komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Ainsley nie chciała go znać. Ainsley się wyprowadziła. Ainsley groziła mu rozwodem. Ainsley dowiedziała się prawdy, którą ukrywała przed nią połowa rodziny, a która zawierała się w tak drastycznych obrazach, że był wdzięczny, że jej ojciec, a jego prawnik nie dołączył zdjęć. Można było spodziewać się, że Dickowi przez tę jedną ponurą wiadomość odwali i zapewne na to czekałaby cała komenda, gotowa bić się o stołek i pozycję. Tak właściwie czasami myślał, że z chęcią by im oddał jedno i drugie wracając do beztroskich czasów, gdy nie był najbardziej zajętym człowiekiem świata i nie grzązł po uszy w bagnie papierologii.
W końcu akcja akcją, ale po każdej musiał zdobyć się na rozpisanie raportu, który wcale nie był taki prosty. Nie, gdy na przykład, musiało się pracować z dziewczyną, która doskonale wiedziała, co zrobił i dlaczego teraz znajduje się w tak patowej sytuacji. Łagodnie rzecz ujmując, bo jak na Dicka Remingtona wyglądał ostatnio jak wrak i na dodatek śmierdział równie mocno spędzając noce na komendzie.
Rozłożył materac w gabinecie i tłumaczył się głównie nawałem pracy, ale prawda (o ile jakaś istniała w jego przypadku) była dużo bardziej skomplikowana. W końcu stać go było na piękne mieszkanie, nawet jeśli nie chciał zamieszkiwać domu w tym całym kryzysie. Ba, miał takie, które kupił naumyślnie kilka lat wcześniej osaczając Ainsley, by przekonać ją, żeby w końcu została jego żoną. Tyle, że każda nieruchomość na własność wiązała się obecnie z samotnością, której nie chciał, bo przecież do cholery, korciło. I kokaina korciła coraz bardziej pozbawiając go resztek zdrowego rozsądku. Tak naprawdę trzymał się na nogach jedynie podczas służby wiedząc, że jedno takie potknięcie, a już wyleci na zbity pysk. O dziwo, ta motywacja była jedyną, która dawała radę i która sprawiała, że jak na razie trzymał się trzeźwości. Czasami wydawało mu się, że sam stoi nad przepaścią i zaciska dłoń jak najmocniej się da, ale jest już diabelsko zmęczony.
Jak i teraz, gdy było jakoś po drugiej, a w komendzie rozdzwonił się alarmowy telefon. Pewnie kolejny wypadek, liczył na to, że tylko to, a nie pożar, który będzie wymagał większych nakładów. Czekał jednak posłusznie w gabinecie na zgłoszenie się osoby dyżurującej, która zda mu raport i która w ten sposób rozpocznie całą akcję. Od niej zależało tak wiele, że zazwyczaj wyznaczali osoby najbardziej kompetentne. Nie podejrzewał jednak Autumn, bo choć wróciła ze swoich wojaży z niewiernym stryjem Dicka to nadal unikała bycia z nim na dyżurze. Nie było to łatwe, ale i Remington dokładał wszelkich starań, by nie musieli się widywać częściej niż było to konieczne.
Najwyraźniej obecnie doszło do małej zamiany miejsc, skoro to ona stała w drzwiach jego gabinetu, a mężczyzna poczuł, że to będzie ciężka przeprawa. Po jej minie wnioskował, że czuje to samo, choć może po prostu chodziło o jakiś przeklęty wypadek z uczestnictwem dzieci. Kobiety wówczas stawały się bardziej emocjonalne, ale nigdy nie dał im tego odczuć, bo jeszcze oberwałby za podobne docinki. Z tego też powodu wolał zostawiać takie myśli dla siebie, a ją traktować (a jakże!) w sposób absolutnie profesjonalny.
- Gotowa na przekazanie raportu?- byle to był tylko kot, który wlazł na drzewo i który doprowadził do zawału jedną ze starszych pań, bo myślała, że to coś groźnego.
Wszystko lepsze niż godziny spędzone w towarzystwie tej dziewczyny.
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
060.
