projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
003.
W żaden sposób nie potrafiła określić tego, jak się czuła po spotkaniu z Bookerem. A właściwie dwóch spotkaniach. Jednym zupełnie przypadkowym, a drugim trochę mniej, chociaż też zaplanowanym przez nią pod wpływem chwili. Liczyła, bardzo naiwnie, że jak pojedzie do niego, spojrzy jeszcze raz na dom, w którym kilka lat z nim mieszkała i dotrze do niej, że to wszystko idzie dalej i kręci się bez niej, to łatwiej będzie ostatecznie zamknąć ten rozdział. Ale, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, wyszło oczywiście inaczej. Zamiast czystej głowy miała w niej jeszcze większy mętlik, którego nie potrafiła uporządkować. I nie potrafiła też do końca o tym nie myśleć, co niesamowicie ją wkurwiało i frustrowało. Miała w sobie całkiem sporo negatywnych emocji w tym momencie, bo w sumie chyba je było łatwiej nazwać i określić niż jakiekolwiek inne emocje i uczucia, które potencjalnie mogła (ale na pewno tego nie robiła) żywić do byłego. A że znała kogoś, kto był w nieco innej sytuacji, ale jednocześnie w kilku podstawowych aspektach podobnej, bo chodziło i nadmiar emocji i uczuć skierowanych do faceta, dla którego podobno miało się być całym światem, ale jednak zmienił on po drodze zdanie, odwalając jakiś syf, który psuł im życie, to uznała, że zaproszenie Carson na popołudnie będzie wspaniałym pomysłem.
Miała dla nich atrakcję do wina, które chłodziło się w lodówce, bo temperatura nadal była cholernie wysoka. Miała całą partię naczyń, które schrzaniła i kilka talerzy robionych na zamówienie, których ostatecznie nikt nie odebrał. Zrobiła też — specjalnie dla Carson — meską figurkę, swoją drogą całkiem ładną, bo jednak się postarała dla niej (i dla swojego zajęcia myśli), która miała symbolizować jej męża. Wszystko to czekało na nie do roztrzaskania, dlatego też gdy z nią rozmawiała zaznaczyła jeszcze, że powinna się ubrać tak, aby ochronić nogi i żeby nie było jej żal, jeśli zniszczy ubrania, które będzie miała na sobie.
Pomyślałam, że zamiast tylko wyrzucać z siebie informacje o byłych facetach, którzy nas wkurzają, możemy też wyżyć się inaczej — poinformowała ją po tym, jak się już przywitały i mogły skierować się na tył domu, do ogrodu. — Dlatego poza winem mam to — wskazała na duży kwadrat grubej folii rozłożonej na trawie, na której było sporo naczyń, dwa młotki, dwie pary gogli ochronnych i rękawic oraz jakieś dwa pieńki, na których mogły układać rzeczy, które chciały rozwalić. — A to jest specjalnie dla Ciebie, jakbyś chciała na przykład roztrzaskać swojego męża na kawałki, ale głupio pójść za to do więzienia — podeszła do miejsca, w którym będą niszczyć i podała jej wspomnianą wcześniej figurkę ciemnowłosego mężczyzny.

Carson yael monaghan
pisanka — lorne bay
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
You were riding your bike to the sound of "It's No Big Deal" and you're trying to lift off the ground on those old two wheels. Nothing 'bout the way that you were treated ever seemed especially alarming till now, so you tie up your hair and you smile like it's no big deal
66

Co to w ogóle miało znaczyć - ubierz się tak, żeby nie było ci żal zniszczyć ubrań?
To może zabrzmieć dramatycznie (i dobrze, bo miało), ale na tym etapie Carson najchętniej zniszczyłaby już wszystkie ciuchy, jakie przywiozła ze sobą do Lorne. Nie mogła już patrzeć na te wszystkie sukienki, bluzki na ramiączkach i lniane szorty. Miała już serdecznie dosyć wszystkich par majtek i tych wyciętych skarpetek, które nadają się do noszenia latem do sneakersów (jeśli jesteś tym oszołomem, który zakłada kryte buty w czasie upałów - Carson się zdarzało). Nawet jej ulubione sukienki, za którymi tęskniła zimą i nie mogła się doczekać, aż znów je wyciągnie z szafy, teraz budziły w niej obrzydzenie. Nie było łatwo, ale zdołała już zaakceptować to, że trudno jej się połapać, jaki jest teraz miesiąc i w jakiej czasoprzestrzeni żyje, skoro po lecie przyszła jesień, a potem znów lato i teraz po prostu dryfowała sobie, nie za bardzo wiedząc, jaki jest dzień tygodnia. Za to ubrania? Jezu, nie pozwalajcie jej nawet zaczynać wywodu na ten temat. Aktualnie ciuchy były głównym powodem, dla którego Carson cieszyła się, że niebawem wraca do Anglii i powinna już pakować walizkę. Powrót do Londynu nie wzbudzał w niej jakiegoś szalonego entuzjazmu - głównie dlatego, że zaraz po przyjeździe będzie musiała spakować ich wspólne mieszkanie i w pojedynkę uporać się z przeprowadzką, a w międzyczasie spotkać się ze swoim wydawnictwem i zasugerować im, żeby lepiej zmienili datę premiery jej książki, bo to nie ma szans się udać. Była za to absolutnie szczerze podekscytowana na myśl o wszystkich tych botkach i rajstopach, o mięciutkich swetrach i ciemnych pomadkach, no i o spacerowaniu po mieście z ciepłą kawą. I o cynamonkach. Nazywając rzeczy po imieniu, jej marzenia były zwykłymi urojeniami, które mogły się sprawdzić wczesną jesienią, a nie w środku angielskiej zimy i pewnie zamiast spacerować wśród liści z ciepłą matchą, tydzień po powrocie wyląduje u lekarza z zapaleniem zatok, ale to problem przyszłej Carson.
