koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
028.
zatroskana ell & chory milo
for better and for worse
outfit
Czuła się p r z e ś l a d o w a n a! Gdziekolwiek się nie obejrzała, dostrzegała m i ł o ś ć. Nawet część osób, z którymi niegdyś dzieliła przekonania, okazała się zmienić podejście do życia (wprawdzie w tym konkretnym wypadku powodem była nieplanowana ciąża, ale, tak czy inaczej, nie musiała kończyć się ślubem!). Tak naprawdę nie wydarzyło się nic spektakularnego, nic odróżniającego ostatnie tygodnie od wszystkich wcześniejszych. To Ell – prześladowana jedynie przez własne myśli – zaczęła więcej zauważać.
Zauważyła również (wcale nie śledziła każdego kroku seksownego sąsiada, licząc, że w końcu zjawi się u progu jej domu, przecież nie była szalona!), że Milo nie wychodził z domu. Wzięła to za zły omen i wcale się nie pomyliła. Następnego dnia podczas zakupów odbyła nietypową rozmowę: zaniepokojona pani Fairweather poprosiła, by zajrzała do Milo, gdyż ona nie miała odpowiednio dużo czasu, by sprawdzić, jak miewał się jej chory syn. Co więcej, kobieta wcisnęła dziewczynie zrobione zakupy – jak później sprawdziła, w po brzegi wypchanej torbie znajdowały się składniki na r o s ó ł. Ell nigdy dotąd nie gotowała. W mig zgodziła się zaopiekować sąsiadem, jednocześnie podejmując wyzwanie, jakim było ugotowanie zupy (ciepłej i pożywnej – przynajmniej w założeniu).
Była na tyle u p r z e j m a, że do domu chłopaka weszła bez pukania; w związku z tym, że wciąż miała dodatkowy klucz (który okazał się bardzo pomocy, gdy w minionym roku w jej domu nie było wody), zrobiła to cichutko, by go nie obudzić. Rozłożyła zakupy w kuchni, zaparzyła ziołową herbatę, do której dodała odrobinę suszonych kwiatów hibiskusa i postawiwszy kubek na tacy, weszła na piętro. Starała zachowywać się cichutko jak myszka, ale bardziej przypominała słonia w składzie porcelany; przypadkiem nadepnęła na skrzypiącą deskę i zaklęła, nim zdążyła zamknąć usta. Niech to!
Cześć — rzuciła, uśmiechając się z zakłopotaniem, gdy Milo uniósł powieki. — Mam na imię Ell i będę twoją osobistą pielęgniarką — dodała, stawiając tacę z herbatą na szafce. Następnie przykucnęła tuż przy łóżku i oparła na nim ramiona, z lekko przechyloną głową przyglądając się pacjentowi.
Jak się czujesz? — spytała, nie zaprzątając sobie głowy wyjaśnieniami.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Miłość była p r z e r e k l a m o w a n a — teraz to wiedział. Po tym co zaszło w jego urodziny i w barze, czuł się jak głupek i wiedział, że zrzucanie na nią winy za nieodwzajemnione uczucia jedynie pogorszyło jego sytuacje. Marzył o jakiejś zaczarowanej maszynie, która umożliwiłaby mu cofnięcie się w czasie, jednak wiedział, że aby przestać palić się ze wstydu, musiał po prostu unikać sąsiadki i zdusić w sobie chęć wyglądania za nią przez sypialniane okno na piętrze. A co jeśli miała racje i przemawiało przez niego spragnione bliskości przyrodzenie? Co jeśli zniszczył tę relacje przez uczucie, które było iluzją prawdziwej miłości? A może to wypity na urodzinach alkohol?
Wolał nie zastanawiać się nad tym, gdy trawiła go gorączka. Rozpalone ciało, ból stawów, zawalone zatoki i duszący kaszel wskazywały na grypę, która ostatnimi czasy dosięgła mieszkańców lasu i choć początkowo chłopak starał się zwalczyć chorobę pracą w ogrodzie, to ostatecznie porzucił łopatę i zawinął się do łóżka, w którym spędzał już drugi dzień. Z trudem udało mu się wejść rano pod prysznic i odświeżyć spocone ciało, a jeszcze większym wyzwaniem okazało się wywietrzenie pokoju i zmiana pościeli. Odczuwał nieprzyjemny dreszcz przechodzący po jego ciele i gdy tylko mógł wrócić do łóżka, zawinął się pod kołdrę i zasnął. Nie myślał nawet o jedzeniu!