Well, you only need the light when it's burning low
Only know you've been high when you're feeling low

Autumn miała problem z wybaczaniem – właściwie nie tyle z samym wybaczaniem, co z zapominaniem. Jeśli stała się jej krzywda (jej albo jej bliskim), jeśli ktoś ją zawiódł albo zranił; Autumn nie potrafiła tak po prostu zapomnieć i przejść z tym na początku dziennym. Dawaniem drugiej szansy to jedno – ale wymazanie złego wrażenia i zrezygnowanie z dystansowania się to coś zupełnie innego. Dlatego jej podejście do Dicka nie zmieniało się od pamiętnych czasów. Różnica polega na tym, że teraz był jej po prostu całkowicie obojętny i właściwie mógłby dla niej nie istnieć. Jeśli tylko mogła, to traktowała go jak powietrze; jeśli już musiała się odezwać, zachowywała się z chłodnym, wyćwiczonym profesjonalizmem. Co nie oznaczało, że nie dostrzegała zmian w jego zachowaniu. Zwłaszcza, że kłamstwem byłoby powiedzieć, iż były one subtelne, zważywszy na to, że o jego zachowaniu huczał cały budynek straży. Być może jako jedyna ich nie komentowała, bo nie miała absolutnie niczego do powiedzenia w kwestii Dicka Remingtona.
Czy jakiegokolwiek innego Remingtona.
Spojrzawszy na mężczyznę, uświadomiła sobie, że Dick spełniał jej oczekiwania co do tego, iż niezmiennie będzie zawalał na każdym polu. W pracy, w związku, w życiu. Mrugnęła powoli, gdy tylko znalazła się z nim twarzą w twarz. Wyglądał koszmarnie. I gdyby Autumn choć minimalnie na nim zależało. Choćby w jednym procencie. To by mu to oznajmiła tu i teraz. Tak jak kiedyś. Po prostu powiedziałaby mu, żeby się ogarnął. Ale na tym etapie (i prawdopodobnie już nigdy później) nawet nie będzie miała ochoty, by cokolwiek do niego wypowiedzieć, co nie wiązało się z pracą. Oczywiście, zauważyła materac i nigdy nie wierzyła w bajeczkę z nawałem pracy. Materac w gabinecie nigdy nie był rozwiązaniem – bardziej koniecznością. A to oznaczało, że tak jak przewidywała, u Dicka zaczęło się poważnie już sypać. I być może lada dzień odbije się to na tyle mocno na jego pracy, że go zwolnią. A takową wiadomość przywitałaby zapewne z radością.
Zwłaszcza, że patrzenie obecnie na Dicka było jakieś takie… trudniejsze, odkąd Orion zniknął. Nie wiedziała co właściwie zaszło między nią a wujkiem Remingtona, ale w pewnym momencie usłyszała po prostu, że to nie to, i że to nie wypali. A owe słowa mocno zraniły jej serce, zważywszy na to, ile musiała przejść przepraw w swojej głowie, by nie patrzeć na Oriona przez pryzmat Dicka przez cały czas. –– Wybuch w domku w Tingaree. Potężny –– odpowiedziała krótko na jego pytanie. –– Sąsiedzi zauważyli, że biały mężczyzna wieku 30-40 znosi podejrzane substancje i tworzywa do domu. Podejrzewamy, że mogła to być bomba domowej roboty. –– I tyle. Chłodno i profesjonalnie. Strzępek informacji, które wiedzieli na ten temat. –– Policja jest w drodze. Ale musimy zabezpieczyć dom na tyle, by mogli tam było bezpiecznie wejść i nie natknęli się na coś więcej –– dodała jeszcze.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Rozumiał ją. Były pewne kwestie, które nie mogły zostać wybaczone i jeśli chodzi o niego, zdecydowanie był to jeden z narkotycznych rajdów, który zakończył się czymś, co sprawiło, że Dick sam siebie nienawidził. Nawet jego późniejsze próby odkupienia win i znalezienia Saskii spełzły na niczym. Dziewczyna (przynajmniej dla niego) rozpłynęła się zupełnie w powietrzu i odtąd miała być tylko wspomnieniem traumy, jaką jej zafundował. Żywą bądź martwą, choć modlił się (a raczej myślał ciągle), by jednak okazało się, że jest gdzieś zdrowa i że kiedyś wyzdrowieje.
To wszystko zafundował jej on sam i odtąd nie mógł być spokojny. Karma najwyraźniej miała to do siebie, że oddziaływała w różny sposób i jednym z nich było iście szekspirowskie nagabywanie go przez wyrzuty sumienia. Te musiały zaś przybrać na sile po tym jak Ainsley wyprowadziła się na dobre z ich wspólnego domu oznajmiając, że nie wie jak teraz ma go kochać. To wszystko owszem, wieszczyło prędki upadek Dicka Remingtona i nie było dnia, w którym nie pomyślałby, że najchętniej poddałby się w towarzystwie kokainy. Jak dotąd jednak trzymał się jakoś (z naciskiem na to słowo) i zapomnienie znajdował się w pracy.
