malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
To nie był już jej stały rytuał. Owszem, bywały czasy, gdy królowała w takich przybytkach i to dosłownie tańcząc na stole z butelką, choć tego typu ekscesy kojarzyły się głównie z Hiszpanią. Tu zwykle zadowalała się piciem na smutno pamiętając, że i tak lepsze jest zaburzenie koordynacji niż kolejna, bezsenna noc. Tych jednak ostatnio przybywało i nawet tydzień z Aidenem nie uleczył jej magicznie od ich nadmiaru. Nie byłaby jednak sobą, gdyby przyjmowała to spokojnie i próbowała codziennie grzecznie kłaść się do łóżka. Wręcz przeciwnie, tupnęła swoim obcasem i postanowiła nareszcie spróbować innej metody leczenia.
Pewnie dlatego, że jej przyjaciółka zaserwowałaby jej najgorsze a nie mówiłam na świecie, bo przecież jej randka nie zadzwoniła. Wprawdzie Julia nie była już w tym wieku, żeby z tego powodu kruszyć kopie albo próbować dowiedzieć się, co się stało, ale poczuła się dziwnie oszukana. Ten weekend niósł za sobą wiele obietnic, które okazały się jedynie zgrabną grą faceta, który zapewne chciał dobrać się jej do majtek.
Właściwie nie miałaby z tym problemu- bo kiedy ona miała jakikolwiek problem z dobrym seksem- ale zdecydowanie wolałaby na starcie usłyszeć to od niego. To zdecydowanie byłoby lepsze niż cały ładunek emocjonalny, jaki pojawił się między nimi od wesela i który zaprowadził ich w końcu na ten nieszczęsny weekend. Zakończony ghostingiem. Nie zdarzało się jej to za często, ale najwyraźniej Thompson koniec końców okazał się tym nietuzinkowym mężczyzną, któremu nie odpowiadało jej towarzystwo.
Czuła się zupełnie tak jakby pokonał ją własną bronią i to był najlepszy powód, dla którego postanowiła wylądować w tym barze. Był też jeszcze drugi, a była nim szara koperta z adresem firmy, o której nie słyszała już jakiś czas i który sugerował jej problemy. To nazwisko zawsze przynosiło kłopoty i z tego powodu schowała ją do szuflady nie otwierając, ale wiedziała, że w końcu musi zmierzyć się z tym.
Pewnie nie na trzeźwo i nie dzisiaj, ale przecież od tego nie ucieknie, nawet jeśli przez ostatni rok udawała, że ten człowiek nie istnieje. Mogła jednak poudawać jeszcze tydzień, kolejny miesiąc albo nawet i pół roku. Wszystko po to, by nie rozlecieć się na dobre, choć humor zaczynała mieć przedni. Zapewne z powodu bąbelków z drinka, którego sączyła powoli przyglądając się towarzystwu. Nigdy nie była jedną z tych nieśmiałych dziewczątek, spuszczających wzrok. Nie mogła być taką osobą, gdy fotografowała bądź malowała ludzi, więc i teraz była daleka od tego.
Nie zamierzała jednak pozwolić sobie na jakieś zaczepki, więc gdy spostrzegła mężczyznę zmierzającego w jej kierunku, wzięła szklankę i beztrosko przysiadła się do jednej z dziewcząt przy stoliku.
- O, tu jesteś. Szukałam cię wzrokiem - uśmiechnęła się do niej tak jakby były tu od wieków umówione i gdy mężczyzna je minął, parsknęła. - Wybacz, nie mam ochoty na spławianie jakiegoś samca alfa - wyjaśniła. Najwyraźniej jednak swoje alibi traktowała bardzo poważnie, bo przysunęła swoje krzesełko i spojrzała na dziewczynę uważnie. - To co pijemy? - taka właśnie była Julia Crane.

