Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
007.
Ronan nie był zadowolony z tego, że musiał tutaj zostać. Ciągle myślami był w Melbourne, gdzie czekało na niego mieszkanie. No i w sumie to jedyne co na niego czekało, bo kontrakty, dla których wyjechał do Melbourne właśnie się skończyły. Dostał spore przelewy na konto i jedyne co musiał teraz zrobić to poopłacać swoich pracowników. W końcu w tym Melbourne nie był sam. Nie dałby rady w trzy lata ogarnąć takich kontraktów w pojedynkę. Zorganizował ekipę zaufanych ludzi i wspólnie wyjechali do dużego miasta. Nie mógł się doczekać tego jak już ich porozlicza, bo będzie chciał spojrzeć na tą piękną kwotę, która zostanie dla niego. Będzie mógł pospłacać częściowo swoje długi. No i będzie musiał się rozmówić z Philly odnośnie mieszkania w Melbourne. Nie było jego. Wynajmował je. Nie było opcji, żeby sobie coś kupił w Melbourne. Nie było go na to stać. Planował raczej wybudować coś dla siebie i dla Philly, gdzie będą mogli zamieszkać po ślubie i zacząć zakładanie rodziny.
Mimo tego, że kasa wpłynęła, Ronan nie mógł sobie pozwolić na to, żeby siedzieć i nic nie robić. Chciał Philomenie pomagać przy jej farmie, ale okazało się, że większość rzeczy miała tam już zrobione. Porobił jakieś niewielkie pierdoły, które akurat dla niego nie były zbyt absorbujące. Nic więc dziwnego, że zajął się remontowaniem domu dla Judith. Przynajmniej miał co robić i myślami nie uciekał do sytuacji związkowej, która wydawała mu się nieco posrana. Była pełna niedomowień i rzeczy niewypowiedzianych. Ronan nie był typem człowieka, który sobie lubił dopowiadać i wmawiać, ale no jak nie miał co robić, to niestety sobie dopowiadał.
W domu Judith siedział tak długo jak mógł sobie na to pozwolić. Przyjeżdżał wcześnie rano i wracał późnym wieczorem. Czasami nadal zatrzymywał się u Cat, a czasami wracał do Philly. Tam jednak nie czuł się swobodnie, więc preferował zostawanie u Cat i tłumaczył się tym, że skoro już tu jest to równie dobrze może spędzić czas z rodziną. Robił właśnie jakieś pomiary kiedy usłyszał podjeżdżające auto. Wyjrzał trochę i zobaczył, że to Judith. Uśmiechnął się na jej widok i pomachał na przywitanie. Nie mógł na razie mówić, bo w ustach trzymał przygryziony ołówek, którym zapisywał to co pomierzył.
- Cześć. – Powiedział w końcu, odłożył wszystko na bok i podszedł do niej, żeby ją przywitać uściskiem dłoni. – Mam dla ciebie dobrą wiadomość. – Oznajmił na dzień dobry i kiwnął głową, żeby za nim poszła. Poprowadził ją do łazienki, gdzie nacisnął spłuczkę, żeby mogła zobaczyć jak w kibelku leci woda (i to nawet czysta!). To samo zrobił podchodząc do prysznica. Włączył wodę, żeby jej pokazać, że wszystko działa. – Możesz się wprowadzić nawet dzisiaj. – Oznajmił. – Naprawiłem też poręcz. Już się tak nie kołysze, jest stabilnie i bezpiecznie. – No bo skoro miała pomieszkiwać na razie u góry, to musiał jej takie bezpieczeństwo zapewnić.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
014.
{outfit}
Nie mogła w nieskończoność odkładać momentu, w którym rzeczywiście spakuje wszystkie swoje rzeczy i się wyniesie z obecnie zajmowanego mieszkania. Obawiała się jednak tego, że nie będzie miała dokąd się wynieść, bo jednak jej dom nie był jeszcze gotów do tego, by przyjąć ją jako lokatorkę. Wiedziała, że Ronan pracował tak ciężko jak tylko mógł żeby wyrobić się na czas z oddaniem łazienki i bardzo mu była za to wdzięczna. Potrzebowała tego, żeby móc w tym domu chociaż trochę jakoś normalnie funkcjonować. Miała już kilka pudeł gotowych, pakowała je już od jakiegoś czasu głownie wrzucając tu rzeczy, o których nie chciała pamiętać. Znajdowały się tam przede wszystkim pamiątki po jej nieudanym małżeństwie i narzeczeństwie z Lennartem. Najchętniej to, by je wypierdoliła, ale no nie robiło się tak. To była część jej przeszłości, którą zawsze gdzieś będzie ze sobą nosić. Miała też już popakowane jakieś ciuchy, z których na chwile obecną nie korzystała. Nie było aż takiej tragedii. Największy problem miała z meblami... będzie musiała załatwić firmę transportową. Myślała o tym, żeby na razie cały ten sprzęt trzymać u rodziców, żeby nie przesuwać tego z miejsca na miejsce w trakcie remontu. Trochę to jednak ją przerastało i nie miała głowy, by się za to zabrać, chociaż nie mogła tego też odkładać, bo za parę dni musiała opuścić mieszkanie.