Gdy wybudziły go odgłosy dochodzące z domu, za oknem zdążyło się już ściemnić. Wydostał rękę spod pościeli i dosięgnął pstryczka w lampce, która rozjaśniła mu pokój. Wiedział, że ktoś krzątał się na dole, jednak modlił się w duchu, że to jego matka wpadła z wizytą i obiecanym bulionem. Ku jego zdziwieniu do sypialni wpadła sąsiadka, która po przekroczeniu progu zdążyła narobić więcej hałasu.
Ell? Co ty tu robisz? I skąd masz klucze? — zapytał zaspany i skrzywił twarz, gdyż światło raziło go w oczy. Opadł ciężko na poduszkę i westchnął głośno, czując jak u m i e r a. — Ty? Pielęgniarką? Cholera, przyjdzie mi się pożegnać z tym światem szybciej niż przypuszczałem — rzucił i zakaszlał aż zatrząsało się pod nim łóżko.
Jak wyrzuta guma — odparł, przyglądając się jej twarzy, która znalazła się niebezpiecznie blisko. — Chcesz się zarazić? Niepotrzebnie przychodziłaś — odparł, martwiąc się o to, że mogłaby się rozchorować przez niego. Niedawno zaczęła nowa pracę.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Uśmiechnęła się promiennie, wciąż opierając się o materac, na którym leżał.
Głuptasie, przecież twój tatko pozwolił mi go wziąć w zeszłym roku. Nie było okazji, żeby go oddać, ale dobrze się złożyło, bo dzisiaj się przydał — wyjaśniła, jakby odwiedzanie domu sąsiada bez zapowiedzi było czymś oczywistym i szeroko praktykowanym.
Od chorego biło niesamowite ciepło – i nie miało nic wspólnego z tym, jak Ell czuła się w obecności seksownego sąsiada. Nawet trawiony gorączką wyglądał pięknie! Z tym, że wydawała się ona na tyle wysoka, że wręcz e m a n o w a ł a od chłopaka, w którego zmęczonych oczach odbijało się światło żarówki.
Udam, że tego nie słyszałam — fuknęła, podrywając głowę. Wyciągnęła rękę, by dotknąć jego czoła, jednak wcześniej musiała odsunąć na bok ciemne włosy. Był rozpalony, więc nic dziwnego, że zrobiło jej się gorąco od jego bliskości. Niemożliwe, by przyczyną było cokolwiek innego.
Nie chciała się zarazić, ale nie mogła zostawić go bez pomocy. Na przekór jego słowom, zamierzała zostać, żeby odpowiednio się nim zaopiekować.
Trudno — wzruszyła ramionami. — Najwyżej będziemy umierać razem — stwierdziła, po czym wstała z podłogi i bez słowa wyszła z pokoju. Wróciła po kilku chwilach niosąc zwilżony ręczniczek (miała nadzieję, że wybrała dobrze i nie służył do wycierania podłogi). — Nie stawiaj oporu — poradziła, kładąc mu na czole chłodny okład. Gdy podczas choroby opiekowała się nią babcia, zawsze postępowała tak samo; była nieufna wobec leków i radziła sobie bardziej naturalnymi sposobami.
Zaparzyłam dla ciebie zioła. Powinny być smaczne, bo dodałam do nich kwiat hibiskusa. Wypij, a ja zrobię rosół — powiedziała, lecz nie ruszyła się z miejsca. Chciała się upewnić, że Milo dostosuje się do jej prośby, dlatego nagląco spoglądała to na niego, to na kubek z herbatą.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
No tak, wyleciało mi to z głowy — przyznał, przypominając sobie czas, gdy sąsiadka korzystała z ich łazienki w trakcie trwania remontu jej domu. Niespecjalnie przeszkadzał mu fakt, że posiadała ten klucz, bo żyjąc po sąsiedzku, uważał, że dobrze było mieć kogoś, kto w razie potrzeby dostałby się do domu podczas jego nieobecności. Znał ją i jej rodziny na tyle by wiedzieć, że nie wykorzysta klucza w żaden, niewłaściwy sposób.
Nie wiedział jak miały się jej umiejętności kulinarne, jednak niewłaściwie byłoby zakładać z góry, że mogłaby doprowadzić do rewolucji żołądkowych, przygotowując najprostszy bulion. Jedynie żartował i liczył na to, że dziewczyna o tym wiedziała.