Rea K. Chamberlein
Deweloper, CEO — Chamberlein Develompent Cairns
40 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Jej życie wygląda tak jak by chciała. Może się skupić na pracy oraz na tym co dla niej najważniejsze czyli na rodzinie i trochę zaczyna się przekonywać do swojego sąsiada.
Jej życie to ostatnio jakiś rollercoaster. Wszystko po prostu się pieprzyło, a ona miała już tego serdecznie dość. Chciała spokoju, czy to tak wiele? Naprawdę musiała się uciekać do jakichś dziwnych ucieczek, aby życie dało jej na chwile spokój? Była takim złym człowiekiem, że co chwile działo się coś złego? Miała w swojej głowie miliony myśli, scenariuszu, a potem nagle zastępowała cisza. Była już tym zmęczona, naprawdę. Chciała skupić się na tym co dobre i kiedy to robiła to działo się coś złego. Zaczęło się od okropnej zdrady i rozwodu, który był po prostu szambem i to nawet nie ona wylewała to wszystko na łamach sali sądowej, tylko osoba, którą myślała, że dobrze zna i będzie z tym kimś już na zawsze. Została przedstawiona jako zimna suka, która odmawiała wszystkiego. Były to pomówienie i chęć zrobienia z niej tej najgorszej, ale bardzo szybko to się odmieniło. Miała złamane serce, tak to idealne określenie.
Praca była dla niej wytchnieniem, obecność najbliższych również, jednak ci się o nią martwili. Zdawała sobie z tego sprawę. Bardzo ciężko pracowała, lubiła spotykać się z klientami, którzy chcieli kupić od jej firmy dom. Nie wciskała im ich na siłę, ponieważ to nie o to chodzi. Proponowała domy, które mogły być odpowiednie dla spotykanych ludzi, jeśli nie czuli „tego czegoś” to szukała dalej, ponieważ dom to ma być bezpieczna przystań, a nie same mury. Dom to coś więcej, co prawda dla każdego to znaczy coś innego, a ona chce, aby jej klienci mieli idealne domy dla siebie.
Przyszedł taki dzień, że nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. W domu posprzątała na błysk, ponieważ obowiązki domowe ją uspokajały, ale dzisiaj to nawet nie pomogło. Była niespokojna i dziwnie nabuzowana. Postanowiła wyjść sama do baru, może spotka kogoś znajomego, a jeśli nie to i tak dobrze. Zmieni otoczenie.
Siedziała przy stoliku z drinkiem, pierwszym oczywiście. Kiedy przysiadała się do niej dziewczyna.
- Mój blask cię oślepił i nie mogłaś zobaczyć - puściła oczko do kobiety siedzącej naprzeciwko oczko, a na jej twarzy widniał szeroki uśmiech. - W porządku, teraz takie typy wychodzą ze swoim pieczar - dodała po czym się delikatnie zaśmiała. - Whisky z lodem - dodała wznosząc szklaneczkę.
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Zapewne, gdyby Julia Crane zaczęła sprzątać, sugerowałoby to epicką apokalipsę. Może to wynikało z jej wychowania w rodzinie, która niewiele robiła sama (poza doprowadzaniem do wściekłości swoich członków), a może ostatnio zwyczajnie najchętniej roztłukłaby wszystko co znajdowało się w zasięgu jej ręki. Najgorsze było jednak to, że nadal musiała oszczędzać dłoń, a ostatnio wynajdywała same preteksty, by kogoś nią uderzyć. Nie sądziła przecież, że po latach tutaj, w tej dziurze na końcu świata objawi się jej brat i okaże się, że przeszłość uderzy w nią z impetem. Do całego zestawu zdarzeń absurdalnych należało dopisać napad na dziewczynę przyjaciela oraz jej przyśpieszoną znajomość z Aidenem.
O którym myślała za długo bawiąc się swoim telefonem.
