projektant i muzyk — swoja głowa
29 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Zawsze kochałem czytać książki, ale nigdy nie miałem momentu, w którym sobie powiedziałem: "Wow, chciałbym, żeby coś takiego spotkało mnie. Chciałbym być wybranym, od którego zależą losy świata". Lubiłem moje nudne i przewidywalne życie.
Lubiłem przesiadywać z nosem w książkach. Lubiłem to, że byliśmy uczeni w domu. Nigdy nie powiązałem tego z tym, że nasi rodzice po prostu chcieli nas chronić. Nawet przez myśl nie przeszło mi to, że moglibyśmy w jakimś stopniu być zagrożeni. Zawsze zakładałem, że nadopiekuńczość rodziców wynikała z tego, że po prostu byliśmy rodziną, która jest ze sobą blisko. Nawet wtedy kiedy się rozwiedli, nie pozwolili nam odczuć tego, że nie kochają nas, albo siebie. Tato przeprowadził się do Ameryki, skąd pochodził, ale nadal robił wszystko, żeby nas zapewniać o swoim uczuciu.
Ataki paniki miewałem właściwie od zawsze. Długo jednak nie potrafiłem tego nazwać i nie chciałem tego nazywać. Nie mogłem przecież okazywać słabości przed moim bratem czy rodzicami. Pierwszy mini atak miałem kiedy zostaliśmy poinformowani o tym, że rodzice się rozwodzą. Byłem gówniarzem, nie wiedziałem o życiu nic, a musiałem przyjąć na klatę informację o tym, że nie będę widywał mojego ojca. Na szczęście zapanowałem nad tym. Nie w pojedynkę, bo bardzo pomagało to, że zapewnienia rodziców nie były puste. Rzeczywiście zależało im na tym, żeby utrzymać atmosferę kochającej się rodziny. I to nawet nie na pokaz.
Kolejne ataki paniki przyszły kiedy okazało się, że rodzice nie byli tym za kogo ich mieliśmy. Mój brat bardzo często opowiadał mi o podsłuchanych rozmowach rodziców. Kochałem te opowieści. Czułem się jakby na głos czytał mi książkę, którą układał sobie w głowie. Niejeden raz próbował mi wmówić, że to żadna fikcja. Że rozmowy, które słyszał były jak najbardziej prawdziwe i powinienem brać je na poważnie. Nie chciałem. Zbywałem go śmiechem i dalej wierzyłem w to, że rodzice pracują dla nudnych korporacji i że ich praca jest biurkowa i w żadnym stopniu nie jest fascynująca. Bo przecież gdyby była fascynująca to by o niej opowiadali, prawda? Nie byłoby żadnych powodów do tego, żeby nas okłamywać. Panikowałem za każdym razem kiedy mama nie odbierała telefonu, albo nie wracała zbyt długo. Nie miało dla mnie znaczenia to, że już od dawna nie pełniła aktywnej służby. Czytałem zbyt wiele książek, żeby nie wiedzieć, że z takiej służby tak naprawdę nigdy się nie odchodzi. Sytuacja z tatą była jeszcze gorsza. Dzieliły nas różne strefy czasowe i tysiące kilometrów, których nie sposób pokonać w parę godzin. Nie było możliwości, żeby wsiąść w samochód czy samolot i w ciągu dwóch godzin upewnić się, że tacie nic nie jest.
Cassius decyduje, że przeprowadza się do Ameryki, żeby zamieszkać z ojcem. Usłyszałem tylko to zdanie, a resztę rozmowy zagłuszyły piski i szumy, które pojawiły się w mojej głowie. Znałem jego ton głosu. Wiedziałem, że decyzja została podjęta, że nic nie zmieni jego zdania. Pamiętam jak razem z mamą wpatrywali się we mnie, a ja tylko kiwałem głową nie wiedząc na co konkretnie odpowiadam. Nie wiedziałem co robić. Patrzyłem na mojego brata i wiedziałem, że nie wyobrażam sobie mojego życia bez niego. W żaden sposób go nie traciłem, ale czy naprawdę byłem gotowy na to, żeby nie widzieć go przez... no właśnie, ile? Regularnie się widywaliśmy z ojcem, więc nie byłoby to żadnym problemem. Po prostu, znowu, ta różnica stref czasowych, brak natychmiastowych odpowiedzi. Znałem statystyki zbrodni popełnianych na terenie Stanów Zjednoczonych. Wiedziałem, że mój brat jedzie tam, gdzie nie będę w stanie go ochronić. Wiedziałem, że tata będzie w stanie to zrobić. Byłby w stanie chronić nas oboje. Był przecież takim ważnym człowiekiem. Tak, byłem gotowy jechać za Casem. Z drugiej jednak strony widziałem twarz mojej matki, która z całych sił próbowała ukryć to, że Cas tą decyzją nie złamał jej serca. Była z niego dumna, podjął dorosłą decyzję, nie chciała trzymać syna z dala od swojego ojca. Nie mogłem jej zostawić. Wiedziałem, że była silna i nie potrzebowała mnie, żeby jej bronić. Z drugiej jednak strony... każdy superbohater miał u boku swojego słabego przydupasa. Zostałem z mamą w Londynie.
Przez jakiś czas życie było znowu dobre. Rodzice znaleźli szczęście u boku nowych partnerów, relacja moja i Casa nie ucierpiała. Jak człowiek zapominał o zawodach swoich rodziców to byliśmy całkiem normalnymi ludźmi, którzy mieli międzynarodowe wizyty, żeby utrzymać relacje na wysokim poziomie.
