Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zatrzymał się w pół kroku słysząc słowa Pearl. Gdy oświadczyła, że chce pobyć sama i się napić sądził, że ma na myśli drinka w samotności i chwilę na oddech, a nie oddalenie się z imprezy bez jego osoby. Obserwował jak zawartość alkoholu znika w gardle blondynki, a potem jeszcze moment zwlekał z tym, aby ruszyć za nią, gdy wyszła z domu. Po prostu sam nie dowierzał w to w jakiej feralnej sytuacji się znalazł i jak ciężko będzie mu znaleźć jakieś dobre rozwiązanie problemów, które właśnie pojawiły się w jego życiu. Wszystko się waliło i paliło, a miało być tylko gorzej. Jednakże Ainsworth nie zamierzał teraz się poddawać, a przede wszystkim pozwolić na to, aby konflikt między nim, a Campbell narastał i jeszcze bardziej wszystko utrudniał. Po kilku sekundach ruszył więc za blondynką i dogonił ją, gdy ta zmierzała żwirową drogą w stronę swojego domu. Zapewne słyszała jego kroki za sobą, ale oczywiście jak na wkurzoną kobietę przystało, nie zamierzała się zatrzymać, a wręcz przeciwnie, Jasperowi wydawało się, że nabrała niesamowitej prędkości. Było to dość zaskakujące, bo miała na sobie niebotycznie wysokie szpilki, ale najwidoczniej nie robiło to na niej żadnego wrażenia.
- Pearl! Pearl, stój do cholery! - Rozkazał, ale mógł równie dobrze mówić sam do siebie, bo dopiero, gdy dogonił Campbell i złapał ją za ramię, udało mu się ją na moment zatrzymać. - No przestań, no! Czego ty chcesz? - Fuknął, bo sam czuł się pogubiony, a poza tym nie było co ukrywać, nie należał do najbardziej wzorowych partnerów. W zasadzie miał nikłe doświadczenie i wychodziło to na wierzch. - To wszystko stało się nagle i nie sądziłem, że w ogóle będzie miało jakieś znaczenie, bo nie planowałem zapraszać Tin... Celestine do mojego życia - zaczął, oczywiście przejęzyczając się przy wymienianiu imienia Hemingway. Poza tym oczywiście nie mówił prawdy, ale nie zamierzał przecież zdradzać Pearl tego jak bardzo przesrane ma w relacji z Celest. - Nie wiem dlaczego o niej nie wspomniałem, ale... No po prostu jest ona dla mnie kompletnie nie istotna i w ogóle o tym nie pomyślałem - dodał, co już było odrobiną prawdy, ale nadal nie szczerością, na którą nie mógł sobie pozwolić. - Pearl... - Jęknął znów, bo widział, że nie pomaga sobie swoimi próbami wytłumaczenia siebie. - Przepraszam, serio... Przepraszam, że nie powiedziałem, bo kurwa jakbym na to wpadł to bym na pewno ci wspomniał, by uniknąć takich akcji.... No kurwa, przecież sama nie chcesz się wkurwiać, więc... Po co nadajesz temu większe znaczenie niż ma w rzeczywistości - zaczął z innej strony podchodzić do tematu, a jednocześnie naprawdę zaczynał mieć do siebie żal o to, że nie wspomniał słowem o przypadkowym spotkaniu z byłą kochanką. Gdyby tylko wiedział jak to wszystko się potoczy, przynajmniej miałby nad tym odrobinę kontroli.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nie chciała go teraz widzieć. Nikogo w zasadzie. Miała wrażenie, że znów jest tą samą idiotką, co zawsze - wierzącą w to, że ktoś będzie traktował ją lepiej, że komuś zacznie na niej zależeć, bo jej zależy. To zawsze było takie cholernie jednostronne. Pojawiała się jakaś dupa z przeszłości, albo nowa dupa i Campbell stawała się nieistotna. Nie rozumiała tego. Naprawdę nie rozumiała skąd to się brało, bo do cholery jasnej, chociaż było to płytkie - wiedziała jak wygląda. Mężczyźni jej pożądali, więc dlaczego olewali ją dla innych. Nie, nie podejrzewała z miejsca Jaspera o romanst z Celestine, ale niczego nie mogła być już pewna. Wystarczyło tylko to, że słowem nie wspomniał o czymś tak ważnym. Widział swoją byłą kochankę, a nawet kurwa! Mieszkał z nią w tym samym budynku i nie uważał, że jest to informacja warta podzielenia się z Pearl.