Obecna Carson weszła do ogrodu Franky i mocno zmarszczyła czoło. W pierwszej chwili założyła, widząc te wszystkie naczynia, że ma pomóc przyjaciółce w sesji zdjęciowej jej produktów. Zatrzymała się dwa kroki od folii rozłożonej na trawie i wyglądała jak ktoś bardzo zagubiony. - Roztrzaskać? - powtórzyła, odruchowo chwytając prezent, a gdy spojrzała na figurkę, mogła tylko jeszcze bardziej wytrzeszczyć oczy. - Czy to jakiś ceramiczny odpowiednik voodoo? Czy zwyczajna rozpierdolka? - Franky była we własnym ogrodzie, w związku z tym Carson nie zamierzała jej oceniać. Zacisnęła palce na tym typie i zamiast od razu rozwalić mu łeb, spojrzała na kobietę. - Powiedział mi, że wciąż mnie kocha - powiedziała to tak żałośnie, jak sama się czuła. Nie pozostało jej nic innego jak westchnąć i pokręcić głową. - Co mogę rozwalić?

francesca y. swanson
oh deer what a year
carson
Tove, Leander
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Dla kogoś, kto zawodowo grzebał się w glinie, było to całkiem normalne. A przynajmniej dla Franky było to całkiem normalne i pewnie posiadała osobną półkę na rzeczy robocze, które zakładała do pracowni, żeby nie żałować, jeśli je pobrudzi czymś permanentnie. Jeśli jednak Carson potrzebowała pomocy przy niszczeniu swoich ubrań — mogła na nią liczyć. Najwyraźniej Francesca wybrała aktualnie sianie zniszczenia, więc mogła pomóc jej to wszystko spalić albo poplamić farbą olejną podczas rzucania balonami wypełnionymi nią w prześcieradła rozwieszone na jakiejś polanie albo w jej ogrodzie. Wszystko w sumie jedno. Miała w sobie tyle sprzecznych emocji po spotkaniu (spotkaniach właściwie) z Bookerem, że musiała to z siebie jakoś wyrzucić. Sztuka działała kojąco i pomagała na swego rodzaju przepracowanie emocji. Nie takie zupełne, niestety nie było tak, że psychologowie jej nienawidzili i tracili przez nią pracę, bo znalazła sposób na depresję i traumy, ale u mniej się to sprawdzało, gdy musiała coś przemyśleć. Ale zwyczajna rozpierdolka, jak to został ujęte przez Carson, była wyższą formą oczyszczenia ze złości. Szczególnie jeśli można było się już złościć tylko na siebie, a w przypadku Franky niestety tak właśnie było.
Dokładnie tak — przytaknęła bez zająknięcia, nie widząc w tym nic dziwnego. — I tak są do wyrzucenia, szkliwienie popękało — wzruszyła ramionami, no bo co miała zrobić? Była generalnie w teamie ludzi, którzy nienawidzili marnotrawstwa, ale przecież to nie tak, że nie będzie z tego żadnego pożytku. — Nie znam się na voodoo, ale dla mnie to suplement do terapii — wyjaśniła. Być może było to lekkie przegięcie, ale specjalnie nie dbała o to. Nalała im za to wina, żeby miał też pod ręką, podając do wolnej dłoni kieliszek Carson i ze swojego wypijając od razu tak z pół. A nie będę kłamać, że nalała im poprawną ilość, jakby były damami.
I zamierza Cię tak kochać na odległość? — zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc jaki był w tym sens. — Naczytał się Goethego i postanowił zagrać jakiegoś Wertera, cierpiącego z miłości? — jej mina wyrażała lekkie zażenowanie i sceptyzm względem tego, co mąż Carson postanowił jej powiedzieć.
Co chcesz, wszystko co jest na tej folii możemy rozwalić — odpowiedziała na jej pytanie, odstawiając swój kieliszek. — Załóż gogle i weź młotek, ale jak wolisz rzucać to też śmiało — nie będzie jej przecież ograniczać, niech sobie ulży tak, jak ma ochotę. Francesca sama założyła ochronne gogle na oczy i wzięła pierwszy talerz, aby zamachnąć się na niego z młotkiem. — Jak się z tym czujesz? — zapytała, zerkając na nią. — Smutna, wkurwiona, jedno i drugie? — na najszczęśliwszą nie wyglądała, więc tej opcji nie uwzględniła.

Carson yael monaghan
pisanka — lorne bay
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
You were riding your bike to the sound of "It's No Big Deal" and you're trying to lift off the ground on those old two wheels. Nothing 'bout the way that you were treated ever seemed especially alarming till now, so you tie up your hair and you smile like it's no big deal
Do tej pory miała problem z przyznawaniem, że czegoś nie wie albo że na czymś się nie zna - zupełnie jakby stał nad nią jakiś nauczyciel, gotów przyłapać Carson na nieprzygotowaniu. A może to nie jest coś, co wyniosła ze szkoły i co zostało z nią na dobre? Może przyswoiła to sobie dopiero w - tak zwanej - dorosłości, gdy spora część odbywanych przez Carson rozmów zawodowych polegało na udawaniu, że czytała książkę, o której właśnie rozmawia, gdy w rzeczywistości widziała tylko jedną recenzję i kilka zdjęć na Instagramie? Czasami musiała też zmyślać, gdy ludzie chcieli z nią rozmawiać o jednej z jej własnych książek - przecież kiedy Carson chciała poczytać dobrą powieść przed snem, nie sięgała wcale po jedną z własnych, a niesprzedane nakłady zalegały w jakichś magazynach, a nie w jej salonie. Często nie do końca pamiętała te stare książki, ale byłoby jej wstyd powiedzieć o tym otwarcie, dlatego miała dość nieźle opanowane: potakiwanie, uśmiechanie się w sposób, który sugerował, że całkowicie się zgadza oraz przekrzywianie głowy tak, by rozmówca Carson wiedział, że ma wątpliwości czy subtelne zmienianie wątków w rozmowie, która tylko na pozór wciąż toczy się na ten sam temat co chwilę temu. Ciężko zapomnieć o latach przyzwyczajeń (zwłaszcza tych średnio zdrowych), dlatego i tym razem - Carson pokiwała głową, zupełnie jakby doskonale wiedziała, co Franky do niej mówi. I jakby to wcale nie było tak, że szkliwo kojarzy jej się wyłącznie z wizytami u dentysty.