Mam beznadziejne poczucie humoru ale liczę na to, że mi to wybaczysz przez wgląd na gorączkę. Marze o bulionie i na pewno będzie przepyszny — zreflektował się, próbując wygiąć usta w uśmiechu, jednak obecnie nawet tak błaha czynność sprawiała mu niemały trud. Gdy poczuł jej chłodną dłoń na swym czole, przymknął powieki i miał wrażenie, że o d p ł y w a. Jego ciało płonęło dostawało dreszczy na przemian, jednak przyjemny dotyk Donoghue, ulżył mu choć na chwile w cierpieniu.
To pewnie przez ten spacer po burzy — stwierdził, pamiętając, że gdy wyszli z baru i pozostawili jego auto przed wejściem do lasu, dość nieźle lało. Albo to klimatyzacja; bywała zdradliwa. — Ja nie umiem gotować zup, więc gdy wpadnę się tobą zająć, najpewniej zrobię ci domową pizze — jęknął i zaśmiał się, jednak po chwili z jego płuc wydostał się duszący kaszel. Zasłonił usta i uniósł się odrobinę nad poduszką. Nie zorientował się nawet kiedy opuściła jego pokój, jednak dostrzegł jak wróciła przez drzwi jego pokoju z kawałkiem zwilżonego materiału, który przyłożyła mu do czoła.
Przyjemnie, dziękuje — odparł cicho i przymknął oczy — Pewnie jest gorąca, wypije za chwilę — rzucił i poruszył palcami, po omacku szukając dłoni sąsiadki. Był jej wdzięczny i choć odczuwał cholerne zmęczenie, cieszył się, że przy nim była. Grobowa cisza wcale mu nie służyła.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Bywała nieznośna, bywała złośliwa, ale nie była z ł o d z i e j k ą! Pomijając te sytuacje, kiedy komuś należała się nauczka, a pozbawienie go ważnego (niekoniecznie cennego) przedmiotu, miało nieść za sobą jakiś pożytek edukacyjny. Do głowy by jej nie przyszło – i na szczęście Milo zdawał się to rozumieć – by okradać sąsiadów (chyba że w grę wchodziły ciepła woda lub świeżo upieczone bułeczki!).
Nieprawda. Lubię twoje poczucie humoru — zaznaczyła, czując, że chłopak potrzebował tego dnia wielu komplementów, by poczuć się lepiej. Wcale nie musiała uciekać się przy tym do kłamstwa! Bądź co bądź, gdy akurat o nic się nie sprzeczali, dogadywali się bardzo dobrze. Trudnie bywało jedynie ze wzajemnym zrozumieniem.
Choroba widocznie dawała mu się we znaki. Najgorsza była gorączka, która pod chłodnymi palcami zdawała się piekielnie wysoka, co naprawdę martwiło dziewczynę; nie chciała jednak, by to zauważył, dlatego nie ściągała z twarzy łagodnego uśmiechu. — Powiedz lepiej, że zrobiło ci się gorąco na mój widok, zamiast zrzucać wszystko na niewinny spacerek — zakpiła żartobliwie, odrobinę zadzierając nosek. Starała się nie podnosić głosu, by nie męczyć go bardziej niż było to konieczne.
Potrafiłabym wymienić kilka rzeczy, które skuteczniej postawiłyby mnie na nogi niż pizza — stwierdziła, zaczepnie unosząc brew. — Poza tym, popsuł mi się piekarnik. To chyba wina Erica.
Jego kaszel słyszała nawet w korytarzu – brzmiał nieciekawie, szorstko. Co uzmysłowiło jej, że do ziołowego naparu powinna dodać łagodzący miód, problem w tym, że wtedy smakowałby koszmarnie.
Powiodła spojrzeniem za jego palcami. By stłumić uśmiech, przygryzła policzek. Lubiła jego dotyk. Zawsze sprawiał, że czuła przyjemne ciepło niemające nic wspólnego z chorobową temperaturą.
Odpoczywaj — zarządziła, powoli podnosząc się z klęczek. — Ja pójdę na dół przygotować rosół — dodała, po czym poprawiła zwilżony materiał na jego czole i mało dyskretnie przesunęła palcami po jego policzku.
