była redaktor naczelna the cairns post — bezrobotna
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Arabella's got a '70s head but she's a modern lover, it's an exploration, she's made of outer space and her lips are like the galaxy's edge. And her kiss the colour of a constellation fallin' into place
004.
 
Stwierdzenie, że Helena się w życiu nudziła, było sporym niedopowiedzeniem. Czasami, leżąc bez większego celu na kanapie nago albo w samym szlafroku, bo nie miała najmniejszego powodu i motywacji, aby się ubrać, zastanawiała się poważnie, czy nie jest to swego rodzaju forma masochizmu z jej strony. Egzystowała aktualnie tak, jakby sama skazała się świadomie na kontynuację odwyku w gorszej formie — a przecież nienawidziła go już w tej podstawowej. Jej pakiet premium obejmował kompletny brak celu (okej, pewnie wielu by się nie zgodziło, podobno na odwyk idzie się, mając dość konkretny cel), niemożliwość znalezienia sobie własnego miejsca i sensownego zajęcia, konieczność rozmawiania z wkurwiającymi ludźmi (udającymi uprzejmych sąsiadami, czy nawet ekspedientką w spożywczym zagadująca o życie z wymuszonym uśmiechem, na który Hela miała ochotę przewrócić oczami i coraz częściej rozważała zakup zapasu papierosów online) i jednocześnie bardzo swobodny dostęp do wszystkich możliwych pokus bez żadnych ograniczeń. Ostatecznie dochodziła do takiego samego wniosku, że cała pieprzona egzystencja to jeden wielki masochizm. Być może powinna wyciągnąć z tego dalej idące wnioski i coś z tym zrobić, ale po co, skoro mogła narzekać? Nie ma co pozbawiać się tej jedynej przyjemności.
Dziś był jeden z takich dni — snuła się bez celu po domku w szlafroku, nucąc pod nosem utwory Prince’a, które grały pewnie nieco zbyt głośno. Wychodziła tylko do ogrodu, aby zapalić papierosa, patrząc z satysfakcją na tę samą oburzoną minę sąsiadki, którą widziała codziennie, odkąd zignorowała jej komentarz na temat tego, że zatruwa rezerwat dymem z tego paskudztwa. I bardzo chętnie kontynuowałaby swoje jakże zajmujące czynności do końca dnia, gdyby nie powiadomienie stale widniejące na ekranie jej telefonu o tym, że po południu jest spotkanie grupy. To samo, na które pójdzie tylko dla uspokojenia swojego własnego sumienia i nie odezwie się znowu ani słowem, jedynie licząc w myślach sekundy, w których uda jej się siedzieć zupełnie nieruchomo, nawet nie mrugając. Dwa papierosy później była ubrana i z laptopem w torbie ruszyła w stronę wyjścia z rezerwatu, przeklinając po raz kolejny fakt, że nie mogła podjechać autem bliżej domku, aby ostatecznie dostać się do centrum i trochę popracować, zanim pójdzie słuchać smutnych historii i trudów codzienności innych ludzi. 
Muszę Cię rozczarować, ale niestety, mój mąż i Twój brat nie są kolegami — odezwała na tyle głośno, aby mężczyzna wychodzący z kawiarni mógł bez problemu ją usłyszeć, odwracając się do niego dopiero po chwili, żeby posłać mu swój wyćwiczony uśmiech. Zauważyła go, gdy wchodził do środka, a ona siedziała z laptopem przy jednym stolików na zewnątrz, aby nie musieć wychodzić, żeby zapalić. Nie spodziewała się go raczej zauważyć w miejscu publicznym innym niż te zaspokajające potrzeby podstawowe, do których chyba kawiarni nie należało zaliczać (jako fanka matchy bez espresso się nie zgadzam) — sprawiał raczej wrażenie odludka większego niż ona. I bardziej zmęczonego gadaniem, być może dlatego czuła dziwną satysfakcję z tego, że zakłóca ten jego pozorny spokój. — Szkoda — dodała jeszcze, o dziwo zgodnie z prawdą. Chociaż raczej nie z powodów, które mogłyby wydawać się oczywiste.

leander burkhart
ambitny krab
patka
brak multikont
kardiochirurg dziecięcy — cairns hospital
38 yo — 999 cm
Awatar użytkownika
about
Send somebody to me tonight
send somebody bolder
send someone not likely to break
send someone who’s older
send a soldier.