Spędziła więc kilka godzin w biurze próbując znaleźć firmę transportową, która akurat miałaby wolny termin, później była na kilku spotkaniach i zabrała się za pisanie durnych porad. Jakimś cudem tak się w to wkręciła, że nawet nie zauważyła kiedy zrobiło się strasznie późno. Spakowała swoje rzeczy i ruszyła w drogę powrotną z Cairns do Lorne Bay, postanowiła, że zajedzie jeszcze do "nowego domu", żeby zobaczyć jak tam wygląda jej łazienka. Gdy podjechała pod nieruchomość to od razu zauważyła machającego do niej Ronana. Pomachała mu i przez chwilę na niego zerkała, bo musiała przyznać, że całkiem nieźle się prezentował... taki zapracowany z tym ołówkiem w ustach... jej ciało bardzo dziwnie na to zareagowało, bo aż mimowolnie przygryzła wargę, a gdy to sobie uświadomiła to skarciła się w duchu. Widać, że od jakiegoś czasu była sama.
Dała sama sobie reprymendę w myślach, gdy wchodziła do domu i przywitała się z Ronanem ściskając mu dłoń. - Hej, hmm niech zgadnę... nagle wszystkie pająki z okolicy postanowiły zmienić miejsce zamieszkania i iść na drugi koniec Lorne Bay? - Zapytała nawet z nutką nadziei w głosie, bo bardzo nie lubiła okolicznych pająków, które chciały jej się włamać do domu. Przeszła jednak za nim do tej łazienki i nie była w stanie ukryć ekscytacji, gdy okazało się, że łazienka jest już skończona i wszystko działa. - Naprawdę? - Zapytała z niedowierzaniem i od razu szeroko się uśmiechnęła. Była tak szczęśliwa, że aż mu się rzuciła na szyję, chociaż nie wypadało. Trudno. - Dziękuję! - Gdyby mogła to, by go nawet w tej chwili ucałowała w czółko. To jednak byłoby mocno niezręczne i mógłby nie skończyć reszty domu, a na tym jej też zależało. - To naprawdę świetna wiadomość, bo muszę się wynieść za parę dni i już myślałam, że będę musiała mieszkać pod mostem - pewnie wzięłaby namiary od Morgan na to, który most jest najwygodniejszy hehe. - Bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję za to, ze tak szybko Ci się to udało skończyć - nie mogła się napatrzeć na tą łazienkę. Była taka jaką sobie wymarzyła. - Powinniśmy to uczcić, masz ochotę na pizzę albo... może chiński zasmażany makaron? - Zapytała, bo ona nic w pracy nie jadła, a ukończenie pierwszego etapu remontu należało upamiętnić jakimś smakołykiem. Dobrze by było alkoholem, ale oboje byli samochodami... chociaż z drugiej strony to jest Lorne Bay, mogli z buta wrócić.

ronan ashford
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdyby tylko Ronan wiedział, że ma takie problemy z tym obecnym mieszkaniem to na szybko by jej coś zorganizował. Chociażby przestrzeń w garażu, żeby mogła sobie tam trzymać już jakieś rzeczy. Do garażu na razie nie wchodził, nie remontował tam, trzymał tylko jakieś rzeczy potrzebne do remontu, więc mogli zawalić tą przestrzeń. Daliby sobie radę.
Przez sekundkę patrzył na nią zdziwiony tym pomysłem, ale zaraz się roześmiał. – Czy to nie jest marzenie każdego Australijczyka? – On tam w sumie nie miał nic do tych pająków. Jasne, brzydziły go jak każdego, nie lubił mieć żadnego w mieszkaniu, ale też żadnego nigdy nie zabijał. Raczej łapał w pudełka i wyrzucał na wolność. Do większych, bardziej niebezpiecznych okazów starał się dzwonić po odpowiednie służby. Tak samo robił jak nie był czegoś pewien. Nie chciałby zostać dziabnięty i ewentualnie zabity przez coś tak obrzydliwego i zabójczego.
