Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Kiedy Pati dostała telefon od Nico o śmierci ich matki, nie była zaszokowana. Ani smutna. Ani nawet nie poczuła ulgi. W zasadzie nie poczuła nic, po prostu przyjęła to do wiadomości, rzucając że muszą w takim razie jak najszybciej zorganizować pogrzeb, tak żeby przypadkiem kostnica nie obciążyła ich zbyt dużymi kosztami przechowywania ciała. A następnego dnia poszła do pracy, jak gdyby nigdy nic, a po skończonym dyżurze w domu starców pojechała do Tingaree żeby porozwieszać klepsydry pogrzebowe. Czuła się tak, jakby wypełniała jakieś matematyczne na maturze, w którym pociąg A odjeżdżał ze stacji B i o której dojedzie na stację C, a ona musiała na pamięć wykuć, jak trzeba takie zadanie rozwiązać. Podeszła do sprawy bardzo zadaniowo, metodycznie, nawet na pogrzebie nie roniąc ani jednaj łzy, tyko pilnując żeby urzędas pojawił się na miejscu, żeby dostał odpowiednią sumę i temat pochówku został zamknięty raz na zawsze. Dopiero po powrocie do swojego kampera na Carnelian Land pozwoliła sobie na erupcję zgromadzonego smutku do tego stopnia, że zainteresowali się nią najbliżsi sąsiedzi. Zebrali się nawet przy wspólnym ognisku, pijąc wszyscy z jednej butelki to samo tanie wino. Ale jej i Nico pozostała jeszcze jedna sprawa do zamknięcia – ogarnięcie chatki ich matki. Pati ledwo mogła wytrzymać ten smród stęchlizny, który był wyraźnie odczuwalny nawet kiedy otworzyli na oścież wszystkie drzwi i okna.
– Chcesz taką patelnię? Nawet nie jest jakaś bardzo obdrapana ani przypalona. Można poużywać jeszcze przez jakiś czas – spytała Nico, dokładnie, pod światło oglądając małą patelenkę. Sama nie potrzebowała kolejnej, bo dostała jedną w prezencie od Berty z przyczepy obok, również po nieboszczce swoją drogą. – Te, a co to była za blond cizia na pogrzebie, do której podszedłeś? Trochę wyglądało, jakby zabłądziła – spytała, w międzyczasie dalej przeczesując rzeczy matki, z których zdecydowana większość nadawała się jednak prosto na śmietnik.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#numer
przed grą z Harpią oczywko

No jak nie z tej to z tej i z tamtej. Najwyraźniej baby w życiu Nico oznaczały same problemy! Od matki, która no nie wiem, generalnie zniszczyła mu życie i uprzykrzała nawet dzieciństwo, przez Harper, która nieproszona zjawiła się na pogrzebie, zmuszając go do… no właściwie nawet nie potrafił dokładnie określić do czego. Do zmierzenia się z tym.. z… czym… kolwiek… UGH. No skaranie boskie. Przecież miał dobry plan, szybki pogrzeb, szybkie zakopanie tematu. Dosłownie i w przenośni, dwa w jednym. A tu proszę, jednak wszystko się cholernie skomplikowało. Sam nie wiedział jak nazwać to, co poczuł kiedy zobaczył Harper na pogrzebie. A może wiedział, ale żeby to zrobić, musiałby się odkopać z całej masy uczuć, które się nawarstwiły przez lata układania ich i nie ruszania z miejsca. Udawania, że nie istnieją. I to jedno coś, które jej obecność tam dołożyła to było zbyt wiele. Zachwiało starannie ułożoną wieżą, wstrząsnęło i teraz sobie nie ufał. A Pati… cóż. No kiedy do niej dzwonił i powiedział, że matka nie żyje, nie dawał jej żadnych detali. Ostatecznie miała takie samo podejście do pogrzebu, więc szybko było szybkie i sprawne. Wtedy był wdzięczny, że jest obok. Ale kiedy pojawiła się Harper, to nagle trzymanie jego dwóch światów osobno… się zaczęło chwiać. Nagle jedno zaczęło się przecierać z drugim. I może i nie pierwszy raz. w końcu Harps poznała jego matkę, ale był w stanie odgrodzić te przecieki dużym murem, zamknąć w zmowie milczenia. Kiedy potrzebował Harper, szedł do niej pod osłoną nocy, nie zapraszał jej tutaj. Nie mówił co się działo. Mur miał się dobrze. Ale jego siostra niestety miała dobry wzrok. I dobry słuch. I już czuł jak te mury się trzęsą i jak w końcu będzie musiał odpowiadać na pytania. A na te odpowiedzi sam jeszcze do końca nie był gotowy….