Doskonale słyszała jego kroki, ale to zachęcało ją jedynie do tego, by jeszcze szybciej iść przed siebie. Stawiała buty na żwirze, jakby miała na sobie tenisówki i chodziła po komfortowej powierzchni, a do tego raz po raz gardło raczyła skradzionym alkoholem. Przynajmniej tak to wyglądało, do momentu, w którym jej nie szarpnął w tył, tylko wzmagając tym samym jej złość.
- Chcę, żebyś mi dał święty spokój, na moje oko wyraźnie to pokazałam! - odpowiedziała, mrużąc wściekle oczy, ale tak naprawdę tylko przez moment na niego patrzyła. - Czy ty siebie słyszysz, Jasper? Nie sądziłeś, że będzie miało znaczenie? Wystarczyło mi o tym wspomnieć, a nie robić ze mnie idiotkę! Wiem, że nie chciałeś takiej sytuacji, ale dało się jej uniknąć, gdybyś był kurwa ze mną szczery - wyłożyła mu to, jak ona to widzi, bo cholernie irytowało ją jego gadanie. Wcale nie brzmiał jak ktoś, kto chciał ją uspokoić, więc po co w ogóle za nią lazł? Próbowała jeszcze przez moment się uspokoić, może przez przeprosiny serio zeszła z niej wściekłość, ale kiedy tej zabrakło, zrozumiała, że jest coś jeszcze... to bolało. Po prostu. Ból stawał się nieznośny, a ona czuła się żałośnie. Jak taka łatwowierna idiotka, którą była już nieraz i nigdy więcej nie miała być. Dopiła więc butelkę do dna i bezczelnie rzuciła ją na pole obok, szybowała długo w powietrzy, a potem co się z nią stało - miała to gdzieś.
- Chujowe przeprosiny... ale spoko. Uznajmy, że to ja jestem zła, bo się czepiam, a nie ty, bo kłamałeś. Jak tam wolisz Jasper, sęk w tym, że niezależnie od wersji na jaką się umówimy, naprawdę nie chcę ciebie teraz widzieć i nie wiem kiedy mi przejdzie - wyjaśniła spokojnie, spompowana. Nie była pewna, czy mówi prawdę. W zasadzie samotność wcale nie jawiła się jako coś dobrego, ale... nie widziała innej opcji. Wolała rozegrać to tak.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zacisnął dłonie w pięści, gdy Pearl dość dosadnie odpowiedziała na jego pytanie. Rozumiał, że była wściekła, on także nie czuł się wspaniale i z chęcią okazałby to jak mocno wkurwiała go ta sytuacja, ale pozostawały w nim resztki rozsądku i opanowania, które właśnie wykorzystywał.
- Aż nazbyt - mruknął cicho pod nosem, a potem dodał jeszcze kilka słów wytłumaczenia, które chyba nie zadziałały najlepiej. W każdym razie blondynka znów na niego fuknęła, a on odpowiedział jej na to dość przeciągłym i mało zadowolonym spojrzeniem. Sam był na siebie wściekły i gdyby wiedział, że te dwie panny się znają to na pewno rozegrałby to zupełnie inaczej. Poza tym miał na głowie o wiele gorsze zmartwienia dotyczące Hemingway i Campbell, aniżeli borykanie się z zazdrością tej drugiej, która w ogóle nie powinna mieć miejsca. - Jak miałem być szczery, jak nie wiedziałem, że w ogóle to ma jakieś znaczenie, nie wiem... Kurwa, dla mnie to jakaś dupa z przeszłości i mam w to wyjebane, tak? Dlatego w ogóle o tym nie pomyślałem - postanowił poprowadzić rozmowę w kierunku, który poniekąd był prawdą, a przynajmniej Ainsworth bardzo by chciał, aby tak właśnie było.