To było tak głupie, że prawie śmieszne. Dlatego Carson uśmiechnęła się - to była łatwiejsza opcja. Gdyby pozwoliła sobie teraz na bycie smutną i zaczęła płakać, mogłaby już nigdy nie przestać. - Jest lepiej. Albo gorzej - zależy od punktu widzenia, jak zwykle zresztą. Napiła się wina i spojrzała na Franky dość wymownie. - Powiedział, że mnie kocha i że za mną tęskni, więc ja spytałam, czy zamierza w tej sytuacji wrócić do domu. I wiesz co? Powiedział, że nie wie, dlatego zaczęłam naciskać i okazało się… - krótka pauza wynikała z tego, że Carson musiała wziąć oddech, a nie z tego, że próbowała teraz budować napięcie. - Okazało się, że on ma tu kupiony dom, ma warsztat… cokolwiek to znaczy… i jeszcze psa, więc wcale nie planuje nigdzie wracać - nie dała jej nawet odnieść się do tego, co Franky właśnie usłyszała, jak gdyby nie chciała ryzykować zmiany nastroju, gdy Carson postanowiła opowiedzieć to jako zabawną anegdotkę. Z tego powodu uśmiechnęła się teraz do kobiety, może trochę ironicznie. - Może naprawdę pora zacząć randkować z ludźmi w naszym wieku? Zawsze mówiłam, że on nie jest aż tyle ode mnie starszy, ale nie chcę teraz się mierzyć z pierwszymi oznakami demencji - to albo udar słoneczny, ale ta demencja - w całej trzydziestoletniej arogancji kogoś zbyt młodego, by dotknęła go lub kogoś z jego bliskich naprawdę - wydawała jej się po prostu bardziej atrakcyjna w opowieści.
Pytanie Franky było podchwytliwe, bo Carson wcale nie chciała się teraz nad tym zastanawiać. Albo może raczej: nie mogła. - Tak, że chętnie bym coś rozwaliła - przyznała. Gdy minęło już pierwsze zaskoczenie, pomysł Franky wydawał jej się coraz bardziej kuszący. Wzięła jeszcze łyka alkoholu, może próbując napić się na zapas, po czym odstawiła kieliszek i wymieniła go na gogle. Podeszła do jednego z pieńków i położyła na nim swój talerz. Posłała mu ostatnie spojrzenie, jak gdyby próbowała ocenić, czy da się go jeszcze uratować, po czym uderzyła.
Pierwszy raz, a potem drugi i trzeci, aż z naczynia została tylko garść drobnych kawałków, które do niczego się już nie nadawały, nawet do dalszego rozwalania. Wyprostowała się i spojrzała na Franky: - A ty czemu musisz dziś coś rozwalić? - spytała z miną kogoś, kto ma ochotę zadać dodatkowe pytanie - “Co tam u Bookera”?

francesca y. swanson
oh deer what a year
carson
Tove, Leander
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Była w stanie to zrozumieć, chociaż w jej przypadku zakres tego, co zawsze musiała wiedzieć był raczej okrojony i skupiał się na wszystkim, co kręciło się wokół sportu i przede wszystkim pływania. Dyscypliny, która od dziecka była jej przedstawiana jako coś ponad wszystko inne ze względu na wręcz fanatyczną miłość jej ojca. Dlatego też nawet wtedy, gdy jej pamięc absolutnie zawodziła, kiwała głową i potakiwała z uśmiechem, gdy ktoś wychwalał znanych pływaków z Australii albo dziękowała z wyćwiczonym zawstydzeniem i skromnością, gdy porównywał jej styl do kogoś innego ,wróżąc świetną karierę. Teraz jednak sprawy wyglądały inaczej i było to wyzwalające. Nagle okazało się, że wcale nie musi ani wiedzieć, ani się interesować, ani lubić rzeczy, które narzucają jej inni. Dojrzewanie do tej drogi zajęło jej zdecydowanie więcej czas niż pewnie większości osób w jej wieku, ale trudno. Teraz mogła strasznie wiele rzeczy najzwyczajniej w świecie pierdolić. I było to miłe. Ale oczywiście każda reguła ma swoje wyjątki, ta nie była pod tym wzlędem ani trochę inna.
Czekała względnie spokojnie na ciąg dalszy historii, marszcząc jedynie brwi, gdy usłyszała, że tak naprawdę trudno stwierdzić, czy było lepiej, czy może raczej gorzej.
Czyli tak naprawdę wie, ale pierdoli głupoty i zamiast mieć trochę godności i przyznać się do tego, że w sumie to nie, to mydli Ci dodatkowo oczy? — podsumowała go, absolutnie nie siląc się na jakąkolwiek wyrozumiałość względem męża przyjaciółki. Niechęć względem mężczyzny, którego nie znała jakoś wybitnie i aktualnie na samą myśl, że miałaby poznać trochę ją mdliło, aż się z niej wylewała. A może po prostu była to ogólnie niechęć do mężczyzn. — Co za pieprzony złamas — wulgaryzmy były jedynym słusznym wyborem w tym wszystkim, chociaż sama nie wiedziała, dlaczego to akurat złamas przyszedł jej w tym momencie do głowy jako pierwszy. Nie było to słowo, którego używała jakoś często, ale najwyraźniej było zarezerwowane na takie wyjątkowe okazje.