- No naprawdę. Czemu miałbym sobie żartować z czegoś takiego? – Zdążył tylko powiedzieć i nic innego, bo Judith zaraz rzuciła mu się na szyję. Nie wiedział czemu kobiety robią coś takiego, ale też nie miał zamiaru jej karcić czy odtrącać. Rozumiał jej szczęście. Poklepał ją tylko u dołu pleców uznając, że jakby nie odwzajemnił tego przytulenia to zrobiłby jej przykrość. A jednak jej szczęście odnośnie tego domu było mu potrzebne. W końcu była jego klientką. – Nie ma problemu. – Zasalutował jak już się odsunęła.
- Tak ci się pali czy już próbują cię wyrzucić? – Zażartował sobie chociaż ja nie wiem jaką ona tam miała sytuację z tym obecnym lokum. Jak wiem to sory, nie pamiętam iks de. Typowa ja. – Serio, nie ma za co dziękować. Okazało się, że nie było tak źle jak to wszystko wyglądało na pierwszy rzut oka. – W sumie lepiej tak niż jakby miało się okazać, że jest gorzej niż to wszystko ocenił. Odłożył gdzieś na bok swój notatniczek z pomiarami, i tak nie miał zamiaru teraz niczego mierzyć jak już z nią rozmawiał.
- Właściwie to chętnie bym zjadł makaron. Nic dzisiaj nie jadłem. – Zapomniał. Tak się rzucił w wir pracy, że nie poczuł głodu. Poza tym te upały też niespecjalnie wszystkiemu sprzyjały. Człowiekowi dosłownie nawet nie chciało się jeść. – Mogę cię o coś zapytać? – Przerwał na chwilę ogarnianie jakiegoś sprzętu. Lubił od razu na bieżąco ogarniać bałagan, żeby później się nie pogubić i nie zakopać. Poza tym już się trochę ściemniało, może na dzisiaj sobie odpuści. Chyba, że zrobi jakieś niewymagające rzeczy. Tak czy siak spojrzał na nią nieco skrępowany. – Raczej takie pytanie… z kwestii prywatnych. – Wolał ją ostrzec, żeby sobie nie pomyślała, że ją atakuje beznadziejnymi pytaniami tak z partyzanta.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
Judith nie chciała się za bardzo chwalić swoimi problemami mężczyźnie, który był dla niej praktycznie obcym człowiekiem. To, że nie będzie miała za bardzo gdzie mieszkać to już była jej sprawa, z którą jakoś sobie musiała poradzić. Była zbyt dumna żeby wrócić do rodziców i zbyt uparta, by przenieść się na trochę do siostry.
Widać, że kobieta była bardzo mało wymagająca, chciała tylko żeby pająki spierdoliły z okolicy. - Całkiem prawdopodobne, chociaż słyszałam też o takich dziwakach co chcą mieć pająki w domu. Chyba bym nie umiała zasnąć wiedząc, że mam coś takiego w jakimś akwarium. - Aż przeszły po niej dreszcze obrzydzenia. Nie lubiła pająków i tych och dziwnych nóżek i jeszcze dziwniejszych oczu. Okropne. Wiedziała, że niby są pożyteczne dla otoczenia no i super, niech sobie będą, byle z dala od niej. Gdy ona miała pająka w domu to robiła całą operację specjalną żeby się go pozbyć. Starała się go nie zabijać, bo bała się, że wyjdą z niego małe pająki. Widziała to na filmiku i od tamtej pory nie chce nigdy, nawet przypadkowo zabić pająka. Jej serce, by tego nie wytrzymało.
Judith już nie za bardzo słyszała tego co mówił, bo była zbyt zaaferowana tym, że rzeczywiście ma gotową łazienkę i będzie mogła względnie funkcjonować w tym, jeszcze okropnym, domu. Nagle jakby chmury się rozstąpiły i zaczęło świecić słońce. W końcu, coś się udało. Pojawił się jakiś plus na horyzoncie, a że w tej chwili nie było tu innego ludzkiego osobnika, z którym Judith mogłaby się cieszyć to padło na Ronana, któremu się na tą szyję rzuciła.
- Niestety to drugie. Właściciel mieszkania, które wynajmuje chce je sprzedać, już i tak poszedł mi na rękę pozwalając tam zostać trochę dłużej niż początkowo mówiłam. Także ratujesz mi tym tyłek. - Stwierdziła z delikatnym uśmiechem. Naprawdę nie wiedziała jak mu dziękować. Słowa to było za mało, a przecież to była tylko skończona łazienka. Wiele to jednak dla niej znaczyło, bo miała jeden problem z głowy.