To dlatego nareszcie uznała za dobry znak, że miała szansę spotkać się z kimś innym i może nie wygadać (tego Julia nie miała w zwyczaju), ale przynajmniej skierować swoje myślenie na inne tory. W końcu pewnie była jedną z tych w czepku urodzonych i powinna zmienić perspektywę, bo przecież wystawa niedługo i jej życie zawodowe kwitnie. Nie mogła oczekiwać więcej, zresztą Lorne Bay zawsze było tylko przystankiem na jej drodze i już była podekscytowana nowymi przygodami, które miały szansę ziścić się, gdy tylko zakończy przygotowania do wernisażu, wystawi swoją pracę, a sytuacja z Flannem unormuje się na tyle, by mogła go zostawić bez poczucia żalu.
Ponura, szara koperta zaś sugerowała, by się pośpieszyła, bo potem już nie będzie drogi ucieczki, więc już powoli zaczęła przeglądać wymarzone destynacje wykreślając (rzecz jasna) z planu Sycylię, na którą miała udać się z Thompsonem.
Dziś jednak zamierzała całkiem kulturalnie opić się w towarzystwie jednej z tych pięknych kobiet, które siedziały same w barze. Co sugerowało, że musiała mieć kłopoty, bo żadna kobieta nie przesiadywałaby w tego typu przybytkach bez powodu. Tak przynajmniej została wychowana Julia Crane i zapewne rodzice byliby niepocieszeni widząc ją, zamawiającą szklaneczkę z whisky będąc samotnie tutaj.
- Tak, ogry w natarciu -parsknęła na jej komentarz. - Jak to jest? Mężczyźni nieustannie szukają kogoś na jedną noc i to w porządku, ale gdybym ja teraz znalazła sobie ot tak, dwóch to zostałabym uznana za kobietę lekkich obyczajów - skomentowała z niesmakiem, bo to wcale nie, że chciała (tak naprawdę wystarczyłby jej jeden pan doktor), ale zawsze odrzucała ją ta wizja społeczeństwa, które zakładała, że tylko facetom wolno więcej. - Jestem Julia - wyciągnęła do niej dłoń i zapewne od tego należało zacząć, ale Crane nigdy nie ufała konwenansom, więc ich zbytnio nie przestrzegała.

Rea K. Chamberlein
Deweloper, CEO — Chamberlein Develompent Cairns
40 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Jej życie wygląda tak jak by chciała. Może się skupić na pracy oraz na tym co dla niej najważniejsze czyli na rodzinie i trochę zaczyna się przekonywać do swojego sąsiada.
Rea uwielbiała to, że miała ogromne wsparcie w swojej rodzinie, a zwłaszcza w swoich siostrach, za które wskoczyłaby w ogień, ale niestety życie nie oszczędzało pięknych sióstr Chamberlein. Rea w pewnym momencie, kiedy mieszkała w Perth poczuła się zagrożona. Nigdy nie chciała się tak czuć, ponieważ bardzo się kłóciło to z jej osobowością. Chciała mieć poczucie bezpieczeństwa, które towarzyszyło jej przez praktycznie cale jej życie, a kiedy je straciła poczuła się bardzo obnażona. Nie chciała tego czuć już nigdy więcej, dlatego wzięła wszystko w swoje ręce i zakończyła to. Wiedziała, że będzie musiała wiele wysiłku włożyć w to, aby sobie wszystko poukładać, ale się udało. Tylko czasem miała złe momenty, ale nie jest robotem. Każdy za nas ma czasem gorsze chwile, a Rea jest postrzegana jako bardzo silna kobieta i taka właśnie jest, jednak nie jest zaprogramowana na nieodczuwanie uczuć, nie ważne czy pozytywnych czy negatywnych. Tylko nie płakała, łzy się pokazały się w jej oczach, kiedy się o wszystkim dowiedziała.
Były takie momenty, że potrzebujemy spokoju od znajomych twarzy i wbrew pozorom nie jest to niczym złym. Każdy z nas ma prawo do tego, aby mieć chwile spokoju od naszych najbliższych, którzy potrafią być absorbujący. Rea kocha swoją całą rodzinę i przyjaciół, jednak czasem ma ich dość. Oni pewnie jej też, nie ma co się oszukiwać.
