Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
022.
giselle & dion
They assume that the kids should know better
Wielokrotnie zastanawiał się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby matka Paddy’ego nie zdecydowała się zniknąć. Próbował wyobrażać sobie wspólną codzienność, radość chłopca mającego oboje rodziców, ale przede wszystkim związek, który chciał z nią tworzyć. Niestety, ilekroć w jego wyobraźni napotykali p r o b l e m, kobieta wycofywała się, uciekała. Nawet tworząc sztuczne wyobrażenia, nie potrafił pozbyć się przekonania, że poddałaby się napotkawszy pierwszą trudność. Zwyczajnie nie chciała walczyć o rodzinę. A Winslow potrzebował p a r t n e r k i. Potrzebował wsparcia. Tak długo zajmował się wszystkim sam, że zdążył zapomnieć o tego typu marzeniach.
Zmieniło się to całkiem niedawno.
Czuł się tak, jakby pierwszy raz w życiu kosztował z a k o c h a n i a. Więcej! Czuł się tak, jakby pierwszy raz doświadczał kobiecej bliskości, s e k s u. Jakby znów miał dwadzieścia lat i cały świat u swoich stóp. Nawet kiedy wymykał się nad ranem z sypialni Giselle i przypominał sobie o dorosłych, ojcowskich obowiązkach, nie czuł przytłoczenia. Wiedział, że cokolwiek się wydarzy, ma po swojej stronie kobietę, która nie ucieknie. Czego więcej mógł chcieć?
Tato, a dlaczego Giselle nie jest W i n s l o w?.
Pytanie, którego się nie spodziewał, padło z ust chłopca, który siedząc przy stole, łapał się absolutnie wszystkiego, byle tylko nie odrabiać zadanych prac domowych; podobnie jak ojciec nie lubił matematyki.
Ja jestem Patrick Winslow, Winnie też jest Winslow, tak jak ty, ale Giselle jest Farber — mówił, uciekając spojrzeniem od zeszytu, w którym kreślił koślawe cyfry. — To głupie — skomentował na koniec, zostawiając ojca z lekko rozchylonymi ustami. Nieczęsto zdarzało się, że chłopiec zadawał pytania, na które nie znał odpowiedzi.
Niepewnie przesunął spojrzenie w stronę Giselle, która bawiła się z córką w drugiej części pokoju; sam ich widok sprawiał, że serce na moment stawało mu z zachwytu. Nie miał pewności, czy przysłuchiwała się ich rozmowie, ale nie to było w tym najistotniejsze. Zdecydowanie ważniejszym wnioskiem było to, że nie mogli dłużej omijać tematu, który wisiał nad nimi niczym niezdetonowany ładunek.
Dlatego, że nie jesteśmy małżeństwem — powiedział, choć zdawał sobie sprawę, że nie do końca o to chodziło chłopcu. W końcu miał prawie dziesięć lat, wiedział, czym jest ślub.
Nie możecie nim być? — dopytał, zanim Dion zdążył ponownie pochylić mu się nad dodawaniem.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
022.
they assume
that the kids should know better
{outfit}
Jeszcze zanim test ciążowy wskazał dwie kreski, a ona miała okazję stanąć twarzą w twarz z własnymi pragnieniami, niejednokrotnie wyobrażała sobie to, jak w przyszłości będzie wyglądać jej codzienność. Założyć rodzinę chciała niemalże od zawsze, dlatego w jej umyśle malował się dość wyraźny obraz rodzinnej codzienności, jednak pozostała część jej członków pozbawiona była twarzy. Przez tak długi czas obserwowała Diona w ramionach innych kobiet, iż nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczała, że mogłaby współdzielić z nim taką codzienność, nie mówiąc już nawet o robieniu tego na normalnych, partnerskich zasadach. Nie wierzyła w to nawet wtedy, kiedy na świat przyszła Winnie, a ich przyjaźń została poddana największej próbie.
Choć czy przypadkiem teraz nie testowali jej jeszcze bardziej?
Nie potrafiła stwierdzić, co tak właściwie wyprawiali, ale jednocześnie wiedziała, że nie ma ochoty z tego rezygnować. Możliwość wtulania się w jego ramiona, smakowania jego ust i łączenia się z nim w jedno smakowała na tyle dobrze, iż po raz pierwszy od dawna Farber pozwoliła sobie na egoizm. Zdecydowała się zapomnieć o ewentualnych konsekwencjach, skupiając się wyłącznie na płynącej z tego przyjemności, ponieważ po raz pierwszy od dawna czuła się w stu procentach szczęśliwa. I to było właśnie jego zasługą.
Myślała o tym nawet teraz, kiedy pochylona nad dziecięcym nosidełkiem starała się zabawić swoją córkę. Winnie wkraczała w przykry etap ząbkowania, dlatego była ostatnio wyjątkowo markotna. Od kilkunastu minut nie rozpłakała się jednak, co Giselle chciała przedłużyć na tyle, na ile było to możliwe, wykorzystując do tego ulubione zabawki dziewczynki. Omal nie upuściła na nią pluszowego misia, kiedy z ust Paddy’ego wydostało się to jedno niefortunne pytanie. A w ślad za nim przyszło kolejne.
