szpitala.
Wierność w związku nie była obowiązkiem, była p r z y w i l e j e m, na który nie zasługiwał każdy.
Cameron nigdy nie zapomniała o błędach popełnionych w pierwszym małżeństwie. Zaakceptowała w pełni zasłużone znamię zdradliwej suki i nauczyła się żyć z konsekwencjami świadomie podjętych decyzji. Zdradę usprawiedliwiała łaknieniem szczęścia. Chciała ponownie poczuć ogniste zainteresowanie, chciała po prostu c z u ć. Poprzedni związek nie sprostał wyzwaniom, które czas stawia przed parami. Tak, Cameron powinna była zażądać rozwodu, zanim wdała się w romans z innym mężczyzną, ale… Zdecydowanie łatwiej kończyło się związek, gdy miało się świadomość, że za rogiem czeka nowy początek — w tym przypadku przywdziewający twarz Marcusa.
Gdyby otrzymała wybór, nie cofnęłaby niczego.
Zagryzła policzek, by powstrzymać cisnące się na usta słowa. Odruchowo zamierzała poprawić Raula, lecz w porę zrezygnowała z tego pomysłu. Może lepiej, żeby chłopak nie wiedział, że wcale nie mówiła o przyklejeniu do monitora, a o jego w y j ą t k o w o ś c i. Wszystko — łącznie z irytującym głosem wybrzmiewającym z tyłu jej głowy — na to wskazywało.
Władze wywiadu doceniały wszechstronność swoich pracowników. Cameron fascynowała się szpiegami, u których szerokie zainteresowania i biegłość w wielu dziedzinach były nieocenionym atutem, ponieważ pozwalały przyjąć różnorakie twarze. Nigdy jednak nie aspirowała do takiej pozycji — nie byłaby zdolna porzucić własnej tożsamości, aby wcielić się w kogoś innego na miesiące lub całe lata. Poza tym nie cechowała się cierpliwością. Zamiast mozolnego zbierania informacji, wolała czynnie je wykorzystywać, składać w całość i dzięki temu rozwiązywać zagadki. To było jej przeznaczenie, w tym czuła się d o b r a.
Otrząsnęła się z zadumy, kiedy Raul oddalił się, by podnieść piłkę. Skrzyżowała ramiona, widząc, z jaką łatwością wsadził ją w obręcz, potęgując w niej uczucie porażki. Podejrzewała, że zrobił to celowo, dając dowód swojej wyższości (również tej dosłownej), dlatego — aby nie dać mu satysfakcji — uśmiechnęła się z podziwem i zaklaskała bezdźwięcznie.
Doceniam, że próbujesz mnie pocieszyć. Oni radzą sobie z piłką, ja z bronią — rzuciła i poruszyła ramionami, jakby w ogóle jej to nie dotknęło. — Żaden Jordan nie miałby ze mną szans — zauważyła. Nawet w tak nieistotnej rozmowie próbowała wywalczyć ostatnie zdanie i postawić kropkę.
Przechodząc do prawdziwego celu spotkania, porzuciła wesołość na rzecz skupienia. Z każdą chwilą wzrastała w niej ciekawość, która sięgnęła szczytu na widok dokumentów. Przejęła teczkę, zbyt pochłonięta, aby pomyśleć o jakimkolwiek wyrazie wdzięczności. — Przeglądałeś je? — zapytała. Otworzyła teczkę i przekartkowała wydruki; to nie było odpowiednie miejsce do wczytywania się w treść zdobytych informacji, ale nie zdołała się powstrzymać. Usiadła na ławce, ściągnęła włosy w wysoki kucyk i ułożyła kartki na kolanach. Dopiero po chwili usłyszała jego p r o ś b ę, przez co podniosła na niego wzrok. — W tym zestawieniu to ja martwię się o ciebie — przypomniała, odruchowo zadarłszy brew do góry. — Mówiłam ci, że Marcus trzyma mnie od tej sprawy z daleka. Nic się nie zmieniło, więc nie mam innego wyjścia, jak działać za jego plecami. Wiesz… — zawahała się, lecz tylko na krótką chwilę. — Mam wrażenie, że nikt w wydziale nie wziął się za to porządnie. Jakby atak na naszego współpracownika nikogo nie obszedł. A gdyby tobie coś się stało? Gdybym ja była na miejscu Angusa chciałabym, żeby ktoś się temu uważnie przyjrzał. Żeby znalazł winnego.