Ta jednak była coraz trudna za sprawą Autumn, która po powrocie zachowywała się jak jedna z tych gradowych chmur. Nie musiał pytać jak wypadł jej związek z Orionem, bo przecież znał tego człowieka na wylot, więc jedynie ją obserwował z dalekiego dystansu. Wcale nie przeszkadzał mu fakt, że oboje przeszli od dość zażyłego koleżeństwa (z językiem w tle) do oficjalnego i chłodnego traktowania w pracy. Wiedział zaś, że nieoficjalnie jego podwładna liczy na to, że w końcu podwinie mu się noga i zaliczy spektakularny upadek.
Właściwie obecnie wszystko mu było jedno, choć był przekonany, że pociągnąłby ją z rozkoszą ze sobą.
- Nie, nie wejdę z ekipą do domu pełnego domowych bomb- prychnął na jej słowa. - Najpierw musimy ogarnąć kogoś od pirotechniki. Jenkins ma dziś dyżur?- spytał bardziej retorycznie, bo już zaczął szukać w laptopie odpowiedniej zakładki. - Policja jest cwana jak zawsze. Chcą nas wysłać na pole minowe, które skończy się tak, że zostaniemy jednym wielkim krwawym pyłem, który uniesie się nad zatoką- zauważył i pewnie nie powinien straszyć swojej pracownicy ani też próbować w ten sposób z nią rozmawiać, ale brakowało mu żywych osób wokół siebie. Ostatnio czas spędzał głównie na cmentarzu w towarzystwie swojej zmarłej córki, bo nawet tam Divina przestała zaglądać.
Nic więc dziwnego, że wykonując przy okazji kolejne alerty i alarmując o wybuchu szukał tych okruchów dawnej relacji, ale był na tyle wciąż inteligentny, by nie pytać Autumn co słychać u jego wujka. Wówczas zapewne doszłoby do niejednego wybuchu w tym gabinecie, a przecież oboje bardzo się starali zachować profesjonalnie.
Z tego też powodu wreszcie wstał i zaczął zapinać swój mundur wiedząc, że to będzie jedna z tych niespokojnych nocy i to wcale nie dlatego, że miała towarzyszyć mu ona.
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Samo to, że Dick miewał narkotyczne rajdy, sprawiało, że Autumn czuła wobec niego niechęć. Już tylko tyle wystarczyło. A to, co stało się z Saskią wywoływało w niej tylko obrzydzenie i nienawiść. I tak bardzo żałowała, że przysięgła jej, że nie zgłosi go. Zresztą – naprawdę domyślała się, iż niewiele by to przyniosło pożytku. Po pierwsze nie dotyczyło to jej bezpośrednio, po drugie osoba, która mogłaby mu cokolwiek udowodnić tak po prostu zniknęła, a po trzecie nikt by jej nie uwierzył i nie dałby komuś takiemu jak Remigton spełznąć w więzieniu. Zatem pozostało jej tylko wbijanie w niego morderczego spojrzenia na każdej wspólnej zmianie.
Aczkolwiek słyszała plotki – bo ciężko jednak takowych byłoby uniknąć w tak hermetycznym miejscu. Słyszała wystarczająco, by z obawą zerkać na Dicka i zastanawiać się, kiedy w zasadzie ta bomba wybuchnie. Zresztą Autumn chyba zachowywała się całkiem podobnie. Może nie na tyle dosadnie. Ale z każdym spojrzeniem w stronę Remingtona, z każdym mrugnięciem, przypominało jej się, ile nadziei pokładała w Orionie. I to naprawdę bolało, że się przeliczyła w przypadku starszego Remingtona. W przeciwieństwie przecież do rozczarowania się Richardem, bo jednak tutaj nawet nieszczególnie się zdziwiła, gdy to nastąpiło.
–– Oczywiście, że potrzebujemy najpierw kogoś od rozbrajania bomb. Przecież dokładnie o to mi chodziło… komendancie –– prychnęła w odpowiedzi, bo raczej oczywiste, że i ona nie chciała tego rozwiązywać w ten sposób. Jej oczy zalśniły groźnie. Bezpieczeństwo przede wszystkim. –– Nie. Jenkinsa nie ma nawet w kraju –– odparła zgodnie z prawdą, bo Jenkins aktualnie przebywał w Meksyku na ślubie kuzynki jego żony.