Dlatego dzisiaj siedzi tutaj, sama i nie jest jej z tym źle, bawiło ją to jak faceci się przymierzają, aby do niej zagadać, a ona ma ich totalnie gdzieś i bawi się przy tym przednio.
Zaśmiała się z tekstu o ograch.
- Niestety to prawda - powiedziała również z niesmakiem Rea. - Facet w takich momentach to bohater, a kobieta jest uważana za kogoś niższego sortu - dodała jeszcze kręcąc głową, ale nie znosiła takiego rodzaju stereotypów, które są bardzo krzywdzące dla kobiet. Nie oceniała takich ludzi, ponieważ nie każdy chce mieć relacje, w którą sie zaangażuje. Ona teraz nikogo nie chciała mieć, ale też nie miała ochoty nikogo wyrywać. - Miło cię poznać, Rea - powiedziała, a na jej twarz wpłynął piękny uśmiech i uścisnęła dłoń kobiecie.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Julia zdawała sobie sprawę, że rodzinę zazwyczaj tworzy się samemu. Jasne, gdzieś w Perth żyła jej prawdziwa, ta, która powołała ją do życia i wychowała, ale przecież potem zrobili coś tak okrutnego, że wolała od nich uciec. Obecnie jej najbliższymi byli przyjaciele, zwłaszcza jeden z nich, którego spotkało coś tak niewyobrażalnie złego, że nie mogła zadręczać go swoimi gówniarskimi problemami w stylu on nie zadzwonił.
Dziwne, że w każdym innym przypadku to Julia wyciągnęłaby telefon, bo nigdy nie miała z tym najmniejszych problemów, ale Aiden budził w niej coś na wzór ogromnego respektu i sama nie mogła się w tym połapać.
Najwyraźniej powinna traktować to jak karma za te wszystkie lata, gdy była nieznośną femme fatale i mężczyzn odsyłała bez śniadania po upojnej nocy. Na każdego jednak przychodzi moment zapłaty i ten teraz najwyraźniej nastąpił. Do takich głębokich przemyśleń doszła oczywiście po drinku, który jeszcze nie smakował jak złe decyzje. Zdecydowanie dorosła, choć jeszcze nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Wcześniej jednak zareagowałaby znacznie bardziej impulsywnie niszcząc przy okazji kiełkującą relację. Obecnie zaś siedziała w barze i po prostu zapijała ten chwilowy stan odrzucenia poznając nową koleżankę, przyjaciółkę?
Rokowania były obiecujące.
- Och, kobieta nigdy nie może decydować o tym, z kim zamierza iść do łóżka, bo potem jest określana etykietką puszczalskiej- podzieliła się z nią swoimi przemyśleniami, ale jednocześnie roześmiała się głośno. - Może powinnam znaleźć jakiś miły zakon i się w nim schować? Słyszałam, że kontemplacja nie jest taka zła- zauważyła rozbawiona, ale samo wyobrażenie sobie Julii Crane w habicie to był taki dysonans, że nie mogła powstrzymać się dalej przed śmianiem się.
Cóż, nawet gdy jej życie się nie składało, nie zamierzała składać broni.
- Piękne imię i piękna ty. Pewnie mogłabym cię nawet namalować- podzieliła się szczerą opinią, której nie wygłaszała za często.
Głównie dlatego, że ludzie potem faktycznie pragnęli zostać uwiecznieni nie do końca zdając sobie sprawę, że Julia maluje akty.

Rea K. Chamberlein
Deweloper, CEO — Chamberlein Develompent Cairns
40 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Jej życie wygląda tak jak by chciała. Może się skupić na pracy oraz na tym co dla niej najważniejsze czyli na rodzinie i trochę zaczyna się przekonywać do swojego sąsiada.
