towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
W kwestiach związanych z u c z u c i a m i Leif nie doświadczył w swoim życiu zbyt wielu nieprzyjemnych sytuacji — być może rzeczywiście będąc, jak to nazwała, typowym przedstawicielem swojego gatunku. Nie potrafił się angażować. Nie potrafił przejść na wyższy etap relacji, niezupełnie wiedząc, z czego to wynika — być może, najzwyczajniej w świecie, nie trafił na nikogo odpowiedniego? Wyjątkiem od tej reguły była Mira, z którą spotykał się kilka tygodni, ale i ona nie zatrzymała go przy sobie na dłużej; nie widział potencjału na nic poważniejszego, nawet jeśli posiadała absolutnie wszystko, czego szukał w kobiecie. Na ogół starał się jednak nikogo nie zwodzić i nie składać obietnic bez pokrycia. Wierzył w to, że zachowuje się fair, nawet jeśli zasady, którymi się posługiwał, bywały niejasne.
Zdaje się, że dość szybko mnie oceniłaś — stwierdził. Nie teraz, w tym momencie, a już znacznie wcześniej — przy ich pierwszym spotkaniu, w którym brała udział jej przyjaciółka … Paige? Nadal nie potrafił sobie przypomnieć jej imienia. Nie bolało go to, więc ton głosu Leifa sugerował, że jedynie przedstawia prawdę, nie dokładając do tego wyrzutów. Miała stuprocentowe prawo, by wyciągnąć podobne wnioski.
Zmarszczył brwi, gdy wyśmiała jego stwierdzenie. Przejął butelkę, z której upił jeszcze jeden, spory łyk, po czym, odłożywszy ją na ziemię — nie zamierzał zawracać sobie głowy szukaniem śmietnika — ruszył za kobietą. Cholera, cały czas to robiła! Sprawiała, że podążał za nią, nie posługując się przy tym jakimkolwiek ale.
Ingham przystanął w drzwiach i odprowadził ją wzrokiem na parkiet. Była tam absolutnie najpiękniejsza, a po ilości spojrzeń, jakie na nią padły, przekonał się, że wiele osób — różnych płci — podziela jego opinię. Po kilkudziesięciu sekundach postanowił do niej dołączyć; odchrząknąwszy głośno, gdy na ramieniu kobiety pojawiła się dłoń jednego z drużbów, chcącego go wyprzedzić. Wykazał się najpewniej lekką bezczelnością, łapiąc Quinn za rękę i przyciągając do siebie. Ułożywszy drugą na jej talii, zaczął bujać się w rytm muzyki, prezentując swoje — nienaganne! — umiejętności taneczne. — Uwielbiasz prowokować — kolejne spostrzeżenie, któremu towarzyszył lekko arogancki uśmiech. Cały czas ją obserwował i nieco go to bawiło; nawet jeśli wolałby, żeby uwagę skupiała na nim, a nie na panu młodym.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Usłyszała kiedyś — mieszkając w Sidney, gdzie bardzo, bardzo przykładała się do studiów, które wybrali dla niej rodzice — że w partnerstwie nie chodzi o znalezienie odpowiedniej osoby, ale o bycie odpowiednią osobą. Wprawdzie słowa te dotyczyły t a ń c a, a wypowiadająca je instruktorka próbowała — zdaniem Quincey — wykazać się mądrością znacznie przewyższającą jej prawdziwy poziom intelektu, lecz mimo wszystko zapamiętała je i dziwnym trafem przyszły jej na myśl właśnie w chwili, gdy w jej głowie pojawił się Reef. Idiotyczne. Dawno powinna była wzgardzić jego towarzystwem, ale nie miała kim go zastąpić. Bo chociaż uwielbiała mamić przypadkowych mężczyzn, zazwyczaj nie miała ochoty spędzać z nimi nocy — nawet jeśli w ich oczach była towarem, zamierzała być takim z najwyższej półki, na tyle ekskluzywnym, by nie każdy mógł sobie na niego pozwolić. Wybór zawsze należał do niej, a — niestety — była bardzo wybredna.