Może on miał jakiś wypadek w tym swoim warsztacie? Spadło na niego jakieś kowadło, silnik czy coś tam, cokolwiek on tam sobie w tym warsztacie robi? — wydawało się to nie najgorszym wytłumaczeniem na to wszystko. — Myślałam, że demencja dotyczy raczej takich ludzi, których człowiek już nie chce zabierać ze sobą z powrotem do domu, żeby bawić się w małżeństwo — ale może się nie znała. W końcu ona teoretycznie umawiała się z kimś w swoim wieku bardziej, ale niestety i tak nie mogła polecić tego z czystym sumieniem.
Zapraszam — po to właśnie tutaj były. Sama również założyła google, aby ochronić oczy i patrzyła, czując całkiem sporą satysfakcję już w tym momencie, jak Carson roztrzaskuje pierwszy talerz w drobny mak.
Bo okazuje się, że randkowanie z ludźmi w naszym wieku też może być chujowe — była wyraźnie zażenowana tym, co powinna powiedzieć na temat tego, co słychać u Bookera. — Booker na pewno mnie już nie kocha, chociaż nie wiem, czy to lepsze czy gorsze — mruknęła. — Widzieliśmy się dwa razy ostatnio — wzięła talerz obracając go w dłoni, jakby wzór na nim, który wyszedł gównianie, nagle wydawał się jej niezwykle interesujący. — Być może za drugim zupełnie przypadkiem pieprzyliśmy się na komodzie w przedpokoju — dodała, czując nawet, że odrobinę się rumieni. I to nie dlatego, że była jakaś pruderyjna. Ale jednak dlatego, że czuła się jak kretynka, że sobie na to pozwoliła. I z tym, że pieprzenie było chyba jedynym sensownym określeniem tego wszystkiego, bo przecież nie było tam miejsca na uczucia. No i przede wszystkim z tym, że to i tak nie było najgłupsze, co zrobiła. — A potem w kuchni na blacie, po tym jak zaproponował, że skoro seks nadal jest dobry, to czemu by tego nie kontynuować zupełnie bez uczuć — dokończyła. A potem roztrzaskała swój talerz, bardziej wkurwiona na siebie niż na niego tak naprawdę.

Carson yael monaghan
pisanka — lorne bay
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
You were riding your bike to the sound of "It's No Big Deal" and you're trying to lift off the ground on those old two wheels. Nothing 'bout the way that you were treated ever seemed especially alarming till now, so you tie up your hair and you smile like it's no big deal
Wzruszyła ramionami w odpowiedzi - trochę na znak, że nie wie, a trochę po prostu jako oznakę bezradności. Istniało pewne drobne ryzyko, że Carson spędzała w życiu już trochę za dużo czasu nie tylko na upijaniu się, ale również na obgadywaniu swojego parszywego męża z przyjaciółkami (a drugie tyle spędzała na myśleniu o typie, w takim razie nic dziwnego, że ktoś tu musiał przesunąć termin oddania książki…). Z tego powodu miała to już chyba przemyślane od każdej możliwej strony. - No tak, ale… - zaczęła z miną świadczącą o tym, że Carson doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bronienie Joeya jest w jej sytuacji co najmniej żenujące. - To nie jest tak, że on mnie do tego Lorne zapraszał, prawda? To znaczy… on tu mieszka, a ja po prostu przyjechałam. Nie prosił mnie o to ani nie mówił, że jeśli przyjadę, to on się zastanowi, czy może jednak nie wróci - nie była pewna, czy potrafi dobrze przekazać to, co teraz chodzi jej po głowie. A w gruncie rzeczy miała na myśli to, że decyzja została już podjęta. Kilka miesięcy temu rozstali się, a Joey wyjechał z miasta i od tamtej pory się nie kontaktowali. Klamka zapadła, a on nie miał żadnego moralnego obowiązku czekania na nią z nadzieją, że Carson za kilka miesięcy się namyśli - albo po prostu przepuści wszystkie oszczędności, jak przystało na rozsądną dorosłą - i przyleci do Australii. Oczywiście, potem wszystko się skomplikowało, gdy żadne z nich już podczas pierwszego spotkania w kawiarni nie potrafiło odłożyć emocji na bok i sprawnie załatwić spraw związanych z rozwodem, a zamiast tego ktoś postanowił wyznawać miłość swojemu byłemu. Wciąż uważała, że kolejność, w jakiej dostarczono jej informacje na plaży, nie była może najfortunniejsza, ale potrafiła też dostrzec, że wcale nie padła ofiarą jakieś podłej manipulacji czy spisku. No, a przynajmniej potrafiła to dostrzec tak długo, jak nie rozmawiała z Joeyem, wtedy po prostu głupio nie skorzystać z okazji i mu tego nie wypomnieć.
- Nie wiem nawet, czym jest kowadło - przyznała zgodnie z prawdą. A potem powinna chyba dostać jakiś order z ziemniaka (albo pizzy) za bycie dzielną, bo udało jej się uśmiechnąć do Franky. - Nie musisz od razu bawić się w małżeństwo, jeśli chcesz zabrać kogoś do domu, hm? - w takiej sytuacji nie trzeba nawet za długo z typem rozmawiać. Biedna Carson, myślała, że jest taka mądra, bo nie usłyszała jeszcze, jakie cyrki wyprawiają się z Bookerem i że gdy ona sama bawi się w teoretyczkę, Franky zgłębia temat od strony praktycznej.