- Proszę cię, nie chce niczego z tej kuchni. Za duże ryzyko, że do tego rzygali albo robili gorsze rzeczy. Jeśli o mnie chodzi, możemy to wywalać prosto na śmietnik - przyznał, bo wiadomo, to była melina. - Wątpię że znajdziemy tu cokolwiek wartościowego i zdatnego do wykorzystania ponownie - dodał, czując dziwne poczucie winy, że ich matka żyła w takim syfie. Poczuł się winnym, że temu nie zapobiegł… ale na szczęście Pati miała dla niego zmianę tematu, skuteczną w otrzeźwianiu jego mózgu. Poczuł się prawie tak jakby nie zadała mu cios tą patelnią, a nie pytanie.
- Em.. - zaczął, marszcząc brwi. - Tak, zabłądziła. Regularnie błądzi i plącze się pod nogami. Chodziła do mojej szkoły i już wtedy była tak samo denerwująca - zaczął, oczywiście miotając się w tym co powinien siostrze powiedzieć - no i już wtedy pchała się tam gdzie nie powinna. A teraz jest dziennikarką, więc pewnie szuka jakiegoś nowego tematu do swojego szmatławca - dodał, robiąc pewnie podobną minę co w dzieciństwie, kiedy Pati się go pytała, czy nie podglądał przypadkiem jej koleżanki albo nie podrzucił jej żaby do plecaka.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Pati sama przez całe życie odgradzała się wysokim murem od ich prawdziwego życia w biedzie. Pomiędzy nią a Nico powstała jakaś forma mind connection, bo choć nigdy nie przegadali tego tematu wprost, oboje wiedzieli że muszą udawać, że w ich domu wcale nie czekała pijana matka, a wierzyciele ojca wcale nie nękali ich rodziny, by ci spłacili długi po ojcu. I tak Nico żył sobie w swoim świecie fantazji, a Pati swoje fantazje o życiu w dostatku realizowała wiążąc się z bogatymi typami i totalnie im się podporządkowując, byleby tylko nie wyrzucili jej z domu i nie przestawali kupować drogich ubrań.
Skrzywiła się, kiedy Nico wspomniał o rzyganiu i innych rzeczach. Aż jej się odechciało oglądać porządnie inne rzeczy, tylko zaczęła wszystko jak leci wyrzucać do kartonu przeznaczonego na śmietnik. – Ciekawe, czy trzymała tu jakąś kasę. Wątpię, żeby miała jakiekolwiek oszczędności, ale może kitrała gdzieś jakieś drobniaki. Zawsze to dla mnie ekstra bilet autobusowy – zauważyła, porzucając na chwilę sprzątanie kuchni na rzecz przeszukiwania starej komody w pseudo jadalni.