Odnalezienie się w jego kuchni nie zajęło jej dużo czasu, bowiem zdarzało się, że niezapowiedziana wpadała do jego rodziców, by poszwendać się bez celu. Zanim zabrała się do pracy, musiała znaleźć odpowiedni przepis, a że Internet w Tingaree lubił się buntować, nie miała innego wyjścia, jak skorzystać z k s i ą ż k i – a te nieczęsto miała w rękach. Włączyła radio i zaczęła obierać warzywa w rytm płynącej z niego muzyki. Z korzeniem pietruszki w ręku (który posłużył jej za mikrofon) wykonywała skoczny piruet, kiedy zauważyła Milo na schodach. Dośpiewała ostatni fragment, zachowując się jak gwiazda rocka, i dopiero wtedy gniewnie ściągnęła brwi. — Miałeś leżeć w łóżku! Nie bój się, niczego nie spalę. Chyba — dodała, drapiąc się po głowie, bo zapomniała, co teraz powinna włożyć do garnka.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Zawsze płonę gdy cię widzę — odparł z cierpkim uśmiechem i nawet chciał się zaśmiać ale uniemożliwił mu to duszący kaszel. Doskonale wiedziała jakimi uczuciami ją darzył, więc na pewno zdawała sobie sprawę także z tego, że cholernie go pociągała. Wolał się z tym jednak nie afiszować, bo jakie to miało znaczenie, skoro było to wyłącznie platoniczne uczucie, a jej wystarczył porządny, niezobowiązujący seks? Teraz jednak zmożony gorączką nie zastanawiał się nad tym za bardzo; cieszył się jej obecnością i w podzięce za opiekę, postanowił schować urażoną dumę do kieszeni. Pomyślał nawet, że skoro zapragnęła się nim zająć, to może wcale nie był jej obojętny ale najpewniej, tak nakazywał kodeks przyjaźni, którą zasłaniała się ostatnimi czasy nader często.
Gwarantuje ci, że gdybyś czuła się jak ja teraz, nie myślałabyś za dużo o seksie. Zwłaszcza, że pocę się co chwilę i czuje jakby choróbsko łamało mi kości — odparł, bo przypuszczał, że właśnie tego tyczyła się jej wypowiedź. Zanim wyjechał na studia, zajmował się młodszym, schorowanym rodzeństwem i dzięki temu znał podstawowe zasady postępowania w przypadku panującej w domu grypy ale wiedza to ograniczała się do przygotowania herbaty (ewentualnie ziół), pilnowaniu temperatury oraz pilnowania by potencjalny pacjent pozostał w łóżku i wypocił bakterie. — W takim razie, musiałabyś chorować w moim łóżku. Szkoda, że nie mam sił na to by cię w nim zatrzymać — uniósł delikatnie kącik ust ku górze i pogładził palcem jej przyjemnie chłodną dłoń. Miał ją tak blisko, a mimo to czuł dzielący ich dystans.
Gdy zniknęła za drzwiami sypialni, które ostrożnie przymknęła, zdecydował się na krótką drzemkę, jednak po trzydziestu minutach kręcenia się w pościeli, uznał, że musiał wstać za potrzebą. Ilość wlanych w siebie płynów dość często dawała o sobie znać. Gdy dotarł do krawędzi schodów, chwycił mocniej za poręcz i powoli pokonał każdy jeden stopień, prowadzący na parter. Zanim jednak dotarł do łazienki, zatrzymał się przy kuchni w której panował delikatny rozgrabiasz — porozrzucane warzywa, obierki i bulgocząca w garze woda. A do tego śpiewająca do marchewki sąsiadka.
Ale.. muszę do toalety — odpowiedział przyłapany na krzątaniu się po domu w samych, luźnych bokserkach. Najpewniej powinien coś na siebie zarzucić ale wierzył, że szybka wycieczka na dół nie zdoła bardziej pogorszyć jego stanu. — Nie wątpię w twoje zdolności kulinarne ale jestem pewien, że ta marchew powinna znaleźć się w garze z resztą — odparł rozbawiony widokiem jaki zastał.


ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Milo, zaczynasz majaczyć — powiedziała, udając zdumienie jego odpowiedzią. Zaraz rozciągnęła usta w ciepłym uśmiechu, by przypadkiem nie doszedł do błędnego wniosku, uznając, że mówiła poważnie. Tak naprawdę lubiła, gdy mówił do niej w ten sposób. Czuła się wtedy zauważona. Bez względu na ostatnie wydarzenia, jego komplementy ceniła najbardziej, choć zwykle twierdziła, że nie potrzebuje niczyjego uznania, by być szczęśliwą. W przypadku Milo było inaczej. Rozpromieniała się na jego widok, stawała się głośniejsza i bardziej zaczepna – niczym nastolatka próbująca zwrócić na siebie uwagę chłopaka ze starszej klasy. Najwidoczniej nie wyzbyła się tego jeszcze z czasów dzieciństwa, gdy Milo spędzał popołudnia z jej starszą siostrą, a ona — smarkula — nieproszona kręciła się między nimi.