Winnie jakby na życzenie znów zrobiła się kapryśna, co mogło wynikać z tego, iż zbliżała się pora karmienia. Nie chcąc pogarszać sytuacji, Farber wyciągnęła córkę z siedzonka, po czym wraz z nią skierowała się w stronę kuchennej części. - Nie trzeba być małżeństwem, żeby być rodziną, skarbie - odezwała się, otwierając drzwi lodówki, z której wyciągnęła mleko. Czuła się tak, jakby błądziła po omacku, więc nawet w obliczu tego, że chciała być dla Diona pomocą, prawdopodobnie nie była w stanie zaoferować mu jej wiele. Niestety, kompletnie nie wiedziała, jak rozmawiać z dziećmi na trudne, dorosłe tematy. W tym nie miała jeszcze wprawy. - A to wychodzi nam nieźle, prawda? - bardziej stwierdziła, niż zapytała, w tym samym momencie wyciągając mleko w stronę najstarszego Winslowa. Skoro w jej ramionach znajdowała się ich córka, nie była w stanie poradzić sobie z tym zadaniem w pojedynkę.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Znajdował niezwykłą przyjemność w zasypianiu obok n i e j. Otrzymywał bowiem rodzaj ciepła, którego nie potrafił przyrównać do niczego innego. Pochłonęło go to. Pochłonęło go na tyle, że przestał zaprzątać sobie głowę obawami. Jeszcze niedawno korzystał z nich jak z tarczy ¬– zasłaniał się m o ż l i w y m i konsekwencjami, powstrzymując się przed sięgnięciem po to, czego pragnął. Teraz przewijały się w jego myślach sporadycznie, wyparte przez codzienność, w której zabrakło miejsca – oraz czasu – na czarnowidztwo. Brakowało go również na poważną rozmowę.
Dociekliwość Paddy’ego bywała imponująca, ale w tym przypadku wskazywała na zagubienie. Winslow powinien zauważyć to wcześniej! Powinien baczniej obserwować syna i zwracać większą uwagę na jego odczucia. Chciał wierzyć, że chłopiec niczego nie podejrzewał, a im udawało się zachowywać wystarczającą dyskrecję, by nie zaburzać jego poglądu na panujący w domu układ, ale najwidoczniej wykazał się naiwnością. Tylko czy na pewno?
Chłopaki w szkole gadają, że jesteśmy d z i w n i — poskarżył się, tym razem wbijając gniewne spojrzenie w zeszyt. — Jakbyście się poślubili, to pewnie by przestali — mówił z coraz większym przejęciem, sprawiając, że serce mężczyzny ścisnęło się z niepokoju.
Nagle okazało się, że pytania nie nasunęły się chłopcu same, a zostały sprowokowane przez kolegów. Zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie przegapił jakichś symptomów? Pierwszych oznak wskazujących na to, że Patrick stał się niezamierzoną ofiarą jego decyzji. Samo przypuszczenie cholernie go zabolało, bo wydawało mu się, że postępował właściwie, szczególnie biorąc pod uwagę wyzwania, z jakimi przyszło mu się zmierzyć.
Uważam, że to niesprawiedliwa ocena, mistrzu — powiedział, przejmując mleko z rąk Giselle; zrobił to niemal machinalnie, od razu wstając, by odpowiednio je przygotować. W tym momencie płacz Winnie niepotrzebnie odwróciłby uwagę od Paddy’ego, chciał temu zapobiec.
Rodziny bywają różne, a nasza nie jest gorsza dlatego, że Giselle i ja nie jesteśmy małżeństwem. Oboje bardzo kochamy ciebie i Winnie. Poza tym wydaje mi się, że najważniejsze jest to, czy czujesz się w tym domu szczęśliwy. Z nami wszystkimi — powiedział powoli, ważąc każde słowo. Niewiele mógł zrobić w sprawie dokuczających chłopcu kolegów – interwencja prawdopodobnie zaogniłaby problem – dlatego chciał wzbudzić w Paddy’m pewność, że nic poza jego opinią nie ma znaczenia. — Musimy wiedzieć, czy jesteś z nami szczęśliwy — pokreślił.
No tak! — obruszył się. — Ale w szkole mówili, że małżeństwo jest na zawsze. Ludzie się kochają i wtedy mają dzieci i biorą ślub. Wy macie dzieci. Powinniście wziąć ślub — powiedział z wyraźnym dąsem, po czym położył czoło na zeszycie. Patrząc na syna, Dion zgłupiał. Kiedy wydawało mu się, że znalazł sedno problemu, Patrick mówił coś, co stawiało sprawę w innym świetle.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Poruszali się w tej relacji po omacku, przez co doprowadzili do sytuacji, która na całej ich rodzinie miała odbić się echem. Przez bardzo długi czas Giselle wzbraniała się przed wykonaniem jakiegokolwiek kroku, ponieważ obawiała się, że prędko przyjdzie im tego pożałować. Nie chciała tego, dlatego wolała zadowalać się półśrodkami, jednak wystarczyło posmakować tego, jak ich życie mogłoby wyglądać, gdyby w końcu dopuścili do głosu własne uczucia, aby wycofanie się z tego nie było już takie proste.