Szkoda tylko, że nawet jak spuścił z tonu i poniekąd przeprosił Pearl to ta nadal nie zamierzała po prostu wyluzować. Zresztą czego on się niby spodziewał. Campbell to chodząca furia, więc mowy nie było, aby dała sobie święty spokój i odpuściła, bo przecież urażona duma i złość były obecnie jej olejem napędowym.
- Aha i co? Mam sobie iść do domu? - Zapytał, ale wcale nie chciał słyszeć odpowiedzi Pearl. W zasadzie to z chęcią by pojechał w pizdu i sam odpoczął od tego wszystkiego, ale coś czuł, że takie postępowanie przyniosłoby mu jeszcze więcej problemów. - Nie chcesz mnie widzieć, okej... Ale nie zostawię ciebie teraz. Mogę się nie odzywać. Ty możesz nawet na mnie nie patrzeć, ale odprowadzę ciebie do domu, a potem pójdę na kanapę i nie... Nie masz nic do powiedzenia w tej kwestii, bo nie pamiętam abyśmy w jakimkolwiek momencie uzgadniali, że masz prawo decydować za nas dwoje - oznajmił dość dobitnie, po czym sięgnął po papierosa i odpalając go ponownie zerknął w stronę Pearl. - Jak chcesz to idź, przecież nie chcesz mnie widzieć - burknął przytrzymując filtr papierosa wargami i starając się odpalić słaba działającą zapalniczkę.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Właśnie w takich momentach uświadamiała sobie, że po prostu nie nadaje się do związków. Tyle razy sobie mówiła, że będzie ostrożna, nie będzie niczego oczekiwać, a tymczasem co? Gówno. Tyle w temacie. Znów się zaangażowała, oczekiwała tego samego, jakiejś szczerości i pewności, ale nie mogła na to liczyć, a Jasper nawet nie widział w całej tej sytuacji swojej winy. Jasne, nie pytała, czy nie widział przypadkiem swojej byłej kochanki, ale była pewna, że jakby to pytanie zawiera się w typowym "jak ci minął dzień", którym raczyła go całkiem często.
- Kurwa, nie pogrążaj się już! Oczywiście, że nie ma to znaczenia! Przecież nigdy nie umawialiśmy się na to, by spowiadać się ze spotkań z naszymi byłymi, masz rację - warknęła, nie zatrzymując się nawet. Pamiętała, jaki on był zły, jak u niej zjawił się Chris, ale oczywiście dla niego pewnie to byłaby całkiem inna sytuacja, nie mająca związku z tą obecną. Jakaż ona była głupia. Musiała się znieczulić, bo zamiast się uspokajać czy wyciszać, czuła się tylko gorzej i gorzej, aż kręciło jej się w głowie z nerwów.
- Nie wiem, co masz, Jasper. Nie dyryguję twoim czasem - odpowiedziała od razu, bo sama nie wiedziała, czego od niego oczekuje. Teraz nie chciało jej się nad tym zastanawiać. Podejmowanie decyzji za nią samą już ją przerastało, a co dopiero za kogoś jeszcze.
