Była sobota, więc Arielle miała wolne. Pomimo tego, że spodziewała się dziecka, wciąż chodziła do pracy. Nie licząc porannych mdłości, naprawdę dobrze znosiła ciążę. Jak na razie nie zamierzała rezygnować ze swoich codziennych obowiązków. Jej lekarz też nie widział ku temu żadnych przeciwwskazań. Oczywiście robiła wszystko z głową, odpoczywała i starała się nie przeciążać. Dbała o rozsądną dawkę ruchu i zbilansowaną dietę. Jak na razie jej zachcianki ciążowe były dość nietypowe. Miała fazę na różne owoce, raz były to truskawki, a innym razem arbuzy i inne cuda. Czuła się szczęśliwa, choć jej ciąża była dość niespodziewana. Cieszyła się, że razem z Colinem będzie mogła stworzyć rodzinę. Z racji tego, że skończyła już pierwszy trymestr, podzieliła się radosną nowiną ze swoimi bliskimi. Wszyscy bardzo się cieszyli. W dodatku okazało się, że jej młodsza siostra też była w ciąży. Cóż za baby boom!
Arielle i Athena spędzały sobotnie przedpołudnie na zakupach. Ari planowała kupić jakąś ładną sukienkę, która pomieści jej rosnący brzuch. Chciała też rozejrzeć się za rzeczami dla malucha, ponieważ oglądanie rzeczy dla dzieci było jej nowym ulubionym sportem. Nie wiedział jeszcze, jakiej płci będzie dziecko, ale nie miało to dla niej najmniejszego znaczenia. Najważniejsze było to, żeby dziecko były zdrowe.
— Nigdy nie sądziłam, że będziemy w ciąży w tym samym czasie — przyznała z uśmiechem i spojrzała na Athenę. Dziewczyny spacerowały właśnie po sklepie z artykułami dla dzieci. — Te śpioszki są piękne. Ty możesz poszaleć, bo potrzebna Ci podwójna ilość. Kto by pomyślał, że Archie ustrzeli dublet — rzuciła żartobliwie i zachichotała. Cieszyła się, że u Ateny wszystko się poukładało.
Athena D. Neelsen
Ona nie czuła się źle w ciąży, co prawda szybciej się męczyła, ale to przez to, że miała już pokaźny brzuszek, bo była jedną z tych pacjentek, które podczas pierwszych tygodni ciąży miała normalnie miesiączkę, dlatego nic u siebie nie zaobserwowała. Dbała o siebie tak jak zawsze, tylko musiała być pod stalą opieką diabetologa, w zasadzie musi mieć częstsze wizyty, aby utrzymać wszystko tak jak powinno, aby dzieci były zdrowe. Miała tylko nadzieje, że nie odziedziczą po niej cukrzycy.
Cieszyła się na zakupy z Arielle, bo w zasadzie nie miała jeszcze nic do maluchów. Miałą ostatnio trochę na głowie, więc nie ma się co dziwić.
Na słowa siostry się zaśmiała.
- Dziwne, nie? Można powiedzieć, że się synchronizowałyśmy - powiedziała Athena z rozbawieniem w głosie, bo to naprawdę zabawna sytuacja. - Jezu, nie! Tylko nie gadaj takich głupot Archiemu, bo on pewnie by tak kupował - zaśmiała się Athena. Jej mąż się cieszyło, ona również – to nie podlegało żadnej dyskusji, jednak wiadomo jak to może być. - Wszystko jest takie słodkie i piękne - westchnęła biorąc do ręki kolejne ubranko dla maluchów.
Arielle Adams
— Dasz wiarę, że nasze dzieci będą razem dorastały? Podoba mi się ta perspektywa — odparła, uśmiechając się przy tym szeroko. Cieszyła się, że jej dziecko będzie miało kuzynostwo. Czy zazdrościła Athenie tego, że ta spodziewała się bliźniaków? Z jednej strony tak, ponieważ za jednym zamachem będę miała dwójkę dzieci. Wiedziała, że dwójka dzieci to podwójna robota, dlatego finalnie chyba cieszyła się, że na razie będzie miała tylko jedno. Nie wykluczała w przyszłości kolejnych dzieci, bo nie chciała, żeby jej dziecko było jedynakiem, ale na razie zdecydowanie planowała skupić się na tym dziecku, które nosiła w swoim brzuchu.
— Archie trochę zwariował, co? — spytała z rozbawieniem. Wiedziała o tym, ponieważ Colin trochę jej o tym opowiedział. — To prawda, wszystkie są śliczne. Ja na razie chciałabym wybrać coś neutralnego, bo nie znamy płci — przyznała, oglądając body w dinozaury.
Athena D. Neelsen
- Tak, to jest serio zabawne, ale z drugiej strony fajne, bo w zasadzie będą dla siebie jak rodzeństwo, cała trójka - zaśmiała się Athena. Można powiedzieć, że ich ciąże się naprawdę ze sobą zsynchronizowały. Maluchy będą w tym samym wieku i to w odstępie zaledwie kilku miesięcy. Obie siostry będą sobie pomagać i się wspierać, czyli to co najważniejsze. - Trochę tak, ale mam jakoś wrażenie, że to cisza przed burzą - szkoda, że nie widziała jak bardzo ma racje i jak bardzo Archie będzie szalał na punkcie jej ciąży i tak dalej. - My też nie właśnie, bo młodzież pokazuje nam tyłek - zaśmiała się Athena patrząc na kolejne śpioszki w delikatnym zielonym odcieniu. Tak, te jej się spodobały, więc wzięła jedną parę.