Zamierzasz pokazać, że się pomyliłam? — dopytała, mierząc go czujnym spojrzeniem. Nie musiał nic mówić, Quinn domyślała się, jaka odpowiedź wydostałaby się spomiędzy jego ust wykrzywionych w aroganckim uśmiechu. Zapewne wspomniałby o tym, że niczego nie musi udowadniać. Następnie dodałby coś o ukrywaniu prawdziwej osobowości, co przecież w ich środowisku robili wszyscy — bez wyjątku. Wtedy spojrzałby na nią dosadnie, by pojęła, że jest taka sama, że również ukrywa się za maską skrojoną z wyrachowanej pogardy. Na zakończenie — mimochodem — rzuciłby krótkie „nieważne”, urywając temat, nie powiedziawszy niczego konkretnego.
Nie musiała prosić, żeby za nią poszedł. Zdawał się wiedzieć lub podejrzewać, że właśnie tego oczekiwała. Bo żaden z gości nie posiadł jej zainteresowania, a chociaż ściągała na siebie ich spojrzenia, każdego z nich miała w głębokim poważaniu; może poza panem młodym, którego — nie wiedzieć z jakiego powodu — postanowiła zdyskredytować w oczach małżonki. Ledwie zdołała zanotować pojawianie się drużby — kolego, zdecydowanie pomyliłeś ligi — ponieważ większe wrażenie zrobił na niej d r e s z c z, który przeszył ją, kiedy Carl bezczelnie przyciągnął ją ku sobie, nie pozostawiając drużbie żadnych złudzeń. Wsparła się delikatnie na jego ramieniu, mimowolnie (co zrzuciłaby na wyuczone w pocie — dosłownie — czoła nawyki) zbliżyła się jeszcze bardziej, doceniając jego prawidłową postawę. — Lubię też psocić — wyszeptała mu do ucha, ciągnąc spojrzeniem za panem młodym, co nasunęło jej pewną myśl. — Ciekawe, czy nowożeńcy dostali specjalnie przygotowany dla nich pokój — rzuciła z udawaną niewinnością, jakby za tymi słowami nie kryło się nic zdrożnego. — Łóżko zasypane płatkami róż i schłodzony szampan… — mówiła, wyobrażając sobie, że byłby lepszy od tego, który dostali przy barze.
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
Czy podobało mu się, jak łatwo wyciągała (niejednokrotnie mylne) wnioski? Niekoniecznie. Nie lubił być wrzucany do jednego worka z całą bandą zarozumiałych bogaczy, z którymi — wbrew temu, co myślała — miał niewiele wspólnego. Przekonany, że posiada znacznie więcej do zaoferowania, rzeczywiście zamierzał pokazać kobiecie, że się myli. To jednak zostawił na później, gdyż jego uwagę przyciągnęła jakże interesująca propozycja — lub bardziej s u g e s t i a — jaka padła z jej strony. Na twarzy Leifa ponownie pojawił się lekko zuchwały uśmiech. Tym razem — zmęczony ciągłym uganianiem się za Quincey — sam zamierzał przejąć inicjatywę.
Nie omieszkał skorzystać jeszcze z jej bliskości; w tanecznym rytmie dopasowując kroki tak, by nie oddalać się na znaczącą odległość. Nie odrywał również spojrzenia od jej twarzy, śmiało wpatrując się w kobiece oczy. Gdy skończyły wybrzmiewać kolejne dwie piosenki, zainicjował obrót, po którym nie puścił jej dłoni, tylko chwycił ją nieco pewniej, kierując się zaraz ku drzwiom prowadzącym do holu. Skoro lubiła psocić, nie zamierzał jej tego utrudniać.
