Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
#6

Gilbert na brak pracy zazwyczaj nie narzekał. Bardziej na jej jakość. Nie lubił śledzić niewiernych żon, czy mężów, choć wiedział, że cała reszta spraw wiąże się z ludzkimi dramatami, których nikomu nie życzył. A już na pewno nie swoim bliskim, osobom, które znał, choćby z widzenia. Nikomu nie życzył źle, nie wyczekiwał, aż komuś noga podwinie się w jakiś dziwny sposób, gdzie byłoby co sprawdzać, czy dochodzić prawdy.
Może dlatego cieszył się, że sama agencja, w której pracował znajdowała się w Cairns i stamtąd pojawiała się największa liczba klientów? W związku z tym nie znał osobiście tych osób i łatwiej było pracować nad sprawą, nie mając osobistych odczuć. Zawsze się angażował, ale jak znał ofiarę, czy zleceniodawcę, to pracowało się inaczej. Choć czasem te znajomości wiele dawały. Ostatnimi czasy pracował trochę nad jedną sprawę, ale trochę tak... charytatywnie, bo oficjalnego zlecenia nie było. Pracował nad tym!
Może i mógłby pytać Alice o jakieś wskazówki, może powiedziałaby coś, co by mu pomogło - w końcu znała rodzinę, nad którą się pochylał, ale absolutnie nie zamierzał tego tematu poruszać w trakcie tego spotkania. Z jakiegoś powodu nie chciał nic mówić na ten temat, tak jakby to, o czym rozmawiali z Blanche, musiało pozostać tajemnicą. Musieć, to nie musiało, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że lepiej trzymać to pomiędzy nimi.
Zwłaszcza, że z Alice i tak mieli o czym rozmawiać. Nie tylko o tym, co spotykało ich w codziennym życiu, w końcu znali się od czasów licealnych, jeśli nie wcześniej. Gilbert miał zarówno starsze jak i młodsze rodzeństwo, przez co Zeimerowie z widzenia i opowieści mogli znać niemal całe miasteczko. Wiadomo, niektóre osoby zna się lepiej, inne gorzej. Najczęściej ważny jest właśnie punkt zaczepienia, a Alice i Gilbert zdecydowanie go posiadali.
Dlatego też to do niego kobieta przyszła, gdy zdarzyła się katastrofa, która miała wpływ na jej życie, czy szczęście. Strata narzeczonego musiała być traumatycznym przeżyciem, okropnym. Strata strażaka, jednego z nich, mieszkańca Lorne Bay musiała dotknąć wielu mieszkańców, całe miasteczko o tym wiedziało, ale to Alice zdecydowanie przeżywała to najgorzej, mając ku temu prawdę. Gilbert starał się dowiedzieć wiele na ten temat, sprawdzić, czy pożar to był na pewno wypadek, czy dało się temu zapobiec i tak dalej. Niczego wielkiego się nie dowiedział, być może jeszcze nie. Jednak to nie miał być główny powód ich spotkania. Gilbert nie był wielkim fanem świąt i był zachwycony tym, że kobieta dała się zaprosić gdzie indziej, niż na jarmark. Mieli się spotkać niezobowiązująco, pewnie ostatni raz w tym roku. Przed nimi czekała tylko świąteczna gorączka, świąteczne spotkania i szaleństwa sylwestrowe. Choć on sam planów żadnych nie miał. Nie należał do imprezowych osób.-Hej, przepraszam, że się spóźniłem, korki na mieście-powiedział. On naprawdę spędzał mnóstwo swojego czasu w aucie, jeżdżąc wte i wewte, czy po prostu w nim siedząc i czekając. Jednak za nic nie przeprowadził by się tam, nie jego klimaty. Wolał być w niewielkim miasteczku, które znał na wylot.-Nie spodziewałem się, że spotkamy się jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że nic się nie stało?-zapytał, siadając na krześle naprzeciwko Alice.