- Nic nie jadłeś? To nie zdrowo. Jeszcze kiedyś tu zasłabniesz i będzie. - W końcu pracował fizycznie, a Judith nie chciałaby żeby coś mu się stało akurat u niej w domu. - W takim razie dla Ciebie podwójna porcja makaronu - już postanowiła i wyciągnęła telefon żeby wybrać odpowiednią aplikację i zamówić im jedzenie. - Jasne - odpowiedziała nie unosząc wzroku znad telefonu, bo akurat wpisywała adres dostawy. Myślała, że chce ją zapytać o coś związanego z domem, więc trochę ją zaskoczył tym doprecyzowaniem. Całe szczęście akurat zamówienie już poszło więc mogła odłożyć na bok i skupić się na rozmowie. - Pytaj, najwyżej nie odpowiem - raczej nie miała problemów żeby mówić o rzeczach prywatnych jeżeli już ktoś zapytał. Sama jednak tematu nie zaczynała, szczególnie z osobami, których za bardzo nie znała. Była teraz jednak ciekawa o co Ronanowi może chodzić więc usiadła sobie na schodach i patrzyła na niego wyczekująco.

ronan ashford
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wycelował w nią długopisem i pomachał ręką.
- Też o nich słyszałem. – Przyznał. – Twierdzą, że lepiej mieć pająka, który uplecie jakąś sieć i przynajmniej w tą sieć będą się łapać komary. – No i może to miało sens w takiej randomowej Polsce, gdzie te komary to potrafiły być niesamowicie wkurwiające, a pająki raczej niegroźne. Ale w takiej Australii to ja nie chciałabym mieć w rogu pokoju pająka wielkości mojej głowy czy dupy. Trochę bym się zastanawiała, które z nas jest tutaj dzikim lokatorem. Ja czy pająk.
Przez to jak się cieszyła to Ronan na chwilkę poczuł się jak ten człowiek z tych programów o remontowaniu domów i budowaniu domów, dla ludzi, którzy nie mogą sobie na to pozwolić. Cieszyła go jej radość, ale jednocześnie miał nadzieję, że to nie jest akcja charytatywna. W sumie no nie była, bo zakładam, że podpisali kontrakt i Judith płaciła regularnie za wszystkie materiały jakie musiał nabywać. Czasami, żeby już jej nie nękać to płacił, za niektóre rzeczy ze swojej kieszeni, ale ją informował o fakturach czy tam paragonach. Przez to, że ostatnie trzy lata spędził na pracowaniu na kontraktach w Melbourne, zapomniał o tym ile ta praca może sprawić radości. Tam pracował dla dewelopera, który stawiał domy, a tutaj znowu wrócił do pracy, którą kochał. Pracował bezpośrednio z ludźmi i był w stanie obserwować ich radość z każdego małego kroczku.
- Rozumiem. To rzeczywiście nieciekawa sytuacja. – Dobrze chociaż, że ten właściciel był wyrozumiały. Ale już widzę, że na pewno Judith miała spierdoloną pralkę w tamtym mieszkaniu. Już ja znam tych właścicieli. – No to jak chcesz to jak zjemy to możemy pojechać po twoje rzeczy i możesz tutaj zostać już dzisiaj. – Zaproponował. I tak nie miał nic lepszego do roboty. Jak jednego popołudnia nie spędzi z Philly oglądając telewizję to na pewno nikomu nic się nie stanie i nikt nie umrze. A przynajmniej uszczęśliwiłby kogoś innego.
- Wiesz… jak człowiek dobrze się bawi, to zapomina o takich przyziemnych rzeczach jak jedzenie. – Zażartował sobie, bo normalnie to jadł, po prostu no tak się skupił na robocie i na tym, żeby mogła sobie tutaj zamieszkać, że zapomniał o sobie. Tak jak wspominałam, w końcu wrócił do robienia pracy, którą kochał i którą zawsze chciał wykonywać. – Dzięki za twoją szczodrość. – Zaśmiał się chociaż wątpił, żeby wciągnął podwójną porcję. Chociaz kto go wie. Pewnie w domu dałby radę, bo mógłby sobie po wszystkim rozpiąć rozporek. Tutaj tak nie wypadało, jeszcze przy damie.
Ronan zanim zadał swoje pytanie to jeszcze wrócił do łazienki i umył sobie ręce. I tak już nie miał pracować w oczekiwaniu na jedzenie. Wrócił do Judith i stanął nad nią opierając się biodrem i ramieniem o ścianę.