Nie była to jego pierwsza wizyta w tym miejscu — bo chociaż nie praktykował wcześniej wdzierania się tam bez zaproszenia, kilkukrotnie uczestniczył w przyjęciach; zazwyczaj w roli osoby towarzyszącej. Z tego powodu wiedział dokładnie, gdzie powinni się kierować. Ponadto, ze względu na zamknięty charakter imprezy, przypuszczał, że pokój nie będzie zamknięty na klucz. Kiedy wkroczyli po schodach na piętro i zawędrowali na sam koniec korytarza, okazało się — zgodnie z powiedzeniem głupi ma zawsze szczęście? — że miał rację. — Zapraszam — powiedział, w teatralny sposób przepuszczając kobietę w drzwiach i w międzyczasie zapalając światło. Im oczom ukazało się sporych rozmiarów pomieszczenie, ze stojącym w centralnej części, masywnym łóżkiem, przyozdobionym kilkoma wątłymi kwiatami. Ewidentnie się nie postarali. Leif nie potrafił także zlokalizować szampana — być może miał zostać dostarczony później, skoro przyjęcie dopiero się zaczęło, a alkohol wymagał schłodzenia? Otworzył więc barek, wyposażony w różnego rodzaju trunki. — Wódka, whisky, wino, likier kawowy? — zapytał, prezentując kolejne opcje. W oczekiwaniu na jej odpowiedź zdjął marynarkę, odkładając ją na stojący w pobliżu fotel; po tańcach oraz wypiciu niemalże całej butelki alkoholu, zrobiło mu się gorąco.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Quincey nie miała d o b r e g o zdania o ludziach. Przeciwnie, z góry zakładała, że posiadają niegodziwe intencje i bezduszną osobowość ukryte pod przyjaznym uśmiechem i udawaną troską. Zgadywała — zapewne trafnie — że poddawali ją ocenie wszyscy goście znajdujący się na weselnym przyjęciu. Wszyscy, którzy zauważyli jej obecność, a przecież bardzo starała się wyraźnie ją zaznaczyć. Carl nie mógł być wyjątkiem. Wprawdzie wydawał się inny, podobny bardziej do niej niż całej reszty zaprogramowanych na zysk oraz społeczną akceptację r o b o t ó w, ale zapewne znalazł dla niej odpowiednią szufladę, jeszcze zanim poznał jej imię. Tak, do cholery, działał mózg. Szacował — wedle znanych sobie zasad — charakter każdego napotkanego człowieka. Quincey zwracała uwagę na ubranie, schludne dłonie, zapach, ale przede wszystkim na oczy, których wyraz niejednokrotnie zdradzał więcej niż metka z logiem znanego projektanta. Nawiasem mówiąc, co teraz wyczuwała z bardzo, bardzo bliska, Carl pachniał dokładnie tak, jak lubiła — wyraziście a zarazem nienachalnie. Czyniło to taniec jeszcze przyjemniejszym. Do tego stopnia, że zapomniała, iż zaledwie dwie piosenki wcześniej wspomniała o pokoju nowożeńców.
Rzuciwszy ostatnie — niemal tęskne — spojrzenie panu młodemu, podążyła za swoim partnerem, nie spodziewając się, że potraktował sugestię poważnie. Szedł zdecydowanie za szybko, przez co Quinn musiała skupić się na tym, by dotrzymać mu kroku, jednocześnie zachowując staranną grację. Prawdopodobnie właśnie przez to znajomość hotelowych korytarzy nie wydała się jej niepokojąca.
W odpowiedzi na jego uprzejmość dygnęła z podobną teatralnością i przeszła przez próg, odrobinę zawiedziona tym, że nie została przez niego przeniesiona — czy nie tego wymagała weselna tradycja?
Włączone światło ukazało nie tylko wnętrze pokoju, ale również rozczarowanie na twarzy Quincey. — To wszystko? Nie mieli niczego lepszego? — burknęła, kątem oka zerkając na mężczyznę otwierającego barek. Przez chwilę rozważała możliwości, aż w końcu powiedziała: — Whisky.
Korzystając z prywatności, zsunęła ze stóp wysokie, niewygodne szpilki. Następnie zaciągnęła zasłony — nie po to, by poprawić marny nastrój panujący w pomieszczeniu, ale żeby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy, by ich podglądać.
Dziękuję — rzuciła, biorąc w dłoń małą buteleczkę, którą od razu otworzyła. Nim wzięła choćby łyk, podwinęła długą suknię i usadowiła się na dużym łóżku. — Przynajmniej materac jest wygodny — oceniła. — Nie krępuj się, Carl. Możesz zdjąć więcej niż tylko marynarkę — powiedziała, wyciągnąwszy długie nogi.