Alice Hayes
Agentka nieruchomości — Chamberlein Development Cairns
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Agentka nieruchomości, która przed rokiem straciła narzeczonego w pożarze. W ramach zemsty uwiodła Damien, ale ostatnio coraz częściej gubi się w swoich własnych kłamstwach i sama nie wie już, co jest prawdą, a co nie.
s z e ś ć

Prawdę mówiąc, Ali wiedziała całkiem sporo o ludzkich dramatach. Minione dwa lata nie były dla niej łatwe. Najpierw straciła swoje nienarodzone dziecko, a kilka miesięcy później odszedł także jej ukochany narzeczony. Śmierć Marka była dla niej ostatecznym ciosem i stanowiła w jej życiu pewnego rodzaju punkt zwrotny. Od tamtej chwili nic nie było już takie samo. Choć od tragicznych wydarzeń minął rok, Ali dalej w pełni nie stanęła na nogi. Nie była dawną samą i nie sądziła, żeby jeszcze kiedykolwiek mogła stać się tą samą osobą, co dwa lata temu. Chyba za dużo przeszła. Jej codzienne życie płynęło spokojnym rytmem. Żyła w zgodzie z rodzinną, którą sobie wypracowała. Wstawała rano, szła do pracy, robiła trening, spacerowała z psem. Kiedy miała nieco więcej energii, spotykała się z przyjaciółmi. Takie dni nie zdarzały się jednak często.
Kilka miesięcy temu w jej życiu pojawił się Damien, którego poznała na domówce u swojej dobrej koleżanki. Początkowo ich relacja była niewinna i miała jedynie koleżeński charakter. Finalnie jednak wylądowali na randce. Wszystko szło zgodnie z planem dopóki Ali nie dowiedziała się, że Damien miał coś wspólnego z pożarem, w którym zginął jej narzeczony. Tak właściwie dowiedziała się tego dzięki pomocy Gilberta. Mężczyzna nie przekazał jej za wielu szczegółów, Ali sama sobie je dopowiedziała i wpadła na okrutny plan. Postanowiła, że rozkocha w sobie Damiena i złamie mu serce. Po drodze pojawiły się pewne komplikacje. Zakochała się i zrozumiała, że mężczyzna w gruncie rzeczy nie był złą osobą. Obecnie była zagubiona. Nie wiedziała, jak powinna się z tego wyplątać.
Dzisiejsze popołudnie, a właściwie wieczór Ali spędzała w towarzystwie Gilberta. O dziwo, poczuła potrzebę, żeby wyrwać się z domu i z kimś pogadać. Umówili się w pobliskiej pizzeri. To Hayes jako pierwsza dotarła na miejsce spotkania, więc zajęła stolik i zamówiła dla siebie coś do picia, ponieważ dzień był bardzo upalny.
— Niczym się nie przejmuj, korki potrafią być naprawdę upierdliwie — przyznała i tylko machnęła ręką, ponieważ z własnego doświadczenia doskonale znała tego typu sytuacje.
— Cieszę się, że znalazłeś dla mnie czas. W międzyczasie zamówiłam sobie coś do picia, ale lepiej mów, co u ciebie — zagaiła i upiła spory łyk schłodzonej lemoniady. Uważnie spojrzała na Gilberta i obdarowała go przyjacielskim uśmiechem.

Gilbert Zeimer
Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
Gilbert totalnie wierzył, że są zdarzenia, niekoniecznie negatywne, czy dramatyczne, tylko po prostu ważne, które zmieniają człowieka. Jednak to, co się stanie, jak te zmiany będą wpływać na osobę, w głównej mierze zależy od osoby. Jedna osoba zawsze, niezależnie jakie ciosy dostała, będzie wychodzić bez szwanku, jedynie z zadrapaniami, a dla kogoś innego ciężko będzie się podnieść. Nie można było oceniać i Gilbert zdecydowanie należał do osób, które nie zwracały uwagi na to... Może inaczej. Gilbert wiedział, że nie ma nic złego w każdym z tych podejść i to nie zawsze zależy od chęci. Jeśli ktoś był dla niego ważny, to zawsze starał się być przy tej osobie. Był dobrym gościem, może nawet nieco zbyt dobry na to, aby sobie dawać jakoś radę w dzisiejszym świecie. Nie szedł po trupach do celu, ani zawodowego, ani osobistego. Był grzecznym, spokojnym gościem, który wszystko widział, oceniał w głębi duszy, ale nie komentował na głos.