Arielle Adams
Arielle cieszyła się szczęściem swojej młodszej siostry. Miała świadomość, że ostatnie miesiące nie były dla niej łatwe. Dobrze, że Athena nareszcie mogła odetchnąć z ulgą. Kiedy Arielle pierwszy raz usłyszała o sytuacji z Veronicą, coś ewidentnie jej nie pasowało. Takie zachowanie nie było w stylu Archiego. Młodszy z braci Neelsen zawsze był w nią zapatrzony. Tworzyli zgraną parę i Arielle wydawało się mało prawdopodobne to, że mężczyzna posunąłby się do zdrady. Cieszyła się, że nie była w błędzie. Sama układała sobie życie u boku Colina. Sprawy między nimi miały się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Opracowali już swoją codzienną rutynę i każdy ich dzień wyglądał podobnie. Niedawno w ich domu pojawił się nowy członek rodziny. Była to kocia znajda, którą Connor uratował razem ze swoją młodszą siostrą.
Arielle pokiwała głową z uśmiechem. — To prawda, od małego będą się socjalizować, a my będziemy mogły chodzić na wspólne spacery. Jeżeli będziemy chciały mieć wolne popołudnie, to wyślemy na spacer Colina i Archiego — rzuciła, cicho chichocząc. Wydawała jej się to opcja niemal idealna. Ari wiedziała, że obaj panowie chcieli aktywnie uczestniczyć w życiu swoich pociech, więc podejrzewała, że samotny spacer nie będzie dla nich problemem.
— Archie ma dobre chęci. To po prostu baby fever, w końcu mu przejdzie. Nie martw się tym za bardzo — oznajmiła ze spokojem. Czasem tak już było, że gdy faceci dowiadywali się, że będą mieli dziecko, to trochę im odwalało. W tym przypadku było to raczej pozytywne zjawisko, bo Archie chciał jak najwięcej dowiedzieć się o rodzicielstwie. — U nas jest trochę za wcześnie, ale kiedy przyjdą wyniki badań prenatalnych to wszystko będzie jasne — oznajmiła, przeglądając ubranka dla dzieci. Płeć nie miała dla niej wielkiego znaczenia, bo i tak w przyszłości chciałaby mieć przynajmniej jeszcze jedno dziecko.
- Socjalizowanie się brzmi jakbyśmy miały psy - zaśmiała się Athena doskonale wiedząc o co chodzi siostrze, ale jej ten termin kojarzył się bardziej ze zwierzętami niż z ludźmi, jednak wiadomo, że odnosił się do wszystkich. - Oczywiście, że tak. Przecież to również ich dzieciaki, ja nie mam zamiaru oszczędzać Archiego - zachichotała, ale wiedziała, że Neelsen będzie tym typem ojca, który się bardzo we wszystko angażuje, a nie tym co jest bohaterem, bo „pomaga” żonie wychowywać dzieci, które sam spłodził. - W ogóle się tym nie martwię, bo nie mam czym - powiedziała zgodnie z prawdą Athena. Każdy na swój sposób odbiera wiadomość o ciąży, jej mąż w ten sposób.
- Jeśli o mnie chodzi to najważniejsze, aby maluchy były zdrowie, nie ważne jakiej będą płci - dodała Neelsen zgodnie z prawdą. Najważniejsze, aby maluchy były zdrowe i rozbijały się prawidłowo. O niczym innym nie marzy.
Arielle Adams
Arielle była świadoma tego, że prędzej czy później będzie musiała zrezygnować z pracy. Jak na razie czuła się dobrze. Dzięki temu mogła zachować cząstkę dawnego życia. Adams bardzo lubiła swoją pracę. Architektura była jej wielką pasją. Miała też to szczęście, że jej praca nie była szczególnie wymagająca. Czasem bywała jedynie stresująca, ponieważ klienci byli różni. Czasem trafiali się ci problemowi. Arielle tego nie lubiła, ale co zrobisz, taki urok pracy z ludźmi. W pracy większość czasu spędzała przy biurku. Tworzyła projekty na komputerze. Czasem wykonywała klasyczne rysunki. Kiedy mogła, pracowała z poziomu swojego salonu. Było to wygodne, ponieważ na początku ciąży doskwierały jej poranne mdłości.
Zaśmiała się i z rozbawieniem pokręciła głową. — To prawda, ale socjalizacja jest ważna w przypadku wszystkich gatunków — odparła z przekonaniem. Arielle miała pokaźne doświadczenie w wychowywaniu zwierzaków. Obecnie posiadała dwa koty i psa. Yogi wciąż była szczeniakiem, który poznawał świat. — Oni jeszcze nie wiedzą, co ich czeka — zachichotała, a na jej twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek. Podobnie jak jej siostra, Arielle także nie zamierzała oszczędzać swojego partnera. Na całe szczęście Colin od samego początku podkreślał, że chce być aktywnym ojcem. Bardzo ją to cieszyło. Utwierdziło ją to w przekonaniu, że wybrała właściwego człowieka na ojca swoich dzieci, no jak na razie dziecka.
— Tak to jest najważniejsze! Wiesz co, zjadłabym pizzę? Może po zakupach skoczymy do pobliskiej pizzerii? — zaproponowała i posłała w jej kierunku delikatny uśmiech. Arielle marzyła o pizzy na cienkim cieście, najlepiej o takiej z całą masą różnych serów. Na samą myśl ciekła jej ślinka. Arielle była dużą fanką kuchni włoskiej, a zwłaszcza pizzy.