Przepadła zatem. Pozwoliła na to, aby jej własne pragnienia pochłonęły ją całkowicie, a nie pozwalając dojść do głosu rozsądkowi, przestała zwracać uwagę na to, jak ich działania mogły odbić się na dzieciach, które przecież powinny znajdować się w centrum wszystkiego. Powinni myśleć przede wszystkim o tych maluchach, które utkwiły w układzie, którego nie rozumieli nawet oni, zatem jak mogli oczekiwać, że Paddy i Winnie odnajdą się w tym lepiej? Ich córka była jeszcze dostatecznie mała, aby nie być niczego świadomą, jednak Patrick ewidentnie się w tym gubił, a oni nie zareagowali dostatecznie szybko, by uniknąć nadchodzącego kryzysu. Miała wrażenie, że w tym momencie oboje zawiedli jako rodzice.
Co gorsze, nie potrafiła pomóc żadnemu z nich. Nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć, aby jakoś ukoić nerwy chłopca, jednocześnie zdejmując z barków Diona przynajmniej część tego ciężaru. Wydawało jej się również, że nie powinna ingerować w to na siłę, bowiem Paddy był jego synem i to on powinien decydować o kwestiach bezpośrednio dotyczących chłopca. Rzecz w tym, że już od pewnego czasu tworzyli tę pokraczną rodzinę, a Giselle była bezpośrednio zamieszana w sytuację, więc może wcale nie powinna przyglądać się temu z boku?
- Dion? Mógłbyś? - przywołała uwagę mężczyzny, chcąc przekazać mu trzymaną na rękach córkę. W obecnej sytuacji Paddy zasługiwał na to, by poświęcili mu całość swojej uwagi, na to nie mogli pozwolić sobie w pełni. Nie chciała jednak, by chłopiec pomyślał, iż lekceważyła jego uczucia, dlatego pozwoliła, by brunet przejął Winnie, a kiedy to zrobił, Farber przykucnęła przed chłopcem i ułożyła jedną dłoń na jego kolanie. - Małżeństwa nie są wcale takie proste, skarbie. I nie każde jest na zawsze - odezwała się, już teraz czując, że błądziła po omacku. Jakoś musieli jednak sprawić, że chłopiec lepiej zrozumie ich sytuację. - Pamiętasz rodziców Suzy Beckett? Jej tata jakiś czas temu się wyprowadził, bo ich małżeństwo stało się zbyt skomplikowane. To w pełni w porządku, czasem po prostu tak się dzieje, a Suzy pewnie nadal może na niego liczyć, ale nie są już razem. My jesteśmy i zawsze będziesz mógł na nas liczyć. To chyba ważniejsze od tego, czy nosimy to samo nazwisko, nie uważasz? - wyjaśniła, po czym przeniosła swoją dłoń i lekko zmierzwiła jego włosy. Wcześniej w ogóle o tym nie myślała, jednak teraz czuła się winna temu, jak chłopiec się czuł. Nie chciała, żeby przez ten niejasny dla nich wszystkich układ, cierpiał. O tym powinni byli pomyśleć wcześniej.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Zawsze towarzyszyła mu obawa o dobro syna — teraz również córeczki — lecz czasami się zapominał. Ilekroć sobie to uświadamiał, sięgały go wyrzuty sumienia. Nie chciał obwiniać się za to, że nie dostrzegł problemu w porę, ani za to, że powodem tego było zatracenie się w Giselle. Zawsze starał się stawiać chłopca na pierwszym miejscu i nie podejrzewał, że mogłoby się to zmienić, ale ojcem był już długo, a zakochany całkiem od niedawna, co sprawiało, że stracił czujność. Z a w i ó d ł.
Powinien był wcześniej dokonać inwentaryzacji swojego życia. Nie tylko po to, aby sprawdzić, co porzucić, na czym naprawdę mu zależało, co sprawiło mu przyjemność, o co warto walczyć, a co hamowało w nim potrzebę rozwoju. Przede wszystkim powinien był zaprowadzić porządek w codzienności, która dotyczyła jego dzieci. Wciąż jednak nie wiedział, jak rozmawiać z chłopcem o czymś, czego sam nie rozumiał. Od czego powinien zacząć? Jaka podejście było właściwe? I czy przypadkiem nie popełniał błędu?
Wywołany przez Giselle przeniósł zakłopotane spojrzenie z syna na córkę. Bez słowa sprzeciwu wziął Winnie na ręce. Spróbował uśmiechnąć się do dziewczynki, by odwrócić jej uwagę od zniecierpliwienia wywołanego głodem, ale nie mógł zdobyć się na wygłupy, kiedy siedzący obok Paddy wciąż miał nadąsaną minę.
Odpowiedzialności za tę rozmowę nie chciał przenosić na przyjaciółkę. Jednocześnie był bardzo wdzięczny za to, że kiedy zaczęło brakować mu argumentów, znalazła w sobie odwagę, by go wesprzeć, co z pewnością nie było dla niej łatwe, ani komfortowe. Przysłuchiwał się jej słowom, karmiąc Winnie. Miała rację — byli razem. Byli razem w coraz szerszym znaczeniu tego słowa i powinni wziąć za to odpowiedzialność, zamiast bawić się w potajemne schadzki, które najwyraźniej przestały się sprawdzać.