Dlatego też bez zająknięcia wspierał Alice, gdy przechodziła przez ciężkie chwile. Może jak straciła faceta nieco bardziej, niż jak straciła dziecko, ale chyba ich relacja na to wpłynęła. Nie widział najmniejszego problemu w tym, aby przysiąść trochę nad wypadkiem Marka, aby dowiedzieć się co i jak. Nie chodziło przecież o pozywanie, czy oskarżanie o cokolwiek (przynajmniej tak się wydawało Zeimerowi). Gdyby wiedział, że kobieta ma jednak swój plan na to, na zemstę, to nie byłby zadowolony. Uważał, że takie plany były dość... szczeniackie. I on niekoniecznie chciałby się do tego przykładać. Jednak jak to mówią najwięksi uczeni - mniej wiesz, lepiej śpisz. Tak więc Gilbert na razie spał spokojnie. A może tak już będzie na zawsze?
-Dzięki. Tak czy siak nie lubię się spóźniać-przytaknął. No wiadomo, tak naprawdę to oczekiwał takiego przyjęcia. Przeprosiny było czysto kurtuazyjne, bo było to coś, na co nie miał namniejjszego wpływu. Mógłby co prawda szybciej stać w tym korku, ale czy naprawdę spowodowałoby, że pojawił by się w pizzerii szybciej? Iście wątpliwie. Z resztą, tak naprawę umówili się w takim miejscu i porze dnia, że nie musieli patrzyć na zegarki. Nie był to seans filmu, który rozpocząłby się bez nich, czy też żadne z nich nie miało wielu planów na resztę tego wieczoru.
-Niczym się nie przejmuj. Co sobie zamówiłaś?-zapytał. Był samochodem... Nie, nie. Był detektywem, ale przyjechał samochodem. Co prawda nie było to jakiś bardzo daleko od jego domu, więc mógłby zamówić piwko, ewentualnie siedem i wrócić na piechotę. Jednak był zdecydowanie zbyt leniwy na to, aby rankiem wracać po auto. No i nie był alkoholikiem, więc spokojnie sobie odmówi alkoholu. Może mieli za to jakieś ciekawe mrożone herbaty? On osobiście był zbyt leniwy, aby coś takiego w domu mieszać. No chyba, że zapomniał o tym, że zalał herbatę i miał mrożonego earl greya.
-U mnie, hmmm.... Nie wiem. Nie powiem, że stara bieda, ale na nadmiar atrakcji nie mogę narzekać. Na szczęście tych negatywnych też-w zabobony nie wierzył, bardziej symbolicznie odpukał  knykciami w blat stołu, przy którym siedzieli. I tak na bank było to malowane, bejcowane czy lakierowane, więc chyba z odczyniania złego uroku wyszłaby wielka kupa. No, a też nie zapominajmy, że Gilbert będzie miał czarnego kota, więc nie raz sierściuch przetnie mu drogę i cóż, będzie musiał Zaimer jakoś żyć. -W ogóle, to bardzo dobrze wyglądasz. Byłaś na jakimś urlopie? Taka wypoczęta, rumiana-uśmiechnął się. No dobry chłopak z niego był, mógł powiedzieć komplement swojej dobrej koleżance i nie widział w tym żadnego problemu. A to miło było coś takiego zobaczyć, zwłaszcza, że pamiętał jak jakiś czas temu była w naprawdę słabej formie.