Kiedy usłyszała o tej komodzie w przedpokoju, pokiwała głową z miną, która mogła wyrażać uznanie. Dość szybko jednak jej wyraz twarzy się zmienił i można było go opisać tylko jednym słowem: Carson miała minę mówiącą Ojej. Nie wiedziała, jak zareagować, tym bardziej, że Franky nie wyglądała na szczególnie dumną z podjętych decyzji życiowych. Wybrała więc najgłupsze z możliwych pytań: - A… a Booker się chociaż przebadał? - no sorry, ale zdecydowanie powinien, nie pora udawać, że jest inaczej. Westchnęła. - Czekaj, czy ty w ogóle chcesz to kontynuować w ten sposób? - to po potencjalnym weneryku wydawało jej się drugą najważniejszą kwestią.

francesca y. swanson
oh deer what a year
carson
Tove, Leander
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Była chyba ostatnią osobą, która mogła ją w tej kwestii oceniać. Sama była mistrzynią szukania wymówek na swoje beznadziejnie głupie zachowanie w kwestiach związkowych. Była też tak sama gówniana jak ona w wyciągnie wniosków ze swoich przemyśleń. Może powinna więcej obgadywać Bookera i samą siebie, przyznając się do tego, że ją ewidentnie popierdoliło i chyba z chuja spadła (albo: dawno nie spadła, dlatego tak ją ciągnęło do jego penisa), to cokolwiek do niej dotrze? Przypadek Carson dawał na to marne nadzieje, skoro wałkowała to już wielokrotnie, a i tak wyglądała na równie zagubioną, co Franky.
Mieszka. Ja też i czy daje mi to prawo uznać, że Booker ma sobie stąd wypierdalać, żebym nie musiała go oglądać? No nie bardzo — no dobra, nie był to do końca dobry przykład, bo Booker też tu mieszkał, nawet dłużej niż ona, ale wszystko jedno. — Nie jest tu jakimś pieprzonym burmistrzem, który ma klucze do miasta i może ustalać, kto powinien, a kto nie tu przyjeżdżać. Na szczęście, bo burmistrz kutas to na pewno gówniana sprawa — tak uważała dokładnie, dlatego też podzieliła się z nią tą myślą. — A powiedział Ci chociaż, jak już przyjechałaś, że chciałby, żebyś została? — zadała to pytanie bez większego przemyślenia, więc nie zrobiła tego przesadnie ostrożnie, a chyba powinna. W końcu to też dość mocno pokazywało jego nastawienie do tego wszystkiego i mogło dodać mu sporo punktów w rankingu na najgorszego byłego typa albo kilka odjąć. Ale niewiele, niech nie myśli, że nagle okaże się godny określenia go porządnym. 
Czymś, co mogłoby mu spaść na głowę jak na postacie z kreskówek. Może by wtedy mu się tam coś ułożyło — wzruszyła ramionami, bo więcej na temat kowadła nie musiały chyba w tym momencie wiedzieć. Joey nie zasługiwał na taryfę ulgową. I bardzo łatwo było jej w tym przypadku brać w stu procentach stronę Carson, nie widząc do końca nic złego w jej zachowaniu. W tym, że tu przyjechała, na przykład. Było to w końcu też jej rodzinne miasteczko, nie przeniesie nagle całej swojej rodziny magicznie na inny kontynent albo chociaż do innego miasta, bo jej nie do końca były mąż się tu znowu przeprowadził i może nie chciał jej oglądać. 
To prawda. Śluby jakoś mnie nie ciągną, po co ryzykować, że znowu ktoś, zamiast wkładać pierścionek na palec, wsadzi penisa w cipę swojej byłej — rzuciła takim tonem, jakby była to strasznie wesoła anegdotka, którą Franky dawno sobie poukładała i dotarła do tego magicznego etapu, o którym wszyscy mówili w ramach żenującego pocieszenia, czyli jeszcze będziesz się z tego śmiać. Nadal nawet nie wierzyła w istnienie takiego etapu. 
Kurwa, nie wiem — przyznała, robiąc dość zaskoczoną minę. Nie z powodu tego, że Carson o to zapytała. Tylko dlatego, że ona sama, niby taka odpowiedzialna i mądra, nie pomyślała ani przez chwilę, że powinna się tym zainteresować. — Mam nadzieję, bo nic od niego nie chcę, a już na pewno nie weneryka — to drugie się zgadzało, ale z tym nic to chyba mocno przesadzała. 
Wszystko byłoby o wiele prostsze, gdybym wiedziała, czego chcę — mruknęła, przestając trzaskać zastawę i ściągając swoje gogle ochronne. — Może nie byłabym taka żenująca wtedy — tak, to chyba frustrowało ją najbardziej. Jak bardzo żenująca i żałosna w tym wszystkim była.

Carson yael monaghan
pisanka — lorne bay
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
You were riding your bike to the sound of "It's No Big Deal" and you're trying to lift off the ground on those old two wheels. Nothing 'bout the way that you were treated ever seemed especially alarming till now, so you tie up your hair and you smile like it's no big deal
- Kutas też może być kompetentny - zauważyła, tak dla porządku obrad i sprawiedliwości dziejowej. Może nie mówiła teraz konkretnie o Joeyu (bo nie przypominała sobie nigdy rozmowy o tym, że chciałby zostać burmistrzem Lorne, z drugiej strony - może jeszcze kiedyś ją zaskoczy, skoro tego, że kupi dom i ten tajemniczy warsztat również się nie spodziewała), ale wydawało jej się, że okropny charakter nie musi gwarantować braku kompetencji. Tak samo jak bycie miłym nie oznacza od razu, że znasz się na swojej robocie - to drugie budziło w niej za to lekki podziw, bo samej Carson bycie miłą wychodziło, no cóż, różnie.