Nawet jeśli Leander także dostał jakieś przypomnienie o dzisiejszym spotkaniu, zwyczajnie je zignorował. Nie miał ochoty nigdzie łazić i wysłuchiwać o cudzych problemach, nie miał ochoty ryzykować, że znów spotka Helene i te jej cycki (przepraszam, to okropna rzecz, ale pamiętajmy, że Leander naprawdę jest w terapii - albo raczej bywa, a teraz sami widzimy efekty), nie miał ochoty jeść przyschniętych już ciastek. Na tym etapie traktował spotkania grupy bardzo… przedmiotowo? Pojawiał się na spotkaniach tylko gdy czuł, że on sam tego potrzebował, a przez resztę czasu myślał o niej z pewną niechęcią. Jak o zbieraninie frajerów, do której sam przecież należał, co jeszcze bardziej go frustrowało. A już najbardziej frustrowała go myśl, że gdyby faktycznie potrzebował iść na grupę i wziąć w niej udział, mógłby spotkać tam Helene, z tymi jej obcisłymi kieckami i usztywnioną postawą.
Dlatego dzisiaj postanowił zrobić strategiczny unik. Prosto po pracy pojechał do kawiarni, żeby kupić Henry’emu coś słodkiego, a sobie wziął kawę. Nie dlatego, że miał na nią ochotę albo potrzebował, zwyczajnie padł ofiarą intrygi - baristka spytała, czy Leander chce kawę do tych słodyczy i niespodziewanie usłyszał, że ktoś jego głosem odpowiada, że tak. Było już za późno, żeby wycofać się z godnością, dlatego nie pozostało mu więc nic innego jak tylko poprosić dziewczynę za ladą, żeby zrobiła mu tę kawę na wynos. Może tak naprawdę padł ofiarą własnego spisku, skoro to Leander sabotował Leandra? Nieważne, obwinianie innych zawsze było łatwiejsze.
- Co? - spytał po prostu, odwracając się w kierunku Helene. Trochę mocniej zacisnął palce na papierowym kubeczku, ale jego wyraz twarzy się nie zmienił. Wpatrywał się w nią z lekkim zaskoczeniem, ale bez irytacji. Na razie. Zastanawiał się przez chwilę nad jej pytaniem (a może tylko udawał, bo tak naprawdę potrzebował chwili na pogodzenie się z losem i z tym, że i tak nie uniknie spotkania z Helą?), po czym wzruszył ramionami. Trochę jakby od niechcenia, ale efekt psuło to, że trzymał pudełko z żarciem w dłoniach. - Biorąc pod uwagę, co zrobił twój mąż, nie jest to specjalnie szokujące - zauważył. Nie był ekspertem od spraw związanych z więziennictwem (miał okazję nim zostać, gdy spędził długie godziny na sali sądowej podczas procesu Michaela, ale wtedy skupiał się głównie na tym, by siedzieć prosto, bo przychodził do sądu najebany), ale intuicyjnie powiedziałby, że ludzi skazanych za kilkukrotne morderstwa trzyma się pod nieco ostrzejszym rygorem niż zwykłegoh (jezu, Leander, ogarnij się) pedofila.
Żeby było jasne: on wcale nie chciał z nią rozmawiać. Nie chciał angażować się w gierki Helene i sprawdzać, ile zdołała dowiedzieć się o jego bracie. W ogóle go ta kobieta nie interesowała. A mimo to, i tak podszedł nieco bliżej jej stolika. Zatrzymał się jednak w bezpiecznej odległości trzech kroków. Tak, że nie zdołaliby się dosięgnąć kopniakiem. Ani wyszeptać do siebie niczego, więc ich rozmowa wciąż mogła dotrzeć do uszu pozostałych gości kawiarni. - Dlaczego szkoda? - dopytał, ostrożnie biorąc pierwszego łyka kawy. - Polecasz to więzienie?

Helene A. Calderwood
you had me at ho ho ho
sekunda
tove, carson
była redaktor naczelna the cairns post — bezrobotna
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Arabella's got a '70s head but she's a modern lover, it's an exploration, she's made of outer space and her lips are like the galaxy's edge. And her kiss the colour of a constellation fallin' into place
Cycki, jak cycki — Helene żyła na tym świecie tyle lat i obracała się w tak bardzo męskim środowisku — bo przecież trudno inaczej nazwać towarzystwo prawniczo-polityczne, gdzie nadal rządzili mężczyźni, poza kilkoma wyjątkami (np. jej matką, ale na pewno nie Helene, która była dziennikarką, niewiele znaczącą w oczach znajomych jej męża) — że przestała widzieć coś niezwykłego w świeceniu cyckami mniej lub bardziej nachalnie. W końcu to tylko ciało, na litość boską. Każdy je miał, a jak ktoś inny pokazał go odrobinę więcej, to nagle wszyscy przeżywali, jakby co najmniej wystąpiło się nago. Co jej się do tej pory nie zdarzyło. Była tak długo traktowana przedmiotowo, ignorując uparcie fakt, że przez większość osób była postrzegana jako trofeum w postaci młodszej, atrakcyjnej żony i to z dobrej rodziny, które udało się jej mężowi ustrzelić na jakiejś pieprzonej loterii w wesołym miasteczku, że jedyne, dlaczego zwracała uwagę, że ktoś gapi się jej na cycki, to dlatego, że lubiła znać słabości innych i je wykorzystywać w razie potrzeby. Może była zdecydowanie bardziej wyrachowana, niż można było podejrzewać. Niestety, tego dnia odrobinę Leandra by rozczarowała, jeśli pojawiłby się na spotkaniu, aby obejrzeć jej cycki, skoro musiałby się im przypatrywać przez koronkowy materiał bluzki, a to jednak zawsze jakieś utrudnienie.