- Aha, teraz min zarzucasz, że decyduję za nas dwoje? - aż odwróciła się na pięcie, bo jednak nie wytrwała w tym swoim dążeniu ślepo na przód. - Rób co chcesz, jak zostaniesz u mnie, to wyjdę do Shadow lub gdziekolwiek, bo mam ochotę się napić i sobie to poukładać! - warknęła, jakby ją coś przyparło do bólu. W zasadzie najchętniej nie ograniczałaby się do alkoholu, ale póki co nawet nie pozwoliła tej myśli wybrzmieć w jej głowie. Aż za dobrze znała konsekwencje takich głupich pomysłów. - Nie rób z siebie jebanej ofiary, Jasper! Jak jakiś toksyk, których w swoim życiu miałam już dość. Zjebiecie, zranicie kogoś, a kiedy ten ktoś ma czelność pokazać, że mu się nie podoba to wszystko, zostaje mu przypisana rola oprawcy! Kurwa, brawo, chylę czoła. Wybacz, że boli mnie, że mężczyzna, któremu kurwa chciałabym zaufać, bo mam z tym jebany problem, moje zaufanie zawiódł i teraz nie wiem, jak sobie z tym poradzić! - aż gardło ją zabolało, z taką siłą wywrzeszczała te słowa, niemalże tracąc równowagę na nogach. Patrzyła jeszcze na niego z furią, a potem ponownie podjęła swój marsz, tylko po to, by po kilku krokach zatrzymać się i ściągnąć ze stóp buty, które w złości zostawiła za sobą.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nawet nie chciało mu się komentować słów Pearl odnoszących się do spotkań z byłymi, bo obydwoje wiedzieli, że były tylko podłą odzywką podszytą prowokacją. Dość mieli problemów do rozwiązania, a kolejny, wyimaginowany nie był im potrzebny. Jednak, gdy blondynka dość dosadnie wyjaśniła mu dlaczego nie chce, aby z nią szedł, Jasper zatrzymał się na moment i chociaż był przekonany o tym, że mimo wszystko uda im się jakoś pogodzić, to w tym momencie zwątpił.
Nie miał pojęcia, czy wszystko to co mówiła było prawdą i szczerością, czy po prostu próbą pozbycia się go, ale cholernie ubodły go jej słowa. Nie miał się za jakiegoś toksycznego gnojka, a po prostu nie chciał przeciągać tego mało znaczącego konfliktu w nieskończoność. Poza tym tak długo kłamał we wszystkim, że to co zaszło na imprezie Hemingway było dla niego drobnostką. Przecież od razu wyjaśnił kim była dla niego Celestine.
- Serio!? Serio straciłaś do mnie zaufanie, bo nie powiedziałem ci, że dupa którą kiedyś przeleciałem mieszka gdzieś w okolicy i na nią trafiłem? Nawet nie znałem jej jebanego imienia tak istotna była w moim życiu.... Ja jebie, poza tym przeprosiłem, wiesz? Bo naprawdę jakbym wiedział, że to tak się skończy to napisałbym do ciebie jeszcze tego samego, jebanego dnia - fuknął, po czym odwrócił wzrok, bo emocje wręcz w nim wrzały i nie chciał powiedzieć zbyt wiele, a jednocześnie nie potrafił nad sobą zapanować. Zbyt wiele się działo ostatnio, był przerażonym tym w jak zawikłane relacje się wplątał i powoli zaczynał sobie z tym nie radzić. I chociaż widział tą rozpacz i strach wymalowane na twarzy Pearl, gdy wrzeszczała na niego, to sam nie potrafił odpuścić. Chciał na nią wrzasnąć ponownie, ale zamiast tego tylko otworzył na moment usta, po czym je zamknął i odetchnął głębiej kilka razy.