Alice Hayes 
Agentka nieruchomości — Chamberlein Development Cairns
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Agentka nieruchomości, która przed rokiem straciła narzeczonego w pożarze. W ramach zemsty uwiodła Damien, ale ostatnio coraz częściej gubi się w swoich własnych kłamstwach i sama nie wie już, co jest prawdą, a co nie.
W życiu wiele rzeczy zależało od nastawienia. Alice doskonale o tym wiedziała. Zawsze była typem osoby, która zawzięcie szła po swoje. Nie bała się iść pod prąd. Już w szkole trochę odstawała od swoich rówieśników. Nigdy nie była jakoś szczególnie towarzyska. W szkole niektórzy sądzili, że była trochę dzika, ale sama lubiła swoją introwertyczną naturę. Obecnie w pełni ją akceptowała. W życiu raczej jej się powodziło. Skończyła studia, znalazła fajną pracę i była gotowa, aby ułożyć sobie życie. Wróciła w rodzinne strony w pogoni za miłością. Gdy na jej palcu pojawił się pierścionek zaręczynowy, była najszczęśliwsza na świecie. Krótko potem dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Wszystko szło zgodnie z planem, a później poroniła i jej życie bardzo się zmieniło. W tamtej chwili nie wiedziała jeszcze, że niebawem los rzuci jej pod nigi kolejne kłody. Pewnie niejedna osoba na jej miejscu całkiem by się poddała. Ali nie było łatwo, ale starała się żyć dalej. Mogła liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół. Gilbert bardzo jej pomagał. W trudnych momentach zawsze starał się ją rozśmieszać. Była mu za to bardzo wdzięczna.
— Lemoniadę cytrynową. Jest dziś strasznie parno — przyznała, wachlując się menu. Lato nie odpuszczało. Alice kochała lato, ale nawet ona czasem miała dość tych morderczych upałów. Z biegiem lat zdążyła do nich przywyknąć. W domu miała zainstalowaną klimatyzację, która często ratowała jej życie.
Jego słowa bardzo ją zaintrygowały. Alice była ciekawa, jakie to przygody spotkały go w ostatnim czasie.
— Tak, a jakie to atrakcje? Strasznie mnie zaciekawiłeś — przyznała, uśmiechając się przy tym sugestywnie. Umierała z ciekawości. Kiedy ktoś rzucał jej takie hasełko, nei mógł oczekiwać, że nie będzie drążyć tematu. Gdyby tak zrobiła, to nie byłaby sobą.
— To chyba miłość. Byłam ostatnio na najlepszej randce w moim życiu. Obstawiam, że to dlatego, że nie była pierwszą, a którąś z kolei. Wybraliśmy się do kina i na lody, ale świetnie się bawiliśmy — przyznała z szerokim uśmiechem. Randki z Damienem sprawiały, że na jej twarzy zdecydowanie częściej gościł uśmiech.

Gilbert Zeimer
Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
Oczywiście, że pozytywne/negatywne myślenie może mieć wielki wpływ na życie. Niby Gilbert nie należał do takich filozofów, którzy sporo rozmyślają na taki temat, w który wierzy w znaki, układ gwiazd, siły afirmacji czy czegoś takiego. Nie, to nie było w jego stylu. Wiedział jednak, że nastawienie człowieka może mieć wiele do powiedzenia, bo trzeba dać sobie szansę. Nie można się poddawać, bo wtedy odbiera się sobie szanse. Czasem trzeba poprosić o pomoc i choć Zeimer nie był żadnym psychoterapeutą ani nikim takim, to jednak też mu się zdarzało pomagać takim osobom, na przykład szukającym swoich bliskich. Alice też pomagał, choć może nie aby odzyskać sens życia, bo w przypadku jej byłego narzeczonego było to mało prawdopodobne - nie miał mocy, aby go wskrzesić, ale może ta wiedza kobiecie jakoś miała pomóc.
