sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Cece była o tyle nie najgorszym człowiekiem, że zamiast smucić się i zazdrościć, że sama sobie nie skreśliła dobrych liczb w lotku, to cieszyłaby się z jego bogactwa. Zawsze, w gorszych momencie życia, mogłaby do niego wbić z mordą, że wszystko zawdzięcza jej delikatnym dłoniom trzymającym długopis. To jej wystarczało... no i te frytki. – Nie. Moja współlokatorka mi pomaga, czasem jak tzreba to przyjdzie ktoś z mojego rodzeństwa. Jakoś daje radę. Nie mam jeszcze tych zwierząt aż tak dużo. – Wstawała rano, dawała im jeść sprzątała trochę po nocy, wracała z pracy robiła to samo. Nie zajmowalo jej to aż tak wiele czasu. – Jak chcesz mi pomóc to nie musisz robić takich podchodów, dam Ci łopatę i możesz przerzucić siano... ale bez koszulki w razie co, my to tylko tak tu robimy – zażartowała sobie, ale też w razie co Cece pomocy nie odmawiała. Nie umiała o nią za bardzo prosić ludzi, którzy nie byli jej rodziną, ale gdy się ktoś oferował to była w stanie znaleźć dla każdego zajęcie. – Kurwa... tyle stracić. No trudno. Skrytykujesz mnie innym razem – obiecała. Następnym razem się lepiej przygotuje i zrobi coś specjalnie dla niego. Oczywiście będzie się starać, żeby negatywów było jak najmniej. Nikt nie lubił być krytykowany, nawet jeżeli było to konstruktywne.
- Od zawsze chciałeś to robić? Ludzie lubią zwierzęta, ale nie każdy decyduje się na to, żeby się nimi zajmować – a przynajmniej nie tak na pełen etat. Cece miała nadzieję, że jej farma rozwinie się na tyle, że rzeczywiście będzie mogła rzucić pracę i zająć się tylko tym, ewentualnie robiłaby biżuterię, która inspirowana była jej farmą i zwierzakami, które na niej mieszkały. – Owwww jakie słodkie – oczywiście, że się zachwycała. Ona każdemu zwierzakowi oddałaby swoje serce, a te były pewnie super słodkie więc tym bardziej mogła się pozachwycać trochę. – Głaskałabym, teraz to się dziwię, że poszedłeś na jakąkolwiek randkę zamiast siedzieć w domu z takimi słodziakami – ona pewnie, by sobie dorobiła trzecią rękę żeby każdego móc drapać za uszkiem w jednym czasie.
- No w sumie też nie słyszałam o nikim takim – chociaż nie rozglądała się, co prawda. Pies Morgan nie robił żadnych problemów, miała nadzieję, że ten, którego niedługo ma zamiar ukraść też nie będzie miał. – Ludzie rozumieją, że to ludzie są źli dla zwierząt, a nie na odwrót, ale niestety zdarzają się jeszcze patologie – uśmiechnęła się nieco smutniej, bo jednak jej farma była w dużej mierze zapełniona zwierzkami, które właśnie od złych ludzi musiała ratować. – Mogę zadać Ci pytanie? Takie bardziej osobiste? – No, bo była jednek rzeczy ciekawa, ale nie chciała tak chamsko z tym wyskakiwać.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Gdyby okazało się jednak, że Booker miał coś do powiedzenia, to z pewnością wolałby układ z subskrypcją frytek, zamiast wiszące nad nią widmo nagłych, niespodziewanych wizyt (już to samo w sobie powinno być zawsze karalne, bo kto to lubił?), podczas których by głos podnosiła. Najpierw jednak musieli umówić się na faktyczne wykreślanie numerów i wtedy sobie umowę spiszą. Wiadomo, że niektórych rzeczy nie można było ustalać po prostu na słowo.