Zmarszczyła czoło, trochę zaskoczona tym pytaniem. Nie tylko dlatego, że chyba nikt do tej pory nie zadał jej go równie bezpośrednio, ale dlatego, że ona sama się nad tym nie zastanawiała. Nie oczekiwała, że Joey będzie chciał, żeby została. Założyła raczej, że w Lorne Bay będzie tak jak w Londynie, gdzie możesz spokojnie mieszkać w tym samym mieście co twój były i nigdy go nie spotkać. - On wcale nie chce, żebym ja zostawała - wyjaśniła wreszcie, niemal rzeczowo. - To… nie wiem, czego on chce, skoro sam chciał się ze mną spotkać w Lorne, ale… to nie tak, że on chce, żebyśmy do siebie… wrócili - powiedziała, krzywiąc się lekko, bo mówienie takich rzeczy na głos wciąż brzmiało trochę idiotycznie: przecież nie nauczyła się jeszcze mówić o tym, że nie byli już małżeństwem, a co dopiero o jakichś powrotach. - Widocznie nie chodzi o samo miasto i on po prostu nie chce… mnie - wzruszyła lekko ramionami i uśmiechnęła się do Franky, żeby nie było wątpliwości, że Carson jest z tym stuprocentowo okej. Pełen luz.
- Nie wszyscy są chujami - próbowała chyba przekonać i siebie, i Franky, dlatego zaraz uśmiechnęła się. - Tak przynajmniej słyszałam. Że nie wszyscy wracają do swoich byłych albo wynoszą się na inny kontynent - nie wiedziała, co sądzi o tym, że zamienia się teraz w bohaterkę jakiegoś taniego serialu, która naprawdę nie ma lepszych rzeczy do robienia w życiu niż tylko gadanie o kolesiach, ale co zrobić. Nie uważała też - naprawdę! - że każdy musi sobie znaleźć faceta albo kobietę, żeby być szczęśliwym, chodziło jej tylko o to, że gdyby Franky chciała wrócić do randkowania, wciąż może trafić na kogoś miłego. Bo sama Carson chyba nie chciała, miała dosyć podobnych atrakcji na długo.
Musiała włożyć nieco wysiłku, ale chyba udało jej się zapanować nad twarzą i patrzeć na przyjaciołkę ze spokojem (a nie z miną pod tytułem to może się lepiej, kurwa, dowiedz). Uśmiechnęła się nieco krzywo: - Weneryk to chyba i tak lepsza opcja, jeśli już musi ci coś przekazać w trakcie seksu - chorobę wyleczysz, ciąża komplikowała życie nieco bardziej.
- Wcale nie jesteś żenująca - powiedziała, bo musiała przecież bronić honoru ich obu. Zdjęła na chwilę swoje okulary ochronne, skoro z rozpierdolki przeszły na chwilę do rozmowy i sprawdziła, czy żadne resztki naczynia nie zostały na jej stołku, zanim na nim usiadła (a głupio, gdyby Franky musiała potem zabrać Carson z krwawiącym tyłkiem do szpitala, prawda). - Dobra, a czego mogłabyś chcieć? Jakie mamy opcje? - spytała.

francesca y. swanson
oh deer what a year
carson
Tove, Leander
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Uniosła lekko brwi, ale nie mogła się nie zgodzić z tym stwierdzeniem.
Dobrze, jak jest chociaż trochę. Inaczej staje się zupełnie bezużyteczny — tylko tak sobie dynda między nogami typa, a pożytku z tego nie ma żadnego. I wtedy można być nawet miłym, ale wiadomo, że nic z tego nie będzie, bo mili faceci bez kompetentnego kutasa mogą jednak mieć spore problemy z zaspokojeniem podstawowych potrzeb swoich i drugiej strony przede wszystkim.
Powiedział Ci, że nie chce? — spojrzała na nią zszokowana i wzburzona jednocześnie, uznając to za jeszcze bardziej haniebne z jego strony. Typ najwyraźniej chciał mieć solidną trumnę, bo oto dawał kolejny gwóźdź do wbicia w nią, a konstrukcja i bez niego trzymała się naprawdę nieźle. Być może sporo roboty robiło tutaj wkurwienie Franky, które w tym momencie naprawdę sięgało zenitu. Ale nie jej wina, że ostatnio miała wrażenie, że na jej drodze świat nie chce postawić żadnego normalnego typa. Jeden kocha, ale nie chce. Drugi chce, ale nie kocha. Tamten zajechał jej drogę na parkingu, przez co o mało nie potrąciła staruszki z wózkiem i zamiast przeprosić, pokazał jej faka i odjechał. A jeszcze inny popełnił zbrodnię, którą trudno wybaczyć, czyli wepchnął się przed nią, aby ukraść ostatnią paczkę jej ulubionych czipsów. No skandal. — Czyli kocha Cię i nie wie, czy wraca, ale w sumie wie, że nie wraca, ale jednocześnie nie chce żebyś została? — podsumowała to, bo jednak potrzebowała zebrać to w całość. Liczyła, że dzięki temu może jakoś to zrozumie, ale niestety, nie stało się tak. — To popieprzone. Może wyślij go na jakieś badania, bo może typowi jakaś część mózgu przestała działać — czy któraś konkretna była odpowiedzialna za rozsądek? Nie była pewna, ale jeśli tak, to wiadomo, co u Joey’a szwankowało.