- Chcesz czasu to spoko. Odprowadzę ciebie tylko do domu, bo przez tą jebaną imprezę nie wiadomo kto kręci się w pobliżu, a potem pojadę do siebie - zaczął, gdy jego wzrok ponownie skupił się na jej twarzy. - I nie, nie będę udawał teraz obrażonego, ani się nie odzywał, bo kurwa zależy mi na tym, abyśmy się pogodzili. Przyjadę po prostu jutro i pogadamy na spokojnie - dodał, bo w zasadzi i w nim coś pękło, gdy wyrzuciła mu to wszystko prosto w twarz. Wiedział, że był kłamcą, wiedział, że angażowanie się w związek z Campbell to błąd i będzie miał swoje konsekwencje, dlatego starał się we wszystkim w czym mógł emanować szczerością, jednak najwyraźniej nie chodziło tylko o ukrywanie prawdy, ale też o bycie nienajlepszym partnerem w ogóle.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nienawidziła tych momentów, kiedy już zdobyła sie na odwagę by powiedzieć drugiej stronie co jej nie pasuje, a w rezultacie obrywała tym, że to ona jest problemem, bo nie znosi z lekkością zachowania, które ją dotyka. Słowem - takie podejście "oczekuję, że będziesz znosiła dobrze sytuację, którą ja na twoim miejscu zniósłbym źle". Wątpiła bowiem, że Jay bez problemu przyjąłby fakt, że była u swojego byłego, który zamieszkał w okolicy i nigdy mu o tym nie powiedziała. No, ale teraz zaczynało się przedstawienie, bo to ona szukała dziury w całym, to ona miała też skończyć z wyrzutami sumienia. Jakaś komedia, która wcale jej nie bawiła.
- Kurwa, przepraszam to jest minimum, jakie należy zrobić! Czego wy kurwa nie rozumiecie? - zatrzymała się na raz. Wiele razy w przeszłości była już krzywdzona. ten stan znała o wiele lepiej, niż poczucie stabilności i bezpieczeństwa. - Zawsze się mówi o tym, że ktoś przeprosił, jakby to był ostateczny deal breaker każdej kłótni, ale nie jest! Przeprosiny to początek, a nie koniec! To oczywistość, jaka należy się drugiej stronie, a nie największa łaska. One nic nie naprawiają, wiesz? To tajemnica wszechświata, którą ci sprzedam! Jak powiesz pannie, że przepraszasz, bo ją zraniłeś, to te rany magicznie się nie zasklepią, Jasper! Nie zacznie nagle wierzyć, że już nigdy nie postąpisz ponownie, bo musisz ją o tym zapewnić czymś więcej, niż jedynie suchym przepraszam - wyłożyła mu to słowo po słowie, chociaż skłamałaby mówiąc, że jej wypowiedź nie była chaotyczna. Była, a i owszem. Przemawiał przez nią ogrom emocji, z którymi sobie jak zawsze nie radziła, dlatego tak bardzo chciała teraz sięgnąć po alkohol, który zawsze pomagał jej się uspokoić.
- Na miłość boską! Przestań to robić! - aż kopnęła w podłoże, przez co parę kamyczków leżących w żwirze poturlało się o kilkanaście centymetrów do przodu, a przy tym wzbiła w powietrze drobiny kurzu. - Nie zgrywaj teraz tego dobrego bohatera! Tego odpowiedzialnego, który mnie odprowadzi. Serio myślisz, że co? Jakiś pijany gówniarz będzie stanowił dla mnie zagrożenie? Przeżyłam dwadzieścia sześć lat szlajania się po gorszych miejscach, niż pastwiska Lorne Bay i jakoś dawałam radę - przewróciła oczami, bo teraz szczególnie źle na nią działało takie rycerstwo. - Jedź do siebie i tyle. Ja sobie poradzę. Zawsze sobie radziłam, a im dłużej tu jesteś, tym bardziej zaczynam myśleć, że to ja jestem ta zła - przyłożyła dłoń do czoła, krzywiąc się, ale i zdecydowanie schodząc z tonu wypowiedzią. - Nienawidzę tego... nienawidzę czuć, że jestem problemem, bo nie znoszę z uśmiechem sytuacji, które mnie bolą... to niesprawiedliwe, nie chcę zaś znosić wszystkiego, byleby ktoś mnie nadal lubił - przymknęła na moment oczy, oddychając ciężej. - Po prostu mnie zostaw - powtórzyła jeszcze raz, naprawdę mając już dość tej sytuacji.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Oczywiście, że Jasper uważał zachowanie Pearl za przesadzone, ale jednocześnie przerażała go myśl o tym co by się stało, gdyby dowiedziała się o wszystkich jego kłamstwach chociaż w minimalnym stopniu. Zapewne nie tylko by się rozstali, bo to brał za pewnik, ale też obawiał się, że zdolna byłaby do zemsty. Może chciałaby się odegrać za to co zrobił i zdecydowanie miała przyjaciół, którzy mogliby jej w tym pomóc. Chociaż Ainsworth przekonał się już o tym, że sama Campbell także całkiem nieźle radziła sobie w starciu, więc kto wie... Przerażała go ta myśl, ale z drugiej strony im dłużej jej słucham i im więcej dopisywał spraw do swojego rachunku sumienia, tym bardziej wydawało mu się to prawdopodobne.