– To twoja koleżanka ze szkoły? – zdziwiła się i nawet parsknęła lekko śmiechem. – Od kiedy ty masz koleżanki ze szkoły, a nie tylko laski, które przeleciałeś? – uniosła pytająco brew dalej grzebiąc w komodzie. Pieniędzy nie widziała, za to w jej ręce trafiło kilka zamkniętych kopert z czerwoną pieczątką. Wzruszyła ramionami i odłożyła je na bok, zerkając z zaciekawieniem na młodszego brata. – I co, tak sobie chodzi od pogrzebu do pogrzebu licząc, że akurat trafi na jakiegoś „kolegę”? – dwoma palcami obu dłoni zrobiła w powietrzu znak cytatu. – No powiedz prawdę, Nico. To jakaś twoja nowa dziewczyna? – uniosła pytająco brew. Nie dało się ukryć, że pojawienie się tej ładniutkiej blondyneczki na pogrzebie zaintrygowało Patrizię. I prawdę mówiąc trochę wkurzyło, bo czuła się tak, jakby ktoś nieproszony zaglądał sobie przez dziurkę od klucza do ich świata. Dlatego chciała wiedzieć wszystko na jej temat.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nie ma co sie oszukiwać, wyparcie było tu po prostu dziedziczne i każdy z nich miał swoje własne... no wyobrażenie, które wybierał ponad rzeczywistość, w której sobie żyli. Bo po co skupiać się na tym co złe i trudne, jak można wszystkie emocje w sobie schować, pościskać razem i... no odciąć grubą kreską, zamknąć w mentalnej piwnicy, zakluczyć, dodać łańcych, zalać betonem i jeszcze na wszelki wypadek ogrodzić drutem kolczastym, tak żeby każdy kto chociażby spróbuje sie zbliżyć do tego rejonu, od razu został ukłuty i się zniechęcił. I tak właśnie kończyła Harper, wciąż i wciąż o niego zahaczając i wychodząc z coraz to nowszymi ranami. Tym bardziej Nico nie wiedział o co tej babie chodzi i po co ciągle tam wraca, skoro on tu ewidentnie jej pokazywał, że nie ma co po włazić. Więc no, był zdezorientowany, nie wiedział po co przyszła na pogrzeb, więc brała te najbardziej banalne odpowiedzi, które do tej pory w sumie... no sam stworzył, co nie. Bo przecież nie zada pytania Harper wprost, no szaleństwo jakieś by było gdyby to zrobił...
- Błagam cię, wszystko co miała upłynniała. Dosłownie, na wódkę - podsumował - chociaż pod koniec sięgała też po tanie wińsko, może chciała być bardziej classy na starość - i dodał, wkurwiony nieco. Na siebie, na matkę, na życie. - Ale przynajmniej się nie spaliła, nie? To dopiero byłoby super sprzątanie - podsumował, przechodząc do szafy i wyciągając z niej jakieś jej kurtki i płaszcze. Większość dziurawe, ale i tak zaczął to wrzucać na stertę do oddania do jakiegoś kontenera na szmaty. Oczywiście najpierw sprawdzał kieszenie.
- Czy ja gdziekolwiek użyłem słowa ‘moja’ czy ‘koleżanka’? - no zapytał, bo chyba sobie tutaj coś tworzyła sama, okeeej. - I no wiem, szokujące, jak ja chodziłem do szkoły to byli tam też inni ludzie, wiesz? Nie jak za Twoich czasów, kiedy byłaś ty i dinozaury - wywrocił oczami, oczywiście się nabijając nieco z niej w tym momencie, ale przecież nie będize jej wyjaśniał o co chodzi z nim i Harper, co nie. Właściwie to sprytnie w ten sposób trochę uciekł od tematu.
- Laska chodzi do Shadow i myśli, ze złapie tam temat na artykuł, bo ktoś przy stoliku obok akurat będzie opowiadać o planowanym zabójstwie albo narko-dealu, nie pytaj mnie o jej motywacje -podsumował sucho, a potem zmrużył lekko oczy na jej kolejne słowa.