- Kiedy kobieta traci zainteresowanie związkiem? – Wypalił od razu, bo nie wiedział jak inaczej ubrać to w słowa. – Skąd powinienem wiedzieć, że nadszedł czas na jakąś poważną rozmowę? – Drugie co mu przyszło na myśl. Wsadził sobie ręce w kieszenie spodni i spoglądał na Judith licząc na to, że zarzuci mu jakąś zajebistą radą, która uratuje związek jego i Philly. Jak Judith ich nie shipuje to nie musi odpowiadać, albo może udzielić złej odpowiedzi. Iks de.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
- Można kupić sobie olejek przeciwko komarom i nie mieć ani tego, ani tego – gdyby miała mieć zwierzaka to wybrałaby coś z mniejszą ilością odnóży. To było tak obrzydliwe, że aż mi jest nieodbrze. Naprawdę. Pamiętam jak we Wrocku komuś uciekł ptasznik i go znaleźli u sąsiadki na ścianie i tak sobie obrzydliwie wisiał. Widac jak dobrze mi idzie pisanie postów, że muszę wstawiać coś takiego żeby post był dłuższy. Co, by Ci tu jeszcze opowiedzieć. Mam dobrą piekarnie na rogu, gdzie są spoko bułki z czekoladą. Koniec opowieści. Może coś innego teraz.
- No niestety, tak mi sie w życiu przytrafiło – uśmiechnęła się smutno, bo nie chciała mu się teraz tu zwierzać ze wszystkich swoich bardzo słabych decyzji, które doprowadziły ją do tego miejsca. Całe szczęście dzięki niemu poczuła trochę nadzei, że wszystko się jakoś ułoży. Naprawdę. Dał jej tą odrobinę szczęścia po prostu wykonując swoją pracę i to w szybkim tempie. Cieszyła się, że to wszystko jakoś zaczyna nabierać kształtu i nie mogła się doczekać, aż będzie mogła na spokojnie żyć swoim życiem w tym pięknym domu, który dla niej wyremontuje. Potrzebowała tego nie tylko po to żeby mieć dach nad głową, ale też po to żeby po prostu ruszyć do przodu ze wszystkim.
- Dobrze się bawiłeś? Masz chyba nieco spaczone pojęcie dobrej zabawy w takim razie – zaśmiała się, chociaż żartowała, bo przecież każdy się bawi tak jak chce i tak jak lubi. – Czyli mówisz, że Twoja praca jest Twoją pasją i kochasz to co robisz i sprawia Ci to taka frajdę, że zapominasz o jedzeniu? – Dopytała, bo zawsze lubiła słuchać o tym jak ktoś kochał swoją pracę. Ona na przykład swoją uwielbiała, do czasu aż dostała przez nią depresji i została przeniesiona do innego działu. Teraz, no nie tak, że nie lubiła, ale nie sprawiało juz jej to takiej przyjemności, chociaż bywało zabawnie. – Nie ma za co, jestem dobrą szefową – pewnie powinna mu tu teraz powiedzieć tak jak Judyta w Nigdy w Życiu, że fantastycznie zapierdala, ale na to jeszcze przyjdzie pora.
Zastanawiała się o co chce ją zapytać. Trochę się tym stresowała, bo też nie o wszystkim chciała rozmawiać z człowiekiem, którego ledwo co znała. Gdy jednak zadał jej pytanie to nieco zmarszczyła czoło patrząc gdzieś w bok. – Cóż... myślę, że pierwsza oznaką takiego braku zainteresoania jest obojętność. Brak chęci to zwykłych rozmów o wszystkim i o niczym. Pewnie też unikanie towarzystwa lub wybieranie towarzystwa kogoś innego. – Sądziła, że nie miało to znaczenia, czy chodziło o kobietę czy o mężczyznę. Ze swojego doświadczenia mogła powiedzieć, że często wszyscy zachowywali się bardzo podobnie. Niektórzy po prostu od razu lecieli w zdrady, emocjonalne czy fizyczne, to już nie miało takiego znaczenia. – Myślę, że takie coś się po prostu czuje i jeżeli teraz masz takie obawy to powinieneś z nią porozmawiać, jak dorosły z dorosłym. – Miała przynajmniej nadzieję, że oboje byli dorośli. – Z doświadczenia wiem, że czasem lepiej dowiedzieć się wcześniej o tym jeżeli coś nie gra, niż później – albo obudzić się, któregoś dnia i dostać w pysk informacją o tym, że Twoj narzeczony zakochał się w kimś innym. O mężu to już nie warto wspominać. – A co się dzieje? – Zapytała z troską, bo jednak było jej go szkoda. Wiedziała, że problemy w związku są strasznie obciążające psychicznie.

ronan ashford
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Piękne historie. Dziękuję, że się nimi podzieliłaś. Pięknie będzie mi się dzisiaj spało.
- Plusem jest to, że ostatecznie… stoisz i przesz do przodu. – Nie wiedział czy jest możliwym jednocześnie stać i przeć do przodu, ale miał nadzieję, że Judith zrozumie o co mu chodziło. Ronan też nie miał zamiaru jej tutaj wypytywać o przeżycia. Może i miał z nią luźną relację pomijając to, że była obecnie jego pracodawcą, ale to niczego nie zmieniało. Niektóre relacje preferował trzymać z dystansem. Zbyt mocne zakolegowanie się z Judith mogłoby doprowadzić do tego, że na przykład olewałby remontowanie jej domu, bo wolałby sobie z nią rozmawiać. A wiedział, że ona akurat pewnie wolałaby mieć wyremontowany dom niż poznawać jakiegoś budowlańca.