-To ja też wybiorę lemoniadę, nie ma co szaleć-powiedział. No, a co sobie wybierze do zamówienia, to jeszcze się zastanowi, gdy kelnerka do nich podejdzie, bo w sumie to brunet nie widział żadnego menu na stoliku. To nic, Gil potrafił się szybko decydować, z resztą to nie był pierwszy jego raz w tym miejscu, więc wiedział, co można zamówić i co mu smakowało.
-Pytasz, o te atrakcje, których nie miałem?-roześmiał się, bo przecież powiedział, że nie mógł narzekać na nadmiar atrakcji. Nie należał do osób, które koniecznie muszą mieć fajerwerki w każdym dniu swojego życia, ponieważ inaczej przymierają z braku atencji i nudy. Nie, on raczej żył sobie przyziemnym życiem. -Po prostu... Hm. Nie wiem, jakoś tak przeciętnie jest, ale nie narzekam. Chyba się starzeje i taka stabilność mi odpowiada-stwierdził. No, może nie wiekiem, bo kalendarza nie oszukasz, ale mentalnie trochę się zestarzał, osiągając kolejny cel w życiu. W końcu każdy mężczyzna w trakcie swojego życia powinien wybudować (kupić) dom, posadzić jabłonkę (ewentualnie figowca czy mangowca) i spłodzić syna. Pierwszy etap został szczęśliwie zakończony, drugi może mieć tak naprawdę miejsce gdy tylko Zeimer będzie mieć na to chwilę. No, z dzieckiem to trochę trudniej, ale tak czy siak, można powiedzieć, że 66% swojego planu na życie miał już za sobą. Starzał się chłopak, niewątpliwie.
-Miłość? No proszę, proszę-ta to dopiero miała atrakcje i fajerwerki w życiu! Miło było słyszeć, że koleżanka dobrze się bawiła, czy też znowu znajdowała sens w życiu. Jednak jakby Gilbert usłyszał, z kim była ta randka, to cóż... Byłby dość mocno zaskoczony. Wiedział kim był Damien i nie spodziewałby się, że ta dwójka mogłaby sobie wpaść w ramiona. Prędzej, że Alice by go z łopatą goniła, aby powiedzieć mu parę miłych słów na jego temat.

Alice Hayes
Agentka nieruchomości — Chamberlein Development Cairns
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Agentka nieruchomości, która przed rokiem straciła narzeczonego w pożarze. W ramach zemsty uwiodła Damien, ale ostatnio coraz częściej gubi się w swoich własnych kłamstwach i sama nie wie już, co jest prawdą, a co nie.
Alice miała podobne podejście do życia. Nie była typem filozofa. Czasem za dużo myślała i dokładała sobie sporo niepotrzebnych zmartwień, ale nigdy nie przepisywała wydarzeniom jakiegoś głębszego sensu. Nie uważała, że wszystko w życiu działo się po coś. Jeżeli chodzi o kwestie związane ze znakami zodiaku, traktowała je jako pewnego rodzaju ciekawostkę. Czasem lubiła przeczytać sobie swój horoskop, aby trochę się pośmiać. Astrologia była dla niej formą rozrywki, chociaż musiała przyznać, że niektóre rzeczy się zgadzały. Przerażali ją jednak ludzie, którzy ślepo podążali za tym, co wyczytali w aktualnym horoskopie.
— W życiu zawsze są jakieś atrakcje, ale nie wszystkie są przyjemne — przyznała nieco rozbawiona. Alice wychodziła z założenia, że w życiu zawsze coś się działo, jak nie zepsuty samochód to spóźnienie do pracy. Sama choć wiodła raczej spokojne życie, nigdy nie narzekała na nudę. Los ciągle dbał o to, aby dostarczyć jej jakieś nowe atrakcje. Czy jej to odpowiadało? Nie do końca, ale nic nie mogła począć, ponieważ na pewne kwestie po prostu nie miała wpływu.