- Pats, nie bawię się w dziewczyny odkąd wyszedłem z przedszkola - podsumował - a ty co? Znowu masz jakiegoś bogatego wujaszka na boku, że tylko takie wizje ci w głowie? Tym razem jakiś wdowiec przez dzieci, po 60, który szybko kopnie w kalendarz i zapisze ci swój spadek? - no jak dla niego to każdy facet koło 30 był przy niej starcem, ale wiadomo jak to bywa ze starsyzmi braćmi, okeeej.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Patrizia w życiu nie przypuszczałaby, że jej młodszy braciszek pozwoli komukolwiek w ogóle podejść do tego drutu kolczastego i doznać tego zranienia i odepchnięcia. Ale sama też na pewno nie była osobą, która by go do tego popchnęła. Osobiście uważała, że im mniej ludzi wie o losach ich rodziny, ich przeszłości, tym lepiej. Sama na pewno nie miała nigdy zamiaru opowiadać swojemu bogatemu mężowi o swojej przeszłości. Było to za nią, pozamykane na wszystkie spusty i nie było tam powrotu. Aczkolwiek do opowieści o babuni Tribbiani zawsze chętnie wróci. Była chyba jedyną normalną w tej rodzinie wariatów, dopóki nie odeszła, o panie świeć nad jej duszą.
– Ta klasa aż biła z tej trumny. Ale w tej czarnej kiecce wyglądała nawet okej. Nie była aż tak zmarnowana życiem. No i miała ładne czółenka, pewnie kradzione – skomentowała wzruszając ramionami. A może były to buty „trumniaki”, czyli takie na które wydajesz kupę kasy jedyny raz w życiu, żeby mieć je na ten wielki dzień. I nie możesz ich przepić, bo to świętość i pójdziesz za to do piekła. – Weź tak nawet nie mów, w życiu nie pozbylibyśmy się tego smrodu stąd – skrzywiła się, bojąc się nawet myśleć o takim scenariuszu. Jak mieliby wtedy sprzedać ten dom? Musieliby kłamać, że wędziła tu szynki, stąd ten smród.
– Ohoho, już nie bądź taki mądry, smarku – oburzyła się, bo oczywiście, że zmiana tematu podziałała. Ale nie na długo. – To by tłumaczyło ten kolor włosów – wzruszyła ramionami, kiedy wspomniał o tym, że ta blond panna bawi się w Sherlocka w Shadow. – I co, byłeś tam akurat jak pytała typów przy stoliku „Hej, przepraszam, czy nie planujecie panowie wlepić komuś kulkę w łeb albo dać kosę w żebra? Jeśli tak, to mają panowie chwilę na rozmowę? – aż parsknęła śmiechem. – Głupia – skomentowała krótko, nie widząc że trochę stąpa po cienkim lodzie wyrażając takie opinie. No ale hej, kierowała się tym, co przed chwilą powiedział Nico. Nie znała laski. Ale już jej nie lubiła heh.
– A zdziwisz się, bo spotykam się z kimś. I ten ktoś wcale nie ma sześćdziesięciu lat – uniosła lekko brew, dumna z siebie. – Jest starszy tylko o parę lat. I jest mega, mega przystojny. I ma odpowiednią sumę na koncie – dodała nonszalancko, czekając aż Nico zacznie ją dopytywać o detale. Które zresztą chętnie mu zdradzi, bo miała się czym chwalić!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nico oficjalnie twierdził, że wcale nie pozwalał. Że nic takiego się nie wydarzyło. Był całkiem niezły w grze w wyparcie. I w sumie nie dopuszczał do siebie tego, że może ranić Harper akurat tym, że nie chce jej wpuścić do środka. O wiele łatwiej było sądzić, że po prostu ją wkurzał, że ona była wścibska i zawodził jej ciekawską stronę natury. Bo niby czemu miałby ją tym ranić? Przecież jej nie zależało. Nie mogło. Nie było na czym. Więc nieważne.