Widniejący na jej twarzy uśmiech zbladł. Było jej autentycznie przykro z powodu złego samopoczucia chłopaka. Nigdy dotąd nie widziała go tak słabego. — O seksie z tobą myślę bez przerwy — powiedziała z miną wyrażającą troskę. Bała się otwartości jego uczuć, ale to nie oznaczało, że ich nie pragnęła. Miała to sobie za złe, ponieważ wydawało jej się, że uczucia są słabością i przysięgała, że nigdy się nie zakocha. Nie, jeśli miałaby skończyć ze złamanym sercem. Bo czy po czymś takim da się podnieść? — Ale najpierw obowiązki, później możemy pomyśleć o czymś bardziej przyjemnym — wtrąciła, przywołując lekki uśmiech, by odegnać skomplikowane myśli. Jak jednak miała skupić się na czymkolwiek pożytecznym, kiedy wciąż czuła przyjemny dotyk jego palców na swojej dłoni?
Przynajmniej musiała spróbować.
Robienie rosołu okazało się całkiem proste — wystarczyło zagotować wodę, w której zanurzone były wszystkie wymienione w przepisie składniki i c z e k a ć. Czekanie było najgorsze.
Pogarsza ci się — rzuciła, ledwie powstrzymując śmiech. — To pietruszka — zaznaczyła, poruszając warzywem zastępującym mikrofon. — I odrobinę mi jej szkoda. Jest zbyt piękna, by trafić do garnka razem z resztą — wyjaśniła, nagle orientując się, że Milo był niemal n a g i! Nagi i gorący; ponownie musiała przygryźć policzek. — Zrób, co musisz, a później się ubierz! Albo chociaż owiń się kocem! Cholerni mężczyźni, myślą, że są nieśmiertelni, a później są zaskoczeni, że dopadła ich choroba — ostatnie słowa powiedziała bardziej do siebie, ale zapomniała ściszyć głos, więc Milo z pewnością je usłyszał. — Przewietrzę ci pokój — dodała z westchnieniem i pobiegła na piętro, by otworzyć okno w jego sypialni. Wracając na dół, zdecydowała, że pietruszka dołączy do reszty, by wywar miał szansę stać się kompletnym.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Westchnął jedynie ciężko, nie chcąc po raz kolejny zapewniać jej o szczerości swych słów. Gdy on wypowiadał się o niej pochlebnie i mówił wprost, że jej pragnął, ona zganiała to na alkohol, orgazm czy tak jak w tym przypadku - na trawiącą go gorączkę. Wiedział już, że wchodzenie z nią w słowne utarczki nie miało większego sensu i rozmowa ta zakończyłaby się kolejną kłótnią; poza tym, naprawdę nie miał na to siły.
Czyli jesteśmy w tym razem — uśmiechnął się jedynie, ciesząc się, że przynajmniej w tej jednej kwestii się zgadzają. Z łatwością mógł wykorzystać jej ciało i oddać się cielesnej przyjemności, jednak wiedział, że nawet najsilniejszy orgazm nie był w stanie zastąpić uczucia, jakie towarzyszyło by mu gdyby zgodziłaby się budzić w jego ramionach co dnia. Witał by dzień pocałunkiem i nie pozwoliłby wydostać się spod pościeli, dopóki nie postawiłaby połowy lasu swym donośnym jękiem. — Wykorzystasz fakt, że jestem przygwożdżony do łóżka? — spytał, bo czuł, że jego choroba nie byłaby w stanie powstrzymać jej przed sięgnięciem po to czego pragnęła. Nie byłby w stanie przejąc kontroli, lecz jeśli to ona chciała zatroszczyć się o niego, nie miałby nic przeciwko wygodnemu leżeniu i lustrowaniu jej nagiego ciała. Nawet w gorączce potrafiła pobudzić jego wyobraźnie i sprawić, że jego męskość nabrzmiewała w luźnych bokserkach.
Potrzebował jednak posiłku, który dodałby mu energii. Od rana nie jadł zbyt wiele przez fakt, że nie miał siły na to by cokolwiek przygotować ale też przez brak apetytu. Teraz jednak czuł na podniebieniu smak gorącego bulionu i nie mógł doczekać się aż ten będzie gotowy.