- Zapamiętam - burknął, bo wale nawet nie zamierzał ukrywać tego, że nie jest zadowolony z przebiegu ich rozmowy. Poza tym nie lubił takich pouczeń. Był kiepski w związki, owszem, ale naprawdę się starał tym razem i zależało mu na Pearl, a ona najwyraźniej wrzucała go do wora ze wszystkimi innymi, swoimi byłymi co było nieco krzywdzące. - W takim razie nie wiem co mam zrobić... Czekać, abyś mi uwierzyła w to, że kurwa żałuję - dodał, niby ze skruchą, ale też bezradnością i irytacją, bo przecież nie mógł jej zapewnić o tym, że następnym razem wyspowiada się z win. Zresztą pewnie i tak nie mógłby tak zrobić. - Ja pieprzę! Dobra! Dobra, uważaj sobie mnie za kolejnego chuja, którego spotkałaś w swoim życiu, bo tak ci łatwiej. - Zaczął, po czym niby odszedł dwa kroki, ale tylko po to aby rozchodzić złość. Znów wbił spojrzenie w Pearl i rozłożył ręce. Jak na Włocha przystało, gestykulowanie dłońmi było jego wrodzoną cechą, a będąc wzburzonym ten gen aktywował się jeszcze bardziej.
- Przestań! Wcale siebie nie wybielam, a ciebie za nic nie obwiniam. Po prostu uznałem tę sytuację za nie wartą zachodu co było głupie, okej? Ale kurwa, nie przesadzaj.... Cokolwiek się nie stanie, kiedykolwiek ciebie nie zranię to od razu wyciągasz ciężkie działa, bo się kurwa boisz, że zrobię to samo co ci wszyscy inni frajerzy w twoim życiu - warknął wcale nie przebierając w słowach. - Ale planuję ciebie, kurwa, przyjemnie rozczarować - dodał, a kolejny papieros wylądował w jego ustach. - I nie musisz się o nic starać, bo już od dawna ciebie nie lubię - dopowiedział, a chociaż był wzburzony to na jego ustach pojawił się cień uśmiechu. - Chcesz isć do idź. Jak mówiłem, mam u ciebie swoje auto, więc i tak muszę iść za tobą - oznajmił, po czym jeszcze chwilę pozwalał sobie na delikatny uśmiech czekając aż do Pearl dotrą jego słowa.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Może i lepiej, że nie wiedziała, jak na razie o jego wszystkich kłamstawach, bo już teraz czuła się skrzywdzona, ale jakby do niej dotarlo, o co ją podejrzewał, byłoby z nią jeszcze gorzej. Może i nie należała do najsympatyczniejszych osób w tym mieście, ale zależało jej na nim. Jego kłamstwa by ją skrzywdziły, ale nigdy nie planowałaby się zemścić. Była mimo wszystko z osób moralnie dobrych i nie potrafiła z dnia na dzień przeskoczyć z miłości do kogoś w nienawiść. Gardziła skrycie każdym, kto się z nią w tym podejściu nie zgadzał. Sądziła też - jak widać mylnie - że na tym etapie Jasper zna już ją na tyle, by nie posądzać ją o takie chore akcje. Całe więc szczęście, że w tym momencie nie to było tematem ich sporu.