Skąd takie wnioski? — zapytała i nawet nie ukrywała zainteresowania. Jakiś zwykły pedofil samo w sobie było bardzo abstrakcyjnym określeniem, które chyba nie powinno w żadnej rzeczywistości funkcjonować, ale nawet jeśli — to chyba trudno do tego grona zaliczyć jej męża. Ofiar na jego koncie było pewnie zdecydowanie więcej niż morderstw na koncie jego brata, a w przypadku pedofilii nadal stosunkowo często okazywało się, że nawet kryminaliści mają jakiś kodeks i sumienie, i rzeczywiście więźniów za takie przestępstwa traktują jako tych najgorszego sortu, zasługujących na to, aby utopić ich w kiblu albo po kosie w żebra zostawić pod ciepłym prysznicem, aby się wykrwawił. Niestety, Casper nadal nie spotkał takich przyjemnych kolegów z tego, co wiedziała. A akurat w tej kwestii starała się być na bieżąco.
Odpaliła papierosa, zaciągając się dymem i niespiesznie go wypuściła, odwracając się lekko w jego stronę na swoim krześle, zakładając nogę na nogę. Odezwała się dopiero po chwili, a na jej twarzy zagościło lekkie rozbawienie jego pytaniem.
Nigdy tam nie byłam, więc trudno mi być obiektywną, ale chyba zależy, co kto sobie ceni — stwierdziła bardzo lekko. — Mają tam stosunkowo niską śmiertelność więźniów — dodała takim tonem, jakby właśnie mówiła mu, że na jutro zapowiadają przelotne opady. — Kto wie, może Twój brat, biorąc pod uwagę jego przewinienia, by to zmienił — byłaby to co prawda dość spora porażka dla resocjalizacji, ale czy aby na pewno jakakolwiek strata dla ludzkości? Raczej nie. — A ja mogłabym być wdową — dodała, uśmiechając się ładnie. Mogłaby skorzystać na tym całkiem sporo i dla niej na pewno byłaby to zerowa strata. Właściwie wręcz przeciwnie.

leander burkhart
ambitny krab
patka
brak multikont
kardiochirurg dziecięcy — cairns hospital
38 yo — 999 cm
Awatar użytkownika
about
Send somebody to me tonight
send somebody bolder
send someone not likely to break
send someone who’s older
send a soldier.
Wzruszył tylko ramionami w odpowiedzi, trochę jakby chciał przekazać Helene, żeby się od niego odczepiła. Wnioski brał stąd, skąd zawsze je brał, czyli z dupy (przepraszam) - nie zrobił przecież żadnego dużego reaserchu dotyczącego więzień, tamtejszej hierarchii ani nawet męża Helene. Żadna z tych rzeczy tak naprawdę go nie interesowała, a przynajmniej nie do końca. Od dwóch pierwszych odcinał się całkowicie świadomie, bo nie chciał mieć nic wspólnego z Michaelem i tamtym światem, nawet gdyby jedyna nić łącząca go teraz z młodszym bratem miałaby polegać na tym, że wyobrażał sobie przed snem, w jakich warunkach żyje Michael. Natomiast trzecia - cóż, może nawet chciałby się tego dowiedzieć, kierowany jakąś plotkarską ciekawością. Poznać pikantne szczegóły związane ze sprawą męża Helene i może pokrzepić się myślą, że nie tylko on miał pojebów w rodzinie. Nie robił tego jednak z jakiegoś dziwacznego rodzaju, czy ja wiem, szacunku? Chciał zostawić Helene chociaż prawo do tej resztki prywatności: do tego, by mogła spokojnie iść do kawiarni, nie martwiąc się tym, że każdy facet kupujący ciastka swojemu dziecku, zna wszystkie szczegóły ze sprawy jej męża.