Obiecujesz? Na mały palec? — spytał chłopiec, utkwiwszy niepewne spojrzenie w Giselle. Dopiero kiedy przyrzeczenie zostało przypieczętowane spleceniem palców, uśmiechnął się szerzej. — Wiecie i tak powinniście się poślubić. Czy wtedy dostałbym prezenty? — spytał, przesuwając spojrzenie między Giselle a Dionem, a jego nastawienie uległo zmianie podobnie jak ton głosu, przez który zaczęła przebijać wesołość wymieszana z typowym dla niego cwaniactwem; zawsze próbował ugrać coś dla siebie.
Nie mówi się „poślubić” tylko „pobrać” — poprawił go, po czym dla żartu trącił jego nieco odstające ucho. — Ślubne prezenty to z reguły roboty kuchenne, pościele i garnki. Jeśli chcesz, możemy ci odstąpić jedną z naszych patelni albo zorganizować przyjęcie urodzinowe. Wtedy prezenty będą twoje — zaproponował, na moment odrywając butelkę od ust Winnnie, której przez nadmierną łapczywość zaczynało brakować tchu.
Umowa! — zakrzyknął. — Idę zrobić listę kogo zaprosić — dodał. Zamknął zeszyt z niedokończonymi zadaniami i nim Dion zdążył zareagować, pobiegł na górę. Teraz nie miał serca ponownie gonić chłopca do nauki.
To było... — zaczął, spoglądając na Giselle, ale nie przyszło mu do głowy żadne słowo odpowiednio oddające zawiłość sytuacji.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Ciężko wziąć odpowiedzialność za coś, co nie jest do końca zrozumiałe nawet dla osób, które biorą w tym czynny udział, a tak właśnie Giselle czuła się od momentu, w którym się do siebie zbliżyli. Nie pojmowała tego, co się między nimi działo - czy w ten sposób wyłącznie dawali upust nagromadzonym w nich frustracjom, czy może jednak potrzeba bliskości była pogrzebana głębiej - dokładnie tam, skąd brały się jej dotychczasowe uczucia? Sama, niezależnie od tego, jak bardzo chciałaby obstawać przy innym scenariuszu, nie mogła zaprzeczyć temu, że go kochała. Kochała go taką miłością, jaką darzy się przyjaciela; miłością, którą darzy się ojca swojego dziecka, ale przede wszystkim kochała go też tą miłością, którą darzy się osobę, przy boku której chce się spędzić resztę życia. Do tej pory nie sądziła jednak, że to mogłoby być jej dane.
I chyba właśnie dlatego odsuwała w czasie rozmowę. Nie chciała podjąć się jej w obawie, że wówczas miałaby się rozczarować. Wykazywała się lekkomyślnością i egoizmem, nie dostrzegając tego, że kiedy sama próbowała ignorować tak istotne kwestie, cierpiały na tym dzieci. Ich dzieci, bo przecież właśnie tak postrzegała teraz Paddy’ego.
Złożenie tej obietnicy przyszło jej z łatwością, dlatego chwilę po tym w końcu się wyprostowała, jednak nie od razu wróciła do kuchennych obowiązków, które zresztą przejął od niej Dion. Kątem oka cały czas obserwowała Paddy’ego, wykrzywiając kąciki ust w uśmiechu, kiedy wspólnie z ojcem toczył dyskusję o prezentach. Nim się obejrzała, kryzys został zażegnany, a chłopiec zniknął na piętrze, zostawiając ich z Winnie, która nie mogła zakłócić skupienia na panującym wokół nich nieładzie. Dopiero teraz Giselle pojęła, jak bardzo mógł odbić się na nich podjęty przez Patricka temat, jednak zanim zdołała uporać się z własnymi myślami, z zamyślenia wytrącił ją Winslow.
- Podstępne. Od samego początku chodziło mu wyłącznie o prezenty - skwitowała, nie przestając się uśmiechać. Sięgnęła po niemal opróżniony kubek po herbacie, który do tej pory zajmował miejsce na kuchennym stoliku i chcąc chyba zyskać odrobinę czasu, zajęła się jego zmyciem. Na jej nieszczęście nie potrwało to długo, więc koniec końców obróciła się tyłem do kuchennego blatu i w milczeniu omiotła sylwetkę Diona spojrzeniem. - Ta sytuacja ewidentnie miesza mu w głowie - odezwała się, zaraz też nerwowo przygryzając dolną wargę. Nie powiedziała tego na głos, jednak pod rzekomymi uczuciami Paddy’ego ukryła również własne. Chłopiec nie był jedyną osobą, która zwyczajnie się w tym pogubiła, jednak jako jedyny próbował to zrozumieć. Oni najwyraźniej też powinni, by swoją lekkomyślnością nie wyrządzić krzywdy komuś jeszcze. W tej relacji od samego początku nie byli sami, jednak dopiero rozmowa sprzed chwili uświadomiła jej, jak wiele ryzykowali w ostatnim czasie.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Była wyjątkową osobą. Wspaniałą kobietą, której zapierająca dech w piersiach uroda nie była w stanie przyćmić wewnętrznego dobra. Właśnie to dobro kochał w niej najbardziej. W przeszłości mogło mu się wydawać, że szaleństwo było pociągającą cechą, ale dopiero niedawno zrozumiał, że tak naprawdę zawsze szukał ciepła i bezpieczeństwa, w dodatku nie tylko dla siebie, ale również dla syna. Świadomie wybierał kobiety, które nie mogły mu tego dać. Pozwalało mu to nie patrzeć wstecz, kiedy rezygnował z ich towarzystwa. W przypadku Giselle było to znacznie bardziej skomplikowane. Płomień, który rozpaliła w jego oczach, gdy powróciwszy z nieudanej randki, obdarzyła go zainteresowaniem, nie zgasł. Przeciwnie, Dion nie mógł oprzeć się wrażeniu, że z każdą chwilą rozniecał się w nim bardziej i bardziej. Niestety, im coś jest gorętsze, tym silniej parzy. Dlatego wolał milczeć, nie dając r z e c z y w i s t o ś c i dojść do głosu. Bał się, że rozmowa wszystko popsuje, ale pod uwagę nie wziął najważniejszego — dzieci. Powinien opiekować się nimi, dbać o ich bezpieczeństwo oraz zapewniać im spokój ducha, a zamiast tego postawił na własną przyjemność.