Wrzucaj, musi być dużo warzyw — ponaglił ją, nie rozumiejąc jak mogła rozczulać się nad pietruszką. Było jeszcze wiele spraw, których nie rozumiał ale może wcale nie powinien próbować? Gdy wydała mu rozkaz, skinął głową i ruszył do łazienki, gdzie załatwił swą potrzebę i umył ręce. Przeglądając się w lustrze dostrzegł poczochrane, dawno nieprzycinane loki i zmęczenie na twarzy, wywołane chorobą; obmył więc wodą także twarz i osuszył ją ręcznikiem, po czym ruszył do salonu po koc, którym okrył się szczelnie, by móc choć przez chwilę towarzyszyć jej w kuchni. — Kiedy będzie gotowy? Na myśl o bulionie wrócił mi apetyt — rzucił i usiadł na krześle przy drewnianym, okrągłym stoliku. Przyglądał jej się, wieszając swój wzrok na zgrabnych pośladkach, które pragnął pochwycić w swe dłonie. Chciał przywołać ją na swe kolana i przytulić ale powstrzymał się, nie chcąc wszystkiego dodatkowo komplikować.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Rumieniła się pod wpływem jego słów, przyjemne ciepło ogrzewało ją od środka, ale zmęczenie, przez które przebijał zaledwie cień typowego dla chłopaka uśmiechu, hamowało Ell. To nie była odpowiednia pora na i g r a s z k i. Mogła zdjąć ubrania i przepasać się jedynie kuchennym fartuszkiem, ale wówczas nie byłaby w stanie poprawnie ocenić, czy gorączka Milo zaczęła słabnąć.
Przyjemnie było się dowiedzieć, że myślał o niej tak, jak ona myślała o nim — nawet jeśli wciąż miała ogromne trudności z uwierzeniem, że komuś naprawdę mogło na niej zależeć. Była tak bardzo przyzwyczajona do chwilowych znajomości, za którymi nie kryły się żadne uczucia, że mimowolnie zaprzeczała tym, do których przyznał się Milo. Ponadto — co było znacznie bardziej upierdliwie — nie czuła się tych uczuć warta. Nie radziła sobie z przekonaniem, że — może poza wspomnianymi wcześniej igraszkami — nie ma niczego do zaoferowania. Nawet posag (w postaci domku po ukochanych dziadkach) zaczynał przypominać ruderę bardziej niż dom mieszkalny. Ell nad niczym nie panowała.
Nawet ukryty w dużym garnku wywar zdawał się bulgotać gniewnie, jakby niezadowolony z tego, że brakowało w nim jednego składnika. Z żywą rozpaczą spojrzała na trzymany w dłoni korzeń pietruszki, a następnie na ponaglającego ją Milo, który najwyraźniej nie rozumiał, że zdążyła polubić to warzywo bardziej od innych. Zbliżyli się podczas występu! Westchnęła i niechętnie obrała pietruszkę. Poczuła ból, przekrawając ją w połowie i omal nie zapłakała, gdy wrzucała kawałki do garnka, który natychmiast przykryła pokrywą, by nie patrzeć na to, co działo się w jego wnętrzu. Gotowanie to tortura dla warzyw i kucharza!
Przesunęła po sąsiedzie oceniającym spojrzeniem — musiała się upewnić, że szczelnie owinął się kocem. — Rosół to pomysł twojej mamy. Wpadłam na nią i wtedy powiedziała mi o tym, że chorujesz — zdradziła, pokazując, że tak naprawdę nie kierowała się intuicją, ani dobrą znajomością tego, co Milo lubił, a wskazówkami, które otrzymała od jego mamy. — Zapomniała mi powiedzieć, ile to cholerstwo powinno się gotować. Godzinę? W książce napisali o trzech, ale to chyba lekka przesada — zastanowiła się, ocierając czoło. Zmniejszyła ogień, by zupa nie próbowała wydostać się z garnka i usiadła na krześle obok bruneta.
Niepokoi mnie twój kaszel — rzuciła, gdy Milo po raz kolejny wypluwał płuca. — Kiedy byłam mała, babcia nacierała mi plecy maścią z mentolu. Może powinniśmy tego spróbować? — podsunęła. Przejęła się stanem jego zdrowia i naprawdę chciała mu pomóc, w jakiś sposób ulżyć. Prócz tego czuła się potrzebna, co sprawiało, że wymyślała kolejne sposoby na odegnanie choroby, mimo że absolutnie się na tym nie znała. Nie chciała go zawieść, ale nie rozumiała, że zdrowienie to proces, który nie zakończy się w godzinę.