Zaśmiał się ogarniając jak to zabrzmiało. – Właściwie to tak. Mam spaczone pojęcie dobrej zabawy. Jakiś problem? – Zagadał zawadiacko i cały czas się uśmiechał. On niestety nie miał czasu dobrze się bawić, bo musiał pracować. Miał cel i tym celem było wyjście z długów, które sobie narobił. Niedługo dostanie hajsy za kontrakty w Melbourne, to trochę się z tego wszystkiego odkopie. – Tak. Myślę, że spokojnie mogę tak powiedzieć. – Pokiwał głową. – Mój tato miał firmę, która się tym zajmowała. Nauczył mnie wielu rzeczy. Przejąłem po nim ten biznes, a on mógł sobie przejść na zasłużoną emeryturę. – Nepotyzm, ale taki w słabszym wydaniu, bo przynajmniej te wszystkie nepo babies nie dostają długów i ciężkiej, fizycznej roboty. Ale ogólnie Ronan nie narzekał. Naprawdę lubił to co robił. – A ty właściwie czym się zajmujesz? – Zauważył, że pojawiała się tutaj raczej o nieregularnych porach, więc mogła się zajmować właściwie wszystkim, ale lepiej zapytać niż snuć domysły.
- Okej. – Skinął głową i wyraźnie się zasmucił. Od razu wymieniła coś co zauważył u swojej narzeczonej. – Ma to wszystko sens. Dzięki. Potrzebowałem to usłyszeć od osoby postronnej. – Wyjaśnił z uśmiechem, który skierował prosto do Judith.
- Wydaje mi się, że moja narzeczona się ode mnie odsuwa, ale nie chcę za bardzo wyciągać pochopnych wniosków. To co mi powiedziałaś… nieco potwierdza moje obawy. – Znowu posmutniał. Nie wiedział czy powinien tak wywlekać swoje i Philly sprawy przed nieznajomą. – Wybacz. Nie powinienem w ogóle o to pytać. – Powinien zapytać Cat, albo Autumn, a nie kobiety, u której pracował. Co za brak taktu.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
Pokręciła przecząco głową śmiejąc się pod nosem. - Absolutnie nie! Co kto lubi, nie będę Cię oceniać. - Powiedziała, bo kim ona była żeby go aż tak oceniać! Aczkolwiek uważała, że odrobina rozluźnienia, by mu nie zorbiła krzywdy. Wrecz przeciwnie! Może, by mu się lepiej pracowało. Tak czy inaczej działał szybko i to się Judith podobało. Miała przynajmniej pewność, że jej dom jest w dobrych rękach i będzie mogła w nim niedługo zamieszkać. To sie dla niej teraz najbardziej liczyło. - Ahh czyli rodzinna firma. Tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. Bardzo ładnie. - Prawie jak Jezus i jego stary. Jeden i drugi. Jeden mu przekazal firme z byciem bogiem, a drugi z byciem cieślą. Nic dziwnego, że wybrał to pierwsze. Każdy, by tak wolał. - Właściwie to tak się złożyło, że jestem dziennikarką, ale to nie jest przekazywane z pokolenia na pokolenie zainteresowanie. - Rodzice pewnie woleliby żeby była jak Sadie i miała jakiś poważny zawód, a nie kręciła sie z notatnikiem po obcych ludziach wyciągając z nich łzawe hostorie, którymi później za pieniądze dzieliła się ze światem. Ona jednak na to patrzyła zupełnie inaczej. Szukała perełek, ważnych społecznie tematów, o których świat powinien sie dowiedzieć. Czy to było związane z mobingiem w urzędzie, czy z miłością, która jest w stanie przezwycieżyć nawet śmierć. To wszystko było ważne.