I widocznie był bardzo naiwny, jeśli myślał, że to może działać w dwie strony. Przecież gdyby chciał, żeby teraz obcy ludzie w miejscach publicznych wytykali mu, że jego brat jest mordercą, to nie musiałby przeprowadzać się do Lorne Bay. A jednak stał teraz w kawiarnianym ogródku i czuł, jak to wszystko jest jakieś… nierzeczywiste. Jakby to nie mogło przytrafić się właśnie jemu, właśnie teraz.
Z drugiej jednak strony: a niby komu, kurwa, miałoby się to przytrafić, jeśli nie jemu?
Podszedł do stolika, przy którym siedziała Helene i nachylił się nad nią. Przed krótką chwilę wpatrywał się w kobietę bez słowa, po czym powiedział tylko: - Spierdalaj.

Helene A. Calderwood
you had me at ho ho ho
sekunda
tove, carson
była redaktor naczelna the cairns post — bezrobotna
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Arabella's got a '70s head but she's a modern lover, it's an exploration, she's made of outer space and her lips are like the galaxy's edge. And her kiss the colour of a constellation fallin' into place
Nie zatrzymywała go przecież siłą. Nie biegłaby też za nim, gdyby postanowił po prostu odejść, ani nie krzyczałaby na całą ulicę, że ma brata mordercę. Nie zależało jej na tym, żeby wszyscy dookoła wiedzieli, że zmienił nazwisko tylko dlatego, że jego brat okazał się chorym pojebem, bo inaczej raczej kogoś, kto miał na koncie morderstwa w liczbie mnogiej, nie można nazwać. Kiedyś może, gdy jeszcze była dziennikarką i lubiła szukać smaczków czy skandali. Jednak teraz wystarczyło jej, że ona wiedziała. I że tak, jak ona jeszcze niedawno była dla niego żoną pedofila, tak on mógł być w tym momencie bratem mordercy. Była to dziecinna satysfakcja, ale nie przeszkadzało jej to. Niewiele rzeczy w życiu jej zostało poza takimi drobnymi przyjemnościami. Aktualnie nie mogła nawet wydawać zbyt dużo pieniędzy na raz, bo podobno nie będzie wyglądać to najlepiej w trakcie rozwodu. Czy coś tam. Nie sądziła co prawda, żeby cokolwiek mogło wyglądać gorzej niż przewinienia i wyrok jej męża, ale kim ona była, aby kłócić się ze znajomymi swoich rodziców w dopasowanych garniturach i ołówkowych spódnicach utrudniających chodzenie.
Całe to spotkanie było jednak zupełnym zrządzeniem losu. Ona chciała wiedzieć i pewnie by jej to wystarczyło, właściwie była o tym przekonana. Nie do końca potrafiła określić, co pchnęło ją do rozpoczęcia z nim tej dyskusji, a może raczej na swój sposób kontynuowania tej ostatniej, jednak nie zamierzała w tym momencie się nad tym zastanawiać. Było to na pewno przekroczeniem jakiejś granicy. Być może powinna przestrzegać jakiegoś niepisanego kodeksu dla rodzin zwyrodnialców trafiających za kratki, ale była w tym stosunkowo nowa, więc nie została chyba jeszcze w to wtajemniczona. A może po prostu była znudzoną, wredną pizdą. Albo Leander zirytował ją swoimi pytaniami ostatnio, więc postanowiła nie zostać mu dłużna, żeby wiedział z kim tańczy. A może jeszcze coś innego, czego sama nie wiedziała i szczerze mówiąc, to wcale jej nie zależało na tym, aby wiedzieć.
Przyglądała mu się spokojnie i ani drgnęła, gdy nachylił się w jej kierunku, czekając przez dłuższą chwilę na to, czy zamierzał jeszcze jakkolwiek na to wszystko zareagować.
Och, nie bądź taki wrażliwy — powiedziała, a lekkie rozbawienie pojawiło się na jej twarzy. — Rodziny się nie wybiera. Męża owszem, ale każdy może się pomylić, prawda? — wzruszyła ramionami, pochylając się lekko w jego stronę chociaż nie po to, aby poklepać go pokrzepiająco po ramieniu. Sięgnęła paczkę papierosów, aby móc zapalić kolejnego. — Papierosa? — zapytała miło, odkładając paczkę na stolik i wskazując na nią ruchem głowy, dając mu znać, że może się częstować, jeśli ma ochotę. Wątpiła, ale przecież nie chciała być (ha ha) niekulturalna.

leander burkhart
ambitny krab
patka
brak multikont
ODPOWIEDZ