- No nie wiem, może ta tona szpachlunku, którą nakładają w domach pogrzebowych może mieć z tym coś wspólnego? Sprawiają, że ofiary makabrycznych wypadków znowu wyglądają jak ludzie, mają swoje sposoby - wzniósł oczy ku niebu, chociaż z tym chyba trochę się mylić. Zresztą dla niego jej widok w trumnie tylko wzbudzał złość z którą nie był gotów się zmierzyć. Nie miał czasu analizować, czy miała ładnie pomalowane policzki. - Chwila, to nie ty załatwiłaś tą kieckę i buty? - zapytał zdziwiony, bo on się tym pewnie nie zajmował. Powiedziałby że mogą ją pochować w czymkolwiek, że to bez znaczenia. I nigdy nie wpadłby żeby przywieźć jej majtki czy rajstopy, bo nie będzie przecież grzebać po jej szufladach, w obawie co tam znajdzie.
- Już raz jej się to prawie udało - przypomniał jej, a potem pokręcił głową - musimy to ogarnąć i sprzedać. No chyba że ty chcesz tu mieszkać? - zmarszczył brwi, rzucając pytające spojrzenie siostrze. Zostali sami, tylko ich dwójka. Musieli podejmować sami wszystkie decyzje.
- No dobra dobra, zapomniałem, były też mamuty - dodał, oczywiście posyłając jej niewinny półuśmieszek. A potem zmarszczył brwi, zastanawiając się ile powiedzieć - czy ty masz obsesję na punkcie każdej blondyny w okolicy, czy tylko takich które na moment znalazły się w odległości metra ode mnie? - no zapytał, bo tak bardzo chciała to analizować, a on tak bardzo nie chciał jej mówić prawdy. - Było minęło, zachowała się idiotycznie ale jakoś to przeżyła. Ty powinnaś coś o tym wiedzieć, nie jesteś mądrzejsza ze swoimi wyborami - podsumował w końcu, powstrzymując chęć ojebania jej za mówienie, że Harps jest głupia. Tylko on mógł się nabijać z jej inteligencji, co nie. No i nie chciał też bronić Harper, bo wtedy zagrała na jego emocjach i cóż, no nie było się czym chwalić, co nie.
- A ile, pięćdziesiąt dziewięć? - zapytał z powątpiewaniem i aż się wzdrygnął - jak zaczęłaś pracować w tym miejscu to myślałem, że chcesz się bawić w matkę teresę, a nie polować na swojego Hugh Hefnera - mruknął, oczywiście niezbyt optymistycznie nastawiony do każdego wybranka siostry. - No więc co z nim nie tak? Jego byłe żony znikają w podejrzanych okolicznościach? Ma problemy z erekcją? Był karany? Nosi białe skarpetki do sandałów? Rozwodzi się właśnie z jakąś emerytką z twojego domu starości i to jej kasa jest na jego koncie? - no nie wiedział, okej, ale czuł, że jednak coś jest nie halo. Znał gust swojej siostry, hehe.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
– Za każdym razem, kiedy tylko przyjdzie mi do głowy, że moja praca jest chujowa, pomyślę o ludziach którzy malują zwłoki – zmarszczyła brwi. Jakoś łatwiej było jej myśleć o własnej matce leżącej w trumnie, kiedy obracali to wszystko w niezbyt poważną rozmowę. Sama również czuła wobec matki dużo złości, ale chyba mimo wszystko była dla niej łaskawsza niż Nico. Czasami nawet przychodziła do niej na pogaduchy, ignorując to że była napruta. – Zawiozłam do domu pogrzebowego to, co znalazłam w jej szafie. Pokazywała mi wcześniej te buty i mówiła, że to na specjalną okazję. Więc je na nią założyła… – odparła wzruszając ramionami. Ładne kiecki i ładne buty mogły chociaż na chwilę odwrócić uwagę od brzydkiego charakteru.
– O w życiu. Z dwojga złego wolę mieszkać w przyczepie niż tutaj. Tam przynajmniej nikt nie umarł. Chyba… – zmarszczyła czoło, bo w sumie nigdy nic nie wiadomo. Pewnie istniał jakiś obowiązek informowania nabywców domu, że ktoś w nim zmarł, ale w przypadku wynajmowania przyczepy kempingowej na pewno dało się to jakoś obejść. – Sprzedajmy to w cholerę – podsumowała, bo oboje na pewno potrzebowali kasy.