Jakby do niej wrócił to byłoby prostsze. Łatwiej byłoby uznać po prostu, że sprawa zamknięta czy coś, chyba — no okej, może wtedy wcale by nie było łatwiej, ale teraz jej się tak wydawało. Wtedy miałaby pewność, że nie ma co ratować. A skoro tylko się z nią przespał, a potem przepraszał i rzeczywiście po ich rozstaniu nie wrócił do tamtej, to czuła, że powinna poddać to pod milion wątpliwości. I faktem było, że nie należało definiować swojego szczęścia przez to, czy było się w związku albo stałej relacji romantycznej. Ale takie podejście było o wiele prostsze, gdy się nikogo nie kochało. A nie wtedy, gdy nadal się kochało, ale do końca nie było się kochanym albo gdy po prostu zrobił się straszny syf i było się kochanym na nieodpowiednich zasadach.
Brnąć w dziwny układ dla dobrego seksu albo dać sobie z tym spokój, co zapewne jest zdrowsze ale na pewno mniej przyjemne? — tylko te dwie rzeczy przychodziły jej do głowy w aktualnych realiach i przy posiadanych w tym momencie informacjach na temat jego podejścia do sprawy.

Carson yael monaghan
pisanka — lorne bay
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
You were riding your bike to the sound of "It's No Big Deal" and you're trying to lift off the ground on those old two wheels. Nothing 'bout the way that you were treated ever seemed especially alarming till now, so you tie up your hair and you smile like it's no big deal
W odpowiedzi na uwagę o tym, że niesprawny seksualnie penis na nic się już nie przyda, po prostu się uśmiechnęła do Franky. Carson przez ostatnie lata zrobiła się bardzo… banieczkowa. Może - na jej usprawiedliwienie - ciężko być zajmującą się literaturą trzydziestolatką w dużym mieście i tego uniknąć. Z jednej strony: przez ostatnie lata poznała sporo tych wszystkich progresywnych publicystów, otwarcie queerowych krytyczek, ludzi płynnie podchodzących do kwestii używanych obecnie zaimków i wszystkich tych sfrustrowanych ludzi, którzy pomstowali na białych, starych facetów dominujących w świecie i branży. Z drugiej: nauczyła się już, jak niewiele trzeba, żeby ktoś poczuł się urażony. Obie te rzeczy (i jeszcze to, że Carson całkiem lubiła się kłócić z ludźmi, choć na szczęście powoli wyrastała już z pyskówek z obcymi ludźmi w internecie) sprawiały, że niejako z automatu mogła opowiadać o osobach piszących zamiast o pisarzach, powtarzać wszystkie te zasłyszane mantry, że życie seksualnie nie jest żadnym wyznacznikiem, że nie powinno się zawstydzać mężczyzn z powodu małego penisa ani żadnych innych trudności z seksem… I obwiniać za wszystko białych, czterdziestoletnich, hetero facetów, oczywiście. To ostatnie, jak widać, praktykowała nie tylko w sieci, ale również w życiu prywatnym. I na tym wolała się chyba zatrzymać, zamiast wdawać się teraz w poważne dyskusje światopoglądowe.
Szkoda tylko, że cała ta jej mądrość znikała, gdy chodziło o jej własne małżeństwo. Wzruszyła lekko ramionami. - Nie powiedział, że chce, a to chyba to samo? - tak jej się wydawało: że gdyby mu zależało i chciał zatrzymać Carson w miasteczku, to zwyczajnie by o tym powiedział. Dlatego teraz starała się przypominać samej sobie, że… to okej, jeśli Joey nie chce. Rozstali się już kilka miesięcy temu, nie miał żadnego obowiązku na nią czekać. Mógł układać sobie życie w Lorne i nie chcieć, żeby Carson dalej była jego częścią. Było to bardzo trudne do przełknięcia, ale na takim chłodnym, logicznym poziomie, była w stanie to zrozumieć.
To trochę idiotyczne, ale odczuwała niemal ulgę, słuchając Franky. Chyba dobrze było wiedzieć, że Carson jednak nie zwariowała do reszty i że inni ludzie też nie rozumieją nic z tego, co się dzieje między nią a Joeyem (a może raczej: co się nie dzieje). Uśmiechnęła się lekko, z pewnym trudem. Dopiero gdy ktoś inny powiedział to na głos, łatwiej było dostrzec, że to nie ma większego sensu. I że to wszystko układa się w jakąś logiczną całość - nie chce wracać, nie chce, żeby Carson została, nie chciał jej - gdyby nie to przeklęte kocham cię. Westchnęła. - Wiesz, on… ja mu to powiedziałam pierwsza. Powiedziałam, że go kocham - skrzywiła się nieznacznie. - Nie jako “kocham cię, więc wróć”, ale byłam trochę pijana, on był bez koszulki, więc mu powiedziałam, że za nim tęsknię i że to chujowo, że wciąż go kocham, skoro on mieszka w Australii. Więc… więc zakładam, że mógł po prostu próbować być uprzejmy. I odpowiedział mi tym samym. Nawet jeśli… - zacięła się na chwilę i wypuściła powoli powietrze z płuc. - Nawet jeśli tak naprawdę już mnie nie kocha - albo nie kochał jej nigdy, zwyczajnie podobało mu się, że Carson była młoda i niewymagająca. W końcu gdyby powiedział jej dziewięć lat temu, że chce wrócić do Lorne, pewnie nawet nie zająknęłaby się na temat tego, że to okropny pomysł i poszłaby się pakować, żeby jechać za nim
- Okej, pewnie tak - przytaknęła i coś jej przyszło do głowy. Zmarszczyła czoło. - A… a właściwie to wiesz, czy Booker utrzymuje kontakt też z nią? - skoro widocznie lubił uprawiać seks głównie ze swoimi byłymi dziewczynami, nie było to chyba tak bezpodstawne pytanie. - I w ogóle: uprawiacie też seks z innymi ludźmi czy tylko ze sobą? - i czy w ogóle to ustalili? Byłoby pewnie trochę głupio, gdyby okazało się, że Franky nie romansuje z nikim innym, za to Booker wsadza każdej swojej byłej, z którą chodził od czasów szkoły średniej. Tyle dobrze, że miał niewiele ponad trzydzieści lat, lista byłaby o wiele dłuższa, gdyby Booker miał na przykład pięćdziesiątkę (ale obie wiemy, że faceci w tym wieku to raczej typ Carson).