— Kiedy, twoim zdaniem, byłoby aż tak dużo? — zapytał zaintrygowany. On sam tez uważał, że trójka psów to jeszcze nie tłok i z powodzeniem poradziłby sobie z wychowywaniem kolejnej dwójki. Nie oceniał jej na pewno, po prostu był ciekawy — co wydawało się nawet uzasadnione, jeśli weźmie się pod uwagę, że w całym swoim życiu posiadał jedynie psy. Nigdy innych zwierząt. — Już się obawiałem, że nie zaproponujesz — dodał poważnie i odrobinę dramatycznie, jakby naprawdę obawiał się tej możliwości — że nie da jej wcale łopaty i nie będzie mógł prężyć mięśni, przerzucając siano. Byłaby to niewyobrażalna strata.
— Wspaniale. Możesz zgłaszać się, kiedy tylko chcesz. Zawsze jestem gotów na krytykę — dał jej słowo. Mogła sprawdzić, czy mówił poważnie, czy może jedynie kłamał. Któż to wiedział? Podobno Booker.
— Kiedyś chciałem być weterynarzem — wyjaśnił. Było to stosunkowo bliskie temu wszystkiemu, czym się teraz zajmował. Wybrał jednak łagodniejszy zawód, podczas którego nie musiał patrzeć na fizyczną krzywdę zwierząt i było mu to na rękę. Był niby dużym chłopcem, ale nie znaczyło to wcale, że nie płakał na filmach, gdzie umierały zwierzęta. Miewał często więcej współczucia i uczuć względem zwierząt, niż ludzi i nie czuł z tego powodu wyrzutów sumienia. — Myślisz, że pozwoliłyby mi na cały dzień głaskania ich? Dają mi bardzo brutalnie znać zwykle, gdy mają mnie dość — przyznał poważnie na tyle, że nie do końca można było jednoznacznie określić, czy mówił poważnie, czy po prostu żartował. Prawdą jednak było, że starał się zachować zdrowy umiar, chociaż gdy pojawiały się na świecie młode psiaki, to trochę trudniej było o tym pamiętać.
— Tak. I wcale nie miałbym nic przeciwko temu, by ludzie to zrozumieli — przyznał. Może i zmniejszyłoby to ilość pracy dla niego, ale nadal nie byłby całkowicie bezużyteczny, bo to nie jedyne problemy, z jakimi musi się mierzyć w pracy przecież. — Jasne, pytaj — zachęcił, nie mając najmniejszego pojęcia, czego dokładnie miał się spodziewać.

sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Cece musiała się chwilę zastanowić nad odpowiedzią na to pytanie. - Hmmm pewnie jakbym się o nie potykała idąc do pracy - albo gdyby nie było ją stać na to żeby dla wszystkich kupić karmę, bo jednak takie zwierzaki jadły dość sporo. Szczególnie Elżbieta, która jakby mogła to wpierdoliłaby nawet psa. Nienażarta świnia. - Tak naprawdę to najbardziej chciałabym mieć tutaj konie, od zawsze je lubiłam, a jest sporo, które zostają usypiane, bo nie nadają się już do startowania w wyścigach albo do pracy w policji i tak dalej. Mogłabym je tu trzymać i dawać im szczęśliwą resztę życia. Widziałam kiedyś w jakimś programie - ja wiem, że to było w Queer Eye - jak była taka farma z różnymi zwierzakami, które właśnie były ratowane i kobieta, która się nimi zajmowała przyjmowała niepełnosprawne dzieci, które jej z tymi zwierzętami pomagały i była to dla nich taka forma terapii. Wiesz uczyły się empatii i tego jak delikatnie się obchodzić z drugą żywą istotą. Chciałabym zrobić coś takiego tutaj, o ile będę mieć oczywiście możliwość. - Wyjawiła mu swój business plan na najbliższe kilka lat. Teraz miała zastrzyk gotówki więc w planach było budowanie stajni. Może się więc uda niedługo sprowadzić pierwszego konia. - Nie śmiałabym Ci odbierać takiej przyjemności - zachichotała. No, albo sobie przyjemności patrzenia na jego mięśnie. Zależy.