- Nie wiesz, co masz kurwa zrobić? Mam ci napisać jebany scenariusz i wysłać twoje kwestie? - miała wrażenie, że gdyby puściła się biegiem, byłoby między nimi leiej, niż teraz, kiedy z każdą wymianą zdań niepotrzebnie ten konflikt eskalował jeszcze bardziej. - Na początek spróbuj mnie do cholery jasnej zrozumieć! Zamiast kurwa skupiać się na tym, czy ci wierzę, czy nie, pokaż, że rozumiesz, że mnie zraniłeś i żałujesz, a nie jedynie pierdol o tym, że niepotrzebnie się czepiam - machnęła głową, bo miała już tego dość. Czuła się tylko gorzej i gorzej, coraz mniej rozumiana i szanowana.
- Jasper, skończ. - tego już było dla niej za wiele. - Jeśli planujesz mówić, że zjebałeś, ale zamiast się po tym zamknąć, to zaznaczać, że ja przesadzam, to kurwa nie mów do mnie wcale. W dupie mam takie przepraszam, ALE. Bo tak, bo się kurwa boję i dałam ci jebany kredyt zaufania i wiedziałeś o tym od samego początku i nie chcę kurwa cierpieć! - warknęła tak głośno, że aż zabolało ją gardło z tego wszystkiego. Przez to też jego własne słowa do końca do niej nie dotarły. Niby coś tam składała, ale jednocześnie... patrząc na ten jego uśmiech... po prostu była wykończona i chyba nie chciała szukać znaczenia jego słów. Przetarła więc twarz dłonią, a potem ją w niej schowała. - Dobra, to idź do mnie sam. Ja mam mętlik w głowie, Jay. Z dużo, gubię się, sama nie wiem. No mętlik... - przerastało już ją to wszystko i miała wrażenie, że szybko się w tym nie odnajdzie. W zasadzie to chciała się cofnąć do momentu, w którym zdecydowała się pójść na tę imprezę od Celestine i uznać, że jednak zostanie w domu. Tak byłoby najlepiej dla nich wszystkich, ale to tylko odwlekało by od niej prawdę.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wkurzała go ta jej ofensywna postawa, bo nawet jeśli mógł po części przyznać jej rację to i tak nie chciał tego zrobić, chociażby przez fakt, że zamiast starać się wygasić konflikt, Pearl wciąż podsycała ogień. Ainsowrth niestety nie także nie należał do najbardziej spokojnych osobników, nawet jeśli potrafił spokój ducha trzymał się go lepiej niż Campbell. Dlatego były raczej nikłe szanse na to, aby ten głupi ( w odczuci Jay'a) spór zakończyć tego wieczoru.
- Nie, bo pewnie i tak nic by to nie zmieniło. Cokolwiek bym teraz nie zrobił będzie to dla ciebie chujowe, bo wpadłaś w ten swój obronny tryb, jakbym kurwa celowo chciał ciebie skrzywdzić... Poczekam, aż odpuścisz i wtedy spróbuję ponownie do ciebie dotrzeć - mruknął pod nosem oburzony jej słowami, a jednocześnie zmęczony już tym dialogiem, który nie dążył w żadnym, dobrym kierunku. - A ja nie mam zamiaru ciebie ranić, ale ty sama musisz pozwolić sobie w to uwierzyć, bo inaczej będzie to dla mnie jak bitwa z wiatrakami - dodał równie markotnym i pozbawionym nadziei tonem.