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
Leif działał zupełnie inaczej — nie był zainteresowany stawianiem pochopnych ocen, szufladkowaniem, czy też zakładaniem z góry, że wszyscy ludzie są źli. Sam siebie uważał za całkiem fajnego gościa; być może nie zawsze, wobec wszystkich, zachowywał się fair, aczkolwiek tutaj występowała raczaj zasada wzajemności. Drobnymi kłamstwami, którymi posługiwał się na co dzień, nie wyrządzał zaś nikomu krzywdy; zwłaszcza że naginanie rzeczywistości tyczyło się głównie jego osoby — i przede wszystkim stopnia m a j ę t n o ś c i.
Do tej pory wieczór z Quinn wyglądał dokładnie tak, jak sobie zaplanował, co budziło jego zadowolenie. Miał jednak jeden, mały problem: kompletnie nie potrafił jej rozszyfrować. Najpierw, w klubie, podchodziła do niego niemalże z obrzydzeniem, potem zaprowadziła na pokera, zgodziła się na randkę, ale równocześnie dość skutecznie studziła jego zapał kąśliwymi uwagami. Nie wiedział, w jakim stopniu jest to jedynie fasada, pod którą kryje się szczere zainteresowanie, a w jakim kobieta planuje zagrać mu na nosie (jak również nerwach, czy ego). Podchodził więc dość z a c h o w a w c z o, nie pozwalając sobie na zachowania, które uskuteczniłby najpewniej przy każdej, innej kobiecie, będącą w jego oczach atrakcyjną. Skłamałby mówiąc, że w obliczu wynikającej z tańca bliskości, nie przyszło mu na myśl, by pochylić się i ją pocałować, ale! W dalszym ciągu miał wrażenie, jakby znajdowała się poza jego zasięgiem. Liczył, że nie wyczytała z jego twarzy lekkiego zaskoczenia, zmieszanego z zakłopotaniem, gdy wspomniała o zdejmowaniu części garderoby; to zrobiłby z największą chęcią, gdyby był w stanie wyczytać jej intencje.
Leif ponownie pochylił się do barku, wyciągając z niego kilka buteleczek, które niedbale rzucił na łóżko, tuż za plecami kobiety; wcześniej podając jej jedną z nich. Jednakże, w jej wypowiedzi znalazła się jeszcze jedna rzecz, która przyciągnęła jego uwagę …. — Nie mam na imię Carl — zaśmiał się. Ton jego głosu brzmiał natomiast nieco kpiąco, aczkolwiek … Zdał sobie sprawę, że kobieta rzeczywiście nie miała okazji poznać jego imienia. Na przyjęciu, Anna zwracała się do niego za pomocą pseudonimu. — Anna sporo wypiła, a w takich sytuacjach zdarza jej się mylić mnie ze swoim synem. Nieco mi to ujmuje — przedstawił jej gotową wymówkę, nie chcąc, by dopytywała się o szczegóły. — Skoro jednak znaleźliśmy się w tej sytuacji … — zaczął, chwytając niewielki stołek, który postawił naprzeciw łóżka, w niezbyt dłużej odległości od Quinn, zajmując na nim miejsce — cztery litery. Po trafieniu w którąś z nich zdejmuję jedną rzecz. Masz dziesięć szans — zaproponował, unosząc brwi. Podniósł się na moment, by sięgnąć po kolejną buteleczkę; lub w zasadzie dwie, na zapas. Zważywszy na to, że leżały za jej plecami, wykonując ten gest, pochylił się tuż nad kobiecym ramieniem; szybko się jednak wycofując.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Nic dziwnego, że mężczyzna nie był w stanie r o z g r y ź ć intencji Quincey. Sama bowiem nie wiedziała, czego oczekiwała od znajomości z Carlem — poza, oczywiście, dobrą zabawą, której potrzebowała do życia tak samo, jak potrzebowała powietrza.