Nic dziwnego, że rozmowa zakończyła się spektakularnym zwycięstwem Patricka. Chłopiec był sprytniejszy, niż oboje zakładali, aczkolwiek — nawet jeśli jego nadrzędnym celem było zdobycie nowych zabawek tudzież organizacja urodzinowego przyjęcia skupionego tylko na nim — pozostawił Diona z wieloma pytaniami.
Jesteś pewna? — zapytał, gdy chłopiec zniknął na piętrze, zapewne zamknąwszy się we własnym pokoju, który — zdaniem Diona — zaczął robić się dla niego zbyt mały. Giselle uśmiechnęła się, a chociaż w nim wciąż kłębiło się napięcie, odwdzięczył się tym samym. Trzymał Winnie na rękach, a mimo to — przesunąwszy wzrokiem po jej mamie — uzmysłowił sobie, że chciałby pocałować jej odsłonięte ramiona. To spostrzeżenie wcale go nie zaskoczyło, natomiast pozostawiło po sobie gorycz; chciałby móc całować ją wszędzie, w każdym miejscu i — przede wszystkim — bez względu na to, kto patrzyłby w ich stronę. Jeszcze niedawno myśli tego typu nie pojawiały się w jego głowie, teraz coraz rzadziej ją opuszczały.
Chciałbym, żeby czuły się przy nas pewnie — powiedział, utkwiwszy wzrok w córce, która zmęczona płaczem oraz ukojona pokaźną porcją mleka, zasnęła. Nie potrafił wyobrazić sobie przyszłości bez niej ani bez jej matki. Odłożył Winnie do podręcznej kołyski i dopiero wtedy ponownie przeniósł spojrzenie na Gisellę. — Chciałbym też, żebyś ty czuła się przy mnie pewna — dodał. I choć był szczery — zarówno z nią jak z samym sobą — jego głos zdradzał coś przeciwnego.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Pragnęła po prostu się temu poddać - zapomnieć o wszelkich przeciwnościach i po raz kolejny znaleźć w jego ramionach swoją bezpieczną przystań, jednak czuła, że teraz już nie mogli tak po prostu się na to zdobyć. Nie mogli dłużej ignorować zobowiązań, jakie stawiało przed nimi posiadanie rodziny, która w oka mgnieniu mogła rozpaść się za sprawą ich nierozwagi. Właśnie tego Giselle obawiała się, kiedy przez tak długi czas wzbraniała się przed okazaniem mu uczuć, które kłębiły się w niej od dawna. Zawsze bowiem istniało coś, co w jej odczuciu było ważniejsze - początkowo była to ich przyjaźń, a teraz była to rodzina, którą wspólnie zaczęli tworzyć. Nie była w stanie wyobrazić sobie tego, iż w którymś momencie mieliby z niej zrezygnować, a jednocześnie nie chciała też rezygnować z tego, co połączyło ich niedawno. Milczenie wydawało się więc najlepszym posunięciem, by jak najdłużej cieszyć się wspólnym szczęściem, jednak i to okazało się zdradliwe. Nie mogli przecież przez tak długi czas oglądać się jedynie na czubek własnego nosa.