Rea to bardzo rodzinna kobieta. Stara się opiekować swoją rodziną, kiedy ta tego potrzebuje. Była taka od zawsze, nawet jako nastolatka. Z biegiem czasu się to nie zmieniło, chociaż los, a właściwie pewne osoby, które uważała za bliskie ją skrzywdziły. Wiedziała, że takie jest życie i na wiele rzeczy po prostu nie ma żadnego wpływu, ponieważ nie da się zaplanować wielu spraw. Rea o tym wiedziała, ale nawet w takich sytuacjach człowiek nie jest w stanie zapanować nad emocjami i odczuciami, które towarzysza w takiej sytuacji. Zawsze dochodziła potem do siebie, raz szybciej, a raz wolniej. W zależności jak to wyglądało. W życiu trzeba mieć twardy tyłek, najlepiej ze stali, tak samo serce, ponieważ wiele osób, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że większość to wyrachowane szuje, które myślą tylko o zysku lub wyzysku. Niestety.
Bratnie dusze poznajemy w najmniej oczekiwanym momencie. Obie panie są w pewnie sposób zranione czy zirytowane, a jak wiadomo nie ma nic gorszego niż zraniona kobieta po alkoholu. Dobra, jest – to dwie kobiety po alkoholu, które mogła objaśnić plan zemsty lub po prostu wypić dobrego drinka. Czas pokaże, prawda? Najważniejsze to pędzić czas w dobrym towarzystwie.
- Prawda, zapomniałam o tym niepisanym prawie - powiedziała, a jej głos po prostu ociekał sarkazmem, natomiast na jej twarzy widniał lekki uśmiech. Bywały momenty, że zastanawiała się co niektórzy faceci mają w głowie i nie dochodziła do żadnych wniosków. - Hmm, nie chce rozsiewać plotek, ale z tego co słyszałam to tam też się dzieje - mówiąc to jej usta drżały. Nie miała nic do religii, ani też nie obrażała uczuć religijnych ludzi, jednak takie sprawy bardzo często wypływały na światło dzienne pod skrzydłami ogromnego skandalu.
Uśmiechnęła się po raz kolejny.
- Dziękuje bardzo - przyjęła komplement. Rea zdawała sobie sprawę ze swojej urody. Nie była jakąś pruderyjną kobietą, którą peszyły komplementy. Lubiła je słyszeć, sama również je dawała. - O proszę, a jakim rodzajem malarstwa się zajmujesz? - Zapytała zaintrygowana ciemnowłosa.

Julia Crane
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Julia wychodziła z założenia, że są dwie rodziny. Ta, w której się urodziła i która kojarzyła się z jej niekończącymi wprawkami na fortepianie (jej mama bardzo chciała, by poszła w jej ślady) oraz ta, którą wybrała sobie sama. To dość nietypowe, że nawet przez pewien okres czasu miała córkę, choć nawet jej nie urodziła. Najwyraźniej jednak bardziej czuła się związana z ludźmi, którzy wpadli do jej życia przypadkowo niż z tymi, z którymi łączyły ją więzy krwi. Niesamowite, że nie miała pojęcia o tym jak bardzo siedząca naprzeciwko jej kobieta jest z nią związana i przez kogo.
Na razie jednak wydała się jej na tyle interesująca, że postanowiła poznać ją bliżej.
A Julia wprawdzie mogła mieć problem z wieloma rzeczami w swoim życiu, ale nie z nowymi znajomościami. To akurat zawdzięczała swoim rodzicom- w końcu wywodzenie się z pewnego kręgu pomagało w lekcjach pewnej śmiałości i przebojowości, którą emanowała niezależnie od ilości alkoholu, który wprowadziła do swojego obiegu.
- Nie wiem. Tak naprawdę w kościele byłam ostatni raz jako nastolatka, a najbliżej Boga chyba w ostatni weekend- parsknęła sugerując jej dość delikatnie, że jeśli go wzywa to tylko w sytuacjach z pokroju filmów dla dorosłych. Niektórzy faceci nie byliby wcale tacy źli, gdyby jeszcze nauczyli się używać telefonu i wybierać jej numer.