Prawda jest jednak to, że wszystko co dobre nie trwa wiecznie. Tata został oskarżony o zdradę i groziła mu odsiadka. Nawet nie groziła. Wiedzieliśmy, że tak to się skończy. Przyznał się do tego o co go oskarżano. Gdybym nie to, że wszystko miałem przedstawione na papierze przed sobą to znowu docierałyby do mnie szczątkowe informacje. Szum w uszach był tak nasilony, że nie usłyszałbym nawet syren alarmowych. Mój ojciec, człowiek, który zawsze był chwalony za swoją służbę, nagrodzony wysokim stanowiskiem w CIA, był zdrajcą. Nie miałem zbyt wiele do stracenia, więc dosyć szybko wsiadłem w samolot i poleciałem do Stanów, żeby go wspierać. Musiałem to zrobić skoro Cas postanowił go zostawić. Zamieszkałem w Ameryce na jakiś czas, żeby być blisko ojca. Odwiedzałem go regularnie i zapewniałem, że nic się nie zmieniło i że nadal w moich oczach jest tym samym człowiekiem co zawsze. Kilka razy kusiło mnie, żeby podszyć się pod brata i udawać, że ten też go odwiedza. Głupotą byłoby jednak próbować oszukać w tak banalny sposób człowieka, który przez całe swoje życie był szpiegiem. Byłem z ojcem w Ameryce, przez cały czas jego pobytu w więzieniu. Chciałem, żeby miał na zewnątrz kogoś zaufanego, kogokolwiek kto będzie pod ręką. Do Londynu wróciłem kilka tygodni po tym jak tato wyszedł z więzienia. Upewniłem się, że dobrze się trzyma i że niczego nie potrzebuje. Poza tym wrócił Cas.
Dwa lata później tata zginął w wypadku samochodowym. Pamiętam wpatrywanie się w przestrzeń i trudność w uwierzenie to, że straciłem tatę. Pamiętam mamę ponoszącą porażkę, kiedy próbowała powstrzymywać łzy. Pamiętam Cassiusa, który zamiast skupić sią na żałobie zaczął tworzyć jakieś teorie spiskowe. Pamiętam dużo gniewu i kłótni, pamiętam raniące słowa wypowiedziane pod wpływem chwili. Pamiętam rozrywającą tęsknotę za życiem, które było proste i nieskomplikowane. Nie chciałem wierzyć w to, że śmierć taty nie była przypadkiem. Próbowałem okłamywać sam siebie twierdząc, że to co opowiadał mi brat było kłamstwem. W jego słowach było za dużo prawdy, żebym sam powoli nie zaczął w to wierzyć. Desperacko pragnąłem, żeby śmierć taty nie była niczym nadzwyczajnym. Chciałem, żeby była pomyłką zagubionego człowieka, który stracił wszystko.
Nie potrzebowałem więcej powodów, żeby uwierzyć w to, że śmierć taty nie była przypadkiem. Nie fantazjowałem o tym obsesyjnie jak Cas, ale zacząłem się zastanawiać czy mojej mamie grozi to samo. Obawiałem się myśleć o tym, że mój brat może się wpakować w jakieś gówno i doprowadzić do nieszczęścia. Długo nie musiałem czekać na to, żeby moje koszmary się spełniły. Straciliśmy kontakt z Casem. Nie mogliśmy go zlokalizować. Wiedziałem jednak, że mój brat żyje. Wiedziałbym, gdybym go stracił. Poczułbym to. W tym przypadku dzielące nas tysiące kilometrów nie stanowiły żadnego problemu. Dla mojego brata pokonałbym każdy dystans.

- Przyjazd do Lorne Bay w celu odnalezienia brata jest najbardziej spontaniczną rzeczą jaką w życiu zrobił.
- W mieście pojawił się z gitarą na plecach i z maszyną do szycia w ręku. Ma też rewolwer, który pomogła mu zdobyć matka. Nie zamierza go użyć i się nim nie chwali, ale postanowił, że zrobi wszystko żeby odnaleźć swojego brata. Wszystko.
- Gitara, Squier Affinity Jazz Bass MN BLK, była prezentem od ojca.
- Dotychczas wiódł spokojny żywot człowieka, który chwytał się każdej możliwej pracy, ale głównie dorabiał na muzykowaniu w londyńskich pubach. Występuje pod pseudonimem Godrick The Gifted. Jest to nawiązanie do jego drugiego imienia i do jednej z jego ulubionych gier komputerowych Elden Ring.
- Jeżeli chodzi o jego muzykę to inspirują go tacy artyści jak Hozier, Omar Apollo, Noah Kahan. Podczas słuchania nie ogranicza się jednak do konkretnych gatunków muzycznych i słucha wszystkiego.
- Jest świetnym tancerzem. Taniec jest jego ulubioną formą rozrywki i relaksu.
- Studiował modę. Nadal marzy o tym, żeby zajmować się projektowaniem ubrań.
- Marzy mu się zaadoptowanie przybłędy i pokazanie takiemu zwierzakowi, że nie wszyscy ludzie są źli.
- Mieszkał w bardzo wielu miejscach. Jednak ostatnie lata spędził w Londynie i to Londyn jest miejscem, które nazywa domem.
Farris Knightley
07.12.1995
glasgow, szkocja
Bezrobotny
-
sapphire river
Kawaler, biseksualny
Środek transportu
Posiada prawo jazdy, ale nie posiada żadnego środka transportu. Porusza się na pieszo, albo komunikacją miejską (jeździ na gapę).

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Wszędzie.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Brat - Cassius. Mama.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Rozważnie, ale tak.
Farris Godrick Knightley
Paul Mescal
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
ODPOWIEDZ