- Nie ma sprawy - odpowiedziała posyłając mu smutny uśmiech. Mogła dawać korepetycje z nieudanych związków. Takich miała pod dostatkiem. - Powinieneś z nią porozmawiać, tylko wtedy będziesz wiedzieć na sto procent. Może ma coś co ją gryzie i nie che Ci zaprzątać tym głowy. Rozmowa zazwyczaj przynosi odpowiedzi na większość nurtujących pytań w związku. - No chyba, że akurat narzeczony sam przyjdzie i powie, że się zakochał w kimś innym. Takie rzeczy też się zdarzały i szkoda, że zdarzyły się w jej życiu, a nie w smutnej komedii romantycznej. - Daj spokój - machnęła ręką - nic się nie stało. Ciesze się, że mogłam pomóc, anwet jeżeli sprawa nie jest jakaś chyba miła tak w stu procentach. - Współczuła mu, bo takie związkowe zawirowania potrafiły człowieka doszczętnie zjechać psychicznie. - Długo jesteście razem? - Zapytała chwytając się za belkę między poręczą, a schodami. Nie zauwazyła, że jest tam wystający gwóżdź, który dość porządnie rozciął jej wnętrze dłoni. - Ała... cholera - warknęła krzywiąc się i patrząc na swoją dłoń, na krórej powoli zaczynała pojawiać się krew. - Akurat jak apteczki jeszcze nie kupiłam - jęknęła i zeszła ze schodów kierując się w stronę łazienki żeby umyć ranę podą. - Nie masz pewnie nic do dezyfekcji i plastra? - Zapytała z nadzieją, że może on ją jakoś poratuje.

ronan ashford
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
On też ogólnie wyznawał zasadę, że dobra zabawa nikogo jeszcze nie zabiła. No może poza ludźmi, którzy chodzą na te wszystkie atrakcje w wesołych miasteczkach i później wagoniki się wykolejają, albo cała kolejka się wali. Wtedy chyba można na luzie powiedzieć, że dobra zabawa kogoś zabiła. Teraz jednak Ronan o tym nie myślał, bo nie był głupi. Oczywiście on chciałby się czasami zrelaksować i dobrze bawić, ale dosłownie nie miał ku temu żadnej sposobności. Jak jedynym jego zmartwieniem były długi, które musiał spłacić, tak teraz jeszcze miał na głowie ratowanie swojego związku z Philly. Związku, który tak jakby nie chciał zostać uratowany. A przynajmniej odnosił wrażenie, że Philly tego nie chciała. – Tak, tylko miejmy na uwadze, że jestem pierwszym pokoleniem, które to przyjmuje. Czy jestem drugim, bo pierwszym pokoleniem jest mój tato, który założył tą firmę? – Zapytał marszcząc brwi, bo niespecjalnie ogarniał jak to działało. Ale Judith sprawiała wrażenie inteligentnej i oczytanej kobiety. Na bank wiedziała i będzie w stanie mu pomóc.
- O proszę. Nie poznałem nigdy żadnej dziennikarki. – Przyglądał jej się przez dłuższą chwilę. – W sumie to pasujesz na dziennikarkę. – Przyznał po chwili i posłał jej ładny uśmiech. – Gdzie pisujesz? Jest szansa, że kiedykolwiek przeczytałem coś twojego? – Miał tylko nadzieję, że nie wyskoczy mu zaraz z tekstem, że ona to w sumie ostatnio napisała artykuł do Buzzfeeda o wpływie strojów Taylor Swift na jej związki. Nie miał zielonego pojęcia czym jest Buzzfeed, a już na pewno nie znał Taylor Swift. I nie chciał jej poznawać. Chciał żyć w swoim świecie, gdzie nucił Cruel Summer nie wiedząc, że to Taylor Swift.
- No to był mój oryginalny pomysł, ale odnoszę wrażenie, że ona za bardzo nie chcę rozmawiać. Za każdym razem jak próbuję, to albo się zaczyna denerwować, albo dostaje masę wymówek. – Dosłownie często są to tak smutne i przykre wymówki, że Ronan nie wie czy jego narzeczona jest poważna czy raczej traktuje go jak idiotę, który będzie łykał wszystko. Oczywiście nawet przez myśl mu nie przechodziło, że w życiu Philly mógł pojawić się ktoś nowy. Ronan nieskromnie uważał, że jest dobrą partią. Miał oczywiście wady, ale ostatecznie… warto mieć go przy sobie.