Nie była w stanie tego wyjaśnić, jednak wystarczyło zaledwie to krótkie pytanie, by jej serce zabiło szybciej. Nagle nabrała tego dziwnego wrażenia, że w tej rozmowie nie chodziło już o rozluźnienie atmosfery, a o uporządkowanie bałaganu, którego wspólnie udało im się narobić. Wciągnęła głębiej powietrze, nie chcąc okazywać po sobie zdenerwowania, jednak nie da się zaprzeczyć temu, że było ono obecne. Towarzyszyło jej przy nim właśnie z tego prostego powodu - niczego nie była pewna. Nie wiedziała, co siedziało mu w głowie, a chociaż w ostatnich tygodniach znajdowali ukojenie w swoich ramionach, Giselle nie posiadała gwarancji, że dla niego było to czymś więcej, niż chwilami fizycznych uniesień. Cokolwiek wyczytała wcześniej w jego oczach, wyrzucała to z własnego umysłu, nie chcąc wykazać się naiwnością, która później miałaby doprowadzić do jej rozczarowania. Nie chciała też za jego sprawą ucierpieć. - Nie wydaje mi się, żebym mogła się tak poczuć, dopóki nie usłyszę, co chodzi ci po głowie - przyznała, resztkami sił powstrzymując się przed tym, by odwrócić od niego spojrzenie. Nie chciała usłyszeć czegoś, przez co na jej twarzy wymalowałoby się rozczarowanie, które on mógłby dostrzec, ponieważ wiedziała, że i to mogłoby między nimi namieszać. Nie mogli jednak dłużej unikać szczerości, więc niezależnie od wszelkich obaw, musiała zapytać go o to, co chwilę później wydostało się z jej ust. - Co my tak właściwie robimy, Dion? - omiotła spojrzeniem jego twarz, czekając, aż pomoże jej to wszystko zrozumieć. Wiedziała, jaką odpowiedź chciała od niego usłyszeć, a jednocześnie cholernie się jej bała, ponieważ i ona mogła być katastrofalna w skutkach. Cóż, z tym najwyraźniej powinni liczyć się od chwili, w której wylądowali razem w łóżku. Wtedy po raz pierwszy ponieśli ryzyko, które teraz nie odstąpi ich niezależnie od tego, jakie decyzje podejmą później.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Przyjaźń rzeczywiście odbierała im odwagę do sięgnięcia po spełnienie skrywanych pragnień, ale r o d z i n a wydawała się temu sprzyjać — powinna temu sprzyjać. Starannie dobierając słowa, tłumaczyli chłopcu, że rodziny bywają różne, co nie czyni ich gorszymi od innych i choć była to prawda, Dion nie chciał zadowalać się n a m i a s t k ą tego, co mogli stworzyć. Przyjaźń była przeszkodą, ale wspólne rodzicielstwo, a teraz również łączący ich seks powinny stać się spoiwem relacji, którą — bez dosłownego nazywania — zbudowali. Tym myślom towarzyszyły jednak inne, całkowicie z nimi sprzeczne, na które składały się wspomnienia zawartej między nimi umowy. Giselle zgodziła się z nim zamieszkać, zgodziła się ofiarować mu możliwość wychowywania córeczki, ale nigdy nie obiecała, że to nie ulegnie zmianie. Czuł, że miała nad nim przewagę, a przecież nie o to w tym wszystkim chodziło, nie o to, by szukać pułapek, ani o to, by je zastawiać. Dlatego zaufanie do Giselle oraz miłość do niej, która z każdym dniem stawała się dla niego bardziej oczywista, kłóciły się z cholernym strachem. Ponieważ zawsze — bez względu na to, jak bardzo by się starał — istniała szansa, że to wszystko straci. Nie pojmował, jak ludziom udawało się żyć z podobnymi obawami? Życie to nieustające wystawianie się na ryzyko. Pytanie, czy był to odpowiedni moment, by zdobyć się na odwagę?
Sposób, w jaki mówiła do niego sprawiał, że niewidzialny węzeł zacisnął się na jego gardle. Odniósł wrażenie, że wcześniejsze słowa, którymi chciał zapewnić ją o swoim oddaniu, popchnęły Giselle ku większemu zdystansowaniu. Nie potrafił poprawnie odczytać emocji malujących się na jej twarzy, przez co poczuł się mniej pewnie. Rozsądek podpowiadał mu, żeby ostrożnie się wycofał, ale rozpędzone serce było temu przeciwne.
To było naprawdę dziecinne, głupie — powiedział z namysłem oraz miną wyrażającą chęć odkupienia win. Uwierzył, że to miało szansę się sprawdzić. Sekretne schadzki i seks smakujący zakazanym jabłkiem dawały mu ogromną satysfakcję, ale prędzej czy później musiały się skończyć. — Mogliśmy wszystko spieprzyć — dodał, kręcąc głową, jakby nie dowierzał w ich własną naiwność. Owszem, mogli unieszczęśliwić siebie wzajemnie, ale przede wszystkim swoje dzieci. Nie wiedział, czy potrafiłaby to sobie wybaczyć.
To koniec — oznajmił, czując, s ł y s z ą c, wariackie uderzenia własnego pulsu. Na przekór tym słowom, podszedł do niej z wyciągniętą dłonią, która stała się wilgotna od potu. — Koniec z ukrywaniem się. Nie wiem, co wyprawiamy, ale chcę, żeby wszyscy o tym wiedzieli, a przede wszystkim nasze dzieci. Bo jestem w tobie zakochany i nie wyobrażam sobie życia bez naszej rodziny — powiedział z uczuciem tkwiącym w oczach i lękiem łomoczącym w sercu.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Własnych uczuć była pewna od bardzo długiego czasu, jednocześnie nigdy nie mając nawet cienia wątpliwości względem tego, że Dion nie mógłby pokochać jej tak, jak ona kochała jego. Wiedziała, że darzył ją ciepłymi uczuciami, jednak ich źródło było zupełnie inne, bowiem wynikało z przyjaźni, która zawiązała się między nimi na przestrzeni lat. Potrafił troszczyć się o nią jak nikt inny, a jednocześnie nigdy nawet przez ułamek sekundy nie pokazał jej, że mógł być nią zainteresowany. Odkąd pamiętała, jego życie wypełnione było innymi kobietami, dlatego ona sama czuła się zobowiązana do tego, by zepchnąć własne uczucia na dalszy plan i nigdy nie pozwolić im dojść do głosu. Odpuściła sobie jednak raz, a teraz pragnęła odpuszczać bezustannie, ponieważ kiedy już poznała smak jego bliskości, wpadła w jej sidła niczym w ramiona największego nałogu. Bo tak, uzależniła się od niego - uzależniła się od poczucia bezpieczeństwa i troski, jakie jej gwarantował. Uzależniła się od jego dotyku i głębi, w której zatapiała się za każdym razem, gdy spoglądała mu w oczy. Ich relacja pod wieloma względami nie była idealna, a jednak dla Giselle była jedyną, jaka mogła dać jej szczęście. Nic dziwnego, że nie chciała dobrowolnie z tego zrezygnować.