– Nie obsesję, tylko alergię na jakieś zagubione panienki, które pchają nosa tam gdzie nie powinny – odpysknęła natychmiast. Miała czuja, że ta lala jeszcze gdzieś się pojawi w ich życiu, skoro poczuła potrzebę żeby wybrać się na pogrzeb ich matki. Zupełnie tak, jakby uważała się za kogoś stojącego z nimi w jednym szeregu. – Ale nawet ja nie jestem taka głupia, żeby samej szukać kulki w łeb w Shadow – skwitowała, zupełnie nie wyczuwając że stąpa po cienkim lodzie. I że blondynka z pogrzebu naprawdę stanie się częścią ich życia. Ich, bo jednak włoskie korzenie robiły swoje i dla Pati rodzina była jednością. Nawet, jeśli jedno porzucało rodzinę, drugie owijało się autem wokół latarni, a trzecie zapijało się na śmierć.
– Bla bla bla – przedrzeźniła go niczym prawdziwa dorosła osoba. – Ale to prawda, poznaliśmy się w domu spokojnej starości. Opiekuję się jego abuelą. To gorący Hiszpan z dobrym samochodem i wygodnym tylnym siedzeniem – podkreśliła puszczając mu oczko, bo oczywiście że były to dla niej ważne rzeczy. – Nie, nie i nie – podkreśliła uparcie. – Jest po trzydziestce i pracuje w ratuszu – czyli w jej głowie był kimś ważnym i liczącym się. A jej udało się go zdobyć swoim urokiem osobistym. I świetnymi cyckami i krągłym tyłkiem. – No już nie bądź taki zazdrosny. Powinieneś mnie wspierać, jeśli mi z nim wyjdzie, oboje na tym zyskamy – podsumowała, bo oczywiście że oczekiwała pochwał, że wyrwała taki dobry towar. Który co prawda raczej nie traktował jej poważnie, ale nieważne. Pati nadrabiała za ich dwójkę. I na pewno nie zamierzała zapominać o młodszym braciszku w razie swojego sukcesu.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
- That’s the spirit, kobieta która widzi szklankę zawsze do połowy pełną - podsumował krótko słowa siostry, a potem przez chwile zastanowił się, co by sądziła o jego dodatkowym zarobku i dzikich tańcach. Czy to by uznała za gorsze od swojej pracy? Lepsze? A może by się okazało, że dorabia podobnie? No ciężko stwierdzić. I no Patty była starsza, nie musiała siedzieć w tym tak długo jak Nico. Pewnie pamiętała więcej lepszych chwil, jeszcze z ojcem i ich bratem… a u Nico jednak przodowało to co złe i najtrudniejsze. Ale naprawdę wierzył w to, że chowając matkę, zostawia to wszystko w jej grobie. Zakopuje całą przeszłość i… że będą od niej wolni. O on naiwny…
- Może komuś ukradła - no nie wnikał, bo dziwne akcje robiła ich matka, więc mogło też tak być, że zajebała jakiejś swojej koleżance od wódy albo sąsiadce. Teraz już i tak po ptokach, raczej nawet jeśli ktoś będzie ich szukać, to ich już nie odzyska…
- Tu nie masz takiej gwarancji. Właściwie tu na każdym kroku ktoś umarł, bo wiesz co robili z aborygenami - podsumował nieco krótko, bo cóż, oni przybyli zza oceanu, więc nie podpisywali się pod zbrodniami kolonializmu. Ale tak, ziemia była źródłem życia i jednym wielkim grobowcem dla istot i ludzi, którzy od tysięcy lat tu umierali. Głęboko, wiem.
- To musimy wyczyścić do zera i sprzedać w stanie surowym - zdecydował, wiedząc że to będzie jego zadanie, skoro pałał się budowlanką. Doprowadzi to do jakiegoś sensownego stanu. I sprzedadzą to w cholerę.