Wciąż czuła niesmak, który pozostawiło po sobie pierwsze spotkanie, jednakże powoli uświadamiała sobie, że to nie on był jego bezpośrednim powodem. Nonszalancja, którą mu wówczas przypisała, ani nawet pyszałkowaty, wyniosły ton, jakim zwracał się do niej, proponując w s p ó l n ą zabawę, nie były dla niej tak odstręczające jak wizja d z i e l e n i a się z Peach. Uwłaczająca była sama myśl, że mogłaby zechcieć zwrócić uwagę na tego samego mężczyznę co k o l e ż a n k a. Miała chcieć tego, co ona dostała jako pierwsza? Nie wyzbyła się widoku lepkich rąk, którymi Peach go obejmowała, ani rozciągniętych w błogim uśmiechu ust dziewczyny, jakby bliskość Carla działała na nią odurzająco. Nawiasem mówiąc, w to akurat potrafiła uwierzyć.
Carl był przystojny, a bijąca od niego charyzma niezaprzeczalna. Czuła ją wyraźnie, kiedy siadał obok, ale starała się — za wszelką cenę — ukryć wrażenie jakie na niej robił. Nie była przecież słabą, dającą się zwieźć dziewczynką! Nie nabierała się na tanie sztuczki. Każdy, ale nie ona!
Usłyszawszy, że od samego początku błędnie nazywała do C a r l e m, ze zdziwienia zatrzepotała rzęsami.
Nie wiedziałam, że Anna ma syna — wspomniała, nie kryjąc niezadowolenia. Być może nie została okłamana, ale C A R L mógł zadać sobie odrobinę trudu, by wcześniej wyprowadzić ją z błędu.
Prawdopodobnie w dobitny sposób zaprezentowałaby mu swoją złość, gdyby nie to, że natychmiast wciągnął ją w grę, skutecznie odwracając jej uwagę. Zastanawiała się, co było dla niej ważniejsze — zobaczyć go bez ubrań czy poznać jego prawdziwe imię.
A — rzuciła, kiedy zawieszony nad jej ramieniem, sięgał buteleczkę z alkoholem. Oboje pozwalali sobie na coraz więcej, ale Quinn nie przejmowała się tym, że mężczyzna z całą pewnością nie będzie mógł siąść za kierownicą, nie ryzykując przy tym utratą prawa jazdy.
Kiedy dał jej do zrozumienia, że nie trafiła, przewróciła oczami. Wsparła się na rękach i odchyliwszy się do tyłu, dumała przez chwilę.
E — wybrała kolejną samogłoskę, przekonana, że nie ma lepszego sposobu na wygranie szarady. Czteroliterowe imię to wyzwanie, ale jeśli jej się poszczęści…
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
Ukrywał wiele rzeczy — nie tylko teraz, nie tylko w tym momencie, nie tylko przy Quinn. S z c z e r o ś ć nie leżała w jego naturze; już dawno nauczył się ją naginać dla własnych korzyści. Regularnie stosował uniki i zgrabne kłamstwa, by ukryć to, jak n i e i d e a l n i e wygląda jego życie. Nie był dumny z własnej rzeczywistości. Nie był dumny również z faktu, że nie potrafił błyskawicznie jej zmienić, a wszystko, co sobie zaplanował, wymagało czasu i energii. Oczami wyobraźni widział przyszłość, w której jednego dnia byłby w stanie jeść pizzę w najlepszej, włoskiej restauracji, a kolejnego przechadzać nad paryską Sekwaną i kosztować słynnych, francuskich wypieków. Najchętniej jednak wracając do bajecznego domu, osadzonego w bogatej dzielnicy … może nie Lorne Bay, a Sydney? Czy chociaż Cairns? To musiało poczekać. Priorytetem, na ten moment, była natomiast randka z przepiękną kobietą, która — o dziwo — zechciała się z nim zobaczyć. Czy to również było zasługą niekończących się kłamstw? Poniekąd. Chociaż ku własnemu zdziwieniu, dotychczas jej nie oszukał — a przynajmniej nie intencjonalnie. Sprawa z imieniem była jedynie wynikiem zamieszania. Natomiast to, że podejrzewała go o posiadanie pieniędzy — pozorów, które starał się utrzymywać na co dzień.