Zastanowiła się nad banalnym pytaniem, ale w gruncie rzeczy tym najtrudniejszym dla każdego malarza.
- Głównie maluję sylwetki. Akty, portrety, interesuje mnie człowiek- wyjaśniła i na razie nie wyskakiwała z zaproszeniem na wernisaż czy już samą wystawę. Na to przyjdzie odpowiedni czas. - A co ktoś taki jak ty robi sam w barze? Nie powinnaś być na jakiejś randce?- zagadnęła z zaintrygowaniem i z miejsca sama siebie skrytykowała, bo przecież nie powinna z góry zakładać, że kobiety takie jak Rea mają w głowie tylko spotykanie się z kimś.
Tyle, że cóż, pasje pasjami, praca pracą, ale i tak na koniec kończy się w barze zwykle przez jednego gagatka. Była ciekawa jej historii, bo przecież chciała ją poznać, a nie ma chyba na to lepszej okazji niż takie przypadkowe spotkanie, prawda?

Rea K. Chamberlein
Deweloper, CEO — Chamberlein Develompent Cairns
40 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Jej życie wygląda tak jak by chciała. Może się skupić na pracy oraz na tym co dla niej najważniejsze czyli na rodzinie i trochę zaczyna się przekonywać do swojego sąsiada.
Niestety rodziny się nie wybiera, cytując klasyka, jednak Rea naprawdę miała szczęście, jeśli chodzi o jej najbliższą rodzinę, ale nie była ślepo zapatrzona w nich i zdawała sobie sprawę z tego, że nie każdy ma tyle szczęście co ciemnowłosa. Jest gotowa za swoich bliskich wskoczyć w ogień, albo komuś przywalić. To drugie miało miejsce, kiedy jej kuzynka była prześladowana przez okropne dzieciaki w szkole, a Rea jako starsza po prostu weszła w tornado. Było zabawnie i na szczęście te małe demony, zwane koleżankami z klasy odpuściły. Rea nigdy nie miała kompleksu bohatera, po prostu troszczyła się o swoich najbliższych, bo tak powinno być, prawda? Ona tak uważała.
Wiele rzeczy w swoim życiu chciałaby zmienić, ale koniec końców naprawdę dobrze udało jej się poskładać wszystko do kupy mimo przeciwności losu, które miała przez te wszystkie lata. Teraz w pełni może się cieszyć.
- Takie coś to rozumiem, lepsza opcja - zaśmiała się Chamberlein. Ona nie potrzebowała uczęszczać do instytucji, przez które człowiek będzie „bliżej Boga”. Nie jest do jej do niczego potrzebne, ale każdy ma inne potrzeby i żyje wedle swoich przekonań.
- O ciekawy wybór, ludzie bardzo często postrzegają akty jako rodzaj pornografii co jest bardzo krzywdzące. To bardzo piękny obraz człowieka - powiedziała Rea z uznaniem. Kiedy mieszkała jeszcze w Perth uwielbiała chodzić na wernisaże. Malarze mają zupełnie inny pogląd na wszystko, nawet na te bardzo proste i prozaiczne rzeczy. Mają inną wrażliwość, co bardzo fascynuje Chamberlein.
- Miałam dzisiaj kiepski dzień, nie chciało mi się tez siedzieć w domu, więc postanowiłam się wystroić i przyjść trochę poobserwować ludzi w towarzystwie dobrego alkoholu - powiedziała wyjawiając tylko część prawdy, ale nie chciała się użalać nad sobą. Potrzebowała trochę innego rodzaju odpoczynku, takiego jak teraz. - Ubrałam się jak człowiek i o to jestem - zaśmiała się dodając jeszcze, kiedy upiła łyk alkoholu ze szklanki.
Porozmawiała jeszcze trochę z kobietą, ale niestety dostała telefon i musiała wyjść.
Julia Crane
zt.♥
dziękuje
ODPOWIEDZ