- Ehee - mruknął na ten tekst o blondynce, a potem grzecznie nie skomentował tego która z nich jest głupsza, tylko rzucając siostrze wymowne, znudzone spojrzenie. Nie chciał gadać o Harper, o wiele bardziej wolał przejść na temat siostry.
- No to co jest z nim nie tak, hm? - no coś musiało być, skoro Pati się nim interesowała, heh. Albo on nią… nie no żarcik, wiadomo że brat zawsze był po stronie siostry, nieważne jakiego oblecha sobie przygruchała. - Ma jakiś fetysz stóp? Trzy byłe żony, które zniknęły bez śladu? Dziecko? Problemy z erekcją? - no skrzywił sie mówiąc ostatnie i oczywiście mając nadzieję, że siostra wie, że wszystkie te pytania były retoryczne.
- O super, mam nowego bogatego wujka? Zabierze mnie do wesołego miasteczka na kolorowe koniki i kupi watę curkową? - no nawet udawał takie dziecięce gadanie mówiąc to, do pary z fałszywym entuzjazmem.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Pati zawodowo podcierała tyłki starszym ludziom, więc prawdopodobnie nie powinna wypowiadać się na temat tego, jaka praca jest gówniana heh, a jaka nie. Raczej nie oceniałaby źle brata ze względu na jego dodatkową pracę, prędzej włożyłaby sobie dwa palce do gardła i symulowała torsje na wizję, że sama mogłaby trafic kiedyś na jego pokaz. Wbrew pozorom Patrizia miała w sobie pewne pokłady empatii. Sama widziała w życiu już wiele i zdawała sobie sprawę z tego, że ludzie czasami są po prostu zmuszeni do pewnych zachowań. Dla niektórych życie nie było usłane różami czy fiołkami, lecz ta ścieżka była gówniana od początku do końca. Nie skomentowała już jego słów o matce, o śmierci ani o śmierci matki. Miała wrażenie, że śmierć zagościła w życiorysie ich rodziny już na dobre i miała obawy przed tym, co jeszcze przyniesie im przyszłość. Postanowiła sobie w duchu, że pójdzie dzisiaj do kościoła pomodlić się za Nico i siebie – tak, tak, Pati była wierząca, przy czym była to wiara napędzana głównie strachem przed wiecznym potępieniem. Takie nauki otrzymała od babuni Tribbiani i tego się trzymała od lat.
– Nicolo, nigdy w życiu nie zainteresowałabym się kimś, kto ma fetysz stóp. Już bym wolała kogoś z wyrokiem za wbicie komuś kosy między żebra – odparła stanowczo, bo jednak pewnie rzeczy nieustannie ją obrzydzały. Miała nadzieję, że stopy nie są ukrytym fetyszem Leandro, bo wtedy miałaby dylemat co zrobić. – A jego erekcja jest w jak najlepszym porządku – dodała posyłając mu pełne satysfakcji spojrzenie. No bo tak, oprócz dobre wyposażonego portfela, miał też dobrze wyposażone portki. No powiedzieć, że Patrizii trafiło się jak ślepej kurze ziarno, to nic nie powiedzieć! Bidula nie wiedziała tylko, że jej facet widział w niej głównie maskotkę z wysokim libido…
Pacnęła go w głowę w ramach odpowiedzi na jego kolejne komentarze. – Musisz mi po prostu zaufać, Nicolo. Jeszcze wyjdziemy z tego biedy – zapewniła go, bo wiadomo że nie zamierzała zapominać o młodszym bracie, jedynej bliskiej osobie jaka w tym momencie jej została. A potem spędzili resztę popołudnia na uprzątaniu wszystkich gratów, a opuszczając chatkę Patrizia obejrzała się jeszcze przez ramię, pod nosem wypowiadając jeszcze po włosku kilka zdań w stylu „oj, mateczko, coś ty narobiła”.

/zt x 2
ODPOWIEDZ