Może chcesz coś obejrzeć? Albo napić się czegoś ciepłego? — podsuwała, marszcząc brwi w konsternacji.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Brunet pomimo wieloletniego związku niewiele wiedział o prawdziwej miłości. Wiedział, że poprzednia dziewczyna kochała go nad życie i najpewniej wyobrażała sobie długie, szczęśliwe życie u jego boku, ale dla niego taka wizja przyszłości zdawała się być bardziej odległa. Z perspektywy czasu, rozumiał, że trwał w tym tak długo z przyzwyczajenia, wygody i sentymentów, bo przecież nie mógł powiedzieć, że wspólnie spędzone chwile nie miały dla niego najmniejszego znaczenia. Kochał ja na swój, własny sposób ale nie wystarczająco mocno, by móc na nią zasługiwać. Wiedział już, że nie był w stanie stworzyć żadnego, poważnego związku, kiedy sąsiadka była w pobliżu i żałował, że nie pojął tego wcześniej; wtedy oszczędził by Auden rozczarowania i bólu.
Zdążyłem się domyślić. Tak czy owak, miło, że zechciałaś poświęcić pół dnia na to by się mną zająć — uśmiechem wyraził wdzięczność, mając nadzieje, że w podzięce nie sprzeda jej żadnego wirusa, który i ją skaże na choróbsko. Nie lubił marnować dnia w łóżku, bo zawsze było coś, czym mógłby się zająć w domu. — Mnie nie powinnaś o to pytać ale jeśli chcesz, możemy do niej zadzwonić — zaproponował, gdyby dziewczyna potrzebowała zasięgnąć opinii kogoś bardziej doświadczonego w gotowaniu. Jego matka była niesamowitą kucharką ale sam nigdy nie interesował się gotowaniem; chętniej przejmował męskie obowiązki, związane z modernizacją domu, naprawami i prowadzeniem ogrodu.
Fairweather nie był osoba, która chętnie sięgała po lekarstwa. W jego rodzinie od pokoleń polegano na miejscowej zielarce, która w naturalny sposób dbała o zdrowie sąsiadów, dobierając zioła do objawów choroby. — Nie sądzę bym posiadał coś takiego w domu. Dawno nie chorowałem i wszystko najpewniej nadaje się do wywalenia — podniósł się ciężko i podszedł do jednej z kuchennych szafek, by móc przejrzeć cały ziołowy asortyment, zbierany na przestrzeni ostatnich lat. Każdy słoiczek był opisany, jednak nie do końca wiedział czym była ich zawartość - nie znał się na tym. — Póki co wystarczy mi woda, którą mam w pokoju ale chętnie bym coś obejrzał. Patrzenie w sufit doprowadza mnie do szału — odparł, widocznie zainteresowany jej prośbą. Nie miał jednak pewności, czy nie zaśnie podczas seansu.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Ell nie rozumiała — a może po prostu nikt nie zadał sobie trudu, by ją o tym poinformować — że w miłości należało być s a m o u k i e m. Kierowanie się przeżyciami nawet najbliższych sercu ludzi, było niczym świadome pozbawianie się doświadczeń bardzo ważnych dla kształtowania i poznawania siebie. Bo miłości należało się nauczyć! Problem w tym, że Ell miała w tym temacie olbrzymie zaległości — pilnie więc potrzebowała d o b r e g o seksownego korepetytora z nieskończonymi pokładami cierpliwości, który zechciałby przeprowadzić ją przez trudny proces krok po kroku. Powoli i bez gwałtownych ruchów, którymi mógłby ją spłoszyć.
Dzięki jego słowom poczuła się zachęcona do kolejnych wysiłków; wystarczył komplement lub słowo uznania, żeby k u p i ć jej zaangażowanie. — Cała przyjemność po mojej stronie — powiedziała, zerkając na sąsiada. — Nie będziemy jej przeszkadzać. Wspomniała, że jest zajęta, ale za bardzo przeraziłam się tym, że wcisnęła mi w ręce torbę z zakupami, żeby zapytać, co właściwie robi — zaznaczyła, marszcząc brwi, jakby bardzo mocno się nad czymś zastanawiała. Zaraz jednak puściła to w niepamięć, bo cokolwiek przeszkodziło pani Fairweather w dotarciu do syna, musiało być pilne. Przecież nie mogło jej chodzić o to, by ich do siebie z b l i ż y ć.
Teraz Milo nie miał wyjścia — jeśli chciał wyzdrowieć, musiał spędzić kilka dni zakopany w pościeli, pilnując odpowiedniego nawadniania organizmu i jedząc leczniczy rosół.