- Tak. – Powiedział jej ile są razem, ale ja nie powiem, bo szczerze mówiąc nie pamiętam, iks de. Ale myślę, że ze dwa albo trzy lata. Także taką informację też jej przekazał. – O cholera. – Spojrzał na jej ranę i szybko rzucił okiem na gwóźdź. Nie był to jego gwóźdź. Stary i pewnie zardzewiały. Niedobrze. Ruszył za nią do łazienki, odkręcił wodę i przytrzymał jej dłoń po zimną wodą. – Mam. Poczekaj chwilę. Zaraz wracam. Trzymaj dłoń pod wodą. – Rzucił się do biegu i po chwili wrócił do niej z apteczką, którą wziął z auta. Wygrzebał płyn do dezynfekcji, opatrunek, bandaż i plaster. Otworzył opakowanie gazy i ponownie chwycił jej nadgarstek. Delikatnie zabrał jej dłoń spod wody i łagodnymi ruchami zaczął gazą osuszać jej dłoń i okolice rany. – Prawdopodobnie będzie szczypało. – Oznajmił jak już sięgnął po płyn do zdezynfekowania rany. Chwycił jej nadgarstek pewniejszym ściskiem, ale nie zrobił tego jakoś gwałtowanie. Wolał się upewnić w razie gdyby miała mu się wyszarpać pod wpływem szczypania. Zalał jej tą ranę, nałożył czystą gazę i zaczął owijać dłoń bandażem. – Daj znać jak za mocno. – Trochę się stresował tym opatrywaniem.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
Cóż, ludzie w ich wieku nie zawsze mieli już łatwe i ułożone życia. Wiemy po sobie iks de. Każde z nich miało jakieś swoje problem, które niestety w jakiś sposób musiały być rozwiązane. Oboje zresztą chyba starali się to zrobić. Ona szukając swojego miejsca na ziemi i remontując ten dom używając do tego wszelkich oszczędności jakie kiedykolwiek miała. – Jeżeli on założył, to Ty jesteś pierwszym, które przejmuje. Pewnie to jeszcze bardziej stresujące, nie masz kogo poprosić o radę – gdyby był drugim, albo tzrecim pokoleniem no to inaczje, wtedy rzeczywiście miałby z kim pogadac o tym jak to jest wejść w czyjeś buty.
- No to się ciesze, że będę pierwszą – zawsze lubiła być pierwszą, ale też ostatnią. Miała coś w sobie z Gai najwyraźniej. – Naprawdę? – Zaśmiała się. – A co jest takiego pasującego we mnie do dziennikarki? – Okej, może zadawanie pytań było jedną z tych rzeczy. – Wątpię, przez kilka lat nie pisałam nic poważnego... miałam mały problem i przeszłam na nieco lżejsze rzeczy. Głównie jakieś głupie porady. Teraz pracuje nad czymś nowym, mam nadzieję, że to będzie porządny tekst i zaciekawi ludzi. Dam Ci przeczytać jak wyjdzie – uśmiechnęła się, bo naprawdę chciała w końcu być dumna z tego co robiła i sądziła, że artykuł o mobbingu może jej dać satysfakcję.
- Wiesz, jeżeli nie potraficie się dogadać teraz i komunikacja Wam nie wychodzi to raczej wątpię żeby w przyszłości było lepiej. Może zaproponuj jej jakiś wspólny wyjazd? Gdzies, gdzie będziecie tylko we dwoje, to czasem pomaga w odbudowaniu więzi. Jakoś przeżyje jak będziemy mieć kilkudniową obsówę – no nie chciałaby żeby praca u niej miała jakiś negatywny wpływ na jego życie prywatne więc jeżeli chciałby gdzieś wyjechać to ona się będzie w stanie przemęczyć, już przemęczyła się tak długo, że jeszcze sobie poradzi.
Nie spodziewała się, że ta rozmowa nagle zamieni się w małą, krwawą scenę. Bolało i dość sporo tej krwi się lało z jej ręki, ale starała się nie panikować, chociaż problem był taki, że miała nieco mieszane uczucia co do widoku własnej krwi i wolała na tą ranę nie patrzeć, bo wtedy prawdopodobnie zrobiłoby się jej szaro przed oczami i zemdlałaby. – Jasne – kiwnęła głową i rzeczywiście trzymała rękę pod wodą odwracając wzrok i biorąc głęboki oddech żeby nie zakręciło jej się w głowie. Całe szczęście, że Ronan wrócił dość szybko to poczuła się nieco lepiej wiedząc, że jak zasłabnie to przynajmniej może on ją przytrzyma i nie upadnie głową na nowe kafelki. Pozwoliła mu na to żeby jej ranę opatrzył. – Kurwa... – jęknęła, gdy polał ranę płynem do dezynfekcji, bo oczywiście dość mocno zapiekło, aż musiała wziąć głębszy oddech. – Jest w porządku, dziękuję za pomoc – kiwnęła głową spoglądając na jego twarz z lekkim uśmiechem, bo teraz, gdy kryzys był zażegnany to mogła to zrobić. Teraz, gdy stał tak blisko to mogła mu się w końcu dokładniej przykrzeć i rzeczywiście zobaczyć, że jest bardzo przystojnym mężczyzną, a gdy to sobie uświadomiła to mały rumieniec pojawił się na jej policzkach. – Aż mi się zrobiło gorąco od tej akcji – stwierdziła, chociaż nie koniecznie to miało tak wiele wspólnego z utratą małej ilości krwi. – Mam mały problem z widokiem własnej krwi więc cieszę się, że nie zasłabłam i nie zrobiłam z siebie pośmiewiska – mi się prawie coś takiego zdarzyło niestety, nie polecam.

ronan ashford
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
ODPOWIEDZ