specj. ds. komunikacji i analityk — lorne bay police station
30 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Hobbystycznie informatyk, jednak zawodowo zajmuje się podsłuchami i analityką w wywiadzie. Marzy by pracować w terenie i od dwóch lat próbuje zaaklimatyzować się w rodzinnym miasteczku, które porzucił dla kariery i związku na prawie pięć, długich lat.
Wielokrotnie zastanawiał się nad tym, czy odejście Elaine i domniemany romans z szefem, nie były spowodowane potrzebami, których nie zaspokajał jako jej życiowy partner. Owszem, dużo czasu poświęcał jako pracy, bo jako młody policjant, starał się zasłużyć by trafić na wyższe stanowisko ale ona także oddawała się służbowym obowiązkom, sprawiając, że niekiedy zastanawiał się czy aby kariera nie była dla niej najważniejsza. Gdy miał wolne od pracy, uwzględniał ją za każdym razem, gdy planował swój dzień, organizując przejażdżki na plaże, wypady do kina czy wspólne wieczory na kanapie, gdzie dzielili się kocem i wcinali ulubione słodycze. Robił w s z y s t k o czego sobie życzyła, a i w łóżku starał się być kochankiem na którego zasługiwała. Nie przychodziło mu to zresztą z trudnością, bo pożądał jej w każdej sekundzie swojego dnia. Usłyszał nawet, że przypominał ideał o którym marzyła każda młoda dziewczyna, jak i zarazem dojrzała kobieta; gdyby jednak był ideałem, Henderson nie znalazłaby powodu by zniknąć z jego życia, prawda?
Rozumiał, że życie w wywiadzie i wyjście w teren, oznaczać mogło, że dostanie przydział prowadzenia sprawy pod przykrywką. Wiązało się to z licznymi niebezpieczeństwami, na które narażał siebie, bliskich a także całe, policyjne przedsięwzięcie, zależne od jego umiejętności dopasowania się i improwizacji. Nie wiedział czy potrafiłby się odnaleźć w każdej sytuacji ale jak się spodziewał, nie wrzucali do głębokiego basenu osoby, która dopiero uczyła się pływać. Bycie policjantem to jedno, wcielenie się w role - drugie.
Wcale nie próbuje. Nie wyglądasz na kobietę, która potrzebuje pocieszenia — odparł, choć wiedział, że cala ta fasada, mogła wprowadzić go w błąd. Nie wiedział w końcu jaka osoba była prywatnie, gdy ściągała odznakę i chowała broń w domowym zaciszu. Wierzył więc w to, co mu sprzedawała, nie czując się uprawniony do tego by pytać o jej życie poza murami jednostki.
Tak. Wyszczególniłem karteczkami osoby karane, z tym, że te czerwone oznaczają napaść z bronią — wskazał palcem na jedną z karteczek, która przyczepiona była do pierwszych z brzegu akt. Miał nadzieje, że lista nazwisk przybliży ich do osoby, odpowiedzialnej za strzelaninę w magazynach.
Wiesz, wydaje mi się, że mam mniej do stracenia. Jeśli mnie złapią na tym, że dostarczam ci te akta, zostanę zawieszony albo zdegradowany. Jeśli jednak dostane kulkę, niewiele osób po mnie zapłacze. Nie mam żony, dzieci, a nawet partnera, który próbowałby rozwiązać sprawę — wzruszył ramionami, choć to nie tak, że nie martwił się o swój los. Za nic w świecie nie chciał by upaść na niższe stanowisko ale nie uważał tego za koniec świata. — Angus ma ogromne szczęście, że na ciebie trafił — dodał i zrobił krok wstecz, by wejść nogami na ławkę i siąść na brzegu jej drewnianego oparcia.

Cameron G. Regalado
ODPOWIEDZ