— Ja chwilami czuję się staro, pod wieloma względami żyję jak emerytka, ale wiesz co? Finalnie też w ogóle mi to nie przeszkadza — przyznała z delikatnym uśmiechem. Alice miała stałą rutynę. Kiedy kończyła pracę szła na spacer albo na siłownię. Bawiła się z psem, brała prysznic i zalegała na kanapie. Oglądała ulubiony serial lub sięgała po książkę, następnie kładła się spać. Codziennie chodziła do łóżka o tej samej porze. Wieczorem robiła rozbudowaną pielęgnację i posiłki na kolejny dzień. Dla niej była to rozrywka.
— To miłe uczucie, nie sądziłam, że jeszcze kiedyś poczuję się w ten sposób, ale od śmierci Marka minął ponad rok. To chyba dobry moment, żeby ruszyć dalej — przyznała z westchnieniem. Alice tęskniła za swoim zmarłym narzeczonym, ale nie zamierzała wiecznie żyć w żałobie. Była jeszcze młoda i pragnie ułożyć sobie życie. Żałowała jedynie, że znalazła się w tak skomplikowanym położeniu. Kiedy poszła na randkę z Damienem, nie miała pojęcia, że ten miał coś wspólnego z pożarem,w którym zginął jej narzeczony. Dopiero później odkryła prawdę i źle zinterpretowała pewne fakty. Chciała zemścić się na Damienie, ale finalnie poległa i naprawdę się w nim zakochała. Zrozumiała, że był dobrym i wrażliwym facetem, który nie skrzywdziłby nikogo intencjonalnie.
— Jaką pizzę jesz? Ja chyba postawię na jakąś serową — oznajmiła, zerkając jeszcze do menu,

Gilbert Zeimer
Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
Gilbert spojrzał na swoją koleżankę i zastanowił się nad jej słowami. Uśmiechnął się lekko, wpadając w ten swój nastrój, który wyćwiczył sobie w trakcie życia z gromadką swojego rodzeństwa. Lubił czasem chwycić kogoś za język, ale nie robił tego nigdy w złym celu. Nie należał do osób, które uważnie słuchają tego, co mówią inni, by wytknąć błędy. On lubił po prostu przekomarzanie się. A ostatnio poznał kogoś, kto o zgrozo, wydawał się w tym lepszy niż on. A tak to nie może być, to się nie godzi! -A atrakcje nie powinny być pozytywne? -zapytał. Kojarzył to, że to coś właśnie fajnego, w końcu problem a atrakcja to było coś zupełnie innego. -Nieważne-machnął ręką, bo tak naprawdę nie miało to żadnego wpływu na ich rozmowę. -Masz rację. Nigdy nie jest tak, że kompletnie nic się nie dzieje-przyznał jej rację. Bo tak naprawdę przecież o tym rozmawiali.
-Mnie do emeryta daleko, a przynajmniej takiego emeryta, emeryta-powiedział. W końcu jego rodzice też już byli mniej więcej w wieku emerytalnym, a byli dziarscy, pracowali i robili mnóstwo rzeczy. I choć kiedyś wydawało się, że ludzie po trzydziestce byli starzy, tak teraz wyglądało na to, że osoby po sześćdziesiątce wcale starzy nie są. A Alice też pewnie myślała o takich staruszkach, dla których najprzyjemniejszym punktem dnia był ulubiony serial.-Pytanie, czy za jakiś czas nie będziesz żałować, że tak spędziłaś te lata, kiedy mogłaś robić tyle rzeczy-powiedział. Nie miał żadnego olbrzymiego FOMO, czy nie bał się przemijania, że jak złapie go grypa, to będzie go serce bolało z tęsknoty za możliwością oddychania przez nos, co to to nie. Sam nie prowadził jakiś mocno angażujących rzeczy, nie podróżował, nie spełniał swojej bucket listy, ale jednak starał się, aby to jego życie miało sens i nie mógł sobie potem pluć w brodę, że zamiast nurkować z kumplami, wolał siedzieć przed telewizorem z piwem w ręku.