Nie wiedziała jednak, czego oczekiwał od niej on. Choć jego słowa mogły sugerować, że i on darzył ją głębszymi uczuciami, nie chciała interpretować ich w ten sposób, nie posiadając stuprocentowej pewności. Raz już zawierzyła temu, co podsuwała jej wyobraźnia, a chwilę później dowiedziała się, że wrócił do swojej dawnej miłości. Teraz nie mogła już pozwolić sobie na takie rozczarowanie, stąd ostrożność, z którą do niego podchodziła. A jeśli zaś on chciał zagwarantować jej pewność, powinien roztropniej dobierać słowa, ponieważ teraz zafundował jej emocjonalny rollercoaster.
Rozchyliła lekko usta czując, jak bicie jej serca znów przyspieszyło tempa. To było naprawdę dziecinne, głupie. Czy mówił o nich? Mogliśmy wszystko spieprzyć. I może mimo wszystko byli tego bliscy, skoro ona zaangażowała się zbyt mocno? Zacisnęła usta w wąską linię i wciągnęła głębiej powietrze, a wszystkie jej mięśnie napięły się, kiedy brunet pokonywał dzielącą ich odległość. Próbowała wybudować mur między sobą a własnymi uczuciami, który Dion zburzył swoim późniejszym wyznaniem. Nie było to coś, czego się spodziewała, a jednocześnie była to dokładnie ta rzecz, którą potrzebowała usłyszeć, by zyskać wiarę w to, że mogło im się udać. Powinien dostrzec to w jej oczach, ale i w tym szerokim uśmiechu, który sam wcisnął jej się na usta na krótko przed tym, jak zacisnęła zęby na dolnej wardze, próbując nieco go przygasić. Ciężko było jednak z nim walczyć, kiedy w ułamku zaledwie kilku sekund uszczęśliwił ją niczym zakochaną nastolatkę. - Też sobie tego nie wyobrażam - przyznała, lustrując spojrzeniem jego oczy. Dopiero po chwili na moment opuściła wzrok, chcąc zapanować nad własnym grymasem, a kiedy jej się to udało, musnęła jego usta własnymi w przelotnym pocałunku. Na razie nie zamierzała pozwolić sobie na więcej. - Musimy to dobrze rozegrać - zauważyła, skinąwszy lekko głową w stronę schodów. Winnie na razie nie musieli się martwić, ponieważ ona i tak niewiele rozumiała, jednak Patrick już teraz miał w głowie mętlik. Co więcej, przed chwilą prawdopodobnie jeszcze bardziej go pogłębili, więc zanim zdecydują się z nim porozmawiać, lepiej będzie zapewnić mu nieco przestrzeni. A szkoda, ponieważ już teraz ciężko było jej utrzymać ręce przy sobie.

Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Rozpiętość jego rozważań była naprawdę szeroka, lecz prawdopodobnie nie dorównywała temu, co przez lata działo się w głowie Giselle. Nigdy nie poświęcał nieodgadnionym myślom przyjaciółki specjalnej uwagi, ponieważ nie przypuszczał, by cokolwiek przed nim ukrywała. Było to z jego strony idiotycznym niedopatrzeniem, zaniedbaniem, którego pokłosie — oboje — zbierali przez całe lata. Bo skoro on miewał przed nią tajemnice, ona również mogła je mieć. Nigdy jednak nie pozwolił, aby jego f a n t a z j e przerodziły się w uczucie, które mogłoby zostać zauważone. Uderzała w niego świadomość atrakcyjności najlepszej przyjaciółki (mimo że wydawało mu się to nieprzystające), ale zagłuszał ją, przekonany, że scenariusz, w którym zbliżają się do siebie, nigdy się nie ziści. Dion pragnął dla niej i d e a l n e g o życia. Chciał, żeby była szczęśliwa, żeby odnalazła mężczyznę, z którym krok po kroku — na równych zasadach — będzie budowała przyszłość. Zasługiwała na to! Zasługiwała na znacznie więcej niż mogła otrzymać od niego. Bo jego karta nie była czysta, a ciągnący się za nim bagaż powiększał się wraz z upływającymi latami. Jeszcze nie tak dawno wydawało mu się, że byłby naprawdę szczęśliwy, gdyby mógł przyglądać się, jak rozkwita zakochana w kimś, kogo poznała przez przypadek, jak — punkt po punkcie, w odpowiedniej kolejności — odhacza etapy związku, dzięki czemu ich uczucie miałoby szansę dojrzewać równocześnie. Czy nie o takiej miłości marzą kobiety? Czy on w ogóle wiedział, o czym w głębi duszy marzyła Giselle? I — co ważniejsze — czy był mężczyzną, przy którym chciała je spełniać?