Uniósł brew. Nie wiedziała, że Anna ma syna — ale czy ten szczegół w ogóle ją obchodził? Zapewne nie. Rozczarowanie brało się najpewniej z faktu, że nie była czegoś świadoma; a z tego, co zdążył wywnioskować, Quinn nie lubiła pozostawać w niewiedzy. Zakładał, że dlatego bez zastanowienia dołączyła do gry. Poza tym nie miała zupełnie nic do stracenia; nie dorzucił warunków, które musiałaby spełnić w przypadku przegranej. Postanowił zostać — uwaga, uwaga — dżentelmenem i nie proponować, by odwdzięczyła się tym samym; czyli zrzuceniem kusząco owijającej ciało sukienki.
A
Pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem. Pudło. Poczuł jednak lekkie — i niespodziewane — ukłucie rozczarowania. Może wcale nie chciał wygrywać?
E
Zdecydowanie lepiej. Z wymalowaną na twarzy powagą, Leif chwycił za krawat, który najpierw poluzował, a potem ściągnął przez głowę i odłożył na łóżko. Czekając na kolejną decyzję kobiety, wyzerował zawartość kolejnej buteleczki. Jedna rzecz była oczywista — z d e c y d o w a n i e nie byłby w stanie wsiąść w najbliższym czasie za kierownicę. Przejmował się tym natomiast jeszcze mniej, niż ona.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Poczekała — choć świerzbiły ją czubki palców — aż m ę ż c z y z n a (obecnie pozbawiony imienia), zabierze dłoń. Dopiero wtedy sięgnęła po jego krawat. Nieco poluzowała supeł, a następnie powiesiła go na szyi, zasłaniając nim biżuterię zdobiącą odkryty dekolt. Przesunęła opuszkami po materiale, jakby chciała wygładzić jego strukturę, przez cały czas dumając nad kolejnym strzałem. Każda pomyłka kosztowała ją przede wszystkim c z a s.
M — zaryzykowała, uważnie przyglądając się temu, jak Carl opróżnia zawartość maleńkiej buteleczki. Gdy pokręcił przecząco głową, Quincey zaklęła. Zerwała się niecierpliwie, zsunęła nogi z materaca i położyła nagie stopy na miękkim dywanie, dłonie zaś zacisnęła na pokrywającej łóżko narzucie po obu stronach swojego ciała. Zmarszczyła brwi i wbiła ostre spojrzenie w mężczyznę, jakby dzięki temu mogła wyczytać odpowiedź z jego twarzy. Na próżno szukała podpowiedzi w jego obliczu. Zamiast tego zobaczyła cwaniacki uśmieszek błąkający się na jego ustach, które nagle zapragnęła pocałować. Przechyliła głowę z nieco większym spokojem.
S — rzuciła, a on ponownie zaprzeczył, wywołując w Quinn pogłębiającą się irytację.
Nie lubię przegrywać — zaznaczyła. Nie chodziło nawet o to, co mogła zyskać wygrywając, lecz o sam fakt zwycięstwa i tego, jak słodko smakowało.
R — wymieniła kolejną literę i spotkała się z kolejnym zaprzeczeniem. Ściągnęła wargi, prawdopodobnie niszcząc przy tym idealnie pokrywającą je pomadkę.
Wiesz… — mruknęła, sięgając po alkohol. Szybko odkręciła buteleczkę i wypiła tyle whisky, ile zmieściła na raz w ustach. — Mogłabym po prostu cię rozebrać — zauważyła, zsuwając się nieco z krawędzi hotelowego łóżka. — Chyba nie miałbyś nic przeciwko, prawda? — zapytała, lecz nie oczekiwała odpowiedzi. Odrzuciła buteleczkę i nieśpiesznie podniosła się z łóżka, a że nie dzieliła ich duża odległość, wręcz niewielka, zaraz znalazła sobie miejsce na kolanach Carla. Powędrowała dłonią do guzka jego koszuli, ale nie zdecydowała się go rozpiąć, jedynie się nim bawiła, zaczepiając o niego paznokciem. — Musiałbyś podać mi swoje imię, żebym mogła głośno je wykrzykiwać — szepnęła, licząc, że znajdzie inną drogę do zwycięstwa.
ODPOWIEDZ