-Oczywiście, przecież to nijak nie świadczy o Twoim uczuciu do Marka. -powiedział, choć trochę... babsko mu to zabrzmiało, no ale nic. Czasem widać trzeba. W każdym razie, to że kochała swojego narzeczonego, nie musiało znaczyć, że po jego śmierci powinna do końca życia być w żałobie i nie myśleć o swoim szczęściu. Absolutnie. Choć Gilbert nie potrafił się postawić w takiej sytuacji, by potwierdzić, czy on tak by zrobił. Nie miał aż tak poważnej dziewczyny, by choćby myśleć o zaręczynach. No i na całe szczęście, żadna z jego eks nie zmarła. Chyba. Bo nie śledził losów wszystkich swoich byłych dziewczyn.
-Moja ulubiona to pepperoni, najlepiej z podwójnym. Nie będę kłamać-tak, mocno mięsna, lekko pikantna pizza to zdecydowanie coś co pasowało do takiego chłopa jak Zeimer. Miał ponad dwa metry (to pond to jeden centymetr, ale wciąż!), więc musiał dostarczać sobie sporo kalorii-Jakbyś się skusiła, to poproś o sos miodowy, pycha-powiedział. Ostrość przełamana słodkim miodem, poezja. Aż Gilbertowi zaczęła ślinka cieknąć na samą myśl. W połączeniu z zapachami z pizzerii, oczywiście!

Alice Hayes
Agentka nieruchomości — Chamberlein Development Cairns
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Agentka nieruchomości, która przed rokiem straciła narzeczonego w pożarze. W ramach zemsty uwiodła Damien, ale ostatnio coraz częściej gubi się w swoich własnych kłamstwach i sama nie wie już, co jest prawdą, a co nie.
W teorii atrakcje powinni być czymś miłym i przyjemnym, ale nie zawsze tak było. Przykładowo perspektywa wizyty w wesołym miasteczku lub parku rozrywki wydawała się naprawdę zabawna. Przynajmniej dopóki ktoś nie zwymiotował na najbardziej szalonym rollercoasterze. Takie rzeczy się zdarzały i to bardzo często. Alice była fanką takich wrażeń, kochała czuć ten dreszczyk adrenaliny, choć nie pamiętała już, kiedy ostatni raz jechała na karuzeli. Na przestrzeni ostatniego roku jej dni zlewały się w jedną całość. Wszystkie były do siebie podobne. Prawdę mówiąc, trochę zapomniała czym była dobra zabawa. Chociaż jej definicja dobrej zabawy różniła się od tego, jak zazwyczaj postrzegali ją ludzie. W końcu nie każdy świetnie bawił się, siedząc na kanapie i oglądając swój ulubiony serial, zajadając się przy tym pysznym, maślanym popcornem.
— Ja mogłabym być już na emeryturze, ale myślę, że tęskniłabym za pracą. Lubię sprzedawać domy i nie wierzę, że to powiem, ale moja szefowa jest świetna — przyznała z delikatnym uśmiechem. Alice naprawdę lubiła swoją szefową. Rea była dla niej wzorem do naśladowania. Była nie tylko piękną i zadbaną kobietą, ale także wiele sobą reprezentowała. W pracy zawsze zachowywała się profesjonalnie i miała ogromną wiedzę na temat branży. Ali nigdy nie sądziła, że zawodowo będzie sprzedawała domy, ale ta praca przynosiła jej sporo satysfakcji. Kochała ten etap wyszukiwania interesujących nieruchomości.
— Żałuję, że pewne sprawy potoczyły się w taki sposób, ale z czasem zrozumiałam, że nie miałam na to wpływu — przyznała z ciężkim westchnieniem. Nie było to coś, z czym łatwo było jej się pogodzić.
— Brzmi dobrze, ale jednak wybieram serową — przyznała z uśmiechem.
— A skoro mowa o sprawach sercowych, to dalej na twoim radarze nie pojawił się nikt ciekawy? — zapytała, bo uznała, że skoro akurat rozmawiali o związkach, to może o to zapytać. Wiedziała, że Gilbert był singlem. Ali uważała, że bycie singlem było super. Nie była typem osoby, który uważał, że człowiek do pełni szczęścia potrzebuje drugiej połówki.