Uśmiechnęła się lekko i sięgnęła po swój kieliszek. - Wiem, że Lorne Bay nie jest szczególnie duże - zaczęła - ale wierzę, że jednak znalazłby się tu jeszcze jakiś inny facet, z którym mogłabyś uprawiać dobry seks. A jeśli nie, to poszukamy w Cairns - uśmiechnęła się szerzej.

francesca y. swanson
oh deer what a year
carson
Tove, Leander
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Poważne rozmowy na temat światopoglądu były ostatnim, czego Franky aktualnie potrzebowała — szczególnie że nie tylko był to temat rzeka, ale przede wszystkim też kwestia złożona i często różniąca się zaledwie niuansami. I o ile mogłaby się zgodzić z tym, że nikogo zawstydzać nie należy w powodu jego wymiarów, umiejętności i możliwości — również w kwestiach seksualnych — to jednak nie zgodziłaby się, że życie seksualne nie jest wyznacznikiem, bo często było. Wszystko zależy od tego, czego dana osoba potrzebowała i dla niej była to kwestia nie podlegająca dyskusji. Dla niej seks zawsze był istotną częścią relacji romantycznych zarówno z kobietami, jak i mężczyznami. W czasach, gdy intensywnie trenowała zdarzało się nawet, że jedyną, bo stanowiło to nie tylko istotną przyjemność, ale też skuteczny sposób rozładowania stresu i napięcia. Rozpoczynanie dyskusji, w której na większość opinii można było zbić klasycznym to zależy brzmiało z kolei jak coś, co sporo napięcia i frustracji może powodować, a tego miała aktualnie pod dostatkiem. Dostarczała sobie ich sama bardzo sprawnie i nie potrzebowała najwyraźniej w tym zakresie pomocy.
Nie wiem. Może. Z drugiej strony nie powiedział, że nie chce — więc idąc tym tokiem, że skoro nie mówi, że chce, to nie chce, to skoro nie mówi, że nie chce, to jednak chce? Komunikacja międzyludzka to jednak skomplikowana sprawa. Szczególnie gdy się nie mówi i trzeba wszystkiego się domyślać. Przez własne lęki, kompleksy i obawy łatwo było domyślać się czegoś, co było najgorszą możliwą opcją, a nie tą najbardziej prawdopodobną. Mogły sobie przybić piątkę.
Myślisz, że ludzie naprawdę są do tego zdolni, żeby mówić komuś, z kim byli tyle czasu, kocham Cię, żeby było milej? — skrzywiła się i aż nawet lekko wzdrygnęła. — Z grzeczności? To przecież tak cholernie okrutne, że nawet nie umiem znaleźć skali na to, jak bardzo — brzmiało to po prostu nieludzko. Szczególnie w takiej sytuacji, o jakiej mówiła Carson, gdy była dość bezbronna i mocno odsłonięta przed nim z tym wszystkim, co czuła, nieco pijana i podatna na niego, czego nie mógł przecież nie zauważyć, skoro znał ją nie od wczoraj, prawda? Zrobiło się jej aż dziwnie na żołądku na samą myśl o tym, że istnieli ludzie, którzy rzeczywiście mogli tak postępować.
Wiem, że nie — może lubił uprawiać seks z jedną byłą jednocześnie, bo bał się, że pomyli imiona. A mówienie kicia na Franky nigdy dobrze nie działało, więc odbierało mu to jedną wygodną opcję. — Mamy wspólnych przyjaciół — dodała w ramach wyjaśnienia skąd wie, bez cienia wstydu. O dziwo wcale nie czuła się z tym źle, że gdy ktoś chciał jej coś na ten temat powiedzieć, to słuchała. A czasami nawet wypytywała, bez większego celu. Chyba. Chociaż może tak naprawdę po to, aby sobie samej dowalić na różne sposoby, co było możliwe zarówno przy opcji, w której Booker wraca do swojej byłej, z którą ją zdradził (bo najwyraźniej była lepsza), jak i przy tej, w której ich relacja się ucina przy tym jednorazowym, sentymentalnym numerku (bo najwyraźniej Franky znaczyła dla niego tak mało, że nie miał oporów, aby przekreślić ich związek dla takiej przygody).
Też zamierzasz szukać? — zapytała, dolewając im wina. To nie tak, że Francesca przez ostatni rok żyła w celibacie. Zamknęła się w domu na kilka tygodni po rozstaniu, ale dość szybko przeszła przez kolejne fazy żałoby po związku, w tym tej, w której najzwyczajniej w świecie była puszczalska (i nie uważała, aby było w tym coś złego, w końcu najpierw pamiętała, aby z Bookerem się rozstać, w przerciwieństwie do niego). Ale najwyraźniej ostatecznie okazała się ckliwą romantyczką, dla której seks bez miłości nie był aż tak satysfakcjonujący i dobry. Tego jednak na głos nie powiedziała. Za to potłukły jeszcze trochę talerzy, zostawiając ten bałagan w jej ogrodzie, aby pójść do środka i wypić więcej wina i kontynuować swoje rozmowy na temat relacji i miłości, oparte na przypuszczeniach, które bardzo łatwo traktowało się jako fakty.

koniec, Carson yael monaghan <3
ODPOWIEDZ