Powstrzymała z całych sił przewrócenie oczyma na dość oczywisty komentarz Dicka i obejrzała się przez ramię. –– Jest tylko Matthews –– zauważyła z lekkim rozczarowaniem. Bo Matthews był… rekrutem. Oczywiście ukończył akademię z zadawalającym wynikami i brał udział w kilku akcjach razem z Jenkinsem, ale jakby nie patrzeć wciąż był na okresie szkolenie i podlegał Jenkinsowi. –– Widocznie nie mamy wyboru –– oznajmiła i już odwracała się, by przebrać się czym prędzej i przygotować samochód. Podejrzewała, że na miejscu nie będzie wyboru wręcz żadnego i dla niej, i to właśnie ona będzie musiała wejść do środka wraz z młodym rekrutem jako asysta. Raczej nie oczekiwałaby tego po komendancie.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Zdawał sobie sprawę, że nie był człowiekiem, którego należało darzyć sympatią. Ba, gdyby ktoś próbował, odradziłby mu to stanowczo. Niesamowitym było jednak to, że to właśnie Autumn miała okazję poznać go całego tak wnikliwie. Jasne, wcześniejsza znajomość z Diviną była dość problematyczna i zawierała w sobie jego wybuch agresji i zrobienie jej krzywdy, ale dziewczyna nadal potrafiła mu to przebaczyć. W tym konkretnym przypadku zdawał sobie sprawę, że na żadną taryfę ulgową nie może liczyć. Tak naprawdę miał wrażenie, że jest to ożywcze.
Jego podwładna bowiem i tylko ona widziała go prawdziwego, więc nie musiał nawet udawać przed nią dobrego człowieka. W świecie, gdzie rządziła hipokryzja, a samo nazwisko Remington niosło za sobą konkretny przekaz, to było uczciwe. Kiedyś- jeszcze przed Saskią- wierzył, że tego typu relacje ochronią go przed zepsuciem, teraz dryfował nieco bezradnie przyjmując do wiadomości, że za wiele złego się wydarzyło, by kiedykolwiek miał stać się porządnym obywatelem.
W przypadku Autumn dochodził jeszcze do głosu jego stryj i choć Dick nie wnikał w tę relację (tylko raz ją ostrzegał), podejrzewał, że nie skończyła się zbyt szczęśliwie. Mógłby nawet stwierdzić, że dla kobiety była to ulga, ale po jej minie wnioskował, że tak nie sądzi, więc schodził jej z drogi.
Do momentu, gdy okazało się, że mają wspólny dyżur i oczywiście wtedy musiał skończyć się świat.
Śmieszne, że gdy wyobrażał sobie moment swojej śmierci, to nie Autumn ginęła obok niego w bohaterskiej akcji. Najwyraźniej jednak piekło za jego grzechy rozpoczęło się znacznie wcześniej i obecnie to właśnie ona miała być jego towarzyszką.
- Oczywiście, że o to ci chodziło- powtórzył dostrzegając z jakim przekąsem wypowiedziała jego tytuł. W innych okolicznościach by go to rozbawiło, ale nie teraz, gdy mieli na dyżurze młodego rekruta. Cała sytuacja wydawała się patowa i miał wrażenie, że nawet wezwane posiłki na niewiele się zdadzą.
To oni musieli przejąć ciężar tej sprawy, więc dał się jej przebrać, a sam ogarnął alerty. Dopiero wtedy zszedł do szatni i bez słowa zaczął zakładać strój. Przy sięganiu po kask spojrzał na Autumn.
- Wejdę z tobą ja- zaznaczył. Wbrew jej opinii nigdy nie obawiał się akcji ani od nich nie stronił, a już na pewno nie wysłałby młodego na możliwą śmierć. - I tak, wiem, że mnie nienawidzisz i najchętniej byś wysadziła ten dom ze mną, ale moja porażka oznacza też twoje niebezpieczeństwo, więc musimy na tę akcję sobie zaufać- zaznaczył i czuł, że to jedna z tych niepotrzebnych nauk, ale do cholery, nawet jako rozwiedziony singiel chciał żyć.
Miał nadzieję, że dziewczyna czuje dokładnie to samo, bo jeśli nie… Mogli mieć wyraźny problem.
ODPOWIEDZ
cron