Gilbert Zeimer
Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
Wiadomo, że każde atrakcje mogą zakończyć się w zły sposób, czy też nieprzyjemny patrząc już na ten przypadek zostania obrzyganym na rollercoasterze. Takie rzeczy się zdarzały, pewnie. Wypadki chodziły po ludziach, choć w takim przypadku akurat trudno ocenić kto był tą ofiarą - osoba przeżywająca problemy żołądkowe związane z prędkością i wysokością, czy też osoba, która siedziała za nim, przed nim lub względnie po nim. Nie mniej jednak, atrakcją miała być wizyta w parku rozrywki, czego również Gilbert dawno nie robił. Może nie był jakimś olbrzymim fanem rollercoasterów (bo karuzeli na bank nie, nuuuuuda), ale nie pogardziłby taką możliwością. Szkoda, że w okolicach ich miasteczka nie było takiej atrakcji. Bo nawet te przyjeżdżające na festyn to nie było to samo, to był pikuś przeznaczony dla dzieci. A Gilbert już jakiś dłuższy czas nie był na żadnych wyjazdach, urlopach czy wycieczkach w konkretnym celu. Może trzeba było to zmienić? Może, ale chwilowo nie mógł sobie pozwolić na urlop w pracy, nie w tym momencie. Może kiedyś, wkrótce? Może.
-Ja chyba nie jestem stworzony do nie robienia nic. Serio, jestem pewien, że znalazłbym sobie jakieś zajęcie-Z resztą, czym tak naprawdę była emerytura? Teoretycznie, to Gilbert mógłby przestać pracować już teraz. Może nie dostawałby wtedy pieniędzy od państwa, ale czy to właśnie jest ten argument? Nawet jakby dostawał, to nie siedziałby przed telewizorem. Co by robił? Nie miał pojęcia, pewnie majsterkował, znalazłby może jakieś hobby. Tylko czy wtedy jego życie byłoby zupełnie inne, niż obecnie? Może jakby na przykład miał wnuki, aby się nimi zajmować. Do tego jednak było daleko, bo nie miał na razie dziewczyny. A totalnie nie należał do facetów, którzy mogliby spłodzić gdzieś dziecko i totalnie nie zdawać sobie z tego sprawy. To nie wchodziło w grę.
-Zdecydowanie nie miałaś-potwierdziła. Niespecjalnie był dobry w pocieszaniu ludzi, ale zdecydowanie sądził, że Alice nie miała nic do gadania w tej sytuacji i była po prostu pasażerem w tej całej sytuacji. Nie mogła się obwiniać, z tragedią trzeba było się po prostu pogodzić, choć nie było to łatwo, nie bójmy się powiedzieć. Każdy miał jakieś problemy w życiu, Gilbert również, nie bójmy się tego powiedzieć. Jak sobie z tym radził? Jakoś sobie radził, na pewno.
-Jak uważasz, Twoja strata-uśmiechnął się. Wiadomo, był on facetem, wiec mięsożerstwo było czymś totalnie normalnym. Choć czy płeć cokolwiek miała tu do gadania? W końcu nawet jeśli Zeimer pracowałby fizycznie, to pewnie jakoś dałby sobie radę bez mięsa. Tylko tego pysznego smaku szkoda...
-Nie, nie sądzę-stwierdził. Nie czuł się w tym momencie jakoś źle ze względu na to, że był singlem. Nie na tyle źle aby robić coś mocno w kierunku poznania kogoś. Choć na pewno nie zamierzał się mocno wzbraniać przed poznaniem kogoś. Bawić w swatanie również nie miał ochoty się bawić, więc tylko spojrzał na swoją koleżankę, aby upewnić się, że ta nie wpadnie na taki pomysł. Na całe szczęście, przez całą dalszą rozmowę ten temat nie wypłynął.

Alice Hayes


/zt x2
ODPOWIEDZ