Podkreślając głupstwo w jakie się zaplątali, sprawił, że twarz Giselle stężała. Kamienna, nieprzenikniona mina wzbudziła w nim nerwowość oraz utrudniła zebranie myśli i przekucie ich w słowa. To był z w y c z a j n y dzień i nic nie wskazywało na to, że doprowadzi do rozmowy, na którą Winslow nie był przygotowany. Być może powinien wstrzymać się z wyznaniem — zaczekać na odpowiedniejszy moment lub s t w o r z y ć go, aranżując scenę podobną do tych, do których przyzwyczaiły ich romantyczne filmy? Bo chociaż poczuł się dzięki niemu niespodziewanie lekki, spokój nie utrzymał się w nim długo. Trudno powiedzieć, dlaczego zniknął tak szybko, bo przecież rozpoznał promienny uśmiech na twarzy przyjaciółki. Był jednak zbyt zaaferowany, by szukać odpowiedzi w jej oczach. Przelotny pocałunek również nie zagwarantował mu pełnego zadowolenia.
Jest zdecydowanie za późno na „nie śpieszmy się” — odpowiedział, starając się zamaskować rozczarowanie lekkim uśmiechem i dozą humoru.
Kiedy lata temu przyznawał się do uczuć, którymi darzył matkę Paddy’ego, odpowiedziała mu tym samym — byli wówczas bardzo młodzi i dopiero odkrywali znaczenie miłości, ale czuł, że byli w tym razem. Reakcja Giselle nie powinna, a mimo wszystko go zaniepokoiła.
Może wystarczy przestać przed nim udawać? — wyszedł z propozycją, bo domyślał się, jak niezręcznie mogłaby wyglądać rozmowa przeprowadzona po tym, co chłopiec usłyszał dzisiaj.
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Odbyta z Patrickiem rozmowa gwałtownie sprowadziła ich na ziemię, a mimo to Giselle czuła się tak, jakby w ogóle się nie obudziła. Wszystko to, co rozegrało się między ich dwójką po odejściu chłopca wydawało jej się tak nieprawdopodobne, iż stojąc teraz obok Winslowa, nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że gdyby uszczypnął ją, zmuszona byłaby zmierzyć się z prawdą, która niewiele miała wspólnego z jej pragnieniami. Z prawdą, według której Dion wcale nie wyznał jej swoich uczuć, a łączący ich układ nie stał się czymś bardziej namacalnym, a co za tym idzie, bardziej poważnym. Tak daleko nie zabrnęła chyba jeszcze z nikim - bywała w poważnych związkach, a jednak żaden z nich nie był zwieńczony miłością tak szczerą i silną jak ta, którą czuła do niego. Przerażało ją to - przerażała ją siła tych uczuć, ponieważ wiedziała, że w ułamku sekundy mogły okazać się one destrukcyjne. Nie chciała tego - nie chciała ucierpieć za sprawą pośpiechu i niewłaściwych decyzji, ale kiedy znajdowała się w jego ramionach, ten strach odchodził. Giselle naprawdę znajdowała w nich ukojenie, zatem nie było innego miejsca, w którym chciałaby się teraz znaleźć. To właśnie to, co oferował jej Dion, było jej własnym ideałem.
Uśmiechnęła się za sprawą jego słów. Rzeczywiście, o braku pośpiechu nie mogło być już mowy, skoro ich relacja zabrnęła tak daleko, a Patrick zaczynał zauważać, że między ich dwójką coś najwyraźniej się działo. Mimo to bała się. Bała się powiedzieć mu prawdę, bo choć teraz układało im się naprawdę dobrze, jawne zaangażowanie się w tę relację niosło za sobą ryzyko, że w którymś momencie zranią również jego. Kochała Winslowa, chciała zbudować z nim swoją przyszłość, a mimo to szczerze się obawiała. Nie chciała po prostu, żeby im nie wyszło.
- Jesteś pewien? - zapytała, unosząc ku górze jedną brew. Nie wynikało to jednak z wątpliwości, a z faktu, iż nie chciała niczego zepsuć. Paddy był dla niej szalenie ważny, dlatego chciała zadbać o jego komfort, nawet jeżeli sama nie marzyła o niczym innym, jak możliwość sięgnięcia po bliskość Winslowa zawsze wtedy, kiedy miała na to ochotę. Do tej pory wzbraniała się przed tym, aby przypadkiem nie popełnić błędu, ale może zbyt mocno panikowała? To, co było między nimi, naprawdę mogło się udać. - To byłaby miła odmiana - przyznała, układając dłonie na jego klatce piersiowej. Obserwując je, ostrożnie powiodła nimi ku górze, by chwilę później zapleść dłonie za jego szyją. Nie wykonywała tego gestu pierwszy raz, a jednak teraz wiedząc, co dla nich oznaczał, wydawał jej się on jeszcze przyjemniejszy. Podobnie było ze smakiem jego ust, do których teraz pozwoliła sobie sięgnąć ciut odważniej, niż zrobiła to przed chwilą. Przyzwyczajenie się do tego, że mogła sobie na to pozwolić, trochę najpewniej jej zajmie, jednak już teraz mogła zacząć się tym delektować. Odpowiadało jej to, w jakich barwach malowała się ich wspólna przyszłość.

ODPOWIEDZ