Pokiwała głową i posłała mu uśmiech. - Ja chciałam być księżniczką, ale cóż... nie pykło - w sumie mogłoby pyknąć, gdyby Bjorn jej nie zostawił. No, ale trudno. Nie udało jej się spełnić marzenia z dzieciństwa. Całe szczęście była blisko królowej, bo w końcu jej świnia była Królową Elżbietą, więc jakies połączenie z royalsami to miała.
Cece nie chciała wyjść na jakąś super wścibską, ale słyszała o Bookerze jakieś historie, miejskie legendy, które krążyły wśród sąsiadów. Skoro byli na randce i mieli możliwość pogadać to Callaway postanowiła podpytać czy chociaż część z nich była prawdą, a skoro powiedział, że może pytać to nie czuła skrępowania i spojrzała na niego z powagą, co było aż dziwne, bo Cece raczej nie była poważną osobą. Szybko się wkurwiała i obrażała, ale poważna to nie była. - Czy to prawda, że zdradziłeś swoją poprzednią dziewczynę? - Zapytała unosząc lekko brew. - Sąsiedzi trochę plotkowali na ten temat, ale wiadomo jak to jest z plotkami, bardzo często nie są prawdziwe - nie miała zamiaru go oceniać, bo ludzie popełniali błędy i Cece też się zdarzyło nie raz i nie dwa. Może nikogo nie zdradziła, ale notorycznie wpychała się w relacje, które były nie do końca dobre dla jej psychiki.

booker alderson
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd - hannah - mei
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Poza cichym śmiechem i powolnym pokiwaniem głową, Booker nie zdobył się na żadną reakcję. Był jedynie ciekawe tego, jak w rzeczywistości prezentowała się skala Cece, ale na pewno nie zamierzał jej oceniać, czy jakkolwiek krytykować — nawet jeśli jego maksimum zdawało się być gdzieś zdecydowanie wcześniej.
— Wow, masz bardzo ambitne plany. Sensowne i śmiałe, ale też bardzo obiecujące — pochwalił. Nie spodziewał się przecież, że za tym wszystkim stała taka ładna historia, która — był człowiekiem od poprawnego wychowywania psów, więc nie było się co dziwić — całkiem mu imponowała. Niecodziennie spotyka się osobę, która deklaruje, że chciałaby oddać dom zwierzętom, które mogłaby ratować przed zbyt wczesną śmiercią.
Ściągnął brwi i przechylił nieznacznie głowę. — Niby nie, ale masz farmę pełną zwierząt, a nieznajomi zapisują ci pieniądze. Kto ma fajniejsze życie? — podsunął dość poważnym tonem. I chociaż nie udzielał odpowiedzi wprost, Booker nie miał wątpliwości co do tego, że Cece trochę wychodziła na prowadzenie w tym wyścigu. Jego skromnym zdaniem — chociaż nie do końca wiedział, czy się ono jakkolwiek w ogóle liczyło.
Uśmiech zniknął z ust Bookera dopiero po jej kolejnym pytaniu. W pierwszej kolejności odchrząknął cicho, wyraźnie zakłopotany, bo nie był to temat, nad którym lubił się jakkolwiek rozwodzić. — Tak, to prawda akurat — mruknął wyraźnie zażenowany, bo nie napawało go to dumą na pewno. Wręcz przeciwnie — sprawiało, że czuł się ze sobą bardzo paskudnie. Nie przez samo pytanie, ale przez przypadkowe rzucenie okiem na tarczę zegara, przypomniał sobie, że powinien już wracać do siebie.
— Dzięki za drogie spotkanie, nieco mniej dramatyczne na pewno — przyznał rozbawiony, zanim pożegnał się i wrócił do siebie jednak, bo musiał zająć się psami przecież i spotkać z klientką jeszcze tego dnia.

koniec <3
ODPOWIEDZ