Pokręciła smętnie nosem. — Porządków nie będę dla ciebie robić, póki razem nie zamieszkamy — zapowiedziała, kompletnie nie przejmując się tym, jak dziwnie mogło to zabrzmieć w jego uszach. — A nawet wtedy nie mogę tego obiecać. Przecież widziałeś mój dom — dodała, uśmiechając się przy z tym bez zażenowania za to z dozą rezygnacji; nigdy nie będzie perfekcyjną panią domu, która sprząta, gotuje i wychowuje dzieci. To nie była rola, która do niej pasowała.
Zajrzała mu przez ramię, gdy przekładał słoiczki z zawartością, która dla nich obojga stanowiła zagadkę. Przelotnie zerknęła na jego twarz, ale widząc na niej zagubienie, postanowiła zabrać pudełko z jego rąk i odstawić tam, gdzie było. — Lepiej coś obejrzyjmy — stwierdziła. Nie chciała przez pomyłkę posmarować mu pleców maścią przeciwko hemoroidom!
Upewniwszy się, że bulion gotuje się na małym ogniu, usiadła na kanapie i sięgnęła po pilot do telewizora. Gdy Milo zajął miejsce obok niej, szczelniej okryła go kocem. Zerwała się też na krótką chwilę, aby przynieść coś letniego do picia. — Chyba nigdy wcześniej niczego razem nie oglądaliśmy. W sumie rzadko włączam telewizję. Masz jakieś ulubione programy?
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Fairweather był ostatnią osobą, która mogłaby kogokolwiek dokształcać w temacie związków i miłości. Najwyraźniej niewiele o niej wiedział, skoro z taką łatwością przyszło mu odsunięcie dziewczyny na bok, tylko po to by spędzić kilka ulotnych chwil w towarzystwie sąsiadki. Zbyt łatwo przyszła mu nie tylko zdrada ale i odpuszczenie sobie relacji, która budowali przez ostatnie, długie lata. Dopiero teraz pojął, że nie była to dziewczyna z którą chciał by budować długie, wspólne życie ale też zaczął się zastanawiać czy w ogóle powinien był takowe planować. Najwyraźniej, nawet długi staż nie był w stanie zweryfikować tego, czy związek był w stanie przetrwać wszelkie próby i niepowodzenia.
No tak, babcia miała zaplanowane na ten tydzień badania w Cairns — mlasnął, zapominając o tym, że rodzice musieli zawieść schorowaną staruszkę do kliniki poza granicami Lorne Bay. I to też nie tak, że nie był w stanie poradzić sobie bez czyjejś pomocy ale otwarcie przyznawał, że towarzystwo drugiej osoby w tak wyczerpującym czasie, odrobinę poprawiało jego samopoczucie.
A planujesz się tu wprowadzać? — zapytał widocznie rozbawiony, nie wiedząc co właściwie oznaczały jej słowa ale nie interpretował tego zbyt dosłownie. Znał ją na tyle, by wiedzieć, że rzucała głupotami na prawo oraz lewo i nie miało to większego znaczenia. — Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś śpiewała mi do pietruszki częściej. Poza tym, mam cały dom dla siebie i wprowadzając się tutaj, mogłabyś wynająć chatę po Halle — zaproponował ale gdyby uwierzył w taki scenariusz, najpewniej oznaczałoby to, że gorączka trawiła go do końca. Ich relacja była teraz mocno niejasna i ostatnie co powinni zrobić, to decydować się na to by mieszkać pod jednym dachem. Nie ukrywał jednak, że chciałby widywać ją tu częściej - nawet jeśli nie przykładała się do sprzątania i nie miała wysoko rozwiniętych umiejętności gotowania.
Nieco przerażony zawartością wiszącej szafki, zamknął ją i ruszył w stronę kanapy. Otulony kocem, opadł ciężko na oparcie i uśmiechnął się pod nosem, widząc jak dziewczyna okrywa jego udo z którego zsunął się przed momentem koc. — Może wybierzmy po prostu jakiś film. Lubisz Gwiezdne Wojny? Marvela? Harrego Pottera? — zapytał, wymieniając najpopularniejsze produkcje (sieczka w jego mózgu, nie pozwalała mu aktualnie na więcej propozycji). Nie wszystkie dziewczyny lubiły sci-fi, dlatego właściwie był skory zgodzić się na wszystko — Albo Teda? — zaproponował, uderzając w komedie. Odrobina śmiechu na pewno dobrze mu zrobi.

ell c. donoghue
ODPOWIEDZ