Może i przez chwilę zabłysła w nim iskierka pozwalająca sądzić, że ta konwersacja zakończy się chociażby znikomym sukcesem, ale jak szybko to źródełko ciepła się pojawiło, tak prędko zniknęło zalane goryczą Pearl.
- Sama sobie ten mętlik tworzysz - odparł. - I okej, mogę iść sam, ale potem nie bądź na mnie zła o to, że ciebie zostawiłem, bo właśnie sama decydujesz się na dodatkowy ból, bo robisz to z a p o b i e g a w c z o, jakby ten ruch mógł cokolwiek zmienić, chociaż obydwoje wiemy, że to gówno prawda. Nasza racja zaszła za daleko i obydwoje tylko udajemy, że jest inaczej, bo mamy tak samo najebane w głowach - oznajmił doś dynamicznie gestykulując przy tym rękami, przez co palony przez niego papieros wygasł nim Jasper zdążył go dopalić. - Posiedź sobie na środku pustkowia i pomedytuj, skoro uważasz to za lepsze dla ciebie rozwiązanie niż powrót do domu. Ja się poddaję, bo i tak nie widzę opcji, abyś chciała mnie w ogóle słuchać - dodał, po czym jak powiedział, tak też zrobił i powoli zaczął kierować się w stronę domu Pearl. Naturalnie miał w planach przyjechać po tę zbuntowaną blondynkę za kilka chwil, ale nie widział sensy w tym, aby dalej się z nią przepychać, skoro założyła sobie jeden scenariusz i nie chciała odpuścić.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nie wiedziała na co liczyła, ale chyba przynajmniej na to, że spróbuje ją zrozumieć. Najwyraźniej nie planował tego rozumieć. Wiadomo, jak już Jasper zacznie się denerwować, to nie zamierza zbyt szybko pozwalać na to, by emocje opadły. Niesamowicie ją to teraz denerwowało.
- Aha... powiedziałam ci, czego teraz potrzebuję, a ty uznałeś, że jebać i tak zrobisz po swojemu? Kurwa, jesteś niemożliwy - czuła się tak, jakby dostała obuchem w twarz. - To mi pokaż, że nie masz zamiaru tego robić, a nie jedynie o tym gadasz! - jęknęła z dużą dozą frustracji, bo już sama nie wiedziała, co począć w tym momencie. To wszystko było jakimś nieśmiesznym żartem i tyle.
- Daj mi sobie to wszystko poukładać, skoro nie chciałeś nawet spróbować postawić się w mojej sytuacji. Potrzebuję teraz albo wsparcia, albo spokoju, więc skoro nie pierwsze, to daj mi do cholery jasnej to drugie - wywaliła z siebie i ani myślała go jakoś zatrzymywać. Wręcz przeciwnie, uznała, że pójdzie inną drogą, niż początkowo planowała, byleby nie zmierzać w tym samym kierunku, co Jasper.
Może nie było to najlepszym rozwiązaniem, ale inne nie przychodziło jej teraz do głowy. Potrzebowała alkoholu, ręce aż jej się trzęsły z nerwów. Najchętniej sięgnęłaby po coś mocniejszego, ale od lat takie potrzeby skutecznie wyciszała w swojej głowie. Teraz też musiała to w sobie zdusić, a najlepiej zalać procentami. Nie dbała o to, czy Jasper będzie jej szukał, czy też nie. Też z tego powodu poszła po prostu do Shadow, gdzie alkohol był dla niej tani, a nawet darmowy i jednocześnie czuła się względnie bezpieczna. Nikt nie zadawał pytań, co stanowiło kolejny plus. Upiła więc się na tyle mocno, by głowę złożyć na blacie baru i przynajmniej w tym stanie nie myśleć już o Celestine i Jasperze. Na samą myśl o tym robiło jej się wręcz niedobrze, ale na całe szczęście... po pijaku jakoś aż tak nie bolało. A przynajmniej wmawiała sobie, że nie boli.

Jasper Ainsworth
<zt x2>
ODPOWIEDZ